wieczn 09




9. WYKUPIĆ CZAS

Św. Paweł dwukrotnie mówi o tym, jak ważne jest "wykupienie" czasu. Do Efezjan pisze (w dosłownym tłumaczeniu): "Wykupujcie czas, ponieważ dni sa złe" (5,16). W liście do Kolosan wyraża się w podobny sposób: "Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykupując czas" (4,5). W źródłowym greckim tekście mowa jest o exagorazomenoi ton kairon, co Wulgata tłumaczy jako redimentes tempus. Exagoraó znaczy w pierwszym rzędzie "wykupić". Św. Paweł pisze też, że "Chrystus wykupił nas (exegorasen) od przekleństwa prawa" (Ga 3,13).
Exagorazo ton kairon jest trafnym wyrażeniem, które oznacza: wykorzystać czas lub okazję. Św. Pawłowi chodzi o to, abyśmy nie trwonili czasu, bo jest on cenny i ograniczony. Właśnie wykorzystując go właściwie, "dbając" o czas, możemy go "wykupić".
Zgodnie z tym, co mówi św. Paweł, całe stworzenie zostało poddane znikomości (marności) (Rz 8,20), a więc także czas. Naszym zadaniem jest wyzwolić się z niewoli jego zepsucia (w. 21) i czas grzechu przemienić w czas święty. Zawsze ilekroć wzbraniamy się, by czas nie służył naszemu egoizmowi, ale miłości, przyczyniamy się do wyzwalania go i przemieniania w wieczne, nieprzemijające życie. Miłość sama w sobie jest wieczna i tam, gdzie ona działa, "przemijalność" ostać się nie może.

TYRANIA PRZESZŁOŚCI
Pomyślmy o naszej przeszłości. To właśnie w odniesieniu do niej doświadczamy największego zniewolenia. Może ona zamarznąć w nas jak lód i stać się ciężkim brzemieniem. Pisano o takiej "tyranii przeszłości" , która może nas prześladować.
Jeżeli w dzieciństwie nie zaznaliśmy dość miłości, jeżeli wychowywano nas zbyt szorstko i byliśmy nieustannie krytykowani przez rodziców, to dźwigamy w sobie poczucie, że do niczego się nie nadajemy. Nasza przeszłość trzyma nas w swoich rękach. Czyż nie to właśnie jest charakterystyczne dla stanu neurozy, że tkwi się we własnej przeszłości? Neurotyk nie potrafi porzucić tego, co było, i żyć chwilą obecną. Jest niewolnikiem minionego czasu.
Może w naszym przypadku nie było aż tak źle, może mieliśmy dobrych rodziców, którzy nie szczędzili nam miłości. A jednak na różnorakie wyzwania życiowe reagowaliśmy na swój własny sposób, nauczyliśmy się oceniać sytuacje, opierać się pewnym pokusom. Czyniliśmy to w określony sposób właśnie dlatego, że wcześniej okazał się on prawidłowy i bardzo łatwo mógł przejść w nawyk. Ten nawyk zaprasza, a nawet zmusza nas do tego, byśmy reagowali w taki sam sposób, kiedy znajdziemy się w podobnych okolicznościach. Ten dawny sposób reagowania ogranicza naszą wolność. Zamiast stawać wobec danej sytuacji w duchu otwartości, wychodząc z punktu zerowego i bez uprzedzeń, mamy już gotową odpowiedź. W gruncie rzeczy nic nowego się nie zdarzy. Nieświadomie działamy więc tak, jak zawsze to robiliśmy, a tym samym blokujemy ten niepowstrzymany strumień życia, który w każdym momencie pragnie nasze życie stwarzać od nowa.
Dawny, egocentryczny człowiek ma specyficzny stosunek do czasu; dla niego liczy się niemal tylko przeszłość. Na przyszłość nie potrafi patrzeć inaczej, jak tylko przywołując przeszłość albo, w najlepszym wypadku, widząc jedynie potrzebę walki z tym, co minęło. Lecz ten, kto walczy ze swoją przeszłością, inwestuje swą energię w to, co było, zamiast strzec możliwości, które istnieją teraz. Chwila obecna zawsze więc pozostaje skrępowana i dla dawnego człowieka jest pozbawiona znaczenia; jest niczym innym jak tylko szybkim i niepostrzeżonym przejściem z przeszłości do przyszłości. Chwila obecna sama w sobie nie ma żadnej wartości, służy jedynie jako swego rodzaju środek transportu przemieszczający przeszłość w przyszłość.
Kiedy identyfikuję się z moim ego, to widzę bliźniego przez pryzmat wcześniejszych przeżyć. Jeśli kiedyś mnie zranił, to oczekuję, że teraz uczyni to ponownie. Stoję na straży i wznoszę zasieki. Potem wyrzucam mu, że i tym razem nie był dla mnie miły. A w jaki sposób jego sympatia miałaby w ogóle mnie dosięgnąć, skoro ukrywam się za swoimi zasiekami? A może mam tylko dobre wspomnienia z wcześniejszych spotkań i spodziewam się, że i tym razem sympatia będzie mi okazana. A gdy przypadkiem on będzie trochę nieobecny i zdeprymowany, to poczuję się oszukany - on nie jest już taki, jak kiedyś - i uważam to za wykroczenie.
Żyjąc w ten sposób, przeszłość będzie moim tyranem, który zabrania mi spotykać się z ludźmi takimi, jakimi są. Będę zupełnie niezdolny do zobaczenia ich w rzeczywistości i prawdzie. Jedyne, co spotkam, to obraz, który sam sobie o nich stworzyłem. Zamiast spotykać żywego człowieka, spotykam martwy obraz. Nic dziwnego, że wówczas trudno jest o to, byśmy naprawdę spotkali się ze sobą.
Ewangelia nawołuje nas do porzucenia przeszłości. Kiedy pewien człowiek przychodzi do Jezusa i zapewnia, że pójdzie za Nim, dokądkolwiek się uda, Jezus odpowiada: "Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Łk 9,58). Wszystko, co kiedyś stanowiło o bezpieczeństwie tego człowieka i co w miarę upływu lat stawało się oczywiste - miejsce stałego zamieszkania i zacisznego domu, to wszystko jest przeszkodą w naśladowaniu Mistrza.
Do innego, który chce najpierw pójść i pogrzebać swego ojca, Jezus mówi: "Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!" (Łk 9,60) Dlaczego tkwisz w tym, co umarłe? Zwróć się w stronę życia!
Trzeciemu Jezus odpowiada: "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nię nadaje się do królestwa Bożego" (Łk 9,62). Nie możemy rozpoczynać czegoś nowego, trzymając się nadal spraw minionych.
Cóż lepszego możemy uczynić bliźniemu, niż uwolnić go z więzów przeszłości? Zadaniem Jezusa było głoszenie wolności uwięzionym. Wszyscy, którzy chcą Go naśladować, zaproszeni są najpierw do tego, aby sami stali się wolni; wówczas dopiero wraz z Jezusem będą mogli wyzwalać innych.

PRZEMIEŃ SWOJĄ PRZESZŁOŚĆ
Wyzwalanie się z tyranii przeszłości nie następuje przez tłumienie w sobie dawnych przeżyć. Tłumienie czegokolwiek jeszcze nigdy nie rozwiązało żadnego problemu. To, co stłumione, straszy z ukrytego kącika podświadomości i prowadzi do niewytłumaczalnego lęku, agresji i smutku.
Zamiast dać się tyranizować przez własną przeszłość, możesz sam nią pokierować i uczynić z niej coś pięknego. Przewracasz do góry nogami swój dawny sposób bycia i postępowania. Zamiast pozwalać, aby chwila obecna i przyszłość były przywoływaniem minionych doświadczeń, bierzesz przeszłość we własne ręce i nadajesz jej nowy sens, wychodząc od chwili obecnej. Tutaj kryją się nieograniczone możliwości.
Chociaż w pewnym sensie przeszłości już nie ma, to mimo wszystko można jej dosięgnąć. Masz do niej dostęp nie tylko poprzez pamięć. Przeszłość stanowi materiał, który czeka na przetworzenie. Znaczenie twojej przeszłości zależy od tego, co uczynisz z nią teraz. Dopóki żyjesz, żadne wydarzenie nie jest zakończone ani też zupełnie minione. Twoim zadaniem jest "wykupić" przeszłość i bezustannie wlewać w nią nowe życie.
Sami decydujemy o tym, czy przeszłość będzie dla nas ciężarem, który powleczemy ze sobą i który sprawi, że będziemy działać w sposób stereotypowy i wymuszony, czy też stanie się dla nas źródłem rezerw. To, co wydarzyło się w naszym życiu, nie jest z granitu, to jest raczej ciasto, które możemy urabiać i nadawać mu coraz to nowe kształty. Bardzo pasjonującym zajęciem jest nadawanie sensu temu, co wydawało się bezsensowne. Jako kierownik duchowy mam ten przywilej, że mogę być świadkiem takiego życiodajnego procesu, dokonującego się u wielu osób.
Byłoby rażącym materializmem sądzić, że to, co się stało, jest już niezmienne i trwałe. Wydarzenia jako faktu nie da się oczywiście odmienić, czy potraktować jako niebyłe. Jednak substancją danego wydarzenia nie jest to, że zaistniało, ale jego treść duchowa, jego znaczenie, a ono zawsze jest otwarte na zmiany i rozwój.
Przeszłość nie jest więc tylko czymś, co nas wiąże, lecz również zaprasza do zmiany naszej postawy, opartej na nowości i wolności. Jeżeli w naszej przeszłości istnieje coś, co jest dla nas ciężarem i wydaje się nie mieć żadnego sensu, to trzeba nam to odbierać jako sygnał i zachętę do pracy nad daną sprawą. Jest to jedna z najpiękniejszych cech ludzkiej wolności, że sami możemy decydować, jakie znaczenie ma mieć nasza przeszłość. Nie mamy pełni władzy nad zewnętrznym biegiem zdarzeń, ale z całą wolnością możemy decydować o tym, co oznacza dla nas dane wydarzenie.
Wolność człowieka stawia się dziś często pod znakiem zapytania. Dzieje się tak dlatego, że trzymamy się faktów, a nie pojmujemy, że w wydarzeniach najważniejszy jest ich sens. Człowieka dojrzałego duchowo charakteryzuje mniejsza zależność od sytuacji zewnętrznych; ma on przedziwną zdolność przeżywania wszystkich zdarzeń jako cennych i sensownych.
Bóg jest tajemniczo obecny we wszystkich wydarzeniach. Żaden wróbel nie spada na ziemię bez Jego woli (Mt 10,29). Nawet najmniejsza chwila z naszej przeszłości nie uszła Jego uwadze, a w swojej suwerennej wszechmocy wprowadza On wszystko w swój plan, aby wypełniło się Jego dzieło. Im bardziej żyjemy we wspólnocie z Nim, tym wyraźniej możemy dostrzec i przyłączyć się do Jego zamiarów, które przemieniają wszystkie faktyczne wydarzenia w cegiełki pod budowę "nowego miasta", w jakie przemienia On świat.

PRZEBACZENIE
Podstawowym warunkiem do tego, byśmy mogli wykupić czas, jest nasza umiejętność przebaczania i przyjmowania przebaczenia. To przede wszystkim poczucie winy trzyma nas w szponach przeszłości.
Nie ma człowieka, który raz po raz nie podejmowałby "błędnych" decyzji. Zamiast zaopiekować się matką staruszką, o co tak bardzo cię prosiła, oddałeś ją do domu starców, gdzie bardzo cierpiała samotna i smutna. Po jej śmierci ciągle przypominasz sobie jej usilne prośby i spojrzenie pełne wyrzutów. Teraz jest już za późno... Ciążą ci wyrzuty sumienia, ale "nic już nie można zrobić!"
Ależ można! W tym stopniu, w jakim chodzi tu o rzeczywistą winę, można ją wystawić na pełne miłości spojrzenie Boga. To, co Jemu przedkładamy, wystawione jest na promieniowanie Jego miłości, zostaje poddane Jego światłu, i samo światłem się staje. Żadna wina nie może oprzeć się przebaczającej miłości Boga. Jest niezwykłym wyzwoleniem, aby konkretnie, w swoim wnętrzu, zdobyć się na odwagę i zaufać, że Bóg naprawdę przebacza i On może zlikwidować poczucie winy. Kto przeżył coś takiego, może zaświadczyć o nowości stworzenia, towarzyszącej takiemu doświadczeniu.
Natomiast jeżeli nie chodzi o prawdziwą winę, ale o nieuzasadnione poczucie winy, to ważne jest, aby sobie to wyraźnie uświadomić. Prawda wyzwala. W takim stopniu, w jakim odkryjemy bezzasadność skrupułów, zostaniemy uwolnieni z ich duszącego uścisku. Jeśli tak się nie dzieje, wówczas najprawdopodobniej przyczyna tkwi w jakimś innym miejscu, może w innej prawdziwej winie, która nie została odpuszczona.
Skrupuły wpływają paraliżująco na czas. Czas został nam dany po to, abyśmy wzrastali i dojrzewali, a traci on swój dynamizm, kiedy żyjemy z poczuciem winy. Ona może jak pijawka wysysać wszelką moc z czasu.
Poczucie winy może mieć swoje źródło we własnej winie, ale może też zależeć od tego, że jeszcze nie zechcieliśmy lub nie zdołaliśmy przebaczyć drugiemu krzywdy, jaką nam wyrządził. Jest wiele osób, które, muszą przebaczyć swym własnym rodzicom. Jakże często rodzice, chcąc nie chcąc, nie potrafią uniknąć zadawania ran swoim dzieciom tylko dlatego, że ich osobiste zranienia, będące z kolei następstwem postępowania ich własnych rodziców, nie zostały zaleczone. Oto konkretne przejawy grzechu, który przechodzi z pokolenia na pokolenie.
Jeżeli nie przebaczymy im ich "winy", będziemy tkwić w starej niesprawiedliwości. Wzbraniając się przed zamknięciem tego rozdziału, nigdy nie postąpimy naprzód w naszej księdze żywota. Wydaje się, że łatwiej jest zrzucić winę na rodziców, niż samemu wziąć odpowiedzialność za własne życie. W rzeczywistości jednak to drugie jest o wiele trudniejsze. Stać i dreptać w jednym miejscu oznacza czynić życie jednostronnym i pozbawionym radości.
Wielu sądzi, że nie potrafią przebaczyć, jednak możemy więcej, niż nam się zdaje. Możemy w każdym razie rozpocząć od pragnienia, by móc przebaczyć i możemy modlić się w tej intencji. Niesamowite, jak wielki cud dokonuje się wówczas, kiedy człowiek wreszcie postanawia "wyruszyć w drogę". Uczeń Jezusa wezwany jest do tego, by być w drodze, "dziś, jutro i pojutrze" (Łk 13,33).
Łatwiej jest przebaczyć drugiemu, kiedy sami nieustannie poddajemy się Bożemu przebaczeniu. Spontanicznie przekazujemy dalej to, co sami otrzymaliśmy. Żyjąc w świetle Bożej miłości, rozlewamy jej światło. Najgłębszym problemem jest nasza trudność uwierzenia w Boże przebaczenie. Naszą własną niechęć przebaczenia przenosimy na Boga, podczas kiedy dla Niego ono nigdy nie stanowi problemu. Przebaczanie jest Jego naturą - nie byłby tym, kim jest, gdyby odmawiał przebaczenia.
Nasza lektura Biblii zawsze powinna opierać się na tęsknocie za spotkaniem Miłości, zatapianiu się w niej i coraz większym utwierdzaniu. Pismo święte jest niebezpieczną księgą, jeżeli trzymamy się tylko wybranych wypowiedzi, nie rozumiejąc, że jako całość jest przecież jedną wielką deklaracją miłości ze strony Boga. W Biblii znajdujemy taką oto myśl przewodnią: "Ojciec sam was miłuje" (J 16,27), albo: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał... Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony" (J 3,16-17). Wszystkie inne wypowiedzi trzeba interpretować, nie gubiąc tej myśli przewodniej.
Wiele fragmentów ze Starego Testamentu może nas wprowadzić w błąd, jeżeli nie zinterpretujemy ich w świetle Nowego Testamentu. Przykładowo: "Moja jest pomsta" (Pwt 32,35, tłum. ks. J. Wujka). Jeżeli zatrzymamy się na tych słowach, to łatwo możemy zacząć myśleć, że Bóg chce się mścić. A przecież nie chodzi o to, że Bóg pragnie zemsty, ale o to, że ona nie jest naszą sprawą, lecz Boga. Św. Paweł tak to odczytał: "Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan" (Rz 12,19). Wiemy, że gniew Boży jest gniewem miłości, a Jego pomsta jest jej "bezmiarem".
Przebaczenie jest panem czasu. Bóg przy pierwszej okazji zrywa ten uścisk, który spowodował grzech. Jest to zaczątek nowego wzrostu. Czas był uwięziony i stał w miejscu; teraz zostaje wyzwolony i staje się na nowo dynamiczny.
Bez Ciebie wszystko zamiera, stare, bez sił, puste i oschłe w szponach tyranii czasu. Obudź do życia, co uśpione, przebudź ze śmierci to, co zastałe... nasz czas przemień w czas nadziei .
Przebaczenie przemienia czas tyranii w czas nadziei. Jeżeli ciągle pozostaję w strumieniach Bożego przebaczenia, to nieustannie obmywam się i odnawiam, a więc mogę przebaczać innym i sobie. Dlaczego nie miałbym przebaczyć sobie, kiedy wiem, że Bóg to czyni wobec mnie?

NOWE STWORZENIE
"Bóg wszystko wie - pisze św. Ambroży (340-397) - ale czeka, aby usłyszeć twój głos, nie po to, by karać, ale aby przebaczać" (non ut puniat sed ut ignoscat). Ignoscere znaczy właściwie: nie wiedzieć. Kiedy Bóg przebacza, to nie jest tak, że On najpierw widzi grzech, aby potem go przebaczyć. W chwili, kiedy słyszy głos grzesznika, przedstawiający Mu swój grzech, tam już jest obecne przebaczenie. Można by powiedzieć, że Bóg nie ma możliwości zobaczenia tego grzechu, bo widzi tylko własne miłosierdzie. Możemy to nazwać tłumaczeniem symultanicznym, ale w przeciwieństwie do zwykłego tłumaczenia symultanicznego tutaj równoczesność jest absolutna. W świetle Boskiego spojrzenia grzech natychmiast roztapia się w Jego miłosierdziu.
Przebaczenie nie polega więc na eliminacji czy zapomnieniu. Boże przebaczenie - i nasze również w takim stopniu, w jakim bierzemy przykład z Boga (Ef 5,1) - stwarza coś nowego. Bóg stwarza na nowo i przemienia przeszłość. Czas, który wydawał się nieodwołalnie stracony i "uwięziony", właśnie zostaje wykupiony przez Boga, a przez to wyzwala się nasze dziękczynienie. Teraz można dziękować Bogu "zawsze i wszędzie".
Bóg jest Panem czasu. Może On nawet błogosławić "z mocą uprzedzającą". Pomyśl, jakaż to pomoc w walce móc przestać się trapić tym, co zrobione i czego nie można zrobić lepiej powtórnie, i tym, co nie zrobione, czego już nie będziemy mieli szansy zrobić!
Ten czas jest kością,
wyłamaną w stawie -
Jak można liczyć, że jaja nastawię
Czy nie jest właśnie odwrotnie? Szczęśliwy człowiek, który urodził się ze zdolnością do "poskramiania" czasu! Podczas gdy psychoanaliza chętnie traktuje przeszłość jak wielkiego "łajdaka", odpowiedzialnego za wszelkie moje kompleksy, wiara dostrzega twórczą siłę, kryjącą się w niepowodzeniach i traumatycznych przeżyciach z przeszłości. Zarówno mój grzech, jak i grzech innych może być łaską. Niepowodzenie może być przyczynkiem do większej ufności, samotność może prowadzić do głębszego spotkania z Bogiem. Właściwe zrozumienie chrześcijańskiego czasu przychodzi chyba dopiero z chwilą, kiedy zdarza się nam popełnić błąd i dochodzimy do wniosku, że on niekoniecznie hamuje wzrost, ale może go przyspieszyć.

W CHRYSTUSIE CZAS JEST JUZ WYKUPIONY
To może się wydać czymś beznadziejnym, że naszym zadaniem jest "wykupić czas". Czy nie jest to zadanie ponad nasze siły? Szczególnie gdy chodzi o przeszłość - a ona jest tutaj przedmiotem naszego zainteresowania - to zawsze pozostanie jakaś jej nieuświadomiona część, która tym samym nie będzie mogła być w świadomy sposób "wykupiona".
Wiele spraw w naszym życiu okrywa ciemność i jak długo żyć będziemy na ziemi, one ciemnymi pozostaną. Lecz to nie stanowi problemu! Wszystek czas raz na zawsze został wykupiony przez Jezusa Chrystusa. W Nim wszystko ma istnienie (Ef 1,10), On jest Alfą i Omegą, Ten, Który jest, Który był i Który przychodzi (Ap 1,8). Co było i co nadejdzie, w Nim się skupia, w wiecznym, przejrzystym i przezroczystym TERAZ.
Podobnie jak przemienił wszelkie cierpienie w miłość przez to, że miłość wzięła na siebie wszelkie cierpienie, tak samo wszystko, co ciemne i bezsensowne w naszej przeszłości, przemienił w światło przez to, że wziął na siebie cały ludzki czas i podzielił człowieczy los. Nie ma takich zranień, które by już nie umarły i nie zmartwychwstały z Chrystusem. W Nim wszystko raz na zawsze się wyjaśniło. Mamy prawo polegać na tym ostatecznym wyjaśnieniu, w nim znajdziemy ukojenie.
W Chrystusie streszcza się pamięć ludzkości. Tę pamięć ofiarował On Kościołowi przez Ducha Świętego.
"Pocieszyciel... On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem" (J 14,26). Z Jego pomocą możemy rozszyfrować i "wykupić" naszą przeszłość. Nic nie szkodzi, jeżeli nie zdążymy rozszyfrować wszystkiego przed śmiercią. Duch "przenika wszystko" (IKor 2,10) i On został nam dany (Rz 5,5).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pref 09
amd102 io pl09
2002 09 Creating Virtual Worlds with Pov Ray and the Right Front End
Analiza?N Ocena dzialan na rzecz?zpieczenstwa energetycznego dostawy gazu listopad 09
2003 09 Genialne schematy
09 islam
GM Kalendarz 09 hum
06 11 09 (28)
453 09

więcej podobnych podstron