Konferencja Grzegorza Górnego
wygłoszona na Jasnej Górze w dniu 15 maja
2010.
Zazwyczaj, kiedy słyszymy o zagrożeniach duchowych to kojarzymy je z grozbą
ezoteryzmu, okultyzmu, magii, sekt. Natomiast rzadko w tym kontekście nasza myśl
wędruje ku środkom masowego przekazu, ku masmediom, ku telewizji, radiu,
internetowi, gazetom. Tymczasem okazuje się, że sprawa mediów to sprawa wiary.
Głośny autorytet w dziedzinie medioznawstwa, teorii komunikowania masowego
profesor Marshall McLuhan, który jest uznawany za guru w masmediach zapytał kiedyś
swoich studentów: - Jak się dzisiaj łowi dusze ludzkie? Wędką czy siecią? I kiedy nie
potrafili mu odpowiedzieć, to on powiedział:
- dzisiaj nie łowi się ani wędką, ani siecią bo wędką łowiono w czasach apostolskich, kiedy
wędrowano z miasta do miasta, od wsi do wsi i przepowiadano ustnie. Siecią łowiono za
czasów Gutenberga, kiedy pojawił się wynalazek druku, kiedy publikowane były broszury,
książki, gazety. Natomiast dzisiaj łowi się dusze ludzkie w inny sposób, mianowicie -
wymienia się wodę czyli wymienia się środowisko naturalne w jakim żyje człowiek, jego
najbliższe otoczenie. Taką rolę, wymieniania ludziom wody pełnią rolę środki masowego
przekazu, niepostrzeżenie zmieniają nasz najbliższy świat, nasze środowisko, nasze otoczenie,
nasz świat kultury, nasze postrzeganie rzeczywistości. Nie przypadkowo Jan Paweł II w
encyklice Fides et Ratio pisał, że całe życie człowieka, wszystkie nasze relacje są
zbudowane na wierze . Nie chodzi tutaj tylko o wiarę w Boga ale o jakiekolwiek ludzkie
relacje. Bo kiedy spotykamy sąsiada i on nam coś mówi, to my mu wierzymy, że to co on
mówi jest prawdą.
Jeżeli w szkole nauczyciel przekazuje wiedzę uczniowi, to uczeń wierzy, że to co
mówi mu nauczyciel jest prawdą. On nie wraca do domu i nie sprawdza każdego twierdzenia
nauczyciela czy jest prawdą czy nie, on mu daje wiarę, wierzy mu. Okazuje się, że na samym
szczycie rankingu wiarygodności czyli tych instytucji, którym ludzie dają wiarę znajdują się
media. I to co jest przekazywane nam z mediów jest przez nas przyjmowane na wiarę. Ja
często jestem świadkiem rozmów dzieci, które się kłócą czy coś było tak czy inaczej i wtedy
pada argument: - bo tak powiedzieli w telewizji. I to jest najmocniejszy argument, którego
niczym przebić nie można bo skoro tak powiedzieli w telewizji to musi być. Jest to
przyjmowane jako oczywistość, jako absolutna prawda.
Tymczasem okazuje się, że media wcale nie są powołane po to, aby mówić prawdę.
Większość mediów to media komercyjne, których głównym celem i zadaniem misji jest
zarabianie pieniędzy, przynoszenie zysku ich właścicielom. Jeden z szefów największej
telewizji w Polsce na pytanie: co to jest program telewizyjny? Odpowiedział, że jest to czas
między jednym blokiem reklamowym a drugim blokiem reklamowym. Żeby telewizja
przynosiła zysk musi mieć reklamy, żeby mieć reklamy musi mieć oglądalność, żeby mieć
oglądalność, musi przykuć uwagę widza. Jak się przykuwa uwagę widza? Nie pokazując jemu
świata takim jaki jest, nie pokazując rzeczywistości jaka jest, tylko ten świat tak deformują,
żeby przykuć uwagę człowieka. Jest kilka dokładnie opracowanych sposobów jak przykuwać
uwagę człowieka, bo wiadomo, że po siedmiu minutach człowiek przestaje być skupiony,
traci ostrość uwagi. Są takie dwa sposoby, które odwołują się wręcz do fizjologii człowieka
tego co w człowieku jest najbardziej pierwotne, najgłębsze - mianowicie to są seks i przemoc.
Seks odwołuje się do instynktu przetrwania, przedłużania gatunku, dawania życia. Przemoc
instynkt strachu, bądz obrony lub ucieczki i też do instynktu przetrwania, ratowania się przed
śmiercią. Są dokładnie opracowane metody jak to działa na ludzki organizm, uderzenia
endorfin do mózgu, skok adrenaliny. Dokładnie możecie sprawdzić państwo jak co siedem
minut albo częściej w telewizji pojawia się taka scena bądz przemocy, bądz seksu, która ma
za zadanie właśnie przykuć uwagę telewidza odwołując się do jego pierwotnych wręcz
odruchów fizjologicznych.
Kilka miesięcy temu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim pod kierunkiem profesor
Marii Bronkowskiej przeprowadzono badania, postanowiono policzyć ile średnio w ciągu
dnia jest scen przemocy i seksu w telewizjach. Tutaj przeczytam: w ciągu jednego dnia w I
programie telewizji publicznej: 395 scen przemocy, 234 scen seksu. W TVN scen 772 w
ciągu dnia, scen przemocy 1104 w ciągu jednego dnia. Sceny przemocy zwłaszcza są
intensywne w programach dla dzieci dlatego, że w programach dla dzieci nie może być
pokazywany seks, w związku z tym w jednej godzinie programu dla dzieci jest pięć razy
więcej w ciągu jednego dnia niż w programach dla dorosłych. To wszystko ma duży wpływ
na ludzkie postrzeganie rzeczywistości dlatego, że my sami nie jesteśmy istotami do końca
świadomymi samych siebie. Do końca nie odpowiadamy za to co się w nas odkłada. Czasami
sami jesteśmy zaskoczeni swoim postępowaniem, że w jakiejś sytuacji postąpiliśmy tak a nie
inaczej, czasami jesteśmy zaskoczeni myślami jakie nam w umyśle kiełkują. A już to co
śnimy podczas naszych snów to czasami nam się wydaje, że to jest niemożliwe, żeby coś
takiego mogło się narodzić w naszym wnętrzu. Człowiek nie jest do końca świadomy samego
siebie i bardzo często my bezwiednie nasiąkamy wpływem zewnątrz.
To jest tak, że jak często przebywamy z kimś drugim, to nieświadomie nabieramy jego
nawyków, pewnych gestów, sposobu mówienia. Natomiast podobna relacja z telewizją czy
Internetem następuje tylko w jedną stronę. Tutaj ten wpływ jest tylko w jedną stronę czyli z
ekranu do odbiorcy. Jeżeli uświadomimy sobie ile czasu dzisiaj spędza młodzież przed
telewizorem, to zdamy sobie sprawę z tego, że telewizja czy oprócz telewizji Internet ma
największy wpływ dzisiaj na formowanie postrzegania świata przez dzieci. Podam dokładne
dane: przeciętnie w Europie nastolatek spędza tygodniowo na lekcjach, bądz dojazdach do
szkoły i ze szkoły 40 godzin, na kontaktach z rodzicami bądz rówieśnikami 32 godziny, na
przebywanie przed ekranem telewizora bądz komputera 40 godzin w tygodniu. To jest
ogromna ilość czasu.
Tak jak mówiłem: media nie są stworzone do tego, żeby pokazywać prawdę ale żeby
przynosić zysk. Aby przynosić zysk musi tak zdeformować rzeczywistość aby przykuć uwagę
widza. Stało się tak, że na skutek tego, że rodzice mają coraz mniej czasu dla dzieci, szkoła
też przestała pełnić rolę wychowawczą, tak więc naprawdę dzisiaj pierwszym wychowawcą
dzieci jest telewizor, który pełni podstawową funkcję edukacyjną, oświatową. To jest tyle
niebezpieczne, że na skutek kontaktu z mediami dzieci nabierają fałszywego wyobrażenia ze
świata. W społeczeństwach tradycyjnych, pierwotnych, kiedy dziecko dorastało, to ono
wychowywało się wśród rodziców, w najbliższym otoczeniu obserwując dorosłych budowało
swoje wyobrażenie o świecie i swoim miejscu w tym świecie. Dzisiaj, kiedy rodzice
abdykowali ze swoich funkcji wychowawczych, kiedy są nieobecni, kiedy większość czasu
dzieci spędzają przed telewizorem, to wiedzę o świecie i swoim miejscu w tym świecie
czerpią właśnie z masmediów.
Jest to świat dalece wykoślawiony, gdzie dominuje konsumpcja czyli ja muszę mieć,
nabywać nowe gadżety, kupować nowe towary. Gdzie dominuje hedonizm, że najważniejsza
jest rozrywka, bawienie się, gdzie nie ma w ogóle związku między pracą a płacą, ludzie
przedstawiani są w sytuacjach kiedy wydają pieniądze ale nie w sytuacjach, kiedy ciężko na
nie muszą pracować, gdzie dominują postawy raczej egoizmu niż altruizmu i solidarności,
gdzie dominuje przemoc i wywołuje taki mechanizm odwrażliwienia, współczucia,
prawidłowego reagowanie na cierpienie innych. Ktoś powiedział, że telewizja, media stały się
czymś w rodzaju urzędu nauczycielskiego ludzkości. Generalnie atrybutami urzędu
nauczycielskiego kościoła jest nieomylność w sprawach wiary i moralności. Właśnie w te
obszary wchodzą media: w sferę wiary bo podają do wierzenia, w sferę moralności - bo
mówią co jest dobre a co jest złe, co jest normą, jak należy postępować. Bardzo ważna jest
właśnie kulturotwórcza, wzoro-twórcza rola mediów, że one kreują pewne wzory
postępowania, pewne normy, które pózniej widzowie naśladują.
W latach pięćdziesiątych na ekrany kin w Stanach Zjednoczonych wszedł film z
Marlonem Brando pt. Dziki . Tam był gangsterem motocyklistą, w czarnej kurtce, który
generalnie rozwiązywał swoje problemy ze światem za pomocą pięści. Ale co w tym filmie
było ważne, to że tam się pojawił gang motocyklistów, harleyowców. Przed tym filmem w
Stanach Zjednoczonych nie było takich gangów motocyklowych. Powstały dopiero po tym
filmie właśnie na skutek zaszczepienia pewnej mody wśród młodzieży. Także okazuje się, że
media nie pełnią wcale funkcji odzwierciedlającej rzeczywistość ale kreującej, że są w stanie
wykreować nowe mody, nowe byty, nowe wzorce postępowania. My często je przyjmujemy
zupełnie bezwiednie, właśnie tak jak następuje owe wymienianie nam wody. Podam taki
przykład dosyć znanego programu telewizyjnego talk-schow Big-Brader , który na pewno
większość z nas zna, o którym jest mowa, natomiast mniej zdaje sobie sprawę jakie są skutki
oddziaływania tego filmu, jakie sygnały płyną z przekazu tego programu. Mianowicie: po
pierwsze dzięki temu programowi ludzie są jakby oswajani, przyzwyczajeni do myśli, że są
bezustannie obserwowani, podsłuchiwani, podglądani, inwigilowani. Czyli Wielki Brat , to
absolutnie normalny stan. W ten sposób oswaja się ludzi z myślą o tym, że inwigilacja jest
stanem normalnym, po drugie - wykonuje się tam właściwie bez zmrużenia okiem, bez
dyskusji polecenia z góry, kogoś anonimowego, o kim nie wiemy, kim jest, słyszymy tylko
jego głos. W ten sposób pokazuje się ludziom, że wykonywanie ślepo poleceń właściwie nie
wiadomo kogo jest czymś normalnym, po trzecie - uczestnicy tego programu bardzo często
sobie robią świństwa, donoszą na siebie, podkładają sobie nawzajem świnie, żeby ten drugi
wypadł z tego programu a on był awansowany dalej. Więc pokazywanie, że zachowanie
niemoralne, donosicielstwo, szkodzenie innym są właśnie zachowaniami, które są
premiowane, gratyfikowane a w odróżnieniu od zachowań altruistycznych, solidarności są
właściwie czymś wskazanym. Co ciekawe, kiedy ten program wprowadzono na antenę jednej
z polskich telewizji, to twórcy tej stacji mówili, że robią to dlatego, że odpowiadają na
zapotrzebowanie ludzi, społeczeństwa. Ludzie chcą takiego programu.
Problem polega na tym, że takiego programu nigdy nie było. Ludzie nawet nie
wiedzieli, że takie programy istnieją. Więc jak ludzie mogą chcieć skoro o takich programach
nawet nie wiedzą. Próbuje się stworzyć pewne sztuczne potrzeby, które następnie zaczyna się
samemu zaspakajać, w ten sposób tworzy się samonapędzający mechanizm. Tworzymy
potrzeby aby samemu potem je zaspokajać. Także media starają się narzucić, zmienić dziś
obowiązujący język. Już Konfucjusz wiele stuleci temu mówił, ze jeżeli chce się zmienić
świat, to najpierw trzeba zmienić język, dlatego, że jak mówimy, tak myślimy, a jak myślimy,
tak postępujemy. Dzisiaj w masmediach obserwujemy taką pełzającą rewolucję językową, że
nagle pewne słowa, które zawsze znaczyły jedno, teraz okazuje się, że zmieniają swoje
znaczenie, albo, że niektóre słowa zupełnie znikają a na ich miejsce pojawiają się określenia
zupełnie inne.
To widać na przykład na ...takich słowach, jak np. słowo Tolerancja
zródłosłów słowa tolerancja oznacza - cierpieć- od łacińskiego tolerado , że jestem w
stanie ścierpieć, znosić coś- czyli nie zgadzam się z tobą, nie zgadzam się z twoimi
poglądami, no ale jestem w stanie jakoś znieść, ścierpieć - toleruję jakoś to mimo, że na
te rzeczy nie zgadzam. Natomiast dzisiaj okazuje się, że tolerancja - już według
najnowszych słowników - jest to życzliwa akceptacja i otwartość czyli jeżeli jestem
tolerancyjny, to znaczy musze przyjmować to wszystko z życzliwością i właściwie z tym
się zgadzać. Tak samo widzimy tego typu zabiegi jeżeli chodzi o słowo: aborcja i cały
związany z tym kontekst. Właściwie w żadnym z mediów głównego nurtu nie pojawia się
stwierdzenie, że aborcja jest to zabicie dziecka poczętego, że jest to unicestwienie ludzkiego
istnienia w łonie matki. Natomiast mówi się o tym, że jest to zabieg, mówi się o tym w
oficjalnych dokumentach ONZ, że jest to powrót do zdrowia reprodukcyjnego albo mówi się,
że jest to indukcja miesiączkowa, albo wyrównanie cyklu miesięcznego. Używa się
najróżniejszych określeń. Tak samo nie mówi się: - dziecko nienarodzone czy dziecko
poczęte, tylko mówi się: płód , zygota , zlepek komórek itd. Czemu ma służyć ten
zabieg? To ma służyć przede wszystkim odczłowieczeniu tej istoty ludzkiej znajdującej się w
łonie matki. Bo jeżeli ono jest cały czas nazywana nie dzieckiem, nie istotą ludzką, nie
człowiekiem, ale przedmiotowo, instrumentalnie to mówiąc o niej, wyrażając się
przedmiotowo tak samo zaczynamy je traktować. Gdzieś z oczu ginie nam wymiar ludzki.
Podobnie jak widać zmiany językowe w odniesieniu chociażby do homoseksualizmu.
Jeszcze 150 lat temu powszechne określenie homoseksualizmu to było: sodomia i kiedy
Oscar Wilde został skazany za czyny homoseksualne przez Sąd Królestwa Wielkiej Brytanii,
to w akcie oskarżenia wyraznie figurowało, że został skazany za sodomię, bo tak było
wówczas określano czyny homoseksualne. Ale sodomia była słowem, które bardzo zle się
kojarzyło, miało taki potencjał negatywny, bo kojarzyło się z grzechem sodomskim, karą
Bożą, z zagładą miasta. Dlatego postanowiono z języka prawnego, oficjalnego, publicznego,
to słowo wycofać i wtedy pojawiło się słowo: pederastia , które miało być już nacechowane
neutralnie, które nie miało mieć żadnego emocjonalnego ładunku negatywnego. Ale z czasem
to słowo także obrosło różnymi negatywnymi skojarzeniami. Od lat 70-tych wprowadzono
nowe określenie - mówi się o gejach - gej z języka angielskiego znaczy wesoły, radosny,
bezproblemowy. Widać tutaj ewolucję określeń - od słowa nacechowanego negatywnie przez
neutralne, aż do słowa nacechowanego pozytywnie, właśnie kogoś wesołego beztroskiego,
radosnego. Tego typu sformułowania, zabiegi językowe są dzisiaj głównie promowane przez
media.
Pewien mój znajomy, który pracował w jednym z największych dzienników
ogólnopolskich powiedział mi, że kiedy była taka wystawa uliczna przedstawiająca skutki
aborcji to on pisząc informację do gazety pisał o dzieciach nienarodzonych czy o dzieciach
poczętych. Ten tekst wędrował dalej do redakcji, tam mu wszystko wykreślono - te określenia
i pisano płód , zygota . Po czym on jeszcze raz miał możliwość wejrzenia do tego tekstu,
więc wyrzucił tamto określenie i znowu wstawił określenie dziecko poczęte. Znowu
zmieniono mu na płód , zygota i wezwano go do tej redaktorki, która dokonywała tych
wykreśleń, no i rozmowa była krótka: - jeżeli chcesz pisać w taki sposób, załóż sobie swoją
gazetę i tam będziesz pisał tak, natomiast w tej redakcji nie będziemy tak pisać i koniec. Jest
także w większości redakcji funkcjonuje coś takiego jak gdzie niegdzie spisane, gdzie
niegdzie nie spisane jakby umownie funkcjonująca biała księga, że wiadomo jakie wyrażenia
nie mogą się pojawiać czy w druku, w eterze, na wizji. Jakie absolutnie zakazane i jakich
dziennikarz nie może pod żadnymi pozorami używać. To pokazuje, że media pełnią
olbrzymią rolę jeżeli chodzi o narzucanie tego typu określeń.
Ostatni przykład: - kilka dni temu była przeforsowana w sejmie ustawa, która w skrócie
wszyscy nazywają: Ustawą o przemocy w rodzinie . Ta nazwa przemoc w rodzinie jest
już tak często powtarzana, tak się pojawia, że wystarczy w Internecie, w googlach wpisać
przemoc to od razu wyskakuje: przemoc w rodzinie . Tak jakby rodzina była
naturalnym miejscem przejawiania się przemocy. A tak kiedy się pomyśli to przemoc
skierowana jest przeciwko rodzinie, bo ta przemoc niszczy rodzinę. Tymczasem powtarzanie:
przemoc w rodzinie , gdy słyszymy przemoc kojarzy się nam zaraz w rodzinie, jako
miejscu formowania się osobowości totalitarnych, miejsca przemocy. Dlatego bardzo
chciałbym tutaj wszystkich uczulić na to, żeby wobec mediów być krytycznym,
zdystansowanym, żeby nie dawać wiary wszystkiemu, co płynie z mediów. W Polsce jest to o
tyle niebezpieczne - wszystkie badania pokazują że w Polsce i krajach
postkomunistycznych dwa razy więcej ludzi wierzy mediom od dojrzałych demokracji
zachodnich. Okazuje się, że jesteśmy bardziej bezkrytyczni, bardziej ufni, otwarci na
wszystko co płynie z mediów.
Tymczasem są bardzo dokładnie sprecyzowane techniki manipulacyjne jakich się
używa, aby dokonywać manipulacji, czy perswazji niejawnej. Powiem o takim przykładzie: -
taką techniką manipulacyjną jest sięganie po anonimowe autorytety. To określenie po raz
pierwszy pojawiło się w 1941r. w książce Rita Chroma ucieczka z wolności . Chrom pisał
tam, że dzisiejszemu człowiekowi wmawia się, żeby porzucił oficjalne autorytety: rodziny,
szkoły, kościoła i dokonywał swoich decyzji całkowicie wolny, suwerenny, niezależny.
Chrom pisał, że to jest zgoła iluzja, żaden człowiek nie jest dla siebie autorytetem we
wszystkich dziedzinach. Zawsze potrzebujemy jakichś drogowskazów, jakichś podpowiedzi,
jakichś punktów odniesienia. Jeżeli odrzucamy te autorytety oficjalne, to wcale nie
podejmujemy swoich decyzji suwerennie, ale one są nam podsuwane, niekiedy narzucane
przez właśnie te autorytety anonimowe. Do tych anonimowych autorytetów Chrom zaliczył
zwłaszcza autorytet opinii publicznej czyli głos większości, głos nauki, zwłaszcza psychologii
a także reklamę. Zwłaszcza ciekawy jest autorytet opinii publicznej -czy głosu większości. W
latach 40-tych były robione badania na jednym z amerykańskich uniwersytetów przez
psychologa społecznego Salomona Asch a, które polegały na tym, że wprowadzano do sali 10
studentów, z których 9 było wtajemniczonych o co chodzi w tym eksperymencie, a jeden nie.
Pokazywano im jeden odcinek długi a drugi krótki i tych 9 wtajemniczonych pokazywało, że
długi jest krótki, a krótki jest długi. Kiedy dochodziło do 10-tego, to ten myślał, że długi jest
długi a krótki jest krótki, ale 9-ciu przed nim mówiło, że długi jest krótki a krótki jest długi,
no to ja nie mogę wyjść na idiotę i mówił: tak ten jest długi a ten jest krótki - odwrotnie niż
wzrok mu podpowiadał. Okazało się, że 41% badanych studentów, przyszłej elity
intelektualnej narodu stwierdziło, że długi jest krótki, a krótki jest długi. Taka jest potęga
konformizmu, taki jest autorytet opinii publicznej. Bo człowiek boi się być w mniejszości, boi
się być ośmieszany, stracić twarz przed innymi.
To doskonale uchwycił Hans Christian Andersen w bajce Nowe szaty Króla kiedy
właśnie dziecko, które jest jeszcze poza schematami myślowymi, układami towarzyskimi i
ono mówi prawdę. Ono jest wolne od tego konformizmu społecznego. Co ciekawe -
eksperyment powtórzono w Gdańsku w pazdzierniku 2007 r. akurat zbiegło się z wyborami
parlamentarnymi, w których licznie głosowała młodzież i wszyscy się cieszyli, że po raz
pierwszy młodzież rozstrzygała wyniki wyborów. I wtedy okazało się, że 60% młodzieży w
Gdańsku mówiło, że długi jest krótki a krótki jest długi. Czyli okazuje się, ze nie jesteśmy
wolni od tego typu konformistycznych zachowań. Tego typu zachowania są bardzo często
wykorzystywane w badaniach opinii publicznej, w różnego rodzaju sondażach, bo w ten
sposób da się formować opinię publiczną. O tym już wiele mówił dr Bernard Nathanson,
który kiedyś stanął na czele organizacji, która doprowadziła do zalegalizowania aborcji w
Stanach Zjednoczonych. Opowiadał, że specjalnie puszczano do obiegu opinii publicznej
fałszywe dane, wyniki fałszywych sondaży, żeby zmienić nastawienie opinii publicznej.
Ludzie nie chcą być w mniejszości, chcą być w większości. Kłamstwo powtórzone tysiąc
razy, za tysiąc pierwszym staje się prawdą. Trzeba tak długo wtłaczać ludziom do głowy, że
oni w końcu uwierzą.
Bardzo ciekawe, że wystarczy tylko inaczej sformułować pytanie a uzyska się zgoła
inną odpowiedz. Można przewidzieć jaki będzie wynik jeżeli się odpowiednio zada pytanie,
wybierze się odpowiednią metodę badawczą. Jeżeli się zada pytanie: - 90%ludzi uważa, że to
jest złe, no to ja też uważam podobnie. Kiedyś w Stanach przeprowadzono takie badania, że
zapytano o aborcję, jedno pytanie brzmiało: - czy jesteś za tym, aby kobieta miała prawo
urodzić dziecko kiedy chce? Większość ludzi oczywiście było za. Drugie czy jesteś za tym, że
można zabijać nienarodzone dziecko w łonie matki? Większość odpowiedziała, że jest
przeciwko temu. Ci sami ludzie na inaczej zadane pytanie a dotyczące tego samego
odpowiedzieli diametralnie w inny sposób. Dlatego, jeżeli ktoś ma świadomość jak zadawać
pytania to jest w stanie uzyskać satysfakcjonujące odpowiedzi, jest w stanie pózniej za
pomocą tych sondaży, tych badań opinii publicznej wpłynąć na opinię, na nastroje
społeczeństwa. Innym takim autorytetem anonimowym jest autorytet nauki. Pamiętam taką
scenę jeszcze z początku lat 90-tych, pewien mój znajomy opowiadał mi, że w jednym z
tygodników redaktor naczelny zamówił u nich tekst o życiu seksualnym Polek i teza miała
być taka, że Polki są tak sfrustrowane, bo je ogranicza wszystko- rodzina, kościół, praca i żyją
w ciągłej permanentnej frustracji. No i jednym zdaniem ręka naczelnego skierowała się na
jednego z redaktorów - napiszesz to ty. A ten redaktor mówi: - no ale żadnych takich badań
nie ma, trudno jest napisać jak nie ma żadnych badań. Naczelny - spokojnie, napiszesz. No i
rzeczywiście dwa dni pózniej wychodzi tekst, w którym jest pełno sformułowań: - naukowcy
nie mają najmniejszej wątpliwości , iż wszyscy specjaliści są zgodni , współczesna nauka
nie pozostawia miejsca na żadne wątpliwości , jak wykazały ostatnie badania ... i masa tego
typu określeń, które odwołują się właśnie do autorytetu anonimowego. Kończąc chciałbym
państwa bardzo uczulić na wpływ kontaktów medialnych.
W Stanach Zjednoczonych w wielu szkołach prowadzone są zajęcia z edukacji
medialnej, gdzie ostrzega się przed różnymi technikami manipulacyjnymi. Dlatego zalecam
włączenie zdrowego krytycyzmu, pełnego dystansu, żeby to co jest podawane do wierzenia,
żeby państwo pamiętali, żeby nie brać tego w 100% na wiarę, aby używać swojego zmysłu
krytycznego. Wspomniany przeze mnie, Marshall McLuhan medioznawca w dziejach świata,
kiedy badał dzieje komunikowania masowego nawrócił się na chrześcijaństwo. Kiedy go
pytano dlaczego, to zrobił, odpowiedział: - dlatego, że Jezus Chrystus był jedynym, który nie
manipulował. Jego odkrycia tego, jak rozwijała się prasa, dziennikarstwo, propaganda,
doprowadziły do tego, że jest używana do oszukiwania ludzi, manipulowania. Na końcu
odkrył, że Ewangelia, że Jezus nie manipulował i nie oszukiwał.
Grzegorz Górny (ur. 1969), polski dziennikarz i publicysta. Absolwent dziennikarstwa
na Uniwersytecie Warszawskim. Na początku lat 90. pracował w "Gazecie Wyborczej".W
1994 roku wraz z Rafałem Smoczyńskim stworzył kwartalnik "Fronda", który redagował
przez 11 lat. W latach 1995-2001 współtworzył też program telewizyjny pod tym samym
tytułem. Autor filmów dokumentalnych z serii Raport Specjalny dla Telewizji Polsat;
współautor reportażu na temat działalności Wojskowych Służb Informacyjnych w polskich
mediach telewizyjnych w latach 90. wyemitowanego magazynie reporterskim 30 minut.
Obecnie, po dwuletniej przerwie, znowu jest redaktorem naczelnym kwartalnika "Fronda".
Na podstawie zapisu dzwiękowego na dyktafon
W dniu 15.05.2010 na Jasnej Górze
W dokładnym brzmieniu słowa spisał
Jan Mieńciuk
Janekm2@tlen.pl
http://mojabykowina.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=126:wspoczesne-puapki-
duchowe&catid=40:w-poblizu-nas&Itemid=93
linki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Solomon_Asch
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bernard_Nathanson
USA: 36 lat legalizacji aborcji na życzenie link do artykułu:
http://ekai.pl/wydarzenia/swiat/x17736/usa-lat-legalizacji-aborcji-na-zyczenie/
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
finase (6 i 7) 15 05 20107 Panattoni 05 2010 RzeczpospolitaInformatyka 15 05 2012100 złotych 15 05 1946Kłopoty (psychiczne) amerykańskich weteranów (15 02 2010)Stan wdrazania RPO 7 05 2010GR 14 15 WAWEL 2010więcej podobnych podstron