16 października obchodzony jest Światowy Dzień Żywności i Walki z Głodem. Według szacunków Word Food Programme każdego dnia na całym świecie blisko 826 milionów ludzi budzi się i zasypia z uczuciem głodu. Co 3 minuty umiera kolejne dziecko z niedożywinia. To wstrząsające, tym bardziej gdy wiemy, że pokarmu na Ziemi jest pod dostatkiem. Co się więc dzieje z tym pożywieniem i dlaczego nie dociera on do ludzkich ust? Przede wszystkim jednak, dlaczego nie widać końca tej zawziętej walki? Gdzie tkwi błąd? Problem ten nie dotyczy tylko ubogich krajów Afryki, Azji czy Ameryki Południowej. Głodnych ludzi spotykamy także na polskich ulicach, w polskich szkołach... Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ilość pokarmu roślinnego na świecie (w 90 proc. konsumowanego przez zwierzęta!) wystarczyłaby na wyżywienie 17 mld ludzi. Niezależne dane organizacji ekologicznych wskazują nawet na liczbę 27 mld. Dlaczego więc na świecie jest wciąż tylu głodnych ludzi, a zjawisko ubóstwa zatacza coraz szersze kręgi? Dlaczego ten cały ogólnoświatowy wysiłek w walce z głodem spełza na niczym?
Wydaje się, że do takiego stanu rzeczy przyczynia się przede wszystkim niewyobrażalne marnotrawstwo pokarmu roślinnego, z którego "produkuje się" mięso.
Dlaczego mięso przyczynia się do klęski głodu na Ziemi?
Przyczyna, o której tylko nieliczni mają odwagę mówić wprost, a większość w ogóle nie ma zielonego pojęcia o jej istnieniu. Jeszcze inni "wolą" o niej nie wiedzieć (ta przyczyna to także wielkie pieniądze). Przemysł mięsny (potężne ogniwo ogólnoświatowej gospodarki) przyczynia się do ogromu ludzkiego cierpienia (okrucieństwo dotyka także zwierzęta, a naturalne środowisko naszej planety ulega szybko postępującej dewastacji). Takie są fakty! Nie wolno ich dłużej przemilczać. Ile milionów dzieci musi umrzeć z głodu zanim to wszyscy zrozumiemy?
Kilka faktów:
Aby: otrzymać 1kg mięsa, hodowane zwierzę musi zjeść prawie 10 kg paszy lub innego pokarmu roślinnego. Stąd blisko 90% upraw na świecie (w tym obszary pastwisk) przeznacza się na produkcję pokarmu dla zwierzą!
Ocenia się, że z 4kg zboża podanego w postaci paszy ludzie odzyskują jedynie 0,5kg mięsa, a w 4kg zboża jest dziesięć razy więcej kilokalorii i cztery razy więcej białka niż w 0,5kg wołowiny.
Aby wyżywić jedną osobę na diecie mięsnej, potrzeba do tego około 12 hektarów ziemi w skali rocznej, podczas gdy wystarczy 1 hektar, aby wyżywić człowieka pełnowartościowymi produktami roślinnymi.
Z tego samego kawałka ziemi, można uzyskać pokarm sojowy dla 60 osób, lub zaledwie dwóch spożywających pokarm mięsny.
Amerykańskie krowy każdego roku zjadają ilość pokarmu, którą można byłoby wyżywić wszystkich mieszkańców Indii oraz Chin (razem 2mld), czyli około 1/3 ludzkości!
W krajach, których mieszkańcy umierają z głodu, uprawia się zboża, które są następnie eksportowane i przerabiane na paszę dla zwierząt hodowlanych krajów zachodnich. Np. Etiopia, dotknięta klęską głodu w 1984, uprawiała w tym czasie duże ilości zboża z przeznaczeniem dla europejskich zwierząt hodowlanych, podczas gdy jej ludność umierała z głodu.
Przykładowo, aby uzyskać 1kg pszenicy potrzeba 1000 litrów wody, natomiast przy produkcji 1 kg wołowiny zużywa się 100 000 litrów.
W oparciu m.in. o powyższe informacje widać wyraźnie, że jednym z najefektywniejszych sposobów rozwiązania problemu głodu na Ziemi, jest konsekwentne wyeliminowanie jego głównej przyczyny, czyli, mówiąc bez ogródek, produkcji mięsa. Według wielu ekspertów z dziedzin gospodarki żywnościowej oraz nauki o zarządzaniu światowymi zasobami naturalnymi jest to jedno z nielicznych rozwiązań, którego pozytywne efekty byłyby widoczne już w niedalekiej przyszłości.
Maria Gosiewska z polskiej Federacji Banków Żywności podkreśla, że każdy może zadbać o to, by żywność była właściwie wykorzystywana. Wystarczy kupować tylko rzeczy potrzebne, często sprawdzać daty ważności produktów w lodówce oraz w szafkach z zapasami. Trzeba tez kierować się zasadą, że produkty, które najwcześniej trafiły do naszych zapasów powinny być najwcześniej zużyte. Przedstawicielka Federacji Banków Żywności podkreśla, że najczęściej marnują się artykuły o krótkim okresie przydatności do spożycia.
Zwracam się z apelem do Państwa, zwracajmy większą uwagę na to, co kupujemy i jak gospodarujemy naszymi zasobami pieniężnymi w robieniu zakupów. Może gdzieś obok nas ktoś potrzebuje kromki chleba, która uratuje mu życie!? Rozejrzyjcie się wokół siebie.
Dorota Haas-Kimel
na podstawie netu
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W sierpniowym numerze Drzewa Życia przedstawiłam Państwu główne cele i założenia Codexu Alimentarius. Z uwagi na przypadający w październiku Światowy Dzień Żywności, proponuję dziś artykuł Daniela Nogala, który przybliży nam płynące zagrożenie i skutki zatwierdzenia owego Codexu!!! Polecam!!
Codex Alimentarius - zagłodzą miliardy ludzi?
Wszystkie hodowane na mięso zwierzęta będą dostawać antybiotyki i hormony wzrostu, zaś jadalne rośliny trzeba będzie traktować pestycydami i napromieniowywać... Kto ma w planach zbrodnię na skalę, jakiej jeszcze nie widział świat? Przedstawiciele rządów najpotężniejszych państw i szefowie najbogatszych korporacji. Czy to prawda?
Codex Alimentarius. Na ów tajemniczy i jakże poważnie brzmiący zwrot natrafić możemy ostatnio coraz częściej, szczególnie w Internecie. Co kryje się za tą łacińską nazwą? Nie żadne tajne stowarzyszenie ani też legendarna, zaginiona przed wiekami księga. Zbiór norm dotyczących, żywności jakie wprowadzane są niemal na całym świecie - oto czym jest codex alimentarius. W pierwotnej postaci ogłoszony został w roku 1962, a za jego twórcę uznaje się Fritza Termeera, o którym to panu jeszcze wspomnimy. Obecnie członkami Komisji Kodeksu Żywnościowego, związanej z Organizacją Narodów Zjednoczonych, są 174 państwa. Jakie jest główne zadanie komisji? Ochrona zdrowia i interesów konsumentów. By móc je wypełnić, do końca bieżącego roku wszystkie zalecenia kodeksu mają znaleźć zastosowanie we wszystkich krajach świata. Nie brzmi to jeszcze nazbyt przerażająco. Zapoznajmy się jednak z tym, co mówią przeciwnicy kodeksu. Przyjrzyjmy się konsekwencjom, jakich się spodziewają, jeśli wszystkie wytyczne będą egzekwowane. Zacznijmy od tego, że z początkiem przyszłego roku nielegalna będzie sprzedaż większości naturalnych witamin , suplementów mineralnych oraz leków ziołowych (faktycznie wiele z nich już zostało zabronionych). Zakazane zostanie jednocześnie promowanie naturalnych środków leczniczych i terapii, a nawet witamin - pomijając te oferowane przez posiadające odpowiednie uprawnienia koncerny farmaceutyczne. Dalej: wszystkie hodowane na mięso zwierzęta będą dostawać antybiotyki i hormony wzrostu, zaś jadalne rośliny trzeba będzie traktować pestycydami i napromieniowywać. Przydomowa uprawa warzyw, owoców i ziół będzie możliwa wyłącznie po wcześniejszym zdobyciu odpowiednich zezwoleń i poddaniu się państwowej kontroli.To już zaczyna być, ujmując rzecz delikatnie, niepokojące. Do czego może doprowadzić? Przede wszystkim kontrola nad żywnością i lekami znajdzie się w rękach najważniejszych rządów i najbardziej wpływowych korporacji. Czy można wyobrazić sobie większą władzę, niż decydowanie o tym co będziemy jedli? Ale poza władzą, jaką zdobyć można w ten sposób, przeciwnicy kodeksu wskazują na jeszcze jeden wstrząsający efekt. Powołując się na szacunki ekspertów (również tych związanych z ONZ) alarmują, że przestrzeganie przepisów doprowadzi do śmierci trzech miliardów ludzi. Trzech miliardów. Miliard po prostu umrze z głodu, nie będąc w stanie zdobyć ilości pożywienia niezbędnej do przetrwania. Przyczyną śmierci dwóch miliardów będą choroby - normalnie niezbyt groźne, jednak zabójcze dla organizmów osłabionych niedożywieniem albo skutkami, jakie niesie za sobą spożywanie wyłącznie modyfikowanej żywności. Czy osoby, które chcą wprowadzić Codex Alimentarius, zdają sobie sprawą z tragedii, do jakiej może on doprowadzić? Przeciwnicy kodeksu przekonani są, że tak. Nie są jednak zgodni co do tego, czy miliardy ofiar traktowane są jako efekt uboczny (którymi nie trzeba się przejmować, bo i tak umrą głównie ludzie, których nie byłoby jak wykorzystać ani jak na nich zarobić) - czy też... Cóż, alternatywna odpowiedź jest jeszcze gorsza. Niektórzy uważają, że jest to metoda na wprowadzenie tego, o czym przedstawiciele ONZ gardłują od dekad: ograniczenia światowej populacji. Nie można zaprzeczyć, że Organizacja Narodów Zjednoczonych od lat stawia sobie taki właśnie cel, otwarcie jednak promując bardziej humanitarne metody dążenia do niego. Skoro jednak nie działają... Głodzenie to całkiem skuteczny sposób zmniejszania populacji, prawda? W tę czarną wizję, jaką serwują nam ludzie walczący z kodeksem, dobrze wpisuje się osoba jego twórcy - wspomnianego na początku Fritza Termeera, któremu warto w tym miejscu poświęcić chwilę uwagi. Ów niemiecki naukowiec podczas II wojny światowej pracował dla koncernu farmaceutycznego IG Farben. Nowe preparaty testował na więźniach obozu Auschwitz. W Norymberdze został skazany na siedem lat więzienia. Wyszedł po czterech, podobno dzięki wstawiennictwu Rockefellerów. Został prezesem firmy Bayer i stworzył Codex Alimentarius. Inicjatywa ma niezłego patrona, trzeba przyznać. Oczywiście nie musi to przeszkodzić w przyklejeniu przytoczonym powyżej tezom łatki "teorii spiskowej" i gromkim ich obśmianiu. Ale może jednak należałoby najpierw choć chwilę zastanowić się nad nimi? Ktoś powie, że tylko szaleńcy uwierzyliby, że można świadomie doprowadzić do śmierci głodowej olbrzymiej ilości ludzi. Cóż, przed wielkim głodem na Ukrainie, czy przed rewolucją w Chinach też wiele osób z pewnością nie dawało wiary, że można zagłodzić miliony ofiar. Poza tym i tak już żyjemy w czasach, które jeszcze kilka dekad temu śnić się mogły wyłącznie szaleńcom (albo autorom antyutopii). Państwo przyznające nam numerek przy urodzeniu, "opiekujące się" nami przez całe życie, wychowujące dzieci. Miliony kamer, jakimi szpikowane są dziś kraje Zachodu, ogromne bazy danych o obywatelach... Długo można by wymieniać. Odsuńmy jednak na bok podobne rozważania, skupmy się na faktach związanych ze sprawą. Codex Alimentarius nie jest niczyim wymysłem i rzeczywiście ma zostać wprowadzony w życie. Niewątpliwie zwiększy to kontrolę państw i koncernów nad żywnością i lekami, ograniczy możliwość docierania do niemodyfikowanych pokarmów i naturalnej medycyny. W jakim stopniu wpłynie to na jakość naszego życia - zobaczymy. Podobno wszystko to, jak zawsze, dla naszego dobra.Tylko - czy aby na pewno?
Daniel Nogal
www.eioba.pl