Łzy w modlitwie


Azy w modlitwie
S. GeneviŁve Perret
W trakcie rekolekcji ignacjańskich, przy komentowaniu
reguł o rozeznawaniu duchów, często unika się wyjaśnień,
na czym polega pocieszenie przez łzy, o którym mówią
Ćwiczenia. Kiedy zaś porusza się ten temat, mówi się
raczej o  pocieszeniu bolesnym . I nie bez racji, gdy\
zbytnie rozwodzenie się na ten temat mogłoby prowadzić
rekolektantów do przykrych pomyłek, zwłaszcza jeśli
byliby zbyt pobudliwi. Poza tym łzy są krępujące. Wielu
Azy bolą, ale te\
uwa\a je za coś podejrzanego, obawiając się zaburzeń
rodzą pokój, jeśli
patologicznych bądz aberracji zle kontrolowanej
stają się szczeliną
uczuciowości. Zresztą powstrzymywanie się od płaczu
w duszy, przez
często uchodzi za objaw panowania nad sobą. Wreszcie
którą przechodzi
nie bez znaczenia jest to, \e nie ka\dy dający Ćwiczenia
dobroczynne
chętnie znosi płacz rekolektantów. Wszystko to sprawia,
tchnienie Ducha
\e w modlitwie nie przyznaje się nale\ytego miejsca łzom,
pocieszenia
które św. Ignacy traktuje jako przejaw pocieszenia.
(Fot. Józef
Augustyn SJ)
Ćwiczenia duchowne często wspominają o łzach. W ich wersji manuskryptowej mo\na
znalezć siedemnaście przypadków u\ycia rzeczownika lgrimas bądz czasownika llorar. Azy
są zawsze uwa\ane za rzecz po\ądaną, za łaskę, o którą nale\y specjalnie prosić.
Azy upragnione
Pragnienie łez mo\e się wydawać paradoksalne, podobnie jak proklamacja Jezusa:
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni (Mt 5, 4). Jezusowe
błogosławieństwo jest o tyle jasne, \e obiecuje pocieszenie tym, którzy są smutni. Czy
w perspektywie bliskiego pocieszenia mieści się smutek, którego Ignacy ka\e szukać swoim
rekolektantom i prosić o niego?  Prosić o łzy z powodu grzechów (por. Ćd 4, 55, 78),
 smakiem wyobrazni smakować rzeczy gorzkich, jak łzy, smutek i robak sumienia (Ćd 69),
 pragnąć obfitych łez z powodu swoich grzechów albo ze względu na udręki i cierpienia,
które Chrystus, Pan nasz, znosił w czasie swej Męki (por. Ćd 87, 203),  prosić o ból
i cierpienie z Chrystusem cierpiącym (Ćd 48),  pobudzać się do boleści, smutku i płaczu
(Ćd 195)... Ignacy nie oddziela obecności łez od otrzymywanej łaski. Płacz jest znakiem, \e
łaska została udzielona, a nie, \e trzeba na nią dopiero z nadzieją oczekiwać.
Nale\y zauwa\yć, \e kiedy łzy sąsiadują z bólem lub smutkiem, to oznacza, i\ pozostajemy
w przestrzeni pierwszego tygodnia Ćwiczeń: przez wielkie zawstydzenie, odrazę do samego
siebie, \al, pokutę i odwrócenie się od grzechu dostępujemy prawdziwego nawrócenia,
rozpoznając i uznając niezgłębione miłosierdzie Boga. Mogą więc płynąć łzy, które
początkowo gorzkie, potem okazują się dobroczynne i uzdrawiające. Tak samo współczucie
dla osoby Pana Jezusa w Jego męce mo\e powodować wylewanie łez, choć ju\ nie przez
wzgląd na własne grzechy, ale nad Umiłowanym w łączności z Jego cierpieniem. Jest to łaska
właściwa trzeciemu tygodniowi Ćwiczeń. Chocia\ łzy są odprę\ające i wyzwalające, to
jednak w wielu sytuacjach stanowią wspólne doświadczenie ludzkości  jęczącej i płaczącej na
tym łez padole . Azy powodowane cierpieniem, \ałobą, nieszczęściem czy zgryzotą
pozwalają uzewnętrznić zło, które nękałoby serce, gdyby przez płacz nie zostało
 przepędzone .
Ewangelia opowiada nam o łzach wdowy z Nain, o łzach Marii, siostry Aazarza i jej
otoczenia, powodujących płacz Jezusa, wspomina łzy Marii Magdaleny przy grobie jej
Mistrza  śmierć zawsze prowokuje tę szczególnie ludzką reakcję. Azy wylewane są obficie
w Psalmach na skutek ró\nych strapień: Azy stały się dla mnie chlebem (Ps 42, 4); Posłanie
moje skrapiam łzami. Od smutku oko moje mgłą zachodzi (Ps 6, 7c-8); Strumienie łez płyną
z mych oczu (Ps 119, 136). Azy powodowane konsekwencjami grzechu, jak łzy Jezusa wobec
zatwardziałości Jerozolimy (por. Ak 19, 41), łzy współczucia kobiet w drodze na Kalwarię
(por. Ak 23, 28), łzy skruchy Piotra na dziedzińcu arcykapłana (por. Ak 22, 62)... Te łzy bolą,
ale te\ rodzą pokój, jeśli mogą być szczeliną w duszy, przez którą potrafi w końcu przejść
dobroczynne tchnienie Ducha pocieszenia.
I to właśnie ma na myśli św. Ignacy, kiedy mówi o łzach:  Pocieszeniem nazywam prze\ycie
[...], gdy [dusza] wylewa łzy, które ją skłaniają do miłości swego Pana czy to na skutek \alu
za swe grzechy, czy to współczując Męce Chrystusa, Pana naszego, czy to dla innych jakichś
racji, które są skierowane wprost do słu\by i chwały Jego (Ćd 316).
Wydaje się, \e chodzi tu szczególnie o pocieszenie w oschłości, pocieszenie, które nie
wyklucza smutku i bólu. Jest to pocieszenie autentyczne, które trzeba nauczyć się
rozpoznawać zgodnie z tym, co sugeruje tytuł reguł pierwszego tygodnia o rozeznawaniu
duchów ( odczuwać i rozeznawać , tzn. rozpoznawać):  Ta forma pocieszenia jest
konkretnym wyrazem odczucia, będącego równie\ jakimś poruszeniem. Poniewa\ jednak to,
co się wówczas odczuwa, jest bolesne i nieprzyjemne, chocia\ prze\ywane jako droga
wiodąca ku miłości , to tego typu prze\ycie trudno uznać za pocieszenie i trudno jest je
zaakceptować jako takie.
Pozostaje jednak otwarte pytanie, czy bolesne są łzy, czy raczej prowokująca je sytuacja
strapienia. W ka\dym razie Apokalipsa (por. Ap 21, 4) zapewnia nas, \e w niebiańskim
Jeruzalem nie będzie ju\ więcej łez i płaczu.
Azy kobiety, która umiała kochać
Epizod usprawiedliwionej i kochającej grzesznicy rzuca nowe światło na podwójne znaczenie
wylewanych łez. W Ćwiczeniach ów epizod jest zamieszczony jako tajemnica do
kontemplowania (por. Ćd 282) i choć tę ewangeliczną historię kierujący rekolekcjami chętnie
przedstawia w pierwszym tygodniu, to przecie\ wchodzi ona w dynamikę drugiego tygodnia,
kiedy rekolektant jest zachęcany do wejścia w relację za\yłości z Panem Jezusem, by Go
lepiej poznać, bardziej ukochać i z większym porywem serca za Nim iść: stanąwszy z tyłu
u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierać.
Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem (Ak 7, 38).
Jaka jest natura tych łez i jakie jest ich zródło? Czy, jak się to powszechnie interpretuje,
u podstaw tej emocjonalnej reakcji był tylko ból skruchy? Przypowieść o wierzycielu, który
miał dwóch dłu\ników (por. Ak 7, 41-43), określa precyzyjnie to, co się kryje w sercu kobiety
i w sercu Szymona  w obydwu przypadkach  grzeszników. Miarą odwdzięczającej się
miłości jest wielkość Bo\ego przebaczenia: im więcej przebaczenia, tym więcej w zamian
miłości. W postawie Jezusa względem grzeszników, w Jego słowach pełnych miłosierdzia,
kobieta dostrzegła Bo\e przebaczenie ofiarowane tym wszystkim, którzy je przyjmują. Czuje
się obdarowana uprzedzającą miłością miłosierną Boga, wylaną na nią z tym większą
szczodrością, im liczniejsze są jej grzechy. Dlatego ona ze swej strony tak bardzo umiłowała
(Ak 7, 47). Czy płakała ju\ jako skruszona, gdy wydobywała ze szkatułki flakonik
z perfumami, dowiedziawszy się o Nauczycielu przy stole faryzeusza? O łzach nie ma mowy
w chwili, gdy wchodziła do stołowego pokoju, ale dopiero pózniej. Naczynie z olejkiem
przynosi tak jak kobiety przybyłe z Jezusem z Galilei przyniosą wonności i olejki do Jego
grobu. To jest gest czci, gest bezwarunkowej miłości i Jezus się tu nie myli. Oto ona łzami
oblewa nogi Mistrza. W jej gestach skrucha i wdzięczność mieszają się razem, jak sól łez
miesza się z balsamem olejku. Azy tej kobiety to oznaka bólu, \e nie jest zdolna lepiej
wyrazić miłości, która ją spala. Są to łzy wywołane obecnością Jezusa, jak mo\na sądzić tą
obecnością cielesną, która przywraca owej kobiecie jej kobiecą godność i czyni ją czystą we
wszystkich relacjach. Azy,  które ją unoszą ku miłości , bardziej jeszcze podsycają jej
oczyszczone ju\ odtąd pragnienia.
Ewangelista Aukasz kontynuuje swą opowieść: scena z włosami, pocałunkami i zapachem
olejku ju\ nudzi Szymona, bo Szymon  mało miłuje . Wydarzenie to gorszy go, poniewa\
Nauczyciel ma do czynienia z  jakąś grzesznicą , piętnuje jednak tak\e jego obojętność
względem Jezusa. Oczywiście, Szymon nie jest mę\czyzną wylewającym łzy, ale poniewa\
uwa\a, \e mało jest w nim tego, co potrzebowałoby przebaczenia, nie wie, i\ przez to
zamknął się na podstawowe doświadczenie, jakim jest mo\liwość otwarcia w sobie szczeliny,
przez którą mo\e wejść miłość.
Czy Ignacy miał na uwadze obraz tej, którą, idąc za tradycją swojej epoki, nazywa
Magdaleną, kiedy w swoim opisie działania dobrego ducha umieszcza łzy wśród tego
wszystkiego, co powoduje radość?  Właściwością ducha dobrego jest dawać odwagę i siły,
pocieszenie, łzy, natchnienia i odpocznienie (Ćd 315). A więc są nie tylko łzy boleści, ale
i pocieszenia. I rzeczywiście, bo czy mo\na by naprawdę bez dwuznaczności szukać
uporczywie łaski łez, gdyby nie niosła ona z sobą rzeczywistej słodyczy, rzeczywistej
przyjemności? Czego Ignacy chce nas nauczyć w tym przedmiocie w swoich Addycjach
[pomocnych] do lepszego znalezienia tego, czego się pragnie, gdy odprawiający Ćwiczenia
jeszcze tego nie znalazł, na przykład łez czy pocieszenia (por. Ćd 89)? Czy nie jest to
poszukiwanie łaski, poszukiwanie przynoszącego poczucie pełni daru, którego trzeba umieć
oczekiwać jako całkowicie darmowej inicjatywy ze strony Boga, poniewa\ nale\y zawsze
pamiętać,  \e nie w naszej mocy jest zdobyć i zatrzymać wielką pobo\ność, silną miłość, łzy
czy te\ inne pocieszenie duchowe (Ćd 322)?
Azy uczłowieczające
Jest jasne, \e łzy są ró\nego rodzaju, poniewa\ mają one swoje zródło w całkowicie ró\nych
stanach duszy. Azy starego Tobiasza, tryskające z jego co dopiero uzdrowionych oczu na
widok syna (por. Tb 11, 14), nie mają \adnego odniesienia do łez Dawida opłakującego
śmierć Jonatana, Absaloma czy syna Batszeby (por. 2 Sm 1, 12; 19, 1; 12, 21).
Charakterystyczne dla łez jest to, \e są one jakby  z tej strony słowa. Płacz przeszkadza
w u\yciu słów. Mo\e on jednak być równie\ ostatecznym sposobem wyra\ania się człowieka
bardzo chorego, pozbawionego wszelkich mo\liwości ruchu i mowy. U osoby pogrą\onej
w modlitwie łzy są widzialnym uzewnętrznieniem tego, co rozbrzmiewa w niej wewnętrznie
przy spotkaniu z Bogiem \yjącym.
Pada deszcz. Wielka beczka umieszczona pod rynną dachową zbiera deszczówkę i wkrótce
się zapełnia. Ale deszcz ciągle pada obficie i beczka się przepełnia, atakowana ze wszystkich
stron przez wodę: tę spadającą gwałtownie z dachu i tę, która się z niej wylewa, bo jest zbyt
mała, by pomieścić wszystko, co leci z nieba. Ta sama woda przepełnia beczkę i wylewa się
z niej, poniewa\ jest nadmiernie obfita. Jeśli beczka przed deszczem nie była czysta, będzie
powoli coraz czystsza od wewnątrz i na zewnątrz. Gdy człowiek przy spotkaniu z Panem
doznaje pocieszenia, wtedy całe jego jestestwo jest jakby skąpane owym pocieszeniem i łzy
wyra\ają wówczas jego nadobfitość w duszy, która nie mo\e ju\ pomieścić tego potoku pełni
\ycia przepływającego całkowicie darmowo.
Azy w modlitwie pozwalają w ten sposób zrozumieć nieco proces unifikacji wszystkiego, co
jest w człowieku, poprzez autentyczne doświadczenie duchowe, ubogacające jego
człowieczeństwo: serce mo\e bić szybciej, mowa przechodzi w śpiew,  kości skruszone rwą
się do tańca... Kiedy  dusza wylewa łzy , owładnięta miłością swego Pana, powstaje
wówczas ukryta strefa ludzkiego bytu, który się jednoczy w  rezygnacji z samego siebie.
Rzeczywiście, łzy świadczą o jakimś utraceniu samodzielności w kierowaniu własnym
\yciem, owładniętym przez Ducha Świętego, a równocześnie ukazują stokrotne ziarno daru
łaski. Im więcej serce człowieka daje się ogarnąć i wypełnić obecnością Boga, tym bardziej
staje się ludzkie.
Azy słodyczy
 Pocieszeniem nazywam prze\ycie [...], gdy [dusza] wylewa łzy, które ją skłaniają do miłości
swego Pana, czy to na skutek \alu za swe grzechy, czy to współczując Męce Chrystusa, Pana
naszego, czy dla innych jakichś racji, które są skierowane wprost do słu\by i chwały Jego
(Ćd 316). Czym są zazwyczaj te  inne racje ? Wiadomo, \e św. Ignacy miał dar łez. Z jego
Dziennika dowiadujemy się, \e łzy podkreślały u niego prze\ycia, jakich doznawał,
szczególnie jego skłonność do coraz bardziej radykalnego ubóstwa. Azom tym towarzyszyło
duchowe smakowanie. W pewnym sensie łzy były niejako dopełnieniem i potwierdzeniem
innych objawów poruszeń Ducha Świętego:  Nasz Ojciec miał taki dar łez, \e jeśli nie płakał
trzy razy podczas Mszy świętej, uwa\ał się za pozbawionego pocieszenia. Lekarz polecił mu,
\eby nie płakał, i on poddał się temu przez posłuszeństwo; i jak to się dzieje w takich
okazjach, poddając się temu przez posłuszeństwo, miał teraz du\o więcej pocieszenia bez łez
ni\ dawniej. Ojciec wyznał to o. Polanco, jak mi to opowiedział doktor Olave (L. G. da
Camara). Pobo\na egzageracja przesadnego wielbiciela? Z pewnością nie. Dziennik
wspomina zbyt często ten rodzaj pocieszenia, \eby go nie brać na serio:  Jego sposób
postępowania podczas układania Konstytucji był taki, \e codziennie odprawiał Mszę świętą
i przedstawiał Bogu dany punkt, nad którym wtedy pracował, i modlił się w tej sprawie.
A zawsze modlił się i odprawiał Mszę świętą ze łzami (Opowieść Pielgrzyma, 101).
Czy to mo\e z racji niezwyczajnego charakteru, względnie dwuznaczności, nie lubi się mówić
początkującym o tej formie pocieszenia? Następstwem tego milczenia jest marginalne
traktowanie takiego pocieszenia i niezdawanie sobie wystarczająco z niego sprawy
w rozeznawaniu duchów. Tymczasem nie są to wcale rzadkie przypadki: na przykład
usłyszane dawno temu wezwanie, które nagle wdziera się z wielką wyrazistością w pamięć,
przypominając o trwałej wierności Boga; odpowiedz na pytanie, której się długo szukało
i która oświeca umysł, przekraczając daleko zasięg granic tego pytania; szczególny smak,
którego Bóg udziela przy postrzeganiu Jego samego; wreszcie nadmiar radości powodowanej
 wyborem przyjętym w dziękczynieniu... Rozliczne są przykłady sytuacji, kiedy płyną łzy
będące objawem łaski Bo\ej. Wszystko to jest  skierowane wprost do słu\by Bogu i Jego
chwały i mo\e tylko podsycać pragnienie kochania Go coraz więcej. W takich przypadkach
prawdziwe pocieszenie jest łatwo rozpoznawalne.
Są jednak sytuacje, kiedy pragnienie łez winno być sygnałem alarmowym. Na przykład
bardzo wiekowa ju\ zakonnica zwierzała się na początku rekolekcji, \e od lat oczekuje znaku
czułości Boga względem niej i ma nadzieję, \e przynajmniej w tych rekolekcjach jej
pragnienie się spełni, tak jak Symeonowi, który oczekiwał pociechy Izraela. Kiedy to mówiła,
jej niebieskie oczy płonęły szczególnym blaskiem. Jako towarzysząca nowicjuszka, którą
byłam, powiedziałam jej z wielkim przekonaniem, \e Bóg nie wzbudza nigdy w sercu
pragnienia Jego obecności, nie czyniąc zadość temu pragnieniu w taki czy inny sposób,
czasem nawet zbijający z tropu. Rekolekcje się skończyły, a oczekiwany znak nie nadszedł.
A dokładniej: mo\e nie został zauwa\ony. Pocieszenie było tu\, gotowe się udzielić, oby
tylko zostało przyjęte. Jego obecności szukano jednak gdzie indziej. Nie huragan, nie
trzęsienie ziemi ani nie po\erający ogień, ale łagodna bryza łez spływających z powiek
mówiły o obecności w nieobecności Tego, który pozostaje wierny swoim obietnicom.
Niebieskie oczy owej zakonnicy spotkały się z Bogiem twarzą w twarz. Pragnęłam zachować
ślad tej lekcji.
Azy bez smaku
Istnieje pewna bardzo dyskretna forma pocieszenia przez łzy, niepołączona z \adnymi
emocjami ani z \adnymi odczuciami (bólu bądz radości). Jest to pocieszenie wynikające ze
 wzrostu wiary, nadziei i miłości , mające miejsce w \yciu codziennym.
Mo\e się zdarzyć, \e  dusza wylewa łzy w chwili strapienia, które mo\na nazwać
względnym, jakim jest czas oschłości czy poczucia duchowego wyjałowienia. W grę wchodzi
jednak wyłącznie strapienie względne, poniewa\ ta sytuacja istnieje za całkowitym
przyzwoleniem, bez niespokojnego szukania czegoś innego. Oto oczy wilgotnieją, a nawet
płyną milczące i spokojne łzy, przychodzące nie wiadomo skąd i  skłaniające do miłości .
Pocieszenie, które trzeba wtedy rozeznać, jest równocześnie wytchnieniem i haustem wody
gaszącym pragnienie, jak dzban wody ofiarowany Eliaszowi w jego długiej wędrówce na
pustyni. Pocieszenie, które nale\y tak\e umieć przyjąć. Pokusa bowiem mo\e się wśliznąć
pod pozorami dobra. Pokusa wstrzymywania łez, \eby się nie rozczulać nad sobą, poniewa\
nauczono nas zapominania o sobie i zapominania o tym, \e Bóg lubi pocieszać... Tymczasem
łzy nie wypływają z pochylania się nad sobą, lecz są współczującą łaską Boga, umocnieniem
w próbie, gwarancją, \e otrzymaliśmy nowy zapał, choćbyśmy tego nie odczuwali.
Brak wszelkich wzruszeń czy uczuć mo\e rzeczywiście wprowadzać w błąd: nie jest bowiem
oferowane nic takiego, co miałoby jakiś smak, jakąś świe\ość, było jakimś odpocznieniem.
Są tylko łzy, dyskretni świadkowie, łzy, które spływają łagodnie jak krople wody na gąbkę.
Znak czynnej obecności Pana, którego dobry duch wchodzi, jak to ma w zwyczaju, gdy drzwi
są otwarte (por. Ćd 335). Choć więc nie ma tu jakichś szczególnych doznań, odczuwa się
wszak\e pewną słodycz duchową i prze\ywa subtelną świadomość  pokoju i odpocznienia
w Bogu . Na czym zatem zasadza się ów  pocieszający atrybut fenomenu łez? Właśnie na
tym, \e został uznany za autentyczne pocieszenie duchowe. Nie za jakąś słabość, objaw
zmęczenia czy wyraz niekontrolowanych emocji, lecz jako doświadczenie duchowe,
jakkolwiek byłoby ono ubogie. Fenomen łez przynosi wsparcie i stanowi rękojmię, \e obrana
droga jest właściwa, \e nic nie trzeba zmieniać, i pomaga \yć bez niepokoju w monotonii dni.
Te łzy powstają niespodziewanie na zakręcie stokroć powtarzanego słowa Bo\ego i są jak
punkt orientacyjny, nowy drogowskaz, który tylko powtarza to, co powiedział ju\ przedtem,
ale drogowskaz jak\e pokrzepiający, skoro ju\ nie mamy obaw, \e kręcimy się w kółko. śeby
łzy uznać za pocieszenie, muszą spełniać pewne kryteria: przede wszystkim to, \e pojawiają
się w czasie modlitwy lub modlitewnego nastroju; następnie, \e nie czyni się nic, by je
sprowokować. Azy takie, jak ju\ powiedziano, są spokojne, ciche, nieprzeszkadzające
i dyskretne. Przede wszystkim jednak skłaniają do miłości i koniec końców prowadzą do
właściwego celu wszelkiego pocieszenia: do wzrostu wiary, nadziei i miłości (por. Ćd 316),
wyznaczających sposób postępowania w codziennym \yciu. To będzie równie\ bardziej
radosne przyzwolenie na niedostatki, oschłość i ułomności; bardziej pogodne spojrzenie na
ludzi i wydarzenia; bardziej ochocza gotowość słu\enia, poczucie humoru, pełna miłości
pokora, sprawiająca, \e potrafimy się śmiać sami z siebie i nie dramatyzować rzeczywistości.
W tym wszystkim nie będzie nic spektakularnego, a konsekwentnie i najczęściej będzie długo
niezauwa\alne dla samego  beneficjanta .
Cię\szą pokusą, ni\ te wspomniane wy\ej, byłoby nie zadowalać się tak ubogim
pocieszeniem i wzbraniać się przed takim przejściem Pana pod pretekstem, \e to jest zbyt
mało. Wówczas mogą bardzo szybko nadejść oschłości i będzie to miłosierdzie ze strony
Boga, kiedy się wytrwa w tym stanie strapienia a\ do chwili, gdy być mo\e pojawią się inne
łzy, te z pierwszego tygodnia. Bardziej jeszcze zgubna jest myśl, \e znajdujemy się na pewno
w drodze na górę Karmel albo na jakąś inną górę przemienienia, jeszcze niedostępną, i \e
wszelkie pocieszenie jest nie tylko poza zasięgiem, ale zakazane. To jest poniekąd
równoznaczne z dyktowaniem Bogu, mo\e nieświadomie, swoich zachowań. Jest to
mieszanie przyzwolenia na to, by nie szukać pocieszenia dla niego samego, z odmową na jego
przyjęcie, kiedy jest nam oferowane.  W tym sensie strapienie jest zazwyczaj konsekwencją
oporu przed pocieszeniem zawsze proponowanym, z którego jednak przyjęciem człowiek
długo się ociąga (A. Demoustier). Ale ten problem wykracza poza przedmiot, jakim jest
pocieszenie przez łzy, poniewa\ dotyczy utajonej odmowy ka\dego pocieszenia, jakiekolwiek
by ono było.
Te spostrze\enia zostały odnotowane z myślą o osobach towarzyszących duchowo, ale
szczególnie o tych wszystkich, którzy jak Anna w Świątyni Jerozolimskiej prze\ywają swoją
codzienność w wierności, w ubóstwie pozornie banalnego \ycia bądz w nie zawsze udanym
poszukiwaniu świetlistej twarzy Chrystusa. Niech pozwolą wylać się długo wstrzymywanym
łzom w dniu, w którym będzie im dane dostrzec w nich zwiastujące znaki. Pocieszenie jest
tu\, zupełnie blisko, czekające, by utorować sobie drogę ście\ką łez. Wtedy będą mogły
wychwalać Boga i mówić o Dziecięciu tym wszystkim, którzy oczekują wyzwolenia (por. Ak
2, 38). Tak, błogosławieni, którzy płaczą, poniewa\ to oni są pocieszani.
Tłumaczył Bolesław Dyduła SJ (za: "Christus", 185/2000, s. 104-113)
śycie Duchowe
S. GeneviŁve Perret, siostra ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Wiecznej Pomocy z Bafoussam
w Kamerunie. Opracowała pisma duchowe bł. Marii Teresy Soubiran.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lzy Modlitwa
Modlitwa Łzy
Modlitwa Lzy
Modlitwa Łzy txt
MODLITWA
Jestem dilerem Łzy
Potrzebne mateiały do wykonania modlitewnika
Kolo Czasu 3 Kamien Lzy tom2
Modlitwa serca
10 Modlitwa wieków
10 [dzień 3] Modlitwa uciekiniera
JESTEM, JAKA JESTEM Łzy
Modlitwa o?atyfikację ks[1] Je

więcej podobnych podstron