MICHALKIEWICZ KONFIDENT SINE QUA NON (2)



MICHALKIEWICZ - KONFIDENT SINE QUA NON

 
Gdy tylko w Polsce obejmę władzę, szereg surowych ustaw wprowadzę; za krowobójstwo, za świniobicie, będę odbierał mienie i życie. A kto nie będzie Gomułki kochał, ten będzie w lochu jęczał i szlochał" - przedstawiał towarzysz Wiesław swój polityczny program w słynnej "Rozmowie w kartoflarni". Ponieważ do wyborów zostały już tylko trzy miesiące, przywódcy partii politycznych zaczynają reklamować swoje wyborcze kiełbasy w nadziei, że konsumenci zjedzą je ze smakiem i nie zatrują się kiełbasianym jadem. Dochodzi przy tym, rzecz prosta, do niezamierzonych efektów komicznych; np. Platforma Obywatelska zapowiada "przyjęcie odpowiedzialności", jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy z całej dwuznaczności tego określenia. Skądinąd jest to zrozumiałe, bo przecież nie można myśleć o wszystkim na raz. Przy tworzeniu politycznych programów najważniejsze jest bowiem pogodzenie dwóch sprzecznych z gruntu tendencji. Pierwsza - żeby taki program wychodził naprzeciw jeśli już nie wszystkim, to przynajmniej większości najpowszechniejszych ludowych zabobonów. Dlatego też jedne partie zapowiadają obniżenie podatków, drakońskie kary dla urzędników za "błędy na górze", likwidację różnych urzędów, słowem - ascezę wśród polityków, z czego ma wypłynąć dobrobyt ludowych mas. Inne z kolei zapowiadają roztoczenie nad najsłabszymi i najuboższymi opieki państwa tak, żeby każdy najsłabszy i najbiedniejszy miał na swoje usługi osobistego urzędnika, słowem - państwo w służbie ludu aż do skrajności, nawet żeby, jeśli tylko elektorat będzie sobie tego życzył, usługowo mordowało zbędne dzieci. Tak w każdym razie ujmuje to pani Senyszyn, którą moglibyśmy na pierwszy rzut oka wziąć za emerytowaną fabrykantkę aniołków, gdybyśmy skądinąd nie wiedzieli, że z profesji jest nauczycielem akademickim.

Tak naprawdę jednak program obniżenia podatków skonstruowany jest tak, że zostaną one podwyższone. Kary dla urzędników będą musiały być poprzedzone procedurą, która najbardziej zaciekłego potrafi zniechęcić do szukania satysfakcji, na miejsce urzędów zlikwidowanych powstaną nowe, żeby - po pierwsze - zlikwidować stare, a po drugie - żeby przejąć ich kompetencje i tak dalej. Ta umiejętność pogodzenia sprzecznych tendencji w jednym programie nazywa się pragmatyzmem. Kto posiadł tę sztukę, ten w demokracji zrobi karierę. Kto jej nie posiadł - ten będzie "w lochu jęczał i szlochał".

Znakomitą ilustracją takiego politykowania jest choćby lustracja. Po szczęśliwym zablokowaniu lustracji w roku 1992, nie bez udziału posła Rokity, który wtedy był lustracji raczej zdecydowanie przeciwny, trzeba było jednak coś z tym zrobić, bo opinia publiczna zwróciła uwagę na obecność agentury w strukturach państwa. Przed elitami pojawił się problem przypominający kwadraturę koła; co zrobić, żeby można było powiedzieć, że lustracja jest prowadzona, ale żeby zarazem nie zagroziło to nikomu, a już zwłaszcza agentom. Poszukiwania rozwiązania trwały kilka lat, aż wreszcie pozwolono na lustrację, ale tak skomplikowano jej procedury, że właściwie było bezpiecznie. I byłoby tak do dnia dzisiejszego, gdyby nie trzy czynniki. Po pierwsze, Polska musi przejść kurację przeczyszczającą, żeby przystosować się do współżycia z nowym Wielkim Bratem. Po drugie, ujawnianie agenturalnej przeszłości bywa korzystne politycznie, więc politycy chętnie się w ten sposób podsrywają, a wreszcie - po trzecie - lustracja, chociaż ślamazarna, ma przecież swoją dynamikę i oto ilość powoli przechodzi w jakość, tzn. ujawnienie pewnej krytycznej masy agentury w społeczeństwie dodatkowo ułatwiło zainicjowanie reakcji łańcuchowej. Swoim zasięgiem objęła ona wszystkie stany, tzn. stan szlachecki, czyli nazwijmy to elity, dalej - stan mieszczański i chłopski, przynajmniej w tej części, która zamierza przejść do stanu szlacheckiego, i wreszcie - stan duchowny. Ciekawa rzecz, że we wszystkich stanach ujawniła się identyczna reakcja na ten proces. Reakcja, którą można streścić w trawestacji pewnego znanego i nawet w swoim czasie szalenie popularnego hasła: konfidenci wszystkich stanów - kryjcie się! Naturalnie nie chodzi o jakieś ukrywanie się czy, uchowaj Boże, rezygnację z funkcji publicznej czy obowiązków niewątpliwego autorytetu moralnego. Chodzi o to, by kryć się, czyli ubezpieczać nawzajem i dlatego coraz szybciej dojrzewa pomysł swego rodzaju spółdzielni pracy konfidentów, którzy będą wystawiać sobie nawzajem certyfikaty moralności.

Na tym właśnie, jak się wydaje, będzie polegała u nas rewolucja moralna. Jak bowiem przestrzega poeta, "ludzi krzywdzić nam nie wolno", nawet w sytuacji, gdy nieubłagane warunki zewnętrzne podpowiadają, iż "czas zmienić politykę rolną". Człowiek - wiadomo - najważniejszy, zwłaszcza taki, co to już udowodnił swoją elastyczność na wszystkie strony, bo skoro wprawił się w udzielaniu pomocy starej władzy, to przyda się i nowej. Ustroje wprawdzie się zmieniają i zmieniają się bajki, które opowiada się ludowi, ale przecież musi być jakaś ciągłość, a któż lepiej ją uosabia, jeśli nie nieśmiertelny konfident? Konfident sine qua non.

Skoro już doszliśmy do tego, to wydaje się oczywiste, że przełom polityczny przybierze taki kształt, jaki będzie odpowiadał interesom razwiedki, która przecież konfidentów rozprowadza, a w każdym razie tej razwiedki, która w konflikcie między razwiedkami państw Polską zainteresowanych zacznie brać górę. Warto bowiem całkiem serio postawić pytanie - czy w Polsce w ogóle możliwe jest dzisiaj skuteczne uprawianie polityki, gdy nie jest się niczyim agentem? Oczywiście wielu ludzi obruszy się na takie postawienie sprawy, ale cóż z tego - najwyżej utwierdzimy się w błogim przekonaniu, że agentury są gdzieś indziej, podczas gdy u nas - pełny spontan, odlot i autentyzm, niczym w czasach saskich. Nawet pan prezydent Wałęsa uprzykrzył sobie pozostawanie między nogami i znowu, jak za dawnych czasów, wspiera lewą nogę, oczywiście za pośrednictwem jej najbardziej demokratycznej ekspozytury. Czy nie dlatego właśnie niedawno cała Polska wstrzymała oddech, gdy poseł Rokita zagroził zerwaniem przyszłej koalicji z PiS-em, jeśli bracia Kaczyńscy, którzy za rządów posła Rokity byli nawet inwigilowani z powodu namiętności do lustracji, nie zgodzą się na lustrację totalną? W obliczu tak poważnej zastawki trzeba było pójść na kompromis i PiS ogłosił swoje stanowisko, że w zasadzie tak, byle ocenzurować wątki obyczajowe i wyłączyć duchowieństwo.

Najwyraźniej takie wyłączenia zwiększają szanse w wyborach prezydenckich, a skoro tak, to zapowiadana rewolucja moralna zapowiada się niezwykle ciekawie. Co najmniej tak samo ciekawie, jak kiełbasy wyborcze, którymi przez najbliższe trzy miesiące będziemy karmieni aż do przesytu. Zdaje się, że możemy liczyć już tylko na tego rodzaju dobrobyt.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MICHALKIEWICZ JAK KONFIDENT Z OFICEREM (2)
Michal David Non Stop
Neural networks in non Euclidean metric spaces
Microwaves in organic synthesis Thermal and non thermal microwave
michalpasterski pl 10 sposobw na nieograniczon motywacj
Medytacja Przesłanie Archanioła Michała
GúËWNE RË»NICE POMI¦DZY PIúKí NO»Ní
prob tabela5, od michała, od micha, TPL
BIBL-TAL, Poradowski Michał ks
MICHALKIEWICZ - LOGIKA WYSTARCZY, chomikowane nowe
sprawozdanie chemia michał, Budownictwo UZ semestr I , II, Chemia budowlana, Sprawozdania od Seweryn
PROTOKÓŁ GRANICZNY, gik VI sem, GiK VI, GOG, Michał Kamiński, dokumenty cwiczenie 1
Leki naczyniowe, materiały farmacja, Materiały 4 rok, farmakologia, reszta niezrzeszona, kolokwium I
Non parlo italiano
MICHALKIEWICZ ROZPAMIETYWANOIE KLESKI (2)
MICHALKIEWICZ ŻYCIORYS (2)
MICHALKIEWICZ WIELKI SPISEK (2)

więcej podobnych podstron