Tom Leonard/04.09.2006 12:25 Tylko mięczak idzie na urlop Coraz więcej pracowników po obu stronach Atlantyku decyduje się nie wykorzystywać całego przysługującego im urlopu. Już nawet papież twierdzi, że nie wychodzi im to na dobre Japończycy, jak łatwo się domyśleć, mają na to specjalne słowo karoshi, czyli śmierć z przepracowania. Nie mogąc wnieść mieczów samurajskich do biura, lojalni pracownicy wynalezli alternatywny sposób wyrażenia swojego oddania sprawie, równie honorowy jak harakiri. Na Zachodzie szybko poszliśmy w ich ślady, ukuwając powiedzenie lunch jest dla mięczaków , a następnie jego bardziej ekstremalne postaci, w których pierwszy człon zastąpiło najpierw słowo weekend , a potem wakacje . Kiedy my, Brytyjczycy, chcieliśmy zrobić na szefie wrażenie, czepialiśmy się pracy jak rzep psiego ogona, ironizując pogardliwie o upadającej gospodarce za każdym razem, gdy czytaliśmy o leniwych tłumach na kontynencie, wylegujących się miesiącami na plaży. Obecnie relacje pracownik-pracodawca wydają się nieco bardziej skomplikowane. Wszyscy od amerykańskich firm księgowych po papieża, czyli niemal każdy ostrzegają przed objawami przepracowania. Jednocześnie statystyki gospodarcze wykazują, że chociaż Francuzi i wiele innych europejskich nacji bierze dużo dłuższe urlopy niż my, to produkują więcej od nas, w przeliczeniu na głowę mieszkańca. 1 Opublikowane ostatnio badanie wykazuje, że Amerykanie biorą krótsze urlopy niż przez ostatnie 30 lat oraz że co bardziej zaskakujące niektórzy pracodawcy są tym zaniepokojeni. Kilka dużych amerykańskich firm posunęło się nawet do tego, że zaczęły zamykać biura w okresie wakacyjnym, by zmusić pracowników do ich opuszczenia. Księgowość w PricewaterhouseCoopers rejestruje urlopy pracowników i jeśli ich nie wykorzystują, suszy im głowę drogą e-mailową. Z badania wynika, że 40 procent Amerykanów w ogóle nie zamierzało w tym roku brać letniego urlopu, a jedna trzecia odpoczywa tylko przez tydzień w roku.(& ) Jak zwykle, gdy mowa o stosunkach amerykańsko-angielskich, to u nas nie jest aż tak zle, ale powoli doganiamy Amerykę. Opublikowane nieco wcześniej badanie Chartered Management Institute (CMI) wykazało, że blisko dwie trzecie brytyjskich dyrektorów i kierowników nie bierze pełnych urlopów. Niektórzy próbują nawet wymienić go na pieniądze albo kartę w siłowni. Wśród kadry kierowniczej rośnie zapadalność na choroby. W końcu będą wykończeni, co dla żadnej firmy nie jest dobre mówi rzecznik CMI. Tymczasem papież Benedykt XVI cytuje pisma św. Bernarda z Clairvaux o zagrożeniach wiążących się z nadmierna aktywnością(...) bo zbyt wiele trosk często prowadzi do twardości serca i cierpień duszy . Wiem, jak to boli. Niestety dziesiątki tysięcy pracowników, którzy trafili ostatnio na pewne brytyjskie lotnisko, cierpiało duchowo z powodu prób wyjechania na urlop, zastanawiając się, czy nie byłoby lepiej, gdyby nigdy nie ruszyli się z miejsc pracy. Idea, że wyjazd na wakacje jest bardziej stresujący niż odmówienie sobie urlopu, była urągającym zdrowemu rozsądkowi nonsensem, powtarzanym przez dziennikarzy, którzy 2 czuli się oszukani faktem, że nikt nie chce płacić za ich własny wyjazd pod palmę. Dziś zaczyna to jednak mieć w sobie coś z prawdy. Zakładając, że uda ci się dotrzeć do celu wyprawy, możesz być niemal pewny, że będzie tam większy tłok niż w miejscu, z którego wyjeżdżasz, i zważywszy na brak oryginalności wielu biur turystycznych znajdziesz się w tłumie dokładnie takich ludzi, od jakich chcesz uciec. CMI twierdzi, że z jego badania wynika, iż wielu brytyjskich pracodawców nawet jeśli jest to niezgodne z ich deklaracjami w gruncie rzeczy niepokoi się tym, że pracownicy idą na urlop i zapominają o pracy. Okazują to jednak w dziwny sposób. Ta sama technologia, którą PricewarterhouseCoopers stosuje, by przypomnieć pracownikom o niewykorzystanym urlopie, jest używana przez setki innych firm, by wysyłać im na telefony komórkowe służbowe e-maile nadchodzące podczas urlopu. Pępowina z pracą nie zostaje zerwana, jest tylko nieco naciągnięta. Jedna czwarta osób przebadanych przez CMI przyznała, że sprawdza pocztę głosową i e-maile podczas urlopu. Jednak nawet jeśli uda ci się wyrwać z własnego biura, nie jest pewne, że uda ci się wyrwać z cudzego. Moja koleżanka wróciła właśnie z Włoch. Wakacje zepsuł jej nowojorski biznesmen na sąsiednim leżaku bezustannie wrzeszczący coś przez telefon komórkowy do kumpli z Wall Street. Ma się rozumieć, jest z tego wyjście. Nie siedz w biurze, ale i nie jedz na wakacje. Od kiedy sięgam pamięcią (czyli od końca lat siedemdziesiątych), moja matka skutecznie unikała dalekich wyjazdów, przekonując samą siebie i innych, że musi zostać w domu, by opiekować się psem. Było jej łatwiej, bo rzeczywiście ma psa, ale ci, którzy są pozbawieni tej wymówki, mogą przecież improwizować. 3