A TU W GOWIE
Chocia wszyscy nam mówi G e
Już się zmienił czas C D
Mimo tego to nie obchodzi nas G e C D
Przecież każdy ma G e
Po dwadzieœcia lat C D
Każdy na swój sposób widzi œwiat G e C D D7
A tu w gowie cigle szumi G e C D
Jeszcze by się chciało G e C D
Robić to, co zakazane G e C D
Czego zawsze było mało G e C D G e C D
Gdy siedzimy przy ognisku
Szybko mija czas
Bowiem wszędzie jest wesoło
Tam gdzie nie brak nas
Nam wystarczy dobra paczka i gitara
Przecież zawsze się dobierze fajna wiara.
A tu w głowie ciągle szumi ...
A U NAS LATEM
Gdzie stare młyny dumnie stoją e a
Nad rzeką której nie zna mapa D G
I choć do domu stąd niedaleko C G
Przewędrujemy kawał œwiata. D G H7
A u nas latem jest najlepiej e a
Dywanem w złocie zboże tańczy D G
I nasze słońce jest najlepsze C G
Choć u nas nie ma pomarańczy. D G H7
Tam dziadek wiatrak zasłuchany
W żabie rechoty gdzieœ za lasem
Tu znowu kamień na rozdrożu
Pomylił przeszłoœć z naszym czasem.
A u nas latem jest najlepiej ...
Wędrować dobrze jest wœród jezior
Gdy słońce mówi nam dobranoc
I œmiać się nocą do księżyca
I kłaœć się spać dopiero rano.
A u nas latem jest najlepiej ...
Aż przyjdą czasy gdy œcierniska
Œniegi przykryją aż do wiosny
W lesie igłami nam się skłonią
Polskie, zielone zawsze sosny.
A u nas latem jest najlepiej ...
BALLADA GRUPY PUF
"GRUPA PUF"
Nadejdzie czas kiedy œwit zagra chmurom C d F C
Dziękczynny dzwon zabrzmi nam pierwszy raz C d F C
I w taki czas za którąœ w końcu górą C d F C
Znajdziemy œwiat co będzie tego wart C d F C
Laj, laj, laj ... C d F C
e F G C
Spotkamy tam twarze ludzi prawdziwe
Z ich oczu czas zabrał już wszelkie zło
I to nie będą z bajki wyspy szczęœliwe
Po prostu œwiat, chodŸmy więc szukać go.
Laj, laj, laj ...
PrzyjaŸni kwiat barwy ma co nie kłamią
Zakwitnie nam, wtedy czas wstrzyma bieg
I zrzucisz plecak ze zmęczonych ramion
By zostać tu może dzień, może wiek.
Laj, laj, laj ...
BALLADA NA DROGI ZE
Na drogi złe, dni te zwyczajne a d
I na najwyższe z progów F C
Dostaliœmy w dłonie balladę a d
I pachnie jak owoc głogu. F C
I bdzie przebiega muzyka a d
Czy wiesz jak to dużo po dniu G C
I w wiersze jak bukiet rozkwitać a d
Ballada - posag mój E7 a
Na ludzi o szarych obliczach
Na œcieżki, wilcze doły
Gdy chce - na głos będzie nam krzyczeć
I w marszu nam nie ustoi.
I będzie przebiegać muzyka ...
A kiedy będziemy odchodzić
Hen do krainy łowów
Błękitnie się niebo otworzy
I spadnie jak owoc głogu
I będzie przebiegać muzyka ...
BALLADA O DZIEWCZTACH
Zawieszone na gazi a C
Szczerozłote œwieci słońce D a
Promieniami gorącymi C a
Smaga ludzi przechodzących C E
Wędrowały dwie dziewczyny a d
Dwie dziewczyny zabłąkane G7 C
Niosły dzbany pełne wina d a
Przystanęły na polanie. C E a
a d E7 /*2/
Leżą suknie przy strumieniu
Płoną oczy dwum dziewczynom
Leją wino na ramiona
Płynie woda, płynie wino
A gdy tańcem odurzone
Siadły cicho pod drzewami
Wiatr rozwiewa jasne włosy
Słońce pieœci promieniami.
Uciekali dwaj więŸniowie
Z ciężkiej twierdzy na północy
Ku południu, ku południu
Kierowali smutne oczy
I Van Sejmur - pan na młynie
Ze szwajcarskich Mosteridżów
I Bulwaczi z Trzymogilia
Z czarnomorskich Bumaticzów.
Weszli nagle na polanę
Panny œpiące zobaczyli
Pożądania wstrzymywane
W pełnym słońcu ugasili
I odeszli na południe
I zostało na polanie
Migocące złote słońce
Dwie dziewczyny rozkochane.
BALLADA O CZEKU PIEKARZU
III-------
Chleba takiego jak ten od Czeka D A
Nie kupisz nigdzie, nawet w Warszawie e h fis h
Bo Czesiek - piekarz nie piekł lecz tworzył G A
Bochny jak z mąki słonecznej kołacze D A
Kłaniali mu się ludzie gdy wyjrzał D A
Przez okno, w kitlu, łyknąć powietrza e h fis h
A kromkę masłem smarując każdy G A
Mówił - nad chleby ten chleb od Czeœka D A D
Chleb się chlebie, chleb się chlebie C d e a
Bo nad chleb być może co? a D a
Chleb się chlebie, chleb się chlebie C d e a
Niech ci nigdy nie zabraknie C
Drożdży, wody, rąk i ziarna d a e G
Mruczał Czesiek tak, noc w noc! G A D A D
A o porankach chlebem pachnących
Gdy pora idzie spać dla piekarzy
Zaczerwienione przecierał oczy Czesiek
I z dłutem siadał przy stole
Ciągle te same oczy i trochę
Za duży nos w drewnie cierpliwym
Pieœciły ręce tysiące razy
W poranki swieżym chlebem pachnące.
Chleb się chlebie ...
(Kurła toby mati była C d
Mruczał piekarz w żyłach krwią e a
Kurła toby mati była C
Myœli moje niespokojne d
Myœli moje rozognione a
IdŸcie,idŸcie wszystkie stąd) e G
Nikt takich słów jak miasto miastem
Nie znał, i Ÿle się dzieje mówili
Na obraz czerniał Czesiek razowca
Kruszał podobnie bułce zleżałej
Gdy go znalezli na pasku z wojska
Dłuto jak w bochen wbite miał w garœci
I nikt nie wiedział co Czeœka wzięło
Lecz œpiewa każdy jak miasto miastem
Chleb się chlebie ...
BALLADA O JAKUBIE
W miasteczku gdzie domy mają dachy spadziste G D
Czas wolno przez małe okna ciekł C G
Mieszkał Jakub - jak mówią spokojne chłopisko G D
Niedaleko szumiał morza brzeg. C G
Aż kiedyœ po nocy nieprzespanej do rana G D
Wziął Jakub węzełek, zamknął drzwi C G
Œlady po nim na brzegu biała fala zabrała G D
Teraz wiatrem tkane jego dni. C G
Pokad pod stop trzeszczy C G
Maszty połamie sztorm D C G
Po co się włóczysz po œwiecie C G
Kiedy masz własny dom. D C G
Są porty co mają spokojne ulice
Na których wesoły, tłumny gwar
Chodził Jakub samotnie, dziwiło go wszystko
Zamiast drzew tu kwitły gaje palm.
A gdy statek odpływał to się zmieniał krajobraz
Za rufą leciały sznury mew
Długo Jakub za burtę na falochron spoglądał
Aż nie zniknął mu z oczu płaski brzeg.
Pokład pod stopą trzeszczy ...
Posiwiał już Jakub, zieleń oczu spłowiała
Łaskawie go witał każdy port
Ale dalej na morze tęsknota go gnała
Nie pamiętał gdzie jest jego dom.
Na pewno gdzieœ jeszcze pływa Jakub po morzach
Zardzewiał w kieszeni jego klucz
Pewnie drogi do domu odnaleŸć nie może
Zabrał mu ją marynarski trud.
Pokład pod stopą trzeszczy ...
BALLADA O KRZYOWCU
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia e
Dokąd pędzisz w stal odziany A
Pewnie tam gdzie błyszczą w dali C
Jeruzalem białe œciany D
Pewnie myœlisz, że w œwiątyni
Zniewolony pan twój czeka
Żebyœ przyszedł go ocalić
Żebyœ przybył doń z daleka
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia
Byłem dzisiaj w Jeruzalem
Przemierzyłem puste sale
Pana twego nie widziałem
Pan opuœcił œwięte miasto
Przed minutą, przed godziną
W chłodnym gaju na pustyni
Z Mahometem pije wino
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia
Chcesz oblegać Jeruzalem
Strzegą go wysokie wieże
Strzegą go Mahometanie
Pan opuœcił œwięte miasto
Na nic poœwięcenie twoje
Po cóż niszczyć białe œciany
Po cóż ludzi niepokoić
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia
Porzuć walkę niepotrzebną
Porzuć miecz i włócznię swoją
I jedŸ ze mną, i jedŸ ze mną
Bo gdy szlakiem ku północy
Podążają hufce ludne
Ja podnoszę dumnie głowę
I odjedam na poudnie.
BALLADA O W. MIKOAJU
A.WIERZBICKI
W rozstrzelanej chacie a G E
Rozpaliłem ogień a G a
Z rozwalonych pieców a G E
Pieœni wyniosłem węgle F E
Naciągnąłem na drzazgi gontów a C
Błękitną płachtę nieba d E
Będę malował od nowa a d C E a
Wioskę w dolinie F E a
Swity Mikoaju, C G
Opowiedz jak tu było C E
Jakie pieœni œpiewano a d C E a
Gdzie się pasły konie d E a G (FEa)
A on nie chce gadać,
Ze mną po polsku
Z wypalonych Ÿrenic
Tylko deszcze płyną
Hej œlepcze, nauczę swoje
Dziecko po łemkowsku
Będziecie razem żebrać
W malowanych wioskach
Œwięty mikołaju...
BALLADA PORANNA
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Męczący bywam kiedy rano budzę Cię G h
Œpiewam, że dziœ marzenia spęłnią się H7 e
A ty, gdy razem jemy œniadanie C G e
Zostawiasz zawsze co lepsze dla mnie G0 H7
Otworzysz balkon, chwilę popatrzysz
Sąsiad z parteru sam wyjdzie na spacer
Potem całujesz mnie, wychodzę do pracy
Tylko w niedzielę jest trochę inaczej
Dzie jak codzie e
Napewno powiesz mi a
Marzenia te same e
I tak samo chce się żyć a
Lecz może dzisiaj G
Wypełni się któreœ z nich C D
Gdy dzisiaj rano otworzysz balkon
Chwilę popatrzysz zaspana
Stanę przy tobie, obejmiesz moje ramię
Lekki powiew wiatru strąci resztki snu
I gdy z parteru nie młody pan
Jak codzień rano na spacer wyjdzie sam
Już wiem - to właœnie ty
Jesteœ największym marzeniem mym
Które spełnia się każdego dnia.
Dzień jak codzień ...
BAR W BESKIDZIE
Jeœli chcesz z gardła kurz wypłukać G D
Tu każdy wskaże ci drogę C D
W bok od przystanku PeKaeSu G D
W prawo od szosy asfaltowej C D G
Kuszą napisy ołówkiem kopiowym G D
Na drzwiach "od dziesiątej otwarte " C D
Dziœ polecamy kotlet mielony" G D
I "lokal kategorii czwartej" C D
Lej si chmielu G D
Nieœ muzyko po bukowym lesie C G
Panna Zosia ma w oczach dwa nieba e h
Trochę lata z nowej beczki przyniesie C D
W œrodku chłopaki rzucają łaciną
O sufit i cztery œciany
Dym z Extra-mocnych strzela jak szampan
Bledną obrusy lniane
Za to wieczorem gdy lipiec duszny
Okna otworzy na oœcież
Gwiazdy wpadają do pełnych kufli
Poogryzanych jak paznokcie
Lej się chmielu...
Kiedy chłopaki na nogach z waty
Wracają po mokrej kolacji
Œwiat się jak okręt morski kołysze
Goœciniec dziwnie œlimaczy
A czasem któryœ ze strachem na wróble
Pogada o polityce
Jedynie cerkiew marszczy zgorszona
Szorstkie od gontów lica
Lej się chmielu...
BARMAN
"GRZMIĄCA PÓŁLITRÓWA"
Wieczorem przy stołach w moim barze C
Tym naprzeciwko koœcioła G G7
Siadają ludzkie twarze G G7
Tych, którym Bóg pomóc nie zdołał C C7
Nad blatem błyszczącym jak czoło F
Starego księżyca w pełni C
Na smutno i na wesoło G G7
Spijają się frajerzy dzielni. C C7
Panie barman jeszcze nalej F C
Nie za dużo, tak w sam raz G a
Nam do nieba coraz dalej F C
Widać los nie kocha nas. G G7
Przed sumieniem się tłumaczą
Że w tej właœnie szklance whisky
Na dziœ wieczór zobaczą
Swoją gwiazdę, której szukać tutaj przyszli.
Piją za szczęœcie, co przeszło
Obok niezauważone
Za nadzieję zuchwale tak grzeszną
Za swe spracowane dłonie.
Panie barman jeszcze nalej ...
Nad ranem, gdy sprzątam w moim barze
Okruchy szkła, serca stłuczone
Widzę odeszłe stąd twarze
Słyszę ich toasty niespełnione
Za miłoœć, którą czas zabił
Za karty co kiepsko nam idą
Za tego co nam błogosławił
To życie co tak nam obrzydło
Panie barman jeszcze nalej ...
BESKID
A.WIERZBICKI
A w Beskidzie rozzłocony buk G C D G
A w Beskidzie rozzłocony buk G C G D
Będę chodził bukowiną C D
Z dłutem w ręku G
By w dziewczęcych twarzach C
Uœmiech rzeŸbić G
Niech nie płaczą już C D
Niech się cieszą po kapliczkach C D
Moich dróg. G
Beskidzie, malowany cerkiewny dach G C D G
Beskidzie, zapach miodu w bukowych pniach G C H7 e
Tutaj wracam, gdy ruda jesień C D
Na przełęcze swój tobół niesie G C
Słucham bicia dzwonów G
W przedwieczorny czas C D
Beskidzie, malowany wiatrami dom G C D G
Beskidzie, tutaj słowa inaczej brzmią G C H7 e
Kiedy krzyczę w jesienną ciszę C D
Kiedy wiatrem szeleszczą liœcie G C
Kiedy wolnoœć się tuli w ciepło moich rąk G C D
Gdy jak Ÿrebak się tuli do mych rąk. C D G
A w Beskidzie zamyœlony czas
A w Beskidzie zamyœlony czas
Będę chodził z nim poddaszem gór
By zerwanych marzeń struny
Przywiązywać niespokojnym dłoniom drzew
Niech mi grają na rozstajach
Moich dróg.
Beskidzie, malowany cerkiewny dach ...
BEZ SÓW
W.BELLON
Chodzą ulicami ludzie C G
Maj przechodzą, lipiec, grudzień a e
Zagubieni wœród ulic, bram F C G
Przemarznięte grzeją dłonie C G
Za czymœ pędzą, dokądœ gonią a e
I budują wciąż domki z kart. F C G
A tam w mech odziany kamie F C
Tam zaduma w wiatru graniu F C
Tam powietrze ma inny smak F C G
Porzuć kroków rytm na bruku F C
Spróbuj - znajdziesz jeœli szukać F C
Zechcesz - nowy œwiat, własny œwiat. F C G
Płyną ludzie miastem szarzy
Pozbawieni złudzeń, marzeń
Wymijając wciąż główny nurt
Kryją się w swych norach krecich
I œnić nawet o karecie
Co lœni złotem nie potrafią już.
A tam w mech odziany kamień ...
Żyją ludzie, asfalt depczą
Nikt nie krzyknie, każdy szepce
Drzwi zamknięte, zaklepany krąg.
Tylko czasem kropla z oczu
Po policzku w dół się stoczy
I to dziwne drżenie rąk.
A tam w mech odziany kamień ...
BIESZCZADY (Cicho potok gada...)
A.STARZEC
Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień e a7
Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień D7 G H7
Mokre rosą trawy wypatrują dnia e a7
Ciepła, które pierwszy słońca promień da. D7 G H7
Cicho potok gada, gwarzy poród ska G a7 D7 G
O tym deszczu co z chmury trochę wody dał G C D7 G
Œwierki zapatrzone w horyzontu kres G a7 D7 G
Głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieœć. G C D7 G
Tęczą kwiatów barwny połoniny łan
Słońcem wypełniony jagdowy dzban
Pachnie œwieżym sianem pokos pysznych traw
Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra.
Cicho potok gada, gwarzy poœród skał ...
Serenadą œwierszczy, kaskadami gwiazd
Noc w zadumie kroczy mroku œcieląc płaszcz
Wielkim wozem księżyc rusza na swój szlak
Pozłocistym sierpem gasi lampy dnia.
Cicho potok gada, gwarzy poœród skał ...
BIESZCZADZKI TRAKT
Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask G D C G
Na polanie, gdzie króluje zły D C G
Gwiezdny pył w ogniu tym, łzy wyciœnie nam dym G D C G
Tańczą iskry z gwiazdami, a my: D C G G7
Œpiewajmy wszyscy w ten radosny czas C D G
Œpiewajmy razem ilu jest tu nas C D e
Choć lata młode szybko płyną wiemy że C D G e
Nie starzejemy się. C D G
W lesie gdzie licho œpi ma przyroda swe drzwi
ChodŸmy tam, gdzie na œcianie lasu lœnią
Oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży
Tylko gwiazdy przyjazne dziœ są.
piewajmy wszyscy w ten radosny czas ...
Dorzuć do ognia drew, w górę niech płynie œpiew
Wiatr poniesie go w wilgotny œwiat
Każdy z nas o tym wie, znowu spotkamy się
A połączy nas bieszczadzki trakt.
Œpiewajmy wszyscy w ten radosny czas ...
BUKOWINA I
"W.G.BUKOWINA"
W Bukowinie góry w niebie postrzępionym a D C G a
W Bukowinie rosną skrzydła œwiętym bukom a D C G a
Minął dzień wiatrem z hal rozdzwoniony a C D C a
I nie mogę znaleŸć Bukowiny i nie mogę znaleŸć a D C G a D G a
Chociaż gwiazdy mnie prowadzą, ciągle szukam. a D C e G a
W Bukowinie zaronite echem lasy
W Bukowinie liœć zieleni się i złoci
Œpiewa czasem basior ciemnym basem
I nie mogę znaleŸć Bukowiny i nie mogę znaleŸć
Choć już szukam godzin krocie i dni krocie.
W Bukowinie deszczem z chmur opada
Okrzyk ptasi zawieszony w niebie
Nocka gwiezdną gadkę górom gada
I nie mogę znaleŸć Bukowiny i nie mogę znaleŸć
Choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie.
BUKOWINA II
"W.G.BUKOWINA"
Doœć wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy C d F C
Żyją jak żyli - bezwolni i głusi i œlepi C d F C
Nie współczuj - szkoda łez i żalu d G e
Bezbarwni są bo chcą być szarzy d G C a
Ty wyżej, wyżej bądŸ i dalej e F Fis G C
Niż ci co się pozbyli marzeń. d G G7 C
Niechaj zalni Bukowina w barwie malin C F G
Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie C F G
Dzień minął, dzień minął nadszedł wieczór C F C C7
Œwiece gwiazd zapalił F Fis G
Siadł przy ogniu, pieœń posłyszał i umilkł C d F C
Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem
W zastygłym szkliwiu gwiazd neonowych próżno szukać
Tego co tylko zielonoœcią
Na palcach zaplecionych drzemie
Rozewrzyj dłonie mocniej, mocniej
Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo
Niechaj zalœni Bukowina w barwie malin ...
OdnaleŸć musisz, gdzie chmury górom dłoń podają
Gdzie deszcz i susze, gdzie lipce, paŸdzierniki, maje
Stają się rokiem, węzłem życia
Swój dom bukowy zawieszony
Na nieba pniach kroplą żywicy
Błękitny, złoty i zielony
Niechaj zalœni Bukowina w barwie malin ...
BY TYLKO I
Znowu dziœ coœ w drogę ciągnie mnie D h e
Tam gdzie wiatr wędrowcom w pas się kłania fis G D
Stary plecak w szafie nudzi się h e
Widać też dosyć ma czekania. fis G D
I już nieważne, kórą dzisiaj pójdę drogą D G D
To nic, że suchą kromkę tylko w torbie mam D G D D7
Gwiazdy też wędrują gdzieœ wysoko G fis e
Kumpel wiatr coœ gra D A D
I już nieważne co zobaczę za zakrętem D G D
Znajomą wodę, czy nieznane œpiewy drzew D G D D7
Nigdzie przecież już nie będzie lepiej G fis e
Fajnie jest! Tu zatrzymam się. D A D
Mgła chce do snu mnie utulić dziœ
Trawy miękką poœciel układają
Szlak już woła żeby dalej iœć
Nowe œcieżki też już mnie wołają.
I ju niewane, któr dzisiaj pójd drog ...
Słońce jasne œwieci cały dzień
Wiatr zdyszany usiadł na polanie
Zgubił swą melodię nie wie gdzie
Pewnie do jutra tu zostanie.
I już nieważne, kórą dzisiaj pójdę drogą ...
CHYBA JU CZAS
Zawinięte w kłębek drogi C
Liczą na twój czas C7 G
Zamieniony w wielkie słońce C7 F
Dzień powoli gasł G7 C G
Chyba już czas wracać do domu C G a G
W słońcu się chyli wierzbiny liœć C G a G
Chyba już czas wracać do domu C G a G
W ciszy powrotu iœć i iœć. C G a G
O zielonej mokrej ziemi
Głoœniej œpiewa wiatr
By najkrótszą drogę wybrać
Wróży z liœci kart.
Chyba ju czas wraca do domu ..
Œwiatło dnia już pobłądziło
W drzewach i na œcieżce
Nie okryty zmrokiem został
Tylko wyraz "jeszcze".
Chyba już czas wracać do domu ...
CIGLE ZA CIENKO
Ciągle za cienko w życiu idzie nam, ciągle za cienko C G
Bo mamy za mało i więcej by chciało się F G C G
Wierzcie piosenkom, pijcie piwo i wierzcie piosenkom C G
Że gdzieœ ludzie mówią, że jest chyba nie tak Ÿle. F G C
Chyba, może, na pewno G
Odpowiem, a jutro pomyœlę, że to nie tak a F C
Chyba, może, na pewno G
Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak. a F C
Forsę na pociąg, zabieramy se forsę na pociąg
I gnamy na zachód okrągłe miliony zbić
Strasznie wysoko zamierzamy dojœć, aż za wysoko
A któż wie na pewno, czy łatwiej będziemy żyć.
Chyba, moe, na pewno ...
Durne poglądy, uważacie, że durne poglądy
Lecz myœlę, że czasy niepewne nastały nam
Czyœ ty niemądry, zapytacie nnie - czyœ ty niemądry
A ja się zająknę i taką odpowiedŸ dam.
Każde jutro jest lepsze gdziekolwiek dzisiejszy dzień
Każda chwila opóŸnia tyle, że nie chce się lepiej.
CIARÓWKA ZOCHA
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Gdzieœ poboczem Mlecznej Drogi D
Roztrącając gwiazd latarnie e
Moje serce, moje serce za mną gna G D
Patrzy na mnie księżyc srogi D
Patrzy jak się serce garnie e
Za pazuchę, gdzie już chłód i nocna mgła. G D
Gdzie poboczem Mlecznej Drogi
Zocha moja ciężarówka
Po plandekę wypełniona szarym œwitem
Wiezie buty i ostrogi
Na wciąż zbyt wysokie progi
Może zdąży przed kolejnym œwitem.
Gdzieœ poboczem Mlecznej Drogi
Gdzie wciąż zbyt wysokie progi
Stacza się w dół, ciągle niżej
Wielkie góry już za nami
Zostaliœmy znowu sami
Ja i moja ciarówka Zocha.
Gdzieœ na ukos Mlecznej Drogi
Gdzie nie przejdziesz suchą nogą
My suniemy, bo Bóg dał tak kiepski kurs
Przez ostatni łuk triumfalny
Potem zakręt tak fatalny
Zocha! Na Boga! Gdzie ty gnasz?
Gdzieœ poboczem Mlecznej Drogi
Gdzie wciąż zbyt wysokie progi
Staczamy się w potrzask snu
Pieskie życie już za nami
Zostaliœmy znowu sami
Ja i moja ciężarówka Zocha.
CZARY
Przecierało się niebo mgławe e D
Kołysały się gibkie trzciny G H7
Miesiąc z boru wypłynął i stanął nad stawem e D G
W stawie kąpią się nagie dziewczyny. D e
D C D C e
Biae lilie zrywaj z odyg
I wplatają miękko we włosy
Miło pod chłodnym niebem miesięcznej pogody
Strącać z piersi kropelki rosy
Miło piersi młode odsłaniać
I zielonym œwiatłem oblewać
Miło w noc nadsłuchiwać leœnego wołania
W ciemnym lesie zwołują się drzewa.
A noc płynie pachnąca biała
Strąca krople powiewem lekkim
W tę noc jak lilje białe rozkwitają ciała
Piersi krwią dojrzewają i mlekiem.
Wtedy strach, wtedy wstyd dziewczynom
Nagich piersi strwożone dotkną
Miesiąc w nocnej kąpieli oblepił je œliną
Strachem ciemnym, tęsknotą wilgotną.
Nieruchome wzniosą ramiona
Zakołyszą się mdłe, niezręczne
A już woda u kolan miesiącem srebrzona
W jasnych oczach już œwiatło miesięczne.
Będą z krzykiem biec po murawie
Odurzone jak w œnie zawiłym
Miesiąc ciała im biczem srebrzystym okrwawi
Będą we krwi po trawie się wiły.
CZAS POWROTU
Buty całkiem przemoczone d G7 C a
Na nic się już zdadzą komu d G7 C a
Plecak stary, płaszcz zniszczony d G7 C a
Czas powrotu, czas powrotu ... d G7 C a
d G7 C
Takie tu lasy i takie drzewa F C
Bezdroża, że nie œniło się nikomu G C
Coœ we mnie tańczy, coœ we mnie œpiewa F C
I jeszcze nie chce mi się wracać do domu. G C
Kromka chleba na kolację
Smalec gorzki, przesolony
Mama w w mieœcie czeka z plackiem
Czas powrotu, czas powrotu ...
Takie tu lasy i takie drzewa ...
CZTERY PORY ROKU
W imi czego palisz wszystkie mosty a D a
Potem mówisz że to tylko żart a D a
A wœród pól szeleszczą zeschłe osty F G C a
A wœród drzew szeleœci tylko wiatr. a E a (A7)
W imi czego patrzysz cigle wilkiem
Robisz ręką niecierpliwy gest
Powiedz czemu w okno patrzysz chyłkim
Jakbyœ chciała zauroczyć mnie.
W imię czego klaszczesz nagle w dłonie
Jakbyœ miała jeszcze naœcie lat
Tam w oddali niebo jest jak płomień
Tam w ogrodzie kwiat jest tak jak kwiat.
W imię czego pleciesz coœ trzy po trzy
I zostawiasz wpół otwarte drzwi
Nie wiem czy to błyszczą twoje oczy
Czy po burzy tęcza w słońcu lœni.
W imię czego piszesz długie listy
Które potem w gniewie porwiesz wpół
Ludzie tak odchodzą jak i przyszli
Jak odchodzi każda z roku pór.
W imię czego słowa, które były
Są jak diament, który stracił blask
Cztery pory roku nas łączyły
Piąta pora roku dzieli nas.
DALEKA DROGA
Kiedy płynę w dal a
Wœród spienionych fal a
Obraz mej dziewczyny się wyłania A7 d
Który to już dzień d
Która to już noc a
Mija od naszego pożegnania. E E7 a (A7)
Daleka droga, daleki ld a E
Do mej dziewczyny daleko stąd E7 a
Posłuchaj nocą kiedy wiatr dmie A7 d a
Żagle łopocą i serce me. E E7 a (A7)
Lecą stada mew
Lecą liœcie z drzew
Dawno jesień u nas już nastała
Z wiosną wrócę znów
Nie wiem tylko czy
Będziesz o mnie jeszcze pamiętała
Daleka droga ....
Ja to dobrze wiem
Że się z każdym dniem
Obraz mój w pamięci Twej zaciera
Ja to dobrze znam
Nie mów nic - wiem sam
Że z miłoœci dziœ nikt nie umiera.
Daleka droga ...
DESZCZ NA SZLAKU
Jesień dopadła mnie na szlaku a G
Skusiła wiatry róż szkarłatem F G
Wygnała resztki letnich ptaków a G
Już czas na pożegnanie z latem. F G
Lato ju odeszo C F
Zatrzasnęło drzwi za sobą G C
W taki dzień deszczowy F
Nie wiesz co masz zrobić z sobą G E
Lato już odeszło C F
I zabrało dni słoneczne G C
Czy ten deszcz na szlaku F
Czy ten deszcz trwał będzie wiecznie G E
Deszcz, deszcz, deszcz, deszcz, deszcz. a
Potoki wody z nieba płyną
W domach zamknięte drzwi i okna
Powiedz mi, czyją to jest winą
Że trawa dzisiaj taka mokra.
Lato już odeszło ...
A ja pogodny i radosny
Œmieję się w nos szalonej damie
Bo chociaż œwiat jest pełen wody
To mnie to przecież nie załamie.
Lato już odeszło ...
DESZCZOWE LATO
Kiedy jest deszczowe lato d a
Mokną œwierszcze w mokrym sianie E7 a
Woda szkodzi strunom skrzypiec d a
Więc nie w głowie im cykanie. E7 a A7
Lato, deszczowe lato d a
Na przekór ludziom, na przekór kwiatom E7 a A7
Lato, deszczowe lato d a
Że nawet œwierszcze nie mogą grać. E7 a
Woda schodzi z gór œcieżkami
Wiatr gałęziom strąca krople
Chlapie błoto pod butami
Wszystko jest zupełnie mokre.
Lato, deszczowe lato ...
Dymią szczyty jak wulkany
Mgiełka w polu , mgiełka w sadzie
W żółtej glinie œlad wibramów
Odciœnięty tak wyraŸnie.
Lato, deszczowe lato ...
Polne kwiaty mają dreszcze
Nic nie będzie z ich zapachu
Pod słomianym dachem szopy
Deszcz nas dzisiaj trzymał w szachu.
Lato, deszczowe lato ...
Kiedy mgła opadnie nisko
Drzewo się za drzewem chowa
Leœne licho z mokrą brodą
Lubi wtedy spacerować.
Lato, deszczowe lato ...
DESZCZYK
III------
Pada deszcz,drzewa stoj po kostki w kauach e A7 D Azw
Rynny dwie, rozgadały się chyba na dłużej e A7 D Azw
Taki sobie deszczyk a uderza ząb o ząb Czw H7
Aura nas nie pieœci - taki ziąb, taki ziąb e A7 D Azw
Pada deszcz, przemoknięte tramwaje się kłócą
W polu strach pewnie tęsknić zaczyna za suszą
Taki sobie deszczyk - nawet nudzie nudzi się
Tylko w telewizji pada œnieg - znowu œnieg
Pada deszcz, wodą ksztuszą się kubły w œmietnikach
W parku ktoœ okrył płaszczem panienkę z pomnika
Taki sobie deszczyk - nawet nudzie nudzi się
Tylko w telewizji pada œnieg - znowu œnieg
DOM W GÓRACH
W jesienn gogów czerwie a C
W złotawą młodoœć brzozy d d9 E
Wiatr z głowy czapkę zerwie a C
Pod stopą gór położy. d d9 E
I zbudujemy dom, bez strychów i bez piwnic d G C A7
Zapłonie lampą klon, w zapachu lasów grzybnych d G C A7
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić d a d a
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być. d a E a
I niebu się pokłonisz
I wyżej wciąż bez słowa
Na wyciągnięcie dłoni
Będziemy dom budować.
I zbudujemy dom, bez strychów i bez piwnic
Zapłonie lampą klon, w zapachu lasów grzybnych
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być.
I zbudujemy dom na wszystkie œwiata strony
Zapłonie lampą klon, wędrowcom dniem znużonym
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być.
DOM WSCHODZCEGO SOCA
Do domu w miecie New Orlean a C D F
Słoneczny wiedzie szlak a C E
Wschodzące słońce wita go a C D F
Lecz to jest droga zła. a E a (E7)
Zły pies tam nocą strzeże bram
I kraty w oknach są
Wschodzące słońce w herbie ma
Ten zły, samotny dom
Tam życie wchodzi raz po raz
W ten œwiat zamkniętych drzwi
Lecz zanim wyjdzie zeń ktoœ z nas
Tam spędzi smutne dni.
Nie trzeba było wejœć na złe
Złe drogi życia nam
Na drogi, które kończą się
U domu tego bram.
DYDAKTYKA
M.TERCZ
Nauczyli mnie prosto si trzyma C F C
I głowę nosić jak pan G E
I karku przed nikim nie zginać G E7 a F
Nich lepiej już skręcą mi kark. C G C G
I karku przed nikim nie zginać . E7 a F C5 E a
Nauczyli, bo taka jest kolej
Lecz pytam - kto rację tu ma
Czy ten, który pięœcią na odlew
Czy ten co miał rację a padł.
Czy ten, który pięœcią na odlew.
Nauczyli, że wolnoœć i prawda
Najdroższej warte są krwi
A teraz sam uczę się kłamać
Wszak ten tylko wolny kto żyw.
A teraz sam uczę się kłamać.
Nauczyli jak tym poradzę
Co chcą z nienawiœci się wœciec
Że wrogom znów przyjdzie wybaczać
Wszak Bogu wybacza się œmierć.
Że wrogom znów przyjdzie wybaczać.
I uczyli, że miłoœć zwycięży
Wszak wierna za życie po grób
I za plecami oręże
Chowali bo wierny to druh.
I za plecami oręże chowali.
I uczyli gdzie mądroœć nocuje
Jak złotem opływa i lœni
A przecież przygarnął ją wujek
Co karmi bezpańskie psy.
A przecież przygarnął ją wujek.
DZIEWCZYNA RUMIANKOWA
Z łąk jasnych zbiegła tu d C
Prosto do mojego snu B a d
Gdzie roœnie tyle traw F C
Żeby mogły ukryć nas A7 d
Dziewczyna rumiankowa F C
Wœród białych kwiatów tańczy d a
O mnie mało sobie dba B C a d
Nie wie jeszcze że to ja g C F
Ile jabek na jaboni F C
Tyle lat, tyle lat Cię będę gonił d A7
W mysiej dziurze, czy na chmurze B F
Nie ukryjesz się na dłużej g C
(Wszędzie znajdę Cię) g C F
Z wysokich zbiegła gór
Gdzie sosnowy szumi bór
Gdzie roœnie taki las
W którym nikt nie znajdzie nas
Herbaty zaparzone
Nad kubkiem Twoje oczy
Co nie widzą jeszcze mnie
I nie wiedzą że to my ...
Ile jabłek na jabłoni ...
DZWONY
V--------- a e d9 E
Ratuszowe, po wiek uparte a e
Przewielebne, koœcielne a e
Rozczulone cerkiewne, rzewnie œpiewne d d4 d9 E
Rozdzwoniły się nad doliną a e
Przekrzykując się, wadząc srodze a e
Głoœnej kłótni już pełno na drodze d d4 d9 E
Kwiaty - wonne sowa F G C a
Kwiaty - wonna wieœć F G C
Z jednakowych kwiatów słów F G a
Pięknych wianków różna treœć F e a
Wielkogłoœne i wielkodŸwięczne
Przekonują, to znowu proszą
Zaczepiając na schodach, na chodnikach
Po ulicach o bruk się tłuką
Swe oferty jak groch roznoszą
I nie słychać dzwonienia budzika
Kwiaty - wonne słowa ...
ECH MUZYKA, MUZYKA
O dajcie mi te małe skrzypce G D
Może na skrzypcach wygram C G
Wiatr i pochyłą ulicę C G
I noc co taka niezwykła. D G
Ech muzyka, muzyka, muzyka G A D
Spod smyka zielony kurz G A D fis
Lecą gwiazdy zielone spod smyka h A D A
Damy karo bukiety róż G A D
Uwzględnijcie mizerne granie
A nie bijcie, gdy wezmę Ÿle
Jaki ton na strunie baraniej
Na G, D, A czy E.
Ech muzyka, muzyka, muzyka ...
Prowadzi muzyka za smykiem
Drzewa o niemej podzięce
Oczami za smykiem suną
Zgrabiałe, duże ręce.
Ech muzyka, muzyka, muzyka ...
Na moœcie stoją przez liœcie
Œwiatło na smyk się sypie
Słuchajcie to dziecko nuci
W czarodziejskim pudełku skrzypiec.
Ech muzyka, muzyka, muzyka ...
EXODUS
Czas odej ju bo wierzchoki biaych gór a d a E a
W wieczorny czas idą do snu C D a
Wkrąg cisza starych drzew e a
Wtulonych w œnieżny œwiat a e
I nie zbudzi ich ze snu cichnący wiatr. d a E a
Czas odejœć już, niechaj naszych kroków skrzyp
Zaniesie nas pod cichy dach
Przy ogniu zabrzmi pieœń
Popłynie poprzez œnieg
I odpowie echo kto przyjaŸni strzegł.
Czas odejœć już, lecz popatrzmy jeszcze raz
Jak w œnie srebrzystym zamilkł las
Zabierzmy z sobą w œwiat
Tę ciszę, ognia blask
Jak wspomnienie z najszczęœliwszych naszych lat.
(d g d A d
F G d
a d
d a
g d A d)
FIDDLER'S GREEN
"CZTERY REFY"
Stary port się powoli układał do snu, C a
Œwieża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół. C G
Stary rybak na kei zaczął œpiewać swą pieœń: F e d C
Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się. a d7 F G
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter, C G C
Ostatni raz spojrzę na pirs. F C G
Pozdrów moich kolegów, powiedz, że dnia pewnego F e C e
Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler's Green. d G C
O Fiddler's Green słyszałem nieraz
Jeœli piekło ominę dopłynąć chcę tam,
Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza,
A o mroŸnej Grenlandii zapomina się tam.
Tylko wezm mój sztormiak i sweter...
Kiedy już tam dopłynę oddam cumy na ląd,
Różne bary są czynne cały dzień, całą noc.
Piwo nic nie kosztuje a dziewczęta jak sen,
A rum w buteleczkach roœnie na każdym z drzew.
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter...
Aureola i harfa to nie to, o czym œnię.
O morza rozkołys i wiatr modlę się,
Stare pudło wyciągnę, zagram coœ w cichą noc,
A wiatr w takielunku zaœpiewa swój song.
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter...
GAWDZIARZE
Takie zwyke, takie mae C d
Tutaj mają wielką wagę C d
Wykrzykniki kolorowe C d
Wyglądają wciąż jak nowe C d
Gawędziarze, gawędziarze C d
Odgrzebują stare sprawy C d
Przy ognisku i przy kawie C d
Nieciekawe i ciekawe. C d
O tym jak kiedyœ w górach C
Na pomoc ktoœ krzyczał głoœno C d
O tym jak na Mazurach C
Ktoœ złamał wiosło C d
O tym jak patyk trzasnął F C
Gdy wiatr za mocno dmuchał B d
I chyba każdy już zasnął F C
Tyko autor słuchał. B d
d C F C d C d
Oczy szerzej się otworzą
I przypomną i pomarzą
Oni już nie mają czasu
Ale innym się przydarzą
Opowieœci, opowieœci
Takie tanie no bo własne
Uœmiechają się, a jeœli
Przesadziłeœ coœ - nie zasną.
O tym jak kiedyœ w górach ...
GDYBYM
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Gdybym spotka ciebie znowu pierwszy raz, C D h e
Ale w innym sadzie w innym lesie, C D e
Może by inaczej zaszumiał nam las, C D h e
Wydłużony mgłami na bezkresie... C D a
Może innych kwiatów wœród zieleni bruzd
Jęłyby się dłonie, dreszczem czynne -
Może by upadły z niedomyœlnych ust,
Jakieœ inne słowa, jakieœ inne....
Może by i słońce zniewoliło nas
Do spłonięcia duchem w róż kaskadzie,
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz,
Ale w innym lesie, w innym sadzie...
GDZIE Z COKOÓW
"KABARET JELITA - GDAŃSK"
E7
Gdzie z cokoów ucieka bohater a e
A dozorca zamiata laury G D
Tam nie widać wyraŸnej różnicy C H7
Cichy atol bądŸ życie e C
Życie na kredyt wyobraŸni. F E E7
Dnia srebrzysta bije fontanna
Los tasuje blaski i cienie
Jak wykrzyknik - smutnego cień pana
Ostatnia szarża beznadziejna
Na ostatni wiatrak w skansenie
Czarny nocy rozstrojony fortepian
Pusto w sali, pusto w duszy pianisty
Wyszli wszyscy a on
Poloneza chciał grać
Ale wybrzmiał mu romans rosyjski
Na cokole znów drugi bohater
Tors na brąz opala odważnie
Ja nie widzę wyraŸnej różnicy
Wiatr w oczy bądŸ życie
Życie na redyt wyobraŸni
GONI MARZENIA
Na wóczg ju wyruszy przysza pora d g
Las nas woła œpiewem ptaków, szumem drzew A A7 d A7
I wołają nas już pola i jeziora d g
Zeszłoroczny nasz wesoły pomnąc œpiew. A A7 d
Ludzie mają swoje prace, ludzie lubią się bogacić D7 g
Pełne brzuchy mają chcą mieć pełny trzos C7 F A7
A ja gonię, a ja gonię swe marzenia d g
Szczęœcia szukam gdzie kaczeńce i gdzie wrzos. A A7 d
Tym co iœć nie lubią mówię do widzenia
Za dni kilka może znów powrócę tu
Idę w œwiat by tam dogonić swe marzenia
Aby spełnić kilka moich złotych snów.
Więc z dziewczyną swą pod rękę i z gitarą i z piosenką
Precz mi smutki, precz przykroœci - słońce œwieć
Idę gonić, idę gonić swe marzenia
I spokoju szukać poœród starych drzew.
Tak to proste, że i gadać szkoda czasu
Tylko plecak wziąœć i iœć przed siebie w œwiat
Szukać wiatru i zapachów szukać lasu
Jak najdalej zadymionych wielkich miast.
Zrozum bracie to tak trzeba - łóżkiem trawa dachem drzewa
Z wiatrem biegać i z ptakami œpiewać w głos
Trzeba gonić, trzeba gonić swe marzenia
A nie czekać ile trosk przyniesie los.
GÓRALSKA OPOWIE
P.KASPERCZYK
Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine D D7
Pochylają nad nim głowy, jak nad swoim synem. G D
Las w oddali szumi mu odwieczną pieœń bukową, e G D
A on długo się sposobi przed najdalszą drogą. e G D
Kiedy góral umiera, to nikt nad nim nie płacze, D D7
Siedzi, czeka aż kostucha w okno zakołacze. G D
Oczy jeszcze raz podniesie wysoko do nieba, e G D
By pożegnać góry swoje, by im coœ zaœpiewać. e G D
Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona, D e
Niech na miękkim z mchu posłaniu G
Cichuteńko skonam D
Ojcze mój, halny wietrze, powiej ku północy, D e
Ciepłą, drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy, G D
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem e
Do słońca smreczyną G D
I na zawsze szumieć już nad swoją dziedziną. e G D
Kiedy góral umiera to dzwony mu nie grają,
Cicho wspina się pod bramy góralskiego raju,
Tylko strumień na kamieniach żałobną nutę składa,
Tylko nocka chmurnooka górom opowiada.
Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona ...
A gdy góral już umrze, to nikt nie układa baœni,
Tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka zgaœnie.
Ziemia twardą, szorstką ręką tuli go do siebie,
By na zawsze mógł już zostać pod góralskim niebem.
Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona ...
GÓRSKA BALLADA
L.KOPEĆ
Przyłączył się do nas na jednej z wędrówek C F G C
Razem z nami przemierzał górskie szlaki F e
Rzadko do kogoœ odezwał się słowem F e d C
Lecz chyba mu dobrze było z nami. D7 G
Raz kiedyœ w schronisku, gdy noc nas zdybała
Otworzył jakiœ zeszyt wypłowiały
Spod palców spłynęły mu dŸwięki gitary
I słowa nieznane lecz bliskie.
Bo zagra sw ballad, a w niej zamkn echa gór a e F G C
Bo zagrał swą balladę, górskich potoków szum. a e F G C
Od tego wieczoru już zawsze nam œpiewał
O nim samym mówiły piosenki
Jakieœ imię dziewczyny, wspomnienia dużego miasta
Dym z ognisk i noce nieprzespane.
Na jedym ze szlaków pożegnał się z nami
Odszedł drogą inną nieznaną
Odszedł jak Majster Bieda, może kiedyœ powróci
Zawsze na niego czekamy.
Bo zagrał swą balladę, a w niej zamknął echa gór
Bo zagrał swą balladę, górskich potoków szum.
GÓRY WYSOKIE
E.K.ADAMSCY
Znowu wita nas pogodnie nowy dzień D h e A
Nawet echo w górach wlecze się za nami D G A
I na szczyty chcemy iœć e A
Bo nie jesteœmy sami D h
Drogę ktoœ wskże nam. e fis h
Góry, góry, góry wysokie G D e h
Dajcie czasem wiatrom pospać G A
Tam gdzie stanie nasz dom D G A D
Tam, gdzie stanie nasz dom na wietrze G A h
Gdzie drogi nie zna nikt prócz gwiazd. G A D
Już daleko są za nami góry dwie
Nowe wiatry wciąż nas gonią nieproszone
Nie ma czasu, żeby spojrzeć
Jeszcze raz w tamtą stronę
Nowy szczyt czeka już.
Góry, góry, góry wysokie ...
A gdy przyjdą chude lata licho wie
Kiedy nikt nam na dzień dobry nie odpowie
Jeden kubek starczy by
Toast wznieœć za swoje zdrowie
I pod górę dalej iœć.
Góry, góry, góry wysokie ...
GROSZA NIE MAM
Ja o drogę się nie pytam e D
Bo nieważny dla mnie czas e D e
Nie zabłądzę bo nie mogę e D
Domu nie mam już od lat e D e
Grosza nie mam i nie bd G D
Nigdy swego domu miał e G
Ale zawsze robić będę G D
To co tylko będę chciał e D e
e D e D e
Jakiœ drab kamieniem cisnął
Za mną jak za jakimœ psem
Dziwią wtedy się ludziska
Że coœ pewnie ukraœć chcę
Grosza nie mam ...
Gdy mnie głód za gardło œciœnie
To dwie ręce jeszcze mam
Dziwią wtedy się ludziska
Że na chleb zarabiam sam
Grosza nie mam ...
Spać pod drzewem jest wesoło
A na trasie każdy brat
Piasek sypie się pod koła
A ja wolny jak ten ptak
Grosza nie mam ...
IdŸ, idŸ, przed siebie idŸ e D
Nikt ci drogi nie zastąpi e D e
O nic nie lękaj się e D
Nic ci drogi nie zastąpi e D e
GRUNT POD WINO
Kop grunt pod wino, chopie grunt to dobre wino D G D
Rozwińmy, rozwiń winny pęd D A7 D
No bo winny pęd to piękny pęd D A7 D
Chłopie grunt to dobre wino D A7 D
Z pędu do grona, winne grona, piękne grona
Dorwijmy, dorwij się do gron
Winne grona, piękne grona win
Winne win są winne grona
Grona do kadzi - winne kadzie, piękne kadzie
OkadŸmy, okadŸ kadzie win
Winne kadzie, piękne kadzie win
Niech się kadzi wino w kadzi.
Z kadzi do czary - winne czary, piękne czary
Czarujmy, czaruj czary win
Winne czary, piękne czary win
Winne czary, piękne czary.
Z czary do brzucha - winne brzuchy, piękne brzuchy
Wybrzuszmy, wybrzusz winny brzuch
No bo winny brzuch to piękny brzuch
Winne brzuchy, piękne brzuchy.
Z brzucha do siku - winny sik to sik niewinny
Siknijmy, siknij winny sik
No bo winny sik to piękny sik
Winny sik to sik niewinny.
GWIAZDA BIWAKÓW
Tej gwiazdy co byszczy wysoko wród lici a d
Nad ognisk studenckich dymami G C
Nie zgubisz już nigdzie, przypłynie i przyjdzie F E a
Przez deszcze i wiatry i zamieć H E7 a
Zapachnie ci woń sosnowych bierwion E7 a
Wyciœnie łzy z ogniska cierpki dym G7 C
Otuli cię gasnącej zorzy czerwień A7 d
W namiotu cień powrócisz sercem swym E7 a
Ta gwiazda co spłynie ze Ÿrenic dziewczyny
Tej jednej, jedynej na œwiecie
I nagłym płomieniem w przyjaciół spojrzeniu
Serdecznie, gorąco zaœwieci
Zapachnie ci woń sosnowych bierwion ...
Ta gwiazda co błyszczy wysoko wœród liœci
To gwiazda studentów i ptaków
Ukochasz ją mocno jak życie i wiosnę
Jak radoœć studenckich biwaków
Zapachnie ci woń sosnowych bierwion ...
HARA I MURA
Tam Litworowe doliny a e
Czarne stawy wyœniły a e
Górą jasna pogoda d G
A dołem Biała Woda C a
Poœród kosodrzewiny. F E7 (a)
Wołało i œpiewało
Zielonym wiatrem wiało
I przyleciał biały obłok
A słońce go przebodło
Rozœwieciło i rozwiało.
Zieleniło się kwitło
Wrzało głębią błękitną
Wiosną œnieżnopuszystą
Nieuchwytną, przejrzystą
Nieprawdziwą i niezwykłą.
Przez dolinę w oddali
Leœną radoœć wołali
A zwabiony wołaniem
Stanął Hawrań z Muraniem
Jak ich dwoje na hali.
HAWIARSKA KOLIBA
Ju ksiyc na niebo wychodzi C G7 C C7
Zapłoną dokoła ogniska F G C C7
I wkrótce popłynie z Hawiarskiej Koliby F G C A7
Melodia nam wszystkim tak bliska. d G7 C C7
(d G7 C)
Usiadła już brać rozœpiewana
Dokoła złotego ogniska
Wiatr niesie melodię Hawiarskiej Koliby
Nad pola, nad lasy, urwiska.
Zaniesie wiatr naszą melodię
Do domów Wołochów i Łemków
Piosenkę rajdową Hawiarskiej Koliby
Piosenkę krakowskich studentów
Już księżyc blednie na niebie
I promyk słońca już błyska
Pogasły ogniska Hawiarskiej Koliby
Do snu kładzie się cała izba.
HEJ ! GITARO MA !
Kiedy siedzisz pod namiotem G
I głód ci zagląda w oczy D
Brać pospała się pokotem C
A deszcz serce wodą moczy G D
Wtedy sięgasz po gitarę G
I butelkę z rozgrzewaczem D
Skoczną nutą budzisz wiarę C
Serce ci z radoœci skacze. G D
Hej gitaro ma G
Nie bądŸ na mnie zła D
Zagraj jakąœ skoczną melodyjkę C G C D
Grajmy póki czas G
Póki życie trwa D
Więc chłopaki przechylajmy szyjkę C G C D
Kiedy rzuci cię dziewczyna
Mówiąc żeœ ty nic nie warty
Albo minie cię fortuna
Przegrasz całą forsę w karty
I do domu znowu wracasz
Sciągasz buty, płaszcz koszulę
Potem tydzień leczysz kaca
Lecz pamiętaj o szczególe...
Hej gitaro ma
Nie bądŸ na mnie zła...
Gdy dożyjesz starych latek
I w fotelu na biegunach
Ktoœ ci będzie mówił "dziadek"
Ciebie zaœ rozpiera duma
Kiedy siedząc przy herbatce
W miękkich kapciach i bonżurce
Serce tłucze się jak w klatce
Gdy syn syna w struny tłucze.
Hej gitaro ma
Nie bądŸ na mnie zła....
HEJ CHOPAKI
Hej chłopaki, hej chłopaki, d
Upragniony nadszedł czas A7 d
Spakujemy swe plecaki d
Œwiętokrzyski czeka las A7 d
Lecz pamitaj o tym bracie g C7
Wszystkie troski zostaw w chacie F B
Masę żarcia weŸ ze sobą i humor też g A7 d D7
Niech zaszumią jodły w górze g C7
Koronami tkwiące w chmurze F B
Przemierzymy gołoborza i stoki gór zielonych g A7 d
Œwiętokrzyskich gór. A7 d
Hej chłopaki, hej chłopaki,
Długa droga czeka nas
Najpiękniejsze są biwaki
Gdy się kończy któraœ z tras.
Lecz pamiętaj o tym bracie ...
Hej chłopaki, hej chłopaki
Bartek stary ale chwat
Będą œpiewać o nim żaki
Pzez następny tysiąc lat.
Lecz pamiętaj o tym bracie ...
HEJ DOBRY DZIE
B. TUCHOLSKA
Wœród kolorów pól i łąk maszerujesz z dniem D e D G A7 D
Cały urok œwiata stron w barwach zamknął się, D e D G A7
Letni malarz nawet czasem kolorami kładzie cień, D A7 h D A
Abyœ łatwiej mógł odnaleŸć swój następny dzień. A G D h e A7 D
Hej, dobry dzień, dobre wędrowanie D G A7 D h
W każdym innym dniu - słońca wspominanie. G A7 D h e A7 D
Na jeziorach żagiel twój, biel swą niesie w dal
W blasku słońca topi się, zlewa z grzbietem fal,
Ty w kieszeniach ręce masz, w małych falach gubisz cień
Co zapachem wody wkrąg niesie dobry dzień.
Hej, dobry dzie, dobre wdrowanie ...
W połoninach piękno gór odnajduje wzrok,
Stroma œcieżka, skalny próg zatrzymują krok,
Wędrowanie dolinami z prądem rzeki niesie cień,
Malowany kolorami nasz zwyczajny dzień.
Hej, dobry dzień, dobre wędrowanie ...
HIGH LIFE
yli raz pan i pani a
Zbyt dobrze wychowani a E7
Kultura ich niezwykła E7
Służyła za przykład E7 a
Wytworny mieli pałac a
W garażu Lancia stała a E7
A po posadzkach lœniących E7
Snuł się rój służących E7 a
Ponadto przez dzień cały G7 C
W pałacu królowały : d E
High life, bon ton a E
Savoir vivre, pardon E7 a
W pożyciu nawet bliskim
O formy dbali wszystkie
Tak byli wychowani
Ów pan i pani
Gdy siła czasem znana
Targała sercem pana
Mógł wkroczyć najlegalniej
W głąb pani sypialni
Miał taktu jednak tyle
Że wpierw posyłał bilet
High life, bon ton
Savoir vivre, pardon
Raz nie zważając na nic
Wszedł do sypialni pani
I ujrzł w œwietle ranka
Przy pani - kochanka
Nie znosił metod gminu
Brutalnych rękoczynów
I nie próbował wcale
Wieœć rozmów z rywalem
Spojrzeli i po chwili
W milczeniu się skłonili
High life, bon ton
Savoir vivre, pardon
Zaœ w lasku na Bielanach
Pan stanął na wprost pana
Cylinder, monokl w oku
I dystans sto kroków
W obronie czci kobiety
Podniœli pistolety
Zagrzmiało, wystrzeliło
I w niebie dziur przybyło
Na ziemi zaœ pan z panem
Szli oblać to szampanem
High life, bon ton
Savoir vivre, pardon
W domu zaœ pan do pani
Rzekł - po cóż serce ranić
Nie będę cię wstrzymywał
BądŸ wolna i szczęœliwa
Tak - rzekła - o mój miły
Sny nasze się przeœniły
On stanął na mej drodze
Skończone ! Odchodzę!
Sam pomógł, futro włożył
Uprzejmie drzwi otworzył
High life, bon ton
Savoir vivre, pardon
A gdy już w progu stała
Krew nagle w nim zawrzała
Jak skoczy, jak nie wrzaœnie
Jak kopnie ją w ...- no właœnie
Skoczyła i zawyła
I w mordę go strzeliła
A potem wpół zemdlona
Upadła mu w ramiona
I rzekła - Och mój miły !
I znowu powróciły
High life, bon ton
Savoir vivre, pardon
HEJ, PRZYJACIELE
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg C G F C
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres C G F C
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie C G F C
Odejdziecie, sam zostanę na rozstaju dróg C G F C
Hej, przyjaciele - zostacie ze mn C G F C
Przecież wszystko to co miałem oddałem wam C G F C
Hej, przyjaciele - choć chwilę jedną C G F C
Znowu w życiu mi nie wyszło, znowu jestem sam. C G F C
Znów spóŸniłem się na pociąg i odjechał już
Tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi
Stoję smutny na peronie z tą walizką jedną
Tak jak człowiek, który zgubił do domu swego klucz.
Hej, przyjaciele - zostańcie ze mną ...
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie
Zamazanych drogowskazów nie odczytam już.
Hej, przyjaciele - zostańcie ze mną ...
ID
Pójdę tam gdzie serca biją równiej C F C
Gdzie zegary tracą rytm G C
Tam gdzie można œmiać się w niepogodę C F C
Gdzie słońce œwieci dłużej. G C
Kiedy wstajesz lew nog F G
Nie martw się C a
Moż jutro już pójdziesz tam. d G C A7
Pójdę tam gdzie ludzie okłamują
Swoje diabły
Tam, gdzie nie podnosi nikt z ulicy
Ukradkiem papierosa.
Kiedy wstajesz lewą nogą ...
JAKI BY LUB
Jaki był œlub - proszę państwa ludzie płakali a d
Jaki był œlub - od gromnicy się welon zapalił G C
Jaki był œlub - pełne było prezbiterium oraz nawa d a
Jaki był œlub - proboszcz komżę zostawił i nawiał. F E7
A mówiłem - nie pijcie przed weselem a E7 a
A prosiłem - przynajmniej nie za wiele A7 d
Wszyscy schlaliœcie mordy d
Macie więc teraz kobrę a
Macie kobrę w niedzielę w koœciele !! F E7 (a)
W koło dym, kobiet płacz i krzyk dzieci - rozruba w mig
Wnet na łeb spod ołtarza ktoœ leci - w dzień biały noc !
Ławki walą się z głuchym łoskotem - skąd się wziął koc !
Młoda druhna straciła wnet cnotę !
A mówiem nie pijcie przed weselem ...
Jaki był œlub - niby koœciół a w œrodku istne piekło
Jaki był œlub - przy okzji krwi trochę pociekło
Jaki był œlub - panna młoda krzyczała "gdzie woda" !!!
Jaki był œlub - wreszcie straż przyjechała. A szkoda !!
A mówiłem nie pijcie przed weselem ...
JA STAWIAM
"EKT-GDYNIA"
Czy mam pienidze, czy grosza mi brak - ja stawiam e D e
Czy los mi sprzyja, czy idzie mi wspak - ja stawiam e D e
Czy mam kompanów dziesięciu, czy dwóch e G
Czy mam ochotę na rum, czy na miód A C H7
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam. e D e
Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie - ja stawiam
Czy mi kompani ufają, czy nie - ja stawiam
Czy ja œcigam wroga, czy wróg œciga mnie
Dopóki mój okręt nie leży na dnie
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam.
A kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam
Gąsiorek biorę i piję do dna - ja stawiam
Kompanię zbieram i siadam za stół
I nie ma wtedy płacenia na pół
Bo kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam.
Ja stawiam żagle jak kufel na stół - ja stawiam
Czy fala mnie niesie, czy w górę, czy w dół - ja stawiam
Czy tam dopłynę gdzie kończy się œwiat
Czy aż do piekła poniesie mnie wiatr
Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam
Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam
Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam.
JAWORNICA
Czoga si pow lini grzbietu d C
Zmierzchu cień A7 d
Nie wiadomo skąd nadchodzi noc d C
I dokąd odszedł dzień. A7 d
Może w lasach na Jawornicy d F
Skrył się i czeka A7 d
Aż o brzasku ponad przełęczą d g
Wzejdzie jutrzenka. A7 d
Mucharz przysiadł na wzgórzu i drzemie
Jak nocny stróż
Tam Prokopiew i Łękawica
Zasnęły już.
Znam tu wiosli, znam tutaj ludzi
Jak dolę własą
Tu i miłoœć i œpiew i życie
W milczeniu groŸnym gasną.
Chaty wrosłe w doliny, kotliny
Sen Bucki morzy
Wczeœniej idą spać, by rychło wstać
Przed brzaskiem zorzy.
JAWORZYNA
"JAWORZYNA"
Letni deszcz po dachówkach szumi a
Spać się kładzie każdy, kto umie zasnąć e G
Zasnąć, gdy pada letni deszcz G a F7 G
Rzeki się pod mostami cisną a
Tysiącami kropel drążą swe pismo na szybach e G
Na szybach kładzie cienie zmierzch G a F7 G
Jaworzyna górom się kłania C F C
Spod obłoków szczyt odsłania C F C
Pogoda będzie - jutro będzie ładny œwit G C F G
Rozchmurzyła się Jaworzyna C F C
Już nie płacze - œmiać się zaczyna C F C
Pogoda będzie - jutro nie będzie smutny nikt G C F G
Noc się œciele na lasach mokrych
Gasną œwiatła w oknach domów samotnych
W nocy samotnoœć gorsza jest
Ludzie się kryją w swoich myœlach,
Zamknięte drzwi, zamknięte oczy - sen blisko
Blisko za oknem szczeka pies.
Jaworzyna górom si kania ...
JEDYNE CO MAM
"CZERWONY TULIPAN"
Jedyne co mam to zudzenia a C a
Że mogę mieć własne pragnienia C G a
Jedyne co mam to złudzenia d a
Że mogę je mieć. G a
Miałem siebie na własnoœć a C a
Ktoœ zabrał mi prywatnoœć C G a
Co mam zrobić bez siebie - jak żyć d a
Bez siebie - jak żyć. E a
Miałem słowa własne
Ktoœ stwierdził, że zbyt ciasne
Co mam zrobić bez słów - jak żyć
Bez słów - jak żyć.
Jedyne co mam to złudzenia ...
Miałem serce dla wszystkich
Ktoœ klucz do niego obmyœlił
Co mam zrobić bez serca - jak żyć
Bez serca - jak żyć.
Miałem myœli spokojne
Lecz ktoœ wywołał w nich wojnę
Co mam zrobić teraz - jak żyć
Jak teraz żyć
Jedyne co mam to złudzenia ...
JEKATERINA
Ty w tacu brzoza rosyjska, rozszumiaa i chdoga C E
Słupek rtęci w dół szleje, zasypana œniegiem droga a E
Parzą dłonie drgania gorzkie. C
O lodowce twoich ramion E
JEKATERINA. d C G7 C
Czarnobrewa w lisich futrach C
Wiatr - dynamit od Syberii E
Blask twych oczu i cień jutra a
Co różowy na twej twarzy E
Pół kobiety i pół tajgi C
I spódnice ci furkoczą E
Patrzysz ostro, tańczysz boso a
Gwiazdy się na niebie złocą. d
JEKATERINA. d C G7 C
W moim gardle pękła struna C
Jamszczik konie w galop zrywa E
Ech zapłakać byłbym gotów a
Jeszcze kopyt tupot chrząstki E
Jeszcze mignie końska grzywa C
Mróz krajobraz zamaluje E
W suchej brzozy szum stężały a
Długo będą twoje oczy d
Noc szaloną rozjarzały d
JEKATERINA d C G7 C
Krasawica i œnieżyca C
Co w zaułki odpływa Zamoskworiecza C E a
JEKATERINA d C G7 C
JEKATERINA d C G7 C
JESIE IDZIE
O.GROTOWSKI
Raz staruszek spacerujc w lesie e A e A
Ujrzał listek przywiędły i blady e A H7
I pomyœlał znowu idzie jesień e A e A
Jesień idzie, nie ma na to rady C H7 H7 e
I podreptał do chaty przy dróżce C D G e
I powiedział stanąwszy przed chatą C D G e
Swojej żonie tak samo staruszce C D G e
Jesień idzie, nie ma rady na to C H7 H7 e
Zaœ staruszka zmartwiła się szczerze
Zamachała rękami obiema
Musisz zacząć chodzić w pulowerze
Jesień idzie, rady na to nie ma
Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień
Trzeba będzie wyjąć z kufra futro
Nie ma rady - jesień, jesień idzie
A był sierpień, pogoda przeœliczna
Wszystko w złocie trwało i w zieleni
Prócz staruszków nikt chyba nie myœlał
O mającej nastąpić jesieni
Ale cóż - oni żyli najdłużej
Mieli swoje struszkowe zasady
I wiedzieli, że wczeœniej czy póŸniej
Jesień przyjdzie, nie ma na to rady.
JESIE (Liliowy wrzos)
Liliowy wrzos okrył już ziemię d g
Złociste liœcie lecą do stóp d A7 d
I biała przędza babiego lata d g
Jesień zwiastuje nam. d A7 D
Szeleszcz licie pod naszym krokiem D
Tęczą kolorów mieni się œwiat D A7
To właœnie jesień barwna, jesień złota D G
Jesień, jesień wita nas. D A7 D
Dalekie wzgórza mgłami spowite
W gałęziach drzewa srebrzysty szron
Promienie słońca jasne, złociste
Jesień zwiastują nam
Szeleszczą liœcie pod naszym krokiem ...
Z podmuchem wiatru lecą kasztany
Żółte gałęzie, czerwony głóg
Echo powtarza nam skargę lata
Skargę minionych dni.
Szeleszczą liœcie pod naszym krokiem ...
JESIENI, JESIENI
Już na klucze ptaków zamyka się lato h e
Umilkł œpiew ich w soœnie Fis h
Już porudział wrzesień, idzie dobra jesień h e
Więc człowiek odpocznie. Fis h
Jesieni,jesieni sady si czerwieni G D G D
Już chłody na czatach h Fis h
Jesienią, jesienią panny się rumienią G D G D
Na wspomnienie lata. h Fis h
Pożegnanie Wigrom, koniec letnim igrom
Życiu nad stan latek
Znajomoœci płoche, może żal ich trochę
Zapiszmy na straty.
Jesienią,jesienią sady się czerwienią
Trzeba oddać chlebak, pospłacać co trzeba
Zwinąć namiot wspomnień
Zasypać ognisko z tą ułudną iskrą
Z której miał być płomień.
Jesienią,jesienią sady się czerwienią
JESIENNA ZADUMA
E.ADAMIAK
Nic nie mam e G
Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem F e
Nawet nie wiem e G
Jak tam sprawy za lasem F e
Rano wstaję, poemat chwalę G Fis h e
Biorę się za słowo jak za chleb. a H7 e
Rzeczywicie tak jak ksiyc e D G
Ludzie znają mnie tylko z jednej a e
Jesiennej strony. D a e
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyœlony kaszkiet
Nie zważam
Na mody byle jakie
Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie
Uczuć starym drapakiem.
Rzeczywiœcie tak jak księżyc ...
JESIENNE OCZEKIWANIE
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Idzie jesień, przez kałuże skacze e Fis
Stuka ludziom do okien i znika Fis0 e
Przekomarza się z wiatrem, a
Kradnie dzieciom latawce e
Tańczy walca z zalanym chodnikiem. C H7
A ty czekasz na telefony G D
Chociaż dym gryzie w oczy do łez e C
Płyną krople po szybie zamglonej D
Cisza do stóp się łasi jak pies. A0 C0 e
A ty czekasz na telefony
Chociaż dym gryzie w oczy do łez
Dzwoni sennie o szyby zamglone
Tylko deszcz, tylko deszcz, tylko deszcz.
Idzie jesień na spacer dostojny
Wciąż makijaż poprawia w ukryciu
Wiatr jej włosy rozwiewa
I rozwiesza na drzewach
Liczy zmarszczki w kałuży odbiciu
A ty czekasz na telefony ...
Idzie jasień - staruszka - mazgajka
I o szyby policzki wyciera
Znów ją będą jak dzieci
Obgadywać poeci
I nie dadzą spokojnie umierać ...
A ty czekasz na telefony ...
JESIENNE WINO
Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta a G a
Pod jesień było, czas złotych liœci nastał a G C
W kieszeni worek srebra, czas do domu F C G a
Wtem za plecami woła głos d F a
Usid razem ze mn, spróbuj mego wina a C G C
Z czereœni, wiœni, resztek lata F C
Choć jesień się zaczyna G F
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami a C G C
Zdążysz wrócić do domu F C
Nim noc zawita nad drogami, hej! G F a
Słońce stało w zenicie, bił południowy żar
A w gardle kurz przebytych dróg
Co tam - spocznę chwilę, przecież nie zaszkodzi
Do przejœcia niedaleką drogę jeszcze mam.
UsiądŸ razem ze mną, spróbuj mego wina ...
Zbudziłem się w czerwieni zachodu
Pod starą karczmą co rynek zamyka
Zabrała moje srebro, duszę i ostrogi
Zostało pragnienie i tępy głowy ból
I pamięć jej słów.
UsiądŸ razem ze mną, spróbuj mego wina ...
JELI ZECHCESZ
Kiedy się szyny pomylą a e
Sensy poplączą i czyny d a
Odjedzie przedział pięćstrunnie F C
I rozœpiwane dziewczyny. a e
A ja cóż dróżnik bez drogi a e
Bez sensu w przenuconej pieœni d a
Serca zawieszam semafor F C
Zatrzymaj się i weŸ jeœli : a e
Jeli zechcesz wypiewa mi senno a e
Beznadziejnoœć ciągłego żegnania F E7
WeŸ me serce jak bilet powrotny a e
Na niepewnoœć mojego kochania. F E7 (a)
Sam samotny tak smutny
Z chorągiewką pożegnalną
Wierzę w martwe szyn różańce
Wierzę w miłoœć niebanalną
A ja cóż dróżnik bez drogi
Bez sensu w przenuconej pieœni
Serca zawieszam semafor
Zatrzymaj się i weŸ jeœli :
Jeœli zechcesz wyœpiewać mi sennoœć ...
JESZCZE NIE CZAS
Wieczór w granatowym swym płaszczu C F7+ C F7+
Gwiazdy już pozapalał C F7+ C G
Z kątów wyłażą zrudziałe smutki a F
A my gramy na swych gitarach F C G
I ciche nutki zbieramy C F7+ C F7+
By grały nam razem do taktu C F7+ C G
Niebieskie myœli odganiamy a F
Bo przecież jeszcze nie czas F C G C C7
Jeszcze nie czas swe marzenia F G
Do walizek kłaœć e a
Jeszcze nie czas, by piosenki F G
Nasze œpiewał tylko wiatr C C7
Jeszcze nie czas, by gitary F G
Spały na dnie szaf e a
Póki tyle jest muzyki jeszcze w nas F G F C
Gdy piasek nie chce się wsypać
Pod oczy i do snu zaprosić
To trzeba gdzieœ odejœć, by dłużej nie płakać
I smutku w swym sercu nie nosić
A kiedy zabraknie przyjaciół
By wieczór przegadać do rana
To przecież masz jeszcze swoją gitarę
Strun kilka, melodii parę
Jeszcze nie czas...
Gdy włożą cię w dębową skrzynkę
Niech włożą razem z gitarą
Niech w niebie ci grają struny srebrzyste
Melodję twą ukochaną
Jeszcze nie czas...
JEZIORO
J.BŁYSZCZAK
Tam gdzie najtęższej soœnie upić się czasem zdarza D e A D
Gdzie wiatr jak winem z morza jodem dmie h e A e
Gdzie wierzba nad strumykiem rozgrzane chłodząc stopy D e A D
Północ bez trudu dojrzy w ładny dzień h e A e
RzeŸbiarz zamorski sławny przemierzył kiedyœ lata D h e A7
Wilgotnych butów znaczył każdy krok D fis e A7
Zakatarzonym marszem do domu swego wracał G D e D
Zgubił cudownych luster sto. e D G D
W najpikniejszym sporód luster D A
Zanurzyłem dzbany puste h fis
Zanim słońce dziko wzeszło na pogodę G D fis
Dzbany młodoœć dopijały e A7
W œwiat odbity, w œwiat wspaniały D h
Wrysowałem swe odbicie młode e A7 h
Kiedyœ już póŸnym latem na liœcie jesień spadła
I po swojemu splotła wystrój dnia
Jak dzikich kaczek stado z odlotem się wstrzymała
By w lustrze się przeglądnąć jeszcze raz
I każdy kto przechodził u lustra mego stawał
Rumieńcem barw wytaczał obraz swój
I tylko zima biała odbicia nie znalazła
Znalazła chłodnych powiek lód
W najpiękniejszym spoœród luster .....
JUTRO POPYNIEMY DALEKO
Jutro popłyniemy daleko D A
Jeszcze dalej niż te obłoki G D
Pokłonimy się nowym drzewom D A
Odkryjemy nowe zatoki. G D
Nowe ryby znajdziemy w jeziorach D A D
Nowe gwiazdy złowimy w niebie D A D
Popłyniemy daleko, daleko G D h
Jak najdalej, jak najdalej przed siebie. e A7 D
Jutro popyniemy daleko ...
Starym borom nowe damy imię
Nowe ptaki znajdziemy i wody
Posłuchamy jak bije olbrzymie
Zielone serce przyrody.
Jutro popłyniemy daleko ...
KARCZMA DLA SAMOTNYCH
BOGDAŃSKI - KOCZEWSKI
Na piaszczystej drodze chłodny we włosach wiatr a d
Już przeszedłeœ w życiu tyle, za plecami drogi szmat G C G
Nagle na widnokręgu ostry œwiatła blask a d
Może twym strudzonym nogom odpoczynek ktoœ chce dać. G C G
Witaj w naszej Karczmie Dla Samotnych E7 a
UsiądŸ z nami w Karczmie Dla Samotnych E a
Będzie piękna noc, będzie długa noc F C F C
Tu zawsze są otwarte drzwi. F C G
Tu się schronisz chłodną nocą, tu pył drogi zmyjesz z warg
Tu zdrożone stopy spoczną, gdy zmęczenie ugnie kark
Wiatr oplata okiennice, dym po chmurach hen się wspina
My się sercem podzielimy, gdy nadejdzie zła godzina.
Witaj w naszej Karczmie Dla Samotnych ...
Wspomnisz jeszcze jak to było, kiedy minie wiele lat
Jak brzuchate szczęœcie piło do dna poezji dzban
Nim odejdziesz mówiąc - bywaj - powtórzymy ci od nowa
Na teraz i na całe życie ....... słowa
Witaj w naszej Karczmie Dla Samotnych ...
KASZKA MANNA
O.GROTOWSKI
Niedobrze si robi ptaszkom C a
Odbija się myszce F G
Karmi mamcia dziecko kaszką C a
Łyżeczka po łyżce. F G
Karmi, nuci coœ radoœnie C a
Jedz, jedz ty łobuzie F G
Dziecku kaszka w buzi roœnie C a
I rozdyma buzię. F G
Ma już pełny brzuszek,płucka C a
Usta i nereczki d G7 C
Kaszka sączy mu się z uszek C a
I rozpycha majteczki. d G7 C
Dziecko słysząc matki piosnkę
Tak myœli figlarnie
Jak cię dorwę, gdy dorosnę
To też cię nakarmię.
Zaœmiało się lube dziecię
Na myœl o igraszkach
Mamcia myœli: a więc przecie
Smakuje ci kaszka.
Dam ci jeszcze żebyœ przytył
Miał pulchne policzki
Dziecko żuje, myœląc przy tym
Ach dajcie mi nożyczki.
Wtem huknęło coœ jak mina
Gówniarz zwymiotował.
Porzygała się dziecina
Zaczniemy od nowa.
Kot z rozpaczy wskoczył w wannę
Pies się wsciekł na dworze
Po coœ stworzył kaszkę mannę
O sympatyczny Boże.
KIEDY W DUSZY ...
Kiedy słońce złoci rankiem a d
Na listowiu krople rosy G7 C
Kiedy wiatr jak młode dziewczę a d
Burzy ręką twoje włosy G7 C
Kiedy w duszy czuj pustk A7 d
Pozostawiam gdzieœ ulice d a
Szukam wonnej œciany lasu a E7
Rzucam w zieleń swe Ÿrenice E7 a
Kiedy w miastach pot się leje
Gdy kamienie są gorące
Kwiaty blade ze zmęczenia
Tulą wątłe ręce drżące.
Kiedy czerwień puchnie w oczach
Ołów spada na powieki
Szukam miejsca, gdzie się można
Napić dłonią z chłodnej rzeki
Gdy jesienią dym z ogniska
Ponad polem się unosi
Mgły całować chcę namiętnie
I do tańca je zaprosić
Gdy napotkam na swej drodze
Dziką różę rozognioną
Wiem, że szczęœcie odnalazłem
Gdzie jesienne kwiaty płoną.
KIEROWCY MAYCH CIARÓWEK
Jad raz wozem marki UK G D C G
I słyszę ciągle jakowyœ stuk G D C G
Mówię kierowcy - bracie stań G D C G
Ale ten drań, mówię wam drań G D C G
W nos mi się œmieje ! D C
Jedziemy dalej - na szosie koń
Będzie karambol, Boże nas broń
Ciągnę kierowcę z mankiet - Stój !
Ale ten zbój, mówię wam zbój
W nos mi się œmieje !
Na wsi wchodzimy do knajpy wraz
Wołam kelnera - Dajcie raz zraz !
Dwa razy - rzecze kierowca mi
I pół literka - bo mi się ckni !
No i się œmieje !
Jedziemy dalej wężykiem już
Cholera drzewo, drzewo tuż, tuż
Skręcaj pan w lewo ! - już skuty czkam
Ale ten drań, mówię wam drań
W nos mi się œmieje!
Ocknąłem się gdzieœ w rowie i
Wyplułem nos kierowcy, by
Zapytać go - dlaczego on
Ciągle się œmiał gdy winien kląć
Ciągle się œmiał !
Bracie - on rzecze - ja teraz mam
Rączkę gdzie nóżka powinna stać
Proszę więc cię zważ na mój stan
Gdy œpiewać będę ostatni raz
Ciągle się œmiejąc !
Kierowcy małych ciężarówek
Ciągle się œmieją zamiast kląć
Bo lepsze jest małe niŸli za duże
Gdy odpowiednio za rzecz się wziąć
Ciągle się œmiejąc !
KOLDA
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Anioowie, anioowie biali, C F7+
Nacoœcie to tak u żłóbka czekali C G
Pocoœcie tak skrzydełkami trzepocąc C F7+
Płatki œniegu rozsypali ciemną nocą ... C F7+ C
Czarne noce - aniołowie w naszej ziemi, G F
Czarne gwiazdy, œnieg czarny i miłoœć a G
I pod tymi obłokami ciemnymi, C F7+
Nasze serce w ciemnoœć się zmieniło.... C F7+ C
Aniołowie, aniołowie biali,
O przyœwiećcie blaskiem skrzydeł swoich
By do pana trafił ten zgubiony
I ten co się oczu podnieœć boi.
I ten, który bez nadziei czeka
I ten rycerz w rozszarpanej zbroi,
By jak człowiek szedł do boga-człowieka.
Aniołowie, aniołowie biali!
Aniołowie, aniołowie biali,
Nacoœcie to tak u żłóbka czekali,
Pocoœcie tak skrzydełkami trzepocząc,
Płatki œniegu rozsypali czarną nocą....
KRAJKA
Chorałem dzwonków dzień rozkwita a E
Jeszcze od rosy rzęsy mokre a F
We mgle turkoce pierwsza bryka C G7
Słońce wyrusza na włóczęgę. C E (E7)
Drog pylist, drg poln a E
Jak kolorowa panny krajka a F
Słońce się wznosi nad stodołą C G7
Będzie tańczyć walca. C E7
A ja mam sw gitar F G
Spodnie wytarte i buty stare C a
Wiatry niosą mnie. d E a (A7)
Zmarznięte œwierszcze stroją skrzypce
Żuraw się wsparł o cembrowinę
Wiele nanosi wody jeszcze
Wiele się ludzi jej napije.
Drogą pylistą ...
A ja mam swą gitarę ...
KUBASKI SZLAK
"NIJAK"
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak a e
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród F G a
Czy starczy mi życia by poznać ten œwiat a e
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród F G C
Do Amsterdamu zawinąć choć raz d G e a
.............................. d e a
Jak szczyna parszywa - parszywy mam rum
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
I w kółko z nim pływam - pić nie chcą go tam
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz ... (b)
A dziwki nie miałem już chyba od œwiąt h fis
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród G A h
Bo tu się zaczyna - tam kończy Golfstrom h fis
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród G A D
Do Amsterdamu zawinąć choć raz e A fis h
Resztę załatwi czas e fis h
Złe oczy dokoła i tłum w koło zły
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
Tam czyste diamenty się błuszczą jak łzy
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz ...
Spód w łajbie wyrąbię i puszczę na dno (c) sis gis
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród A H cis
I gdzie zamustruję - zapyta mnie kto cis gis
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród A H E
Do Amsterdamu zawinąć choć raz ... fis H gis cis
Resztę załatwi czas fis gis cis
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
Czy starczy nam życia by poznać ten œwiat
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz ...
LASÓW WONNY SMAK
Lasów wonny smak, pola pene zbó G D a D
Gdzieœ zaœpiewa ptak, a tu wieczór już G D a D
Jak dobrze mi przed siebie i G a e
Mieć dla siebie swoje dni. H7 e
Rozbij namiot swój, gdzie słowika œpiew (D A e A
Œpiewa ci do snu nawet szelest drzew. D A e A
Jak dobrze mi ... D e h
fis7 h)
Gdzieœ ogniska blask, złotych iskier moc
Już zasypia las, ty i twoja noc.
Jak dobrze mi ...
DŸwięków słychać sto - to włóczęgi œpiew
Echo słucha go, słucha każdy krzew.
Jak dobrze mi ...
Już minęła noc, w drogę ruszać czas
Więc zapakuj koc, idŸ przywitaj las.
Jak dobrze mi ...
Lasów wonny smak, pola pełne zbóż
Gdzieœ zaœpiewa ptak, ten włoczęgi stróż.
Jak dobrze mi ...
LATO (Konie zielone)
Konie zielone przebiegły galopem d g d
A spod ich kopyt wytrysnęły kwiaty A7 d
Żaby w sadzawce rozpaliły ogień g d
Na niebie księżyc pozapalał gwiazdy. A7 d
Nad brzegiem stawu wsuchany w krzyk czajek g d
Owiany mocną wonią tataraku g d
Patrzyłeœ w gwiazdy na samym dnie stawu g d
Mówiłeœ do mnie, że przeminie lato. A7 d
Lato pchnące miętą, lato koloru malin D7 g C7 F
Lato zielonych lasów, lato kukułek i czajek. g d A7 d
(D7)
Konie zielone przebiegły galopem
Pod kopytami zwiędły letnie kwiaty
Żaby w sadzawce wygasiły ogień
A ciemne chmury zasłoniły gwiazdy.
Znad brzegu stawu daleki wracałeœ
A staw zamierał w woni tataraku
Mówiłeœ do mnie daleki i obcy
Że przeminęło chyba nasze lato.
Lato pchnące miętą, lato koloru malin
Lato zielonych lasów, lato kukułek i czajek.
LATO Z PTAKAMI ODCHODZI
Lato z ptakami odchodzi e G D G
Wiatr skręca liœcie w warkocze D G C H7
Dywanem okrywa szlaki e G D G
Szkarłaty wiesza na zboczach D G H7 e
Przyoblekam myœli w kolory D a D
W liœci złoto, buków purpurę E a E
Palę w ogniu letnie wspomnienia D a D
Idę wymachując kosturem E a E
Id w górach cieszy si yciem a H7
Oddać dłoniom halnego włosy e C
W szelest liœci wsłuchać się pragnę a H7
W odlatujących ptaków głosy e H7 e
Słony pot czuję w ustach
Dzień spracowany ucieka
Anioł zapala gwiazdy
Oœwietla drogę człowieka
Już niedługo rozpalę ogień
Na rozległej górskiej polanie
Już niedługo szałas zielony
Wœród dostojnych buków powstanie
Idę w górach cieszyć się życiem ...
LATO ZAMKNITE KLUCZEM PTAKÓW
Lato zamknięte kluczem ptaków a d
Zostawia tylko swe wspomnienia G7 C
Jesień odważnie stawia kroki d a
Zaczyna mgłami dyszeć ziemia. H7 E7
A w górach nie ma ju nikogo a d
Niebo nas straszy niepogodą G7 C
Lato do ciepłych stron umyka d a
W skłębionych chmurach i strumykach. H7 E7 (E7 a)
Na niebie mokrym od jesiennej słoty
Koczuje tabor żalu i tęsknoty
A drzewa pogubiły liœcie
Na wczesne mrozu przyjœcie.
A w górach nie ma już nikogo ...
Wiatr tylko plącze się dokoła
Na wrzosach pajęczyny wiesza
I zasypiają leœne zioła
Jak w smutnych słowach tego wiersza.
A w górach nie ma już nikogo ...
LIRYK NA JESIE
"KABARET JELITA - GDAŃSK"
(Ezm Eszm)
Nie strcaj jeszcze z drzewa lici a D G e
W tych liœciach najpiękniejsze dłonie a D G E7
Popielą oczy przetykane a D G e
Jakby w gałęziach rozproszone. a H7 e (E7)
Daj korze mruczeć na brązowo
I niech dziuplami sennie ziewa
Może jej jesień przed północą
Przyniesie do snu trochę nieba.
Nie strącaj jeszcze z drzewa liœci
W tych liœciach oczy masz wrzeœniowe
A ja marzenia jesienno głupie
I rudą w słońcu głupią głowę.
LUNATYCZNE WYZNANIA
"EKT-GDYNIA"
Idę, drogę mi oœwietlają gwiazdy e a H7 e
A ludzie w domach œnią a H7 e
A ludzie w domach mrą. a H7 e E7
A ja nie wiem, nie wiem po co a D
Lubię chodzić ciemną nocą G a
Ciemną nocą chodzić w ciemny las. e Fis H7 (e)
Zobacz jak ludzie lubią dzień
Jak boją się ciemnoœci
Jak uciekają z mroku.
A ja nie wiem, nie wiem po co ...
Zobacz jak cudna toń jeziora
Jak księżyc złoty lœni
Jak złoty dukat lœni.
A ja nie wiem, nie wiem po co ...
Hej Romane, Hej Dziamare
Traderoma hej Romane
Traderoma, traderoma hej.
MADONNA
Szare drogi zieleni przykryte a d a d
Leœne œcieżki biegnące znikąd a E a d
Ciche i puste jak niedziela F G C a
Smutne tak. d E a A7
Skąd się w lesie wzięła Madonna d G C a
Ta lipcowa, miodem pachnąca d G7 C a
Może dawno w gąszcz zaplątana d G C a
Stopą szyszki w igliwiu potrąca gdzieœ. d E a d E
Z tych ostępów i echo umknęło
Zaplątane w chruœnikach znikło
Bystre nie przemkną tu wiewiórki
W ciemny bór.
Lecz została jeszcze Madonna
Ta brzozowa i uœmiechnięta
Gdzieœ kapliczka z pnia wyciosana
Może kwiaty lipcowe pamięta
Czemu od nich umknęłaœ Madonno
Sama błąkasz się nocą w lesie
"Nie chcę by wiedział œwiat, że płacze
Synek mój"
Skąd się w lesie wzięła Madonna
Ta lipcowa, miodem pachnąca
Gdzieœ kapliczka z pnia wyciosana
Może kwiaty lipcowe pamięta.
MAJKA
"STARE DOBRE MAŁŻEŃSTWO"
Gdy jestem sam D h
Myœlami biegnę G A
Do mej najdroższej D h
Jak rzeka wiernej G A
O Majka! Nie jestem Ciebie wart D h G A
Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat. D h G A
Choć dni mijają
I czas ucieka
Ty jesteœ wierna
Wierna jak rzeka
O Majka! Nie jestem Ciebie wart
Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat.
Byłaœ mą gwiazdą
Byłaœ mą wiosną
Sennym marzeniem
Myœlą radosną
O Majka! Nie jestem Ciebie wart
Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat.
Oddałbym wszystko
Bo jesteœ inna
Za jeden uœmiech
Jedno spojrzenie
O Majka! Nie jestem Ciebie wart
Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat.
MAJSTER BIEDA
G fis e A7 D
Skd przychodzi kto go zna D G D
Kto mu rękę podał, kiedy D A
Nad rowem siadał, wyjmował chleb D A
Serem przekładał i dzielił się z psem fis h
Tyle wszystkiego co z sobą miał A G fis e
MAJSTER BIEDA A D
G fis e A7 D
Czapkę z głowy œciągał gdy
Wiatr gałęzie chylił drzewom
Œmiał się do słońca i œpiewał do gwiazd
Drogę bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły
MAJSRER BIEDA
Nikt nie pytał skąd się wziął
Gdy do ognia się przysiadał
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
Znużony drogą wędrowiec boży
Zasypiał długo gapiąc się w noc
MAJSTER BIEDA
Aż nastąpił taki rok D G
Smutny rok - tak widać trzeba D D7 G A
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną D A
Miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło fis h
I choć niejeden wytężał wzrok A G (fis)
Choć lato pustym goœcińcem przeszło A G (fis)
Rudymi liœćmi, jesieni schedą A G (fis)
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłoœć A G (fis)
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłoœć A G (fis)
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłoœć A G A
MAJSTER BIEDA D
G fis e A7 D
MAE PIWO
"EKT-GDYNIA"
Ukrop z nieba leje si a G
Chyba ze 40 C C G
W gardle sucho E
Niech to trafi szlag. E a
Słoneczny skwarny dzień a G
Gdzieœ zgubiłem własny cień C G
W gardle sucho E
Niech to trafi szlag. E a
Żeby chociaż jakieœ małe piwo a D
Albo wody z sokiem choćby jeden łyk G C E
Na ulicach jakby wymiótł ktoœ a D
Wszędzie pusto i upalnie a G
W gardle sucho C
Niech to trafi szlag. E a F E
Słoneczny dzień a G E
Upalny dzień a G E
Piekielny skwar. a G E
Głowa mi już pęka w szwach
Wszędzie upał sił mi brak
W gardle sucho
Niech to trafi szlag.
Żeby chociaż jakieœ małe piwo ...
MIA
"EKT-GDYNIA"
Szczur koczy gulasz mdy e
Już pora wyjœć z kantyny e
Karcianej zapis gry H7
Na liœcie od dziewczyny H7
Przed nami długa noc a
Ruszamy jutro z rana a
Pod szary wpełzasz koc G
Co skrywa grzech Onana. H7
Mia, nie przychod na woanie e a
Miła, wojenka - moja pani e a
Z nią się kochać chcę G D e
Gdy w nocy się budzę a H7
Miła, twą postać widzę we œnie e a
Miła, dojrzałe dwie czereœnie e a
Zerwiesz z dłoni mej G D e
Gdy kiedyœ powrócę. a H7
Dwadzieœcia prawie lat
I znaczek w czapkę wpięty
Papieros w kącie warg
Niedbale uœmiechniętych
Obija się o bok
Nabite "Parabellum"
Œpiewamy idąc w krok
Dwa metry od burdelu.
Miła, nie przychodŸ na wołanie ...
Już dojadł resztki szczur
Do koszar powracamy
Na œcianach latryn wzór
Z napisów nie dla damy
Na sen nam czasu brak
Kostucha koœci liczy
Pijani w drobny mak
Walimy się na pryczę.
Miła, nie przychodŸ na wołanie ...
MIO
Soce, soce w ramionach D fis
Czy Twego ciała kryształ D7 G
Pełen owoców białych G Ezm
Gdzie zdrój zielony tryska D
Gdzie oczy miękkie w mroku A7 e
Tak pół mnie a pół Bogu. G D
Gdzie oczy miękkie w mroku A7 e
Tak pół mnie a pół Bogu. G D
Twych kroków korowody
W urojonych alejach
Twe odbicia u wody
Jak w pragnieniach, w nadziejach
Twoje usta u Ÿródeł
To syte, to znów głodne
I Twój œmiech i płakanie
Nie odpłynie - zostanie.
Uniosę je, przeniosę D D7 G
Jak ramionami - głosem Ezm D
W czas daleki, wysoko D7
W obcowanie obłokom G
Tak pół mnie a pół Tobie. Ezm D
MODLITWA DO MOJEJ MUZYKI
Gdzieœ na szlaku wydeptany trakt C F C
Poœród gór czasem w deszcz i wiatr e F G
Rodzi się muzyka moja, w której cały œwiat zamykam C C7 F f
Zaczarowana pięciolinia gra C a D G
Wic graj, wic graj muzyko moich myli C F C H7 e
Podaruj ludziom taki sekret F C
Który pozwoli im się œmiać D G
Więc graj, więc graj muzyko moich myœli C F C H7 e
Powiedz ludziom dobre słowa F C
Powiedz ludziom dobre słowa. F e
Ale kiedyœ zmienię tułaczy los
Poœród połonin stanie drewniany dom
A wieczorem przy kominku będę siadał z moją muzyką
Bo przecież ona zawsze ze mną jest.
Więc graj, więc graj muzyko moich myœli ...
MODLITWA WDROWNEGO GRAJKA
A.MRÓZ
Przy małej wiejskiej kapliczce, d C
Stojącej wedle drogi, C d
Ukląkł rzępoląc na skrzypkach d C
Wędrowny grajek ubogi. C d
Od czasu do czasu grający d C
Bezzębne otwierał wargi, C d
To przkomarzał się z Bogiem, d C
To znów się korzył bez skargi. C d
Hej Panie Boże, coœ wielkim g
Gazdą nad gazdami, d
Po coœ mi dał taką skrzypkę, C
Co jeno tumani i mami. d C d
Spraw to, ażebym na zawsze
Umiał dziękować ci Panie,
Że sobie rzępolę jak mogę,
Że daję Ci co mnie stanie.
A jeszcze bardziej chroń mnie
I od najmniejszej zawiœci,
Że są na œwiecie grajkowie
Pełni szumniejszych liœci.
Hej Panie Boe, co wielkim ...
I niechaj pomnę w mym życiu
Czy bliskim, czy też dalekim,
Żem człowiek jest przede wszystkim
I niczym innym niż człekiem.
Spraw w końcu by przy tej kapliczce,
Obok tej wiejskiej drogi
Klękał i grywał na skrzypkach
Wędrowny grajek ubogi.
Hej Panie Boże, coœ wielkim ...
MÓJ CHOPAK WYPIKNIA W GÓRACH
Spaam w sodkim zamyleniu d a7
Na miodowej łące d G C d
Wiatr się bawił cienką trawką G B C
Wiatr poganiał słońce. G B C
Przebudzona ciepłym rankiem d a7
Zjadłam pomarańczę d G C d
Zobaczyłam jak przy skale G B C
Smukli chłopcy tańczą. G B F G
Mój chłopak wypiękniał w górach C F E7 a
Chociaż słońca unikał F G E7 a
Nocą marzył o szczęœciu G C B F C
Mój chłopak z miną grzesznika C F G
Wieczór chłodem zatroskany
Przykrył łąkę mrokiem
Szukam mądrych słów codziennie
Nad cichym potokiem
Woda zmywa œlad zmęczenia
Myœli się radują
Ktoœ na parę krótkich godzin
Moją rękę ujął
Mój chopak wypiknia w górach ...
MOJE WDRÓWKI
Ze starym plecakiem pstrokatym od łat E A E A
Wyruszam na szlaki od tylu już lat E cis Fis H7
I zawsze od nowa coœ naprzód mnie gna A E A H7
Bo każdy z miesięcy uroki swe ma. E A E H7 E
Kwiecień moczy lodowatym deszczem A E
I na przemian słońcem grzeje mnie A E
Maj okrywa łąki nowym kwieciem A E cis
W czerwcu toń jeziora wabi mnie Fis H7
Lipiec szumi w polach jasnym złotem
Œwieżym sianem pachnie łąki łan
O porankach chłodną siejąc rosę
Sierpień do widzenia mówi nam.
Ze starym plecakiem pstrokatym od at ...
Wrzesień stroi wrzosy babim latem
Znów uparcie noc zabiera dzień
Czas, by liœci purpurowych szlakiem
Gonić jesień wœród gasnących drzew.
W listopadzie cicho mgła się œciele
Wœród szarugi szybko mija czas
Grudzień znów rozjaœni wszystko bielą
Miliardami wirujących gwiazd.
Ze starym plecakiem pstrokatym od łat ...
MORSKIE OPOWIECI
Kiedy rum zaszumi w gowie a
Cały œwiat nabiera treœci D
Wtedy człowiek słucha chętnie a D
Morskich opowieœci. G D a
Kto chce to niechaj słucha
Kto nie chce niech nie słucha
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieci.
Hej ! Ha ! Kolejkę nalej !
Hej ! Ha ! Kielichy wznieœmy !
To zrobi doskonale
Morskim opowieœciom.
Łajba jest to morski statek
Sztorm to wiatr co wieje z gestem
Cierpi œwiat na niedostatek
Morskich opowieœci
Kto chce to niechaj wierzy
Kto nie chce niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy
Więc wypijmy jeszcze.
Hej ! Ha ! Kolejkę nalej !
Hej ! Ha ! Kielichy wznieœmy !
To zrobi doskonale
Morskim opowieœciom.
Pływał raz marynarz który
Żywił się wyłącznie pieprzem
Sypał pieprz do konfitury
I do zupy mlecznej.
Kto chce to niechaj wierzy
Kto nie chce niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy
Więc wypijmy jeszcze.
Może ktoœ się będzie zżymać
Mówiąc, że to zdrożne wieœci
Ale to jest właœnie klimat
Morskich opowieœci.
Kto chce to niechaj słucha
Kto nie chce niech nie słucha
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieœci.
MY CYGANIE
My cyganie co pędzimy z wiatrem F C
My cyganie znamy cały œwiat d a
My cyganie wszystkim gramy d a
A œpiewamy sobie tak : E E7 a A A7
Ory, ory, szabadabada amore F C
Hej amore szabadabada d a
O muriaty, ja szumbriaty d a
Dżawo czasta hej mienia. E E7 a A A7
Kiedy tańczę niebo tańczy ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Zamknę oczy - liœcie więdną
Kiedy milczę - milczy œwiat.
Ory, ory, szabadabada amore ...
Gdy œpiewamy słucha cała ziemia
Gdy œpiewamy słucha cały las
Niechaj każdy z nami œpiewa
Niech rozbrzmiewa piosnka ta.
Ory, ory, szabadabada amore ...
Będzie proœciej, będzie jaœniej
Całą radoœć damy wam
Będzie proœciej, będzie jaœniej
Gdy zaœpiewa każdy z nas.
Ory, ory, szabadabada amore ...
NA KOLEJOWYM SZLAKU
1840 był rok, gdy pomyœlałem czas zrobić ten krok e D
Gdy pomyœlałem czas ruszyć się e
By przeżyć coœ na szlaku. D H7 e
Fula mi nalej, fula lej ! G
Fula mi nalej, fula lej ! D e
Fula mi nalej, fula lej ! G
Na kolejowym szlaku. D H7 e
A w 1842 wiedziałem już, że cholernie to lubię
Wiedziałem już, że pokochałem
To podłe życie na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...
A w 1843 poznałem swoją dziewczynę Betty
Poznałem jasnowłosą Betty
Poznałem ją na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...
A w 1844 zagrałem z nią w otwarte karty
I powiedziałem jej, że tramp
Samotnie żyć musi na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...
Nieważne który to będzie rok
Gdy zechcesz w końcu zrobić ten krok
Gdy zechcesz w końcu ruszyć się
By przeżyć coœ na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...
Nieważne ile mieć będziesz lat
Gdy znudzi cię twój spokojny œwiat
Gdy zechcesz mocno po męsku żyć
A tak się żyje na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...
NA PI MINUT PRZED ZAMKNICIEM BARU
Wysączyłeœ ostatni łyk a
W pustej szklance œwieci dno d
W kieszeni masz tylko parę dziur E a
Twoi kumple odeszli już a
Obcych twarzy kilka wkrąg d
Samotnoœć przygniata cię jak mur. E a
Chciaby jeszcze yk d a
Ale nie chce nikt d a
Zafundować kielicha ci d G C E
Zwolna cichnie gwar d a
Zostaw już ten bar d a
Za pięć minut portier zamknie drzwi. d E a
WeŸ płaszcz, papierosa zgaœ
IdŸ powoli w nocny mrok
I cień swój pod rękę mocno schwyć
Całą noc tak bez celu łaŸ
Chociaż plącze wam się krok
Choć zegar zaczyna północ bić.
Chciałbyœ jeszcze łyk ...
NA PODUSZKACH MOICH DONI
Ja przed deszczem w donie schowam e G
Ja cię w słońcu ukołyszę H7 C
Tak byœ była tylko moja D G
Tak spokojnie, tak najciszej a H
Pocałuję. e
Dłoni ciepłem cię ogrzeję
W palce swoje cię ubiorę
Będziesz miała moje dłonie
Tak ciche, tak spokojem
Zamyœlone.
Na poduszkach moich dłoni
Usta możesz tulić senne
Popatrz to nasza miłoœć
Tak ciepło, tak wiosennie
Malowana.
NA PRZYSTANKU
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Nie pacz gdy ci gaszcz G
Łagodząc rozstania krzywdę C
Niewiele jest w życiu na zawsze a
A nic na nigdy D7
Nie szarp się nieposłusznie G
Już jedziesz, patrz C
Kamyk, zioło, muszlę w zastaw dałaœ a
I swój płacz D7
Moe ju niedugo G
Z uœmiechem twym płochym C
Zobaczę cię znów D
Na drogach Europy G
Nie płacz gdy cię głaszczą
Łagodząc rozstania krzywdę
Niewiele jest w życiu na zawsze
A nic na nigdy
Cóż mam ci życzyć
Na to echo, na czułoœć wtórą
Powikłają nam się nici
I urwą
Może już niedługo
Z uœmiechem twym płochym
Zobaczę cię znów
Na drogach Europy.
NA MIER BAZNA
Czemu, gdy kocha gnali jak psa C a7 d7 G
Czemu, gdy szlochał œmieszyła łza C G F C
Krasną czapkę z dzwoneczkami F G
Kładli mu miast korony e a7
Choć za stołem i w kompanii F G
Lecz nie goœć a bard proszony C F G C (C7)
Pokochajcie błazna ludzie F G
Błazen duszę ma jak anioł C E a
Choć u ramion skrzydeł nie ma F G
Wzleci, wzleci ponad nami C F G C
Czemu, gdy odszedł płakali wszyscy
Czemu, gdy odszedł każdemu bliski
A gdy mówił głoœno-kocham
Wszyscy ludzie się zaœmiali
A gdy innych radoœć zdjeła
Pękło błazna serce z żalu
Chociaż błazna nikt nie kochał
Błazen duszę miał jak anioł
Choć u ramion skrzydeł nie miał
Wzleciał, wzlecial ponad nami.
I czemu tylko ja się nie smucę?
Czemu ja jeden grania nie rzucę?
Chociaż płaczę razem z wami
Choć żałuję zmysłem każdym
Wezmę czapkę z dzwoneczkami
I zostanę waszym błaznem.
Pokochajcie błazna ludzie...
NASZA WDRÓWKA
Ideaów twych ma kolekcj G
Codziennoœci patyna już kryje a
I ambicja z wolna usypia D
Mrucząc: ale tyję G a D
I choć głowę odwracasz od burzy G
W miękkich kapciach młodoœć swą chowasz a
Wiatr wesołą melodię ci niesie D
A z melodią słowa. G
Dopóki tylko nogi będą nosić mnie a D a G
Dopóki z mej gitary będzie płynął œpiew a D G G7
Dopóki tylko góry i jeziora a D
Będą witać nas G e
To zawsze na wędrówkę, zawsze będzie czas. a D G
Spakuj więc odkurzone marzenia
Starych wspomnień porcję niemałą
Potem nogą pchaj w plecak to wszystko
Choćby wejœć nie chciało.
I poszukaj nas na starych szlakach
My będziemy jak zawsze ci sami
Stare miejsce odszukaj przy ogniu
I zaœpiewaj z nami.
Dpóki tylko nogi będą nosić mnie ...
NASZ DOM
L.KOPEĆ
C G d G
Nie mów, e dom nasz ono C G a e
Budować trzeba z cegły d A7 d
Nie trzeba murów z więdŸbą zieloną E a
Ani murarzy biegłych d G C
Zbudujemy dom jak nikt na œwiecie C G a e
Bez sklepień, œcian i poddaszy d A7 d
Wystarczą kwiatki w małym wazonie E a
Pod dachem serc - nasze dzieci. d G C
A kiedy dom nasz stanie C e
Posiejemy stokrotki i bratki F G C
Słońca będzie w naszym mieszkaniu C e
Pod dostatkiem. F G C
C G d G
I zejdą się podziwiać
Nasz domek ptaki - przyjaciele
Słowik arię leœną zaœpiewa
Na nasze wspólne wesele.
A kiedy dom nasz stanie ...
I rozœpiewają się szczęœciem
Obłoków jasne poddasza
Wierzcie mi, albo nie wierzcie
Dom nasz - to miłoœć nasza.
A kiedy dom nasz stanie ...
NIE CHOD TAM
Tak smutno patrzysz przez otwarte okno a e
Już się latarnie w mieœcie zapalają a e7
I nic nie mówisz, patrzysz tylko w dół a F G
Nie chodŸ tam, gdzie uliczny obcy tłum. G C F G C
UsiądŸ tu obok mnie w fotelu C F G C
Słonecznikowe pestki gryŸ C F G C
A ja piosenkę ci zanucę C F E a
Tę, której słuchać chciałabyœ. F C G C
Nie strącaj z biurka kałamarza C F G C
Nie zrywaj z kalendarza dni C F G C
Jeœli nie lubisz tej piosenki C F E a
Inną ładniejszą zagram ci. F C G C
Zasnęło słonce gdzieœ za antenami
Wyłażą koty z piwnic i œmietników
Zadzwonił tramwaj, już ostatni kurs
Nie chodŸ tam - puste place, zniknął tłum
A kiedy przyjdziesz do mnie znów pojutrze
Popatrzysz smutno przez okno otwarte
Wsłuchasz się w miasta przedwieczorny szum
Powiem ci - nie chodŸ tam gdzie obcy tłum.
UsiądŸ tu obok mnie w fotelu
Słonecznikowe pestki gryŸ
A ja piosenkę ci zanucę
Tę, której słuchać chciałabyœ.
Może kałamarz strącisz z biurka
Lub zerwiesz z kalendarza dzień
Moż już lubisz tę piosenkę
A może troszkę lubisz mnie.
NIE MÓJ DUNAJEC
Nie mój Dunajec szumi mi D D7
Nie moja bystra woda G e
Tylko przychodzą stare sny a7 D G e
Swoboda, ech swoboda. fis H7 e
Nie przypominaj mi się œnie a7 D7 G e
Młodoœci mojej zdrowej a7 D G e
Bo mi żal w piersi duszę rwie a D7 G e
Nad siłę ludzkiej mowy. fis H7 e
Nikt tak nie kochał smolnych watr
Trzasku i dymu stosów
I nikt znad głuchych szczytów Tatr
Patrzących w dół niebiosów.
I w œwiecie nikt nie kochał tak
Samotnej, skalnej drogi
Urwisk, gdzie w dole buja ptak
I groza pieœci nogi.
NIECH TAM GÓRY CHWAL
Niech tam góry chwalą d C d C
Niech tam watry palą d C d C
Niech im w smrekach œpiewa wiatr a d E E7 a A7
A ja bd chodzi po dolinach F C
A ja będę chodził po nizinach E a
I nie spojrzę nawet w stronę Tatr F G C E a (A7)
Niech tam z gór ci wiosną
Krokusy przyniosą
Albo jakiœ inny kwiat
Aja będę chodził po dolinach.....
Niech cię tam zatrzyma
W jego chacie zima
Niech wam œnieg przysłoni œwiat
A ja będę chodził po dolinach .....
/w bisie/ ...Tylko czasem spojrzę w stronę Tatr.
NIECH ZABRZMI PIE
Żeglarze wszystkich œwiata stron d C d
dziœ dla was œpiewać chcę. C d
Niech zabrzmi pieœń, żeglarska pieœń. d G d
Czy to dzień, czy noc, czy to West, czy Ost C d C d
W znajomym rytmie codziennych prac, C d
Gdy w żagle dmucha wiatr. d C d
Przed laty stu żaglowiec był
potęgą morskich dróg.
Tam brzmiaa pie...
BluŸnili chłopcy na swój los
i morza mieli doœć.
Tam brzmiała pieœń...
Po trzech dniach w porcie każdy z nich
na morze wracać chciał.
Znów brzmiała pieœń...
Dziœ tylko w strofach starych szant
żaglowców przetrwał czas.
Niech zabrzmi pieœń...
Więc gdy wyruszasz bracie w rejs
zaœpiewaj z całych sił:
Niech zabrzmi pieœń....
NIEZAPOMINAJKA
(a d a E)
Wskie strumyki, brzegi jezior a d a d
Wœród leœnych polan, mokrych łąk a G C A7
Zakwita niezapominajka d G C a
Błękitny kwiatek bliskich stron. d E7 a (A7)
(a d a E a)
Czerwone głogi, białe brzozy
Żółte kaczeńce, siwe mchy
I tylko niezapominajka
Błękitne nieba roni łzy.
Myœlami ciągle tam powracam
Gdzie leœnych œcieżek znany œlad
Błękitna niezapominajka
Przybliża chwile dawnych lat.
NUTA Z PONIDZIA
Polami, polami, po miedzach, po miedzach a F G C
Po błocku skisłym w mgłę i wiatr d G C
Nie za szybko kroki drobiąc d9 E
Idzie wiosna, idzie nam a G F E
Idzie wiosna, idzie nam a GFE a
Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną
Przykryła błota bury błam
Pachnie ziemia ciałem młodym
Póki wiosna, póki trwa
Rozpuœciła wiosna warkocze kwieciste
Zbarwiła łąki niczym kram
Będzie odpust pod Wiœlicą
Póki wiosna, póki trwa
Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe
Prężysz się jak do słońca kot
Rozciągnięte po tych polach
Lichych lasach, pstrych łozinach
Skałkach w słońcu rozognionych
Nidą w łąkach roziskrzoną
Na Ponidziu wiosna trwa
Na Ponidziu wiosna trwa
Na Ponidziu wiosna trwa.
OCZEKIWANIE
Jest sroga zima, a o lecie już myœlę nieœmiało d d7+ d7 g
Kiedy z wiatrem i złotą kulą słońca A7 d
Znów wyruszę na włóczęgę wspaniałą E7 A
Gorące lato, mała ważka nad wodą szybuje d d7+ d7 g
Senne żaby leniwie drzemią w stawie A7 d
Polny konik swe skrzypce szykuje ... E7 A7
Przy kominku ciepy pomie d g A d C
Ciągle lato przypomina F g A7 D7
Spójrz, za oknem jak w zamieci g A7 d B
Tańczy z mrozem biała zima g A d
Zielone liœcie gdzieniegdzie pożółkły na drzewach
Jesień idąc rozpina babie lato
Twoja buzia jest cała w złotych piegach
Ale jest zima, mróz trzaska i rysuje figury
Byle jeszcze tak dotrwać aż do lata
A potem opuœcić szare miejskie mury
Przy kominku ciepły płomień ...
OD TURBACZA WIEJE WIATR
Od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieœć d A7 d
Że tej nocy szczyty gór pokrył biały œnieg. d A7 d
A w dolinach piękna jesień F C
Złote liœcie lecą z drzew d A7
Od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieœć. d A7 d
F C A7 d
Zima białym płaszczem swym już okryła Tatry
Mgła zabrała słońcu blask, wieją zimne wiatry.
A w dolinach piękna jesień
Złote liœcie sypie z drzew
Od Zawratu wieje wiatr, niesie nam tę wieœć.
Hej dziewczyno nie smuć się w ten jesienny czas
Chociaż raz uœmiechnij się, przywróć oczom blask.
To nic że na szczytach zima
A w dolinach jesień już
Uœmiech twój przemieni wszystko, wiosną wróci znów.
Od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieœć
Że tej nocy szczyty gór pokrył biały œnieg.
ODPOWIE CI WIATR
BOB DYLAN
Przez ile dróg musi przejœć każdy z nas C F C a
By w końcu człowiekiem się stać C F G
Przez ile mórz lecieć ma biały ptak C F C a
Nim w końcu upadnie na piach C F G
Przez ile lat będzie ten kanion trwał C F C a
Nim w końcu rozkruszy go wiatr. C F G
Odpowie ci wiatr, wiejący przez œwiat F G C a
Odpowie ci bracie tylko wiatr. F G C
Przez ile lat będzie trwał górski szczyt
Nim deszcz go na mórz zniesie dno.
Przez ile ksiąg pisze się ludzki byt
Nim wolnoœć wypisze w nim ktoœ.
Przez ile lat nie odważy się nikt
Zawołać, że czas zmienić œwiat.
Odpowie ci wiatr, wiejący przez œwiat
Odpowie ci bracie tylko wiatr.
Przez ile lat ludzie giąć będą kark
Nie wiedząc, że niebo jest tuż.
Przez ile łez, ile bólu i skarg
Przejœć trzeba i przeszło się już.
Jak blisko œmierć musi przejœć obok nas
By człowiek zrozumiał swój los.
Odpowie ci wiatr, wiejący przez œwiat
Odpowie ci bracie tylko wiatr.
Odpowie ci wiatr wiejący przez œwiat
I ty swą odpowiedŸ rzuć na wiatr.
ORAWA
Z mego okna wida chmury a C
Na skalistych grzędach d E
Przetrę szybę ciepłą dłonią a C
Razem z nimi siędę d E
I będą mi grały wiatry F C
Na organach turni d E
Kiedy pójdę zbójnikować a C
Nad dachami równin. d E (a)
Z mego okna widać potok
Doliną, doliną
Dumnych smreków las szeroki
Mgły w kosodrzewinie
I będą mi grały wiatry
W zaklętej kolebie
Noc krzesanym się zatańczy
Po niebach, po niebach.
Orawo F C
Wiatrem malowany dach d E
Ciupagami wysrebrzony C G
Na smrekowych pniach H7 E
Orawo F C
Wiatrem malowany dom d E
Gdzie zbujnickie œpiewogrania F
Po kolebach œpią H7 E a
Z mego okna widać chmury
Na skalistych grzędach
Przetrę szybę ciepłą dłonią
Razem z nimi siędę
I będą mi grały wiatry
Na organach turni
Moje życie tylko w górach
Nad dachami równin.
Orawo ...
PAMITKA ZE SPYWU
Żegnamy gasnący dzień d A7 d
I mgły co nad wodą d A7 d
I wiatr co w szuwarach zaplątał się tak g C F B
Jak mucha we włosach rozczochranych g A7
I cień lipcowej nocy g C
Co błądzi gdzieœ po dnie F B
Z parą pasiastych okoni. g A7 D
Dobranoc niebo, dobranoc wodo g C F B
Dobranoc już, dobranoc. g d A7 D
Już pora rozbijać namioty
I zbierać chrust na ognisko
Chleb kroić powszedni i z wiadrem po wodę
Iœć do zagrody
Lecz jeszcze popatrzmy
Jezioro się złoci
I słońce czerwone tak nisko.
Dobranoc niebo, dobranoc wodo
Dobranoc już, dobranoc.
PEJZAE HARASYMOWICZOWSKIE
Kiedy staem w przedwicie a Synaj G D
Prawdę głosił przez trąby wiatrów C e
Zasmreczyły się chmur igliwiem G D
Bure œwierki o góry wsparte. e C D
I na niebie byłem ja jeden
Plotąc pieœni w warkocze bukowe
I schodziłem na ziemię za kwestą
Przez skrzydlącą się bramę Lackowej.
I by Beskid i byy sowa G D G
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach G C D
Rozłożyœcie złotych D
Smagających się wiatrem do krwi. C D G
Moje myœli biegały końmi
Po niebieskich mokrych połoninach
I modliłem się złożywszy dłonie
Do gór Madonny Brunatnolicej
A gdy serce kroplami tęsknoty
Jęło spadać na góry sine
Czarodziejskim kwiatem paproci
RozgwieŸdziła się Bukowina
I był Beskid i były słowa ...
PIELGRZYM
Ma pod stopami cier kamienia C G C
A ponad głową łachman nieba F e d G
Pielgrzymią torbę na ramieniu C F C F
A w niej spleœniałą pajdę chleba. C G C
Wiodą go kręte szlaki leœne C F C F
Strumień obmywa twarde stopy C F C F
Uœmiecha się do siebie we œnie C F C F
Drzemiąc pod dachem wiejskiej szopy. C F C G
Cóż ci po wędrowaniu młody posępny człowieku F G C F
Gdzie cię do licha niesie, co widzisz na brzegu C G C
Spójrz na taflę potoku twe podarte łachmany F G C F
Gdzież człowieku?! Cóż ci po wędrowaniu?! C G C
A kiedy rankiem przyodziewek
Okrywał wątłe twe ramiona
Ptaki budziły go swym œpiewem
Wstawał i dalej szedł przez pola
Nie zwykł ludzkiego wstrzymać wzroku
I mówił niewyraŸne słowa
Nie mógł dotrzymać jemu kroku
Niejeden który to próbował
Cóż ci po wędrowaniu......
PIE POEGNALNA
Ogniska ju dogasa blask C G7
Braterski splećmy krąg C F
W wieczornej ciszy w œwietle gwiazd C G
Ostatni uœcisk rąk. C F G C
Kto raz przyjaŸni poznał moc
Nie będzie trwonił słów
Przy innym ogniu, w inną noc
Do zobaczenia znów.
Nie zgaœnie tej przyjaŸni żar
Co połączyła nas
Nie pozwolimy by ją skradł
Nieubłagany czas.
Za nami jasnych godzin moc
I moc młodzieńczych snów
Przy innym ogniu, w inn noc
Do zobaczenia znów.
PIE WIELORYBNIKÓW
"EKT-GDYNIA"
Nasz "Diament" prawie gotów już a e
W cieœninach nie ma kry a e
Na kei piękne panny stoją a e
W oczach błyszczą łzy. d e a
Kapitan w niebo wlepia wzrok a e
Ruszamy lada dzień a e
Płyniemy tam gdzie słońca blask a e
Nie mąci nocy cień. d e a
A wic krzycz oho a e a
Odwagę w sercu miej a e a
Wielorybów cielska grone s a C G
Lecz dostaniemy je. F e a
Ej panno - po co łzy
Nic nie zatrzyma mnie
Bo prędzej w lodach kwiat zakwitnie
Niż wycofam się.
No nie płacz wrócę tu
Nasz los nie taki zły
Bo da dukatów wór za tran
I wielorybie kły.
A więc krzycz oho ...
Na deku stary wąchał wiatr
Lunetę w ręku miał
Na łodziach co zwisały już
Z harpunem każdy stał.
I dmucha tu, i dmucha tam
Ogromne stado wkrąg
Harpuny, wiosła, liny brać
I ciągaj brachu ciąg.
A więc krzycz oho ...
I na wieloryba już
Ostatni to dzień
Bo œmiały harpunnik
Uderza weń.
PIOSENKA BEZ TYTUU
Popatrz niebo si kania a C
Niebo różowe d a
Wiatrem sypane w kolorach F C E
Słońce przychodzi jak goœć najlepszy a C d a
Wiatr się umila na wietrzyk. F C E
Jeszcze si tyle stanie E a
Jeszcze się tyle zmieni E7 a
Rosną nam nowe twarze do słońca. F C E7
Popatrz drzewo się czesze
Drzewo olbrzymie
Po niebie gałęŸmi pisze
Rzeka się œmieje dobrą nowiną
Wszystkie żale odpłyną.
Jeszcze się tyle stanie ...
PIOSENKA DLA WOJTKA BELLONA
A.KIEŁB, K.MYSZKOWSKI
Powiedz, dokd znów wdrujesz D G D
Czy daleko jest twój sad? D G D
Hen, w krainy buczynowe C G D
Ze mną tam układa pieœni wiatr C G D
Hen, w krainy buczynowe e G D
Ze mną tam nikogo tylko wiatr. e G D
Zmierzchy grają, a przestrzenie
Własny mi podają dŸwięk
Takie œpiewy z nimi lub milczenie
W którym znika każdy dawny lęk
W takich œpiewach i milczeniu
W szumie œwiętych buków zginął lęk.
Zaszumiały cię powietrza
I ruszyłeœ sam na szlak
Ten ostatni, ten najlepszy
Przyszedł czas - Pan dał ci znak
Ten ostatni, ten najlepszy
Przyszedł czas - Pan dał ci znak.
PIOSENKA KOLOROWA
Piosenka której nie ma szara jest jak wit C a d G7
Nic nie ma, ledwo temat, rytm jakiœ - jakiœ rytm C a e A7
Niezdarna, nieforemna, szara tak jak nocy œwit d G7 C a
Gdy œwit z ptaków snem miesza się. d G7 C
A potem jest zielona , jakby rzucił kto
Zielone winogrona w zielonej wiosny dno
Już struna uderzona, nutki œlad daleko stąd
To jest ten, to ten właœnie ton.
A potem przyjdą słowa i to będzie już
Piosenka kolorowa w kwitnącej burzy róż
Dziewczyna w pełni lata, co już zna urodę swą
To te kilka słów to już to.
Piosenka już gotowa, można już ją grać
W gitary struny schować lub swej dziewczynie dać
Piosenka kolorowa taki jest jej cały œwiat
Œwiat co ma wciąż tak mało lat.
PIOSENKA NA PRZEKÓR PRZYSZEJ KOREKCIE
W starym, uczniowskim zeszycie C
Na przekór przyszłej korekcie E7
Napisałem: kocham cię życie, a
Będę szukał cię w niebie i w piekle. D7 G
Wezmę za dobrą monetę C
Œmiechy i drobne uœmiechy E7
Życie, za tobą wszędzie ucieknę a
W nieba i czyœćce piekielne! D7 G
I aż na górskich szczytach a
I w morza odchłaniach G
W nocy mrokach i œwitach a G
Będę szczęœcie doganiał a G a
Będę szczęœcie witał! F G a
Jak szklankę mleka i kufel piwa
Wielkim cię haustem wypiję
Widzisz, ja wcale się nie zgrywam
Żyję - bo kocham, kocham - bo żyję!
Niech się wali piekło w posadach
Niech się niebo rozgwieżdża
Coœ ma się udać - niech więc się uda!
Jutro w góry wyjeżdżam!
I a na górskich szczytach....
Życie szalone i życie szare
Szczęœcia za mało i ponad miarę
Pożółkły, stary uczniowski zeszycie...
A przecież kocham cię życie.
PIOSENKA NA ROZGRZANIE
Zimno tak, e a strach D fis
Jakże rozgrzać się? G D
Korowody chłodnych myœli oziębiają mnie G D h A
Nie pomaga łyk herbaty D fis
Ani ciepły szal, G D
Urojone z sopli kraty G D
Jak roztopić mam? h A
Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc D fis G A
Rozgrzewa mnie takie granie, jak w domu ciepły piec D fis e A
W przytulnym cieple nutek, w przytulnym cieple pauz G A D h
Z zimnego jak lód serca wypłynie czasem łza. G A G A
Jak dziewczynka z zapałkami,
Chcę ciepła, miłoœci.
Nie rozgrzeję się słowami - tymi co ze złoœci.
Nie rozbawią mnie pajace,
Co na sznurkach skaczą.
Chociaż wszystkim nam tak zimno,
Dobrze dziœ pajacom.
Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc ...
PIOSENKA NASZYCH DRUHEN
"WOŁOSATKI"
Usiadła gdzieœ pod płotem, na poboczu C a F G
W gęstwinie się schowała, poœród traw C a F G
Ale echo od czasu do czasu G C a
Niesie jej radosny głos F G C
Piosenka œpiewana na powitanie C a F G
Piosenka œpiewana na pożegnanie C a F G
Piosenka, najmilsza z wszystkich druhen jest.C a F G C a F G
Raz na rajdzie z wiatrem gna
Potem znowu woła nas
I ze œwierszczem swych próbuje sił
Aby duet powstał z nich
Piosenka piewana na powitanie...
Ale kiedy przyjdzie noc
I piosenka pójdzie spać
Wtedy w głowie będziesz słyszał głos
Wyœpiewując refren wciąż.
Piosenka œpiewana na powitanie...
PIOSENKA O MOJEJ ULICY
A.SIKOROWSKI
Prowad mnie ulico, prowad mnie za rk D G A
Wszystko mnie zachwyca w twym kamiennym pięknie G A D
Bramy co na oœcież, kwiaty w każdym oknie G A
I ten mój samotny, i ten mój samotny marsz. G Fis h
Pomiędzy domami prowadŸ mnie ulico G A D
Trakcie wydeptany ludzi nawałnicą G A D
Radoœci aleją gwiazdy ci się œmieją Fis h e A D
I dla ciebie wieje wiatr, i dla ciebie wieje. Fis h e A
W samym sercu miasta czytam to na twojej twarzy G A D
W samym sercu miasta coœ się nam przydarzy. G A D
ProwadŸ mnie ulico, prowadŸ mnie za rękę
Wszystko mnie zachwyca w twym kamiennym piekle
Bramy co na oœcież, kwiaty w każdym oknie
I ten nasz ulotny, i ten nasz ulotny marsz.
ProwadŸ mnie ulico, bo ja ciągle czekam
Czy się nie okaże, żeœ ulico œlepa
Że mnie okłamałaœ, że mój cel zabrałaœ
Pokazałaœ inną twarz, pokazałaœ inną.
W samym sercu miasta czytam to na twojej twarzy
W samym sercu miasta coœ się nam przydarzy.
PIOSENKA O RAJDOWYCH BUTACH
W.JAROSZ
Gdy wiosną słoneczko uœmiechem nas wita G F C G
Skowronki radosne koncerty rozdają C D
Rajd studencki rusza kolorowym szlakiem G F C G
Nogi same niosą, choć buty uwierają. C D
Te buty, te buty, te buty rajdowe G D H7 e
Nie stare, podarte i nie całkiem nowe C G D
Na deszcz, na œnieg, na słońce i wiatr G C H7 e
W sam raz na rajdowy szlak. C D G
Nareszcie kres trasy, ognisko, pieœń stara
Zdziwiony księżyc patrzy na zasłuchany krąg
Œpią liœcie na drzewach, gitara sennnie ziewa
I œpią mokre buty rzucone gdzieœ w kąt.
Te buty, te buty, te buty rajdowe ...
Lecz kiedyœ zapomnisz piosenki tej słowa
Z siwymi włosami przybędzie ci lat
I łza się zakręci, i serce zabije
Pomarzysz jak niosły cię kiedyœ przez œwiat.
Te buty, te buty, te buty rajdowe ...
PIOSENKA OBCEGO
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Przez strumień wąski przechodzę d
Po kładce rzuconej jakkolwiek B1
I witam krzyże przy drodze G0
Dzwoneczkiem dzwoniącym przy torbie. A7
Lecz każdy oddech tak trudzi d
Choć nikt oddechu nie broni B1
Bo jestem tu obcym dla ludzi G0
I nawet dla drzew też nie swoim. A7
I kto zapewni mi radoœć g A7
Kto szczęœcie na jutro zapewni d B
Gdy słońce opuœci się na dół g A7
Po sznurze z ciemnych jarzębin d D7
I kto policzy me strachy g A7
Kto wyprowadzi je ze mnie d B
Na obcego unoszą dachy g A7
Pyski skrwawione jesienne ... B A7
Może są jeszcze inne miejsca
Czas nie do końca odmroczony
Gwiazda co drogę nam pokażę
Do ludzi w ludzi przemienionych.
Bo przecież jest bo gdzieœ być musi
To miejsce co wœród chmur jaœnieje
Rzeka co płynie w jedną strone
I wiatr co w jedną strone wieje
I kto, kto zapewni mi rado ...
PIOSENKA TURYSTYCZNA W STARYM STYLU
W.JAROSZ
Poniedziałek trąci nudą C G
Poœwiąteczne leczy sprawy E a
Taki nieszczególny dzień F C B G
Z wtorkiem włóczy się po mieœcie C G
Tygodniowy bagaż niesie A D7
Słońca szuka, œmieszny jest. F G C C7
A w sobotę, a w sobotę wezmę plecak i gitarę F G C a
Znów przywitam góry, las i rajdową starą wiarę F G C C7
A w sobotę, a w sobotę wezmę plecak i gitarę F G C a
Znów przywitam góry, las, znów przywitam góry, las. F G C
Œroda gwiżdże na to wszystko
Œwięci z nieba leją wodę
Jeszcze tylko doby dwie
Czwartek poczuł już przygodę
Pod parasol bierze œrodę
Pójdzie z nami, dobrze wiem.
A w sobot, a w sobot wezm plecak i gitar ...
Piątek œmieje się od rana
A dziewczyna czas rozstania
Opłakuje - to nic, że
Że w kieszeniach ciągle mało
Że nas słońce znów nabrało
Gwizd pociągu wezwie mnie.
A w sobotę, a w sobotę wezmę plecak i gitarę ...
PIOSENKA WETERANA
"WOŁOSATKI"
Tyle kartek papieru zapisanych D A h
Tyle nutek związanych pięciolinią G E A
Fotografii stos bez liku fis h
I gitara gdzieœ na strychu G A
Tyle lat, a jednak ciagle żal. G A D
Jeszcze plcze si w pamici "czas powrotu" G A fis
"Jesień w górach" i "bieszczadzki trakt" G E A
Jeszcze "budzisz się ze słoną łezką w oku" fis G A
I wyruszać chcesz z plecakiem gdzieœ na szlak. G A D
Już nie twoje "buty całkiem przemoczone" h G A
I nie tobie "samby, bluesy œwierszczyk gra" G fis h
Jeszcze łudzisz się nadzieją ,że nie koniec G A D h
Że tam wrócisz, że "bieszczadzki koncert trwa". G A D
Tyle œcieżek na pamięć wydeptanych D A h
Tyle ognisk wypalonych aż po brzask G E A
A wspomnienia spać nie dają fis h
I po głowie się tułają G A
Tyle lat a jednak ciągle żal. G A D
Jeszcze plącze się w pamięci "czas powrotu" G A fis
"Jesień w górach" i "bieszczadzki trakt" G E A
Jeszcze "budzisz się ze słoną łezką w oku" fis G A
I wyruszać chcesz z plecakiem gdzieœ na szlak. G A D
Już nie twoje "buty całkiem przemoczone" h G A
I nie tobie "samby, bluesy œwierszczyk gra" G fis h
Jeszcze łudzisz się nadzieją ,że nie koniec G A D h
Że tam wrócisz, że "bieszczadzki koncert trwa". G A D
PIOSENKA WIOSENNA
"W.G.BUKOWINA"
Zagram dla ciebie na każdej gitarze œwiata h fis G A
Na ulic fletach, na nitkach babiego lata h fis G A
Wyœpiewam jak potrafię księżyce na rozstajach D A D h
I wrzeœnie, i stycznie, i maje fis G A A7
I zagubione dŸwięki, barwy na płótnach Flaminka fis G A
I słońce wędrujące promienia œcieżynką. fis G A
Graj nam, graj pieœni skrzydlata D A G D
Wiosna taniec nasz niesie po łąkach fis G A A7
Zatańczymy się w sobie do lata D A D h
Zatańczymy się w sobie do końca. D A G A D
A blask co oœwietla me ręce, gdy piszę
Nabrzmiał potrzebą rozerwania ciszy
Przez okno wyciekł, pełno go, teraz chmara wronia
Dziobi się w dziobów końcach a w ogonach ogoni
A pieœń moja to niknie, to wraca
I nie wiem co bym zrobił, gdybym ją utracił.
Graj nam, graj pieni skrzydlata ...
POCHODNIA MARZE
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
(a A0 d E)
Usid przyjemnie przy ogniu a e
Swe ręce ogrzej i twarz G0 d
Jeœli życiorys się pogniótł F a
Wrzuć go w ognia żar. Gis0 E
Żarzy się żarzy pochodnia marzeń F e
Marzą się marzą lepsze dni d a
Ale na razie wœród szarych zdarzeń F a
Trzeba żyć. E
Strzelają iskry ku niebu
Marzenia niosą do gwiazd
Niech ogień strawi kolego
To co już strawił czas
Żarzy się żarzy...
Widzą nas chyba z daleka
Jasnoœć rozchodzi się w krąg
Łatwiej dostrzeżesz człowieka
Gdy się rozproszy mrok.
Żarzy się żarzy...
W tym ogniu jest jakaœ siła
Tajemna ukryta moc
Jakby nadzieja się tliła
Że dniem się stanie noc.
Żarzy się żarzy...
Życiorys spali się do cna
W ognisku tak musi być
Lecz nowa kartka jest pusta
Zacznij pisać od dziœ.
Żarzy się żarzy...
PROBA
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Sidziemy kiedy razem D G7+
Gdzieœ w mroku, blasku œwiec. B2 A7
Gitara, grzaniec, piwo, D G7+
Czy czas tak musi biec? e A7
Losy przyjaciół w gwiazdach G Fis0
Czytam, jak barwny sen. e A
Każdy z nas Majstrem Biedą jest. G A
Powróc dawne rajdy D G7+
Szlakiem znaczone dni. e A
Spotkamy się wpół drogi, D G7+
Gdzieœ między nocą a dniem. e A
Odżyją dawne sprawy, G Fis0
Odżyje dawny styl, e A
Proszę, powróćcie dawne dni. G A
Gitara moja znowu
Tu dla was będzie grać.
Podajcie mi uœmiechy,
Co trwało, musi trwać,
Popijam cierpkie piwo,
Na skrzydłach biegnie czas.
Nocne œpiewanie musi trwać.
Przeminie to spotkanie.
Przeminie noc bez snu.
Zgasimy stare œwiece,
Za rok wrócimy tu.
Przed nami wiele szlaków,
Przed nami znowu trud.
Rozstaje długich krętych dróg.
POCIG
P. ORKISZ
Pędzi, pędzi pociąg d7
Znika œwiat w oddali g d7
Do szyby przyklejasz mokry nos g A d7
Życie jak ten pociąg d7
Mierzi cię i dławi g d7
Na twój smutek, bracie, mamy coœ : g A d7
Jedziemy daleko , za morza i rzeki d7 g A d7
Jedziemy przed siebie , dokładnie nic nie wiem d g A d
JedŸ z nami kolego , nie pytaj dlaczego d g A d
JedŸ z nami gdzie oczy poniosą d7 g
Nie pytaj dlaczego i nie pytaj po co. A d7
Pędzi, pędzi pociąg
Œwiat spod kół ucieka
Pociąg w niebo frunie, w ciepło marzeń.
Między przystankami
Między półsłowami
Czasem ktoœ uœmiechem cię obdarzy.
Jedziemy daleko, za morza i rzeki ...
Pędzi, pędzi pociąg
Œwiat spod kół ucieka
Życie jak ten pociąg szybko mknie.
Tylko na twój uœmiech
Ciągle jeszcze czekam
Siedzisz z tamtej strony - hej !, uœmiechnij się
Jedziemy daleko, za morza i rzeki ...
POCZTÓWKA Z BESKIDU
"WOŁOSATKI"
Po Beskidzie błądzi jesień C G
Wypłakuje deszczu łzy F C
Na zgarbionych plecach niesie F C
Worek siwej mgły G G7
Pastelowe cienie kładzie C G
Zdobiąc rozczochrany las F C
Nocą rwie w brzemiennym sadzie F C
Grona słodkich gwiazd, złotych gwiazd. G C
Jesienią góry są najszczersze F G C F
Żurawim kluczem otwierają drzwi C G C C7
Jesienią smutne piszę wiersze F G C F
Smutne piosenki œpiewam ci. C G F C
Po Beskidzie błądzą ludzie
Kare konie w chmurach rża
Œwięci pańscy zamiast w niebie
Po kapliczkach œpią
Kowal w kuŸni klepie biedę
Czarci wydeptują trakt
W pustej cerkwi co niedzielę
Rzewniej œpiewa wiatr, pobożny wiatr.
Jesieni góry s najszczersze...
POONINY NIEBIESKIE
A. DRĄG
Gdy nie zostanie po mnie nic C F C
Oprócz pożółkłych fotografii C F C
Błekitny mnie przywita œwit e F C G
W miejscu co nie ma go na mapie. C F C
A kiedy sypną na mnie piach
Gdy mnie okryją cztery deski
To pójdę tam gdzie wiedzie szlak
Na połoniny, na niebieskie.
Podwiezie mnie błękitny wóz
Ciągnięty przez błękitne konie
Przez œwiat błękitny będzie wiózł
Aż zaniebieszczy w dali błonie.
Od zmartwień wolny i od trosk
Pójdę wygrzewać się na trawie
A czasem gdy mi przyjdzie chęć
Z góry na ziemię się pogapię.
Popatrzę jak wœród smukłych malw
Wiatr w przedwieczornej ciszy kona
Trochę mi tylko będzie żal
Że trawa u was tak zielona.
POSIEDZIMY JESZCZE TROCH
P. BAKAL
Dzie znowu koczy si piewem e A e A
Kładzie do snu swoje nuty e A e A
Ogień zaczyna grać piano D h
Cisza czeka na znak C D e D
Posiedzimy jeszcze trochę G D
Popleciemy coœ trzy po trzy e h
Nim się żywe oczy iskier zamkną a e C H7 e D
Posiedzimy jeszcze trochę G D
I pójdziemy w stronę nocy e h
Wygasimy dzień do końca ciszą. a e C H7 e (D)
Na posrebrzonej polanie
Noc położyła się w trawie
Gdzieœ w rozpuszczonych jej włosach
Znowu snu nie odnajdę.
Posiedzimy jeszcze trochę
Popleciemy coœ trzy po trzy
Nim się żywe oczy iskier zamkną
Posiedzimy jeszcze trochę
I pójdziemy w stronę nocy
Wygasimy dzień do końca ciszą.
POSZUKIWANIA
Z plecakiem spakowanych myli E A
Wyruszam znowu w œwiat H7 E
Kto i dlaczego mi to wyœnił E A
Z kim będę dzielić czas. H7 E
O głupie pory ostrogłowów
O pocałunki warg
Spakuję jeszcze raz to wszystko
I znów wyruszę w œwiat
Czuję w sobie obecnoœć gwiazd E fis
Œlepych w dzień, czekających nadejœcia nocy A E
Odpoczywam w uroku dnia E fis
Przez chwilę czuję, że jestem wolny. A E
Spod grubych skorup kurzu drogi
Stary wyciągam sens
Z nagryzmolonych myœli nowe
Znów do plecaka tchnę.
O dzielne nogi gdy powrotów
Więcej i więcej wciąż
Nie łudŸcie drogi sensem potu
Gdy nie ma dokąd iœć.
Czyję w sobie obecnoœć gwiazd ...
PROWAD MELODIO MA
Prowad melodio ma G C G C
ProwadŸ mnie moje granie G C G
Poprzez góry i doliny C D G e
Aż po nieba kres, aż po nieba kres. a D G e a D G
(Póki starczy mi sił, póki starczy mi sił)
PRZERWA W PODRÓY
Przy piwie w karczmie w Limanowej a H7
Zapatrzeni w siwe mgły jesienne E E7 a
Czekaliœmy na autobusowe F C
Ostatnie lata połączenie B E
Buk przez okno złoty talar rzucił a d
Słońce na obrusie G C
Od dziewczyny przy barze a
Pożyczyłem uœmiech d
Oddam w autobusie. E a
A po lesie wiatr a H7
Rwie na strzępy pajęczyny nić E a
A po polu wiatr a H7
Rozsypuje kopce siana w pył E a A7
Do puszystych traw się tuli A7 d
Skrada się do pustych ptasich gniazd G C a
Po strumieniach z wodą œpiewa a d
Lekkomyœlny wiatr. E d
Wpatrzeni w okna milczeliœmy wszyscy
Nikt nie przerywał nam czekania
Nawet gitary zacisnęły zęby
Wiedziały - już nie będzie grania
Oczy dziewczyny szeptały - zostań
Czas się zatrzymał w Limanowej
Oddałem uœmiech, przewróciłem kufel
Na stole talar spał.
A po lesie wiatr ...
PRZY OGNISKU
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Siedzimy razem przy ognisku C D
Gwiazdy spadają nam na głowę e C
Ogień jest wielki i okrutny h C
Gałęziom obgryza młodą korę. a D7
Rzucamy do ogniska listy C D
Te najpiękniejsze nie napisane e C
Płomienie wciąż w upartym szepcie h C
Same składają się na amen. a D7
Czasem kieliszek z wódką czystą C D
Na cienkiej nóżce przejdzie między nami e C
I chce się œpiewać, chce się żyć C h
Ze szczęœcia, które właœnie mamy. C D
Siedzimy razem przy ognisku
Gwiazdy spadają nam na głowę
Konary siwieją nadpalone
Bóg sypie włosy nam popiołem.
PTAKOM NA DRZEWACH
W. CHYLIŃSKI
Ptakom na drzewach pewnie zimno już e a
Wiatr trochę zsiniał i deszcz D e
Posępny ktoœ w drzwiach przekręcił klucz e a
On padł na łóżko jak w œnieg D e
Chciał jeszcze coœ powiedzieć D
Chciał jeszcze wytłumaczyć D7
W życiu o prawdę mu szło G A D
Nie okłamujmy siebie d
Nie mamy skrzydeł ptaków D7
Klatką milczenia jest nasz dom. G A D
Ptakom na drzewach pewnie głodno znów
Szronią się skrawki łąk
On zamiast drzwi odnalazł w domu mur
Krat w swoim oknie splot.
Chcia jeszcze co powiedzie ...
Ptakom na drzewach pewnie zimno dziœ
Od rana pada œnieg
Zakończył lot swój już ostatni liœć
Zakończył lotem pieœń.
Chciał jeszcze coœ powiedzieć ...
PUSTO W GORCACH
Pusto w Gorcach jest jesienią d
Chociaż w dole życie wre A7 d
Tutaj w górach tylko buki d
Złocą się wœród innych drzew A7 d C
Gdzieœ w dolinę schodzą œlady F
Ktoœ niedawno siano wiózł C D7 g A7
Na polanie pozostawił d
Trzy osterwki puste już A7 d (C)
ChodŸmy wyżej, popatrzymy
W zaroœniętą stawu twarz
Może dojrzysz poprzez trzciny
Na dnie gdzieœ zbójników skarb
Już niedługo spadną œniegi
Staw pogrążą w œnie głębokim
Słuchaj, może w szelest liœci
Wplotły się już zimy kroki.
A w szałasie jeszcze ciepło
Może watra gdzieœ się tli
Jeszcze przecież gryzie oczy
Jałowcowy ostry dym
Może tutaj spotkasz szczęœcie
Co gdzieœ pod gontami œpi
Szczęœcie, które wspomnisz nie raz
Jak i te jesienne dni.
REQUIEM SIERPNIOWE
Zaczarowany malarz czasu e A7
Złotem palety lasy skrapia a7 e
Z drzew kasztanami jesień kapie e A7
Wiotka jak nić babiego lata. a7 e
Bociany smutnym nekrologiem G C
Piór czarnych ronią kondolencje F C G
A wiatr cmentarnie zasmucony e A7
Z babiego lata plecie wieńce e A7
PójdŸmy w kondukcie barwnym i smutnym D G D
Jak lato które umiera A7 D
PójdŸmy w kondukcie barwnym i smutnym D G D
Więc zdejm kapelusz A7 D
WeŸ choćby listek złoty D G D
Złoty talizman A7 D
d e A7 a7 e
Kasztany w kondukt zamierają
Pięciopalczaste gubiąc ręce
Żałobnie płacze jarzębina
I klonu rozszarpane serce
Noc wkłada czarne rękawiczki
Księżyc woalem chmur zaćmiony
Z dłoni wypuœcił gwiazd różaniec
Sierpień żałobnie roztrzęsiony
Pójdmy w kondukcie ...
ROK 73
Czas władców przeminął, niewoli czas ciemny d A7 d A7
Niewolnik zamienił się w pana na włoœciach d d9 A7
Na ziemi czas zmiany był chwilą z wiecznoœci d A7 d A7
Dla ziemi pamięci czas jest niepamiętny d d9 A7
Wróć dawne chwile gdy walki czas d g d
Dzielił i łączył i byliœmy dumni Ezm
Ach wróć, wróć bohaterom ich siłę d g d
I w grobach zdławionych nie pozwól im zasnąć d d9 A7 d
Niewolnik się zmienił i zhardział i był
Lecz ileż to rzeczy zostaje niezmiennych
I głupich tak samo i mądrych nie staje
I władców też mamy lecz już bezimiennych
Wró dawne chwile gdy walki czas.....
Niewolnik czy władca jednako dziœ ludŸmi
I kiedyœ wœród ludzi rodziną się staną
Lecz zanim dotrzemy do ziem obiecanych
Niejedno koryto potoki wyżłobią
Wróć dawne chwile gdy walki czas.....
ROZMIENIAMY SI NA DROBNE
Gdzie te plany szczytne mdre - gdzie te cele e a D
Z każdą chwilą rozmieniamy się na drobne e a
My wspaniali w ludzki bilon C H7
Rozmieniamy się tak błaho e D
Tak doraŸnie, œrednio mało C H7
Kto da laury nam i za co E a
Kto pozbiera w jedną całoœć. C H7 C
Kto poskłada gdy wygodniej
Sprzedawać się po kawałku
Rozmieniamy się na drobne
Rozmieniamy bez ustanku
Nami się wydaje resztę
Zaokrągla się rachunki
Może nas automat wessie
I da w zamian szklankę wódki.
Gdzie te plany szczytne, mądre
Gdzie te cele. Z każdą chwilą
Rozmieniamy się na drobne
My wspaniali w ludzki bilon
Może lepiej tak najskromniej
Tak jak nas uczyły szkoły
Rozmieniamy się na drobne
Kandydaci na cokoły.
RZEKA
Wsłuchany w twą cichą piosenkę C5 F9 C5 F9
Wyszedłem na brzeg pierwszy raz C F9 e7
Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko F e7 a7
Że odtąd pójdę z tobą. F e d7 G
O dobra rzeko, C5 F9 C F9
O mądra wodo C F9 e7
Wiedziałaœ gdzie stopy znużone prowadzić F e7 a7
Gdy sił już było brak, było brak. F e d7 G (C)
Wieże miast, łuny œwiateł
Ich oczy zszarzały nie raz
Witały mnie pustką, żegnały milczeniem
Gdym stał sie twoim nurtem.
O dobra rzeko, o mdra wodo ...
Po dziœ dzień z tobą rzeko
Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg
Ach życia mi braknie by szlak twój przemierzyć
By poznać twą melodię.
O dobra rzeko, o mądra wodo ...
RZEKI TO IDCE DROGI
Wieczorem, póŸnym wieczorem C G C
Panny wychodzą nad wodę C F G
Nad rzeką nachylają twarze F C
Coœ do niej szepcą, o czymœ marzą. F C D G
Rzeki to idące drogi C
A łodzie wędrowcy tych dróg d
Dwa razy w tej samej wodzie G
Nie przejrzy się człowiek ni duch. F C
Trawy się wodzie kłaniają
Odbicie swe potrącając
I wiatrem miękko kołysane
W jego gadanie zasłuchane
Rzeki to idce drogi ...
Noc pachnie miodem i miętą
A wianki płyną stadami
Płyną od zmroku aż do œwitu
Płyną tak z nikąd, hen do nikąd.
Rzeki to idące drogi ...
SAD
A. KOCZEWSKI
Za naszym domem bdzie sad G C G
Za naszym domem będzie sad G C G
Będziesz sobie mogła tańczyć a
Chodzić boso po trawnikach a
Z wrzeœniem, paŸdziernikiem. C D GeaCDG
A gdy przyjdzie mroŸna zima
A gdy przyjdzie mroŸna zima
Będą szronem płonąć drzewa
Na obrusie œniegu białym
Œwieczki noworoczne.
A gdy przyjdzie Pani Wiosna
A gdy przyjdzie Pani Wiosna
Będziesz z kwiatów plotła wianki
I œpiewała kołysanki
Razem z kwietniem, majem.
Za naszym domem będzie sad
Za naszym domem będzie sad
Bedą wszystkie drzewa w sadzie
Razem z dziećmi dorastały
Przez okrągły rok.
SD OSTATECZNY
O. GROTOWSKI
Zmarszy bez wikszej rozpaczy kraju a e a e
Z powodu wody w lewym kolanie a e a e
Jan Maria Dreptak trafił do raju a e a e
I został wzięty na przesłuchanie a e a G a
Przeœliczne œpiewy w dole i w górze C G C G
Dreptak w koszuli po różach kroczy F C G
Już go sadzają anioły stróże a e a e
I mu puszczają reflektor w oczy C G7
Przyznaj się mówią lepiej od razu C F C
Gdzieœ coœ nagrzeszył, z kim i za ile F C G C
A nie! To damy ciebie do gazu C F C
Albo każemy zjeżdżać po pile. F C G C
Dreptak zasłonił dłonią rozporek F C
Na myœl o owym z piły zjeżdżaniu F C G
Grzeszyłem, mówi, z Cesią Cieciorek F G C
W Zielonej Górze na winobraniu G C G C
Dobrze ! Z kim jeszcze ! No, przypomnij sobie ! C
I tak œcisnęli go, że wysypał F C G C
Iż zhanbił szeœćset tysięcy kobiet C F C
Kwartet smyczkowy, psa i niwypał. F C G C
Wtedy aniołów białych gromady F C
Jęły ze œmiechu tarzać się w chmurakach F C G
On ani jednej nie dałby rady C F C
Chodząca nędza - koœci i skórka. F C G C
Sędzia œmiech tłumiąc rzekł: Dobrze stary C F C
Wprawdzie spełniłeœ ohydne czyny F C G C
Lecz cię łaskawie zwalniam od kary C F C
Za to żeœ szczerze wyznał swe winy. F C G C
Dreptak radoœnie ząbki wyszczerzył F C
I taka myœl mu przeszła przez głowę F C G
Hura ! Zwolnili ! Dziarscy frajerzy F C G7 C
Choć im wyznałem tylko połowę. F C G7 C
SAMOTNA FREGATA
W dalekim porcie, gdzie na kracu wiata a d a
Gdzie martwa fala uderza o brzeg a G F E
Stoi od dawna samotna fregata a A7 d a
I na coœ czeka u ujœcia dwóch rzek. d a d E
Rzeki wpadają do jednego morza
Ale w dwie strony unosi je prąd
Fregata czeka, choć chciałaby może
Podnieœć kotwicę i odpłynąć stąd.
E7 F E
W dalekim porcie, gdzieœ na krańcu œwiata
Gdzie martwa fala uderza o brzeg
Mieszka dziewczyna, co przez długie lata
Na kogoœ czeka u ujœcia dwóch rzek
Rzeki wpadają do jednego morza
Ale w dwie strony unosi je prąd
Smutna dziewczyna pragnęłaby może
Porzucić wszystko i odpłynąć stąd.
F Fis
Ale kotwice trzymają zbyt mocno h e h
Dwie rzeki płyną w dwie strony od lat h A G Fis
Tylko po wodzie o zorzy północnej h H7 e h
Jak liœć odpływa œnieżnobiały kwiat e h e Fis
I tak się jakoœ los dziewczyny splata
Z losem fregaty stojącej od lat
W dalekim porcie, gdzieœ na krańcu œwiata
Tam gdzie beztrosko œpiewa tylko wiatr.
a e Fis h G H
CIEKA
Œcieżka wœród ciemnych lasów d E a
Jak życia meander kręci F G C E
Wiedzie nas na rozstaje E a F
Dokąd idziecie studenci a E a
Pożółkłe liœcie szeleszczą F G G7
Drzew szpaler ciągnie się niemy C C7
A my przez życia wertepy F G G7
Wędrujemy wciąż, wędrujemy. C E (a)
Plecak z kocem na wierzchu
Nie raz borykał się z losem
To nic, że ciąży ołowiem
Na szlaku szczęœcie w nim niosę.
Poóke licie szeleszcz ...
Drzewa nikną w ciemnoœci
Noc już zapadła głucha
Tylko gdzieœ przy ognisku
Mrok się w piosence zasłuchał.
Pożółkłe liœcie szeleszczą ...
SERCE ME ZADRAO
W lecie na trasie a
Zobaczyłem Ciebie F G
Twoje czarne włosy C G
Na bezchmurnym niebie H7 E7
Serce me zadrżało a d
Zawirował œwiat G7 C
Cóż ja wtedy miałem d a
Osiemnaœcie lat H7 E7 (E a)
Dwa dni i nocka
Czarna jak atrament
Potem łzy rozstania
Żłobią słoną ranę
Serce me zadrao ...
Szum drzew kołysząc
Czarne życie słodził
Byliœmy szczęœliwi
Zakochani, młodzi.
Serce me zadrżało ...
SIELANKA O DOMU
"BUKOWINA"
A h7 cis7 A7 D E7 A
A jeli dom bd mia, to bdzie bukowy koniecznie
Pachnący i słoneczny h7 E9 cis7
h7 E7 A A7 D E
Wieczorem usiądę, wiatr gra a zegar na œcianie gwarzy
A h7 cis7 C0 h7 E A A9
Dobrze się idzie panie zegarze - tik,tak,tik,tak,tik,tak
Œwieca skwierczy i mruga przewrotnie D E7
Więc puszczam oko do niej A h7 cis7 A
h7 E7 cis7 A h E7 A
Dobry humor dziœ pani ma, dobry humor dziœ pani ma.
Szukam, szukania mi trzeba A E
Domu, gitarą i piórem G D A
A góry nade mną jak niebo E
A niebo nade mną jak góry. G D A
Zaproszę dzień i noc, zaproszę cztery wiatry
Dla wszystkich drzwi otwarte
Ktoœ poda pierwszy ton, zagramy na góry koncert
Buków porą pachnącą nasiąkną œciany grą
A zmęczonym wędrownikom
Odpocząć pozwolę muzyką
Bo taki będzie mój dom, bo taki będzie mój dom.
Szukam, szukania mi trzeba ...
Gdy głosy usłyszę u drzwi, czyjekolwiek, wejdŸcie - poproszę
Jestem zbieraczem głosów
A dom mój bardzo lubi gdy œmiech œciany mu rozjaœnia
I gędŸby lubi pieœni, wpadnijcie na parę chwil
Kiedy los was zawiedzie w te strony
To dom mój otworem stoi
Dla takich jak wy, dla takich jak wy.
Szukam, szukania mi trzeba ...
LIMAK
Napada deszcz do szklanki A h
Napadał w bród, E cis fis
W deszczówce moczą nogi, h E
Zmęczone cienie chudych psów. h E A
(d9 A d9)
Z sufitu kapią krople, A h
W dziurawy dzban, E cis fis
Zapatrzył się przez szybę h E
Na mokrą panią mokry pan. h E A
(d9 A d9)
W przemoczonej trawie A fis
Chrapie œlimak zły G Fis h
Œlimaku pokaż rogi, E A D
Dam ci sera na pierogi A E A
Nie pokażę rogów, A fis
Bo nakapie mi G Fis h
Na lewy róg i prawy E A D
Nie, nie wyjdę z mojej trawy. A E A
(d9 A d9)
Kałuże tyją strasznie,
Pękają w szwach,
Wyleją na chodniki
I będzie powódŸ, że aż strach.
W kaloszu masz dwie dziury,
W płaszczu też
I będziesz sypiał u mnie,
Aż wyschną dachy, wyschnie deszcz.
W przemoczonej trawie chrapie limak zy ...
SOCA DYSK ...
Soca dysk zagin gdzie w konarach a d a C
Na polanę spłynął szary mrok a d a A7
Smętnie zadzwoniła gdzieœ gitara F G C a
W ciemnej ciszy czyjœ zamiera krok. d E7 a (A7)
Przy ognisku wędrowców gromada
W blasku iskier zamarł cieni krąg
Wysłuchując strony opowiadań
Zasłyszanych gdzieœ daleko stąd.
Pięciolinią wyznaczonym szlakiem
Błądzi zapomniany, niemy cień
A w swych troskach smętnie zadumany
Żegna œwiątek odchodzący dzień.
Znika w dali kalejdoskop twarzy
Zgasłych ognisk dym już sięga chmur
Pomyœl ile niespełnionych marzeń
Łączy z sobą pożegnanie gór.
Już nie znikną góry z twoich wspomnień
Oczy ikon, nieprzebyty szlak
Szumu jodeł nie da się zapomnieć
Będziesz co dzień wracał do nich w snach.
NI SI LASOM LAS
Mrok na schodach, pusto w domu a C
Nie pomoże nikt nikomu F C
Œlady twoje œnieg zapruszył F G
Żal się w œniegu F
Żal się w œniegu zawieruszył. f C G
Œni się lasom las C G
Œnią się deszcze C G
Jawią się raz wraz C G
Znikłe maje C G
I mijają znów F f
I raz jeszcze... C
A ja własnych słów C G
Nie poznaję F E7
Trzeba teraz w œnieg uwierzyć
I tym œniegiem się oœnieżyć
I ocienić się tym cieniem
I pomilczeć, i pomilczeć tym milczeniem
Œni się lasom las ...
SOSNA
Biega zboczem brzowo-zielona d g
Miedzią słońca i trawy zielenią C7 F
Biegłaœ zboczem strumienia spragniona d A7
Twoje włosy targał górski wiatr. A7 d
Zanurzałaœ swe dłonie w potoku
Który głazy w poszumie omijał
Burza kropel w sebrzystej pogoni
Obraz twój porwała wartko w dal.
I wracałaœ do góry powoli d g
Zielonoœcią i brązem strzelista C7 F
Gdy cię wchłaniał cień lasu znajomy B g
Znów twe włosy sosno targał wiatr. A d
SPIJANIE PIWA
T.LISZEWSKI
Siedząc w knajpie przy stoliku od okna C C7
Zatopiłem się w szklance piwa F f C C7
Chandra w piwie całkiem zamokła d G C a
Już nie będzie się do mnie dobijać. d G C
Chciałem teraz mieć trochę spokoju C C7
Złożyć broń i nie walczyć jak lew F f C C7
O ideał co zagubił się w boju d G C a
W szklance piwa zatopić swój gniew. d G C
Ile myœli przychodzi przy spijaniu piwa C G F C
Można sobie pomarzyć, można sobie pogdybać C G F C
Można sobie pomarzyć, można sobie pogdybać a G H7 a
Szukam właœnie spokoju przy spijaniu piwa. C G F C
I jedno słowo zwyczajne - spokój
Nie będę musiał do nikąd uciec
Ja z tego słowa utworzę dzieło
Jak Jobim sambę na jednej nucie.
Słowo to wplotę w nuty misternie
Ułożę w bukiet, w papier owinę
Sprzedam go tanio, po cenie mizernej
Za jeden uœmiech, za jedną chwilę.
Ile myli przychodzi przy spijaniu piwa ...
SPÓDNICZKA
Gdy powiedziaa - mam tego do a d a
To serce me drżało jak nigdy dotąd jeszcze d G7 C A7
Choć tak błagałem, choć tak prosiłem F G7
Zostań tu ze mną choć tylko chwilę C a
Lecz ty odeszłaœ jak ten cudowny sen. d E a (A7)
Dziœ zapomniałaœ tu do mnie przyjœć
Choć ja tak czekałem z nikłą nadzieją w sercu
I spoglądałem w pustą uliczkę
Może zobaczę twoją spódniczkę
Lecz ty nie przyszłaœ, pozostał nocy cień.
Gdzieœ już zapłonął gwiazd bladych sznur
Wiatr ucichł i skonał w objęciach sennej nocy
Proszę cię, błagam przyjdŸ tu na nazajutrz
Ja będę czekał z białą konwalią
Dobranoc miła, miej najpiękniejszy sen.
SPOSÓB NA NUD
Bywają takie dni, że w domu jest za ciasno B C F d(FGCa)
Garnitur ciąży ci, myœlami mkniesz za miasto. B F C F(FCGC)
Nie martw się forsy brakiem C (G)
Nie uważaj na głos żony F (C)
Obładuj się plecakiem B F (F C)
Ruszaj w œwiat znajomy C F (GC)
Nikną już w lasu œcianie rozgrzane miejskie mury
Na twoje powitanie słońce się chowa za chmury.
Nie martw si forsy brakiem ...
To nic, że z butów błysku już nic nie pozostało
Wieczorny blask ogniska zapali gwiazd niemało.
Nie martw się forsy brakiem ...
I znowu jesteœ w gwarze, i znowu jest za ciasno
Fizycznie jesteœ w biurze, myœlami mkniesz za miasto.
Nie martw się forsy brakiem ...
STANY POD MYM OKNEM
A. WIERZBICKI
Stanęły pod mym oknem G D
Jak wiejscy muzykanci H7 e
Gwiazdy, zielonooki sierpień C G
Po sadzie tańczył D
Księżycem całowany G D
Sad się rozrzewniał H7 e
Lekki był i cygański C G
Taniec sierpnia. D G
Łzy co nam z oczu zlecą G D
Ziemi o nas powiedzą H7 e
ChodŸmy w drogę C
Łzy w drodze obeschną G D
Łzy nie przynoszą ujmy G D
A my w tę noc wędrujmy H7 e
Roziskrzoną, rozœpiewaną, bezkresną. C G D G
Stanęły pod mym oknem
Jak wiejscy muzykanci
Gwiazdy, zielonooki sierpień
Po sadzie tańczył
Raz złocistoœć w korze drzew drżała
To sen ją płoszył
Ludzie mrużyli
Noc otwierała oczy.
zy co nam z oczu zlec ...
STARUSZEK JACHT
G e C D
Już dawno od morskiej wody burty zciemniały G D C D
I żagle nie jednym wichrem osmagane. G D C D
Staruszek jacht u kresu swoich dni C G C G
W przystani cichej o przygodach œni. D e C D
Hej! Ruszajmy w rejs G C G
Do portów naszych marzeń! D e
Jacht gotów jest, chodŸcie więc żeglarze. C D e C D G
Staruszek jacht duma może o pierwszym sztormie,
O rejsach których nie umie wciąż zapomnieć.
Gdy żagli blask na choryzoncie lœni
Wypłynąć chciałby jak za dawnych dni.
Hej! Ruszajmy w rejs...
Nieważne co się wydarzy, nieważne kiedy,
Zabierzcie w podróż staruszka raz jeszcze jeden.
Kto ujrzał raz przed dziobem morza dal
Powracać będzie wciąż do tamtych fal.
STATYSTYCZNY UNIFORM
A.BACIŃSKA, L.LUTHER
Na początku był smoczek, pierwszy spacer po mieœcie a E a A7
Przełykanych na siłę statystycznych gram dwieœcie d A7 d
Pierwsza œwieczka na torcie, pierwszy krok na dwóch nogach G7 C a
Ząb na nitce wyrwany w porę i przepisowo. F E
Statystyczny uniform, model szyty na miarę a E a A7
Precyzyjny jak echo, jak szwajcarski zegarek d A7 d
Chociaż ruchy krępował, chociaż dławił pod szyją G7 C a
Ale jakoœ się żyło, ale jakoœ się żyło. C a C E
Pierwszy maj niecierpliwie prasowany od rana
List do Saszy z Charkowa i do władcy Tarzana
Pierwszy rower na gwiazdkę, pierwsze oko podbite
Bo chciał każdy być Jankiem, a nikt nie chciał Szarikiem
Plakat z ABBą nad łóżkiem zamiast Œwiętej Rodziny
Całowana niezdarnie pierwsza w życiu dziewczyna
Kolczyk w uchu podwójny, żeby dziwił się beton
Ojciec łajdak co odszedł z jakąœ inną kobietą.
Statystyczny uniform, model szyty na miar ...
Pierwsze sto lat i gorzko, ona biała jak wata
Potem dzieci, tapety, pierwsza wpłata na fiata
W domu żona nieœwieża i wczorajsza gazeta
Pierwszy powrót nad ranem, jakaœ inna kobieta
Pierwsza renta od ZUS-u przeliczana dwa razy
Jeziorany w niedzielę, w dzień powszedni cardiamid
Pierwszy zawał znienacka, trzecia młodoœć pod tlenem
I kwaterka na górce - czwarta w rzędzie po lewej.
Statystyczny uniform, model szyty na miarę ...
STAWAJ W SZEREGU
"WOŁOSATKI"
Gdy kochasz życie, œwiat i ludzi C G
Jesteœ młody C
I w piersi mężne serce masz F G C
Gdy się nie lękasz słońca, wiatru d G
Złej pogody C
I trudom œmiało patrzysz w twarz a D G
Stawaj w szeregu i nie zwlekaj C G C
Słyszysz harcerska trąbka gra F G C
Bo dni mijają , czas ucieka d G C
W życiu każdego szkoda dnia. a D G7 (a G C)
Już się zbudziły trawy, kwiaty
Idzie wiosna
Przygrzewa słońce, pachnie las
Czas przyjacielu z gnuœnej nudy
Się otrząsnąć
Tysiące przygód czeka nas.
Stawaj w szeregu i nie zwlekaj...
Więc spakuj plecak, koc, menażki
I manierki
Złoœć i humory wyrzuć precz
Bo wyruszamy œwiat zdobywać
Dla piosenki
Odwagą, hartem naszych serc
Stawaj w szeregu i nie zwlekaj...
TAK NIEWIELE W YCIU MAM
Tak niewiele w yciu mam e A D h
Mam gitarę - na niej gram e A D h
Przede mną droga daleka e A D h
A na drodze tej może ktoœ czeka. e Fis h
Iœć z gitarą tu i tam
Przez sen gdzie rzeka i obłok
Tam może spotkam cię znów
To przed sobą jeszcze mam.
To przed sobą jeszcze mam.
e A D h G Fis h (H7)
Tak niewiele œwiata znam
I przez życie idę sam
Szła kiedyœ obok dziewczyna
Gitara ma wciąż ją wspomina.
I tak wędruję tu i tam
Przez sen gdzie rzeka i obłok
Tam może spotkam cię znów
To przed sobą jeszcze mam
To przed sobą jeszcze mam
TAKA PIOSENKA
Jest taka jedna piosenka we mnie a e a e
Zna ją kto poznał wędrówki smak a e H7
W mieœcie jej szukać nadaremnie a e a e
W lesie zanuci ją każdy głaz a e H7
Tyle jest nowa o ile stara
Tyle co we mnie poza mną jest
Niczyja jak ten wiatr w konarach
Choć nieraz czuje ją wiele serc
Widzę ją kiedy oczy zamykam e H7 e
Słyszę ją kiedy cisza trwa e H7 e
Bo to jest taka moja muzyka G D e
Co im ciszej tym ładniej mi gra C H7 e
Nie ma jej w wierszach co na papierze
Spisane z wiarą w słowa traf
W górach jej szukam, bo w liœcie wierzę
W drzewach jesiennych pełne barw
I piosnką żyję choć ułomna
Bo nie ma nutek, brak jej słów
Lecz bez niej dusza ma bezdomna
Więc szukać muszę wciąż i znów
Widz j kiedy oczy zamykam ...
TAM GDZIE BYAM (BYEM)
Tam, gdzie byłam - zielone łany C a d G
Niosły zapach skoszonej trawy C a d G
Ponad łąką mgliste tumany C e d G
Œwit przyniosły łzawy C G C C7
Po drogach, bezdrożach F
Polami i szosą C
Wędrować przed siębie F
Gdzie oczy poniosą. G C
Tam , gdzie byłam - wiatraki stare
Pustą dłonią wstrzymywały ziemię
I jak dawniej cienie ich szare
W trawach cicho drzemią
Po drogach, bezdroach....
Tam, gdzie byłam - powrócę znowu
Polną drogą, wœród smukłych wieżyc
A przed słońcem znów mnie ukryje
Cień przydrożnej wierzby.
Po drogach, bezdrożach....
TAMARA
Ty mnie nie kochasz ja to wiem a E7
Stąd smutek mój wynika a
Zdradziłaœ lube dziewczę mnie G7
Wybrałaœ półkownika C
On "Jabloneksy" kupuje ci E7
W ramionach ciebie kacza E7 a
I jak do kotki mówi - "ci, ci" E7
Taka u niego dacza. a
I ta choliera zabrał cię
Do domika z ogródkiem
Z podporucznikiem, bratem swym
Zamknęli cię na kłódkę
Znaczit we dwóch cię będą brać
Rozjeżdżać co niedzieli
A ja w agreœcie będę stać
I chyba się zastrzeli
U mnie rewolwer jest, ty wiesz
Ty dobrze wiesz Tamara
I pozwoleństwo także jest
To zanczy, że się staram
Pod okno przyjdę twe
W żółcieńkim mym kostiumie
By regularnie straszyć cię
Najlepiej tak jak umiem.
TANGO Z GARBEM
A.WIERZBICKI
Dawno miny czasy gdy matka d A7 d D7
Łzy kryjąc w kącie z cicha ronione g D7 g
Wsuwała chyłkiem ci do plecaka A A7 d
Bułeczki z serem i salcesonem E E7 A A7
Tak wyruszałeœ na swoje pierwsze
Te wymarzone, wyœnione szlaki
Ludziom kroczyłeœ ufnie naprzeciw
Nagle słyszałeœ szydercze takie :
To ten wariat z garbem d
Od tego się nie umiera A7 d
To ten wariat z garbem D7
Co turystycznie spędza czas D7 g
To ten wariat z garbem A A7
Który po drogach kurz wyciera A7 d
To ten wariat z garbem E
Który próbuje schwytać wiatr. E7 A7 (A d)
Potem mijały lata ty ciągle
Szukałeœ marzeń na szarych drogach
Struną dzwoniące, dymem przyćmione
Buty zmieniane na twoich nogach
Nic nie mówiłeœ widząc na niebie
Ptaków wędrownych tajemne szlaki
Potem wracałeœ niby do siebie
I znów słyszałeœ szydercze takie :
To ten wariat z garbem ...
Dzisiaj stateczny ojciec rodziny
Samochód, żona, dzieci, M-4
Brydż u znajomych i imieniny
Spacer w niedzielę, trochę opery
Czasem za oknem widzisz jak idą
DŸwigając swoje ciężkie plecaki
Chciałbyœ dołączyć, stanąć w szeregu
I znów usłyszeć szydercze takie
To ten wariat z garbem ...
TARADAJKA
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Siadam w bryczkę drewnianą, wysłużoną dwukółkę, C F7+ C G
Obok stawiam sakwojaż i zarządzam woŸnicy: C F7+ C G
ProwadŸ panie gdzie oczy poniosą, a e
Byle nie po próżnicy! F C
Do dobrego postoju, do krainy spokoju. d a C G
Taradaj taradajka a e
Jak z dzieciństwa bajka F C
Przez dojrzałe ciężko dudni lata! a e d G
Wyboiste wertepy to są życia sekrety a e F C
Taradaj taradajka a e
Chleb z omastą, gorzałka! d G
Gdy w samotnej podróży nieco czas mi się dłuży,
To zapraszam do stołu jak ja zabłąkanych aniołów
Na biesiadę w napotkanej gospodzie
Wieko kufra uchylam, kufel do dna wypijam. Sto lat !!!
Żyjmy w szczęœciu i zgodzie!
Taradaj taradajka ...
Ja musiałem na chwilę swą kompanię opuœcić,
By wam zdradzić sekretnie, co w kuferka czeluœci
Schowałem na wieki wieków klucze, wytrychy i kłódki,
Co otwierają i zamykają
Drzwi do lasu i do raju bram!
Taradaj taradajka ...
TAWRNA POD PIJAN ZGRAJ
Kiedy niebo do morza przytula si z paczem C E a F
Licho sosny garbate do reszty wykrzywia C G d G7
Brzegiem morza wędrują bezdomni tułacze C E a F
I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał. C F G7 C
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają" F G C a
Do tańczących rozhukanych œcian F G C a
I do dziewczyn, które serca F G
Za złamany grosz oddają C a
Nie pytając czyœ ty kiep czy drań. d G7 C (a)
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią do morza
Gdy pół słońca, pół nieba, pół morza rozpali
Opuszczają wędrowcy uœpioną gromadę
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie "Pod Pijaną Zgrają"
Spływa smutek z okopconych œcian
A dziewczyny z półgrosików
Amulety układają
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć
WeŸ węzełek na plecy - ruszaj w œwiat, w nieznane.
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają"
Do tańczących rozhukanych œcian
I do dziewczyn, które serca
Za złamany grosz oddają
Nie pytając czyœ ty kiep, czy drań.
TSKNICA
Na przełęczy przysiadł wrzesień e D
Œmieje się ukradkiem C D H7
Skrzydłem kruka włosy czesze e D
Rozczochranym wiatrom C H7 e
Buczynie jej wargi sine C G
Maluje czerwienią C H7
I korale jarzębiny e D
W bańki cerkwi leje. C H7 e
Do gór do Beskidzkich Gór e C
Zawracamy kroki D e
Przez równin zielonych mur e C
Dolin rzecznych krocie D e
Do gór, do Beskidzkich Gór e C
Zawracamy oczy D H7
By dojrzeć w buczyny pniach e C
Madonn twarze złote D e
Mgły strącając po dolinach
Jesień wozem jedzie
Znarowione konie spina
Worek chleba wiezie
I naszym wołaniem
Zmęczona odchodzi
Tylko echo wyprowadza
Na rozstajne drogi.
Do gór do beskidzkich gór ...
TO CO BYO MINO
J.MAŁECKI
Gdzieœ na rajdowym szlaku D C G
Maj nas deszczem zapraszał w swe progi C D G
Tęczę słońcem tkał na drutach deszczu H7 e
Kurzem œcielił nam rajdowe drogi. C D G
To co było - minęło G D C G
To co było - nie wróci G D H7 e
Tylko wiatr, wędrowny wiatr C D G e
Nasze piosenki nuci. C D G
Ciche dŸwięki gitary
Pozwalały płonąć ognisku
A z dymem się snuł refren stary
Po uœpionym już wrzosowisku.
To co byo - mino ...
Często w myœlach wracamy
Do gitary, ogniska i szlaku
Z biciem serca piosenek słuchamy
Zaglądamy do starych plecaków.
To co było - minęło ...
Czas wędrował za nami
Zmienił nas i przyjaciół pozmieniał
Wszyscy gdzieœ się rozbiegli po œwiecie
Dziœ zostały już tylko wspomnienia.
To co było - minęło ...
TO JEST WANIE TO
Kiedy wyjdziesz na ulic C
I dziewczyna cię zachwyca F
Mówisz OOO! To jest właœnie to! C G
Tego szukasz od miesięcy C
Tego pragniesz i nic więcej C7 F
Mówisz OOO! To jest właœnie to ! C G C
Ciepłych słówek jej nie skąpisz F
Aż rumieniec jej wystąpi C
Mówisz OOO! To jest właœnie to ! C G
Chociaż miała chłopców dwustu C C7
Ty przypadłeœ jej do gustu F
Mówisz OO! To jest właœnie to ! C G C
C F C F C G C
Potem długo będziesz kochać
Gdy cię rzuci będziesz szlochać
Powiesz OO! To jest wlaœnie to !
Przecież miłoœć nie trwa wiecznie
Więc się rozstać jest bezpiecznie
Powiesz OOO! To jest właœnie to !
Minie kilka dni rozmyœlań
Znajdziesz sobie nową przystań
Powiesz OOO! To jest właœnie to !
Taka się nie zdarza co dzień
Taka się na wszystko zgodzi
Powiesz OOO! To jest włœnie to !
TRATWA BLUES
Zbuduj sobie ma tratw i popyn rzek w dó C G7 C
Zbuduję sobie szałas na prerii poœród ziół F C A7
O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle. d G7 C
W fotelu na biegunach bujałem się nie raz
Choć ludzie mi mówili, że mogę skręcić kark
O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle.
Zabrałem ją na tańce - tańczyła z nim nie raz
Po œlubie przysięgała: ten ktoœ to był jej brat
O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle.
Przedwczoraj na mym polu grasował jeden chrząszcz
Dziœ trzy tysiące chrząszczy bawełnę zżera mą
O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle.
Zbuduję sobie małą tratwę i popłynę rzeką w dół ...
UMBRIAGA
Kiedy jacht nie wraca znów a7 D7
I w główkach portu ciągle go brak H7 e
Przejmujesz się i serce ci drży a7
A może już pozostanie tak. a7 H7
A Umbriaga wciąż gna H7 e
Silnych wiatrów nie boi się e a7
Szuflady wali raz po raz a7 D7
Bo przebrany ma bras D7 H7
Więc nie przejmuj się H7 e
Oni wrócą tu e a7
Bo oprócz wiatrów i burz a7 D7
Musisz być i już D7 G H7
Ty jesteœ wróżką mą
O której myœlę pzez cały czas
I chociaż żużel jest, piękna pogoda trwa
Twą piękną postać i twarz przed oczami mam.
UWERTURA DO PIENI
Kiedy noc się w powietrzu zaczyna C d
Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna F C
Wszystko bawi ją i wszystko cieszy C d
Wszystko chciałaby w ręce brać F C
Diabeł dużo jej daje w podarku
Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
I z gwiazdami chciałaby spać.
Ja jestem noc czerwcowa C d
Królowa jaœminowa F C
Zapatrzcie się w moje ręce C d
Wsłuchajcie się w nocny chód. F C
Ale zanim mur gwiezdny ją oplótł
Idzie krokiem tanecznym przez ogród
Do ogrodu przez senną ulicę
Dzwonią nocy ciężkie zausznice
I przy każdym tanecznym obrocie
Szmaragdami błyszczą kołki w płocie
Wreszcie do nas pod same okna
I tak tańczy i œpiewa nam.
Ja jestem noc czerwcowa ...
W LESIE LISTOPADOWYM
Wokół góry, góry i góry a E a
I całe moje życie w górach E a
Ileż piękniej drozdy leœne œpiewają C G
Niż œpiewak płatny na chórach E a
Wokół lasy, lasy i wiatr
I całe życie w wiatru œwistach
Wszyscy których kocham wita was
Modrzewia ikona złocista
Jak łasiczki œcieżka w œniegu d E a
Droga życia była kręta d G C a
Teraz z lasów zeszła na mnie d E a
Młodych jodeł zieleń œwięta. E a
Nieludzką ręką malowany
Jest wielki smutek duszy mojej
Lecz nawet Złockiej Ikonie
Ja nigdy nic nie powiem.
Wokó góry, góry i góry ...
Ważne są tylko kopuły pieœni
Które na górze wysokiej zostaną
Nikt nie szuka inicjałów cieœli
Gdy cieœle dom postawią.
Przyjaciele, którzy jemioły czcicie
Dobrze, że chodzicie œwiatem
Wkrótce jodełkę zieloną spalicie
By darzyła was ciepłym latem.
Wokół góry, góry i góry ...
W MIECIE JAK RYBY TRAMWAJE
(Nocna piosenka o mieœcie)
W mieœcie jak ryby tramwaje C G
A miasto jak studnia bez dna F e
A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw C G d a
Schyla się nocą i œwitem powstaje C d
Nad rybną studnią bez dna. e a
Zaułków lipcem sparzonych A F
Wyciszyć nie może zmrok G F C
Zasiedli na ławkach, zasiedli na ławkach E a
Ludzie co twarze dniem umęczone F C
Pod lipiec kładą i zmrok. G C
Pod lipiec kładą i zmrok. d E a
Nie œpię bo spotkać chcę w mieœcie
Tę ciszę co gęsta jak noc
Rozmawiać z krokami, moimi krokami
I oto idę nocy naprzeciw
Bo wokół cisza i mrok
Czekam aż neon przytłumi
Rozmyta latarnia dnia
Odnajdą się cienie, odnajdą się cienie
I ludŸmi ulice zatłumią
Czekam na przyjœcie dnia
Czekam na przyjœcie dnia.
W miecie jak ryby tramwaje ...
WALCZYK NIE ZE MN
Jeszcze ci się oczy pomylą G Ezm G
Nie te, nie te będziesz całował C D7 G
Nie tą przyjdziesz do mnie godziną a G
I krótka będzie nasza rozmowa. a h a D7
Nie ze mną będziesz szczęœliwy G D7 G
Nie ze mną będziesz uczciwy C Ezm G
Nie ze mną a ja nie z tobą c F B g
Widzisz sukienkę mam nową. c D7
Jeszcze ci się piersi pomylą
Nie te, nie te będziesz całował
Może ci powiem, że byłeœ chwilą
I nie uwierzę we własne słowa.
Nie ze mną będziesz szczęœliwy ...
Nie poznasz mnie na ulicy
A przecież będę ta sama
Wszystko już może być niczym
Ja jednak będę warta rzucania.
Nie ze mn bdziesz szczliwy ...
WE WTOREK PO SEZONIE
"WOŁOSATKI"
Złotym kobiercem wymoszczone góry C F C
Jesień w dolinę przyszła dziœ nad ranem C F C G
Buki czerwienią zabarwiły chmury C F E a
Z latem się złotym właœnie pożegnałem F G C G
We wtorek w schronisku po sezonie C F G C
W doliny wczoraj zszedł ostatni goœć a d G
Za oknem plucha, kubek parzy dłonie C F E a
I tej herbaty i tych gór mam doœć F G C (G)
Szaruga niebo powoli zasnuwa
Wiatr już gałęzie pootrząsał z liœci
Pod wiatr, pod górę znowu sam zasuwam
Może w schronisku spotkam kogoœ z bliskich
We wtorek w schronisku po sezonie...
Ludzie tak wiele spraw muszą załatwić
A czas sobie płynie wolno "panta rei"
Do siebie tylko już nie umiem trafić
Kochać - to więcej z siebie dać , czy mniej?
We wtorek w schronisku po sezonie...
WDROWIEC
(d F C d)
Nie oglądaj się za siebie kiedy wstaje brzask d F
Ruszaj dalej w œwiat, nie zatrzymuj się C g d
Sam wybierasz swoją drogę - z wiatrem czy pod wiatr d F
Znasz tu każdy szlak, przestrzeń woła cię. C g d
Przecież wiesz, że dla ciebie każdy nowy dzień F C g d
Przecież wiesz, że dla ciebie chłodny lasu cień F C g d
Przecież wiesz, że dla ciebie bywa letnia noc F C g d
Przecież wiesz, że wędrowca los to jest twój los. F C g d
Lœni w oddali toń jeziora, słyszysz ptaków krzyk
Tu odpoczniesz dziœ i nabierzesz sił
Ale jutro znów wyruszysz na swój stary szlak
Będziesz dalej szedł, tam gdzie pędzi wiatr.
Przecie wiesz, e dla ciebie kady nowy dzie ...
WDRUJ Z NAMI
"WOŁOSATKI"
Póki ci nie zara nuda C G
Póki siłę jeszcze masz F C
Póki ci nie straszne słońce a D7
Wielki deszcz i silny wiatr F G
Póki lubisz liczyć gwiazdy C G
Przy ognisku trzymać straż E a
Spakuj plecak, załóż buty F C
Dalszy ciąg już chyba znasz a G
Wędruj z nami lasami, polami C F G
I maszeruj bez końca, bez celu C F G
A gdy spotkasz przygodę E a
Wtedy szybko się dowiesz G C
Że tak warto na luzie czasem żyć. F G C
W lesie ci zagrają drzewa
W polu ci zaœpiewa ptak
Deszcz opowie ci legendę
Do snu ukołysze wiatr
Płomień ognia cię ogrzeje
A piosenka radoœć da
Ty i twoi przyjaciele
Każdy cię już tutaj zna
Wędruj z nami lasami, polami...
Kiedy młode lata miną
Kiedy sił już będzie brak
Kiedy nogi już zmęczone
Nie powiodą cię na szlak
Siedząc w cieple przy kominku
Zapatrzony w ognia blask
Będziesz w ciszy snuł wspomnienia
Tamtych ognisk słyszał trzask
Wędruj z nami lasami, polami...
WIATR PRZYSTOJNY
Wiatr przystojny w garniturze D
Chce podobać się złej chmurze a
Chmura w złoœci deszczem go przepędza G D
Wiatr się schował w jakimœ oknie D
Jest szczęœliwy, że nie moknie a
A miał wkrótce chmurze być za męża. G D
Lecz nie jest Ÿle F C
Mogło być gorzej A7 d
Czasem w życiu zdarza się F C
Pechowy dzień. D
Wiatr szczęœliwy w wolnym stanie
Zawsze stać go na zawianie
Zawsze stać go na samotny spacer
A niejedna chmura teraz
Kocha, cierpi i umiera
Mówiąc - wietrze mogło być inaczej.
Lecz nie jest Ÿle
Mogło być gorzej
Czasem w życiu zdarza się
Pechowy dzień
WIDOK ZE WINICY
Taki tam spokój ... Na gór zbocza a e d E
Œwiatła się zlewa mgła przeŸrocza a e d E
Na senną zieleń gór, na senną zieleń gór. F G C E a e a
Szumiący z dala wœród kamieni
W słońcu się potok skrzy i mieni
W srebrnotęczowy sznur, w srebrnotęczowy sznur.
Ciemnozielony w mgle złocistej
Wœród ciszy drzemie uroczystej
Głuchy smrekowy las, głuchy smrekowy las.
Na jasnych, bujnych traw poœcieli
Pod słońce się gdzieniegdzie bieli
W zieleni martwy głaz, w zieleni martwy głaz.
O œcianie nagiej, szarej i stromej
Spiętrzone wkoło skał rozłomy
W œwietlnych zasnęły mgłach ,w œwietlnych zasnęły mgłach.
Ponad doliną się rozwiesza
Srebrzystoturkusowa cisza
Nieba w słonecznych skrach, nieba w słonecznych skrach.
Patrzę ze szczytu w dół: pode mną
Przepaœć rozwarła paszczę ciemną
Patrzę w dolinę w dal, patrzę w dolinę w dal.
I jakaœ dziwna mię pochwyca
Bez brzegu i bez dna tęsknica
Niewysłowiony żal, niewysłowiony żal...
WIECZÓR
Niebo twarzą chmurną w rzece się przegląda h h7+ A G
W palce fali sypie groszem gwiazd h G0 Fis
Ptasie nutogrady z nieba pospadały h h7+ G Fis
Sennie cichną w cieple pęczniejących gniazd h G0 Fis h
Coraz bliżej nam do siebie G A7
Coraz bliżej nam do ciszy D G
Wykrzywione lustro snu wykrzywia twarz e Fis
Konik polny skrzypce stroi G A7
Na wieczorną, cichą nutę D G
Babie lato w biało - sennej strunie gra... e Fis
Wiatrak skrzydłem tłucze o wysokie niebo
Chwyta go w wędzidła wiatru pęd
Jeszcze raz się spręży i do nieba frunie,
Wczoraj œnił, że œwięci wypiekają chleb.
Coraz bliej nam do siebie ...
Biegniesz przeŸroczysta, w skrzydło wiatru wpięta
Szeptem cię prowadzi leœny duch
Drzew długie nożyce tną powłokę nieba
Dzień zamyka ptaków wędrujących klucz.
Coraz bliżej nam do siebie ...
WÓCZGOM
Nam wóczgom do ycia potrzeba B F D7
Woni pól i łąk zielonych, krzyku białych mew g d D7
Gwizdu wiatru, czasem kromki chleba g d
Gromki jest włóczęgów œpiew E7 A7 d
Nas włóczęgów nie przestraszy burza
Choć nad nami tylko dach z gałęzi drzew
Na wędrówce dni nam się nie dłużą
Z młodych piersi płynie œpiew
Jeœli żal humor czasem skosi
Na to też najcudowniejszy mamy lek
Gdy włóczęgę do siebie zaprosisz
Zniknie żal i zabrzmi pieœń.
WPAW
Przekładanie rąk nad obrazem dna h e C D G
Tam gdzie widać drugi brzeg h e C G
Koncert życzeń zawsze trwa C G a G
Skwar, południe, pogoda G a7
Wspak we wodzie dwojący się las E7 a7
Taka rwąca, szumiąca ta woda a7 d
Taki rwący, szumiący ten czas. a7 E7 a
Nierozwiany mit, w dali pierwszy plan
W dwóch odbiciach drugi brzeg
Tylko wstawić w złoto ram.
Skwar, poudnie, pogoda ...
Przechylony prom wolną drogę ma
Trzeba wierzyć w drugi brzeg
By przepłynąć rzekę wpław.
Skwar, południe, pogoda ...
WRACAMY PO SOCA BLASK
Z gór oglądam jak ten œwiat D h
Odmienia barwę, kształt e C A7
Każdy dzień przybiera nową twarz D Fis h G
Gdy szumi las, zielony las. D A G D
Wracamy po słońca blask. G fis e A7 D
Zostawiłeœ miejski gwar
Na sercu parę łat
Wiatru smak od dzisiaj z sobą nieœ
I łańcuch ognisk rozsianych gdzieœ.
Wracamy po soca blask.
Z gór spoglądać lubię w dal
Gdy œwiat odsłania twarz
Ptaki wskażą nową drogę nam
Nim przyjdzie zmierzch my będziemy tam.
Wracamy po słońca blask.
WRESZCIE JAD
Wreszcie jadę, niech mnie kołysze F A7
Turkot miarowy kół d A7
Niech zagłuszy miasta rytm d C C7
Co jeszcze pod skronią drga. F A7
Coraz dalej książek labirynt F A7
Uczelni ciemny hall d A7
Tu przede mną dzień nowy niesie d C C7
Uœmiech wolnego œwiata. F A7
Gdy na spotkanie krętych szlaków lata d C
Wyruszamy bogatsi o rok F E A
Znikają senne mary niedospanych nocy d C
Nie drażni cię w pociągu tłok. F E A A7
F A7 d A7
F A7 d C F C F
Już za chwilę pociąg przystanie
Wyrzuci tłum na ląd
Słońcem przywita nas Zakopane
Koœcielec jakby o krok
Góry bliskie zagrają szczęœciem
Na trąbitach granitowych skał
Pod kładką zaszumi siwa woda
Łąki całe we kwiatach.
Gdy na spotkanie krtych szlaków lata ...
WRÓD BURZ
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"
Chwila oddechu w podróy a
To cisza przed i po burzy d
Burzy co pali i niszczy G
Burzy co deszczem nażyŸni. F0
Podróży na wyspy nieznane a
Na ludne i te bezludne d
Gdzie skarby znajdować musi G
Każdy w głębinach swej duszy. C E7
Wœród burz co szaleją i co grożą w dali C F G C
Kiedy się wszystkie siły rozprzęgły w naturze a d G
Ocalić można wszystko jeœli się ocali C F G C
To co nas robi ludŸmi, nasze własne burze. a d E a
Warto codziennie od nowa,
Z nadzieją pokład szorować
Uwijać na grotmasztach
Przytulne bocianie gniazda
Bo wiele natrudzić się trzeba
Aby podtrzymać strop nieba
By ujrzeć z tańczącej rei
Nowy ląd-rąbek nadziei.
Wœród burz co szaleją i co grożą w dali ...
Można na wyspie bezludnej
Podchwycić dłonią horyzont
Popuœcić wodze fantazji
I ujrzeć żagli tysiąc.
Wszystko co w dali się bieli
Zwiastunem jest nadziei
W życiu potrzebny w plecy wiatr
I piękny jacht co zwie się FART!
Wœród burz co szaleją i co grożą w dali ...
WYZNANIE NA WIOSN
Wierz w deszcz z powystrzpianych chmur D A h
I w zmierzch w nadętych krzewach bzu G h G
Wierzę w drzew zielonych krocie łez D A h
I koty dwa na płocie, i wiatru ciepły wiew. G A D G A D
Wierzę w drzwi otwarte na mój głos
I hymn kiedy go œpiewa kos
Stary dach z bakobrodami mchu
I 140 skrzatów co wchodzą pod mój próg.
I dłoń w podzięce dam A E fis
Temu co otwarł nieba kram D A G A
I łzę w podzięce œlę A E fis
Za mój œwiat, w którym jest : D E G A
Deszcz z powystrzępianych chmur
I zmierzch w nadętych krzewach bzu
Krocie łez w zielonym szumie drzew
I koty dwa na płocie
I wiatru ciepły wiew.
I œpiew w nagrodę dam
Temu co nalał wiosnę w dzban
I promień słońca œlę,
Za mój œwiat, w którym œnię, że :
Drzwi otwarte na mój głos
I hymn co go wyœpiewał kos
Stary dach z bakobrodami mchu
I 140 skrzatów, co wchodzą pod mój próg.
ZA CELEM
Nie wie soce ani deszcz d C d C
Jaki jest przed nami cel d C d C
Tyle œcieżek tu i tam d C d C
Cel się wkrótce zjawi sam. d C d C
Rok ma tyle pięknych dni
Dostrzeganych spoza szyb
Gdzieœ przy drodze kwitnie kwiat
Szybę stłucz - wejdŸ w jego œwiat.
W drodze słońca nie przesłoni żaden dach g a
Podpierany jarzmem kilku martwych œcian g a
W drodze ziemi smak poczujesz, pojmiesz ją g a
Jak dziewczynę będziesz kochał, wracał wciąż. g a (A7)
ZA NASZYM DOMEM
"EKT GDYNIA"
Pospadały z drzew kasztany gubi liœcie klon a e
Odleciały już bociany do cieplejszych stron d a e
Przeciągają się wieczory coraz krótsze dni a e
I tylko dłużej nam się œni F E-E7
Za naszym domem zapony sady a G C d
W kalendarzach wrzesień, znów przybyło lat a E a E
I w twoich włosach zostawiła œlady a G C d
Kolorowa jesień ogarniając œwiat a E F E (F E a)
Zapraszają nas ogrody, echem woła las
To dojrzałych jabłek pora grzybobrania czas
Gdy rozpala się ogniska nad ramiona drzew
Popłynie z dymem wspólny œpiew
Za naszym domem...
Słońce coraz niżej kroczy, woda z chłodu drży
Wiatr wymiata prosto w oczy pozostałoœć mgły
Tylko rzeka nieustannie niepokojąc nas
Przemijający płynie czs
Za naszym domem...
ZADUMA WIOSENNA
E.K.ADAMSCY
Zegar ukryty w kącie pokoju d
Szuka zgubionych dni E a
A my za słoneczną firanką E a
Bo nic prócz okien nie mamy E a
Czekamy, czekamy, czekamy. d E a
Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie C G C
Papieros tli się od niechcenia G C
Zanim leniwy dzień zaœnie a d
Układasz w myœli złote marzenia. G C G
Bo nigdzie wyjœć już ci się nie chce C G C
I płakać z deszczem nie chcesz w duecie G C
Lepiej poczekaj przy herbacie a d
Aż wiosna słońce ci przyniesie. G C G
Znowu papieros, popiół strącony
Na popielniczce łza
A my ukryci w milczeniu
Bo nic prócz milczenia nie mamy
Słuchamy, słuchamy, słuchamy.
Zatapiasz yk w zimnej herbacie ...
I jeszcze jedna długa godzina
Zabraknie zaraz dnia
A my w słonecznych uœmiechach
Bo nic prócz uœmiechów nie mamy
Żegnamy, żegnamy, żegnamy.
Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie ...
ZAJAZD POD RÓ
Dla zakochanych i bezdomnych G C G
Wędrowców, których trapi pech C D
Jest jedno miejsce, które szczęœcie im zapewni C D G e
Da ciepłą strawę, œwieży chleb. C D G G7
Bo to jest Zajazd pod Różą C D
Pod różą czerwoną jak płomień G e
Gdzie wino płynie strumieniami C D G G7
Przy dŸwiękach gitary C D
Czas nam płynie wolno G e
Tu możesz zjeœć i wypić z nami. C D G
Gdy głód cię zdybie gdzieœ na szlaku
I nie masz siły by dalej iœć
Uœmiechnij się bracie i pędŸ do zajazdu
On cię nakarmi da ci pić
Bo to jest Zajazd pod Ró...
Choć niewygodne twoje łóżko
I na poddaszu pokój ten
Tu czystą poœciel masz i w kącie lustro
I co noc własny nowy sen
Bo to jest Zajazd pod Różą...
Wymarzyć można sobie wszystko
To co do głowy przyjdzie nam
I ciemną nocą, kiedy gwiazdy błysną
Przyœni się znowu zajazd nam
Bo to jest Zajazd pod Różą...
ZAKOCZENIE (na motywach "Atlantis" - Donowana)
Oto droga przede mn - karta C D
Niespełniona opisem zdarzeń F C G
Oto kroki - tykanie zegara C D
Aż po czasu najdalszy kraniec F C G
Oto wola - ziarno kiełkujące
Jakże wątło i jakże nieœpiesznie
Zasiane byle jak na łące
Olbrzymiego , groŸnego powietrza
/Błazen płacze, œmieje się błazen
Karuzela z twarzami w pędzie
Barwny kram z dworem przeznaczeń
Przy strzelnicy gdzie celem szczęœcie.
Błazen płacze, błazen się œmieje
Zgiełk, przy w łuk ustawionych stołach
Może dziœ wiatr inaczej zawieje
Może jutro zamknie się koło/.
Ile pytań we mnie, a ile
Pustych miejsc przy słowie odpowiedŸ
W ilu dróg zanurzyłem się pyle
By i tak nie móc trafić ku sobie
Wiem co woda, powietrze i ogień
Ale powiedz - gdzie znajdę wytchnienie
Gwiazdo moja, która mnie prowadŸ
Po bezkresu nieba przestrzeniach.
ZAMKNIEMY DZRZWI NA KLUCZ
E. ADAMIAK
E A E H7
Zamkniemy drzwi na klucz E A E A
Klucz rzucimy byle gdzie E A E A
I nic nie będzie prócz E H7
I nic nie będzie prócz gis cis
Ciebie i mnie, ciebie i mnie. A E H7
Niech walą przez trzy dni
Niech się dobijają nocą
Nie otworzymy drzwi
Nie otworzymy drzwi
Bo i po co, bo i po co ?!
Co nas obchodzi E
Co nas obchodzi ten œwiat A E A
Œwiat od którego E
Dzielą nas cztery œciany cis A H7
My w naszym domku A
Jak w srebrnej łodzi E cis
Przwędrujemy przez oceany. G F E H7 E (H7)
E A E H7
Nie patrząc w gwiazdy
Nie licząc godzin
Nie wypatrując
Brzegu za mgłą
Co nas obchodzi
Co nas obchodzi
Wszystko co nie jest Tobą i mną.
Piosenka ta od dziœ
Niech magiczną siłę ma
Ty o mnie przy niej myœl
Ty o mnie przy niej myœl
O tobie ja.
Niech pzypomina nam
Gdy się zdarzy być daleko
Że ktoœ jest w domu sam
Że ktoœ jest w domu sam
I że czeka.
Co nas obchodzi ...
ZEGAR
Oddam zegar na zawsze w dobre ręce a D a G
Stary zegar, który po ojcu mam a D a G
Zegar co bije w moim sercu d G e a
Zegar co zęby przy mnie zjadł. d G e
Potraciłem, oddałem prawie wszystko
Szafę i dwa krzesła wziął nocny stróż
Szczęœciem, że grzbarz wziął łopatę
Na pewno jej nie odda już.
Już mnie tutaj nic nie trzyma F G C a
W każdej chwili mogę iœć F G C a
Jeszcze tylko zegar oddam ten F G e a
Bo za ciężki by go nieœć. F e d9
Oddam zegar w naprawdę dobre ręce
Dobry zegar co czasem rządzi sam
Nie trzeba wcale go nakręcać
Kto zechce całkiem darmo dam
Podpaliłem rupiecie na poddaszu
Poszedł banknot ostatni na ten cel
Nic nie mam co by mnie trzymało
Nic, tylko zegar oddać chcę.
Ju mnie tutaj nic nie trzyma ...
EGLARZ
MASŁYK
C e F G C e F G
Taki był od wiatrów stu ogorzały C e d G7 C e F G
Tylko ze sobą w pokera grał C G
Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym C e d G7 C e F G
Czasami dziewczyny miał C G
Wypływał sam, kiedy noc rozchełstana a F G C
Biegała w wodzie w koszuli z pian d G7 C
W zmarzniętych rękach trzymał ster drewniany a F G C
Czekał na wiatr, czekał na wiatr a F d G7
A woda się œmiała za buratmi C a
Kiedy podnosił do ust d G7 C F G
Stary talizman na dobre wiatry C a
Uschniętą różę z piór. d G7 C (F G)
Znał porty, gdzie diabli piwo sprzedają
Z niejednym takim nie raz pił
Do ludzi wracał w jesień zardzewiałą
Z samego œrodka mgły
Wyciągał łódŸ na swój brzeg, żagiel chował
Wieczorem białe portki brał
Owijał różę w podarty celofan
Odchodził sam, odchodzil sam.
A woda si miaa za buratmi...
W czas zimowy, kiedy wiatr hulał w drzewach
Z dziewczyną z jednej szklanki pił
Słone ballady o piratach spiewał
Z pamięci liczył dni
Taki był od wiatrów stu ogorzały
Tylko ze sobą w pokera grał
Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym
Czekał na wiatr, czekał na wiatr.
A woda się œmiała za buratmi...
EGLARZ O HO HO
Kolorowych mórz mozaika, o Ho Ho ! a
To nie kłam, to nie jest bajka, o Ho Ho ! d
To jedyny œwiat dla majtka E
To dla niego raj. E a
Maszty i stalowe liny, o Ho Ho !
Jednostajny ryk maszyny, o Ho Ho !
To dla niego œwiat jedyny
To dla niego raj.
Bo my żeglarze, dzieci wolnej przestrzeni a E a
Bo my żeglarze, co żyją tylko z dnia na dzień a E a
Żeglarz w słońcu ogorzały, o Ho Ho ! d
Mina groŸna, wzrok zuchwały, o Ho Ho ! a
Płynie i omija skały, dzielny morza syn. E E7 a
W starym porcie, gdzieœ w melinie, o Ho Ho !
Przy koniaku i dziewczynie, o Ho Ho !
Życie nam beztrosko płynie
Pal je zresztą szeœć.
Piosnka ta beztroska, pusta, o Ho Ho !
I dŸwięk tłuczonego lustra, o Ho Ho !
Koralowe twoje usta
Całowały mnie.
Bo my eglarze, dzieci wolnej przestrzeni ...
EGNAJ AMERYKO
Z każdą chwilą, z każdym słowem coraz dalej G D G G7
Tak na przekór wszystkim wielkim dniom e C D
Biegnę naprzód w codziennoœci zasłuchany G D e C
I żelaznej drodze daję rękę swą G D G G7
Żegnaj Ameryko, trzymaj się C D G
Spotkamy się w Nowym Orleanie e C G D
A na razie krótkie słowa dwa G D e C
Moje uszanowanie. G D G
Tylko stukot kół natrętnie przypomina
Niepoważne słowa, gesty niepoważne
I życzenie, że gdy podróż swą zaczynasz
To nie pozwól jej zbyt wczeœnie się zakończyć
Żegnaj Ameryko, trzymaj się...
Cóż, że ciasno jest w wagonie trzeciej klasy
Nie zachęca do rozmowy współpasażer
Może tak jak ja chce wieżyć w lepsze czasy
Slogan co reklamą œwietlną w głowie płonie
egnaj Ameryko, trzymaj si...
ÓTE LICIE
óte licie z drzew spadaj d g d A7 d
Za oknami œwiszcze wiatr g C F A7
We wspoomieniach wciąż wracają g A7 d B
Tamte chwile z młodych lat. d A7 d (D7)
Już ci więcej przed wieczorem
Nie odpowie ptaka krzyk
I na piasku nad jeziorem
Ognia nie rozpali nikt.
Mgła cię więcej nie otoczy
Nie zapachnie latem wrzos
Dzień powszedni cię zamroczy
Gdy przeminie wspomnień głos.
ÓTE SONECZNIKI
óte soneczniki z czarnym sercem w rodku e H7 e
Grzeją się na słońcu przy złamanym płotku E7 a H7 e
Przyszło złote słonko, oœwieciło œwiat E7 a
Przywędrował wrzesień i na przyzbie siadł ... D G H7
Słowik w gaju skrył się, a fujarka gra e a
Czerwcowego kujawiaka. H7 e
Mokre chabry główki pochyliły w cień
Cóż to za gorący, za upalny dzień
Nawet konik polny dosyć słońca ma
I cichutko siedzi w krzakach.
Tylko słoneczniki słońca się nie boją e H7 e
Przy złamanym płotku nieruchomo stoją E7 a H7 e
Żółte słoneczniki z czarnym sercem w œrodku e H7 e
Grzeją się na słońcu przy złamanym płotku. E7 a H7 e
Przyszło babie lato, osrebrzyło œwiat
Przywędrował wrzesień i na przyzbie siadł ...
Lecą złote liœcie, wiatr w gałęziach gra
Wrzeœniowego kujawiaka.
Czasem zimne słońce wyjrzy spoza chmur
I żałoœnie spojrzy na żurawi sznur,
Czasem spadnie z nieba kryształek jak łza
Wzesień deszczem się rozpłakał.
Smutne słoneczniki w dół się pochyliły
Swoje żółte płatki na wiatr pogubiły. ...
ZWIEWNO
"BEZ JACKA"
Brzęk muchy w pustym dzbanie co stoi na półce a
Smuga w oczach po znikłej za oknem jaskółce G
Cień ręki na murawie, a wszystko niczyje F
Ledwo się zazieleni już ufa że żyje. E
A jak dumnie się modrzy u ciszy podnóża a
Jak buńczucznie do boju z mgłą się napurpurza G
A jest go tak niewiele, że mniej niż niebiesko F
Nic prócz tła biały obłok z liliową przekreską. E
W dal œwiata w œlepiach wróbla, spotkanie traw z ciałem
Szmery w studni, ja w lesie, byłeœ mgłą ? - bywałem
Usta twoje w alei, œwit nad groblą we młynie
Słońce w bramie na oœcież, zgon pszczół w koniczynie.
A jak dumnie si modrzy u ciszy podnóa ...
Chód po ziemi człowieka co na widnokresie
Malejąc mało zwiewną gęstwę ciała niesie
I w tej gęstwie się modli i gmatwa co chwila
I wyziera z tej gęstwy w œwiat i na motyla.
A jak dumnie się modrzy u ciszy podnóża ...
SPIS TRECI:
A TU W GŁOWIE
Spis wybranych wersów:
Chociaż wszyscy nam mówią G e