CO MOŻE MIŁOŚĆ ? Rozważania Różańcowe
Tajemnice Radosne
Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie
Można być bardzo zajętym, ciągle narzekać na brak czasu, mieć „na głowie” tysiące ważnych spraw, ciągle się spieszyć na jakieś kluczowe, decydujące spotkania, a spotkanie z aniołem odłożyć na później, na jakiś bardziej sprzyjający czas, na spokojniejszą porę, na bliżej nie określone jutro.
Można wysłuchać wszystkiego, co mówi anioł, zrobić mądrą minę, dać kilka nie zobowiązujących do niczego obietnic, a potem wszystko zrobić po swojemu.
Można nie słyszeć tego, co mówi anioł, co zawsze jakoś komplikuje piękne i dobrze poukładane życie, co zmusza do radykalnej zmiany planów, do rezygnacji z czegoś co przez lata dojrzewało w marzeniach.
Ale można tez odpowiedzieć tak jak Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa!” (Łk 1,38). Tak odpowiada tylko miłość.
Nawiedzenie św. Elżbiety
Można być człowiekiem, który przez całe życie patrzy w lustro, a więc tym, który dostrzega tylko własne odbicie, własne sprawy, własne problemy, własne marzenia. Można być człowiekiem, który przez całe życie nie zauważa nikogo, nawet tych, z którymi mieszka w tym samym mieście, na tej samej ulicy, w tym samym bloku, na tym samym piętrze, może nawet w tym samym mieszkaniu.
Można być człowiekiem, który jest tak zajęty budowaniem czy przeżywaniem własnego szczęścia, że w pewnym momencie staje się niewidomy, głuchy i ślepy na innych.
Ale można też podarować komuś czas. Jednak to potrafi tylko miłość.
Narodzenie Jezusa
Można zamknąć drzwi na kilka zamków, zasunąć łańcuchy, spuścić psa. Można nająć ludzi do pilnowania posesji i tak cennego luksusowego spokoju. Można patrzeć przez „judasza” i nie reagować na natarczywe pukanie. Można udawać, że się nie słyszy czyjegoś rozpaczliwego wołania o pomoc. Można wytłumaczyć się nagłym i ważnym wyjazdem, brakiem miejsca, brakiem możliwości. Bo każdy nieznajomy to wielkie ryzyko, to stracony czas, to wyrzucone pieniądze.
Ale można także cieszyć się z czyjegoś przyjścia, z czyjejś obecności. Ilość tej radości jest zawsze proporcjonalna do ilości miłości w sercu człowieka. Tam, gdzie tej miłości nie ma, drugi człowiek nigdy nie stanie się radością - zawsze będzie krzyżem.
Ofiarowanie
Można być tym, który ucieka od wszystkich obowiązków, który lekceważy każde prawo, wszelkie zobowiązania.
Można być tym, który robi tylko to, co musi. Można robić coś tylko dla ludzkiego oka: żeby nie podpaść, żeby się nie narazić, żeby zasłużyć na pochwałę, na medal, na publiczne dowody uznania. Można nie angażować się w nic dodatkowego, pójść na łatwiznę, za którą bierze się pieniądze. Można robić wszystko z groźną miną, jakby z żalem do Boga i ludzi, z utajonymi pretensjami, że nie miało się ochoty na nic, że sytuacja przymusiła, że człowiek musiał zrezygnować z wygodnego lenistwa.
Ale można też wszystko robić z sercem. Wtedy nawet drobiazgi stają się wielkie i znaczące, bo są objawieniem miłości.
Odnalezienie Jezusa
Można wcale Jezusa nie szukać. Można Go nigdy nie odnaleźć. Można żyć tylko na płaszczyźnie czysto zwierzęcej, wegetując, napełniając żołądek, zaspokajając popędy.
Można zgubić Jezusa i wcale się tym nie przejmować, jakby nie zauważając Jego nieobecności, zajmując się jedynie robieniem interesów, zdobywaniem rzeczy dla przyjemności, urządzaniem się, powiększaniem swojego luksusu.
Ale można też zakochać się w Chrystusie „po same uszy”. A wtedy nawet jeżeli człowiek zagubi Chrystusa, będzie robił wszystko, aby Go odnaleźć: jak najprędzej, na zawsze. Bo szuka się tylko tego, co jest dla człowieka wielkim, największym skarbem. Ale do tego potrzebna jest miłość.
Tajemnice Światła
Chrzest
Można nie komplikować sobie życia, nie otwierać go przed Bogiem, nie przyjmować sakramentu chrztu. Wtedy człowiek pozostaje panem samego siebie, wszystko może robić po swojemu, nie musi znać Bożych Przykazań, nie musi ich zachowywać.
Można przyjąć chrzest na zasadzie wielowiekowej tradycji, zwyczaju przekazywanego z pokolenia na pokolenie. Wtedy wystarczy przyjść do kancelarii parafialnej, dokonać wpisu w księdze chrztów, poddać się obowiązującej rejestracji, pójść do spowiedzi, żeby zdobyć wymagany podpis. W ten sposób zdobywa się miano chrześcijanina.
Ale można też potraktować chrzest jako najwspanialszą szansę, jako możliwość najdziwniejszej, najcudowniejszej adopcji. Dzięki temu sakramentowi można stać się Dzieckiem Bożym. Właśnie w tym sakramencie można otrzymać Miłość.
Kana Galilejska
Można budować szczęście, myśląc tylko o sobie, o swoich wygodach, przyjemnościach. Można zamknąć drzwi przed ludźmi, żeby nie komplikować sobie życia, nie tracić tak zwanego świętego spokoju, nie narażać się na wydatki, na niepotrzebne stresy, na takie czy inne kłopoty. Można traktować ludzi jako potencjalnych wrogów, rywali, jako zagrożenie, konkurencję.
Ale można też otworzyć przed nimi drzwi, zaprosić ich do stołu, czyli do swojego szczęścia. Można dzielić się nimi radością i chlebem, czasem i marzeniami, zwyczajną codziennością. Można ubogacać ich swoim bogactwem, ale i siebie ubogacać tym bogactwem, które oni mają w sobie. I tylko wtedy można przeżyć prawdziwe szczęście. Bo tylko takie życie, którego nie przeżywa się egoistycznie, w pojedynkę, przypomina kwiat, który zachwyca różnorodnością zawartego w nim piękna.
Nauczanie
Można mieć oczy, które nie widzą. Można mieć uszy, które nie słyszą. Można uważać siebie za przysłowiowy pępek świata. Można uwierzyć we własną nadzwyczajną mądrość i nieomylność. Stąd już tylko krok do katastrofy. Samochód, który przestaje reagować na polecenia, zachowania kierowcy, choćby na przyciskanie pedału hamulca, musi wylecieć z osi drogi. A to może oznaczać wypadek, kalectwo albo nawet śmierć.
Ale można też mieć oczy, które widzą. Można mieć uszy, które słyszą. Wtedy jest szansa, że człowiek dobrze nauczy się języka polskiego czy języków obcych, matematyki, fizyki czy historii, obsługi komputera czy jakichś innych praktycznych umiejętności. Wtedy jest szansa, że człowiek nauczy się także dobrego, mądrego, pięknego życia. Bo wszystko zaczyna się od słuchania.
Przemienienie
Można realizować wygodne, pozorne, niekłopotliwe chrześcijaństwo. Można realizować chrześcijaństwo na niby. Scenariusz jest stosunkowo prosty. Najpierw chrzest, który pozostawi po sobie jeden jedyny ślad w postaci metryki. Potem entuzjastyczna, rozgorączkowana Pierwsza Komunia Święta, kolorowe zdięcia, duża ilość zaproszonych gości, duża ilość prezentów. Potem bierzmowanie: mniej z przekonania, z potrzeby serca, bardziej z konieczności, jakby na wszelki wypadek. A jeszcze potem ślub kościelny, niepowtarzalna inscenizacja, wzruszająca ceremonia, swoisty religijny teatr, w którym człowiek odegra główną rolę. A na końcu już tylko pacierze: mówione w pośpiechu, na odczepnego, dla zaliczenia, dla uspokojenia sumienia, oraz Msza święta oglądana bez zainteresowania, jakby z boku, okiem kibica. Za każdym razem ogromne znudzenie. I żadnej radości bycia z Bogiem. I żadnej radości z wiary.
Ale można także wybrać chrześcijaństwo prawdziwe, dynamiczne, twórcze, niełatwe bo wymagające. Pamiętając zawsze to, co powiedział Chrystus: „Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7,21). W myśl zasady, że radość przeżywają nie ci, którzy patrzą na góry, ale ci, którzy na nie wchodzą.
Eucharystia
Można być bardzo zajętym. Można ciągle nie mieć czasu. Można mieć tysiące usprawiedliwień, wygodnych alibi. Bo przecież tyle spraw na głowie, które trzeba przypilnować, poprawić, załatwić. Bo przecież tylu ludzi, których trzeba spotkać, którzy są ważni, od których tak wiele zależy. Najpierw szkoła, przygotowanie do lekcji, odrabianie zadań, uczenie się na kolejne egzaminy. Dodatkowo korepetycje, szkoła muzyczna, siedzenie przy komputerze, zajęcia w klubie sportowym, basen, udział w konkursach i olimpiadach. A potem codzienne, uciążliwe, męczące dojazdy do pracy, nadgodziny, rosnące ceny, a więc konieczność solidniejszego zabezpieczenia przyszłości, nagromadzenia większej ilości pieniędzy. Ponadto rodzina, zakupy, pranie, gotowanie, sprzątanie. I może się zdarzyć, że w tygodniu, który liczy 168 godzin, znajdzie się tylko jedna, jedyna godzina dla Boga. I może się okazać, że nie ma nawet tej jednej godziny.
A Chrystus powiedział wyraźnie: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,51). Te słowa nie wymagają żadnego komentarza. Nie ma wiary tam, gdzie nie ma zapotrzebowania na Boga, gdzie nie ma tęsknoty za Bogiem.
Tajemnice Bolesne
Modlitwa w Ogrójcu
Można wszystkiego się wyprzeć, wszystko odwołać. Można zrezygnować z głoszonej wcześniej prawdy, z własnych przekonań i ideałów, z młodzieńczych marzeń. Żeby tylko uratować wygodny „święty” spokój. Żeby nie narazić się na cierpienie, prześladowanie, a nawet utratę życia.
Ale można też być wiernym ideałom aż do końca. Nawet za cenę krwi. Nawet za cenę krzyża. Ale to potrafi tylko miłość.
Biczowanie Chrystusa
Można być tym, który wydaje rozkazy, który każe czynić zło, który chce być panem życia i śmierci innych, który za wszelką cenę pragnie pokazać swoją wielkość i władzę.
Można być tym, który ciągle umywa ręce w misie, próbując w ten sposób uciec od odpowiedzialności za czynione zło, jakby chcąc usprawiedliwić siebie przed sobą, wmówić sobie niewinność.
Można być tym, który wykonuje tylko rozkazy, nie widząc zadawanego cierpienia, nie widząc łez. Można być „psem”, który wykonuje komendy, bez odniesienia do Bożej Prawdy, bez odniesienia do Dekalogu, bez wsłuchiwania się w głos sumienia.
Ale miłość zawsze zachowuje się inaczej.
Ukoronowanie cierniem
Można przejść zupełnie obojętnie obok drugiego człowieka, nie zauważając ani jego obecności, ani jego problemów. Wtedy ma się tak zwany święty spokój. Wtedy można się delektować własnym szczęściem.
Można zauważyć czyjąś inność i śmieszność innych. Wtedy nieciekawa i męcząca codzienność zaczyna drżeć od śmiechu, każde spotkanie z drugim człowiekiem zamienia się w zabawę.
Ale można też podać innym uśmiech. Jednak do tego potrzebna jest miłość. Tam, gdzie nie ma miłości, zawsze pluje się na Boga i na człowieka.
Dźwiganie krzyża
Można uciekać od wszystkiego, co boli. Można „ucinać” każdy ból, nawet najmniejszy, przeciwbólową tabletką lub zastrzykiem. Można buntować się przeciwko Bogu, targować się z Nim, narzucać Mu swoje warunki, swoją wizję szczęścia. Można żądać od Boga doczesności urządzonej w sposób możliwie najbardziej komfortowy.
Ale można też powiedzieć to, co Chrystus: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42). Można przyjąć krzyż, który oznacza zbawienie.
Śmierć na krzyżu
Można umierać jak łotr, który przez całe życie świadomie wybierał zło, który robił wszystko, aby sponiewierać swoje i czyjeś człowieczeństwo, żeby zatrzeć obraz Boga, z którym człowiek przychodzi na świat. Można umierać jak łotr, który wcale się nie wstydzi popełnionego przez siebie zła, który do końca pozostaje mu wierny. Można nawet w chwili śmierci ubliżać Bogu i ludziom, głośno wykrzykiwać budowaną przez lata nienawiść.
Ale można też umierać w ciszy, z godnością, ze świadomością dobrze spełnionego obowiązku, z poczuciem, że nie odchodzi się z pustymi rękami. Wtedy można powiedzieć to, co Chrystus: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46), a także: „Wykonało się!” (J 19,30).
Tajemnice Chwalebne
Zmartwychwstanie
Można być tym, który ciągle wydaje wyroki, krzyżuje, buduje groby, ustawia straże, nakłada pieczęcie. Można być tym, który ciągle stoi na straży takiego czy innego grobu.
Ale można też być tym, który ciągle łamie grobowe pieczęcie. Można być tym, który ciągle walczy - o Prawdę, o Miłość, o Sprawiedliwość. Można być tym, który zmartwychwstaje.
Wniebowstąpienie
Można, żyjąc na ziemi, myśleć tylko o ziemi. Można wrosnąć w tę ziemię „korzeniami”: myślami i sercem. Można wszystkie swe siły i cały swój czas poświęcić na budowanie dużego, wygodnego, w miarę dostatniego domu. Można wyposażać ten dom w coraz większą ilość przedmiotów.
Ale można także myśleć o Domu Ojca. Miejsce w tym domu można zdobyć tylko tutaj, na ziemi. Do tego nie są potrzebne ani pieniądze, ani znajomości. Do tego potrzebna jest miłość.
Zesłanie Ducha Świętego
Można wrócić do utartych, w miarę wygodnych schematów: do łowienia ryb, do codziennego zatroskania o chleb powszedni, do ciasnego grona rodziny i przyjaciół, do nerwowego zabezpieczania jutra. Można zamknąć się w ciasnych ścianach mieszkania, usiąść przed telewizorem i zadowolić się życiem oglądanym na ekranie.
Ale można też poszerzyć i upiększyć swój świat: przez modlitwę otworzyć się na Boga, napełnić się Jego łaską. Można zachwycić się Chrystusową Ewangelią, a potem dzielić się tym zachwytem z innymi ludźmi. A wszystko po to, aby także w ich życiu zapaliło się Światło. A wszystko po to, aby także w ich sercach obudziła się radość.
Wniebowzięcie NMP
Można „przykleić się” do ziemi każdą cząstką ciała, każdym okruchem życia. Można wszystkie myśli i marzenia zamienić w materię. Można tutaj, na ziemi, zbudować swoje „gniazdo”, swój „raj”, swoje szczęście. Można bać się coraz bardziej w miarę upływu czasu, bo każdy przeżyty rok będzie pomniejszeniem możliwości, skurczeniem zasobu sił, przybliżeniem końca, coraz mocniejszym przeczuciem chwili, kiedy nagle utraci się wszystko.
Ale można na życie popatrzeć zupełnie inaczej. Można zobaczyć życie jako ogromne morze, które trzeba przepłynąć na kruchej tratwie miłości.
Ukoronowanie NMP
Można walczyć tylko o doczesność. Można zabiegać tylko o medale, dyplomy, odznaczenia, wyróżnienia, premie, stanowiska. Można troszczyć się o większy kapitał, o bardziej znaczące znajomości, o znane nazwisko, o władzę.
Ale można także zdecydować się na to, żeby „być frajerem” - tak jak Chrystus. Można rozdać doczesność, żeby zdobyć wieczność.
5