Kochany Święty Mikołaju
Wiem, że nie istniejesz, ale i tak naiwnie do Ciebie piszę. Może z potrzeby wygadania się komuś? Może dlatego, że w realu nie mam się komu wyżalić? Cóż, padło na Ciebie. Czuj się zaszczycony. To oczywiście słaba ironia... Polecam Ci teraz jedno z dwóch wyjść:
1. Podrzyj ten list na kilka części i spal w kominku. Będzie Ci cieplej
2. Sięgnij po kubek ulubionego gorącego napoju, jakieś ciasteczka i uzbrój się w cierpliwość, bo to, co tu przeczytasz, nie będzie typową dziecięcą wyliczanką zabawek, które chciałabym ujrzeć pod choinką.
Hmmm... widzę, że zdecydowałeś się trochę pokatować przed pracowitą Wigilią. W końcu każdy kiedyś musi rozwinąć w sobie jakieś masochistyczne „ja” i sprawdzić, czy można czerpać przyjemność z fizycznego i/lub psychicznego bólu.
A teraz przez chwilę pomyśl, że w tej chwili mógłbyś czytać wypociny jakiegoś dziesięciolatka, który obłąkańczo pragnie dostać zestaw Bionicle i mp3 na Gwiazdkę... nadal możesz odłożyć ten list i zająć się „tforami mejd baj bejbis”. Tylko że wtedy całkowicie i bezpowrotnie utraciłabym wiarę w magię... i nawet Zębowa Wróżka nie byłaby w stanie mi pomóc.
Zostałeś.
Nawet nie wiesz jak mi na tym zależy...
Zacznę od krótkiego opisu siebie...
Nazywam się Gabriela, mam osiemnaście lat i jestem z Polski. To w Europie, takie małe, nic nieznaczące państewko o burzliwej historii. Co ja będę tłumaczyć, dobrze wiesz gdzie to i jaki tu ustrój panuje...
A teraz może formułka...
„Kochany Święty Mikołaju
Na Gwiazdkę chciałabym dostać...”
No właśnie. Chciałabym. Pragnęłabym. Pożądałabym... Prosiłabym?
Na Gwiazdkę chciałabym dostać Święty Spokój. Taki zawinięty w ekologiczny papier Święty Spokój, który wreszcie by sprawił, że nie muszę robić tego co robię i pozwolił mi na jakiś czas zapomnieć o pewnych sprawach. Ostatnimi czasy jestem jak znerwicowany żołądek. Nie trawię niektórych rzeczy, czuję się tak, jakbym pokrywała się wrzodami...
Pod choinką chciałabym również zobaczyć martwe, nieżywe na śmierć ciało mojego kierownika zmiany. Tak, tego pana po lewej, tego młodego, który zamiast stać solidarnie za młodzieżą, traktuje mnie jak trędowatą i naraża na śmieszność. Makabryczne? Owszem, ale gdybym zobaczyła jego zwłoki pod choinką, jednocześnie gratis w zestawie miałabym Święty Spokój... Ja i Sylwek nienawidzimy się od całkiem niedawna. Niestety, nie wiem, co właściwie było przyczyną tego, że facet, dotąd fajny i całkiem „spoko” zrobił sobie ze mnie worek treningowy i ofiarę publiczną. W ciągu czterech miesięcy zasłużył sobie w moich oczach na opinię skurwiela i wielu moich współpracowników mnie popiera. Niektórzy tłumaczą to sobie tak: dobrze, że to Gabriela nie ja, przynajmniej ja mam Święty Spokój...
Widzisz?
Oni dostali taki prezent... bez okazji.
Pod choinką chciałabym znaleźć torbę pełną Radości Życia, względnie Bon na Jedno Złote Życzenie fundowane przez Złotą Rybkę Sp.z.o.o. Moim pragnieniem jest wydać książkę. Taką moją. Najmojejszą... Na razie zamieszczam się na znanym we wszystkich kręgach Forum Mirriel, ale czuję, że to nie jest szczyt tego, co chciałabym osiągnąć...
Kolejnym prezentem na Gwiazdkę, takim trafionym w dziesiątkę, byłby Przyjaciel. Nie mam sprecyzowanych danych Przyjaciela. Ktokolwiek, kto zżyje się ze mną na tyle, bym mogła się z nim dzielić moim życiem. Zawsze to dla Ciebie jakaś ulga... W przyszłym roku bym już nie napisała. Nie dręczyłoby Cię to dziwne uczucie zwątpienia w polskie nastolatki.
Dobra Praca. Osobny prezent... może być nawet nie zapakowana, skromna, ale uczciwa. Teatr Powszechny brzmi obiecująco, ale nie ja jedna się zgłosiłam... Chcę mieć poczucie własnej wartości, a zajęcie, które teraz wykonuję napawa mnie obrzydzeniem i niechęcią. Agencje ochrony są gorsze niż niemieckie obozy koncentracyjne, a Adolf Hitler przy kierownikach zmiany to Anioł Pokoju.
Odrobina Miłości.
Tego pragnęłam od zawsze.
Chciałabym dostać Odrobinę Miłości. Nawet w małej fiolce. Wiem, to towar deficytowy, importowany z dalekich krain. Bezcenny i trudny do zdobycia. Trzeba być wytrwałym, aby go znaleźć... Odrobina Miłości jest jak kwiat paproci. Kwitnie bardzo rzadko i na dodatek można ją znaleźć tylko raz w życiu.
Proszę o nazbyt wiele, wiem, ale nawet jeśli żadna z tych „rzeczy” nie znajdzie się pod moim bożonarodzeniowym drzewkiem, jestem Ci wdzięczna.
Powód moich podziękowań nie jest wcale tak banalny jak myślisz.
Dziękuję Ci nie za to, że mnie wysłuchałeś, ale za to, że pozwoliłeś mi przez chwilę wierzyć, że przeczytasz to, pomyślisz chwilę o mnie, a w Wigilię chociaż zapukasz w okno podzielić się opłatkiem. Skosztowałbyś sobie pierogów z kapustą i grzybami...
Jestem Ci dozgonnie wdzięczna.
Gabriela
2