Czerwony kapturek - bajka w wykonaniu dzieci (tekst gwary śląskiej)
NARRATOR:
Kaś za Piekarami, za lasem Dioblina
Fest gryfno mieszkała we chałpie dziewczyna.
Czerwono bluzeczka i przykrótko kiecka
Tak sie oblekała już od dziecka.
NARRATOR:
Czerwono chusteczka nosiła na głowie.
Czerwony Kapturek - dziołcha tak się zowie
I chociaż, co prowda, inksze miała miano
To ino Kapturkiem ją nazywano.
NARRATOR:
Trza tu jeszcze pedzieć, miała ona oma.
Ta oma mieszkała w ciemnym lesie w doma.
Kapturek jej nosił obiady w połednie.
Warzyła je mama, no toż były przednie.
NARRATOR:
Siedzi roz Kapturek nad ciekawym malowaniem,
A tu mama godo ino jednym zdaniem:
MAMA:
Słuchej ino dziołcha, dziś są urodziny
Twej kochanej babci, bez to z tej przyczyny
Upiekłam kotlety, kołocz z serem, z makiem
Zanieś naszej omie, ona zje ze smakiem.
TATA:
Lecz musisz dać pozor we lesie na droga.
I musisz uważać, to ci pedzieć mogą
We lesie grasuje paskudne wilczysko.
Tyla moich przestrog. I to chyba wszystko.
KAPTUREK:
Posłuchejcie drodzy mamo oraz tato!
Dziękuja za troska i nie ino za to.
Dyć jo sie tak myśla: mom sześ lotek
I bardzo jest dzielny ze Kapturka kwiotek
Już ida do omy, zaniesa kotlety.
I trocha sie byda oglądać niestety.
NARRATOR:
Ruszył w las Kapturek, do omy z gyszynkiem
I to musza pedzieć, że szedł trocha z lękiem.
Nucił do odwagi nojnowsze przeboje.
Droga była długo, to i szedł ze znojem.
NARRATOR:
Naroz tam kaj rosła bardzo staro brzoza
Coś sie poruszyło. To nie była koza.
Gowa fest paskudno, w gębie zębów kilka
Czerwony kapturek dojrzoł w krzokach wilka.
WILK:
Czerwony Kapturku kaj idziesz tak szybko?
Pogodej sie z wilkiem moja droga rybko.
Jo taki samotny, kożdy mie omijo
Już nawet nasłali na mie policyjo.
KAPTUREK:
Cofnij mi sie z drogi przebrzydło paskudo!
Dziś mi nic nie zrobisz to ci sie nie udo.
Śpiesza sie do omy bo to od niej święto
Omy urodziny niech każdy panięto.
WILK:
Coś tako nerwowo? Jo ino chcioł spytać
Czy do tojej omy tyż mogą zawitać?
Trocha się pogodać o zdrowiu, pogodzie
Bo fajnie by było żyć ze omą w zgodzie.
Więc cie bardzo prosza, powiydz mi czy oma
Jo dzisioj zastana w doma?
NARRATOR:
Kapturek pomyśloł „Jakoś dobro dusza
Więc droga do omy chyba wskazać musza”.
KAPTUREK:
Babcia miyszko dalej na wielkiej polanie
Jak ją tam odwiedzisz to sie nic nie stanie.
NARRATOR:
Wilkowi pociekła już ze pyska ślinka
Bo chcioł zjeść i oma i śliczno dziewczynka
Polecioł na skroty do omy willi.
A czasu nie tracił ani jednej chwili.
NARRATOR:
Dolecioł do celu, przeskoczył przez murek,
Bo był już na miejscu co wskazoł Kapturek.
Teroz bydzie horror! Trza pedzieć chyba -
Tyn paskudny basior zaklupoł na szyba.
BABCIA:
Jo by chciała wiedzieć, wto na szyba puko
I czego tu u mie starowiny szuko?
Czy to ty Kapturku, mosz do mie jedzynie?
Bo na złego wilka jo dowom baczynie.
NARRATOR:
Wilk, wtorymu marsza już zagrały kiszki,
Zawołoł głosikiem cieńkim jak u myszki:
WILK:
To przyszedł Kapturek, mom obiad ze sobom
I bardzo sie widzieć chciołbych teraz z tobą.
Więc nie boj sie oma ino otworz dźwierza
Nie ma tukej blisko paskudnego zwierza.
BABCIA:
Poczekej kochanie już otwierom zamki
Troch nie dowidza i nie trefiom klamki
Raduja sie bardzo na twoja wizyta
Fuj, to wilk, ostuda, chcesz ty dostać w tyta
Ratunku, pomocy ludzie
Niech mie ktoś obroni przeciw tej paskudzie.
NARRATOR:
Wilk jednak dość wartko kłapnoł swymi kłami
Pożarł staro oma razem ze laciami
Potem sie do łożka ulegnoł nażarty
Wnet przyjdzie Kapturek. Zaś nie bydom żarty.
NARRATOR:
Wtem klupie Kapturek do okien od babci
Wilk sie trocha przeląkł bo już nie mioł kapci
Wartko ubroł szlafrok. Naciągnoł pierzyna
Tako była sprytno gadzina.
WILK:
Wlyź dalej Kapturku. Jo mom jakieś bóle
Przywitej sie ze mną jak nojbardziej czule.
KAPTUREK:
Źle wyglądosz oma. Mosz coś ze uszami
I chyba niedobrze tyż z twojimi oczami
I jeszcze te zęby. Toż to prawie kły
Przeca to nie oma ino tyn wilk zły.
WILK:
Wybocz mi Kapturku, teroz powiym cześć
Dalej żech jest głodny i cie musza zjeść.
NARRATOR:
Tukej otwarł paszcza, zaś kłapnoł zębami
I połknoł Kapturka razem z prezentami.
NARRATOR:
Te ostatnie sceny zrobiły wrażenie
Nawet w waszych oczach widza przerażenie
Lecz jeszcze nie koniec tego bajania
Trocha cierpliwości, nie chcemy wajania.
NARRATOR:
Musicie z nami do końca zostać
Jeszcze się jedna pojawi postać
A jest t o Jurek młody gajowy
Zawsze z pomocą przyjść gotowy.
GAJOWY:
Teroz po obchodzie lasu
Do omy zajrza zawczasu
Bo być może oma staro
Potrzebuje czegoś zaroz.
NARRATOR:
Wejrzoł gajowy do dom przez szyba
I włos na głowie mu zsiwioł chyba
Tu bowiem dojrzoł wilka co chrapie
I jeszcze flaszka picio mo w łapie.
NARRATOR:
Wloz do sypialni, przycisnoł wilka
Brzuch mu rozeżnoł i już za chwilka
Babcia wylazła, za nią Kapturek
Taki był dzielny gajowy Jurek.
NARRATOR:
To już jest koniec tej opowieści
Jeszcze słyszałam tak niosą wieści
Że ino momy dobre zwierzęta
Więc teraz wiecie trza to pamiętać.
opr. mgr Lucyna Kinder, Miejskie Przedszkole nr 1 w Piekarach Śląskich