19. Ignacy Krasicki, Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki, oprac. M. Klimowicz, Wrocław 1975 lub wyd. nast. PRZEDMOWA + KSIĘGA PIERWSZA, oprac. Anna Woźniewicz
PRZEDMOWA
Autor powieści tłumaczy, że przedmowa do wynalazek jego czasów, w starożytności nikt czegoś takiego nie pisał. Ponadto uważa, że przedmowa to rzecz zupełnie niepotrzebna. Podaje powody, dla których, jak twierdzi, autorzy opatrują swe dzieła przedmowami:
Jedni pisarze udają skromnych i piszą, że to ktoś inny namówił ich do wydania dzieła, które miało leżeć w ukryciu. Krasicki uważa, że czytelnika nie interesuje tego typu uzewnętrznianie się.
Inni skarżą się, że skradziono im rękopis.
Jeszcze inni dokonują czynu heroicznego, ponieważ publikują utwór mimo sprzeciwu starszych. Oczywiście, to też nie interesuje czytelnika.
Krasicki uważa, że pisanie przedmów stało się modne dlatego, że pisarze utrzymują się
z pisania książek i próbują jak najbardziej „rozciągnąć” swoją książkę. Co więcej, autorzy tłumaczą w przedmowach, w jakim celu napisali książki, bo przecież czytelnik sam nie zorientowałby się, że komedia służy rozbawieniu, a tragedia płaczowi.
Inni poeci próbują streścić w przedmowie to, co wydarzy się w dalszej części utworu, jakby czytelnik miał być idiotą.
W związku z tym, Krasicki sądzi, że lepiej pisać postscriptum niż przedmowę, bo jeszcze zniechęci się czytelnika do dalszej lektury albo, co gorsza, onieśmieli się go czy przestraszy.
Często autor przedmowy okazuje się nie być autorem całej powieści, więc postanawia się przedstawić i opisać powody, dla których napisał przedmowę (jest to np. osoba, która znalazła rękopis i pragnie wyrazić swój zachwyt nad znaleziskiem).
Jeszcze inni łkają, że wiek, w którym żyją to wiek żelazny i powinni byli urodzić się
w starożytnym Rzymie czy starożytnych Atenach.
Ostatnią część Przedmowy Krasicki opatruje cytatem z Eneidy Wergiliusza: Więc gniew taki i niebian pierś palił?
Dalej Krasicki pisze, że są autorzy, którzy niczym Don Kichot walczą z wiatrakami, tzn.
z góry łają zoilów (złośliwych krytyków).
Ostatni rodzaj pisarzy to ci, którzy od razu przepraszają czytelnika za swą (prawdziwą lub udawaną) nieudolność literacką. Krasicki uważa, że pisanie takich bredni to choroba, a tej nie da się wyleczyć.
I wreszcie Krasicki mówi za siebie. Twierdzi, że jeszcze nie skończył tej książki, a już podpisał umowy na nowe utwory. Będzie wdzięczny za wszystkie opinie, ale tak czy siak, krytyką się nie przejmie i będzie pisać dalej.
KSIĘGA PIERWSZA
Rodział I
Narrator tłumaczy, że podjął się opisania swojego życia nie dla chwały, lecz z nudów. Mówi, że urodził się w uczciwym, szlacheckim domu. Gdyby doliczył się swych przodków, okazałoby się, że jest powiązany ze wszystkimi dynastiami panującymi w Europie. Niesiecki (nie do końca wiarygodny autor herbarzy tamtych czasów) pisał, że przodkowie Mikołaja Doświadczyńskiego znali samego hetmana wielkiego koronnego.
Ojciec Mikołaja miał wszystkie możliwe urzędy, ale tytularne (czyli nic nieznaczące), ale przed wszystkim był dobrą duszą. Nie był wykształcony, wiedzę wynosił z kazań kościelnych i opowieści rodzinnych. Ponadto był świetnym gospodarzem: co prawda uszczuplił tym nieco majątek, ale czego nie robi się dla rodaków.
Matka jego była kobietą prostą, która do miasta wyruszała tylko na odpusty, przez co oskarżana była o brak klasy.
Doświadczyński spędził dzieciństwo wśród kobiet, piastunek. Kobiety opowiadały wieczorami historie o duchach i upiorach, a z rana opisywały swoje sny. Dzięki temu Mikołaj nauczył się przepowiadać przyszłość ze snów.
Kiedy Mikołaj miał siedem lat, dom Doświadczyńskich odwiedził brat matki, mężczyzna uczony, który nie wierzył w opowieści o duchach i dopytywał się Mikołaja, czy ten potrafi czytać i pisać (oczywiście nie potrafił). Matka Mikołaja tłumaczy bratu powody, dla których Mikołaj do tej pory nie potrafi czytać i pisać: najpierw chłopiec był za mały, by spędzać czas nad biurkiem (przecież to niezdrowe!); potem nie chcieli straszyć dziecka dyrektorem (coś na kształt korepetytora). Ojciec Mikołaja wtóruje żonie, ale stwierdza, że szwagier też ma rację
i należy posłać chłopca do szkoły (i napić się z tej okazji).
Wuj Mikołaja odjeżdża, co cieszy chłopca. Jednak ojciec pozostaje nieugięty i postanawia wysłać chłopca do szkoły. Wyklucza domowe nauczanie z tego względu, że jest to jakaś zachodnia moda (sarmaci <3).
Z płaczem i błogosławieństwami, rodzice odsyłają Mikołaja do szkoły publicznej.
Rozdział II
Doświadczyński mówi, że przez siedem lat swojego życia był rozpieszczany przez domowników, a szkołą mu jedynie grożono, dlatego pójście do szkoły traktował jak karę. Dyrektorem (korepetytorem) zostaje syn zarządcy majątkiem Doświadczyńskich. Ojciec Doświadczyńskiego daje opiekunowi syna radę, by ten porządnie bił chłopca na wypadek nieposłuszności. Pomysł ten natychmiast krytykuje matka i grozi dyrektorowi, że zemści się za podniesienie ręki na Mikołaja.
Dyrektor nie jest osobą zbyt rezolutną, a zalecenia rodziców Mikołaja traktuje opacznie: bije Mikołaja, gdy ten jest grzeczny i chwali go, gdy zachowuje się źle. Doświadczyńskim z kolei pisze, że Mikołaj w nauce samego nawet Herkulesa przejdzie (a jak wiemy, Herkules miał silnie rozwinięte mięśnie, nie umysł…).
Kiedy Mikołaj kończy 16 lat, umiera jego ojciec. Chłopak postanawia czym prędzej wrócić do domu, a też wszyscy uznają, że wystarczy mu nauki i pora włączyć go do braci szlacheckiej.
Po powrocie do majątku, Mikołaj rozpoczyna hulaszcze życie (jak to sarmaci) i bawi się świetnie do czasu odczytania testamentu ojca - opiekunem Mikołaja staje się jego wuj. Wuj zabrania chłopcu wszelkich zabaw i oddziela Mikołaja od „nieodpowiedniego” towarzystwa. Po pewnym czasie wuj wyjeżdża w podróż, ale za to z Warszawy przybywa dawna sąsiadka, która namawia matkę Mikołaja, by zatrudniła guwernera, który z kolei nauczy Mikołaja francuskiego i dobrego wychowania. Guwernerem okazuje się niejaki Damon - zbieg
z Francji, oskarżony o zabicie pierwszego prezydenta parlamentu francuskiego.
Rozdział III
Domownicy proszą Damona o opowiedzenie czegoś o sobie. Ten początkowo ucieka od tematu, ale w końcu zgadza się. Okazuje się, że jego życie składa się z awantur i szemranych historii, dlatego mężczyzna prosi o dyskrecję. Oczywiście matka opowieda o Damonie dwom najbliższym sąsiadkom i w jakiś tajemniczy sposób, wszyscy okoliczni mieszkańcy poznają życiorys Francuza.
Damon stwierdza, że język łaciński godny jest pogardy i w towarzystwie nie wypada go używać. Francuz proponuje, by nauczanie Mikołaja zacząć od praktyki - dobrych manier. Należy także nauczyć chłopca francuskiego, ale wyłącznie przy pomocy konwersacji,
a odrzuceniu podręczników.
Rozdział IV
Damon stwierdza, że Mikołaj już całkiem nieźle mówi po francusku, więc należy zacząć czytać. Mikołaj poznaje modne wówczas romanse. Gdy pewnego dnia czyta sobie na głos jeden z utworów, podsłuchuje go Julianna (wychowanica matki Mikołaja), która sądzi, że Mikołaj zwraca się do niej. Ten wykorzystuje sytuację, klęka przed dziewczyną i wyznaje miłość. Julianna ucieka, najwyraźniej urażona bezpośredniością Mikołaja.
Rozdział V
Na początku rozdziału Mikołaj opisuje urodę Julianny.
Pewnego dnia Mikołaj zauważa przechadzające się nieopodal stawu matkę i Juliannę. Postanawia wsiąść w łódkę i dopłynąć do kobiet, ale pech chce, że traci na wodzie równowagę i wpada do stawu. Ratują go pracownicy majątku. Kiedy Mikołaj zostaje ocucony, zauważa, że Julianna płacze, co mocno go rozczula i doprowadza chłopaka do omdlenia. Okazuje się, że „wodna przygoda” Mikołaja spowodowała przeziębienie
i spędzenie kilku niedziel w łóżku. W tym czasie opiekuje się nim matka.
Wyjątkowo, pewnego dnia, chorym Mikołajem zajmuje się Julianna. Ten, nie chcąc stracić ani chwili, postanawia ponownie wyznać dziewczynie miłość. Julianna odrzuca chłopca, twierdząc, że to nie jest najlepszy pomysł chociażby z tego względu, że nie mogłaby wnieść do małżeństwa posagu.
Kiedy matka dowiaduje się o uczuciach Mikołaja, postanawia wysłać Juliannę do szkoły zakonnej na nauki. Młodego Doświadczyńskiego wysyła, w towarzystwie Damona, do cudzych krajów.
Rozdział VI
Z pewnych przyczyn (nieznanych nam) matka wstrzymuje podróż Mikołaja do dalekich krajów, i wysyła syna (także w towarzystwie Damona) do swojego krewnego w innym mieście. Gdy mężczyźni docierają do tegoż miejsca okazuje się, że krewnego nie ma w domu i wróci za miesiąc. Damon stwierdza, że w okolicy przebywa jego znajoma, baronowa de Grankendorff, która przez kilka niedziel będzie w Polsce w towarzystwie dwóch swoich córek. Oczywiście mężczyźni mogą do nich dołączyć, jednak Damon prosi, by Mikołaj zachował znajomość z baronową w tajemnicy. Okazuje się, że posiadłość baronowej to małe kasyno, gdzie pije się szampana i gra w karty. Mikołaj odznacza się tzw. szczęściem nowicjusza - pierwszego dnia wygrywa znaczną sumę, ale w kolejnych dniach traci swój majątek. Poza tym niemal codziennie są czyjeś urodziny lub imieniny, co wiąże się
z kolejnymi wydatkami, więc Doświadczyński korzysta z oszczędności matki. Na domiar złego wpada mu w oko (z wzajemnością) starsza córka baronowej.
Pewnego dnia jeden z hazardzistów obraża pana Damona, co rozwściecza Mikołaja. Długo nie myśląc, Doświadczyński rzuca się na wroga i wszczyna awanturę, która kończy się bijatyką. Mikołaj trafia do aresztu. Gdy zostaje wypuszczony, okazuje się, że Damon wyjechał, a baronowa uciekła z pieniędzmi. Co więcej, baronowa znana była z wyłudzeń
i kradzieży.
Rozdział VII
W niedługim czasie o awanturze Mikołaja dowiaduje się jego matka, która nakazuje mu natychmiastowy powrót do domu. Kiedy dochodzi do spotkania, Mikołaj sprytnie manipuluje matką, że ta niemal od razu mu wybacza. Mikołaj dochodzi do wniosku, że nie ma takiej rzeczy, której rodzic nie wybaczyłby dziecku.
Doświadczyński postanawia poprawić swoje postępowanie. Chce kontynuować literacką przygodę i szuka w domu jakiejś lektury. Trafia do domowej apteczki, gdzie znajduje biografię Aleksandra Wielkiego. Książka zupełnie go wciąga, o czym dowiaduje się duchowy opiekun domu - zakonnik. Duchowny natychmiast krytykuje lekturę, nazywając ją dziełem masonerii. Przestraszony Mikołaj rzuca utwór w kąt.
Do domu Doświadczyńskich przybywa pani podstolina, krewna matki Mikołaja. Kobieta, ze względu na swą światowość, natychmiast wzbudza zainteresowanie mieszkańców miasteczka. Podstolina tłumaczy Mikołajowi, że prawdziwy mężczyzna powinien być galantem (wyedukowany szlachcic, szarmancki, o dobrych manierach; jednak w oświeceniu galant-homme nabiera zabarwienia ironicznego i bliżej mu do fircyka niż dżentelmena). Poleca mu przeczytać romans Koloander wierny. Główny bohater utworu ma być przykładnym galantem.
Rozdział VIII
Mikołaj przyznaje się matce, że mocno się zadłużył, a wierzyciele mają dokumenty z jego podpisami. Matka postanawia uregulować tę sprawę.
Mikołaj zaczytuje się w Koloandrze i zauważa wady wsi. Prosi matkę, by wysłała go do Warszawy, gdzie mieszka jego wuj - poseł na sejm. Kobieta zgadza się.
Początkowo Mikołaj czuje się nieswojo w stolicy; uważa, że jest zbyt niepewny siebie. Warszawianie żartują sobie z młodzieńca. Doświadczyński szybko jednak uczy się nowych postaw, np. plotkę uważa za żart, nie obmowę.
W stolicy Mikołaj poznaje nowego, zamożnego przyjaciela. Ten opowiada, że pochodzi
z ubogiej szlachty. Mając 11 lat, podjął się pracy w domu magnatów. Wzbogacił się dzięki zuchwałości. Daje Mikołajowi rady. Po pierwsze Mikołaj musi być galantem: ma być pyszny, niewierny i arogancki. Po drugie musi być junakiem: ma chwalić się zagranicznymi podróżami, a w domu mieć pełno broni (może być nienabita). Po trzecie ma być filozofem, tzn. na półkach jego biblioteki mają stać dzieła Rousseau i Woltera, ale nie musi ich czytać. Ważne, żeby miał inne zdanie niż wszyscy, no i czasem skrytykował kościół.
Mikołaj i jego nowy przyjaciel wyruszają razem na spotkanie towarzyskie.
Rozdział IX
Umiera matka Mikołaja. Mężczyzna nie rozpacza długo, a zaczyna planować podróż za granicę. Plan podróży układa Mikołajowi jego nowy przyjaciel. Tenże przyjaciel wyznaje Doświadczyńskiemu, że pilnie potrzebuje 500 czerwonych złotych. Mikołaj bez namysłu pożycza przyjacielowi 1000, nie chcąc w zamian podpisu ani procentu od pożyczki. Żeby tego było mało, kiedy tylko Mikołaj otrzymuje spadek po matce, połowę przegrywa w karty,
a drugą połowę sprzeniewierza na zakupach. W związku z tym, nie bardzo ma za co wyjechać w podróż. Postanawia zastawić dwie dziedziczne wsie na zjeździe szlachty we Lwowie, gdzie pojawia się masa fałszerzy. Transakcję zleca swojemu plenipotentowi (pełnomocnikowi), który na pełnomicnikowi zajmowanie się majątkiem Doświadczyńskich przez cały czas pobytu Mikołaja za granicą. Plenipotent, początkowo niechętny, zgadza się po otrzymaniu prostym długiem kilkunasty tysięcy złotych.
Kiedy Mikołaj ma już wyjeżdżać, dostaje wiadomość od swego plenipotenta, że z winy tegoż ma sprawę w sądzie. Okazuje się, że pełnomocnik wyrzucił sąsiada z jednej spośród wsi Mikołaja. Mikołaj radzi się przyjaciela, który stwierdza, że należy ruszyć do Lublina (sądu)
z gotowymi listami polecającymi. Doświadczyński długo nie czeka, odwiedza znajomych szlachciców, z którymi umyślnie przegrywa partie karciane. Ci chętnie wystawiają listy polecające.
Rozdział X
Okazuje się, że plenipotent nie jest w stanie pomóc Mikołajowi, więc Mikołaj dochodzi do wniosku, że jedyną możliwością wygrania sprawy w sądzie jest zaprzyjaźnienie się
z sędziami i przekazanie im listów rekomendacyjnych.
Któregoś dnia przybywa do Mikołaja pełnomocnik i daje mu dwie rady: po pierwsze zbliżają się imieniny jednego z sędziów i warto zorganizować spotkanie z tej okazji; po drugie plenipotent odnalazł fałszerza dokumentów, który może sporządzić Mikołajowi akt własności wsi, który to akt będzie wyglądać na bardzo stary dokument. A zatem będzie wiarygodny.
Rozdział XI
Do Mikołaja przybywają mecenasowie. W pewnym momencie do towarzystwa dołącza skarbnikiewicz, chłopak niezbyt grzeczny (przeszkadza w trakcie rozmów), ale to syn prezydenta trybunału, więc trzeba dobrze go traktować.
Powstaje jeden z mecenasów i mówi Doświadczyńskiemu, jak może wyglądać sprawa
w sądzie. Może zostać ukarany za zajazd na wioskę, ale równie dobrze ukarany może zostać szlachcic mieszkający we wsi Mikołaja, jeżeli oczywiście przebywa tam bezprawnie Jeśli sąd przyzna rację Doświadczyńskiemu, tamten będzie musiał spłacić Doświadczyńskiego za cały okres pobytu na wsi. Jeżeli sprawa nie pójdzie po myśli Mikołaja, można odesłać ją do sądu grodzkiego i przedłużać jak najbardziej tylko się da. Dlatego należy podlizywać się skarbnikiewiczowi.
Rozdział XII
Plenipotent załatwia Mikołajowi fałszywy dokument, składający się z trzech części, które potwierdzały własność Doświadczyńskiego.
Doświadczyński sprytnie przekupuje jednego z sędziów: sędziemu spodobał się powóz Mikołaja i właściwie to chciałby go kupić. Mikołaj (z bólem serca) postanawia oddać powóz deputatowi, ale mówi mu, że nie chce, by sędzia traktował tego jako formę łapówki i żeby
w żaden sposób podarunek nie działał na sumienie sędziego. Z tej mowy deputat bardzo się ucieszył.
W trakcie rozprawy przeciwnik Doświadczyńskiego panikuje, ponieważ obrońcy Mikołaja stosują mądre łacińskie pojęcia, których szlachcic zwyczajnie nie rozumie. Prezydent trybunału postanawia odroczyć sprawę na inny termin.
Rozdział XIII
Doświadczyński wygrywa sprawę, bo jego przeciwnik uciekł z Lublina. Plenipotent opowiada Mikołajowi historię swojej kariery. Twierdzi, że retoryki nie można nauczyć się w żadnej szkole, a tylko praktyką. On sam zaczynał w kancelarii, gdzie przepisywał wiele dokumentów. Jego pierwsza mowa w sądzie okazała się kompletną porażką, ale chciał być coraz lepszy, więc też każde kolejne przemówienie wychodziło mu coraz lepiej.
Mikołaj postanawia wyruszyć w podróż zagraniczną, ale nie bardzo ma na to środki finansowe. Rusza do wsi, którą wygrał w sądzie, ale jego przeciwnik sądowy odmówił mu oddania pieniędzy. Z tego względu Mikołaj zastawia swoje kosztowności.
Rozdział XIV
Diariusz podróży paryskiej
Doświadczyński wyrusza w podróż 20 listopada. Obiera drogę z Warszawy do Krakowa.
W tym czasie ma kilka przygód (pobicie Żyda, zakupy, upadek z mostu).
W Krakowie zwiedza, pije wino.
Dociera na Śląsk.
Dojeżdża do Wiednia, gdzie idzie do teatru. Cesarz ubiera się zgodnie z modą francuską.
We Frankfurcie dużo pije, wino podobno tam najlepsze.
Dojeżdża do Strasburga, gdzie jest bardzo drogo. Droga ze Strasburga do Paryża brukowana.
Przejeżdża przez Metz.
W Paryżu jest 3 lutego.
Rozdział XV
Mikołaj jest zachwycony Paryżem. Podoba mu się uliczna wrzawa i szybkie zameldowanie
do apartamentu. Paryż kipi od rozrywek, więc Doświadczyński nie wie, co ma najpierw robić: czy iść do teatru, czy do opery, a może zobaczyć włoskie przedstawienie.
W Paryżu spotyka swojego znajomego z Polski, pana podwojewodzica. Ten daje Mikołajowi rady, jak zachowywać się w Paryżu, żeby jak najlepiej zaprezentować Polskę. Należy nosić się modnie, mieć peruki, bywać na przyjęciach. Doświadczyński wynajmuje piękny pałac, do którego zaprasza niejaką pannę La Rose. Kupuje cztery nowe powozy i jest zachwycony tym, że paryżanie sprzedają wszystko na kredyt. Nie ma dorożkarza, więc musi sam prowadzić powozy, na które we Francji mówi się cabriolety. Oczywiście nie zna się na powożeniu, więc przy pierwszej lepszej okazji spada na bruk, wybija zęby i łamie nogę.
Rozdział XVI
Doświadczyński dostaje wiadomość, w której mowa o tym, że jego przyjaciel, hrabia Fickiewicz został uwieziony za długi. Fickiewicz prosi o pomoc. Mikołaj długo nie czeka. Postanawia wziąć kolejny kredyt, ale ze względu na swoje własne długi, nikt tego kredytu nie chce mu udzielić. Dlatego oddaje w zastaw klejnoty i pisze do Polski, by przysłano mu trochę gotówki. Niestety w Polsce sprawa nie ma się dobrze - dawny przeciwnik sądowy wygrywa sprawę, więc plenipotent musiał mu oddać wszystkie wsie Doświadczyńskiego.
Zadłużony Doświadczyński czuje się zagrożony. Niewiele myśląc, dosiada konia i udając kuriera, ucieka z Paryża. Dociera do Amsterdamu, gdzie spotyka kapitana statku, płynącego do Batawii. Mikołaj wsiada na pokład.
Rozdział XVII
Statek płynie wzdłuż wybrzeży Europy i Afryki. Dobiwszy do Przylądka Dobrej Nadziei, statek zmienia kurs i wypływa na, początkowo, głębokie morze. Upał doskwiera załodze: jedzenie się psuje, marynarze chorują, woda w morzu wysycha. Pewnego dnia rozpętuje się burza, która trwa wiele dni i doprowadza statek do ruiny. W końcu załoga uderza w skałę. Mikołaj łapie fragment deski i półprzytomny dopływa do lądu.