Słuchanie całą osobą / 05 luty 2008
Jolanta Sokół-Jedlińska
Aby zrozumieć innego człowieka, trzeba uruchomić całą swoją uwagę, wrażliwość, mądrość i wiedzę. A przede wszystkim słuchać.
Zdolność rozumienia innych i rozumienie siebie są ze sobą sprzężone. Kiedy wzrasta jedno, dopełnia się drugie. Świadome korzystanie z tej zależności zalecał Lew Tołstoj: „Żyjąc wśród ludzi, nie zapominaj o tym, co poznałeś w samotności. W samotności myśl nad tym, co poznałeś, obcując z ludźmi”. Zatem aby lepiej rozumieć innych, warto przypomnieć sobie sytuację z własnego doświadczenia, kiedy czuliśmy się rozumiani przez innych, a ściślej: przez drugiego człowieka. Bo najpełniejsze porozumiewanie się zachodzi w relacji pomiędzy dwiema osobami, pomiędzy Ja i Ty. Tylko wtedy bowiem możliwa jest pełna koncentracja na sobie nawzajem, uwaga tak skupiona na drugim człowieku, że pozwoli poznać jego prawdę, bez względu na to, czego ona dotyczy. I to jest warunek zasadniczy, chociaż niesłychanie trudny do spełnienia.
Jak pisze w jednej ze swoich książek Stephen Covey, spędziliśmy lata, by nauczyć się czytać i pisać, lata, by nauczyć się mówić. Nikt nas jednak nie uczył, jak słuchać. Rezultat jest taki, że najczęściej słuchamy po to, żeby odnieść się do zasłyszanej treści. Innymi słowy, przefiltrowujemy to, co słyszymy, przez własną biografię - oceniamy czy interpretujemy zgodnie ze swoim punktem widzenia, by z tej perspektywy sondować i radzić. W gruncie rzeczy nasz ogląd, nasze poznanie i rozumienie obcego lądu, jakim jest drugi człowiek, stale jest ograniczone przez nasz własny horyzont. Na ogół bywamy też bardziej skoncentrowani na tym, żeby to nas rozumiano, więc wkładamy zasadniczy wysiłek w przekazywanie swojej racji, często formułując ją w myśli, zanim druga osoba skończy swoją wypowiedź.
Jak więc pokonać przyrodzone egocentryczne ograniczenia? Covey mówi o słuchaniu empatycznym i zasadzie: „Staraj się zrozumieć innych, by potem być zrozumianym”. Przyznanie pierwszeństwa rozumieniu drugiej osoby stwarza warunki do słuchania empatycznego - pozostawienia na boku swojego świata, by wejść w świat drugiego człowieka, z intencją poznania go i zrozumienia, bez przykładania własnych miar. Jądrem empatii jest wspólnota uczuć. To jest to miejsce, w którym spotykamy się i rozpoznajemy wszyscy. Możemy różnie myśleć, mieć odmienne przekonania i doświadczenia, inne cele, ale tak samo przeżywamy ból, gniew, radość, miłość, wstyd, krzywdę czy lęk. Dotarcie do tego poziomu pozwala rozpoznać w drugim człowieku siebie i zawiązać nić porozumienia nawet w bardzo trudnych sytuacjach. Empatia nie musi oznaczać aprobaty. Idzie w kierunku przyjęcia sposobu patrzenia, myślenia, odczuwania drugiej osoby - by lepiej ją rozumieć. Pozwala na porozumienie mimo podziałów czy uprzedzeń.
Empatyczne słuchanie, nawet jeśli założyć, że jesteśmy do niego zdolni, jest trudne na co dzień, choćby z powodu nadmiaru bodźców utrudniających pozostawanie na tak głębokim poziomie uwagi. Zwłaszcza że dotyczy ona najpierw nas samych - wymaga świadomego wysiłku oczyszczenia przestrzeni psychologicznej, by móc przyjąć to, co mówi całym sobą drugi człowiek. Ten wysiłek oznacza, przynajmniej na początku, powstrzymywanie się od przedwczesnych, nawykowych reakcji. By móc adekwatnie odpowiedzieć na to, co dzieje się w drugiej osobie, najpierw trzeba wniknąć w całość sytuacji, dostrzec jej złożoność, „usłyszeć” - często schowane - uczucia. Empatyczne słuchanie wymaga okazania szacunku również poprzez zapewnienie dobrych warunków do rozmowy, pozwalających wyłączyć się z otoczenia i zatrzymać, co służy poświęceniu swojej uwagi rozmówcy. Warto też wyszczególnić cechy sytuacji, w której czujemy się rozumiani, bo to pozwoli nam nie fundować bliźniemu czegoś, z czym sami czujemy się źle.
Warunki słuchania empatycznego nie są łatwe do spełnienia. Warto je jednak ćwiczyć w sytuacjach dla nas ważnych lub trudnych, warto się na nich opierać w relacjach z bliskimi i przyjaciółmi. Niektórzy się obawiają, że słuchanie empatyczne może być nadmiernie obciążające, że grozi przejęciem ciężarów drugiego człowieka. Może tak się dziać, gdy granice słuchającego są słabe. Jednak istotą empatii nie jest identyfikacja, ale postawa, którą można nazwać zwykłą ludzką solidarnością.
Rozumienie innych można również pogłębiać w oparciu o bardzo przydatny model analizy wypowiedzi opracowany przez Friedemanna Schulza von Thuna. Według tego modelu każda, nawet najkrótsza wypowiedź zawiera pakiet informacji pochodzących z czterech płaszczyzn: płaszczyzny rzeczowej (informacja na poziomie słów), płaszczyzny ujawniania siebie (co mówię o sobie swoim zachowaniem, co przeżywam - jakie uczucia mi towarzyszą), płaszczyzny relacji (jaki jest mój stosunek do rozmówcy, w jakich jesteśmy relacjach) i płaszczyzny apelu (do czego chcę skłonić rozmówcę, jaki rodzaj wpływu wywrzeć). Von Thun stwierdza, że odczytanie wypowiedzi (to może być jedno zdanie lub nawet słowo) w oparciu o wymienione płaszczyzny zwiększa możliwość zrozumienia tego, co mówi nam druga osoba. Daje również szansę na adekwatną odpowiedź. Biegłość w takiej analizie wypowiedzi - można by ją nazwać poszerzaniem obrazu - zwiększa zdolność do formułowania bardziej otwartych, pełnych i spójnych wypowiedzi własnych. Wartość tego modelu jest tym większa, że pozwala on wychwycić istotne nieprawidłowości odbioru. Otóż okazuje się, że każdy z nas ma rozwinięty inny rodzaj „ucha” wobec różnych osób i sytuacji, który decyduje o naszej reakcji na to, co słyszymy.
Wyobraźmy sobie taką oto sytuację: mężczyzna, wchodząc do domu po pracy, mówi: „Czy te wszystkie buty muszą być tak porozrzucane po całym korytarzu?”. Poziom rzeczowy jest oczywisty - zawarty w pytaniu. Na płaszczyźnie ujawniania siebie można odczytać uczucie irytacji, na przykład: „Wracam do domu zmęczony, a tu taki bałagan, to mnie irytuje”. Na płaszczyźnie relacji da się dostrzec wyrzut w stosunku do żony: „Nie dbasz o mnie, o nasz dom, jesteś bałaganiarą”, a na poziomie apelu pojawia się komunikat: „Chciałbym, żeby ktoś zrobił z tym porządek”.
Żona skoncentrowana na płaszczyźnie rzeczowej odpowie na pytanie męża: „Nie muszą”, i ewentualnie: „Zaraz zrobię z nimi porządek”. Żona z rozwiniętym uchem ujawniania siebie stwierdzi: „Chyba miałeś dzisiaj ciężki dzień. Nie złość się, zaraz je pozbieram”, a ta z wyczulonym uchem relacyjnym powie: „Zawsze masz tylko pretensje. Tobie się wydaje, że jak jestem w domu (wcześniej wracam), to nic nie robię. Jak jesteś taki porządniś, to sam je pozbieraj”. Natomiast kobieta z rozwiniętym uchem apelowym zareaguje tak: „Już, już je zbieram” (i rzuci się na buty).
Nietrudno sobie wyobrazić, jak przy dominacji danego rodzaju „ucha” przebiegać będzie dalsza rozmowa w opisanym zdarzeniu. Osoba odczytująca wszystkie komunikaty odniesie się do tych, które uzna za najistotniejsze w tej sytuacji. Powie na przykład: „Oczywiście, że nie muszą. Zaraz je pozbieram. Czy tylko to cię zirytowało, czy zdarzyło się coś w pracy?” albo „Zaraz zrobię z nimi porządek, ale przykro mi, że nie mówisz wprost, o co ci chodzi. Czuję, że jesteś zły, ale nie wiem, czy dotyczy to tylko kwestii butów. Czy mógłbyś mi coś więcej o tym powiedzieć?”.
Słuchając kogoś, zwykle najwięcej uwagi poświęcamy płaszczyźnie rzeczowej, czyli słowom. Ale i tutaj, mimo że mamy do czynienia z konkretem, łatwo o nieporozumienia. Różni ludzie mogą bowiem różnie odbierać i rozumieć te same komunikaty. Żeby sobie pomóc, można używać parafraz - czyli powtarzać własnymi słowami to, co powiedziała druga osoba, i klaryfikacji - czyli podsumowywać dłuższy wywód, podkreślać najistotniejsze treści. Parafraza służy sprawdzeniu swojego rozumienia i skorygowaniu go przez rozmówcę. Często zaczyna się od słów: „Powiedziałeś, że...”, i kończy pytaniem o potwierdzenie: „Czy tak?”. Klaryfikacja może pomóc zebrać myśli chaotycznemu rozmówcy, służy również sprawdzeniu, czy dobrze go rozumiemy. Zaczyna się na przykład tak: „Czy dobrze cię zrozumiałem, że...”, „Z tego, co powiedziałeś, wnioskuję, że...”.
Czasem potrzebujemy pełniejszego obrazu sytuacji, żeby lepiej ją rozumieć. Wówczas przydatne są pytania otwarte i zamknięte. Te pierwsze zaczynają się od słów „co”, „jak”, „jaki”, „jakie” i zachęcają do obszerniejszej wypowiedzi. Służą także rozpoczynaniu nowych wątków. Pytania zamknięte zaczynają się od słowa „czy” i prowadzą do odpowiedzi „tak” lub „nie”. Służą zatem doprecyzowaniu odpowiedzi i domykaniu wątków.
Treść słów jest bardzo ważna, ale na ogół nie wyczerpuje całości komunikatu. Warto o tym pamiętać, żeby uniknąć tragikomicznych rezultatów, których przykładem może być sytuacja, gdy żona, spragniona odrobiny uwagi i czułości, mówi do męża: „Kiepsko się dzisiaj czuję”, a on odpowiada: „To weź sobie aspirynę”. To, co wydaje się najważniejsze dla lepszego rozumienia innych, to intencja i idąca za nią wola. Chcąc rzeczywiście zrozumieć drugiego człowieka, uruchamiam całą swoją uwagę, wrażliwość, mądrość, wiedzę. W słuchaniu i reagowaniu daję siebie. Jeśli jestem w tym autentyczna, pogłębia się autentyczność, otwartość i zaufanie drugiego człowieka.