Inglot Jacek Mrs Robinsson i inne rzeczy


Ingot Jacek
Mrs Robinson i inne rzeczy
Z  Fahrenheit
Któż bowiem z ludzi wie, co jest w człowieku,
prócz ducha człowieczego, który w nim jest.
św. Paweł, I List do Koryntian
Mr Jones obudził się w radosnym nastroju. Wstał rześko i błyskawicznie wykonał nieobowiązkowy acz
zalecany zestaw ćwiczeń gimnastycznych. Ubrany w lekki dres wybiegł z willi, obiegł trzy razy basen,
potem zajrzał do skrzynki na listy i zabrał pokazny stos korespondencji. Ucieszył się, ponieważ
świadczyło to o tym, że o Mr Jonesie pamiętano tu i ówdzie. Dobry nastrój trochę go opuścił, kiedy,
przeglądając dokładniej przesyłki, spostrzegł, że w dziewięćdziesięciu procentach są to zamaskowane
i ucharakteryzowane na listy reklamówki. Z drugie strony wzruszyło to nieco Mr Jonesa  tyle instytucji
chciało go widzieć jako swego klienta. Podszedł do ustawionego w ogrodzie stolika ze śniadaniem.
Cudowny zapach jajek na szynce + świeża sałata + masło + dżem morelowy + camembert + mokka
natychmiast poprawiły mu humor. Mr Jones był urodzonym optymistą. Był idiotą.
Na szczęście nie wiedział o tym, dlatego mógł bez przeszkód wykonywać obowiązki zawodowe,
obywatelskie i towarzyskie. Jeden z listów wyraznie odstawał od reszty  jakby autentyk. Zaciekawiony
otworzył kopertę, ze środka wypadło kilka złączonych kartek. Nagłówek głosił:
Szanowny Mr Jones,
Ponieważ nie podano adresu autora, zajrzał na ostatnią stronę. Podpisu pod listem nie było. W pierwszym
akapicie stało:
Nie jest istotne, czy jest nas wielu, czy jeden. Liczba mnoga naszej wypowiedzi to czysto formalny chwyt,
mający podkreślić wagę wystosowanego do Pana posłania. Naprawdę istotne, Mr Jones, jest to, że świat
zmierza ku końcowi.
Mr Jones poczuł się rozczarowany  znowu ktoś nudził konia jednym z dawno zużytych sloganów.
Ziewnął, pociągnął spory łyk aromatycznej kawy, zastanawiając przy tym, co za licho kazało jakiemuś
popaprańcowi obdarzać spokojnych ludzi kretyńskimi memoriałami, bo...
 Do diabła, zawsze wylezie ktoś, któremu nie pasuje, ci przeklęci sekciarze i te trzy grosze, wtykane
wszędzie, gdzie popadnie, nawet teraz i tutaj, w roku 2014, kiedy wszystko zaczęliśmy na nowo i mamy
pokój, rozbrojenie, wyprawę na Marsa i miskę ryżu dla każdego żółtka, niezależnie, czy pracuje, czy leży
i kiedy każdy porządny człowiek jak ja może spokojnie zarobić na żarcie, video, sieć, samochód i seks,
no więc, do cholery, o co jeszcze chodzi?
O Pana, Mr Jones, tylko o Pana.
Mr Jones, znudzony, rzucił tekst na stolik i spojrzał na ogródek sąsiadów. Mrs Robinson zaczynała
wielkie pranie. Wyniosła między drzewka wielką balię pełną brudów i, rozebrana do bikini, napełniała ją
wodą. Uważała, że ręczne pranie to bardzo przyjemna czynność, której nie chciała się wyrzec na rzecz
Wielkiej Automatyki. Twierdziła, że pranie mechaniczne, kiedy to samo można zrobić z przyjemnością
ręcznie, jest bez sensu. Sama Mr Robinson była bez sensu.
Na taras domu Robinsonów wyszedł Robinson Junior, dziesięcioletni szczeniak o cofniętej brodzie,
namiętny wielbiciel swojej mamy i polowania na wróble. Trzymał w ręku pneumatyczny pistolet z lunetą
i rozglądał się krwiożerczo po okolicy. Ponieważ nigdzie nie było nawet śladu wróbla, jął podglądać
swoją mamę, która właśnie walczyła z brudem na koszulkach juniora. Robinson senior stał pod
prysznicem i ryczał bawolim głosem I m singing in the rain. Zniesmaczony Mr Jones opuścił wzrok na
kartkę.
I co Pan na to, Mr Jones?
 Bzdury  mruknął i spojrzał znowu na teren sąsiadów. Mr Robinson, wypięta w jego kierunku
apetyczną połową ciała, rytmicznie tarła kołnierzyki seniora. Zauważył, że podczas tej operacji dolna
część kostiumu opadała coraz niżej i niżej, aż ukazały się prawie całkowicie dwie białe, miękkie półkule.
Mr Jones chciał od dawna Mrs Robinson...
 Tak podejść od tyłu, zedrzeć te szmatki, ścisnąć przednie oporządzenie, pognieść powoli, żeby
stwardniały, potem w dole, wejść szybko, bez ceregieli, ażeby zabolało, żeby jej krzyk usłyszał
w łazience ten pacan Robinson, kiedy będzie u szczytu, kiedy ja będę.
Młody Robinson jak zahipnotyzowany gapił się na tyłek matki. Ta, nieświadoma niczego, prała dalej.
Z domu wylazł leniwie Robinson senior, czkając radośnie. Podszedł do żony i, puszczając oko do
patrzącego na to Mr Jonesa, wsadził jej rękę między pośladki. Mrs Robinson warknęła gniewnie
i trzasnęła go mokrą koszulą w twarz. Odskoczył, pełen idiotycznego chichotu. Pokazał żonie
nieprzyzwoity gest, a potem wskazał na dom. Ale Mrs Robinson wolała pranie.
...azaliż nie jesteś nieczystością samą? Wejrzyj w siebie i powiedz, co tam znajdujesz, poza skłonnością do
kopulacji i dobrego żarcia. Ale co jeszcze, Mr Jones?
Mr Jones wyszczerzył zęby niczym zgłodniały szakal. Miał ochotę wykastrować i zagłodzić wszystkich
sekciarzy, popów, Żydów i jajogłowych. Miał też ochotę zerżnąć Mrs Robinson. I nie miał ochoty na
myślenie. Mówili, że to osłabia potencję, nie ci oczywiście, którzy.
 Kurwa, włażą do duszy z buciorami i pytają, co jeszcze, jakby coś musiało być, jakby nie wystarczało,
że jestem ja, Jones, i jest moje konto, karty kredytowe i wszystkie dupy, które miałem i będę miał a duszę
to możecie sobie wsadzić albo oddać na pożarcie klechom.
Mr Jones mniemał, iż jest ateistą, i nie wierzył w nic, poza stopami procentowymi i swoim powodzeniem
u kobiet. Mrs Robinson prała zajadle dalej a Mr Jones pogrążał się w ocean czarnych myśli, bo przecież...
 Dobrze jest, jak jest, kiedy mam, co chcę mieć, a poza tym jak może być inaczej?
Musi być inaczej, Mr Jones. Świat będzie chaosem, o ile Pan i setki Pańskich braci w stylu życia i "nie
myślenia" nie zrozumie, że koniec tego świata staje się w Was, w tej chwili i w tym miejscu. A jest to
jedyny świat, jaki mamy. Co będzie, jeśli zabijesz go do końca? Tak, Ty jesteś mordercą świata!
Mr Jones zawył i trzasnął z wściekłością w stolik, wywalając na ziemię wszystkie te delicje, które tak
uwielbiał spożywać, no bo.
 Czego, do kurwy nędzy, ode mnie chcą?
To proste  abyś polubił siebie. Tak naprawdę to lubisz mnóstwo rzeczy, ale siebie nie. Jak można lubić
kogoś, kto składa się z popędu, konta i mokki na śniadanie?
Mr Jonesem znowu zatrzęsło, sięgnął po kubek z kawą, ale oblał sobie tylko dres marki "Tiger", co go
wprawiło w taką furię, że wpakował cały stolik wraz z manelami do basenu. Mrs Robinson przerwała
pranie i patrzyła nań z ciekawością. Ukłonił się grzecznie i uśmiechnął. Dostrzegł kątem oka, że młody
Robinson obserwował teraz biust matki, z którego zsuwał się stanik. Mrs Robinson wróciła do prania
a Mr Jones do lektury.
Najważniejszy jest spokój, Mr Jones. Nie wszystko jeszcze stracone. Musisz odwrócić się "od siebie"
a zwrócić "do siebie". Zejdz w głąb własnego istnienia a odnajdziesz prawdziwego siebie  SIEBIE, jaki
byłeś kiedyś, nim ta cywilizacja zrobiła z ciebie to, czym jesteś teraz  konsumenta seksu i dobrych wódek,
ersatz człowieka. Ale bez obawy, to wszystko można jeszcze...
Mr Jones zamyślił się, po raz pierwszy od 11 lat i 214 dni. Zszedł w głąb. Było to jak skok w czarną
pustkę, ponieważ poza wspomnieniami ze wspaniałych pijaństw, wspaniałych orgazmów i wspaniałych
pieniędzy nie było tam nic. Aż dopiero na dnie...
 Ja jestem! Jestem!
Brawo, Mr Jones, to już jest COŚ!
Mr Jones czuł, że to rośnie, że powoli wypełnia go, pochłaniając kilometry wewnętrznej pustki. Po chwili
COŚ doszło do Mr Jonesa i w tym momencie spojrzał on na świat inaczej. COŚ stało się z jego optyką,
drobny feler, przesunięcie powodujące, że widział świat innym niż przedtem. W przypadku Mr Jonesa
przymiotnik "sapiens" przy "homo" ponownie zaczynał być aktualny. Wypełniony CZYMŚ, chciwie
czytał dalej.
Zyskuje Pan z każdą chwilą, Mr Jones, ale proszę nie myśleć, że to już koniec. NIE, TO DOPIERO
POCZTEK! Aby utrwalić i pogłębić zmiany, potrzebuje Pan pomocy. Pamiętaj, Agency of Soul
Renovation pamięta o Tobie! Agency of Soul Renovation jest najlepsza w swojej dziedzinie. Pomagamy
szybko, skutecznie i tanio! Pamiętaj, 1648 Ponti Avenue...
COŚ trzasnęło z hukiem i Mr Jones znowu patrzył na świat oczami sytego bawołu. Mrs Robinson
kończyła pranie. Przyleciały skądś wróble i Robinson junior przestał podglądać matkę, wybierając
polowanie. Mr Robinson włączył na full telewizor i bawił się kanałami. Mr Jones dostał epileptycznych
drgawek. Mr Robinson zaczął z kolei dręczyć radio, z głośnika popłynęło: ...koniec tego świata staje się
w Was, w tej chwili i w tym miejscu. A jest to jedyny świat, jaki mamy...
Wtedy stało się kilka rzeczy na raz, nie wiadomo dokładnie w jakiej kolejności. Mr Jones zerżnął Mrs
Robinson, zarżnął Mr Robinsona, poderżnął sobie gardło brzytwą Mr Robinsona, a juniora wykopał przez
okno.
Nie słyszał, kiedy spiker czytał: Nadaliśmy słuchowisko pt. "Mrs Robinson i inne rzeczy" autorstwa... ,
Ale doprawdy trudno orzec, czy ma to jakieś znaczenie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Inglot Jacek Tanatos XIV
Inglot Jacek
Inglot Jacek Błogosławieństwo dla Mr Browna
Inglot Jacek Planeta syren
Jacek Wilczur Romowie w prl
Jacek Jerzycki Upadłość nie jest klęską

więcej podobnych podstron