Ci, którzy słyszą
Eugeniusz Obarski
* * *
Widziano dziś koguta fantastycznej urody
sunącego podwórzami w pióropuszu dźwięków
koguta co radził w słońcu dzieciom i poetom
których emocje jedynie połowiczne były:
narysujcie liczbę
wytnijcie ją z papieru
i ukryjcie w ogniu
łagodnością naznaczcie miejsca
gdzie odpoczywają czasem ptaki
których dzioby podejrzewać można iż
czerpią prosto z nieba
weźcie w swe dłonie cokolwiek
ważne jest aby to było coś
coś niezwykle naturalnego
jak dym na przykład
albo zdumienie
i uciszcie się potulnie, nieskończeni
albowiem powiedziane jest:
dziś SAMUEL ZAKRYTY
WYMYŚLA NA SWÓJ ŁUK SPIŻOWY
* * *
To co wiem
pozostaje czymś równie ciemnym
jak wnętrze płomienia
człowiek jest zamieszkały przez
gazety starożytne
i te jeszcze nie napisane
przez pismo runiczne i nowe języki cyfrowe
jest tam but do chodzenia przez to
co było i co będzie
(alfa i omega, początek i koniec)
przez pożytek z nieużytecznego
jak ikebana...
zamieszkały człowiek płonie w podróży
do źródła
długie spirale
katedry jego myśli
organizują chiński teatr cieni
prawdopodobny dla przymocowanych
do świata dzieci...
człowiek mówi: „Możliwe słabe,
przelotne opady”
lecz to, co wie naprawdę
pozostaje czymś równie ciemnym
jak wnętrze płomienia...
* * *
Kiedy płakali
On na przekór również płakał
Długimi łzami z porcelany
Rzucał wtedy nowe światło
Z połyskliwego powietrza
Podobno wskutek spożycia trucizny
Chodził z głową owiniętą
Czerwonym papierem
Mówiono że za zasłoną skrywa
Rzeźbę kamienną o białym uśmiechu
I ma tam pryncypialny instrument
Do wszelkich możliwych badań
Że z mgły wylatuje i odwiedza go
Niesłychany ptak o wielu dziobach
Z którego bierze ptasią siłę według
Kierunków świata
Mówił że nic się nie powtarza
I żeby nie mnożyć bytów bez potrzeby
Bowiem zdawał sobie sprawę
Niewiele wiadomo o kobietach milowych jego życia
Według kilku agencji niezaprzeczalne jest
W zasadzie to że
W odświętnym wieńcu z liści łopianu na głowie
W latach takich a takich
Piastował kilka nieskończenie małych i ważnych
Urzędów kosmicznych...
Teraz gdy na to wszystko patrzy już z oddali
Na dachu gorejącej nocy głowa sennie mu się kiwa...
* * *
Będzie samotny
Kto w sobie drąży ciemne tunele
Wyłącznie we własnym nurcie się zanurza
Będzie samotny
kto słysząc piasek klepsydry
staje w pół drogi...
Nie jest samotny prawdziwie, kto
W najgłębszej nawet pieczarze albo na pustyni
Czuje, że jest wewnątrz życia
Również ten, który płynącą wodę widzi
I wie co widzi
I ten, który słyszy łamiącą się na wietrze gałąź
I wie co słyszy
Kto leżąc pośród piasków obserwuje morze
Które na nowo ciągle go zdumiewa
Nie jest samotny prawdziwie, kto
Wie dlaczego jest żywy
Ten żyje odpowiedzią i mimo drzwi otwartych
Nie odwiedza go Hamlet z zapasową głową...
Oby miał dość siły
By wejść na górę
I zedrzeć zasłonę
Bowiem do ucieczki również trzeba mieć odwagę.
Eugeniusz Obarski
(ur. 1952). Teolog, filozof religii, muzyk, wydawca. Ukierunkowanie duchowe i intelektualne: nurt philosophia perennis, transsystemowość. Mieszka we Wrocławiu