W wielu krajach obchodzi się rocznicę Pierwszej Komunii świętej. Organizują tę uroczystość księża, siostry katechetki, parafia. I słusznie. Bo ona utrwala i pogłębia związek dziecka z Chrystusem eucharystycznym. Dziecko o rok starsze i nie przytłoczone mnóstwem czynności zewnętrznych oraz myślą o podarunkach, spokojniej i z większym zrozumieniem przeżywa ten związek. Jedna z matek odnotowała słowa katechety, który przez wiele lat przygotowywał dzieci do ich pełnego udziału we Mszy świętej. "Może pani nie wierzyć, ale dzieci swą Pierwszą Komunię świętą przeżywają naprawdę w jej pierwszą rocznicę, kiedy przychodzą do kościoła również ubrane w granatowe ubranka i białe sukienki. Jednak nie ma wtedy tego nerwowego oglądania się na rodziców i krewnych. Są wtedy skupione, wolne od myśli o domu, przygotowywanym jak do małego wesela." Uroczyste i wspólne dla całej zeszłorocznej grupy przeżywanie rocznicy Pierwszej Komunii świętej jest ważnym momentem w wychowaniu eucharystycznym dziecka. Nie powinno się go zaniedbywać, a gdzie go nie ma - wprowadzać. Same dzieci chętnie się spotykają w grupie, w której przeżyły tyle wielkich i pięknych wydarzeń. O dalszych jednak rocznicach nie pamięta prawie nikt. Nie organizuje ich już parafia. Same dzieci, uczęszczające zwykle do różnych szkół, po paru latach zapominają o sobie, przestają się znać. Nie spotykają się już później, tak jak na przykład grupy maturalne. Gdyby po kilku czy kilkunastu latach zapytał ktoś chłopca czy dziewczynkę o dzień i miesiąc ich Pierwszej Komunii świętej, zdaje się, że niewielu potrafiłoby dać odpowiedź. Czasem sytuację uratowałby pamiątkowy obrazek od Pierwszej Komunii świętej, który ama kazała oprawić i zawiesiła w pokoju. Są jednak wyjątki. Takim wyjątkiem była francuska pisarka i poetka Marie Noel (f 1967). Postanowiła urządzić złoty jubileusz swej Pierwszej Komunii świętej, uczcić pięćdziesiątą rocznicę swego pierwszego spotkania z Jezusem w Eucharystii. Opisuje tę prywatną tylko uroczystość w swych wspomnieniach: "Pięćdziesiąt lat upłynie 3 maja 1944, odkąd po raz pierwszy, drżąca, spotkałam Pana, który miał być jedynym towarzyszem mojej wędrówki. W otoczonym ogrodem domu obok kościoła, wokół pięknie nakrytego stołu, zgromadzili się w tamten majowy ranek wszyscy krewni, przyjaciele i służba, wszyscy odświętnie ubrani, na cześć Twoją, Boże, i moją zarazem... Gdzież teraz ci biesiadnicy? Wszyscy niemal przeszli już od naszego stołu do Twego. Czekają tam na mnie. Kiedy przyjdę, Panie, sproś ich wszystkich! Wszystkich! Dziadka, babcię, tatusia, mamę, Piotra i małego Eugeniusza. I moją siostrę od Pierwszej Komunii, Joannę Foliet, z ojcem i matką. Zaproś także na ten dzień, Panie Boże, panią Dore, starą kucharkę, która przygotowała dla mnie makaron na mleku, żebym go zjadła zaraz po powrocie z Mszy... ale ja nie cierpiałam mleka i nic zjadłam. Zaproś też księży z Katedry, zwłaszcza mojego księdza Paget, który był wtedy wikarym, a zmarł jako biskup, i zakrystiana Corberon, który zapalił moją świecę; i Izabellę, tę od krzesełek, i szwajcara Allarda, który prowadził procesję... I tak jak my tu, na ziemi, wydaliśmy ucztę na Twoją cześć, Ty, Panie Boże, wydaj dla nich ucztę w niebie na cześć moją w dniu mojej wieczystej Pierwszej Komunii. Na 3 maja zamówię w Katedrze solenną Mszę. Ubiorę się w co mam najlepszego i włożę moje pończochy od Pierwszej Komunii z białej jedwabnej koronki, których nie nosiłam ani razu od tamtego dnia i są wciąż jak nowe. Wezmę mój mszalik w oprawie z kości słoniowej, różaniec z perłowej masy, złoty krzyżyk... Chciałabym tego dnia ofiarować Bogu jakiś dar pamiątkowy, coś ładnego... Ale co? Ofiaruję Mu, ofiaruję Katedrze, moje pięknie haftowane prześcieradło weselne, które nigdy mi nie służyło. Będzie służyło Bogu na ołtarzu. A On, a Pan Bóg, co mi podaruje na nasze złote wesele? Boję się, czy to nie będzie wielki bukiet cierni - takie to bywają Jego podarunki, ale przyjmę i to, z wdzięcznością całując Jego ręce. Wszystkie ciernie, jakie mi dawał, zawsze w końcu zakwitały. Ciernie... Chciałabym także uczcić tę majową rocznicę, na ziemi jak i w niebie; wspomnieć wszystkich moich bliskich, których większość już mnie porzuciła, a przy moim stole samotnej starej panny zgromadzić tych, którzy jeszcze żyją. Ale nie mogę tego zrobić, z powodu... cierniowego bukietu, sporu, który ich rozdziela. Zostanę więc w moich białych, uroczystych pończochach sama i sama jedna odśpiewam moje Magnificat (Marie Noel, Notes in-times, Stock Paris 1959). Minęło już dziesięć, dwadzieścia, a może i więcej lat od naszej Pierwszej Komunii świętej. Wspomnienia Marie Noel, która, jak mamy nadzieję, raduje się wieczystą Komunią w niebie, skłaniają każdego z nas do refleksji: jak przebiegały przez minione lata moje spotkania z Chrystusem w Eucharystii i jak przedstawiają się one obecnie?