W H Auden Funeral Blues (Blues Pogrzebowy)


Wystan Hugh Auden
Funeral Blues - Blues Pogrzebowy


Niech staną zegary,
Zamilkną telefony,
Dajcie psu kość,
Niech nie szczeka,
niech śpi najedzony.

Niech milczą fortepiany,
I w miękkiej werbli ciszy,
Wynieście trumnę,
Niech przyjdą żałobnicy,

Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije,
I kreśli na niebie napis "Ona nie żyje!"

Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych,
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.

W Niej miałam moją północ, południe i zachód i wschód,
Niedzielny odpoczynek i codzienny trud.
Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew,
Miłość, myślałam, będzie trwała wiecznie,
Myliłam się.


Nie potrzeba już gwiazd - zgaście wszystkie - do końca!
Zdejmijcie z nieba Księżyc i rozmontujcie słońce,
Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień,
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się.


**********************


Stop all the clocks,
cut off the telephone,
Prevent the dog from barking with a juicy bone,
Silence the pianos and with muffled drum
Bring out the coffin,
let the mourners come.


Let aeroplanes circle moaning overhead
Scribbling on the sky the message She is Dead.
Put crepe bows round the white necks of the public doves,
Let the traffic policemen wear black cotton gloves.



She was my North, my South, my East and West,
My working week and my Sunday rest,
My noon, my midnight, my talk, my song;
I thought that love would last forever: I was wrong.


The stars are not wanted now; put out every one,
Pack up the moon and dismantle the sun,

Pour away the ocean and sweep up the woods;
For nothing now can ever come to any good



Wiersz "Pogrzebowy Blues" opowiada o miłości i rozpaczy po zmarłym kochanku. Jest to wyraz ubolewania i żałoby. Oblicze bólu rozłąki i samotności, gdy umarła nam nasza druga połówka. Większość z nas się z tym spotka, kiedyś, miejmy nadzieję, że nie szybko. Jednak czy ktokolwiek potrafiłby to ubrać w słowa. Ból zazwyczaj jest nieopisany. A jednak Wystan Hugh Auden napisał o tym.
Za pierwszym razem, przyglądając się temu wierszowi, odnosi się wrażenie, że mówi kobieta o mężczyźnie. Jednak prawdziwy sens można odkryć zagłębiając się w biografię autora. Otóż był on homoseksualistą. Wyjechał z Anglii gdzie w tych czasach taki rodzaj miłości był karany prawem. Na początku dwudziestego wieku można znaleźć wielu homoseksualnych pisarzy i artystów. Auden miał też przyjaciela, z którym żył przez czterdzieści lat.
Poznając tę historię, można zrozumieć, o czym mówi poemat. Jest to wyraz żałoby kochanka po zmarłym partnerze. I to nadaje wyrazu niesamowitości całemu wierszowi. Gdy się go czyta, mając świadomość, że to wiersz homoseksualny, nabiera on cudowności i przyciągającej nieprzyzwoitości. Otwierają się magiczne drzwi ukazujące nam miłość, jakiej trudno doszukać się w dzisiejszym świecie, zwłaszcza wśród młodzieży. Być może dlatego właśnie, przez to, co widzę wokoło, ten wiersz jest dla mnie porywający i od razu zaraził moją duszę. Może jest też inny powód, jednak czyż to ważne.
Wiersz początkowo była parodią innego wiersza, jednak powstała jego druga wersja, na pewno nie parodia, jeszcze za życia autora. "Pogrzebowy Blues" został wykorzystany w filmie "Cztery wesela i pogrzeb" w pięknej scenie przemówienia pogrzebowego. Wiersz czytał kochanek zmarłego mężczyzny. Dzięki tej scenie nabrał większej popularności. Poemat był także wykorzystywany przez wielu muzyków.
Jak wiele angielskich wierszy, ten także ma piękniejszy wyraz w swojej oryginalnej wersji. Jest pełniejszy, bardziej unosi i porywa serca.



I

Niech staną zegary, zamilkną telefony
Dajcie psu kość, niech nie szczeka, niech śpi najedzony.
Niech milczą fortepiany i w miękkiej werbli ciszy
Wynieście trumnę, niech przyjdą żałobnicy

Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije
I kreśli na niebie napis "On nie żyje!"
Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych,
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.

W nim miałem moją północ, południe i zachód, i wschód
Niedzielny odpoczynek i codzienny trud.
Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew
Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie. Myliłem się,

Nie potrzeba już gwiazd - zgaście wszystkie - do końca,
Zdejmijcie z nieba księżyc i rozmontujcie słońce,
Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień.
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się.

II

Zatrzymajcie zegary, wyłączcie telefony
Rzućcie psu kość smakowitą, niech śpi najedzony
Zdejmijcie palce z klawiszy, niech przy werblu cichym
Złożą trumnę na marach i wejdą żałobnicy.

Niech samoloty krążą, zawodząc nad głowami
I piszą na niebie skargę, nie ma go już między nami,
Załóżcie wstęgi z krepy na świeżych gołębic szyje,
Niech w czarnych rękawiczkach policjant ruchem kieruje .

Był mą północą, południem, mym wschodem, zachodem moim,
Tygodniem pracy pełnym, niedzielnym relaksem po znoju,
Dniem jasnym i mrokiem nocy, rozmową, pieśnią w drodze.
Miłość miała być wieczna, pomyliłem się srodze

Nie chcę patrzeć na gwiazdy, pogaście je kolejno
Zasłońcie szczelnie księżyc i zdemontujcie słońce;
Wylejcie oceany, powalcie korony drzew,

To wszystko na nic już, nigdy nie przyda się.

Wyszukiwarka