jak podbic rosje










1941. Jak przegrać wojnę, wygrywając kampanię







Inne oblicza historii. Wiedza
i Życie - nr 4/2012
 

JAK PODBIĆ ROSJĘ?

 

Józef Rak

1941. Jak przegrać
wojnÄ™, wygrywajÄ…c kampaniÄ™


 


Gdy pada pytanie o klęskę Trzeciej Rzeszy w ZSRS, najczęściej słyszymy:
Stalingrad, czasem - ewentualnie - Kursk. Wszak od starcia pancernych gigantów
zaczyna się ruch na zachód, zakończony dopiero w Berlinie. Historycy badający bliżej
dzieje wojny na wschodzie nie
mają jednak wątpliwości. Mimo ogromnych
sukcesów Hitler przegrał
wojnę w pierwszym jej półroczu. Nie zdobywając Moskwy, nie
łamiąc ducha oporu Sowietów,
zaprzepaścił jedyną szansę. I nawet tragiczny dla Armii Czerwonej rok
1942, rok niemieckich zwycięstw
i nieudanych, bardzo krwawych
kontrofensyw, oznaczać będzie tylko odsunięcie wyroku.
Góra 10 tygodni

Wielką rolę w budowie bezkrytycznej wiary w łatwe zwycięstwo nad imperium
Stalina odegrała wojna fińska. Nieporadność armii sowieckiej, fatalne
dowodzenie i kiepskie - aż do zdobycia miażdżącej przewagi i przełamania
Linii Mannerheima - morale czerwonych dywizji wyzwoliły odruch
lekceważenia. Generał
Heinz Guderian wspominał, że w
wojsku powtarzano za szefem sztabu generalnego Wojsk LÄ…dowych (OKH)
Franzem Haiderem obietnice rozprawienia
siÄ™ z ArmiÄ… CzerwonÄ… do
dziesięciu tygodni, Hitlerowi ponoć
obiecywał jeszcze krótsze
terminy. Wiadomo, ze Haider proponował atak nawet jesienią 1940 r.,
zanim jego rywale: generałowie
Keitel i Jodl
ośmieszyli go w oczach Fuhrera.
Większość niemieckich generałów zaślepiła
nie tylko sowiecka (zwycięska)
kompromitacja w Finlandii, ale
i własne zwycięstwa. Po triumfie blitzkriegu w Polsce, we Francji i na Bałkanach
założyli różowe okulary, nie rozumiejąc, w jak odmiennych warunkach potoczy
się nowa wojna, zwłaszcza że kształceni do "szlachetnej" wojny
sztabowcy problemy logistyczne pozostawiali lekceważonym "kupczykom" w
mundurach.
Analizując mentalność elit Wehrmachtu lat 1940-1941, Wolfram Wette
przytoczył za Andreasem Hillgruberem jej najważniejsze cechy:
"a) stosunkowo skÄ…pe aktualne doniesienia o ZwiÄ…zku Radzieckim, jego
siłach zbrojnych oraz potencjale przemysłowym, i stąd
b) sięgnięcie do tradycyjnych wyobrażeń, według których Rosja nadal miałaby
być »kolosem na glinianych nogach«, który nie sprosta nawet przez moment
silnemu uderzeniu z zewnÄ…trz;
c) typowe dla wojska zawężenie perspektywy, które jednakże na skutek
braku konkretnych informacji w równym stopniu opierało się na stereotypach,
do czego należała również
d) tendencja do lekceważenia militarnego potencjaÅ‚u Armii Czerwonej, a w szczególnoÅ›ci jej dowództwa, przy czym prostemu Å¼oÅ‚nierzowi
rosyjskiemu przypisywano upór i wytrzymaÅ‚ość; 
e) korespondowaÅ‚a z tym przesadzona, a po bÅ‚yskawicznym zwyciÄ™stwie nad FrancjÄ… w roku 1940 niemalże euforyczna ocena możliwoÅ›ci Wehrmachtu;


f) podsumowanie powyższego
stanowiła prognoza mówiąca o możliwości wygrania przez Wehrmacht wojny ze
Związkiem Radzieckim w osiem do dziesięciu tygodni".

Wszędzie, czyli nigdzie

Największym błędem
Niemców było zapewne
uderzenie... wszędzie. W
popularnej wiedzy
o wojnie często przewija się pogląd,
że w 1941 r.
Niemcy wzięli za cel
ośrodki polityczne przeciwnika, a po
zatrzymaniu ich
na przedpolach Moskwy i
Leningradu uderzyli na cele o znaczeniu gospodarczym. W rzeczywistości było
znacznie gorzej. Głównego celu w ogóle nie było! Plan "Barbarossa"
to dzieje cichego konfliktu między Hitlerem, który myślał w kategoriach
ekonomiki wojennej, a wojskowymi, którzy za jedyny godny cel uznawali Moskwę.
Stolica ZSRS tez była potężnym
ośrodkiem gospodarczym i węzłem
kolejowym, przede wszystkim jednak była
sercem atakowanego państwa i
symbolem, którego utrata
wstrząsnęłaby Sowietami i
światem.
Hitlera bardziej
interesowały skrzydła. Na północy
- Leningrad oraz
Murmańsk i Archangielsk,
przez które
musiała przejść pomoc
brytyjska. Na południu Ukraina,
"spichlerz Rosji"
i zagłębie surowcowe
(Donbas!) z dostępem do
Morza Czarnego, także przez
Krym - "lotniskowiec ZwiÄ…zku
Sowieckiego w
walce przeciwko rumuńskim terenom
naftowym". Poza
niÄ… zaÅ›
- Kaukaz,
ze względu na bliskość pól
naftowych i Turcji, którą
Fuhrer chciał wciągnąć do wojny. Priorytety się zresztą zmieniały: w lipcu
byt to
Leningrad, w sierpniu Kijów,
pod koniec września - Moskwa. Działając
w trzech kierunkach, Niemcy
rozproszyli siły. Grupa Armii
"Środek" otrzymała 41% dywizji,
ale połowę czołgów, Grupa
"Południe" - tyleż dywizji
i 33% czołgów,
a Grupa "Północ" 18%
sił i 17%
pancernych środków walki.
Po serii sprzecznych rozkazów szykujący 2. Armię Pancerną do ruchu na
Moskwę generał Guderian 22 sierpnia dowiedział się
od Hitlera o skierowaniu jej
na Kijów. Dzień wcześniej wódz zdezawuował bowiem
OKH (i
osobiście Haidera), nakazując:
"Najważniejszym celem, który osiągnąć należy jeszcze
przed nastaniem
zimy, nie
jest zdobycie Moskwy, lecz zdobycie
Krymu oraz przemysłowego i węglowego
Zagłębia Donieckiego, jak również odcięcie
dowozu ropy
naftowej z
rejonu Kaukazu; na północy -
blokada Leningradu i połączenie
z
Finami".
Część historyków uważa, ze
zwycięstwo przynieść mógł triumf
na tym ostatnim kierunku także
ze względu na zaopatrzenie wojsk drogą morską.
Operacja kijowska to triumf Hitlera. Jego wojska wzięty w kotle 665 000 jeńców,
zabijając 100 000 żołnierzy
sowieckich i niszcząc 884 czołgi oraz
729 samolotów. Jednak
w wymiarze strategicznym to byt
błąd -
wygrywając bitwę, wódz
przegrał wojnę. Kiedy
2 października głównym celem znów stanie się
Moskwa, na jej
wzięcie będzie za
późno.

Za mało...

W wykonaniu planu "Barbarossa" wzięło udział 3 100 000 żołnierzy niemieckich (plus
385 000 wyszkolonych rezerwistów oraz 660 000 Finów, Rumunów, Węgrów i Słowaków),
wspartych przez 3648 czołgów, 9000 dział oraz bomby, działka i karabiny
maszynowe 2815 samolotów.
Liczby te imponują, chyba ze przypomnieć, iż latem 1941 r. na froncie o długości
1200 km (nie liczÄ…c
frontu fińskiego) Niemcy zgromadzili niewiele więcej środków niż do ataku
na Francję, Belgię i Holandię. Front rosyjski, który po zajęciu Rostowa miał
juz 1900 km, był jednak pięciokrotnie
dłuższy, a
czołgi Wehrmachtu poszły w głąb ZSRS
pięciokrotnie dalej niż we
Francji.
Wojnę przyszło prowadzić
w kraju o zaledwie 4000 km dróg asfaltowych lub betonowych i o sieci
kolejowej dziesięciokrotnie
rzadszej niż w Niemczech. Do tego różnica w rozstawie szyn, która
wymagała zmiany podwozia (załadowanych!)
wagonów na dawnej
granicy i wymiany lokomotyw.
Hitler budował wizje operacyjne, myśląc o jednostkach pancernych.
Tymczasem w armii niemieckiej
do 1945 r. udało się w
pełni zmotoryzować jedynie 20%
jednostek. W chwili rozpoczęcia
wojny służbowy obrok pobierało 625 000 koni, tylko o 100 000 mniej niż w
sierpniu 1914 r. Mimo bujnego
rozwoju w latach 30.
(Volkswagen!) Niemcy nie były w stanie w kilka
lat przeskoczyć
zaległości motoryzacyjnych.
Wbrew budowanym przez propagandÄ™ nazistowskÄ… mitom "rolnicza" Francja
miała w 1935 r. 2 306 000 zarejestrowanych pojazdów mechanicznych, a
"przemysłowe" Niemcy 937 000. Prawda, ZSRS miał
ich 180 000, a Polska 24 820,
czterokrotnie mniej niż
Czechosłowacja...
Do pełnej motoryzacji
zaopatrzenia "Barbarossy"
Niemcy potrzebowali ok.
miliona ciężarówek,
tymczasem w całej Rzeszy
było ich, wliczając
pojazdy cywilne, ok. 405 000.
Do tego wieloletnia
koncentracja na autostradach
(w latach 1933-1942 zbudowano
3870 km za
ok. 6 mld marek) doprowadziła
do zaniedbania kolei. W
chwili wybuchu wojny Niemcy miały 21 700 lokomotyw - ponad 5 tysięcy mniej niż w
1914 r. Liczba 700
000 wagonów
oznaczała ubytek 100 000
w porównaniu z czasami
Wilhelma II.
Wiedzieli o tym wojskowi logistycy, którym
powierzono zaopatrzenie armii 3,5 miliona ludzi, 600 000 pojazdów i 600 000
koni. Nie licząc jedzenia, dziennie wymagało to przewiezienia 60 000 ton
paliwa, amunicji i wszelkich towarów. A jeść też było trzeba...
W przygotowaniach do "Barbarossy" założono, że rozbicie wojsk
sowieckich dokona się na zachód od linii Dźwina-Dniepr, a transport drogowy
da wojskom kolejowym kilka tygodni czasu na naprawę bądź budowę linii.
Pytanie brzmiało jednak: jakich? Nie znając tempa działań i stanu
przechwyconych linii sowieckich, planiści założyli budowę przynajmniej
trzech torów (w tym jednej linii podwójnej) "europejskich" na grupę
armii i pozostawienie szerokich torów. Miało to pozwolić na ruch co najmniej
108 pociągów dziennie. Póki nie ruszyły, zaopatrzenie spadło głównie na
ciężarówki. Grupy armii otrzymały kolumny transportowe pozwalające przewieźć
20 000 t dziennie na odległość 500 km dzielących magazyny tyłowe od
prowizorycznych składów, dostępnych dla poszczególnych dywizji. Przymknięto
oczy na reguły logistyki, uznające kursy powyżej 300 km za ekonomicznie nieopłacalne
(paliwo!) i ryzykowne dla ciągłości transportu. Optymizm wojskowych wyrażał
się i w tym, ze wojsk kolejowych posłano do Rosji zaledwie o 20% więcej niż
do Francji - ok. 40 000 ludzi.

Katastrofa

Lektura dziejów wojny
1812 r., a zwłaszcza przypisanej Barclayowi de Tolly strategii "spalonej
ziemi" nie zrobiła na niemieckich sztabowcach wrażenia - aż do napłynięcia
meldunków o masowym niszczeniu sieci kolejowej, dworców, mostów, przepustów,
linii telefonicznych i warsztatów
przez cofającą się Armię Czerwoną. Zawiodły nadzieje na przechwycenie
taboru, z miliona sowieckich wagonów zdobyto co dwudziesty, z 20 000 lokomotyw
- co dziesiątą. Trzeba będzie posłać z Niemiec 4800 lokomotyw, co odbije się
z kolei na produkcji wojennej Jakby tego było mało, okaże się, ze nie można
ich napędzać sowieckim, zdobytym na hałdach węglem bez dodatku oleju i węgla
ze Śląska. A to oznaczało, że co szósty pociąg wieźć będzie do ZSRS...
węgiel dla lokomotyw!
Zaskakująca skala zniszczeń wymagała mobilizacji ogromnej siły roboczej -
z początku 10 000 robotników z Organizacji Todta, a potem - jeńców
wojennych; z emerytury odwoływano niemieckich kolejarzy. Wszystko to sprawiło,
ze w ostatnim dniu 1941 r. Niemcy mogli oblewać budowę lub przebudowę 23 387
km linii kolejowych o rozstawie europejskim. Tyle tylko, ze pośpiech pozwolił
jedynie na podstawowe prace, co oznaczało mniejsze i lżejsze
transporty (do 30 wagonów) oraz prędkość obniżoną do 20-40 km/h, w
konsekwencji zaś gigantyczne zatory i opóźnienia.
To chaos komunikacyjny odpowiadał za odmrożenia tysięcy żołnierzy na
froncie. Śnieg spadł już w nocy z 6 na 7 października i choć szybko stajał
(zamieniwszy drogi w grzęzawiska), dowódcy
armii posłali zapotrzebowania na odzież zimową. Bez reakcji. Guderian opisuje
wizytÄ™ (14 listopada) w 167.
i 112. dywizji piechoty, które
daremnie wyglądały zaopatrzenia: "brak było białych płaszczy do
maskowania żołnierzy na śniegu, brak tłuszczu do butów,
ciepłej bielizny, a przede
wszystkim sukiennych spodni. Znaczna część żołnierzy chodziła w
drelichowych spodniach - przy 22 stopniach mrozu!". Ciepłe ubrania nie
trafią do piechurów
do końca roku.
Załadowana na 371 pociągów odzież zimowa, skarpety
i buty oraz zimowe baraki dla
armii stały tymczasem na
bocznicach kolejowych w Berlinie i Krakowie.
Pierwszeństwo dano
transportom amunicji i paliwa (oraz -
oczywiście - węgla dla
lokomotyw), zatrzymując też dostawy części zamiennych. Jedyny
wyjÄ…tek uczyniono dla
przewozu z
Niemiec na wschód 30
000 niemieckich Żydów.
Statystyki kolejowych korków to obraz transportowej apokalipsy -
w końcu października
na węźle
warszawskim oczekiwało 1200
zablokowanych pociągów!
Rojenia i brak wyobraźni berlińskich biurokratów wojskowych zemściły się
tez na transporcie drogowym. Deszcze zamieniały drogi w trzęsawiska - 10 i 11
września Guderian podróżował z prędkością 13-16 km/h! Jak z goryczą pisał
po latach, "to, że nasze najwyższe czynniki wojskowe nie zbierały danych o
poczynionych w tym względzie doświadczeniach i początkowo nie dawały wiary
naszym meldunkom, srodze się na nas zemściło, naraziło nas na nieopisane
straty i pociągnęło za sobą niejedną porażkę, której można było uniknąć".
Żaden planista nie przygotował Wehrmachtu na spotkanie z ukraińską i
rosyjską przyrodą. Pył zatykający chłodnice, osie łamiące się w półmetrowych
błotnych kąpieliskach. Także na to, ze zapas 100 000 opon zostanie wyczerpany
w... miesiąc. Próby racjonalizacji napraw i dostaw części zamiennych rozbijały
się o różnorodność parku: 2000 pojazdów różnych typów i milion części.
Dodatkowy cios zadała transportowcom kolej, blokując ich dostawy. 15 listopada
1941 r. aż 275 000 z 600 tysięcy pojazdów oczekiwało naprawy; co najmniej 75
000 uległo całkowitemu zniszczeniu. Oczywiście dostawy sprzętu trafiały
na front, jednak z 40 000 ciężarówek wykreślonych
z rejestrów do 31 grudnia przemysł był w stanie zastąpić tylko 27 500.
Gdyby nie konie, byłoby jeszcze gorzej. Ćmiący skręta z machorki i gazety
"Prawda" (papierosów nie dowieziono) Joe Heydecker obserwował mijające
go kolumny zaopatrzeniowe, "nie były to juz jednak jednostki zmotoryzowane,
lecz chłopskie furmanki zaprzężone w chude szkapy, które je z mozołem ciągnęły
przez szlam i błoto, podczas gdy eskortujący żołnierze klnąc, człapali
obok. Ponure przeczucia się nasuwały, zima była blisko, szturm na Moskwę
tracił impet. Niejedno zapowiadało los Napoleona".

Logistyka decyduje

Katastrofa logistyczna
Wehrmachtu coraz mocniej wpływała na bieg wojny. Latem sunąca
na Leningrad Panzergruppe
4 trzykrotnie
stawała
z braku
paliwa, dając obrońcom
bezcenny czas
na przygotowania. W centrum piechocie
zabrano niemal wszystkie
ciężarówki, przekazane
do wsparcia Panzergruppe 2 i
3. Długotrwałość walk o Smoleńsk
to nie tylko rezultat heroizmu obrońców, ale i braku paliwa w niemieckich czołgach.
Do baz w Warszawie ciężarówki miały juz 750 km.
Dostawy kolejowe zawiodły wszędzie. Grupa Armii "Środek" potrzebowała
do przeżycia 24 pociągów z
zaopatrzeniem dziennie,
w sierpniu
przybywało ich najwyżej 15,
a we
wrześniu -
12. Na
południe z 724 transportów kolejowych oczekiwanych we wrześniu dotarło 195. Zawiesić
wojny się nie da, można za to limitować przebieg pojazdów i racjonować
amunicję... Nadejście jesiennych deszczów dobiło transport drogowy, a kolej
nie poradziła sobie ze skokowo rosnącym zapotrzebowaniem. O ile we wrześniu
dotarły na front 2093 pociągi z oczekiwanych 3000, w październiku przyszło
ich juz tylko 1860. Listopad przyniósł mrozy, na skute nimi drogi wytoczyły
się powoli ciężarówki... Za to kolej padła! Zaśnieżone tysiące kilometrów
torów i masowe awarie niemieckich lokomotyw, niezdolnych do pracy w
temperaturze poniżej -20° C widać w statystykach: 1701 transportów w
listopadzie (w tym tylko 90 z paliwem!), 1643 w grudniu i 1420 (mniej niż 50%
zapotrzebowań) w styczniu 1942 r. Przemarznięta, nienajedzona, goniąca na
resztkach paliwa armia niemiecka ruszała na decydujący o losach wojny szturm
Moskwy.
Pogarda dla Sowietów i bijące z listów niemieckich żołnierzy poczucie
kulturowej wyższości jeszcze nie wygasły. Fatalne skutki brutalnego
traktowania ludności cywilnej dopiero się zresztą ujawnią. Duma z
blitzkriegu i 3,3 miliona sowieckich jeńców dominowała nad doznanym pod Moskwą
rozczarowaniem. Pojawiły się jednak pierwsze wahania, głód i chłód to
zjawisko dla Wehrmachtu nowe...
Na 31 stycznia 1942 r. straty poniesione od początku kampanii przekraczały
milion żołnierzy (w tym 350 000 zabitych), 3900 czołgów, 7600 dział, 75 000
pojazdów różnego typu oraz 2505 samolotów. Sprzęt można było zastąpić,
poległych weteranów tez, choć z wielkim trudem. Czas został utracony
bezpowrotnie.








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hakerzy atakują Jak podbić kontynent
jak sie zaprezentowac
0 jak l
Jak zrobic sciage w Wordzie(1)
Jak stworzyć tekst
Uncle Uwo Jak Zapobiec Odrzuceniu
Jak zarobić
jak zakonczyc klopoty z zaworem EGR
20 rad jak inwestowac w zloto

więcej podobnych podstron