savoir vivre dla każdego (2)


Edward Pietkiewicz

S

avoir

vivre

0x08 graphic

dla każdego

SPIS TREŚCI

Krótkie spojrzenie w przeszłość

Krótkie spojrzenie w przeszłość

Żyjemy wśród ludzi. Nasze liczne i wielostronne kontakty determinują obyczaje, wśród których wyróżniamy reguły dobrego wychowania. A etykieta? Narodziła się ona w pałacach dworów królewskich i dotyczy w głównej mierze przedstawicieli rządów, parlamentów, misji dyplomatycznych, organizacji gospodarczych itp. Etykieta sprzyja wytworzeniu się dobrej atmosfery, ułatwia przeprowadzenie rozmów, pertraktacji, osiągnięcie porozumienia. Odgrywała ona i odgrywa obecnie ważną rolę w kontaktach między przedstawicielami różnych państw i organizacji międzynarodowych.

Spośród wielu problemów wchodzących w zakres pojęcia etykiety na uwagę zasługuje zasada pierwszeństwa, a więc kto przed kim, a kto za kim. Zasada ta występuje wprawdzie w najmniejszej grupie społecznej, w kontaktach kilku ludzi, np. W czasie przedstawiania, witania się, częstowania papierosami. W działalności dyplomatycznej nabiera ona jednak specjalnego znaczenia, występuje we wszystkich kontaktach oficjalnych - podczas powitania i pożegnania gości, rozsadzenia przy stole, wygłaszania przemówień, wznoszenia toastów, podawania do stołu, zajmowania miejsc w samochodzie itp.

Obyczaje dyplomatyczne są bardzo etykietalne, co znajduje wyraz w szerokim korzystaniu z tytułów, posługiwaniu się biletami wizytowymi, składaniu wizyt i rewizyt, zapraszaniu na przyjęcia w formie pisemnej, określaniu obowiązującego stroju i orderów, które należy przypiąć do piersi.

Już w starożytnej Grecji posłów obcego państwa przyjmowano z honorami, okazywano wielką gościnność, zapraszano na zabawy ludowe i przedstawienia teatralne. Wszystko to przyczyniało się do wytworzenia przyjemnej atmosfery, ułatwiającej osiągnięcie zamierzonych celów.

Cesarstwo bizantyńskie (395-1453), znajdując się pod naciskiem krajów o stosunkowo niskiej kulturze, pragnęło je przekonać, że jest bogate i silne. Celowi temu służyła właśnie rozbudowana i przesadnie uroczysta etykieta. Poselstwo obcego państwa spotykała na granicy gwardia honorowa i towarzyszyła do Konstantynopola, dbając o zapewnienie wszystkich wygód. Przedstawicielom obcego państwa okazywano wielką gościnność, przydzielano wspaniałą rezydencję, zapraszano na widowiska i defilady wojskowe. Nic też dziwnego, że jeszcze dziś się mówi: „Przyjmowano z bizantyńską pompą”.

W XVII wieku nastąpił wzrost władzy królewskiej, co doprowadziło do powstania rządów zwanych absolutyzmem. Od połowy XVII wieku państwem rządził niepodzielnie monarcha. Wymagało to zwrócenia większej uwagi na etykietę, która z jednej strony miała kształtować kult władcy, a z drugiej - oddawać honory przedstawicielowi innego państwa. W tych warunkach etykieta wyraźnie zyskała na znaczeniu, a naruszenie jej równało się obrazie władcy, który posła wysłał.

W ukształtowaniu etykiety szczególna jednak rola przypadła dworowi króla Słońce, Ludwika XIV, który mówił o sobie: „Państwo to ja”. Na dworze tego króla została ona podniesiona do wysokiej rangi i promieniowała na inne kraje. Niektórzy utrzymują nawet, że słowo etykieta narodziło się w okresie rozkwitu absolutyzmu właśnie w salonach Wersalu. Służyła ona i służy obecnie, z pewnymi zmianami, rządom poszczególnych państw. U podstaw protokołu dyplomatycznego leżą przecież jej podstawowe elementy.

Nie była ona jednak wyłącznie ważnym narzędziem w prowadzeniu polityki zagranicznej państw. Została również skwapliwie przyswojona przez arystokrację, właścicieli ziemskich, bogatych kupców, przemysłowców i in. Warunki materialne tych ludzi sprzyjały naśladowaniu obyczajów obowiązujących na dworach królewskich. Budowano więc pałace i duże, wygodne pomieszczenia mieszkalne, wśród których znajdował się salon umożliwiający wyprawianie hucznych balów i wystawnych obiadów. Wymagało to zatrudnienia kucharza, sprzątaczek i in. Z rozwiązaniem tego problemu nie było trudności, gdyż ludność wiejska chętnie szła na służbę do średnio i dobrze sytuowanych mieszczan oraz właścicieli ziemskich.

II wojna światowa wprowadziła świeży powiew do zastanej atmosfery w życiu dyplomatycznym i w prywatnych kontaktach towarzyskich „inteligencji” miejskiej. Dokonały się poważne zmiany w obyczajach, nastąpiło uproszczenie stosunków między ludźmi, skruszała etykieta wytworzona w warunkach politycznych tak bardzo różnych od warunków dnia dzisiejszego. Po II wojnie światowej wyeliminowano w zasadzie mundury dyplomatów, zmniejszono w poważnym stopniu rolę fraka i żakietu, ograniczono frazeologię grzecznościową i in. Słowem - wyeliminowano niemal wszystko, co było przeżytkiem i co mogło wywoływać śmieszność. Niektóre jednak elementy etykiety, nawet poza dyplomacją, przetrwały do dnia dzisiejszego i mają zastosowanie zarówno w kontaktach towarzyskich niektórych grup społecznych, jak i w działalności rozmaitych instytucji utrzymujących stosunki z zagranicą. Dotyczy to na przykład wykorzystania miejsc w samochodach, rozsadzenia gości przy stole według zasady starszeństwa.

Musimy jednak zauważyć, że w naszej obecnej rzeczywistości ludzie nie chcą udawania, pozorowania życzliwości. Nie chcą przestarzałych, zakurzonych form postępowania bardzo wygodnych w służbie dyplomatycznej, ale uciążliwych w codziennych kontaktach. Ludzie pragną oprzeć wzajemne stosunki na poszanowaniu godności człowieka z racji jego osobistych cech, tolerancji, uprzejmości, życzliwości.

Problemy zgodnego współżycia między ludźmi noszą nazwę - etykieta, savoir-vivre, bon ton, dobre maniery, dobre obyczaje. Będziemy posługiwać się nimi na dalszych stronicach tego poradnika.

Normy regulujące współżycie

Normy prawne i moralne

Żyjemy w okresie wielkich przeobrażeń w różnych dziedzinach życia. Wymagają one utrzymania licznych, trwałych i chwilowych kontaktów, wymagają zgodnego współżycia. Regulują je normy prawne i moralne.

Normy prawne są ustalane przez organa władzy państwowej, znajdują się w zbiorach przepisów, kodeksach, statutach różnych organizacji. Obowiązują one wszystkich obywateli, niezależnie od tego, czy akceptują je, czy też nie. Za naruszenie norm prawnych państwo karze mandatem lub wyrokiem skazującym. Za naruszenie postanowień statutowych organizacja udziela członkom upomnienia, nagany albo usuwa ze swoich szeregów. Z powodu przewinienia klub sportowy zawiesza w prawach, dyskwalifikuje. Słowem za naruszenie norm prawnych grozi kara.

Normy prawne regulują stosunki między państwem a obywatelami, między organizacjami państwowymi i społecznymi a ich członkami. Regulują one również stosunki między ludźmi, którzy na skutek zaistnienia większych nieporozumień i konfliktów zwracają się do sądów wyrokujących na podstawie norm prawnych.

Znajomość norm prawnych w wielkim stopniu przyczynia się do zapewnienia ładu i porządku w społeczeństwie. Im lepsze ich poznanie i wyrobienie nawyku przestrzegania w codziennym życiu, tym większe zadanie prawa jako regulatora stosunków międzyludzkich.

Ważną rolę w regulowaniu tych stosunków spełniają normy moralne, które - podkreślmy to mocno - zawarte są w większości norm prawnych. Powstały w wyniku doświadczeń licznych pokoleń, doceniających ich znaczenie w układaniu zgodnego współżycia. Określają one wzajemne obowiązki w danej epoce i w danym społeczeństwie. U podstaw ich leży ocena moralna: dobry zły. Cechy takie, jak pracowitość, bezinteresowna życzliwość, prawdomówność, punktualność, słowność kwalifikowane są jako dobre; arogancja zaś, oszustwo, napastliwość, fałszerstwo jako złe. Podlizywanie się, pijaństwo, postępowanie niezgodne ze swoimi przekonaniami poniżają człowieka. Czytanie cudzej korespondencji bez zgody właściciela, zadawanie pytań, jak np. „Gdzie pan był?”, „Co pan robił?”, „Dlaczego pan tak ładnie się ubrał?”, „Dlaczego pani nie wychodzi za mąż?”, upowszechnianie informacji zasłyszanych, wdzieranie się w cudze tajemnice naruszają prywatność człowieka i świadczą o braku delikatności. Przestrzeganie zaś takich norm, jak: „Nie kłam”, „Nie kradnij”, „Bądź lojalny”, „Licz się ze słowami”, „Dotrzymuj obietnicy” przyczynia się do harmonijnego współżycia. Naruszenie norm moralnych pociąga za sobą sankcje opinii publicznej - krytykę i potępienie.

Reguły obyczajowe

Ważnym uzupełnieniem norm prawnych i moralnych są reguły obyczajowe. Determinują one zachowanie człowieka i ogólnie ujmując dotyczą sposobu bycia, wyglądu zewnętrznego i kultury spożywania pokarmów. Posłużmy się przykładami.

Jadąc pociągiem nawiązujemy niekiedy rozmowę, która może się przyczynić do „skrócenia” podróży. Prowadzimy ją półgłosem, aby nie przeszkadzać innym. W nocy nie rozmawiamy w ogóle, bo nasi sąsiedzi chcą spać.

Odbywając podróż w przedziale, otwieramy okno, chociaż inni współpodróżni marzną, lub wyłączamy światło w czasie, gdy sąsiedzi pożywiają się własnym prowiantem. Chwilowe współżycie w przedziale wymaga liczenia się z opinią współtowarzyszy podróży. Znajduje to wyraz w potrzebie uzgodnienia na przykład otwarcia lub zamknięcia okna, zapalenia lub zgaszenia światła, włączenia lub wyłączenia ogrzewania.

Inny przykład. Po przybyciu na kemping ustawiamy namiot, pamiętając, że musimy go tak usytuować, by nie naruszać prywatności sąsiadów. Wejście do naszego namiotu nie morze stwarzać pozorów, że interesujemy się, czym zajmują się bliscy sąsiedzi. Nikt przecież nie chce być obserwowany przez innych. Nastawiamy nasze magnetofony i radia zbyt głośno, ale od godziny 2200 obowiązuje przecież cisza nocna. Na kempingu każdy turysta sam organizuje swoje życie. Nie może jednak naruszać spokoju i porządku.

Opowiadamy się zdecydowanie za punktualnością, Praktyka czasami bywa jednak inna. Osoba spóźniająca się, zamiast przeprosić, potrafi nawet powiedzieć: „Słuchaj, spóźniłem się tylko pół godziny”. Osoba legitymująca się wysoką kulturą osobistą nie zachowa się w taki sposób.

Tych kilka przykładów upoważnia nas do wyciągnięcia wniosku, że bez wzajemnego porozumienia się i przestrzegania przyjętych zasad postępowania, a więc obowiązujących reguł obyczajowych, nie sposób jest ułożyć zgodnego współżycia. Stąd też niektórzy ich rolę w społeczeństwie porównują do znaczenia smaru w pracującej maszynie lub przepisów drogowych obowiązujących kierowców.

Chcąc przedstawić bardziej szczegółowo treść reguł obyczajowych powiemy, że obejmują one:

Obejmują one również umiejętność opanowania niechęci i uprzedzeń, nieujawnianie złego humoru oraz takie cechy, jak dyskrecja, umiejętność słuchania, punktualność, słowność, skromność i uprzejmość.

Przestrzeganie reguł obyczajowych nie zmienia warunków życia, ale czyni je przyjemniejsze. Stąd też znajomość tych reguł i ich stosowanie jest szczególnie ważne w domu i urzędzie, w podróży i w czasie wypoczynku, w kraju i za granicą.

Jednak pewna część społeczeństwa, na szczęście nieznaczna, reprezentuje niekiedy pogląd, że przestrzeganie reguł obyczajowych powoduje sztuczność, czyni postępowanie człowieka nienaturalnym. W konsekwencji zaś odrzuca je jako zbędny balast. Powstaje więc pytanie, czy np. klepanie po ramieniu, głośne wykrzykiwanie, używanie zwrotów, których brak w słownikach poprawnej polszczyzny, mlaskanie w czasie jedzenia i prowadzenie rozmowy z pełnymi ustami, jest „naturalne”, godne uwagi i zasługuje na upowszechnienie? Czy takie „naturalne” postępowanie tworzy swobodną atmosferę i nie krępuje? Tymczasem rzecz się ma wręcz odwrotnie. Ludzie, którzy przestrzegają reguł obyczajowych, w stosunkach międzyludzkich zachowują się swobodnie, dobrze się czują, obca jest im sztuczność, nie odczuwają skrępowania. Właśnie w interesie naturalnego postępowania powinniśmy dążyć do poznania i przestrzegania reguł obyczajowych akceptowanych przez miliony ludzi. Zapewnia to nie tylko dobre samopoczucie, ale i umożliwia okazanie uprzejmości, życzliwości, szacunku dla innego człowieka. W życiu nie ma pustki. Gdzie nie ma dobrych obyczajów, tam dochodzi do zaczepek, napaści, ostrej wymiany zdań, sprzeczek, lekceważenia drugiego człowieka. Dodajmy jeszcze, że podstawą dobrych obyczajów jest wykształcenie humanistyczne.

Na marginesie wypowiedzianych wyżej uwag nasuwa się pytanie, czy wszystkie reguły obyczajowe mają na celu zapewnienie harmonijnego współżycia, wytworzenie przyjemnej atmosfery w stosunkach między ludźmi? Otóż nie. są również reguły, które określają postępowanie zapewniające wygodę w działaniu. Zilustrujemy to na przykładach. Spójrzmy na nakrycie stołu. Kieliszki ujmujemy prawą ręką, stąd ustawiamy je nieco z prawej strony i szeregujemy w kolejności użycia. Noże, widelce i łyżkę umieszczamy według porządku podyktowanego kolejnością spożywanych dań. Napisany list składamy tak, by jego pierwsza strona zawierająca nagłówek i tekst była wewnątrz. Papier listowy może też być złożony na cztery części, przy zachowaniu następującej kolejności: najpierw składamy arkusz papieru wzdłuż linii pionowej, a następnie poziomej. Zgięcie po linii pionowej po schowaniu do koperty znajduje się na dole, taki bowiem sposób włożenia listu chroni go przed uszkodzeniem w czasie otwierania.

Zatem jedne reguły obyczajowe służą harmonijnemu współżyciu, a inne - zapewniają wygodę w działaniu.

Inne czasy, inne obyczaje

Reguły obyczajowe zmieniają się z biegiem czasu, jedne wychodzą z użycia, inne się rodzą i zyskują coraz szerszy zasięg. Szczególnie szybkie zmiany dokonują się w ostatnich dziesięcioleciach. Wojna, przebudowa społeczna, rewolucja kulturalna, rozwój środków komunikacji, środków masowego przekazu itp. spowodowały zmianę warunków życia, zanikanie starych obyczajów i powstawanie nowych, podyktowanych potrzebami epoki. Aby nie być gołosłownym, sięgnijmy po przykłady.

Słyszy się czasami takie oto powiedzenie: „Składałem pierwszą wizytę panu X. Powinna ona trwać nie dłużej niż 15 minut. Znacznie ją jednak przedłużyłem. Popełniłem nietakt. Jest mi przykro”. Czy takie powiedzenie jest dziś uzasadnione? w podręcznikach dobrego wychowania sprzed II wojny światowej poczesne miejsce zajmują rozdziały o wizytach i rewizytach. Można w nich np. przeczytać, że urzędnik, który otrzymał posadę, powinien złożyć wizyty wszystkim swoim przełożonym i kolegom. To samo powinien uczynić dziennikarz wobec dziennikarzy, artysta wobec artystów. Rewizyty obowiązują w terminie do 7 dni. Jeśli zaś na złożoną wizytę odpowiedziało się przekazaniem biletu wizytowego stosunki towarzyskie uważało się za zerwane.

Przykładowo podane zasady wydają się dziś nie tylko staroświeckie, ale i nieco dziwne. Obowiązywały one jednak w niektórych środowiskach do połowy obecnego wieku. Ba, nawet obecnie starsze pokolenie mówi o tzw. pierwszej wizycie, która powinna trwać najwyżej 15 minut.

Kto dziś składa wizyty grzecznościowe bez zapowiedzi? Może jedynie znajomi lub krewni, którzy przyjeżdżają do większych ośrodków miejskich w celu załatwienia spraw służbowych i osobistych. A przy okazji wpadną na chwilę do przyjaciół.

Z biegiem lat zmieniła się też rola kobiety, która przestała być tylko „panią domu”, gotową do utrzymywania stosunków towarzyskich. Pracuje ona w określonym zawodzie, a po zakończeniu obowiązków służbowych poświęca się licznym zajęciom domowym. Jest więc zatrudniona jakby na dwóch etatach.

Mieszkania są coraz mniejsze i często z trudnością zaspokajają potrzeby dnia codziennego. Nic też dziwnego, że zniknęły już wizyty. Niedługo będziemy o nich dowiadywać się z książek historycznych poświęconych obyczajom.

A jednak... Człowiek dąży do utrzymania stosunków z innymi. Ludzie bywają u siebie. Wzajemne odwiedziny odbywają się jedynie na skutek wyraźnej zachęty i zaproszenia na określony dzień i godzinę. Goście nie skracają zbytnio swego pobytu ani też nie przedłużają go. Opuszczają dom gospodarzy w momencie, kiedy jeszcze jest przyjemnie... Stare polskie porzekadło głosi: „Dwa razy rad gościom: raz jak przyjdą, drugi raz jak wyjdą”. Jest w tym dużo prawdy. Przedłużenie pobytu staje się uciążliwe dla wszystkich - gospodarzy, gości i sąsiadów.

Dawniej listy prywatne pisaliśmy odręcznie. Dziś jednak, na skutek rozwoju techniki, posługujemy się również maszyną do pisania. Chcąc jednak nadać listowi bardziej osobisty charakter, nagłówek, zwrot grzecznościowy kończący list i podpis piszemy odręcznie. Przed II wojną światową posługiwano się biletami wizytowymi - prywatnymi i urzędowymi. Dziś bilety prywatne są w stadium zaniku. W kontaktach urzędowych i towarzyskich wykorzystujemy najczęściej bilety urzędowe. Dawniej można było odwiedzić solenizanta w jego prywatnym mieszkaniu, aby złożyć życzenia. Obecnie życzenia składamy telefonicznie, listownie lub osobiście w miejscu pracy. W mieszkaniu solenizanta możemy się zjawić na skutek jego osobistego zaproszenia.

Warunki życia zmieniają się szybciej niż obyczaje. Stąd też jesteśmy świadkami występowania obyczajów zarówno nieco przestarzałych, jak i obowiązujących aktualnie. Powiedzmy więcej. Jesteśmy niekiedy świadkami obyczajów, które mają charakter nowatorski. Uwagę naszą ilustruje następujący przykład. Uprzednio skarpetki były dopasowane do koloru krawata. Obecnie powinny one tworzyć kolorystyczną całość z obuwiem bądź ze spodniami.

Co kraj to obyczaj

Kiedy jesteśmy za granicą, chcemy być grzeczni, okazywać szacunek dla narodu, który nas przyjmuje i gości. Jednak dość szybko dochodzimy do wniosku, że nie zawsze nam się to udaje, gdyż nie wszystkie nasze reguły obyczajowe znajdują zastosowanie. Na ogół można uznać, że niektóre reguły mają dość powszechny zasięg. Dotyczy to w głównej mierze zewnętrznego wyglądu, ubioru i wielu reguł determinujących sposób bycia. są jednak narody, których obyczaje wydatnie różnią się od naszych. Z czego to wynika? z wielu przyczyn - środowiska geograficznego, gęstości zaludnienia, poziomu cywilizacyjnego, historycznych uwarunkowań, tradycji, emancypacji kobiet, warunków życia i in.

W jednych krajach żałobę symbolizuje np. kolor czarny, w innych biały, a jeszcze w innych szary. Na ogół wieńce na mogiłach składa się z ciętych kwiatów, ale w Grecji - ze względu na warunki klimatyczne i tradycje - przygotowuje się je z liści laurowych.

Obcując z ludźmi, używamy na ogół formy grzecznościowej - pan i pani. Jednak mieszkańcy Alp wszystkich traktują jednakowo i są ze wszystkimi na ty.

Kwiaty darujemy z różnych okazji i zawsze budzą radość, umacniają i pogłębiają przyjaźń. U nas i w wielu innych krajach rozpowszechnił się zwyczaj darowania nieparzystej liczby dużych kwiatów. U podstaw tego zwyczaju leżą wymagania estetyki, bo nie jest sprawą obojętną, ile dużych kwiatów darujemy. Dwa kwiaty nie wyglądają we flakonie tak ładnie jak trzy, a czterech lub sześciu nie można tak ładnie ułożyć jak pięciu czy siedmiu. Niektórzy goście, przychodząc na przyjęcie, przynoszą kwiaty. W przedpokoju są one rozwijane, a następnie podawane gospodyni główkami do góry. Ale we Francji jest inaczej. Wypada podać je pani domu w opakowaniu, które świadczy, że nabyło się je nie u sprzedawczyni na rogu ulicy, ale w renomowanej kwiaciarni.

Człowiek uprzejmy jest punktualny. Różnie jednak z tym bywa. Japończyk przybędzie na umówione spotkanie punktualnie. Jeśli my się spóźnimy, to niewątpliwie uzna, że zdarzyło się nam coś przykrego. W oczach jego zauważymy życzliwe współczucie. Inne są jednak obyczaje w tym względzie w krajach Ameryki Środkowej. Zostaliśmy np. Zaproszeni na godz. 1800. Punktualne przybycie wprawiłoby gospodarzy w pewne zakłopotanie. Nie byliby bowiem jeszcze gotowi na przyjęcie gości. Korzystając więc z zaproszenia, pojawiamy się około godz. 1900. I nie naruszymy obowiązującego obyczaju. Postępowanie takie nie byłoby do przyjęcia w krajach skandynawskich. Ludzie spotykają się o umówionym czasie. Dotyczy to również przyjęć. Zaproszeni pojawiają się przed domem gospodarza nieco wcześniej, spacerują i niezależnie od pogody przekraczają próg gospodarzy w wyznaczonym na zaproszeniu czasie.

A teraz nieco uwag o różnych obyczajach przy stole. Narody będące w sferze wpływów kulturowych niemieckich przeznaczają gościowi honorowemu miejsce za stołem po lewej stronie gospodyni. Jednak według zwyczaju międzynarodowego miejsce to znajduje się po prawej stronie. Anglicy jedzą zupę bokiem łyżki, podczas gdy my raczej czubkiem. Amerykanie kroją kawałek mięsa na kęsy i odłożywszy nóż, zjadają je, posługując się tylko widelcem. W wielu krajach sałatę spożywa się łącznie z jakimś daniem. We Francji, Włoszech i Szwajcarii je się ją oddzielnie, najczęściej po daniu mięsnym. Spożywając poszczególne dania, posługujemy się nożem i widelcem. Jednak w niektórych krajach afrykańskich zamiast sztućców używa się ręki. Odrywa się nią kawałki mięsa i wkłada do ust. Godny uwagi jest i taki oto zwyczaj. Gospodarz, urwawszy kawałek mięsa, wkłada go do ust gościowi honorowemu. Kawę pije się na ogół z cukrem, ale Lapończycy „słodzą” ją solą, aby nabrała mocy w zimnym klimacie północnej Europy.

Wreszcie piękny obyczaj skandynawski - skol. W czasie przyjęcia gospodarz wita gości i wznosi toast, następnie przepija najpierw do sąsiadki z prawej strony, potem z lewej itd. To samo robi w stosunku do mężczyzny. W identyczny sposób postępuje gospodyni. Goście również przepijają do siebie, przy czym inicjatywa - z wyjątkiem gospodyni - nie może pochodzić od kobiety. Sposób tego przepijania jest miły. Odszukuje się wzrok osoby, z którą pragnie się wypić skol. Następnie obie strony podnoszą kieliszki, patrzą sobie w oczy i pijąc mówią: skol. Po wypiciu kilku kropli wina wykonują lekki ukłon i uśmiechając się do siebie - odstawiają kieliszki. Zwyczaj ten podkreśla osobisty stosunek gospodarzy do gości oraz gości między sobą i jest godny naśladowania, zwłaszcza że nie występuje tu w najmniejszym nawet stopniu element przymusu picia alkoholu.

Opisane wyżej różnice obyczajów wskazują, że w niektórych sytuacjach po prostu nie wiemy, jak się zachować i czy nasze postępowanie nie narusza reguł obyczajowych przestrzeganych w określonym środowisku. Musimy przyswoić sobie reguły obyczajowe mające dość powszechne zastosowanie. Natomiast trudno przecież znać regionalne osobliwości obyczajowe, a w dodatku ich przestrzegać.

Gospodarze także o tym wiedzą, gdyż sami, przebywając za granicą, stają wobec jakichś nie znanych sobie obyczajów. A jednak wyjeżdżając do jakiegoś kraju, warto się przygotować. Musimy czegoś dowiedzieć się o historii tego kraju, gospodarce, literaturze i obyczajach. Przy wyjeździe do Finlandii np., musimy być przygotowani na udanie się do sauny, a przy wyprawie do krajów bałkańskich dobrze jest wiedzieć, że przyjęte powszechnie kiwnięcie głową na znak potakiwania oznacza zaprzeczenie. Niekiedy gospodarze zapraszają do prywatnego mieszkania. Przyjęcie takiego zaproszenia zobowiązuje nas do przestrzegania - w miarę możliwości - obyczajów obowiązujących w danym kraju. Nie zawsze przychodzi to łatwo, ale gospodarze są tolerancyjni, nawet niezdarne posłużenie się pałeczkami, niezbyt dokładne wypowiedzenie w ich języku dzień dobry czy dziękuję, zostanie przyjęte jako wyraz uprzejmości.

Środki komunikacji i masowego przekazu przełamały bariery między różnymi narodami. W konsekwencji więc następuje stopniowe upodobnienie się obyczajów różnych narodów i regionów.

Kilka wniosków

  1. Znajomość i przestrzeganie reguł obyczajowych obowiązujących w określonym kraju, regionie, grupie społecznej - to oczywiście bardzo dużo, ale też niewiele, jeśli u podstawy tego nie leży głęboki szacunek dla drugiego człowieka.

  2. Zachowanie się zgodne z regułami dobrego wychowania zjednuje nie tylko sympatię i szacunek, ale przede wszystkim obowiązuje każdego kulturalnego człowieka. Im gruntowniejsze opanowanie tych reguł, tym lepsze samopoczucie i znacznie większe możliwości utrzymywania kontaktów z innymi na zasadzie równości. Człowiek nie musi się zastanawiać, jak trzeba się zachować wobec interesanta, kooperanta, gościa. Nie musi się namyślać, czy telefonować do znajomych w czasie emisji głównego wydania dziennika telewizyjnego lub meczu piłki nożnej, czy też zamiar swój odłożyć na później. On to już po prostu wie.

  3. Wiele reguł obyczajowych określa postępowanie człowieka w dziedzinach, których nie regulują normy prawne i moralne. Dla przykładu można tu wymienić sposób ubierania się, przedstawiania, posługiwanie się sztućcami przy stole podczas przyjęcia. Podane sposoby zachowania się nie podlegają ocenie moralnej. Nie kusząc się o dokładną analizę tego zagadnienia, należy jeszcze raz wspomnieć, jakie skutki pociąga za sobą nieprzestrzeganie norm i reguł obowiązujących w społeczeństwie. Naruszenie norm prawnych pociąga za sobą karę, naruszenie norm moralnych - krytykę, potępienie, a naruszenie reguł obyczajowych - ośmieszenie. Żyjemy bowiem w społeczeństwie i nasze postępowanie jest odpowiednio oceniane. Drwiący uśmiech, ironiczne spojrzenie są często dotkliwsze niż ukaranie mandatem.

Uwagi nasze na temat kultury współżycia warto zamknąć aforyzmem wielkiego filozofa polskiego. Tadeusza Kotarbińskiego: „Unikaj wykroczeń pięciorga: tonu, miny, sarkazmu, ironii, przytyku. Bez tych powściągów współżycie istna to katorga”.

Emancypacja kobiet a dobre obyczaje

Trochę historii

W średniowieczu kobieta znajdowała się wyraźnie na drugim planie. Nic też dziwnego, że małżonkowie zwracali się do Boga z prośbą o synów. Żona musiała być posłuszna swemu mężowi i wykazywać się umiejętnością prowadzenia gospodarstwa domowego. Jej obowiązkiem było również przygotowanie córek do przyszłej roli żony. Uczyła więc swoje pociechy, jak być dobrą gospodynią, uczyła również przędzenia, szycia i rękodzieła - stąd też najlepszym prezentem, jaki mogła dać dziewczyna swemu adoratorowi, był wyhaftowany monogram do płaszcza, wyszyta estetycznie chusteczka do kieszeni, futerał do przechowywania zegarka. Zwyczaj ten przetrwał nawet do II wojny światowej. A dziś? Uwagi te warto zakończyć fragmentem listu Niny Łuszczewskiej do córki, poetki Deotymy (1834-1908): „Lepiej, abyś nie umiała pisać, niż abyś nie umiała lub nie lubiła cerować”.

Sytuacja kobiety zaczęła się zmieniać w wyniku przemian społeczno-politycznych i rozwoju cywilizacji. Trudno w tym miejscu nie wspomnieć o roli rewolucji francuskiej z 1789 roku i walkach o niepodległość w Ameryce Północnej. Ruch kobiecy o emancypację zapoczątkowany został właśnie w wyniku wspomnianych wyżej wydarzeń i rozwinął się w drugiej połowie XIX wieku, wysuwając hasła: dopuszczenie kobiet do studiów wyższych, równa płaca, zrównanie praw małżonków itp.

Wspomnijmy również o roli osiągnięć naukowych i technicznych. Coraz szersze wykorzystanie techniki objęło także biura. Wynaleziono maszynę do pisania, a w 1873 roku amerykański przemysłowiec. Philo Remington, uruchomił ich produkcję. Otworzyło to kobietom szeroko drzwi do biur.

Wydarzenia najnowsze dają dowody, w jaki sposób walka zbrojna przyczynia się do emancypacji kobiet. Jako przykład możemy tu wymienić ośmioletnią wojnę między Irakiem a Iranem, w Iraku poważna część mężczyzn została powołana na front, a miejsca ich w różnych dziedzinach życia społeczno-gospodarczego zajęły kobiety. Zdjęły one zasłony z twarzy i stały się nauczycielkami, brygadzistkami, dziennikarkami. Objęły więc stanowiska uprzednio zastrzeżone dla mężczyzn.

W wielu krajach, nie wyłączając Polski, kobiety szeroką ławą weszły do licznych zawodów, a nawet niektóre z nich zdominowały. Wymieńmy dla przykładu oświatę, służbę zdrowia, wymiar sprawiedliwości. Kobiety stały się równorzędnym partnerem w życiu rodzinnym, zawodowym i towarzyskim.

W kręgu domowników

W naszym życiu społecznym podstawową komórką jest rodzina. Małżonkowie mają jednakowe prawa i obowiązki. Różnice wynikają tylko ze wzajemnych ustaleń, np. jeden z małżonków zapewnia środki utrzymania rodziny, a drugi wykonuje rozmaite czynności domowe. Jeden przygotowuje posiłki, a drugi sprząta mieszkanie i przyprowadza dzieci z przedszkola. Zgromadzony dobytek stanowi ich wspólną własność.

Równość uprawnień małżonków wyraża wizytówka na drzwiach. Dawniej zawierała ona tylko imię i nazwisko męża. Zachodzące zmiany spowodowały, że pojawiło się też i imię żony. Dziś powstaje pytanie, czyje imię ma być pierwsze? Niektórzy chcieliby oczywiście odpowiedzieć, że żony. Tak jednak nie jest. Wychodząc z założenia równych praw, musimy przyjąć, że zależy to od liter w poszczególnych imionach. Układ graficzny słów na wizytówce powinien tworzyć ładną kompozycję. I jeszcze jedna uwaga. Jeśli mąż i żona są czynni zawodowo, to pierwszeństwo przysługuje tej osobie, do której częściej przychodzą ludzie z zewnątrz, np. lekarzowi, pielęgniarce, adwokatowi.

Niektóre małżeństwa wykorzystują bilety wizytowe urzędowe i wspólne. Te drugie zawierały dotychczas tylko imię żony i męża oraz nazwisko. W ostatnich latach pojawił się nowy wzór biletów wspólnych, zawierający imiona i nazwisko małżonków oraz ich tytuły naukowe i zawodowe. Jest to niewątpliwie wynik wzrostu wykształcenia i pozycji społecznej kobiety.

Żadna rodzina nie żyje w izolacji, lecz dąży do utrzymania kontaktów z innymi. Przybierają one najczęściej formę „kawy” lub kolacji. Przygotowanie poczęstunku wymaga wiele wysiłku i aktywnego udziału w czasie podejmowania gości. Stąd też w nowoczesnej rodzinie dokładnie się ustala, co należy do obowiązków żony, a czym zajmuje się mąż, pamiętając o równości praw i obowiązków małżonków. Goście nie czują się najlepiej, jeśli widzą zmęczoną gospodynię, która zbyt często „krąży” między kuchnią a jadalnią, jest zatroskana, w ciągłym ruchu, podczas gdy gospodarz zajmuje się wyłącznie zabawianiem gości.

Zwiększony zakres obowiązków żony w nowoczesnej rodzinie pociąga za sobą rozszerzenie obowiązków męża. Jednak realizacja tej powszechnie uznanej zasady przebiega w wielu wypadkach z trudnościami. A szkoda.

Kilka uwag o „posażnej” pannie

Dawniej występowały duże różnice w przygotowaniu dzieci do przyszłego życia. Córka była najczęściej wychowywana w domu pod troskliwą opieką matki, która przygotowywała ją do spełniania wszystkich funkcji żony-gospodyni. Nie wymagało to wydatkowania większej sumy pieniężnej. Inaczej ten problem przedstawiał się z synem. Był on wysyłany do szkół w celu zdobycia określonej „pozycji społecznej”, co pociągało za sobą potrzebę dłuższego przebywania poza domem. Proces wychowania syna wymagał dużych wydatków. Występujące różnice w kosztach związanych z wychowaniem córki i syna były wyrównywane w formie posagu. Ale dziś? Kobiety uczą się w szkołach średnich i studiują na uczelniach. Koszty związane ze studiami ponoszą w równym stopniu rodzice niezależnie od płci dziecka. W tych nowych warunkach instytucja posagu przeszła do historii. Zmieniają się warunki życia, zmieniają się też i obyczaje.

„Pani dyrektorowa” „pani kapitanowa”

Różnice w wychowaniu córki i syna spowodowały powstanie instytucji zwanej posagiem. Ale nie tylko. Kobieta, chcąc podnieść swój prestiż, zaczęła posługiwać się tytułem przysługującym mężowi. Stąd też używało się i niekiedy jeszcze dziś używa zwrotu grzecznościowego, np. „pani dyrektorowa” i „pani kapitanowa”. W dobie obecnej tytuły te trącą myszką. Dziś kobiety mogą się poszczycić własnymi tytułami magister, inżynier, doktor, redaktor i in. Zwracając się do pani „dyrektorowej” lub „kapitanowej” mówimy. „pani magister”, „pani redaktor” lub „pani X”. To wszystko.

Dawniej mężatka, korzystając z tytułu męża, cieszyła się większym respektem niż panna. Na przykład panna była przedstawiana mężatce. W dzisiejszych czasach zwyczaj ten został uznany za staroświecki. Wszystkie kobiety, biorąc pod uwagę stan cywilny, są równe, a ich prestiż zależy od wieku i pozycji społecznej, jaką zajmują w określonym środowisku.

Wśród kolegów w pracy

Kobiety opanowały liczne zawody, stały się współuczestniczkami pracy, a nawet niekiedy konkurentkami mężczyzn. Dotyczy to jednak stanowisk na szczeblu niższym i rzadziej już średnim. Na szczyty drabiny zawodowej - jak dotąd - weszły jedynie nieliczne.

Pracując z kobietami, mężczyźni traktują je jako równorzędnego partnera, opłacanego w myśl zasady: „Równa praca, równa płaca”. Kobiety jednak chciałyby widzieć wśród swoich kolegów dżentelmenów odznaczających się dobrymi manierami i ogładą towarzyską. W zakładzie pracy bywa jednak różnie. Mimo to większość mężczyzn pomaga kobiecie przy przenoszeniu ciężkich rzeczy, przepuszcza przez drzwi, ustępuje miejsca, unika używania brzydkich wyrazów, często powstrzymuje się z opowiadaniami sprośnych dowcipów. Oczywiście, nie zawsze tak bywa. Ale i kobiety nie pozostają bez winy. One również niekiedy posługują się niewybrednym językiem, podnoszą głos. Chętnie słuchają rubasznych kawałów, ba, nawet proszą o nowy dowcip.

Czasami młoda, niedoświadczona pracownica czuje się zażenowana i właściwie nie wie, jak reagować na popisy kolegi. Przy okazji doradźmy najlepszy sposób, to powstrzymanie się od śmiechu, brak bowiem reakcji opowiadający odbierze jako pewną formę lekceważenia. Wobec wyjątkowego natręta może nawet powiedzieć: „Proszę w mojej obecności tego rodzaju anegdot nie opowiadać”. Wzajemne stosunki zatem w dużym stopniu zależą od mężczyzn, ale również i od postawy kobiet.

Wspomnieliśmy już, że kobieta-pracownik pobiera - jak wszyscy - określone przepisami wynagrodzenie. Nie przestała jednak być przedstawicielką płci pięknej i z tej racji przysługują jej pewne uprzejmości ze strony kolegów. Powstaje jednak pytanie, czy zawsze? Otóż nie, Zilustrujemy ten problem przykładami.

Po załatwieniu spraw służbowych sekretarka wróciła do swego pokoju, gdzie jeden z pracowników oczekiwał już na spotkanie z szefem. Pracownik ów pomógł sekretarce zdjąć płaszcz, okazując w ten sposób szacunek kobiecie. Ten gest uprzejmości nie przeszkadzał w wykonywaniu obowiązków służbowych, w tym bowiem czasie nic właściwie nie robił.

Drugi przykład. Urzędniczka wróciła do swego pokoju, gdzie jeden z kolegów przeglądał akta i robił notatki. Odłożył jednak swój notes i pomógł jej zdjąć płaszcz. Przerwanie zajęć tylko dla wykazania uprzejmości koliduje z regulaminem pracy, stawia maniery dżentelmena przed pracą zawodową. Tymczasem praca jest przed uprzejmością.

Zakład pracy jest zorganizowany hierarchicznie: są podwładni i przełożeni. Czy pracownicy wstają, gdy wchodzi przełożony? Nie, nie wstają. Szef ich pozdrawia, a oni odpowiadają na pozdrowienie i dalej kontynuują swoje zajęcia. Dotyczy to również maszynistki, która przepisuje zlecone jej teksty. W zakładzie bowiem praca jest przed uprzejmością. Jeśli jednak szef podchodzi i podaje rękę, to mężczyzna wstaje, a kobieta siedzi. A kiedy wstaje? w momencie nawiązania rozmowy wstaje również pani. Kulturalny zwierzchnik poprosi jednak, by usiadła. Ludzie nie lubią stać w ogonku, przed okienkiem urzędnika, nie lubią również przyjmować stojącej postawy przed przełożonym.

Życie na zewnątrz

Kobieta uczestniczy we wszystkich przejawach życia towarzyskiego i społecznego. W życiu na zewnątrz też przysługują jej pewne względy. Wyrażają się one w przyznaniu pierwszeństwa. Dzieje się tak na ulicy, w restauracji i teatrze oraz w innych miejscach. Tak więc witając się, podejdziemy przede wszystkim do pań, a potem do panów. Podawanie do stołu w czasie obiadu rozpoczynamy od kobiet. Życie nasze jest jednak bardzo skomplikowane i konsekwentne przestrzeganie tej reguły nie zawsze jest możliwe. Jako przykład można tu podać zajmowanie miejsca w kolejce po bilet kolejowy lub czynienie zakupów. Odbywa się to jak wiadomo według innych zasad.

Na ulicy. Ongiś mężczyzna szedł, mając kobietę po swej lewej stronie, aby mieć wolną prawą rękę, która jest sprawniejsza, i móc w każdej chwili stanąć w obronie partnerki. Zmieniły się jednak czasy, korzystamy z większego bezpieczeństwa i sytuacja kobiety nie jest zagrożona. W nowych warunkach rola mężczyzny-rycerza polega nie na obronie, ale na udzieleniu kobiecie pomocy, gdy się np. poślizgnie lub upadnie. Ręka prawa jest z reguły silniejsza, a więc mężczyzna zaczął chodzić, mając swoją partnerkę po prawej stronie. W konsekwencji prawa strona stała się ważniejsza od lewej. Preferowanie prawej strony objęło rozmaite dziedziny naszego życia, np. przy stole biesiadnym, w teatrze itp.

Idąc więc ulicą, mężczyzna ma partnerkę po swej prawej stronie. Czy zawsze? z reguły tak. Czasami jednak jezdnie są mokre, jadące samochody bryzgają błotem, kiedy indziej chodniki są zbyt wąskie i grozi niebezpieczeństwo. W tych okolicznościach mężczyzna, chroniąc kobietę, idzie, mając ją po swej lewej stronie. Identycznie postępuje, przekraczając jezdnię.

W czasie chodzenia po ulicy miejsce honorowe nie zawsze znajduje się po prawej stronie. Czasami w środku grupy. Korzysta z niego kobieta lub starszy wiekiem mężczyzna, przełożony. Jeśli idą trzy osoby, to, niezależnie od płci, miejsce bardziej zaszczytne znajdzie się najczęściej w środku. Ojciec, dorosła córka i syn idą w następującym porządku: w środku ojciec, po prawej stronie córka, a po lewej syn. Kobieta i dwaj mężczyźni idą w ten sam sposób: kobieta w środku, po prawej stronie starszy mężczyzna, a po lewej młodszy. Gdy idą dwie kobiety i mężczyzna, to porządek może być następujący: mężczyzna znajdzie się w środku, starsza kobieta - po prawej stronie, a młodsza po lewej. Rodzice i dzieci ze względu na bezpieczeństwo chodzą w następującej kolejności: dziecko w środku, matka po prawej stronie, ojciec zaś po lewej. Dodajmy jeszcze, że dorosła córka zajmuje miejsce po prawej stronie ojca.

W środkach lokomocji. Jeśli tramwaj, autobus i pociąg nie są zatłoczone, to kobieta wchodzi pierwsza, a mężczyzna za nią i pomaga jej wsiąść. Przy wysiadaniu odwrotnie: mężczyzna wychodzi pierwszy, torując kobiecie drogę, a następnie ułatwia jej zejście ze stopni. Jednak podczas dużego ruchu nie ma miejsca na grzecznościowe ceremonie zajmujące dużo czasu. Staramy się niezwłocznie wysiąść, aby umożliwić innym równie szybkie wejście.

Środki lokomocji są często zatłoczone, trudno znaleźć wolne miejsce. A jednak mężczyźni dobrze wychowani ustępują miejsca staruszce, osobie schorowanej. A kobiety? Czynią to w stosunku do kobiety dużo starszej, a nawet mężczyzny wyczerpanego ciężkimi przeżyciami i długim życiem. Młoda dziewczyna może wstać widząc starszą panią lub zaawansowanego wiekiem mężczyznę. Za ustąpienie miejsca dziękujemy słowem. miłym uśmiechem, a przy wysiadaniu skinieniem głowy.

Ogólnie jest przyjęte, że mężczyzna ustępuje miejsca kobiecie, ale czy zawsze? Starszy mężczyzna np., po ciężkiej całodziennej pracy wraca tramwajem do domu. Czy powinien ustąpić miejsca kobiecie, która odwiedziła zakład fryzjerski, a następnie spędziła parę godzin w kawiarni, dzieląc się swoimi przeżyciami z koleżanką? Reguły obyczajowe nakazują ustąpienie miejsca kobiecie, ale w tym wypadku normy obyczajowe zalecają coś wręcz przeciwnego. Tymi normami powinniśmy się kierować. Czasami jednak trudno jest wyczuć sytuację i podjąć trafną decyzję. Wspomnijmy. że młoda kobieta często nie korzysta z uprzejmości mężczyzny i dziękując zaznacza: „chętnie postoję” lub „na następnym przystanku wysiadam”.

Na klatce schodowej. Wchodząc z kobietą po schodach, mężczyzna idzie tuż za nią, a schodząc na dół przed nią, aby w ten sposób chronić ją przed ewentualnym poślizgnięciem się i niefortunnym upadkiem. Mężczyzna, spotkawszy na schodach kobietę lub osobę starszą, ustępuje miejsca przy poręczy. W identyczny sposób postępuje, idąc z kobietą. Na wąskich schodach grzeczność nakazuje zatrzymać się na zakręcie lub półpiętrze i zaczekać, póki osoby starsze lub kobiety wejdą lub zejdą.

W kawiarni. Dziś pije się kawę w naszym kraju dość powszechnie, czarną i białą. W domu i w kawiarni. Wkraczając w progi jakiegokolwiek pomieszczenia, a więc także kawiarni. mężczyzna otwiera drzwi kobiecie i puszcza ją przodem. Następnie cała inicjatywa spoczywa już na mężczyźnie. To on pomaga partnerce zdjąć płaszcz lub inne okrycie, oddaje je do szatni i odbiera numerek. Warto tu wspomnieć, że kobieta nie ma obowiązku zdejmowania i zostawiania w szatni wierzchniego okrycia. Jej płaszcz, kożuch czy futro to przecież nie tylko odzież, ale i ozdoba. Wypada zatem kobiecie usiąść przy kawiarnianym stoliku w tej kreacji. Jeśli jednak zechce ją zdjąć, nie kładzie obok ani nie wiesza na krześle, lecz prosi towarzyszącego mężczyznę o odniesienie do szatni.

Mężczyzna pierwszy wkracza na salę i prowadząc za sobą kobietę, zmierza do wolnego stolika. Jeśli stolik wskazuje kelner, co u nas niestety zdarza się zbyt rzadko, to kolejność jest inna. Kobieta idzie za kelnerem, a za nią jej partner.

Zwyczaj ten ma dwa uzasadnienia. Jedno historyczne w dawnych bowiem latach kawiarnie bywały często miejscem awantur. Mężczyzna więc, idąc przodem, osłaniał kobietę i torował jej drogę. Doprawdy śmiesznie to wygląda, gdy mężczyzna stoi u wejścia sali, a jego partnerka rusza na poszukiwanie wolnego stolika. Tak jednak, niestety, zdarza się dość często. A jaka jest druga przyczyna? Mężczyzna, idąc przed kobietą, chroni ją przed natrętnym wzrokiem samotnie siedzących mężczyzn.

W tym miejscu warto wspomnieć o hierarchii miejsc w sali kawiarnianej. Najlepsze stoliki to te ustawione w rzędach pod ścianą. Z nich bowiem obserwować można całą salę. Do tych rzędów zatem kieruje swoje kroki mężczyzna i te miejsca proponuje paniom. Zajmując stolik, odsuwa krzesło kobiecie i pomaga jej usiąść. Zwyczaj ten, już nie tak popularny jak dawniej, wart jest na pewno przypomnienia.

Usiadłszy przy stoliku, studiujemy kartę z menu. A jeśli jej nie ma, czekamy na obsługę. Dawniej kelner podawał kartę mężczyźnie, gdyż uważał, że kobieta, zajmująca się głównie prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci, nie będzie w stanie z niej skorzystać. A dziś? Kobieta ma często wyższe wykształcenie, uczestniczy we wszystkich przejawach życia zawodowego i towarzyskiego, dorównując w pełni mężczyźnie. Spowodowało to zmianę obyczaju. Kelner podaje kartę z menu kobiecie, i to ona pierwsza dokonuje wyboru. Z kolei mężczyzna studiuje kartę, a następnie wspólnie składają zamówienie.

I wreszcie trzeba opuścić lokal. Kobieta wstaje i pierwsza opuszcza salę kawiarnianą. Mężczyzna zasuwa krzesła i podąża za partnerką, a w szatni odbiera pozostawioną garderobę.

I jeszcze jeden problem. Dawniej udanie się kobiety do lokalu gastronomicznego bez męskiego towarzystwa nie było przyjmowane zbyt dobrze. Ale dziś. W dobie usamodzielnienia się kobiety, zmieniły się obyczaje. Kobieta zajmuje w lokalu gastronomicznym wolny stolik, zamawia herbatę, kawę, ciastka. W wypadku braku wolnego stolika wypada jej zwrócić się do siedzącej pary z pytaniem, czy może się przysiąść. Nie będzie również naruszeniem dobrych obyczajów, jeśli zwróci się do samotnie siedzącego mężczyzny. Lepiej jednak to uczynić za pośrednictwem kelnera. Po zajęciu miejsca przy stoliku nie ma obowiązku rozmawiania, ale nie ma też i zakazu. Kobieta jednak nie może zapomnieć, że nawiązanie przypadkowej znajomości przy stoliku jest ryzykowne.

W sklepie. Czy kobieta korzysta z pierwszeństwa, wchodząc do sklepu? Dość powszechnie panuje pogląd, że tak. Jednak muszę się wypowiedzieć przeciwko temu poglądowi. Dlaczego? Sklepy zajmują na ogół stosunkowo skromne pomieszczenia, musimy więc tak postępować, aby uniknąć tłoku, utrudniającego poczynienie zakupów. Stąd też kupujących dzielimy na wchodzących i wychodzących, a nie według płci. Klienci, którzy opuszczają pomieszczenia sklepowe, korzystają z pierwszeństwa. Reguła ta jest niewątpliwie słuszna, ale pewna część pań nie chce się z nią pogodzić. Mężczyzna, który wychodząc ze sklepu, skorzysta z pierwszeństwa, zmierzony bywa krytycznym, karcącym wzrokiem, w którym można wyczytać pytanie: „Czy pan nie wie, że dżentelmen okazuje uprzejmość kobiecie?” Czy słusznie?

Zaproszenie do tańca. Taniec jest ważnym elementem życia towarzyskiego. Ale nie tylko. Jest również ważnym środkiem rekompensującym brak ruchu spowodowany coraz szerszym wykorzystaniem maszyn i urządzeń technicznych w pracy zawodowej. Z tańcem wiąże się kilka problemów dotyczących dobrych obyczajów. Ze względu jednak na charakter rozdziału poruszymy tylko jeden.

Uprzednio, chcąc zaprosić kobietę do tańca, mężczyzna zwracał się do męża lub towarzyszącego jej pana. Następnie kłaniał się uprzejmie kobiecie. Po skończonym tańcu dziękował partnerce oraz mężowi lub towarzyszącemu jej mężczyźnie. Piękny to obyczaj, szeroko rozpowszechniony w naszym kraju. Naruszenie jego bywa oczywiście oceniane negatywnie i w konsekwencji wywołuje na twarzach współuczestników wydarzenia ironiczne uśmiechy.

A jednak są narody w Europie, które uznają, że obyczaj ten przypomina nieco wypożyczalnię i trąci myszką. U podstaw jego bowiem leży stare przeświadczenie, że kobieta nadal jest własnością mężczyzny. Tymczasem osiągnęła ona już wysoki poziom intelektualny i towarzyski, jest samodzielna i sama może zadecydować, kiedy, gdzie i z kim wypada jej znaleźć się w wirze powolnego walca lub w żywym rytmie fokstrota. Uważają zatem, że prosząc kobietę do tańca, należy zwracać się wyłącznie do niej.

A czy kobieta może zaprosić mężczyznę do tańca? Dawniej - nie. Wyjątek od tego stanowił np. biały walc. Ale dziś - może, chociaż forma tego zaproszenia będzie zupełnie inna. Kobieta przecież, niezależnie od wszystkiego, nie może podejść do innego towarzystwa, ukłonić się żonie, a następnie poprosić jej męża do tańca. Tak daleko jeszcze emancypacja nie zaszła. Ale w swoim towarzystwie może powiedzieć: „Janku, następnego fokstrota ze mną, dobrze?” Odpowiedź będzie brzmieć: „Oczywiście, bardzo chętnie”. Ale Janek może też odpowiedzieć: „W fokstrocie jestem bardzo słaby, proponuję tango, zgoda?”

Przeciwnicy tego obyczaju są zdania, że mężczyzna pełni rolę prowadzącego w tańcu i jemu przysługuje prawo doboru tancerki. Zwolennicy zaś nie akceptują tego argumentu, wychodząc z założenia. że mężczyzna i kobieta w tańcu są tylko znajdującymi się naprzeciwko siebie partnerami. Czy to wymaga komentarza? Tak, wymaga. Pierwszy obyczaj ma na celu ugruntowanie uprzywilejowanej pozycji mężczyzny. Drugi zaś wspiera dążenie kobiet do równouprawnienia. Który obyczaj zwycięży? Zobaczymy. W każdym razie opowiadam się za drugim.

Czy słuszna jest ocena moralna?

Ruch emancypacyjny kobiet może się poszczycić poważnymi osiągnięciami. Powstaje jednak pytanie, czy już doprowadził do pełnego równouprawnienia. Oczywiście - nie. są jeszcze dziedziny w których kobieta nadal jest w jakiś sposób dyskryminowana. Dotyczy to m.in. oceny moralnej niektórych czynów. Kobieta nadużywająca alkoholu jest surowiej oceniana przez opinię publiczną niż mężczyzna. Nie inaczej przedstawia się sytuacja w dziedzinie swobody seksualnej. A palenie tytoniu? Mężczyzna, krocząc ulicą, trzyma papierosa w ustach i nikt nie zwróci na to uwagi. Gdy jednak widzimy na ulicy palącą kobietę, wywoła to niezbyt pochlebne dla niej komentarze.

A w pracy? Jeżeli mężczyzna zmienia swój stan cywilny, to ocena tego faktu będzie dla niego na ogół korzystna. Koledzy powiedzą ustabilizuje się, będzie lepiej pilnować swego stołka. Inny komentarz usłyszymy jednak, gdy zdecyduje się wyjść za mąż koleżanka. Szef i koledzy uznają, że nie przyniesie to nic dobrego. Zaczną się kłopoty rodzinne, pojawią się urlopy macierzyńskie. Praca znajdzie się na dalszym planie. Powiedzenie: „równorzędny partner” wciąż jeszcze wymaga ugruntowania.

Nasza współczesna rzeczywistość

Masowość - tłoczenie się i przepychanie

Osiągnięcia naukowe i techniczne pociągnęły za sobą potrzebę nowej organizacji życia gospodarczego i powstanie licznych i wielkich zakładów przemysłowych. W rezultacie poważnych przemian w gospodarce ludność, szczególnie wiejska, zaczęła się osiedlać w miastach. Powstały wielkie skupiska ludzkie.

Rozwój środków komunikacji umożliwił łatwe i szybkie przemieszczanie ludności. Nastąpił rozwój turystyki, sportu i rozmaitych form spędzania wolnego czasu. Masowość stała się cechą charakterystyczną ludzkiego bytowania.

Obraz ten powinien być uzupełniony właściwymi nam warunkami - wydłużające się kolejki, przepełnione środki lokomocji, ciasnota mieszkaniowa itp. Wszystko to spowodowało, że pchanie i tłoczenie stało się plagą naszej rzeczywistości. Daje się to zauważyć niemal na każdym kroku. Trudno w tych warunkach ułożyć zgodne współżycie między ludźmi.

Na ulicy

Codziennie znajdujemy się na ulicy, która w wielkich miastach - od wczesnego ranka do późnego wieczora jest zatłoczona autobusami, tramwajami, rowerami. Po chodnikach zaś sunie mnóstwo spieszących się ludzi.

Jedni przechodnie chcą iść szybciej, a drudzy nieco wolniej. Wszyscy jednak powinni w granicach możliwości stosować się do istniejącego tempa, iść równo, nie zygzakami i co najważniejsze strzec się potrącania kogokolwiek. Nie najlepiej świadczy o przechodniu, który przepycha się do przodu, posługując się łokciami, a walizką lub teczką trąca w boki innych ludzi. Dobrze wychowany człowiek, jeśli się nawet spieszy, to jednak znajdzie sposób, aby szybko przebyć swoją trasę i nie przeszkadzać innym. Niestety, nie zawsze tak bywa.

Chodnik jest wykorzystywany przez ludzi, którzy pieszo idą do pracy, odwiedzić znajomych lub poczynić zakupy. Nie jest jednak miejscem przeznaczonym do kontaktów towarzyskich i prowadzenia dłuższych pogawędek. Przy spotkaniu znajomych następuje uścisk dłoni, wymiana pozdrowień, krótka rozmowa i to wszystko. Jednak dość często widzimy, jak ludzie gromadzą się na środku chodnika lub, jeszcze gorzej, na rogu zbiegających się ulic i przez dłuższy czas rozmawiają. W ten sposób tarasują przejście.

Zdarza się czasami, że niechcący potrącimy przechodnia, nadepniemy komuś na nogę itp. W tym wypadku nie może zabraknąć takich słów grzecznościowych, jak „przepraszam”, „drobnostka”, „nic nie szkodzi”. I chociaż odcisk boli, jednak na przeprosiny odpowiadamy pojednawczym uśmiechem. Nie zawsze też pamiętamy, że ulica jest dla wszystkich. Zasada „szerokich łokci” znajduje niekiedy zastosowanie. W czasie powstałych zadrażnień nie jesteśmy skorzy do szukania winy u siebie. Uniknęłoby się tego, przestrzegając obowiązujących reguł obyczajowych i wykazując więcej szacunku dla drugiego człowieka.

Prawa strona, lewa strona

Idąc chodnikiem, trzymamy się jego prawej strony. To podstawowa zasada, która jednak jak wykazuje obserwacja codziennego życia jest przestrzegana tylko w nieznacznym stopniu. Utrudnia to przesuwanie się, gdyż mijający się przechodnie wzajemnie sobie przeszkadzają. Na ulicach ruchliwych idziemy we dwójkę, na mniej ruchliwych możemy iść w trójkę. Jeśli jednak z przeciwnej strony nadchodzi inny przechodzień, jeden z trójki, idący z lewej strony, powinien się nieco cofnąć. Unikamy chodzenia w czwórkę, gdyż to tarasuje przejście innym przechodniom. Znacznie lepiej jest podzielić się na dwie grupy i iść jedna za drugą. W piątkę nie chodzimy w ogóle. Większa grupa osób idzie dwójkami i trójkami.

W szatni

Szatnia jest często widokiem, który wywołuje nie najlepsze wrażenia, a nawet budzi zdziwienie. Niekiedy bowiem poważni ludzie, cieszący się szacunkiem, nie mogą się opanować i przepychają po odbiór pozostawionej garderoby. Szczególnie często obserwuje się to w teatrach. Pewna część widzów opuszcza widownię w chwili, gdy artyści są jeszcze na scenie, a publiczność dziękuje im. oklaskami za świetnie zagrane role. Czy rzeczywiście trzeba aż tak bardzo się spieszyć, pomagając sobie łokciami? Przecież możemy odebrać swoją garderobę parę minut później, nic się z tego powodu nie stanie, a zachowamy się godnie i wobec artystów, i wobec współuczestników przedstawienia.

W kolejce

Zdarza się, że musimy spędzić czas w kolejce. Stoimy w urzędzie i w banku, na poczcie i przed gabinetem lekarskim. Niemal wszędzie. Bywa nieraz, że bardzo długo. Długotrwałe oczekiwanie wywołuje rozdrażnienie, niechęć do świata i ludzi, poczucie straty czasu. Niemniej postarajmy się nawet w takiej sytuacji o życzliwość dla innego człowieka. Nie ma obowiązku prowadzenia rozmowy, ale też nie musimy być nieuprzejmi, gdy ktoś nas zagadnie.

Ludzie chętnie idą na spacer, gawędzą w kawiarni, oglądają wystawy sklepowe, ale nie znoszą wystawania przed okienkami w zatłoczonych poczekalniach.

W czasie przyjęcia bufetowego

Przyjęcie bufetowe jest niewątpliwie bardzo uroczystą formą spotkania towarzyskiego. Głównym jego elementem są bufety zastawione zakąskami i napojami. Z chwilą otwarcia drzwi do jadalni niektórzy goście tracą panowanie nad sobą i torując sobie drogę łokciami, rzucają się do stołu. Po nabraniu porcji na talerz, wycofują się, umożliwiając innym skorzystanie z przygotowanych dań. Czy zawsze to czynią? Niestety, nie. Powstaje tłok, przepychanie się. Jest to postawa świadcząca o tym, że pamiętamy przede wszystkim o sobie, mniej natomiast interesujemy się innymi. Ludziom z taką postawą trudno układa się zgodne współżycie.

W godzinach szczytu

Między godz. 630 a 800 oraz 1500 a 1630 obserwuje się we wszystkich większych miastach identyczny obraz: tłumy ludzi zdążają na przystanki autobusowe i tramwajowe, by możliwie szybko i wygodnie dostać się do swego miejsca zamieszkania. Z chwilą zatrzymania się tramwaju lub autobusu następuje po prostu szturm do drzwi wejściowych. Nie obywa się oczywiście bez posługiwania się łokciami. Ludzie pchają się, zapominając nawet o tym, że w pierwszej kolejności muszą przecież wysiąść ci, którzy kończą swoją podróż. Zapominają również, iż po wejściu do pojazdu nie należy zatrzymywać się zaraz przy drzwiach i w ten sposób blokować przejście innym podróżnym. Takie zachowania nie przyspieszają czasu powrotu do domu, powodują jedynie nerwowość i niekulturalne odezwania.

Niestety, to przykre zjawisko, świadczące o lekceważeniu reguł dobrego wychowania, obserwujemy każdego dnia. Po długiej pracy wszyscy są zmęczeni. Nieliczni jednak to widzą i okazują uprzejmość, chęć niesienia pomocy.

Przejście przez jezdnię

Na skrzyżowaniach ruchliwych ulic są ustawione sygnały świetlne, informujące, kiedy można bezpiecznie przejść na drugą stronę. Co pewien czas w miejscach tych gromadzi się po obu stronach jezdni sporo przechodniów. Z chwilą ukazania się zielonego światła bezładny, zbity tłum rusza przed siebie. Aby szybko i nie potrącając innych przejść na drugą stronę wystarczy przestrzegać jednej zasady. Już mówiliśmy, że chodnikiem idziemy prawą stroną. Ta sama zasada dotyczy jezdni. Dlaczego więc do tego się nie stosujemy? Ale istnieje jeszcze inny problem. Kodeks drogowy nakazuje, by piesi kierowali się do przeciwległej krawędzi jezdni drogą najkrótszą, a więc prostopadle do osi jezdni. Tymczasem przekraczamy jezdnię tak, jak chcemy. Nie zawsze bezpiecznie.

Na parkingu

Po naszych ulicach porusza się dużo samochodów. Na skrzyżowaniach tworzą się liczne zatory komplikujące ruch uliczny. Nie obywa się bez wymuszania pierwszeństwa, naruszania obowiązujących przepisów drogowych. Liczne samochody parkują na jezdniach i częściowo na chodnikach, co niekiedy tarasuje przejście pieszym. Na miejscach wyznaczonych do parkowania nie zawsze są wolne miejsca, czasami kilka samochodów oczekuje w kolejce. Kierowcy powinni parkować swoje pojazdy według zasady: „Kto pierwszy przyjechał, ten pierwszy korzysta ze zwolnionego miejsca”. Czy zawsze jednak ta zasada jest przestrzegana? Dziś każda wolna przestrzeń się liczy, parkując więc samochód, musimy myśleć o innych. Tymczasem bywa różnie. Albo postawi się pojazd w ten sposób, że inni nie mogą opuścić postoju, albo też nieoszczędnie wykorzystuje się wolne miejsca. Nie najlepiej też postępuje kierowca, parkując samochód zbyt blisko innych pojazdów. Utrudnia to otwarcie drzwi i wejście do samochodu. Często dochodzi do uszkodzenia sąsiedniego pojazdu. Powstają nieporozumienia, kończące się niekiedy przed powołanymi do tych spraw organami.

Masowość charakteryzująca współczesną rzeczywistość i nasz uciążliwy codzienny byt wymagają od nas z jednej strony pewnych wyrzeczeń. a z drugiej - wysokiej kultury osobistej, uprzejmości, życzliwości, szacunku wobec innego człowieka.

Kultura dnia codziennego

Uprzejmość

Każdy człowiek chce być piękny, chce się czymś wyróżnić wśród innych. Słusznie bowiem rozumuje, że wygląd i wrażenie, jakie wywrze na ludziach, o których względy zabiega, decydować będą o sukcesie w stosunkach towarzyskich bądź o powodzeniu w interesach.

Dziś nie tylko artyści, lecz i menedżerowie, a także politycy bardzo starannie kreują swój image, co czynią nie tylko dla własnej przyjemności, ale niejako z zawodowego obowiązku.

Ale w życiu jest coś, co nas zdobi, chociaż nic nie kosztuje. To „coś” zyskuje nam sympatię i poważanie w stosunkach międzyludzkich, znakomicie ułatwia życie. Ten niekosztowny luksus to uprzejmość. Można bowiem wykupić cały salon mody, olśnić najelegantszą kreacją, a po chwili zdegustować otoczenie sposobem bycia.

Są to prawdy - zdawałoby się banalne i znane od starożytności. Już Eurypides (480-407/406 p.n.e.) doceniał znaczenie uprzejmości, mówiąc: „w uprzejmości jest wdzięk i korzyść”. Jeśli nie bezpośrednia, materialna, to płynąca z dobrego ułożenia sobie stosunków z ludźmi, decydująca o tym, że inni nas chętnie widzą i dobrze się z nami czują. Tragikowi greckiemu wtóruje anonimowy mędrzec Wschodu: „Uprzejmość jest walutą wzbogacającą nie tego, kto ją otrzymuje, lecz tego, kto ją rozdaje”.

Jedną z ważniejszych cech człowieka jest uprzejmość. Obowiązuje ona zawsze, wszędzie i wobec każdego, niezależnie od tego, jakie stanowisko zajmuje w hierarchii służbowej i społecznej. Jesteśmy jednakowo uprzejmi w stosunku do dyrektora, urzędnika, magazyniera, woźnego.

Proszę, dziękuję, przepraszam. Uprzejmość przejawia się w rozmaitych formach. Jedną z nich jest nasza codzienna mowa, wspaniały dar natury, wyróżniający człowieka spośród wszystkich innych tworów przyrody. Nie powinno w niej zabraknąć takich słów jak: „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”. Niestety, różnie z tym bywa. Jeśli czegoś pragniemy, to zwracamy się z prośbą, nieraz kilkanaście razy dziennie - współżycie ludzi wymaga posługiwania się prośbą jako środkiem ułatwiającym ułożenie stosunków w domu, na spotkaniu towarzyskim, naradzie. Wydawałoby się, że w wielu wypadkach nie potrzeba mówić „proszę”, bo wykonujemy swoje obowiązki, za które przecież otrzymujemy określone wynagrodzenie. Po co zatem dziękować za napisanie pisma, sporządzenie notatki, przeprowadzenie rozmowy? Tak jednak nie jest. Nawet polecenie wyrażone uprzejmie bywa chętniej wykonane niż suchy rozkaz. Po spełnieniu naszej prośby nie zapominamy oczywiście podziękować. Towarzyszy temu ciepły ton i miły wyraz twarzy.

Zdarza się, że podczas rozmowy urazimy jednego z jej uczestników, niechcący potrącimy na ulicy przechodnia, naruszymy ustalony porządek, rozlejemy herbatę. We wszystkich tych sytuacjach powiemy słowo „przepraszam”, bo jest ono jakby amortyzatorem łagodzącym powstałe spięcia lub przeoczenia.

Trzy słowa: „proszę”, „dziękuję” i „przepraszam”, nie są trudne do wypowiedzenia, a jakże ułatwiają wzajemne stosunki i łagodzą lub likwidują nieporozumienia.

Łagodny ton. Uprzejmość w rozmowie wyraża się również w ciepłym, łagodnym tonie.

Posłużymy się przykładami. Sekretarka rozmawia z interesantem, lecz nagle otwierają się drzwi i wchodzi nowy interesant. Obecność jego nie jest w tym momencie pożądana. Sekretarka ma zatem dylemat: jak postąpić, aby na chwilę drugi interesant opuścił sekretariat, umożliwiając spokojnie zakończenie rozmowy? w sposób delikatny zwraca się do nowo przybyłego, mówiąc: „Przepraszam, teraz jestem zajęta, poproszę pana za chwilę”. Uprzejmość sekretarki wyraziła się w odpowiednim doborze słów i łagodnym, serdecznym tonie.

A teraz inny przykład. Dyrektor instytucji uchodził za człowieka dobrze przygotowanego do wypełniania powierzonej mu funkcji, interesował się działalnością społeczną i brał w niej czynny udział. Słysząc pochlebną opinię o swoim zwierzchniku, młoda pracownica postanowiła zwrócić się do niego z prośbą o poradę w osobistych kłopotach życiowych. Gdy weszła do gabinetu, dyrektor przywitał ją zgryźliwym, podniesionym tonem: „No, gadaj, pani”. Po takim lekceważącym przywitaniu onieśmielił młodą dziewczynę, która po wypowiedzeniu paru zdań ze łzami w oczach opuściła gabinet.

Możemy mówić tonem ciepłym, łagodnym, spokojnym. Ale możemy też wyrażać swoje myśli i uczucia tonem uszczypliwym, drwiącym, mentorskim, napastliwym, ostrym, szyderczym. W pierwszym przypadku okażemy naszemu rozmówcy uprzejmość. Delikatność, a w drugim - szorstkość, ostrość, a nawet brutalność, wyrażające przede wszystkim brak szacunku dla drugiego człowieka.

Umiejętność uważnego słuchania. Arabskie przysłowie mówi: „Mamy tylko jedne usta i dwoje uszu”. Utrzymując więc kontakty z ludźmi, nie powinniśmy tylko mówić, ale i słuchać, gdyż nasi partnerzy mają również coś do powiedzenia. Najczęściej jednak o potrzebie słuchania jakoś zapominamy. Co oznacza powiedzenie „umieć słuchać”? Oznacza nie przerywać i słuchać tak, aby osoba mówiąca odnosiła wrażenie, że jest się zainteresowanym jej wypowiedziami, prosić o wyjaśnienie pewnych szczegółów. Umieć słuchać - to również wydobyć to, co jest najistotniejsze w wypowiedzi, wyczuć zaangażowanie emocjonalne rozmówcy. Nie można powiedzieć o kimś, że umie słuchać, jeśli jego twarz wyraża znudzenie i wskazuje, że czeka z niecierpliwością, kiedy mówiący skończy, a nie doczekawszy się tego przerywa mu i apodyktycznie przedstawia to, co sam chce powiedzieć. Takie postępowanie partner odczuje jako przejaw lekceważenia, jako naruszenie osobistej godności.

Rozmawiamy ze wszystkimi. Uprzejmość w rozmowie wyraża się także w równym traktowaniu obecnych, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Mówimy, zwracając się do wszystkich, a nie do jednej wybranej osoby. W spotkaniu towarzyskim rozmowę najczęściej inicjuje gospodarz i troszczy się o jej prawidłowy przebieg, traktując równo zaproszonych gości. Jeśli jednak gospodarz będzie kierować swoje słowa tylko np. do zwierzchnika, to niewątpliwie wykaże brak delikatności i dotknie innych uczestników. Na szczęście niezbyt często tak się zdarza. Zauważmy: uprzejmość wyraża się w okazaniu zainteresowania wypowiedziami innych, w uprzejmym tonie rozmowy, w doborze odpowiednich tematów i umiejętności słuchania. Rozmowa - najlepszy środek umożliwiający okazanie naszej uprzejmości.

Punktualność

„Punktualność jest uprzejmością królów”. Taką sentencję wypowiedział król Słońce, Ludwik XIV. Chcielibyśmy jednak, aby punktualność była uprzejmością milionów ludzi. Zapewnia ona bowiem porządek w naszym życiu i ułatwia wzajemne kontakty międzyludzkie. Zwyczaj przestrzegania punktualności narodził się dość późno, bo dopiero w XIX wieku w związku z powstaniem fabryk, gdzie praca przy maszynie wymagała współdziałania całej brygady. Z kolei ułatwiając wzajemne kontakty, przeniknął również do rozmaitych dziedzin życia człowieka.

W każdym zakładzie pracy wymaga się przestrzegania punktualności. Egzekwuje się ją m.in. obowiązkiem podpisania listy obecności. Ale po przyjściu do pracy bywa już różnie. Weźmy dla przykładu wciąż jeszcze liczne zebrania, które zbyt często rozpoczynają się z większym lub mniejszym opóźnieniem. Dobry przewodniczący nie zwleka jednak z rozpoczęciem, gdyż ustępstwo na rzecz tych, którzy nie szanują czasu swego i innych, nie ma uzasadnienia.

A ileż to razy interesant wyczekuje przed okienkiem urzędnika lub pacjent przed izbą przyjęć w ośrodkach zdrowia? A jak często i długo wystajemy na przystankach autobusowych? Gdyby policzyć, ile godzin marnujemy na bezczynne oczekiwanie... Szwedzkie porzekadło mówi: „Kto się spóźnia, kradnie cudzy czas”. Czy tylko cudzy?

Nie czując rygorów prawnych, spóźniamy się dość często na różnego rodzaju spotkania towarzyskie. Oto zostaliśmy zaproszeni na kolację, ale pojawiamy się z godzinnym opóźnieniem, bo - jak się niekiedy utrzymuje - jest to w „dobrym tonie”. Tymczasem gospodyni wiele godzin spędziła w kuchni, by przygotować wszystkie dania na określoną godzinę. Goście zaś się nie pojawiają. Stawia to pod znakiem zapytania kunszt kulinarny gospodyni. Czuje się ona po prostu dotknięta. Takie postępowanie jest również nieuprzejmością wobec pozostałych gości, którzy przybyli punktualnie. Gdyby każdy cenił czas swój i innych, nie byłoby spóźnień, dezorganizowania ustalonych planów, naruszania godności innych. Warto chyba pamiętać o powiedzeniu: „Strata czasu największą jest stratą”.

Uśmiech

W kontaktach międzyludzkich poważną rolę odgrywa wygląd człowieka - ubiór, uczesanie, postawa i oczywiście twarz. Odzwierciedla ona nastrój człowieka, jego stosunek do innych ludzi.

Twarz może być poorana troskami, ponura, posępna, ale może też być myśląca, ujmująca, okraszona uśmiechem.

Z pogodnym wyrazem twarzy witamy oczekiwanych gości, uśmiech towarzyszy w czasie składania życzeń imieninowych, pojawia się, gdy prosimy o jakąś pomoc i gdy dziękujemy za życzliwość, usługę. Jest więc stałym gościem na naszej twarzy.

Życie ludzkie nie jest usłane tylko różami. Często pojawiają się ciernie komplikujące codzienną egzystencję. Może właśnie dlatego powinniśmy się starać o pogodny nastrój.

Uśmiech jednak uśmiechowi nie jest równy. Spotykamy się z uśmiechem bezczelnym i fałszywym, ironicznym i obłudnym. Nie ułatwia on współżycia, wręcz przeciwnie utrudnia je, komplikuje stosunki.

Uśmiech sprzyja wytworzeniu dobrej atmosfery, łagodzi nieporozumienia, jeśli jest ciepły, przyjacielski, serdeczny i życzliwy. Takiego właśnie uśmiechu oczekujemy od urzędnika i sprzedawcy, taksówkarza, lekarza i nauczyciela. Słowem - od wszystkich.

Życzliwość to najlepszy środek do przezwyciężania wszelkich zadrażnień, sporów, nieporozumień. Uśmiechajmy się więc - dobrotliwie, przyjaźnie, życzliwie. „Gdy pomyślę, że mogę się śmiać - mówi Eugeniusz Kołda - już się śmieję”. „Bydlę - jak powiadał Antoni Słonimski - nie śmieje się nigdy”.

Życzliwość

Życzliwość to przychylne ustosunkowanie się do innego człowieka, wczucie się w jego sytuację i pragnienie okazania pomocy. Może się ona przejawiać w rozmaity sposób, np. przez przychylny, ośmielający uśmiech, ciepłe spojrzenie, szczerą wypowiedź, uprzejme powitanie, zrozumienie sprawy i jej załatwienie.

Kierowca oczekuje życzliwości od innego kierowcy w czasie wyprzedzania, petent spodziewa się szybkiego załatwienia sprawy w urzędzie, podwładny przypuszcza, że znajdzie u przełożonego zrozumienie dla swoich problemów. Tymczasem nie zawsze tak bywa. Motorniczy zamyka drzwi tramwaju przed nosem pasażera i odjeżdża; urzędniczka od niechcenia powiada petentowi: „Sprawa nie jest załatwiona, proszę przyjść za tydzień” i dalej żywo rozmawia z koleżanką na temat obchodzonych imienin; przełożony, zamiast słuchać, porządkuje w teczce jakieś dokumenty, a następnie w połowie przerywa podwładnemu i sam przedstawia swoje stanowisko.

Wśród sąsiadów znajdują się niekiedy ludzie starsi, nie w pełni sprawni fizycznie. Załatwienie nawet drobnej sprawy w administracji czy kupno jakiejś gazety stwarza im duże trudności. Pomagając takim ludziom, dajemy dowód bezinteresownej życzliwości.

Na ulicy spotykamy mieszkańców innych miast i turystów zagranicznych. Nie zawsze, nawet posługując się planem miasta, mogą oni odnaleźć poszukiwaną ulicę i skorzystać z właściwego środka lokomocji. Ludziom tym w sposób uprzejmy udzielamy wyczerpującej informacji. Jest to obowiązek i według sposobu wywiązania się z niego oceniają oni kulturę naszego narodu.

Wśród przechodniów znajdują się czasami osoby ociemniałe, kalekie, wyczerpane fizycznie długotrwałymi chorobami. Potrzebują one pomocy, zwłaszcza w czasie przekraczania ulicy. Udzielanie jej jest z jednej strony naszym moralnym obowiązkiem, a z drugiej - podziękowaniem, że nie spotkał nas podobny los.

Życzliwość jest niezbędnym elementem w układaniu dobrych stosunków między ludźmi. Brak jej jednak uwidacznia się niemal na każdym kroku.

Czy na ogół jesteśmy życzliwi? Niestety. Odpowiedź jest raczej negatywna. Nic też dziwnego, że popularne stało się powiedzenie: „bezinteresowna nieżyczliwość”.

Dyskrecja

Człowiek dyskretny nie wnika w sprawy innych ludzi. Gdy jednak zetknie się z nimi, wyczuje, czego należy nie widzieć lub nie słyszeć i nie powtarzać innym.

Spotykamy się z kolegami i przyjaciółmi na spacerze, w kawiarni, u znajomych. Prowadzimy swobodną rozmowę na tematy polityczne, ekonomiczne, społeczne. Rozmowa nasza schodzi jednak często na inne tory i dotyczy znajomych, krewnych, zwierzchników. Nie obywa się oczywiście bez informowania o takich czy innych układach, nietaktach, uchybieniach. Na zakończenie spotkania można nawet usłyszeć takie oto powiedzenie: „To oczywiście wyłącznie między nami” lub „Nie musisz tego zachować tylko dla siebie, ale nie mów, że wiesz to ode mnie”. Najczęściej takie zobowiązania nie są spełniane. Wbrew obietnicom upowszechniamy je, nie bacząc na skutki, jakie powodują w stosunkach między ludźmi. Jednak człowiek dyskretny bez przyrzeczeń zachowa dla siebie usłyszane lub zaobserwowane fakty, aby nie komplikować innym życia i nie robić przykrości.

Dość powszechny jest pogląd, że roznoszeniem złośliwych ploteczek zajmują się przede wszystkim kobiety. Czy ta opinia jest w pełni uzasadniona? Chyba nie. Czyżby mężczyźni stronili od kawiarnianych rozmówek, które maj ą charakter obmowy, a nawet oszczerstwa. Najczęstszym przypadkiem powodującym naruszenie dyskrecji jest bezmyślne powtarzanie rzeczy zasłyszanych. Stąd też warto w tym miejscu zacytować powiedzonko Ernesta Hemingwaya: „Potrzeba dwóch lat, aby nauczyć się mówić; pięćdziesięciu, aby nauczyć się milczeć”.

Naruszenie dyskrecji to nie tylko upowszechnienie spraw zasłyszanych, gadulstwo, niepotrzebna paplanina. Naruszeniem dyskrecji jest również wdzieranie się w cudze tajemnice, zbytnia ciekawość. Zilustrujemy to przykładami.

W czasie kolacji gość przewrócił kieliszek z czerwonym winem. Wydawałoby się, że to zwykła rzecz, tymczasem... Jedna z pań pilnie obserwowała to wydarzenie, a nawet w pewnym momencie wykrzyknęła: „Plama się powiększa, trudno ją będzie wywabić!”. Większość gości udawała jednak, że nic nie widzi i dalej żywo prowadziła rozmowę. Gospodyni wytarła stół, położyła serwetkę i wszystko potoczyło się normalnym trybem. Jak to wydarzenie skomentować? Pani X okazała niedyskrecję, obserwując i komentując zaistniałe wydarzenie. Inni goście zachowali się dyskretnie, udawali, że nic się nie stało.

Kilka innych przykładów. Nietykalność korespondencji jest chroniona prawem. Ale matka niekiedy otwiera listy do córki, siostra chciałaby wiedzieć, kto napisał list do brata, a żona zagląda do korespondencji męża. W ten sposób wdzieramy się w tajemnice innych i stajemy się niedyskretni.

Do sekretariatu przychodzą pracownicy. Niektórzy z nich próbują zaglądać do akt leżących na biurku, zerkać na pisma w trakcie ich pisania, co w konsekwencji prowadzi do ujawnienia tajemnicy, wywołuje niepotrzebne komentarze, psuje wewnętrzną atmosferę. Pracując wraz z innymi w jednym pokoju, staramy się nie interesować tym, co robi nasz kolega. Czasami na sąsiednim biurku leży otwarty list, który może budzić pewne zainteresowanie, jednak jesteśmy „ślepi”, nic nie widzimy, bo to nas nie dotyczy. Tak samo po wyjściu interesanta nie komentujemy przeprowadzonej z nim rozmowy. Kiedy indziej kolega rozmawia telefonicznie w jakiejś zasługującej na uwagę sprawie. Powstaje pytanie, jak mamy się zachować: zapytać o przebieg rozmowy czy też nie? Jesteśmy przecież dyskretni i po zakończeniu jej nie zadajemy pytań, nie przedstawiamy własnego stanowiska, jeśli oczywiście prowadzący rozmowę kolega o to nie prosi.

Uogólniając nasze uwagi, możemy powiedzieć, że dyskrecja to niepowtarzanie rzeczy zasłyszanych i niewdzieranie się w ludzkie sprawy dotyczące życia prywatnego i służbowego. Jest ona kamieniem probierczym naszego charakteru i tego, czy możemy być obdarzeni zaufaniem.

Kłamstwo

Mamusia poucza córeczkę, mówiąc: „Kasiu, nigdy nie kłam. Nie kłam nikomu”. Kasia odpowiada: „Mamusiu, nie będę kłamać. Możesz mi wierzyć”. W tym momencie dzwoni telefon. Mamusia mówi do Kasi przytłumionym głosem: „Odbierz telefon. Jeśli ciocia, to powiedz, że mnie nie ma w domu”. A więc można kłamać czy też nie?

Normy moralne i reguły obyczajowe determinują współżycie ludzi. „Nie kłam” - to norma moralna i reguła obyczajowa. Kłamać to znaczy świadomie wprowadzać kogoś w błąd. Kłamiemy, posługując się słowem, gestem, postawą, mimiką. Chociaż reguła ta nakazuje mówienie prawdy, jednak w niektórych wypadkach, podyktowanych dobrymi intencjami, zmuszeni jesteśmy naruszać ją. Kłamie poeta, opisując piękno lasów i pól, kłamie malarz, przedstawiając morza, jeziora, sady. Kłamie właściciel sklepu z krawatami, pokazując na wystawie model ważki ozdobionej ogromną muszką. Kłamie również lekarz, ukrywając ciężki stan zdrowia chorego. Nie we wszystkich krajach jednak praktyka taka jest stosowana. W Szwajcarii np. lekarz powinien powiedzieć choremu całą prawdę, chociaż może być ona bardzo przykra.

Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o sekretarce, która także kłamie, mówiąc osobie telefonującej, że dyrektor wyjechał lub prowadzi naradę. W ten sposób sekretarka chroni drogi czas pracy dyrektora i jednocześnie szanuje godność interesanta, lepiej przecież powiedzieć, że dyrektora nie ma, niż ujawnić prawdę, że dyrektor nie jest zainteresowany rozmową.

Kłamiemy też, pisząc listy, które najczęściej zaczynają się zwrotami: „Najukochańsza Ciotuchno, Drogi Wujku”. Kończąc list z reguły kłamiemy, gdyż takie zwroty grzecznościowe jak np.: „Raczy Pan Profesor przyjąć wyrazy głębokiego szacunku, serdecznie pozdrawiam” nie zawsze odzwierciedlają nasze uczucia.

Zazwyczaj nie mówimy prawdy, odpowiadając na pytania natręta, który chciałby się np. dowiedzieć, dlaczego tak długo rozmawiałem z przełożonym, co powiedział pan X w ostatniej rozmowie, jak wysokie jest moje wynagrodzenie, ile mam lat? Unikamy mówienia prawdy, gdy nie chcemy ujawnić pewnych faktów z własnego życia i życia innych.

Norma moralna: „nie kłam”, określa sposób naszego postępowania w stosunkach międzyludzkich. Tylko mówienie prawdy zapewnia zgodne współżycie, budzi zaufanie; bez tego trudno byłoby wyobrazić sobie codzienne życie w domu, kontakty towarzyskie i stosunki służbowe. Kłamiąc poniżamy własną godność, tracimy zaufanie u ludzi. W pewnych jednak okolicznościach jest ono dopuszczalne. „Kłamstwo głosi hiszpańskie porzekadło - rodzi kwiaty, a nie owoce”.

Kradzież

W Małym słowniku języka polskiego pod hasłem „kradzież” czytamy: „potajemne zabranie cudzej własności, złodziejstwo”. Powstaje zatem pytanie, kto jest złodziejem?

Jeśli ktoś ukradnie pieniądze lub jakiś przedmiot, nazywamy go właśnie złodziejem. A ileż to ludzi pożycza książki i nie zwraca? Jest to przecież przywłaszczenie cudzego mienia, chociaż nie nazywamy tej dość powszechnej praktyki kradzieżą. Niektórzy spoglądają przez dziurki od klucza, zerkają do dokumentów leżących na biurku kolegi i w ten sposób kradną cudze tajemnice. Jak to nazwać? A jeszcze inni wygłaszają sążniste referaty, uprawiają pustosłowie uczestnicząc w dyskusji, przedłużają wizyty, rozwlekle przedstawiają swoje problemy. Czy to nie kwalifikuje się do określenia „kradzież cudzego czasu”? Mamy więc do czynienia z różnymi formami kradzieży. Każda z nich narusza normy moralne i reguły obyczajowe i w konsekwencji komplikuje stosunki międzyludzkie.

Najprostsze wyrazy uprzejmości

Jak się podaje rękę?

W najdawniejszych czasach drogi były pełne rabusiów. W tych warunkach noszenie broni było wprost nieodzowne. Mężczyzna trzymał ją w prawym ręku, a jeśli wyciągał prawicę do innego człowieka, to tym samym dawał dowód swych dobrych, przyjacielskich intencji. Czasy się jednak zmieniają. Ludzie od dawna nie noszą broni, ale zwyczaj przetrwał do dziś. Ludzie na znak przywitania podają sobie ręce.

Ten symboliczny gest może jednak wyrażać szacunek, przywiązanie, życzliwość, przyjaźń albo też dumę, obojętność, lekceważenie. Daje temu wyraz zachowanie się dygnitarza austriackiego z czasów I wojny światowej: ambasadorowi podawał on całą rękę, radcy cztery palce, a attache - jeden palec. Podanie ręki w wielu sytuacjach przyjmuje się jako wyróżnienie, co znajduje wyraz w powiedzeniu: „On mi podał rękę”. I na odwrót, czujemy się dotknięci, jeśli ważna osoba przywita się, nie uścisnąwszy dłoni.

Niekiedy spotykamy się z ludźmi, którzy podają rękę od niechcenia, dotykając końcami palców. Tymczasem powinniśmy podawać całą dłoń. Musimy jednak odróżnić podanie ręki charakteryzujące się lekkim, ciepłym uściskiem od silnego i długiego jej potrząsania. Ten drugi sposób witania się jest niewątpliwie obyczajem pochodzącym z etykiety dworskiej. Miał on na celu okazanie łaski. Dziś jednak jest już tylko reliktem przeszłości i trąci myszką.

Oprócz wspomnianych wyżej uchybień występują również inne. Niekiedy kobieta, podając rękę mężczyźnie, podnosi ją zbyt wysoko, wskazując w ten sposób, że oczekuje jej ucałowania. Tymczasem różnie bywa. są przecież mężczyźni, którzy z reguły nie całują w rękę kobiety. Znajdzie się ona w dość niewyraźnej sytuacji, jeśli podniesiona dłoń nie zostanie pocałowana. A jak się będzie czuć w tej sytuacji mężczyzna?

Są również panie wierne zasadzie, że przywitanie powinno się ograniczyć do podania ręki. Gdy mężczyzna pragnie jej dłoń pocałować twardo się opiera. Dlaczego? Jeśli chce całować - może to uczynić, nic złego się nie stanie, a takie mocowanie się nie jest ładnym gestem.

Czasami nasi znajomi i przyjaciele znajdują się po drugiej stronie stołu. W takiej sytuacji nie wyciągamy do nich ręki ponad stołem, a przywitanie się ograniczamy do skinienia głową. Jeśli jednak chcemy uścisnąć dłoń, to nic innego nam nie pozostaje, jak tylko podejść do nich, podać rękę i zamienić kilka słów.

Pracujemy w garażu lub robimy porządki w kuchni. Ręce są oczywiście brudne. W tym czasie zjawia się znajomy. Witamy się, podając rękę do uściśnięcia wyżej śródręcza. Wydaje się jednak, że byłoby znacznie lepiej przeprosić i nie podawać ręki w ogóle, mówiąc: „Przepraszam, mam brudne ręce”.

I jeszcze jedna uwaga. Czasami przelotnie spotykamy się ze znajomymi w sanitariatach. Nie podajemy sobie rąk, ograniczając przywitanie do pochylenia głowy.

Gdy witamy się z ludźmi. nie zawsze wystarcza tylko uścisk całej dłoni, uśmiech i miłe słowa. Stąd też patrzymy prosto w twarz, na której odzwierciedla się nastrój człowieka i stosunek do innych ludzi. Niestety, jakże często, podając rękę, rozglądamy się na boki. W ten sposób lekceważymy innego człowieka.

W sposobie przywitania się występują znaczne różnice. Inaczej witamy się z osobą mało znaną, a inaczej z przyjacielem. W pierwszym wypadku lekko uściśniemy dłoń, w drugim uśmiechając się serdecznie, wypowiadamy kilka miłych słów.

Kto komu pierwszy podaje rękę?

Reguły dobrego wychowania mówią, że kobieta pierwsza podaje rękę mężczyźnie, starszy - młodszemu, przełożony podwładnemu. Mężczyzna, witając się z kobietą, nie wyciąga pierwszy ręki, kobieta zaś nie ociąga się z jej podaniem. Tak powinno być, ale często jest inaczej. A szkoda. Nasze panie niekiedy zapominają o swoich uprawnieniach i w ten sposób stawiają mężczyzn w dość niewygodnej sytuacji. Starszy zawsze wyciąga rękę pierwszy. Nie ma jednak reguły bez wyjątków. Opuszczając na przykład na dłuższy czas miejsce swego zamieszkania, młodzieniec może wyciągnąć pierwszy rękę do starszego, godnego szacunku sąsiada. Nie powinien jednak trzymać jej zbyt długo i ściskać czule.

Ogólne zasady regulujące podawanie ręki zależą jednak od miejsca: inaczej to wygląda w czasie spotkania towarzyskiego, a inaczej w zakładzie pracy.

W prywatnym mieszkaniu

Zostaliśmy zaproszeni do przyjaciół na kolację. Gospodarze stoją, witają nas przyjaznym uśmiechem, chcąc w ten sposób wykazać, że jesteśmy mile widziani. Jeśli wchodzimy w płaszczach, pomagają nam się rozebrać. Przypomnijmy, że mężczyzna pomaga rozebrać się kobiecie i mężczyźnie, a kobieta tylko kobiecie. Jeśli jednak mężczyzna to staruszek lub inwalida, to i kobieta może mu pomóc. Dopiero teraz, po zdjęciu okryć, następuje powitanie. Gospodarze pierwsi wyciągają ręce.

Kolejność przywitania odbywa się według ogólnie przyjętych zasad:

  1. kobieta z kobietą,

  2. kobiety z mężczyznami,

  3. mężczyzna z mężczyzną,

W ten sposób unika się krzyżowania rąk.

Z kolei witamy się z innymi gośćmi. O ile gospodarze, witając gości, stoją, o tyle goście postępują inaczej. Kobiety z reguły siedzą. Gdy jednak witają się ze starszą lub w równym wieku kobietą, wstają. Mężczyźni natomiast, witając się z kobietami, wstają lub też unoszą się, podając rękę mężczyźnie.

Opuszczając dom gospodarzy, żegnamy się najpierw z innymi gośćmi, którzy są najbliżej i nie przeszkodzimy im w rozmowie. Potem zaś żegnamy się z gospodarzami. Odchodzących gości odprowadza gospodarz, pomaga im się ubrać. Goście kłaniają się i wychodzą. U nas często jeszcze raz podaje się rękę, ale to już jest zupełnie zbędne.

W zakładzie pracy

Każdy zakład pracy jest zorganizowany hierarchicznie. Mamy więc do czynienia z przełożonymi i podwładnymi, wśród których znajdują się mężczyźni i kobiety. Powstaje zatem pytanie, jakie reguły obyczajowe mają zastosowanie, jeśli chodzi o uścisk dłoni. Powiedzieliśmy już, że kobieta pierwsza podaje rękę mężczyźnie, a przełożony podwładnemu. Reguły te przecież w niektórych przypadkach są ze sobą sprzeczne. Będąc pracownikiem, kobieta nie wyciągnie pierwsza ręki do swego zwierzchnika. Jednak podczas prywatnego spotkania, w którym będzie uczestniczyć jej szef, urzędniczka poda mu rękę, w myśl reguły, że kobieta pierwsza podaje rękę mężczyźnie. W zakładzie pracy wszyscy postępują według reguły: „Przełożony podaje pierwszy rękę swoim pracownikom”.

Inny przykład. Oto do urzędu, gdzie dyrektorem jest mężczyzna, a kobieta wicedyrektorem, przyjechał zwierzchnik. Spotkali go oboje w gabinecie dyrektora. Gość pierwszy przywitał się z wicedyrektorem - kobietą, a potem z dyrektorem. Czy słusznie? Otóż niesłusznie. Ponieważ zawsze najpierw witamy się z gospodarzem. W biurze, w swoim gabinecie dyrektor był gospodarzem, więc najpierw do niego należało wyciągnąć rękę, a potem przywitać się z kobietą. Gdyby natomiast do spotkania doszło w gabinecie tej pani, a byłby w nim również jej dyrektor, to wizytujący najpierw powinien był przywitać się z gospodynią, a potem z dyrektorem.

Czy ludzie, którzy pracują razem i kontaktują się codziennie, witają się przez podanie ręki? Zwyczaj ten wychodzi z mody. Wystarczy w zupełności skinięcie głową i powiedzenie dzień dobry lub do widzenia. W niektórych jednak wypadkach podanie ręki jest po prostu niezbędne. Na przykład gdy kolega wyjeżdża na urlop, po powrocie z podróży służbowej, podczas składania życzeń lub kondolencji. Podanie ręki w tych wypadkach podkreśla serdeczność, współczucie.

W zakładzie pracy urzędnicy kontaktują się z interesantami. W jednych urzędach załatwiają oni swoje sprawy przy okienkach, w innych wchodzą do pomieszczeń biurowych. W tym drugim wypadku powstaje pytanie: Czy interesant wita się z urzędnikiem przez podanie ręki? Powszechnie jest przyjęte, że gospodarz wita swoich gości. Zasada ta ma zastosowanie również w urzędach. Pracownik wita interesanta miłym wyrazem twarzy i zaproszeniem, by usiadł. Przywitanie się jednak, a następnie pożegnanie przez podanie ręki może mieć miejsce jedynie z inicjatywy gospodarza. Warto o tym pamiętać.

Całuję twoją dłoń, madame

Trochę historii

Zwyczaj całowania kobiety w rękę ma długą historię. Już w Iliadzie Homer wspomina przecież o nim. Zrodził się jako gest wyrażający uległość wobec władców. Poddani obejmowali ich za nogi i całowali ręce. W okresie średniowiecza w Hiszpanii pojawiła się pewna odmiana tego zwyczaju - całowanie kobiety w rękę. Potem przeniosło się to głównie do sfer arystokratycznych, zwłaszcza Francji i Włoch. Nawet listy kończyły się takimi zwrotami: „Całuję rączki” lub „Padam do nóżek”. Dziś jednak w demokracjach zachodnich nastąpił jego zmierzch. Całowanie w rękę jest zatem traktowane jako relikt przeszłości. W poważnym stopniu przyczyniła się do tego emancypacja kobiet. Uznały one bowiem, że walka o równouprawnienie jest sprzeczna z wymaganiem od mężczyzn tego rodzaju czci. Jakąś rolę odegrała tu również troska o utrzymanie higieny.

Nasza osobliwość

U nas - odwrotnie. Zwyczaj całowania kobiety w rękę, mężatki czy panny, jest w największym rozkwicie. I na świecie uchodzi za polską osobliwość. Nic też dziwnego, że jedna z pań powiedziała: „Niedługo dojdzie do tego, że policjant, wręczając mandat za naruszenie przepisów drogowych, buchnie w mankiet”.

Ten zasługujący na uwagę zwyczaj występuje stosunkowo rzadko wśród innych narodów. Na przykład w krajach skandynawskich pocałowanie w rękę może być przyjęte jako daleko idąca poufałość. W wyższych sferach niektórych krajów Europy też się „całuje” w rękę, ale... Mężczyzna, chcąc okazać swój szacunek kobiecie, czyni głęboki ukłon i lekko unosząc jej rękę, zbliża do niej swe usta. Kierując się jednak wymaganiami higieny, nie dotyka dłoni ustami.

My oczywiście tego zwyczaju nie akceptujemy, ale i nasz sposób całowania w rękę nie jest powszechnie przyjmowany i budzi kontrowersje.

Trzy stanowiska

Jedni uważają, że jest to zwyczaj rycerski, światowy, zasługujący na pielęgnowanie. Zwolennicy tego poglądu całują w rękę na ulicy, w pociągu i sali gimnastycznej, w urzędzie, w czasie wręczania nagród, ba, nawet na basenie. Słowem - wszędzie.

Do drugiej grupy, stosunkowo nielicznej, zaliczymy mężczyzn, którzy nie całują w rękę w ogóle. Uważają oni bowiem, że przywitanie się przez podanie ręki w zupełności wystarcza.

Istnieje wreszcie trzecia grupa mężczyzn. Stoją oni na stanowisku, że całuje się w rękę jedynie najdroższe osoby w życiu - matkę i żonę oraz inne panie, przy okazji podziękowań za okazaną życzliwość, składania życzeń, gratulacji itp. Wypowiadają się oni przeciwko całowaniu w rękę na ulicy i w urzędzie. są przeciwko przenoszeniu tego zwyczaju na stosunki oficjalne. Rzeczywiście, czy musimy zwyczaje nie mające nawet powszechnego zasięgu w życiu prywatnym przenosić na teren działalności oficjalnej? A jednak.

Dziekan wręcza studentkom nagrody. Po przekazaniu książki lub koperty zawierającej jakąś sumę pieniędzy gratuluje, podając rękę. W drugiej części uroczystości prodziekan wręcza nagrody studentkom, które studia odbywają korespondencyjnie. Chociaż studentki są w tym samym wieku, to jednak, po przekazaniu nagrody, całuje w rękę.

Inny przykład. W czasie inauguracji roku akademickiego odbywa się również wręczanie nagród wyróżniającym się pracownikom naukowym. Minister, wręczając nagrodę, całuje panie w rękę. Ale obok stoi rektor i gratulacje ogranicza do uścisku dłoni. Postawa taka wywołuje liczne komentarze.

Zapatrywania pań

Nietrudno zauważyć, że wielu paniom ten gest uprzejmości szalenie odpowiada. Uważają one bowiem, że jest to przecież takie piękne, rycerskie. Nie jest to jednak specjalnie piękne i rycerskie. Wypowiedziałem się w tej sprawie w środkach masowego przekazu. Znajome panie wręcz mnie zapytywały. „Jak to, jest pan przeciwnikiem całowania kobiety w rękę?” Ponownie się narażę, ale powiem, że jestem przeciwnikiem całowania w rękę; szczególnie dotyczy to całowania pod gołym niebem i w pracy.

Trzy uwagi:

Uprzejmy ukłon

Kilka faktów historycznych

Nie jesteśmy w stanie ustalić, kiedy i w jakich okolicznościach powstał zwyczaj kłaniania się. Jedni historycy obyczajów utrzymują, że sięga on dawnych czasów, kiedy to niewolnicy obnażali głowę przed swoim panem. Inni znowu głoszą, że wysokość nakrycia głowy była związana z dostojeństwem. Pozostałością tego obyczaju jest infuła biskupia. Chcąc uhonorować takiego dostojnika, należało pomniejszyć swoją osobę, zdjąć kapelusz, pochylić nieco korpus i głowę. są jeszcze inne hipotezy, ale nie będziemy ich przypominać. Tak czy owak ukłon przetrwał do dnia dzisiejszego jako gest symbolizujący uprzejmość w stosunku do drugiego człowieka.

Jak się kłaniamy?

Każdy ukłon powinien wyrażać uprzejmość, szacunek, ale może mieć i ma swoje odcienie. Co zależy od istniejących stosunków.

Spotykamy się z ukłonem życzliwym, ale i z wyniosłym, przyjaznym i chłodnym, ciepłym i obojętnym. Dobre obyczaje znają tylko jeden rodzaj ukłonu - ciepły, serdeczny, uprzejmy. Powiedzmy więcej - powinien on być jednakowy w stosunku do dyrektora, woźnego i sprzątaczki. Uprzejmość wyraża się właśnie w jednakowo ujmującym ukłonie dla wszystkich.

Mężczyzna, kłaniając się, pochyla lekko korpus i głowę oraz spogląda pozdrawianemu w twarz. Wyjmuje też z ust papierosa i ręce z kieszeni płaszcza. Ważnym elementem męskiego ukłonu jest nakrycie głowy. Kłaniając się, mężczyzna zdejmuje kapelusz lub czapkę z daszkiem. Powstaje jednak pytanie, którą ręką powinien to zrobić?

Bardzo ważne jest, by pozdrowiony mógł rozpoznać pozdrawiającego. Dlatego zdejmując nakrycie głowy mężczyzna nie powinien zasłaniać twarzy. Idąc z naprzeciwka zdejmuje kapelusz lub czapkę z daszkiem prawą ręką, a wyprzedzając, czyli idąc w tym samym kierunku, lecz nieco szybszym krokiem - czyni to lewą ręką, odpowiadający na nasz ukłon postępuje odwrotnie. W ten sposób nie zasłaniamy twarzy i bez trudności możemy ustalić, z kim wymieniliśmy ukłony.

Ukłon na ulicy ma swoje odcienie. Dłużej trzymamy w ręku zdjęty kapelusz, gdy pozdrawiamy starszą, godną szacunku panią, a nieco krócej, gdy witamy znajomego pana.

A jak się kłania lub dziękuje za ukłon kobieta?

Dziękuje skinieniem głowy. Porusza tylko głową i szyją. A twarz? Odpowiadając na pozdrowienie osobie mało znanej, kobieta skinie głową z uprzejmym wyrazem twarzy. Uśmiech jest dowodem bliższego stosunku. Reguła dobrego wychowania mówi: mężczyzna pozdrawia kobietę. Ta zasada nie dotyczy jednak młodej dziewczyny. Pozdrowi ona starszego, godnego szacunku pana.

Familiarne formy pozdrowień

Wspomnijmy jeszcze o innych formach pozdrowienia, używanych w czasie spotkania dobrych znajomych i przyjaciół. Czasami, pochylając głowę i zdejmując nakrycie głowy, mówimy jeszcze: „Dzień dobry”, „Dobry wieczór”. Kiedy indziej pozdrawiamy, wypowiadając słowa: „Cześć”, „Serwus”, lub tylko podnosimy rękę. są to formy mające charakter familiarny i mogą być używane w stosunkach bliskich, zażyłych.

Kto kogo pozdrawia?

Jedni utrzymują, że pierwszy się kłania ten, kto jest lepiej wychowany, inni - że wymiana ukłonów odbywa się jednocześnie, a jeszcze inni formułują pewne reguły. A więc mężczyzna kłania się kobiecie, młodszy - starszemu, pracownik - przełożonemu, idący - stojącemu, wchodzący - obecnym, jadący samochodem - idącym pieszo, pojedyncza osoba - grupie, idący schodami w górę - schodzącemu w dół, idący szybciej idącemu wolniej.

Na każdy ukłon trzeba odpowiedzieć, podziękować. Brak odpowiedzi to wielki afront. Ale nie tylko. Odpowiedź wyrażająca się w ukłonie wyniosłym, oddanym od niechcenia, jest również przykra. Wynika ona często z zarozumialstwa lub braku obycia towarzyskiego.

Kłaniamy się znajomym, sąsiadom, urzędnikom, z którymi załatwiamy w określonych odstępach czasu jakieś sprawy. Nie zapominamy ukłonić się sprzedawczyniom w sklepach, gdzie czynimy dość często zakupy. W domu wczasowym pozdrawiamy naszych sąsiadów i wszystkich, z którymi przy jakichś okazjach rozmawialiśmy. A przecież okazji tych jest sporo, zwłaszcza w wypadku aktywnego spędzania wolnego czasu.

Warto w tym miejscu przypomnieć regułę: „Wchodzący kłania się obecnym”. Wchodząc więc do przedziału wagonu kolejowego, poczekalni lekarza, windy, pozdrawiamy już obecnych. W sali teatralnej i koncertowej nie zapominamy pozdrowić sąsiadów, którzy siedzą obok nas.

W kawiarni spotykamy przypadkowo znajomych siedzących przy innych stolikach. Gdy spostrzeżemy znajomą osobę, pozdrawiamy ją skinieniem głowy.

Czy zawsze musimy się ukłonić? Nie, nie zawsze. Czasami przypadkowo spotkana osoba nie chciałaby z jakichś powodów być widziana. Przyczyny mogą być różne. Niekiedy spędziliśmy wieczór z przyjaciółmi i „ciężko” nam się wraca do domu, kiedy indziej idziemy w jakimś miłym towarzystwie. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku spotkanie znajomych nie leży w naszym interesie. Człowiek taktowny szybko oceni sytuację i skieruje wzrok w inną stronę. Po prostu uda, że nic nie widzi. A co myśleć o człowieku, który natarczywie będzie się przyglądać spotkanemu i koniecznie się ukłoni? Co więcej, następnego dnia powie kolegom w pracy, kogo widział, z kim, w jakiej sytuacji. Postara się oczywiście zakończyć opowiadanie własnym komentarzem. Nie będziemy tego komentować.

Czasami nie chcemy się spotkać z taką czy inną osobą i wymienić ukłony Nie najlepiej to świadczy o naszych stosunkach ze znajomymi, kolegami z pracy. Zauważywszy z dala nadchodzącą osobę, z którą jesteśmy w konflikcie, staramy się przejść na drugą stronę ulicy, wejść do sklepu lub do pierwszej lepszej bramy. Ostentacyjna ucieczka będzie oczywiście zauważona i odpowiednio oceniona. Nie przyczyni się ona do osłabienia napięcia we wzajemnych stosunkach i załagodzenia nieporozumień. Znacznie lepiej jest dla przezwyciężenia konfliktu wymienić ukłony, które nie muszą przecież być nazbyt serdeczne.

W zakładzie pracy

Powstaje pytanie, którymi spośród wyżej wymienionych reguł będą się kierować np. dyrektor i urzędniczka w czasie przekraczania progu biura? Będzie ich oczywiście obowiązywać reguła mówiąca, że wchodzący pozdrawia już obecnych niezależnie od zajmowanego stanowiska i płci. Dyrektor więc pozdrawia portiera i innych pracowników, których spotyka po drodze do swego gabinetu, urzędniczka powie dzień dobry kolegom stojącym w holu, a specjalista ukłoni się woźnej wykonującej swoje prace na korytarzu. Pierwsze poranne pozdrowienie jest wyrazem uprzejmości i jednocześnie świadczy o więzi łączącej wszystkich, którzy są zatrudnieni w tej instytucji.

Podczas spotkania na terenie zakładu pracy młodzi pozdrawiają starszych, mężczyźni - kobiety, pracownicy swoich zwierzchników. Od tych zasad są wyjątki. Kierownik zakładu pozdrawia zatrudnione pracownice, oprócz młodych dziewcząt, rozpoczynających pracę. Kulturalny zwierzchnik pozdrowi też starszego pracownika, który poważną część swego życia spędził w tym zakładzie i przyczynił się do jego rozwoju. A co myśleć o młodym inżynierze, który kierując się regułą „Pracownik pozdrawia przełożonego”, oczekuje skinienia głowy od doświadczonej, starszej pracownicy? Warto chyba w tym miejscu przypomnieć powiedzenie: „Mniej reguł, więcej taktu i poszanowania drugiego człowieka”.

Poszanowanie godności człowieka

Tytułowanie

Nasze współczesne życie jest skomplikowane. W pracy zawodowej mamy do czynienia z przełożonymi i podwładnymi, różniącymi się między sobą uprawnieniami i charakterem pracy. Utrzymujemy też stosunki z ludźmi, którzy dzięki swoim zdolnościom i pracowitości zdobyli duży zasób wiedzy i doświadczenia, zajmują wysokie stanowiska w hierarchii służbowej i społecznej; zasługują oni na wyróżnienie i poważanie. Prowadzi to do używania tytułów budzących różnorodne uczucia - od okazania szacunku aż do poniżenia własnej godności.

Tytuły, którymi się posługujemy, możemy na ogół podzielić na grupy:

Tytuły urzędowe

Są one związane z piastowanym stanowiskiem, np. premier, minister, dyrektor, naczelnik itp.

Zwracając się do prezesa Rady Ministrów i jego zastępców, używamy tytułu - premier. Ministrów i ich zastępców tytułujemy ministrami. Jeśli tytuły służbowe są utworzone z dwóch wyrazów, jak np.: główny specjalista, doradca ministra, to zwracając się do nich, mówimy: panie magistrze, inżynierze, doktorze. Zgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy pracownicy awansują na naczelników, wicedyrektorów i dyrektorów. Nie stwarza to trudności w użyciu właściwego tytułu. Niekiedy jednak dyrektor przestaje pełnić zajmowane stanowisko i zostaje w instytucji w charakterze pracownika. W takim przypadku nie ma obowiązku tytułowania go dyrektorem. Jednak osoby związane z nim wcześniejszą pracą zwracają się do niego, używając poprzedniego tytułu. Tego wymaga grzeczność. A jednak? Kulturalny dyrektor poprosi swoich współpracowników, by o tym zapomnieli.

Tytuły dyplomatyczne

Ambasady zatrudniają pracowników dyplomatycznych mających następujące rangi:

Ambasador nadzwyczajny i pełnomocny. Zwracając się do niego, używamy tytułu - ambasador.

Charge d'affaires - dyplomata pełniący czasowo obowiązki szefa misji. W stosunkach z dyplomatą sprawującym taką funkcję używamy tytułu - charge d'affaires albo wymieniamy rangę, np. radca, sekretarz.

Radca-minister. Tytułujemy go ministrem.

Inne tytuły to radca, I sekretarz, II sekretarz, attache. W stosunku do tych dyplomatów używamy tytułów, które posiadają. Na placówkach zagranicznych zatrudnieni są również dyplomaci zajmujący się specjalistycznymi dziedzinami, np. attache wojskowy, radca handlowy. W kontaktach z attache wojskowym używamy stopnia wojskowego, jak np. pułkownik, generał, a z radcą handlowym tytułu - radca.

Tytuły naukowe

Następną grupę stanowią tytuły naukowe - doktor, docent, profesor. Przypomnijmy, że docenta w stosunkach towarzyskich tytułujemy profesorem. Do tej grupy zaliczymy umownie tytuły związane z uzyskanym dyplomem: magister i inżynier. są one trwale związane z osobą, podczas gdy tytuły zawodowe zmieniają się w zależności od zajmowanego stanowiska.

Tytuły kurtuazyjne

Ekscelencja, eminencja i magnificencja to tytuły kurtuazyjne. Podkreślają one poważanie. W naszym kraju są używane dość rzadko, niemniej jednak i tej grupie tytułów warto poświęcić parę słów.

Tytuł ekscelencji przysługuje głowie państwa, premierowi, ministrom i ambasadorom.

Tytuły kurtuazyjne są również używane przez hierarchię kościoła rzymskokatolickiego. Do kardynała zwracamy się mówiąc: „eminencjo”, do arcybiskupa i biskupa: „ekscelencjo”. Gdy jednak przedstawiciel hierarchii kościelnej nie nosi purpury, mówi się do niego: „księże kardynale”, „arcybiskupie”, „biskupie”.

I jeszcze jeden tytuł kurtuazyjny: magnificencja. Przysługuje on rektorom wyższych uczelni. Używa się go jednak w chwilach uroczystych. Utrzymując na co dzień kontakty z osobą zajmującą tak wysokie stanowisko, używamy zwrotu grzecznościowego „panie rektorze”.

Używanie tytułów w mowie i piśmie

Nie obywa się bez tytułowania na różnego rodzaju zebraniach, zjazdach, konferencjach i spotkaniach towarzyskich. Rozpoczynając referat na konferencji, już w pierwszym zdaniu zaznaczamy, do kogo głównie się zwracamy. Dotyczy to przedstawicieli władz państwowych, gospodarczych i innych. Następnie ów zwrot grzecznościowy uzupełniamy słowami świadczącymi, że kierujemy nasze słowa również do wszystkich obecnych na sali. Formuła grzecznościowa może brzmieć: „Panie ministrze, szanowni goście”, „Panie prezesie, panie i panowie”. W kręgu osób bliskich, zażyłych, zwrot grzecznościowy może być następujący: „Drogi panie dyrektorze”, „Koleżanki i koledzy”. Identyczne zasady obowiązują podczas wygłaszania toastu. Zabierając głos w dyskusji, zwracamy się przede wszystkim do przewodniczącego spotkania i do osoby zasługującej na wyróżnienie. Niestety, dość często o tym zapominamy.

W korespondencji używamy tytułów przysługujących adresatowi. Każdy list zaczynamy nagłówkiem, który może przybrać formę np. „Panie Radco”, „Panie Prezesie”, „Szanowny Panie Profesorze”. Należy przypomnieć, że w nagłówku nie skraca się takich tytułów, jak dyrektor, redaktor, profesor i in. Wyjątek od tej zasady stanowią: doktor, magister, inżynier. Jeśli w nagłówku listu napiszemy: „Pan dyr. Edward Zych” lub „Pan prof. Jan Nowicki”, to niewątpliwie będzie to sprzeczne z obowiązującym obecnie zwyczajem. Poprawnie jednak postąpimy pisząc: „Pan dr Stanisław Lipka”, „Pan mgr Ignacy Nowak”.

W ścisłym związku z nagłówkiem pozostaje adres, który dość często zawiera przysługujący adresatowi tytuł. Nagłówek wskazuje stopień zażyłości między autorem listu a adresatem, wzajemny ich stosunek, podczas gdy adres podkreśla stanowisko adresata, jego rangę zawodową. Na przykład nagłówek (a) i adres (b) będą mieć następującą formę:

a) Drogi Panie Dyrektorze

b) Pan inż. Jan Żukowski

Dyrektor Fabryki Narzędzi Pomiarowych

Tytułomania

Trudno nie wspomnieć, że tytułowanie jest chwastem w życiu zawodowym i społecznym, oddziałuje bowiem na uczucia, które wyrażają próżność i zarozumialstwo. Nie sposób jednak przejść nad tym do porządku dziennego. W obecnej rzeczywistości tytuły są powszechnie używane i odgrywają znaczną rolę, otwierają drzwi do gabinetów, ułatwiają załatwienie różnorakich spraw. Posłużmy się przykładem. Telefonujemy do urzędu i prosimy o połączenie na przykład z dyrektorem Nowakiem, zaczynając „mówi Jankowski”. W odpowiedzi słyszymy: „Pan dyrektor jest zajęty”. Cóż robić? W tej sytuacji dodajemy-, „Proszę przekazać panu dyrektorowi, że telefonował prezes Jankowski”. Reakcja sekretarki jest już inna. Ze słuchawki dochodzi głos: „Proszę zaczekać, sprawdzę, czy pan dyrektor zakończył swoje zajęcia”. Za chwilę słyszymy głos dyrektora Nowaka.

W kontaktach bezpośrednich zbyt częste używanie tytułów powoduje, że mowa staje się sztuczna, drętwa. Oto przykład: „Dzień dobry, panie dyrektorze. Czy pan dyrektor udaje się jutro w podróż? Chciałbym, przynieść panu dyrektorowi sprawozdanie, ale nie chcę przeszkadzać itd.”. Może to pochlebiać zwierzchnikowi, wpływać dobrze na jego samopoczucie, ale pracownik, postępując w ten sposób, daje dowody lizusostwa, serwilizmu. Niestety, są pracownicy, którzy rozmawiając z przełożonym, potrafią w ciągu krótkiego czasu wypowiedzieć kilkanaście razy tytuł prezesa, dyrektora, naczelnika. Jedynie od czasu do czasu wtrącamy przysługujący naszemu rozmówcy tytuł, i to w pełni wystarcza. O ile w stosunkach urzędowych staramy się używać tytułów oszczędnie, o tyle w kontaktach prywatnych jeszcze bardziej je ograniczamy, bo tytułowanie tworzy napuszoną, męczącą atmosferę.

Ty - pan - ty

„Mów do mnie po prostu: »ty«”

W trwałych i przelotnych kontaktach między ludźmi posługujemy się tytułami i takimi zwrotami, jak „pan” i „ty”. Zaimka „ty” używają dzieci i dorastająca młodzież. Koledzy z ławy szkolnej, członkowie organizacji młodzieżowych po osiągnięciu wieku dojrzałego nadal pozostają przy poufałym „ty”. Ale i dorośli zwracają się do dzieci sąsiadów, znajomych i przyjaciół po imieniu. Dopiero dziewczęta i chłopcy po przekroczeniu 16-17 lat zaczynają w pełni uświadamiać sobie swoją „dorosłość” i nie zawsze przyjmują z zadowoleniem, jeśli do nich zwracamy się tak jak dawniej”. Jedni powiedzą: „Proszę mówić do mnie ty, bo chcę zachować dawną zażyłość”, inni natomiast „tykanie” potraktują jako wyraz lekceważenia. Oto przykład. Młody nauczyciel zwracał się jak poprzednio do byłego ucznia po imieniu. W pewnej sytuacji usłyszał jednak zuchwałą odpowiedź: „Jeśli ja Andrzej, to pan Józef”. Starsi ludzie powinni wyczuwać sytuację i postępować rozważnie, taktownie. Wprawdzie młode pokolenie wyrosło na naszych oczach, niemniej wymaga dość często innego potraktowania.

Są również pewne grupy społeczne, których członkowie mówią sobie po imieniu. Dla przykładu wymieńmy żołnierzy, pracowników biurowych i warsztatowych. Wynika to z układów, obowiązujących zwyczajów i warunków pracy. Przecież znacznie łatwiej powiedzieć: „Podaj mi szczypce” niż: „Panie Janku, będzie pan uprzejmy podać mi szczypce”.

Możemy więc powiedzieć, że zwracanie się per „ty” jest rezultatem naszych wcześniejszych kontaktów, jak również nowych - wynikających z działalności zawodowej i powiązań towarzyskich.

Po II wojnie światowej stosunki międzyludzkie stały się bardziej bezpośrednie, co też spowodowało, że zaimek osobowy „ty” stał się dość powszechny. Wspólna praca w fabrykach i urzędach, sport, turystyka walnie przyczyniły się do zacieśnienia kontaktów i stosunkowo szybkiego przechodzenia na „ty”.

„Dajmy też sobie spokój z tytułowaniem się per pan”

W bezpośrednich rozmowach z określoną osobą lub w wypowiedziach o niej używamy zwrotu pan, połączonego z nazwiskiem, imieniem, stanowiskiem, posiadanym tytułem. Mówimy np.: pan Jankowski, pan Jan, pan dyrektor, pan profesor. Zwracając się listownie do osób mniej znanych, w nagłówku użyjemy zwrotu grzecznościowego: „szanowny Panie”.

Formy „pan” używamy, zwracając się do osób, z którymi nie jesteśmy w stosunkach zażyłych, poufałych, bądź też osób mniej nam znanych. Słowa „pan” i „ty” są probierzem stosunków łączących nas z innymi. O przejściu na „ty” świadczą jednak nie tyle zażyłość i poufałość, ile wzajemne zaufanie. Przyjacielskie stosunki łączące nas z innymi ludźmi nie zawsze muszą się uzewnętrzniać w formie „ty”, chociaż często tak bywa.

Rodzi się jednak pytanie, dlaczego niektórzy ludzie chcą zwracać się do siebie po imieniu? Dzieje się tak z kilku przyczyn. Jedni uważają, że partnerzy są sympatyczni, mili, a mówienie „pan” utrudnia ułożenie przyjemnego współżycia. Inni utrzymują, że przejście na „ty” z wybitną osobistością podnosi własną godność, wzmacnia samopoczucie. A jeszcze inni przechodzą na „ty” nieoczekiwanie, pod wpływem chwili wytworzonej w czasie wieczornej, długiej biesiady. Pewna grupa ludzi przechodzi na „tykanie” bardzo szybko. Zdecydowana jednak większość uważa, że takie postępowanie powoduje zatracenie dystansu wpływającego na harmonijne współżycie i odnosi się do tego z pewną ostrożnością. Przejście na „ty” świadczy bowiem o zapoczątkowaniu nowej fazy stosunków, fazy oczekiwanej przez obie strony i mówiącej o wzajemnej przyjaźni i szczerym zaufaniu.

Kto komu proponuje przejście na „ty”? Stara zasada uprzejmości mówi: starszy - młodszemu, przełożony - podwładnemu, starszy pracownik - młodszemu pracownikowi, starsza kobieta - młodszej kobiecie. Zmieniają się warunki życia, zmieniają się też i obyczaje, ale w sprawie bruderszaftu książki nowoczesnego savoir-vivre'u wciąż zalecają kobiecie, aby w tej dziedzinie inicjatywę podejmowała w stosunku do mężczyzny z dużą ostrożnością.

Przejście na „ty” powinno być przemyślane. A jeśli nie jest? Zanim więc wystąpimy z propozycją mówienia po imieniu, powinniśmy się zastanowić, czy nasze stosunki rzeczywiście do tego nas upoważniają i czy propozycja będzie mile przyjęta. Jeśli nie wyczujemy dobrze sytuacji, to możemy się spotkać z odmową, która najczęściej przybiera takie oto formy: „odłóżmy to jeszcze, może przy następnej okazji”, „Tak, ale tylko na dziś”, „Zgoda, tylko nie przy osobach trzecich”. Odmowa wyrażona nawet w delikatnej formie jest oczywiście przykra, gdyż godzi w honor osoby występującej z propozycją.

Bruderszaft

Wypicie bruderszaftu zdarza się dość często w czasie wieczornej, przeciągającej się biesiady. Odbywa się ono z zachowaniem obowiązującego ceremoniału, a więc krzyżuje się ramiona, patrzy w oczy, pije do dna, całuje się i mówi np. „Jan - Stach”. Niektórzy jednak następnego dnia dochodzą do wniosku, że postąpiło się nie najlepiej, zbyt pochopnie, pod wpływem chwili i należy z tego się wycofać. Przy spotkaniu zachowują się więc tak, jakby w ogóle nic się nie wydarzyło. Jest to oczywiście gest brzydki, wywołujący liczne komentarze. Na marginesie wspomnijmy, że ceremonia krzyżowania ramion, picia kieliszka do dna itp. dotyczy właściwie obyczajów pijackich.

W normalnych sytuacjach przechodząc na „ty” zainteresowani podają sobie ręce, wymieniają imiona, którymi będą się posługiwać we wzajemnych kontaktach. I to wszystko. Wspólna praca nie wymaga ułożenia stosunków przyjmujących formę bardziej bezpośrednią. Można przecież mieć dobre, życzliwe kontakty np. Z panią Kowalską i panem Jankowskim. Ale skoro przeszliśmy na „ty”, to fakt ten powinien być respektowany przez obie strony.

Dyrektor zakładu postanawia przejść na „ty” z najbliższymi współpracownikami. Propozycja zostaje dobrze przyjęta, wszyscy bowiem członkowie dyrekcji będą w jednakowej sytuacji w stosunku do kierownika zakładu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby... Właśnie, gdyby dyrektor nie dodał: „Tylko nie przy osobach trzecich”. Uwaga ta, mająca charakter pouczenia, wskazywała, że szefa dręczą jakieś wątpliwości dotyczące kultury osobistej najbliższych współpracowników. Przecież wiadomo, że podczas zebrań i rozmów prowadzonych z interesantami wszyscy zwracają się do swego zwierzchnika, mówiąc: „Panie dyrektorze”. Dyrektor jednak niekiedy odpowiada współpracownikowi: „Janku, twoja uwaga jest słuszna, godna zastanowienia się, chociaż...”, i w ten sposób zaznacza, że łączą go ze współpracownikiem bardziej bezpośrednie stosunki.

Od czasu do czasu dyrektor spędza wolny czas w domu wczasowym, w którym przebywa również jeden z jego współpracowników. Częste kontakty prowadzą czasami do mówienia sobie po imieniu, zwłaszcza że „dyrektorowanie” na wczasach nie jest mile przyjmowane przez innych uczestników. Pracownik ów próbuje w pracy demonstrować zadzierzgnięte stosunki z szefem, zapominając o różnicy, jaka istnieje między życiem prywatnym a działalnością służbową. Dobre kontakty prywatne nie powinny być przenoszone na teren zakładu pracy.

Niektórzy zwracają się do szeregowych pracowników po imieniu, przy czym robią to bez zgody drugiej strony. Jak reagować? Oto pytanie, które się nasuwa. Można zareagować mówiąc: „Nie wyrośliśmy razem, wobec tego...” Nie będzie to jednak zbyt uprzejme. Znacznie lepiej powiedzieć: „Dowiaduję się, że jesteśmy na ty, mam na imię Jan”. Taka odpowiedź ostudzi zapędy ludzi, którzy zbyt ochoczo okazują brak szacunku dla drugiego człowieka.

Przedstawianie

Kto - komu

Ludzie się spotykają na ulicy, u znajomych, w teatrze, kawiarni, parku itp. Jedni już się poznali wcześniej, inni znają się tylko z widzenia, a jeszcze inni znajdą się w kręgu znajomych jako ludzie zupełnie nieznani. W towarzystwie jednak nie mogą być osoby, które się wzajemnie nie znają. Zachodzi więc potrzeba przedstawienia. Jest ono pierwszym stopniem do zawarcia znajomości, ułatwia nawiązanie rozmowy i wpływa na wytworzenie się przyjemnej atmosfery. Przedstawienia dokonuje gospodarz, gospodyni, członkowie rodziny, znajomi. Odbywa się ono według ogólnie przyjętych reguł. Przedstawia się: mężczyznę - kobiecie, młodszego - starszemu, młodszego rangą - starszemu rangą, od tych zasad istnieje jednak dużo wyjątków. Na przykład nowo przybyłych gości przedstawia się już obecnym. Pojedynczą osobę - niezależnie od tego, czy będzie to mężczyzna, czy kobieta - przedstawia się małżeństwu.

Przedstawiając wymieniamy najpierw nazwisko osoby przedstawianej, młodszej, a następnie osoby starszej, której kogoś przedstawiamy. Zmiana kolejności w wymienianiu nazwisk jest błędem. Oprócz nazwisk niekiedy podajemy tytuły naukowe i służbowe.

Sięgnijmy po przykłady. W czasie przerwy w obradach prowadzili rozmowę naczelnik Jankowski i naczelnik Nowakowa. Podszedł do nich radca Lisowski. Naczelnik Jankowski powiedział: „Chciałbym przedstawić: radca Lisowski naczelnik Nowakowa”. A więc nazwisko Lisowskiego zostało wymienione przed nazwiskiem Nowakowej, co wskazuje, że mężczyzna został przedstawiony kobiecie.

W gabinecie dyrektora spotkali się prezes Ziółkowski i naczelnik Janik. Gospodarz dokonał prezentacji, mówiąc: „Chciałbym przedstawić: naczelnik Janik - dyrektor Ziółkowski”. Pan Janik został przedstawiony panu Ziółkowskiemu i dlatego też nazwisko naczelnika zostało wymienione przed nazwiskiem dyrektora. Gospodarz, po przywitaniu nowo przybyłych gości, zwracając się do już obecnych powie: „Pozwólcie państwo, pan Nowicki z małżonką”. Następuje uścisk dłoni, przy czym przybyli uprzednio goście wymieniają swoje nazwiska. Natomiast nowo przybyli nie robią tego, gdyż uczynił to już gospodarz.

Przedstawianie może mieć inną formę, zwłaszcza jeśli zachodzą duże różnice wieku i hierarchii zajmowanych stanowisk oraz gdy chcemy osobę przedstawioną zorientować, komu jest przedstawiana. W takiej sytuacji mówimy np.: „Pozwoli pan prezes, że przedstawię naszego nowego pracownika, pana Kowalewskiego”. Reguła ta ma pełne zastosowanie w momencie przedstawiania najdroższej i najważniejszej osobie matce. Otóż matce przedstawiamy wszystkich znajomych, kolegów, przyjaciół, mówiąc: „Pozwól, mamo, że przedstawię moich kolegów...” Nazwiska osób przedstawianych wymienia się wyraźnie i poprawnie, aby nie było żadnej wątpliwości, z kim została zawarta znajomość. Niedobrze jest, jeśli się nazwisko przekręci, ale jeszcze gorzej, gdy się zapomni. Wprowadza to niekiedy osobę przedstawiającą w widoczne zakłopotanie.

W życiu prywatnym ludzie chcą się czuć swobodnie, stąd też, przedstawiając, nie wymienia się często tytułów naukowych i służbowych. Pracownik będący na wczasach ze swoim zwierzchnikiem, przedstawiając go komuś, powie: „Pan Jankowski - pan Malinowski”, a nie „Pan dyrektor Malinowski”. Na wczasach wszyscy chcą być równi, niezależni, z dala od zwierzchników. W działalności urzędowej natomiast wymienia się tytuły naukowe i zawodowe oraz podaje miejsce pracy. Taki sposób przedstawiania ułatwia szybsze nawiązanie kontaktu i porozumienie się.

Nadmieńmy jeszcze, że w dzisiejszych obyczajach można wyraźnie zauważyć tendencję do wyróżniania ludzi jedynie ze względu na płeć i wiek oraz zajmowanie wyjątkowo eksponowanego stanowiska.

Przedstawianie się

Dobre obyczaje nakazują, aby ludzie spotykający się w określonym towarzystwie wzajemnie się znali. Jeśli pojawi się ktoś nowy, nieznany, to będzie przedstawiony. Zadanie to najczęściej spoczywa jak już mówiliśmy na gospodarzach. W czasie liczniejszych spotkań nie są oni jednak w stanie z tego obowiązku się wywiązać. Istnieje możliwość - w miarę potrzeby - przedstawienia się samemu. Podchodzimy do osoby, którą chcemy poznać, i mówimy: „Pozwoli pan, że się przedstawię, jestem Z...” Następnie obie strony podają sobie ręce. Osoba, którą poznaliśmy, wymienia swoje nazwisko i ewentualnie podaje zakład pracy. Jeśli nawiązaliśmy przypadkową rozmowę z nieznaną osobą i doszliśmy do przekonania, że powinniśmy z nią utrzymać stosunki, to na zakończenie się przedstawiamy. Możemy też wymienić bilety wizytowe.

Zapoznanie

Istnieje również inna forma wyrażająca się w sformułowaniach: „Poznajcie się, panie, panowie”, „Pozwólcie, że was poznam”. Ta forma nie wskazuje, kto komu jest przedstawiany i bywa stosowana w czasie zapoznawania ludzi jednej płci, małej różnicy wieku i stanowisk. Jest to jednak sposób familiarny i bywa stosowany w stosunkach bliskich, koleżeńskich. Przedstawianie wymaga pewnej wprawy, doświadczenia i taktu.

Tego się już nie mówi...

Osoba starsza, której ktoś młodszy lub równy był przedstawiany, mówiła: „Bardzo mi miło...” lub „Bardzo przyjemnie pana poznać...” Dziś się już tych słów nie używa, gdyż są to po prostu frazesy i posługiwanie się nimi wyszło z mody.

Bilety wizytowe

Rodzaje biletów wizytowych

Wyróżniamy cztery rodzaje biletów wizytowych: prywatne, wspólne, urzędowe i kombinowane. Różnią się one formatem, rodzajem czcionek i ich układem oraz treścią.

Papier, format, układ czcionki

Im bilety są prostsze, tym elegantsze. Stąd do wykonania ich nie używamy brystolu szklistego, w paski, imitującego fornir lub inne desenie. Unikamy też ozdobnego druku utrudniającego szybkie odczytanie nazwiska, nazwy instytucji itp. Bilety zamawiamy łącznie z kopertami, bez których nie możemy ich w pełni wykorzystać.

Format biletów zmienia się pod wpływem mody. Orientacyjnie podać jednak można, że bilety prywatne mężczyzny mają wymiar 9×5 cm, kobiety 7,5×5,5 cm, urzędowe, kombinowane i wspólne 10×6 cm, a więc prywatne są mniejsze niż urzędowe, kobiety - mniejsze niż mężczyzny.

Na jednych biletach imię i nazwisko znajduje się na środku, przed nazwiskiem tytuł naukowy, pod nazwiskiem zaś - stanowisko służbowe. U dołu umieszczamy adres i inne informacje. Na innych wizytówkach natomiast imię i nazwisko oraz tytuł naukowy i zawodowy znajdują się u góry, w środkowej części biletu lub środek z jego prawej strony, a pozostałe informacje u dołu biletu jest pusty i w ten sposób stosunkowo duża powierzchnia noże być wykorzystana na napisanie nieco dłuższego tekstu.

Bilety prywatne

Bilety prywatne są najczęściej drukowane kursywą i mogą zawierać, poza nazwiskiem, dodatkowe informacje - tytuł naukowy, adres i numer telefonu. Nie jest to oczywiście konieczne. Międzynarodowe statystyki podają, że coraz mniej ludzi zamawia prywatne bilety. Jedynie przedstawiciele starszego pokolenia posługują się nimi. Młodzi ludzie natomiast najczęściej używają biletów urzędowych zarówno w stosunkach półurzędowych, jak i prywatnych.

Bilety urzędowe

Bilety urzędowe z reguły mają druk prosty - łatwy do szybkiego odczytania; zawierają imię i nazwisko, tylu naukowy, stanowisko, nazwę instytucji, numer telefonu i teleksu oraz znak firmowy. Na biletach osób zajmujących wysokie stanowiska nie podaje się z reguły adresu, numeru telefonu i faxu.

Bilety kombinowane

Bilety kombinowane różnią się od służbowych tym, że dodatkowo zawierają adres prywatny i numer telefonu. Informacje dotyczące urzędu umieszcza się u dołu, po prawej stronie, a adres i numer telefonu prywatny po lewej. Umieszczenie tych wszystkich informacji zajmuje niekiedy całą powierzchnię biletu i nie ma miejsca na napisanie nawet kilku słów.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że bilety kombinowane są szeroko rozpowszechnione w Stanach Zjednoczonych Ameryki i krajach anglosaskich. Umieszczenie prywatnego adresu i numeru telefonu wskazuje, że jego właściciel pracuje również w domu i można do niego telefonować. Z jednej strony jest to dość wygodne, bo ułatwia nawiązanie kontaktu z zainteresowaną osobą, a z drugiej - narusza się prywatność całej rodziny.

Wydaje się, że ten rodzaj biletów wizytowych w ogóle jest zbędny, gdyż w miarę potrzeby prywatny adres i numer telefonu mogą być dopisane odręcznie.

Bilety wspólne

Bilety wspólne zawierają imię męża i żony oraz nazwisko. Np. Jan i Irena Jankowscy. W ostatnich latach pojawiły się bilety zawierające dodatkowe informacje: zawody małżonków, adres i numer telefonu, np. Jan Jankowski, inżynier Irena Jankowska, lekarz, 00-366 Warszawa, u1. Foksal 32 m. 11. Ten rodzaj biletu wizytowego wyraźnie wskazuje na wzrost znaczenia roli kobiety w kontaktach zawodowych i towarzyskich.

Funkcje biletów wizytowych

Bilety wizytowe są środkiem informującym o osobie, którą się poznało, oraz instytucji, którą ta osoba reprezentuje. Wypływa stąd potrzeba graficznego uwypuklenia informacji dotyczących instytucji. Bilety wizytowe spełniają jeszcze inną funkcję - utrwalają zawartą znajomość i ułatwiają utrzymanie nawiązanych kontaktów. Na przykład w wyniku przeprowadzonej rozmowy strony dochodzą do wniosku, że zachodzi potrzeba podjęcia jej na nowo w odpowiednim czasie. Wymiana biletów w tym wypadku ułatwi nawiązanie kontaktu. Warto wspomnieć i o tym, że odgrywają one również rolę skróconej formy korespondencji i zastępują list. Posługując się biletem, możemy przesłać życzenia z okazji imienin, awansu, wstąpienia na nową drogę życia. Do niedawna za pomocą biletów przesyłano życzenia noworoczne. Dziś jednak przekazujemy je za pośrednictwem pojedynczej lub podwójnej karty. Wizytówki są również wykorzystywane w celu przekazania informacji mających charakter półurzędowy.

Jak się pisze na biletach?

Tekst o charakterze półurzędowym i mającym na celu przekazanie krótkich informacji piszemy w pierwszej osobie, np. „Przesyłam referat, który mam wygłosić na konferencji w dniu... Proszę o uwagi”. W stosunkach towarzyskich używamy trzeciej osoby lub formy bezosobowej, jak np.: „życzy dużo szczęścia młodej parze”, „dziękuje za pamięć”, „życzy sukcesów na nowym stanowisku”, „z serdecznymi pozdrowieniami”, „z najlepszymi życzeniami”. Piszemy na pierwszej stronie biletu, pod nazwiskiem, nad nazwiskiem i - jeśli zachodzi taka konieczność możemy zakończyć na drugiej stronie. Tekst nie zawiera podpisu.

Wspomnijmy jeszcze, że na wizytówce piszemy odręcznie, bo pismo maszynowe, będące wyrazem nowoczesności, znajduje się w sprzeczności z długą tradycją, jaką mają bilety wizytowe.

Wymiana biletów wizytowych

W czasie zebrań, konferencji i spotkań towarzyskich ludzie poznają się i w celu utrzymania dalszych kontaktów wymieniają wizytówki. Sprawie tej warto poświęcić kilka uwag:

Wokół samochodu

Kultura osobista kierującego

Samochód - wynik osiągnięć nauki i techniki - staje się coraz powszechniejszym środkiem lokomocji. Dziś miliony samochodów pędzi z dużą szybkością po wszystkich drogach świata. Wymaga to dobrze utrzymanych dróg i sprawnych technicznie pojazdów. Najważniejsza jednak rola przypada człowiekowi, który siedząc za kierownicą, demonstruje swoje dobre lub złe wychowanie, zapewnia bądź nie bezpieczeństwo i kulturę jazdy. Dla przykładu wymieńmy chociażby nadmierne lub całkiem zbędne używanie klaksonu, zbyt głośne uruchomianie silnika, trzaskanie drzwiami, nazbyt silne hamowanie, powodujące przeraźliwy zgrzyt hamulców, wykrzykiwanie na innych kierowców. Kulturalna osoba prowadząca samochód dba o to, aby nie naruszać spokoju innych.

Ruch drogowy powoduje zetknięcie ze sobą kierowców i pieszych. Kierowcy są „silniejsi” od pieszych, dlatego też dość często jesteśmy skłonni obarczać ich odpowiedzialnością za wszelkie przekroczenia. Zbliżając się do przejścia, kierowca zachowuje szczególną ostrożność, co niewątpliwie orientuje pieszego, czy może przejść na drugą stronę jezdni. Jeśli jednak pieszy jest już na pasach, kierowca powinien bezwzględnie zatrzymać pojazd i pozwolić pieszemu swobodnie przekroczyć jezdnię. Uczyni to każdy kulturalny kierowca. Tu uprzejmość jest więc środkiem zapewniającym bezpieczeństwo.

Od czasu do czasu inni kierowcy popełniają jakieś błędy utrudniające nam bezpieczne prowadzenie pojazdu. Zawsze jednak staramy się zachować kulturalnie - nie wychylamy się z samochodu i nie czynimy nietaktownych, często obraźliwych uwag. W czasie podróżowania zdarzają się też rozmaite przykre sytuacje - zabraknie paliwa, silnik odmawia posłuszeństwa, wycieka olej. Zatrzymanie się i udzielenie pomocy jest pięknym dowodem przestrzegania norm moralnych i reguł obyczajowych.

Na ogół przyjmuje się, że osoba siedząca za kierownicą jest gospodarzem, a inni jadący - jej gośćmi. Grając rolę gospodarza, kierowca troszczy się o bezpieczeństwo i wygodę jazdy, dba o zapewnienie odpowiedniej temperatury w aucie, reguluje wentylację, dostosowuje szybkość pojazdu do życzeń jadących, pod warunkiem jednak, że nie będą one sprzeczne ze znakami na drogach i sygnałami. Kierowca zachowuje się uprzejmie wobec gości jeszcze przed rozpoczęciem wspólnej podróży. Jeśli wsiada kobieta, gość lub starszy mężczyzna - wychodzi z samochodu, otwiera drzwi i pomaga zająć miejsce. Jednak w sytuacji, gdy na jezdni panuje duże natężenie ruchu, kierując się zasadą: „bezpieczeństwo przed uprzejmością”, nie wychodzi z pojazdu, ale otwiera drzwi od wewnątrz. Kierowca i goście nie otwierają drzwi zbyt szeroko w kierunku chodnika, śpieszą się też z wsiadaniem i wysiadaniem, aby w ten sposób nie tamować ruchu.

Nieodłącznym elementem jazdy samochodem jest rozmowa. Kierowca jednak - jak wiadomo - nie może być zbyt aktywnym uczestnikiem konwersacji, ale na ogół jest zadowolony z ciekawego jej przebiegu. Żywo opowiadający uczestnik podróży jest milej widziany od śpiącego lub milczącego, pod warunkiem jednak, że nie odciąga uwagi kierowcy w miejscach intensywnego ruchu i na skrzyżowaniach.

Hierarchia miejsc w samochodzie

W samochodzie są miejsca bardziej i mniej poczesne. W czasie oficjalnych przejazdów miejsce najbardziej zaszczytne znajduje się po prawej stronie tylnego siedzenia. Drugie znajduje się po lewej stronie, a trzecie - w środku, między miejscami pierwszym i drugim. Na przednim siedzeniu, obok kierowcy, jest czwarte miejsce.

Gospodarze planują wykorzystanie miejsc w samochodzie. Tak np. gość usiądzie na miejscu nr 1, a gospodarz na miejscu nr 2. Gość więc zajmie miejsce po prawej stronie gospodarza. Miejsce nr 3 nie będzie wykorzystane. Tłumacz lub młodszy pracownik usiądzie na miejscu nr 4.

Podczas prywatnych przejazdów, kiedy to za kierownicą znajduje się gospodarz, usytuowanie miejsc jest inne. Miejsce najbardziej zaszczytne znajduje się na pierwszym siedzeniu, obok miejsca gospodarza, drugie - po prawej stronie tylnego siedzenia, trzecie - po lewej stronie, a czwarte - w środku, między drugim i trzecim miejscem.

Kolejność miejsc w czasie prywatnych przejazdów nie zawsze jest przestrzegana.

Jeśli podróż odbywają dwie pary małżeńskie, żona gościa zajmuje miejsce obok gospodarza prowadzącego pojazd, a gospodyni siada na miejscu drugim, gość zaś na miejscu trzecim - będzie miał po swej prawej stronie gospodynię. Ale może też być przyjęty inny porządek. Obok gospodarza usiądzie gość, żona gościa zajmie miejsce drugie, a gospodyni - miejsce trzecie. Przyczyni się to do ożywienia rozmowy i umożliwi poruszenie tematów interesujących zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Jeśli w podróży uczestniczy obok gospodarza jedna para małżeńska, to żona gościa zajmuje miejsce obok gospodarza, a gość usiądzie na tylnym siedzeniu. Niektórzy goście źle znoszą podróż samochodem, jednak nieco lepiej się czują, zajmując miejsce na przednim siedzeniu. Może to naruszyć przyjęty porządek miejsc w samochodzie, ale czy to aż takie ważne? Weźmy jeszcze jeden przykład. W samochodzie znajdują się: gospodarz z żoną i dwóch mężczyzn. W tym wypadku gospodyni usiądzie na pierwszym siedzeniu, a goście na tylnym. Jeśli jednak podróż będzie miała na celu zwiedzenie miasta, gospodyni ustąpi swoje miejsce jednemu z gości.

Zajmując miejsce obok męża, żona niekiedy próbuje udzielać porad, jak np. „Masz pierwszeństwo, trzymaj się prawej strony, ostrożnie - światło” itp. Czasami zachowuje się tak również zwierzchnik w stosunku do swego kierowcy, chociaż wie, że prowadzący pojazd ma swój „plan strategiczny” wynikający z sytuacji na drodze i ponosi odpowiedzialność za samochód i osoby w nim podróżujące. „Pomoc” taka jest dość uciążliwa, denerwująca. Nic też dziwnego, że mąż niekiedy uprzejmie prosi: „Moja kochana, zanotuj, na którym kilometrze popełniłem błąd, i powiedz mi to w domu”. Ale w jaki sposób może wyrazić swoje odczucia kierowca?

Jak kobieta wsiada i wysiada?

Kobieta wsiada do samochodu tyłem, tak jakby fotel był zwrócony w kierunku ulicy. Następnie robi zwrot o 90% w lewo, prawą ręką przytrzymując sukienkę. Jednocześnie wciąga nogi ze zwartymi kolanami do wnętrza samochodu. Nie wszystkie kobiety mają opanowaną technikę wciągania i wyciągania nóg ze zwartymi kolanami. Wysiadając, kobieta robi zwrot o 90% na prawo i wyciąga nogi, przytrzymując jednocześnie lewą ręką sukienkę.

W jaki sposób mężczyzna powinien zręcznie i taktownie pomóc kobiecie zarówno wsiąść, jak i wysiąść? Gdy kobieta wsiada, mężczyzna otwiera drzwi i mocno je przytrzymuje. Zachowuje oczywiście dyskrecję, gdyż czynność ta, szczególnie dla osoby bez doświadczenia, jest dość skomplikowana. Podczas wysiadania mężczyzna jest bardziej pomocny. Często jednak popełnia błąd, a mianowicie podaje prawą rękę i silnym szarpnięciem ułatwia kobiecie wydobycie się z auta. Tymczasem jest znacznie wygodniej, jeśli poda lewą rękę, która spełnia tylko rolę oparcia. Prawą zaś ręką będzie chronić drzwi przed zamknięciem się.

W taksówce

Stosunki pasażera z kierowcą są oparte na zasadzie: „Pasażer płaci za usługę, kierowca ją wykonuje”. Obie strony obowiązuje wzajemna uprzejmość. Nie zawsze jednak tak bywa. Szczególnie dużo krytycznych uwag można powiedzieć o taksówkarzach. Pasażer na przykład chce jechać na Pragę, a kierowca odpowiada: „Na Pragę nie jadę, mogę jechać tylko na Wolę”. I jak to ocenić?

Kierowcy jeżdżą na ogół dość szybko, niekiedy wprost brawurowo. Może to drażnić klienta, który chce bezpiecznie dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Prośba pasażera o ostrożniejszą jazdę powinna być uwzględniona. Niekiedy znowu pasażer się śpieszy i prosi o zwiększenie szybkości. Kierowca może uwzględnić życzenie pasażera, pod warunkiem jednak, że nie naruszy przez to obowiązujących przepisów drogowych i nie zagrozi bezpieczeństwu.

Ludzie różnią się między sobą. Jedni lubią rozmawiać w czasie podróży, inni wolą raczej odbywać ją w milczeniu. Inicjatywa rozpoczęcia rozmowy należy do klienta, ale kierowca dość często pierwszy nawiązuje rozmowę. Jeśli odpowiedź pasażera jest krótka, udzielona od niechcenia, to znaczy, że nie zamierza jej kontynuować. Kierowca bywa też czasami ciekawy i wypytuje swego klienta, gdzie mieszka, czym się zajmuje, w jakim celu przyjechał, jak długo pozostanie w tym mieście. Takie pytania są nie na miejscu i mogą budzić pewne podejrzenia.

Taksówkarz na ogół zna całe miasto. Odnalezienie więc wskazanego adresu nie powinno nastręczać większych trudności. Powinien wieźć on klienta najkrótszą trasą, czasami się jednak pomyli i za dodatkowo przebytą drogę obciąża finansowo pasażera. Czy to jest słuszne? Nie, ponieważ za własną pomyłkę powinien sam ponosić konsekwencje.

Pasażer chce się zatrzymać w określonym miejscu na 5-6 minut. Okazuje się jednak, że przerwa przedłuży się do pół godziny. Długi postój nie zawsze odpowiada kierowcy. W tej sytuacji klient winien wyjść i o przedłużającej się przerwie powiadomić kierowcę, który może się zgodzić na dłuższy postój albo też wyrazić chęć zakończenia podróży.

Kierowca świadczy niekiedy dodatkowe usługi, jak np. otwarcie drzwi samochodu, przyniesienie i wyniesienie bagażu. Za te czynności taksówkarzowi przysługuje dodatkowe wynagrodzenie.

Czy kierowcy należy się napiwek? Zależy to od pasażera, bo napiwek daje się za dobrze wykonaną usługę.

Kolejność miejsc w taksówce

Podczas wsiadania do taksówki mężczyzna otwiera prawe drzwi i pomaga wsiąść kobiecie, a następnie - jeśli ruch uliczny na to pozwala - obchodzi auto i zajmuje miejsce z lewej strony. W czasie dużego natężenia ruchu kobieta po wejściu do taksówki przesuwa się na lewą stronę, a mężczyzna siada na tylnym prawym miejscu. Przy wysiadaniu kobieta ponownie zmuszona jest przesunąć się na prawą stronę. Wprawdzie mężczyzna pomaga jej podczas wsiadania i wysiadania, niemniej musi się ona dwukrotnie przesuwać, co nie jest zbyt wygodne. W przypadku, gdy mężczyzna nie może usiąść z lewej strony samochodu, a kobieta nie okazuje chęci przesuwania się, mężczyzna wsiada pierwszy, a następnie kobieta. Miejsce kobiety w taksówce uzależnione jest zatem od jej decyzji. Dodajmy jeszcze, że dzieci do lat 12 nie mogą jechać na przednim siedzeniu ani w samochodzie prywatnym, ani w taksówce.

Ubiór

Kilka ogólnych zasad

W życiu współczesnym obserwujemy tendencję do uproszczenia form obowiązujących w stosunkach między ludźmi. Przejawia się to również w dziedzinie ubiorów. Staranny, dostosowany do pory dnia i okoliczności ubiór świadczy o zamiłowaniu do porządku, estetyki, daje dobre samopoczucie, jest oznaką poszanowania godności własnej i innych.

Chcąc ubrać się ze smakiem, przestrzegamy pewnych zasad:

  1. Wszystkie części garderoby powinny być zawsze czyste, odprasowane, znajdować się w idealnym porządku (np. przyszyte wszystkie takie same guziki, itp.).

  2. Dobierając garderobę, bierzemy pod uwagę figurę, wzrost, kolor skóry, włosów, oczu, wiek. Nie kupujemy garderoby tylko dlatego, że jest modna, gdyż nie możemy być niewolnikami mody, która niewątpliwie podpowiada, sugeruje, ale w żadnym razie nie powinna być czynnikiem decydującym.

  3. Każda okazja wymaga odpowiedniego ubrania się. Udając się na koncert, mężczyzna włoży ubranie wizytowe lub spacerowe, a na wczasy - strój weekendowy, ubranie sportowe koordynowane. Najlepsze ubiory nie zdobią, mogą nawet ośmieszyć, jeśli nie nosi się ich we właściwym czasie i w odpowiednim miejscu.

  4. Wspólna bytność męża i żony wymaga, aby ubiór obu partnerów był zharmonizowany. Nie może być tak, że mąż wkłada ubranie sportowe koordynowane, żona zaś długą suknię.

  5. Każdy wiek ma swoje właściwości, z którymi musimy się liczyć. Starszy mężczyzna nie włoży jaskrawych krawatów, młodzieżowych płaszczy, wytartych dżinsów.

  6. Ubranie i dodatki, jak kapelusz, krawat, skarpetki, obuwie, pasek, rękawiczki, stanowią jedną całość i muszą być odpowiednio dobrane. Trudno byłoby powiedzieć, że mężczyzna jest elegancki, jeśli włoży ubranie w paski, koszulę w wyraźny deseń i do tego wzorzysty krawat.

  7. Dobierając garderobę, bierzemy pod uwagę rodzaj materiału, jego jakość, kolor i fason ubrania. Tylko dobra gatunkowo garderoba długo się nosi i zawsze ładnie prezentuje. Słowem - im mniej mamy pieniędzy, tym staranniejszego doboru powinniśmy dokonywać, pamiętając o codziennym życiu i o potrzebach wynikających z udziału w różnego rodzaju kontaktach towarzyskich.

Strój dobrze ubranego człowieka charakteryzuje się umiarem w doborze kolorów i fasonów, dopasowaniem do figury i typu urody, zharmonizowaniem wszystkich elementów od stóp do głów. Umiejętność ubrania się ze smakiem zależy przede wszystkim od właściwego doboru garderoby i odpowiedniego jej wykorzystania. Dobre ubranie się - to sztuka, którą się zdobywa. są eleganckie stroje, ale przede wszystkim są eleganccy ludzie.

Ubrania szyte według modelu angielskiego bywają jednorzędowe lub dwurzędowe. Jednorzędowe - jest odpowiednie dla wszystkich, niezależnie do wzrostu i figury, dwurzędowe natomiast uwydatnia nasze słabe strony, „poszerza”, i dla osób otyłych jest owocem zakazanym, nawet gdy panująca moda w pewnym sensie wysuwa je na plan pierwszy.

Ubranie męskie powinno być w kolorach spokojnych. W pracy, podróży, na spacerze nosimy ubrania w różnych odcieniach beżowego, brązowego, szarego. Kolory ciemne, od marengo do czarnego włącznie oraz granatowe, są zarezerwowane dla ubrań wizytowych, noszonych w czasie różnego rodzaju przyjęć i uroczystości.

Rodzaje ubiorów

Strój weekendowy. Składa się ze spodni sportowych oraz kurtki, bluzy lub pulowera, które zastępują marynarkę. Koszule sportowe są barwne - w bardziej lub mniej widoczne desenie. Do tego stroju może się nadawać krawat wełniany, obuwie skórzane - wyraźnie sportowe. Wszystkie części garderoby są do siebie dopasowane materiałem, kolorem, krojem i tworzą estetyczną całość.

Strój weekendowy, charakteryzujący się wygodą i prostotą, zyskuje coraz więcej zwolenników; świetnie się nadaje na wycieczki, wyjazdy za miasto, odpoczynek w domu, wczasy.

Ubranie sportowe koordynowane. Składa się z dwóch części: marynarki i spodni. Marynarka jest sportowa w kroju, jednoczęściowa, z materiału nieco grubszego, jednokolorowego, w kratę lub wzorki. Spodnie uszyte są z materiału jednokolorowego, różnią się od marynarki jakością materiału i kolorem, chociaż obie części łącznie stanowią całość. W ubraniu tym w miarę potrzeby kamizelkę zastępuje pulower, który - jeśli marynarka jest w kratę - bywa jednokolorowy. Pasek skórzany do spodni jest dobrany kolorem do obuwia. Obuwie przy tego rodzaju ubiorze bywa nieco mocniejsze i może mieć upiększenia w formie wzorów, klamer. Ze spodniami czarnymi, ciemnobłękitnymi i szarymi nosi się obuwie czarne, natomiast z jasnymi - czarne lub brązowe w ciemnym odcieniu.

Ubranie spacerowe. Ubranie spacerowe jedno­rzędowe składa się z marynarki, kamizelki i spodni; dwurzędowe - z marynarki i spodni. Może ono być brązowe, szare i w innym kolorze, z materiałów jednobarwnych albo w desenie.

Ubranie spacerowe jest podstawowym strojem mężczyzny i ma szerokie zastosowanie. W tym ubraniu chodzimy do biura, na spacer, podróżujemy, idziemy do kina i teatru, a nawet możemy złożyć wizytę przyjacielowi, pójść na przyjęcie i uroczystość. Wykorzystując ubranie spacerowe do celów towarzyskich, pamiętamy o potrzebie włożenia białej koszuli i zmianie krawata.

Ubranie wizytowe. Ubranie wyjściowe jest w kolorze marengo lub ciemnogranatowym. Ciemnoszare i ciemnogranatowe mogą mieć delikatny deseń.

Do tego rodzaju ubrania wkładamy białą koszulę, krawat popielaty, czarnoszary lub koloru bordo i czarne obuwie. Zegarek ręczny nosi się na czarnym pasku lub metalowej bransolecie. W wielu krajach ubranie wizytowe ma bardzo szerokie zastosowanie: jest strojem dziennym i wieczorowym, używanym podczas wszystkich imprez o charakterze oficjalnym i prywatnym.

Smoking. Smoking jest najczęściej uszyty z czarnego cienkiego materiału, klapy ma wyłożone atłasem, na zewnętrznych szwach spodni są naszyte pojedyncze, czarne, jedwabne lampasy. Przez dłuższy czas smoking był jednorzędowy, następnie pojawił się dwurzędowy, z biegiem czasu atłasowe klapy smokingu jednorzędowego przybrały kształt szalowy i w ten sposób powstał trzeci fason. Obecnie wszystkie trzy fasony są w użyciu.

Smoking jednorzędowy nosi się z czarną kamizelką, dwurzędowy - bez kamizelki. W ostatnich latach zamiast kamizelki wszedł w użycie specjalny, szeroki na 12-18 cm tzw. hiszpański pas, noszony zarówno przy jednorzędowym, jak i dwurzędowym smokingu. Do smokingu nosi się koszulę z półsztywnym gorsem, półsztywnymi odkładanymi mankietami i odkładanym lub z zagiętymi końcami kołnierzykiem, czarną muszkę, czarne skarpetki, lakierki lub czarne sznurowane pantofle. W kieszonce zaś znajduje się swobodnie włożona biała, jedwabna chusteczka.

Smoking jest strojem wieczorowym, bywa noszony podczas obiadów, przyjęć bufetowych, uroczystych premier i koncertów. W życiu prywatnym - poza zabawą sylwestrową - smokingu używa się bardzo rzadko. Na obiad lub przyjęcie bufetowe można udać się w tym stroju tylko wówczas, jeśli przyjęcie będzie miało uroczysty charakter i na pisemnym zaproszeniu znajdzie się napis - „smoking”. Jest to strój uroczysty i zarazem wieczorowy - nie nosi się go w dzień.

Dodatki

Koszule. Koszule są jednym z dodatków odgrywających ważną rolę w estetycznym wyglądzie mężczyzny. Nawet nowe, dobrze uszyte ubranie nie wygląda ładnie, jeśli koszula nie będzie odpowiednio dobrana kolorem, fakturą i fasonem. Koszulę dobieramy w ten sposób, by razem z ubraniem i krawatem tworzyła zharmonizowaną całość. Do ubrania jednokolorowego będzie odpowiednia koszula biała, kolorowa lub kolorowa we wzorki, natomiast do ubrania mającego wzorek trzeba dobrać koszulę jednokolorową, pastelową. Do ubrania spacerowego w jednolitym kolorze można nosić koszulę jednokolorową lub kolorową w drobne wzorki. Do ubrania granatowego odpowiednia będzie np. koszula w błękitnym nienasyconym kolorze, do brązowego - w kremowym, do szarego - w błękitnym lub kremowym.

Rękawy koszuli powinny być dłuższe od rękawów marynarki i nieco wystawać, nie więcej jednak niż na dwa centymetry.

Krawaty. Dobór odpowiedniego krawata jest sprawą trudną, zwłaszcza że powinien on być zharmonizowany z ubraniem i koszulą. W tej sprawie trzymamy się następującej zasady: spośród trzech elementów - ubrania, koszuli i krawata, jeden jest we wzorki, a więc 1) ubranie w paski, koszula jednokolorowa, krawat jednokolorowy; 2) ubranie jednokolorowe, koszula w paski, krawat jednokolorowy; 3) ubranie jednokolorowe, koszula jednokolorowa, krawat we wzorki. Nosząc koszulę i krawat we wzorki, mężczyzna przestaje być elegancki, a już zupełnie staje się pstry, mając na sobie krawat, koszulę i garnitur we wzory. Można odejść od powyższej zasady, jeśli się ma doświadczenie w tej dziedzinie i poczucie estetyki.

Chusteczki. Garderobę mężczyzny uzupełniają dwa rodzaje chusteczek: nieco mniejsze z batystu, służące, celom estetycznym, oraz większe - białe, białe w dyskretne wzory i kolorowe w paski lub kratę, o przeznaczeniu higienicznym.

Chusteczkę służącą celom estetycznym nosi się w ubraniach o charakterze uroczystym - w kieszonce ubrania wizytowego i spacerowego. Z reguły nie nosi się jej w kieszonce ubrania sportowego koordynowanego, ale nic nie szkodzi, jeśli w niej się znajdzie.

Jest ona ułożona w formie paska i wystaje ponad kieszonkę około centymetra, albo też w formie trójkąta. Nie powinna jednak być ułożona w rąbki, wystawać zbyt pretensjonalnie ani też wydatnie zwisać.

Chusteczka higieniczna nie jest rekwizytem na pokaz, przechowujemy ją ładnie złożoną w wewnętrznej prawej kieszeni marynarki lub lewej kieszeni spodni. Umożliwia to wyjęcie jej lewą ręką, podczas gdy prawa pozostaje wolna. Do ubrań noszonych z okazji różnych przyjęć i uroczystości używane są chusteczki białe, białe w delikatne paski i kolorowe w odcieniu pastelowym, w paski lub kratę. Do ubrań sportowych nadają się chusteczki kolorowe.

Obuwie. Współczesny przemysł obuwniczy wytwarza duży asortyment różnego rodzaju obuwia. Do ubrań wizytowych i spacerowych w szarym kolorze pasuje obuwie czarne, do jasnych - w różnych odcieniach brązu. Obuwie czarne ma znacznie szersze zastosowanie, można je bowiem nosić również z jasnym ubraniem. Natomiast obuwia brązowego nie nosimy z ubraniem ciemnoszarym i granatowym lub czarnym. Włożenie obuwia brązowego do ubrania wizytowego naruszyłoby harmonię w ubiorze i nie najlepiej świadczyłoby o naszym smaku. Obuwie z gumową podeszwą nosi się tylko jesienią, zimą i wczesną wiosną.

Skarpetki. Skarpetki są dopasowane kolorem do krawata, obuwia albo spodni, mogą też być w kolorze pośrednim.

Moda ulega ciągłym przemianom, niezależnie jednak od tego nie ubieramy się ekstrawagancko i nie wkładamy też odświętnego stroju, jeśli nie wymagają tego okoliczności. Ubiór świadczy o zamiłowaniu do porządku i poczuciu estetyki.

Jak wyglądać świeżo?

Przez cały poprzedni okres nikt nie przywiązywał większej wagi do zewnętrznego wyglądu i nikt właściwie nie stawiał w tym względzie wymagań. Panował luz i dowolność, graniczące niekiedy z niechlujstwem. Ale dziś nastały inne czasy. Powinniśmy być zadbani, odpowiednio ubrani, owiani świeżością. Powstaje zatem pytanie, jak wyglądać świeżo?

Rozpocznijmy od włosów. Mogą one być krótkie lub nieco dłuższe. Zależy to od panującej mody. Już na pierwszy rzut oka widać, w jakim znajdują się stanie - czy są umyte, dobrze uczesane i starannie utrzymane? Dlatego też mężczyzna dbający o swój wygląd zewnętrzny odwiedza fryzjera mniej więcej raz na trzy tygodnie. A broda? Wymaga troskliwej pielęgnacji i powiedzmy szczerze - nie jest przez wszystkich akceptowana.

Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o twarzy. Ludzie, rozmawiając, są do siebie zwróceni. Nie robi dobrego wrażenia rozmówca, jeśli jego twarz nie jest starannie ogolona.

Chcąc wyglądać świeżo, trzeba też myśleć o garderobie, która powinna być odprasowana i czysta. Co pewien czas oddajemy ją do pralni, gdzie przywracają jej świeżość i pierwotny, estetyczny wygląd. Mężczyzna nosi często w pracy ubranie sportowe koordynowane lub spacerowe. Dobrze więc postępuje, gdy wkłada je na przemian. Nawet najlepsze ubranie nie wygląda ładnie, jeśli koszula będzie wygnieciona, nieświeża, a końce jej kołnierzyka pozaginane. I wreszcie obuwie. Wychodząc z mieszkania, ubieramy się starannie, stosownie do okoliczności i nie zapominamy wyczyścić buty. Niestety, coraz częściej ten ostatni obowiązek uchodzi naszej uwagi.

Warto również wspomnieć, że gdy patrzymy na kobietę, wzrok nasz koncentruje się przede wszystkim na jej włosach. Inaczej jest w kontaktach z mężczyzną. Na pierwszy plan wysuwa się krawat - czy jest dobrze zawiązany i odpowiednio dobrany?

Najczęstsze uchybienia

  1. Mężczyzna wkłada do pracy ubranie sportowe koordynowane lub spacerowe. W chwilach uroczystych nosi ubranie wizytowe. Narusza jednak obowiązujące reguły, jeśli do biura na zebranie ubierze się w strój weekendowy.

  2. W małej kieszonce marynarki przechowuje się chusteczkę estetyczną. Niekiedy jednak wkładamy do niej długopis lub okulary. Odpowiednim miejscem dla tych rzeczy są jednak kieszenie.

  3. Chusteczka higieniczna przechowywana w prawej wewnętrznej kieszeni marynarki lub w lewej kieszeni spodni powinna być ładnie złożona. Często jednak bywa wygnieciona, zmięta i wówczas raczej bardziej przypomina szmatę.

  4. Ubranie uszyte według modelu angielskiego bywa jednorzędowe. Podczas przenoszenia się z miejsca na miejsce ubranie to jest zawsze zapięte na jeden górny guzik. Dwurzędowe natomiast - na wszystkie guziki. Siadając, odpinamy w jednorzędowym zapięty guzik, a w ubraniu dwurzędowym - tylko guzik dolny. Wstając ponownie zapinamy guziki. Chodzenie z rozpiętą marynarką stanowi odpychający widok.

  5. Nie najlepsze świadectwo wystawia sobie osoba, która chodzi z rozpiętym kołnierzykiem koszuli i poluzowanym krawatem. Taki ekstrawagancki sposób postępowania graniczy z niechlujstwem.

  6. Ubranie i dodatki (kapelusz, krawat, skarpetki, obuwie, pasek, rękawiczki) stanowią jedną całość i powinny ze sobą współgrać. Trudno powiedzieć, że mężczyzna jest odpowiednio ubrany, gdy włoży np. ubranie w paski, koszulę w deseń i do tego wzorzysty krawat.

  7. W ubraniach mamy kilka różnej wielkości kieszeni. Przechowujemy w nich dokumenty, pieniądze, zapałki itp. Trzymanie rąk w kieszeniach - co się jednak często zdarza - nie należy do dobrych obyczajów. Uwaga ta nie dotyczy kieszeni płaszcza.

  8. Nogawki spodni powinny z przodu sięgać obuwia, a z tyłu - niemalże obcasów. Zbyt krótkie lub nadmiernie długie spodnie nie wyglądają ładnie. Spodnie dobrze się układają, gdy są noszone na szelkach.

  9. Wspólne wyjście męża i żony wymaga, aby ubiór obojga był zharmonizowany. Zasada ta zostaje naruszona, gdy np. mąż włoży ubranie sportowe koordynowane, a żona długą suknię wieczorową.

  10. Kolor czarny jako neutralny można łączyć ze wszystkimi barwami. Dlatego też obuwie czarne ma bardzo szerokie zastosowanie. Można je nosić z ubraniem szarym, błękitnym, granatowym, brązowym i in. Popełnia się jednak duży błąd, wkładając brązowe pantofle do ubrania wizytowego.

  11. Noszenie ozdób to przywilej kobiety. A mężczyzna? Ogranicza się do spinek do mankietów koszuli i spinki do krawata. Zegarek i obrączka nie są zaliczane do ozdób.

  12. Ostry makijaż, liczne ozdoby, duże dekolty i przesadnie krótkie mini mogą mieć miejsce w czasie zabawy, spacerów. Ale w pracy wymagany jest skromny, wygodny strój, dopasowany do panującej atmosfery.

  13. Starannie utrzymane ręce podnoszą estetyczny wygląd kobiety. A jednak... Niekiedy palce jej rąk ozdabiają liczne pierścionki, a stosunkowo długie paznokcie są pomalowane lakierem koloru czarnego, żółtego, zielonego, bordowego. Tymczasem paznokcie nie mogą być zbyt długie. Ich krawędź powinna wystawać nieznacznie poza opuszki palców. I jeszcze jedno - nakłada się na nie lakier nie rzucający się w oczy.

Jedzenie i picie to też sztuka

Dwie funkcje jedzenia

W czasach pierwotnych jedzenie było jedynie czynnością zaspokajającą potrzeby życiowe organizmu. Z chwilą jednak powstania więzi między ludźmi stało się ono również siłą ożywczą, łączącą rodzinę, przyjaciół, znajomych. Wspólne spożywanie pokarmów umożliwia bowiem pogłębienie przyjaźni, wymianę poglądów, okazanie gościnności, oderwanie się od kłopotów dnia codziennego. Ta druga funkcja wymaga przestrzegania dobrych obyczajów. Świadczą one o nas i o naszym szacunku dla drugiego człowieka. Nie sposób przecież jeść samemu prostacko, a w towarzystwie powoli, ze smakiem, estetycznie.

Przestrzeganie obyczajów przy stole polega przede wszystkim na niesprawianiu brzydkiego, odpychającego widoku, niekorzystnie wpływającego na podstawowe zmysły człowieka - wzrok i słuch. Na przykład mlaskanie, cmokanie, nakładanie zbyt dużych porcji na talerz, nabieranie sporych kęsów na widelec, utrzymywanie na swoim talerzu nieładu, nie będą przyjemnie oddziaływać na zmysły słuchu i wzroku sąsiada. Spożywanie wielkich kęsów, prowadzenie rozmowy z pełnymi ustami, głośny śmiech drażnią zmysł słuchu. Nieapetyczny, niechlujny sposób jedzenia budzi odrazę, powoduje złe samopoczucie pozostałych współuczestników.

Jedne potrawy lubimy, inne - mniej, a jeszcze inne w ogóle nam nie odpowiadają. Szanując jednak gospodarzy i współbiesiadników, bierzemy choćby trochę nielubianego dania, ale zachowujemy umiar, gdy podawane jest coś, co nam bardzo smakuje.

Nie ma obowiązku zjedzenia wszystkiego, co się znajduje na talerzu. Pozostawienie jednak dużej części potrawy może dotknąć gospodynię. Nie zawsze też wiemy, jak posłużyć się np. strugiem do serów lub nożem do raków. Zdrowy rozum nakazuje nie śpieszyć się i zaobserwować, w jaki sposób postępują bardziej doświadczeni biesiadnicy, lub też zapytać sąsiada. Najlepiej jednak spojrzeć, jak to robi gospodyni.

Trochę historii

Nóż, łyżka i widelec są niezbędnymi przyborami w czasie jedzenia. Upłynęło jednak wiele lat, zanim przybrały one obecny wygląd i stały się środkiem ułatwiającym spożywanie pokarmów oraz podnoszącym estetykę stołu. Obecną swą rolę zaczęły grać stosunkowo niedawno, kilka stuleci temu. Wspomniane wyżej sztućce nie pojawiły się też na stole jednoznacznie. Już w epoce kamiennej posługiwano się nożem. Był on jednak przede wszystkim osobistym narzędziem wykorzystywanym w walce, podczas polowania i wykonywania rozmaitych prac domowych. Przez dłuższy czas ojciec rodziny rozczłonkowywał mięso. Z biegiem lat nóż zmieniał swój kształt, a w XIV wieku został zaopatrzony w trzonek z drewna, kości lub srebra. Nóż jednak, będąc narzędziem wykorzystywanym w walce, nie budził większego zaufania, nie cieszył się sympatią. Nic też dziwnego, że zanim rozgościł się na stole, pozostawał w długiej i twardej służbie w... kuchni.

Obok noża pojawiła się łyżka zrobiona z kości, rogów, drewna, gliny. A jaki miała kształt? Pierwsi ludzi pili wodę tak jak zwierzęta, opierali się na rękach i dotykali ustami wody. Następnie doszli do przekonania, że można do tego celu użyć dłoni. Na dalszych etapach rozwoju pojawiła się łyżka, której kształt przypomina właśnie odpowiednio ułożone dłonie człowieka.

W historycznym rozwoju trzeci pojawił się widelec. Był on również zrobiony według wzorów wziętych z przyrody, a więc gałęzi i ręki człowieka. Widelec jako sztuciec pojawił się na stole podobno we Włoszech pod koniec XIII wieku. Jednak bardzo powoli torował sobie drogę do innych krajów europejskich. Miał początkowo dwa zęby, w XIX wieku otrzymał trzeci, a następnie czwarty ząb. Zmieniał się również jego kształt - wydłużały zęby i skracał trzonek. Widelec i nóż były noszone na pasku, a łyżka za cholewą. Goście przychodzili więc z własnymi sztućcami. Sztućce przeznaczone dla każdego gościa pojawiły się na stole dopiero w połowie XVIII wieku. Od tego czasu datuje się rozwój różnego rodzaju sztućców: do przystawek, dań mięsnych, ryby, deseru. Najmłodszym sztućcem jest łyżeczka do kawy.

Nie zawsze: „Kto pierwszy, ten lepszy”

Chociaż widelec pojawił się stosunkowo późno, to jednak szybko wysunął się na plan pierwszy, stając się najważniejszym sztućcem. Za pomocą widelca jemy przecież zdecydowaną większość potraw. Drugim z kolei „sztućcem” jest ręka. Posługując się ręką, jemy chleb, sery, owoce, pieczone pierożki, kruche ciastka, a w gronie najbliższych członków rodziny i na wycieczce - drób. Trzecim co do ważności sztućcem jest łyżka, wykorzystywana w czasie spożywania potraw płynnych i papkowatych. Dopiero na końcu znajdzie się nóż. Spełnia on dwie funkcje: zasadniczą - polegającą na rozdrabnianiu potraw, i pomocniczą w stosunku do widelca. W tej drugiej funkcji nóż jest jakby łopatką zagarniającą jedzenie na widelec. Użycie noża ograniczamy do wypadków, w których nie możemy poradzić sobie samym widelcem.

0x08 graphic

Rys. 1: Sztućce

1-sztućce stołowe, 2-sztućce do przystawek, 3-sztućce do ryby, 4-sztućce do deseru, 5-łyżeczka do kawy, 6-łyżeczka do herbaty, 7-nóż do masła, 8-łyżka wazowa, 9-łyżka do jarzyn, 10-łyżka do sosów, 11-łyżka do ziemniaków, 12-sztućce do sałaty, 13-sztućce do serwowania pieczeni, 14-sztućce do serwowania ryb, 15-łyżka do kruszonu

Dwa sposoby używania widelca

W naszym codziennym życiu rozpowszechniły się dwa sposoby posługiwania się widelcem. Według pierwszego sposobu ujmujemy widelec wygięciem (grzbietem) ku górze i przytrzymując nim mięso, odkrawamy kęs. Następnie nakładamy dodatki - ziemniaki, ryż, marchewkę i in. Tak ułożone mięso i dodatki przenosimy do ust. Czy jest to sposób, który w pełni nas zadowala? Czy jest praktyczny i estetyczny? Nawet jego zwolennicy widzą pewne braki: zastanawiają się, jak jeść groszek, który przecież na grzbiecie widelca nie będzie się trzymać. Nic też dziwnego, że zalecają oni, by w pewnym momencie odłożyć nóż i przekładając widelec do prawej ręki, zjadać nim znajdujące się na talerzu dodatki.

0x08 graphic
Drugi sposób polega na innym wykorzystaniu widelca. Odkrawając mięso, trzymamy wprawdzie widelec również wygięciem ku górze, ale gdy podnosimy nałożony kawałek do ust, odwracamy widelec grzbietem ku dołowi. Jego kształt dyktuje nam tego rodzaju postępowanie.

Rys. 2: Krojąc mięso, widelec trzymamy wygięciem do góry, ale gdy przenosimy odkrojony kawałek do ust - widelec odwracamy tak, by jego wygięcie było u dołu. Przenoszenie jedzenia, trzymając widelec wygięciem do góry, nie jest wygodne ani ładne

Takie posługiwanie się widelcem i nożem jest godne uwagi i zyskuje coraz więcej zwolenników.

Widelce i noże „mówią”

Gdy sięgamy po chleb lub czekamy na powtórne podanie serwowanego dania, widelec i nóż odkładamy. Nie kładziemy ich jednak tak, aby częściowo znajdowały się na talerzu, a częściowo opierały na stole, gdyż ściekający ze sztućców sos może zaplamić obrus. Niestety, z tego rodzaju praktyką spotykamy się dość często. Jak zatem powinniśmy postąpić prawidłowo? Widelec i nóż odkładamy na talerz, krzyżujemy je w ten sposób, aby nóż leżał ostrzem zwróconym w lewą stronę, a widelec nad nożem. W ten sposób ułożone sztućce oznaczają, że jeszcze nie zakończyliśmy jedzenia. Po spożyciu podanego dania nóż i widelec kładziemy równolegle - jak mówią Finowie - „na godzinę piątą”. W ten sposób ułożone sztućce „mówią”, że już spożyliśmy podaną potrawę i można zabrać talerz

0x08 graphic

Jeżeli np. bierzemy do ręki kieliszek, to sztućce kładziemy na talerz, krzyżując w ten sposób, aby nóż leżał zwrócony ostrzem w lewą stronę, a widelec nad nożem.

Po zakończeniu jedzenia sztućce kładziemy równolegle, trzonkami skierowanymi w prawą stronę tak, aby tworzyły z krawędzią stołu kąt 45%.

Tak nie kładziemy sztućców. Ściekający sos może zaplamić obrus.

Rys. 3: Składanie sztućców

Nóż, widelec - pałeczki - ręka

Noża i widelca nie używa się jednak we wszystkich regionach świata. Pewne narody Azji uznały, że posługiwanie się w czasie jedzenia nożem, którym można przecież zranić, a nawet zabić człowieka, narusza normy moralne. Stąd też np. Chińczycy i Japończycy jedzą pałeczkami. Nóż i widelec nie zadomowiły się też na stołach w licznych krajach afrykańskich, gdzie powszechnie używa się rąk. Przystępując do jedzenia myje się ręce, a następnie odrywa palcami np. kęs mięsa i wkłada do ust. Z pewną wyższością spoglądamy niekiedy na obyczaje obowiązujące w innych regionach świata, uważając, że nasze są jedynie słuszne, godne naśladowania. Czy mamy rację? Oczywiście - nie.

Powinniśmy wykazywać więcej tolerancji i szacunku dla obyczajów powstałych w innych warunkach społecznych i geograficznych.

Nadmieńmy jeszcze, że według badań UNESCO najwięcej ludzi na świecie je palcami. Następna grupa posługuje się pałeczkami. Stosunkowo najmniej ludzi używa widelca i noża.

Jak co się je?

Mówiąc o zwyczajach obowiązujących przy stole, warto wspomnieć - przynajmniej w ograniczonym zakresie - jak co się je.

Chleb. Kromki chleba podajemy w koszyczku lub - w czasie uroczystych przyjęć - na talerzyku, osobno dla każdego gościa. Podczas śniadań smarujemy je masłem, nakładamy plasterki sera lub szynki, kroimy na talerzu i zjadamy za pomocą widelca i noża.

W czasie obiadu i kolacji chleb jest dodatkiem do przystawek i zup. Chleba nie odgryzamy, lecz przełamujemy kromkę na dwie części, odłamujemy mniejsze kęsy, ewentualnie smarujemy masłem i podnosimy do ust. Ułamanych kęsów - podczas przyjęć - już nie kładziemy na talerzyk, jak również nie maczamy w sosie, jakkolwiek mogłyby one być bardzo smaczne. Uwagi te w równym stopniu dotyczą bułeczek.

Cytryny. Cytryny podajemy do potraw mięsnych i rybnych w formie plasterków lub ósemek. Plasterek cytryny kładziemy np. na befsztyk, posługując się nożem, wyciskamy i odkładamy na brzeg talerza. Kawałek cytryny stanowiący ósemkę wyciskamy również w podobny sposób. Jeśli jednak nie jest to wygodne, bierzemy do ręki, wyciskamy i odkładamy. Plasterek cytryny podawany do herbaty jest obrany ze skórki. Wkładamy go do szklanki i posługując się łyżeczką, lekko wyciskamy.

Drób. Drób jemy, posługując się nożem i widelcem. Jedynie w gronie najbliższych członków rodziny i na kempingu możemy obgryzać udko, trzymając je w ręku.

Dżem. Dżem podajemy w specjalnym naczyniu, obok którego znajduje się łyżeczka. Posługując się tym sztućcem, nabieramy nieco dżemu na własny talerzyk, a następnie już swoją łyżeczką smarujemy chleb i zjadamy.

Jaja. Jaja na miękko podajemy w specjalnym kieliszku, który jest ustawiony na talerzyku. Łyżeczką tłuczemy czubek jaja i usuwamy skorupkę. Jemy łyżeczką, posypując solą znajdującą się na brzegu talerza. Możemy też wykorzystać solniczkę z dziurkami. Jaja na twardo podajemy po usunięciu skorupy i pokrojeniu na ćwiartki. Rozdrabnia się je i spożywa za pomocą widelca. Jajecznicę jemy, posługując się widelcem.

Kartofle. Kartofli nie kroi się nożem. Rozdrabniamy je, posługując się widelcem, i zjadamy.

Kawior. Kawior podajemy w misce umieszczonej na lodzie. Bierzemy go łyżeczką i przenosimy na swój talerz, wyciskamy sok z cytryny, a tost lub kromkę chleba smarujemy masłem. Kawior jemy widelcem do ryby. Stosowany jest również inny sposób. Smarujemy tost lub chleb masłem, nakładamy kawior, wyciskamy sok z cytryny, bierzemy do ręki i zjadamy.

0x08 graphic

Rys. 4: Zasady nakrywania do kawioru

(1-talerzyk deserowy, 2-nóż do kawioru, 3-kieliszek do wina, 4 - kawior na lodzie z łyżeczką z tworzywa, 5 - mado na talerzyku, 6 - tosty na serwetce, 7 - talerzyk do pieczywa, 8 - nóż do przekąsek, 9 - szklaneczka do wody)

Kompot. Jedząc kompot, możemy przytrzymywać kompotierkę lewą ręką. Po zjedzeniu owoców usuwamy pestki na zbliżoną do ust łyżeczkę i odkładamy na talerzyk, na którym ustawiona jest kompotierka. Kompot jemy, nie przechylając kompotierki, stąd też pewna jego część pozostanie na dnie.

Owoce. Jabłka i gruszki dzielimy za pomocą noża do owoców na cztery części, obieramy i wycinamy gniazdko nasienne. W ten sposób przygotowane części bierzemy ręką lub posługujemy się widelcem i nożem. Winogrona odrywamy z kiści ręką i zjadamy. Pomarańcze obieramy, nadcinając skórkę podłużnie w 4-6 miejscach. Następnie dzielimy na części i ręką podnosimy do ust. Pestki odkładamy na talerz. Mandarynki obieramy ręką i jemy w ten sam sposób jak pomarańcze. Banany jemy za pomocą widelca i noża, po odcięciu końców i obraniu ze skórki. Ananasy i melony podajemy w formie plasterków, które spożywamy łyżką i widelcem.

Ryby. Łososie i węgorze wędzone, śledzie solone i marynowane jemy, używając zwykłego widelca i noża. Sardynki i szprotki spożywamy za pomocą zwykłego widelca i pomagamy kęsem chleba. Do ryb smażonych i gotowanych używamy specjalnych sztućców, składających się z szerokiego widelca i tępego, skośnie zakończonego noża. Jedynie w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół możemy posłużyć się dwoma widelcami. Nakrywając stół, jeden widelec kładziemy po prawej stronie talerza, a drugi - po lewej. Widelcem, który trzymamy w prawym ręku, posługujemy się tak jak nożem. Jedzenie zaś przenosimy do ust sztućcem znajdującym się w lewym ręku. W restauracjach wyższych kategorii nie podaje się do smażonych i gotowanych ryb dwóch widelców.

Wspomnijmy jeszcze, że jedne podręczniki savoir-vivre'u doradzają jedzenie ryby dopiero po usunięciu skóry, inne - mniej staranne - akceptują spożywanie skóry razem z mięsem.

Sałata. Zielone liście sałaty podajemy na osobnym talerzyku w formie rozdrobnionej. Jemy je za pomocą widelca, nie używając noża. Jeśli zachodzi potrzeba dalszego podzielenia liści, robimy to widelcem, chociaż nic się nie stanie, jeśli pomożemy sobie nożem.

Sos. Sosem polewamy mięso, ale nie kartofle i jarzyny. Część sosu zjadamy z mięsem, rybą, kartoflami i jarzynami, reszta pozostaje na talerzu.

Spaghetti. Spożywamy je za pomocą widelca i łyżki stołowej, którą trzymamy w lewym ręku. Na widelec nawijamy porcję makaronu i łyżką oddzielamy ją od reszty. Estetyka jedzenia wymaga, aby porcje były odpowiednio małe.

Szparagi. Szparagi jemy widelcem i nożem, oddzielając górną część, a niejadalny koniec, stosunkowo twardy, odkładamy na brzeg talerza. Dawniej noże były wyrabiane ze stali i psuły smak szparagów, ale obecnie, posługując się sztućcami nierdzewnymi, używamy również noża, który w tym wypadku jest pomocny.

Zupa. Zupy klarowne podajemy w filiżankach z dwoma uszkami. Większość zup jemy łyżką, trzymając lewą ręką filiżankę za uszko. Resztę zupy wypijamy, podnosząc filiżankę za jej prawe uszko. Jeśli zupa jest podana na talerzu, to resztę zupy spożywamy, przechylając nieco talerz od siebie, aby się nie oblać. Najczęściej jednak na przyjęciach nie przechyla się talerza, a resztę zupy 0x08 graphic
pozostawia na dnie.

Rys. 5: Zupy klarowne podajemy w bulionówce, a zupy-kremy w filiżance z jednym uszkiem.

Sposób jedzenia świadczy o naszej kulturze

Ruch, gonitwa, stresy charakteryzują naszą współczesność. Wpływa to na styl naszego życia, nie wyłączając spożywania pokarmów. Niekiedy jemy byle szybciej, półgębkiem, stojąc, nie żujemy dokładnie przyjmowanych kęsów. Kiedy indziej bywamy przygnębieni bądź też nadmiernie rozbawieni. Stany uczuciowe również oddziałują negatywnie na proces trawienia. Tymczasem organizm nasz wymaga, aby spożywać pokarmy dokładnie, powoli, cicho, ze smakiem, w spokoju. Nieapetyczny, niechlujny sposób jedzenia budzi odrazę, powoduje złe samopoczucie pozostałych współuczestników. Postawa przy stole świadczy o naszej kulturze osobistej. Warto więc w tym miejscu przypomnieć słowa wybitnego znawcy sztuki kulinarnej. Francuza. Anthelme'a Savarina: „Powiedz, jak jesz, a powiem, kim jesteś”.

Napoje ABC

W poprzednim rozdziale mówiliśmy o kulturze jedzenia. Obecnie przyszła kolej na poruszenie problemów związanych z piciem napojów. Dlaczego człowiek pije? Czyni to z rozmaitych pobudek. Jedną z nich jest potrzeba ugaszenia pragnienia wywołanego spożywaniem tłustych i ostrych potraw. Człowiek pije też na skutek pewnych przyzwyczajeń. W ciągu dziejów wynaleziono szereg najrozmaitszych napojów, poczynając od herbaty i kawy, a kończąc na wyśmienitym, złocistym trunku - koniaku i królu win - szampanie. Jedni chętnie piją kawę, inni piwo, a jeszcze inni - sok grejpfrutowy, tonik z campari lub białe wino. Pijemy niekiedy z przyczyn, które moglibyśmy nazwać psychologicznymi, a więc z nudy, rozpaczy, kłopotów, osiągnięć życiowych i innych przeżyć.

Pisząc jednak o dobrych obyczajach, trudno jest nie wspomnieć o piciu różnego rodzaju napojów w czasie spotkań towarzyskich. Częstujemy przecież naszych gości sokiem porzeczkowym, jakimś cocktailem, winem, whisky, koniakiem. Konsumowanie jednak napojów wymaga przyswojenia pewnych wiadomości i przestrzegania reguł obyczajowych, determinujących postępowanie w tej dziedzinie. Każda bowiem działalność człowieka uwarunkowana jest konkretnymi obyczajami. Podejmując zatem gości, powinniśmy wiedzieć, jakie są ogólne zasady doboru napojów, jakie napoje pasują do poszczególnych dań, jak się napełnia kieliszki i szklanki, jak i kiedy wygłasza się toast i in.

Warto tu dodać, że szanujący się gospodarz nie nakłania do picia mocnych napojów alkoholowych, a dobrze wychowany gość pije, biorąc pod uwagę możliwości własnego organizmu. Pijany gość jest nie do zniesienia i dla gospodarza, i dla pozostałych uczestników spotkania.

Wino

W ciągu dziejów człowiek wynalazł rozmaite napoje. Na szczególną jednak uwagę zasługuje wino. Przynosi ono bowiem odprężenie, polepsza atmosferę w stosunkach towarzyskich, zbliża ludzi do siebie, podnosi smak spożywanych potraw. Nic też dziwnego, że J. Słowacki napisał w Kordianie:

„Pijcie wino, pijcie wino.

Nie wierzycie, że to cud.

Gdy strumienie wina płyną.

Choć nie sadzi winnic lud”.

Latorośl winną uprawiano w Azji Mniejszej już od przeszło 4000 lat. Do Polski jednak wino dotarło znacznie później, jako wino mszalne. Dopiero w XVI wieku zaczął się upowszechniać zwyczaj picia wina przez szlachtę. Przede wszystkim importowano wina francuskie, włoskie, hiszpańskie i in. Poczynając od XVIII wieku najbardziej cenionym trunkiem było wino węgierskie. Stąd też powstało przysłowie: „W Węgrzech wino się rodzi, w Polsce umiera”. Wino jest królem wszystkich napojów.

Jakość wina, jego kolor, zawartość alkoholu - zależą od wielu czynników. Szczególnie duża rola przypada jednak poziomowi opadów i nasłonecznieniu, dlatego też wina z jednej miejscowości nie zawsze mają taką samą jakość. są lata dobrych i złych zbiorów i w następstwie - lata doskonałych, dobrych, miernych i złych win. Rok zbioru winogron na winach markowych jest podany na etykiecie butelki, ale tylko nieliczni znawcy win wiedzą, które lata były pomyślne dla poszczególnych regionów.

Etykieta na butelce jest „dowodem osobistym” wina i z zasady zawiera jego nazwę, kraj, często także miejscowość, w której znajduje się winnica, rok zbioru winogron.

Najistotniejsze cechy każdego wina to: kolor, klarowność, zapach i smak. Te właśnie cechy według dość szeroko rozpowszechnionego poglądu rozwijają się z biegiem lat, stąd - im starsze wino, tym lepsze. Pogląd ten jest jednak tylko częściowo słuszny, gdyż jedynie najszlachetniejsze gatunki win, przechowywane w odpowiednich warunkach, podnoszą swą jakość i mogą przetrwać od 10 do 40 lat. Czerwone wino z Bordeaux staje się dojrzałe dopiero po 5 latach, a nawet po 20 latach podnosi swą wartość. Natomiast wina mozelskie i reńskie są już dojrzałe po roku, a po 5 latach zaczynają się starzeć. O winie można powiedzieć, że rodzi się, rozwija, dojrzewa, uzyskuje smak, aromat, nabiera ładnego koloru, staje się klarowne i - jeśli nie zostanie wypite we właściwym czasie - starzeje się, mętnieje i umiera.

Zawartość alkoholu w winach stołowych wynosi od 8,5% do 15%.

Wino stołowe i deserowe. Podczas przyjęć podajemy różnego rodzaju napoje, wśród których poczesne miejsce zajmuje wino. Wina możemy podzielić m.in. na wytrawne, półwytrawne i słodkie.

Wino wytrawne powstaje na skutek przemiany możliwie największej ilości cukru w alkohol. W tego rodzaju winach zawartość cukru jest niemal równa zeru, stąd też są one raczej „gryzące”.

Wino półwytrawne otrzymuje się przez przerwanie fermentacji stosunkowo późno, tak że część cukru nie zdołała jeszcze przemienić się w alkohol. Zawartość cukru jednak jest stosunkowo nieduża.

Wina wytrawne i półwytrawne nazywamy winami stołowymi. Ponieważ wina te zawierają stosunkowo mało cukru i alkoholu, przy dostępie tlenu ulegają fermentacji i można je przechowywać po otwarciu butelki tylko przez kilka dni.

Wina słodkie zwane deserowymi otrzymujemy w wyniku przerwania fermentacji, zanim cały cukier gronowy zdołał przemienić się w alkohol. są to więc wina zasobne w glukozę.

Szampan i wina musujące. Szampan został wynaleziony w końcu XVII w. Produkcja tego trunku odbywa się - krótko mówiąc - ze specjalnego gatunku winogron i przy zastosowaniu określonych metod. Szampan dojrzewa w piwnicach przez dłuższy czas, następnie dolewa się doń mieszankę składającą się ze starego wina i cukru trzcinowego. Ilość dolanej mieszaniny zależna jest od tego, jakiego rodzaju szampan chcemy otrzymać.

0x08 graphic

Rys. 6: Różne rodzaje butelek i kieliszków [1 - wina reńskie (butelka i kieliszek koloru brązowego); wina mozelskie (butelka i kieliszek koloru zielonego), 2 - białe wina Bordeaux i Claret, 3 - wina białe austriackie (kieliszek zielony), 4 - białe wino burgundzkie (butelka koloru zielonego, kieliszek biały), 5 - czerwone Bordeaux oraz wina czerwone typu Bordeaux, 6 - wina alzackie (butelka koloru zielonego), 7 - wino włoskie białe Orvietto, 8 - wino włoskie czerwone Chianti, 9 - wina deserowe]

Wina musujące często nazywamy szampanami, chociaż nazwa ta jest prawnie zastrzeżona wyłącznie dla pewnych francuskich win musujących, produkowanych według ustalonych metod z określonych gatunków winogron pochodzących z Szampanii. Wszystkie inne napoje tego rodzaju, nie wyłączając francuskich, które nie odpowiadają wspomnianym warunkom, nazywamy winami musującymi.

Szampan i inne wina musujące wytrawne są podawane do deserów w czasie śniadań i obiadów lub w ogóle do wszystkich dań, z wyjątkiem oczywiście zupy. Na etykietach butelek tego rodzaju napojów powinno się znaleźć jedno z następujących słów - brut, sec, suchoje, dry, trocken lub „wytrawny”. Zawartość alkoholu w winach musujących wynosi 8-11%.

0x08 graphic

Rys. 7: Szampan francuski i inne wina musujące (kieliszek zielony)

Rosé (różowe). Wino to produkowane jest z białych i czerwonych winogron. Może ono zastąpić zarówno wytrawne wino białe, jak i czerwone. Spotyka się je rzadko, gdyż produkowane jest w małych ilościach.

Wino ziołowe. Ojczyzną win ziołowych są Włochy, z tego kraju pochodzą najlepsze gatunki wermutów - cinzano i martini. Do win ziołowych należą również: - cora, istra, alpini, campari, cynar. W naszym kraju produkujemy dobre wermuty, wykorzystując do tego celu importowane z Włoch mieszanki ziołowe.

Wina ziołowe bywają słodkie, słodko-gorzkie i wytrawne. Dzięki swym właściwościom dwa ostatnie rodzaje są traktowane przede wszystkim jako napoje, które pobudzają apetyt. są one serwowane w czystej formie lub z tonikiem w czasie aperitifów, cocktaili i innych spotkań towarzyskich. Wina ziołowe są często wykorzystywane do przygotowywania różnych napojów alkoholowych. Przede wszystkim dotyczy to gatunków wytrawnych i słodko-gorzkich.

0x08 graphic

Rys. 8: Wermuty, aperitif

Koniak

Ojczyzną koniaku jest Francja. Nazwa tego trunku została wzięta od miejscowości Cognac.

W czasie wojny stuletniej między Anglią a Francją (1337-1453) miejscowość francuska Cognac była oblężona przez Anglików. Plantatorzy winogron znaleźli się w trudnej sytuacji, gdyż nie mieli dostatecznej liczby beczek potrzebnych do przechowania wina. Nie mając innego wyjścia, rozpoczęli destylację wina i w ten nie zamierzony sposób „wynaleźli” najbardziej ceniony trunek.

Koniak wartości swej nabiera dopiero w wyniku długiego przechowywania w dużych beczkach wykonanych ze starych 80-100-letnich dębów. Im dłużej koniak przebywa w beczkach, tym jest lepszy, bardziej złocisty. Okres przebywania nie powinien jednak być dłuższy niż 50 lat, gdyż w następnych latach wartość jego zaczyna się obniżać.

„Wiek” koniaku jest oznaczony na etykietach butelek. Koniak średniej marki oznaczony jest gwiazdkami, a wysokiej klasy - skrótami. Umieszczenie na etykiecie trzech gwiazdek oznacza, że napój ma 4-5 lat, pięciu gwiazdek - 8-9 lat.

Skróty na etykiecie butelki, jak np. S.O. - Superior Old - mają niby oznaczać koniak 25-letni. X.O. - Extra Old - 40-letni. Rzeczywistość jest jednak inna i koniaki oznaczone tymi skrótami nie mają tak długiego wieku. Tylko nieznaczna część zawartości butelki zawiera 25- lub 40-letni koniak. Zdecydowanie większą część stanowi koniak znacznie młodszy, ale oznaczając w ten sposób, firma daje gwarancję, że znajdująca się w butelce zawartość jest rzeczywiście dobrej jakości. Najczęściej dobre koniaki mają na etykietach skróty: V.O.P. - Very Old Produkt, V.S.O.P - Very Superior Old Pale. Stosowanie angielskich skrótów wypływa stąd, że Anglia była odbiorcą dużej ilości koniaków.

Nazwa „koniak” jest prawnie zastrzeżona wyłącznie dla napoju wyrabianego w niektórych rejonach Francji z określonych gatunków winogron i przy zastosowaniu ustalonych metod. Wszystkie inne napoje tego rodzaju, produkowane we Francji bądź też w innych krajach, nie odpowiadające jednak wymienionym wymaganiom, nie są koniakami i najczęściej otrzymują nazwę - „brandy” lub „winiak”. Zawartość alkoholu w koniakach, brandy i winiakach wynosi 35-40%.

0x08 graphic

Rys. 9: Koniaki i wypalanki winne

Whisky

Ojczyzną whisky jest Anglia. Obecnie wiele innych krajów produkuje whisky, w tym również Polska.

Trunek ten pije się rzadziej w formie czystej, znacznie częściej natomiast z wodą sodową i kawałkami lodu. Whisky podajemy w czasie aperitifów, cocktaili, na zakończenie obiadu, a więc po kawie i koniaku. Whisky z wodą sodową, jako tzw. long drink, jest podawana w dużych, wysokich szklankach. Na cocktailach urządzamy małe bufety, na których umieszczamy whisky, wodę sodową, kostki lodu i szklanki. Goście sami przygotowują napój, ustalając proporcje według własnych upodobań. Najczęściej jednak wlewa się jedną część whisky i trzy części wody sodowej, której jednak ze względu na smak nie można zastąpić wodą mineralną. Whisky jest alkoholem mocnym, 50-procentowym.

0x08 graphic

Rys. 10: 1. Whisky szkocka, 2 - whisky kanadyjska

Gin

Gin w formie czystej pijemy raczej rzadko, używając w tym wypadku małych kieliszków przeznaczonych do wódki. Najczęściej gin podajemy jako long drink - z sokiem grejpfrutowym lub tonikiem. Pijąc gin z tonikiem, który powstaje z wody mineralnej i chininy, dajemy również plasterek cytryny. Proporcje między sokiem grejpfrutowym i tonikiem z jednej strony a ginem z drugiej mogą być różne i zależą wyłącznie od indywidualnych upodobań. Gin jest również jednym z ważniejszych składników cocktaili. Zawartość alkoholu w ginie wynosi 38-45°.

Wódka

Znajdujemy się w strefie napojów wyrabianych głównie z różnego rodzaju zbóż i kartofli, stąd też są one wysokoprocentowe. Wśród naszych napojów poczesne miejsce zajmuje wódka - wyborowa, żubrówka, soplica, jarzębiak, starka. Wymienione wyżej gatunki wódek cieszą się na międzynarodowym rynku zasłużoną sławą. Powstaje jednak pytanie, czy zaspokajają one potrzeby życia towarzyskiego? Odpowiedź jest oczywiście negatywna. Zmuszeni jesteśmy korzystać z napojów pochodzących z importu. Dotyczy to przede wszystkim różnego rodzaju win.

Wprawdzie można podać wódkę i podczas aperitifu, i cocktailu, lecz właściwie tylko do przystawki: nie zwykło się jej serwować do dalszych dań, bo w czasie przyjęć powinno królować przede wszystkim wino.

Nasza wódka może też być użyta jako jeden ze składników przy przygotowaniu cocktaili, zastępując w pełni gin.

Wódka należy do grupy napojów wysokoprocentowych. Trzeba o tym pamiętać, uczestnicząc w różnego rodzaju przyjęciach... Nadużywanie alkoholu prowadzi do kompromitacji, szczególnie przykrej, bo znajomi o niej długo pamiętają i... komentują.

0x08 graphic

Rys. 11: Wódka czysta

Likier

Do grupy mocnych napojów alkoholowych zaliczane są również likiery. Te słodkie, aromatyczne trunki wytwarza wiele krajów, w tym również Polska. Już w XVI wieku słynny był produkowany w Gdańsku „Gold Wasser”. Za nim „Advokat”, „Cacao choix”, „Cassis”, „Krupnik” i „Wiśniówka” weszły do światowej czołówki. Innym znakomitym likierem jest francuski „Benedyktyn”. Na przyjęciach podaje się je, obok koniaku i winiaku, do kawy, głównie z myślą o kobietach. Likiery są również używane w czasie sporządzania cocktaili. Zawartość alkoholu w likierach - 30%.

0x08 graphic

Rys. 12: Likier

Cocktaile

Słowo cocktail powstało z języka angielskiego (tail of the cock) i oznacza ogon koguta. Trudno obecnie ustalić, kto pierwszy zaczął mieszać napoje i dlaczego otrzymały one taką nazwę.

Cocktaile możemy podzielić na dwie grupy: alkoholowe i bezalkoholowe. Cocktaile zaliczane do pierwszej grupy sporządzamy, mieszając wódkę, gin, whisky, koniak, likier, wermut, szampan oraz różnego rodzaju soki, mleko i inne. Do drugiej grupy zaliczamy cocktaile z soków owocowych, mleka lub jaj. są one orzeźwiające. Cocktaile z napojów alkoholowych mieszamy łyżką, aby wszystkie jego składniki utworzyły „jedną całość”. Natomiast cocktaile z soków, jaj, mleka i likierów - wstrząsamy. Wszystkie cocktaile musimy koniecznie pomieszać przed podaniem.

Ogólnie biorąc, w cocktailach alkoholowych można wyróżnić dwa składniki: podstawowy - wódka, gin, wino itp. oraz drugi - przyprawy nadające smak i kolor. Cocktaile z zasady podajemy dobrze ochłodzone.

I jeszcze cztery uwagi:

  1. Cocktaile przyrządzamy bezpośrednio w szklance, w shakerze lub w mikserze.

  2. Przygotowując cocktaile, musimy przestrzegać proporcji w stosowaniu składników przewidzianych w recepturach.

  3. Cocktaili nie podaje się tak jak szklankę wody. Naczynie, w którym serwuje się ten przyjemny napój, jest z reguły udekorowane kawałeczkiem świeżego owocu, plasterkiem cytryny lub pomarańczy.

  4. Serwując cocktaile podajemy oliwki, migdałki, orzeszki, paluszki, tartinki. W ten sposób unikamy picia alkoholu na pusty żołądek.

Woda mineralna

Podczas przyjęć nie może zabraknąć na stole oziębionej wody mineralnej, gdyż tłuste dania i napoje alkoholowe wywołują pragnienie. Nie zawsze się jednak o tym pamięta lub próbuje się zastąpić wodę mineralną takim napojem, jak coca-cola, lemoniada i in.

Źródła historyczne świadczą, że Polacy od najdawniejszych czasów żywili jakąś awersję do wody. W starych pamiętnikach znajdujemy wiele dowodów ciężkiej niemocy, w jaką się popadło z powodu picia... wody.

Wodę do obiadu zaczęto u nas wprowadzać dopiero w czasach saskich. Jędrzej Kitowicz wspomina, że pojawiła się „...dla dygestii potraw woda, wchodząca już w modę, od naszych ojców nie znana, tylko do umywania”. Uprzedzenia jednak pozostały. Wody mineralnej nie może zabraknąć na naszych stołach i nie może być ona zastępowana przez takie napoje, jak coca-cola” lemoniada, piwo i in.

Uwagi nasze o alkoholach warto zakończyć porzekadłem: „W winie prawda” (In vino veritas). A jak to powiedzieć inaczej? Chyba tak: Wino rozwiązuje język, pijany zdradza swe tajemnice. Warto o tym pamiętać.

Dobór napojów

Człowiek w ciągu wieków wynalazł szereg najrozmaitszych napojów, różniących się kolorem, smakiem, zawartością cukru, alkoholu. Powstaje jednak pytanie, jakie napoje najbardziej pasują do poszczególnych dań? Urządzając śniadanie lub obiad, ustalamy przede wszystkim menu, a następnie dobieramy napoje.

Zacznijmy od zupy. Zazwyczaj nie podaje się do niej żadnych napojów alkoholowych. Do przystawek najbardziej pasują wina wytrawne lub wódka; do ryb i dań z jaj białe wino wytrawne; do kawioru wódka lub szampan; do potraw z grzybów - czerwone wino wytrawne; do mięsa czerw one wino wytrawne; do serów tłustych czerwone wino wytrawne; serów chudych - białe wino wytrawne lub piwo; do deseru - szampan, miód pitny, portwajn, węgierski tokaj oraz inne wina słodkie lub półsłodkie; do kawy koniak, winiak i likiery.

Godne podkreślenia jest, że w dziedzinie doboru napojów alkoholowych nie ma jednolitej praktyki. W niektórych krajach europejskich, w tym również w Polsce, podaje się w czasie przyjęć wino białe do białego mięsa i czerwone - do mięsa ciemnego. Anglicy i Francuzi mają nieco inne zwyczaje i piją do dań z mięsa białego wino czerwone. Panujące zwyczaje i indywidualne upodobania grają w tej dziedzinie dużą rolę, nie popełnimy więc żadnego błędu, jeśli, spożywając danie z drobiu, będziemy je popijać białym lub czerwonym winem wytrawnym. Jednak w czasie śniadań i obiadów o charakterze oficjalnym podajemy do dań z drobiu czerwone wino wytrawne. Natomiast wszyscy są zgodni, jeśli idzie o dobór win do dań z ryby i mięsa ciemnego - w pierwszym przypadku podaje się białe wino wytrawne, w drugim - czerwone wino wytrawne.

Należy wspomnieć również o możliwości podania tylko jednego napoju do wszystkich potraw. Napojem takim będzie szampan lub wino musujące.

Dobierając napoje, kierujemy się następującymi zasadami:

Temperatura

Nawet najlepszy napój traci na wartości, jeśli nie będzie podany w odpowiedniej temperaturze, która ma duży wpływ na takie cechy, jak zapach i smak. Oto najodpowiedniejsza temperatura dla poszczególnych napojów:

białe wino wytrawne 8-10°C

czerwone wino wytrawne 16-18°C (temperatura pokojowa)

wino deserowe 14-16°C

wino ziołowe 12-14°C

szampan i wina musujące 6-8°C

miód pitny 12-18°C

rosé 8-10°C

wódka 6-8°C

gin 8-10°C

likier temperatura pokojowa

koniak i winiak temperatura pokojowa

piwo 8-10°C

woda mineralna oziębiona

soki oziębione

Oziębienie napojów - z wyjątkiem tych, które powinny mieć temperaturę pokojową - ma pierwszorzędne znaczenie. Nie możemy jednak zapomnieć, że wino nie lubi gwałtownej zmiany temperatury i nie można wina czerwonego przyniesionego z piwnicy ogrzać, umieszczając w naczyniu z gorącą wodą. Wino podajemy w odpowiedniej temperaturze, ale doprowadzamy do niej stopniowo.

Kieliszki i szklanki

W czasie przyjęć podajemy napoje w odpowiednio dostosowanych kieliszkach i szklankach, różniących się głównie kształtem i wielkością. Oto rodzaje kieliszków i szklanek:

Kieliszki:

0x08 graphic

Rys. 13: Kształty kieliszków i szklanek i ich przeznaczenie (1 - do wina białego stołowego. 2 do win Crustas, 3 szklanka do Old Fashioned, 4 - szklanka do whisky-fizz i whisky-soda, 5 - szklanka do whisky-sour. Highball Fizz. Rickey, 6 - szklanka do On the Rocks z lodem Sangaree, 7 kieliszek do champagne-coctail 8 kieliszek do wina wytwornego (stary rocznik), 9 kieliszek do wina mozelskiego i wina reńskiego, 10 - kieliszek do wina czerwonego, 11 - stopka do wódki, 12-kieliszek do Pousse cafe i podobnych napojów, 13 - kieliszek do likierów Bolsa,14 i 15 - kieliszek do likieru, 16 - kieliszek do koktajlu, 17 - kieliszek do wermutu,)

0x08 graphic

Rys. 14: Kształty kieliszków i szklanek i ich przeznaczenie (18 - kieliszek do wina deserowego. 19 kieliszek do zimnego ponczu, 20 - kieliszek do koniaku, 21 - kieliszek do koniaku lub wypalanki winnej typu inhaler, 22 - kieliszek do Calvados, 23 - kieliszek do Kirsch, 24 i 25 - kieliszek do szampana, 26 - kieliszek do szampana, wina musującego, champagne-cocktail. Flips, 27 - kieliszek do win musujących. Daisy. Cobbler. Frappe i Sorbet, 28 - szklanka do lemoniady. Collins. Julep. Sling. Zombie)

Szklanki:

Kieliszki do win deserowych są średniej wielkości, a do win stołowych stosunkowo duże, dające w ten sposób możliwość delektowania się aromatem tego trunku. Do wina czerwonego stosowane są kieliszki o dużym kielichu i niezbyt wysokiej nóżce, gdyż zetknięcie się kieliszka z ciepłą ręką nie wpływa na smak. Inaczej jest z winem białym, które powinno być oziębione. Kieliszki do tego wina są na wysokiej nóżce, aby ciepło ręki nie ogrzewało napoju i przez to nie zmieniało jego smaku.

Do szampana używamy dwóch rodzajów kieliszków: szerokie, płytkie na wysokiej nóżce i wysokie, wąskie o krótkiej nóżce, przypominające kształt tulipana. Stosowanie dwóch rodzajów kieliszków wynika z różnicy poglądów.

W jaki sposób nalewamy i pijemy?

Napoje nalewamy prawą ręką i z prawej strony gościa, gdyż kieliszki znajdują się bardziej na prawo, za talerzem podstawowym. Nalewając wino, czynimy to bardzo ostrożnie, nie dotykając szyjką butelki do kieliszka. Przy nalewaniu wina białego szyjka butelki znajduje się na wysokości około 5 cm nad kieliszkiem, przy winach musujących ponad 10 cm, by w ten sposób ułatwić powstanie pięknej „korony”. Jednak wina musujące pienią się, więc nalewamy w dwóch etapach. Najpierw troszeczkę, a następnie dopełniamy. Czerwone wino nalewamy, trzymając szyjkę butelki tuż nad brzegiem kieliszka, aby nie podnieść osadu, który mógłby przedostać się do kieliszka. Wyjątkowo stare roczniki czerwonego wina nalewamy z koszyczka, zachowując osiadły na butelce kurz i pajęczynę, w takim stanie, w jakim znajdowało się w piwnicy, gdzie butelki przez dłuższy czas były przechowywane. Omszałe butelki świadczą o wieku wina, jego jakości. Panuje powszechna opinia, że otwiera się je na godzinę przed spożyciem.

Kieliszki napełnia się winem mniej więcej do 2/3 wysokości. Trącając się w czasie toastów w ten sposób napełnionym kieliszkiem, otrzymujemy ładny dźwięk. Wódką i likierem napełniamy kieliszki niemal do pełna. Koniak nalewamy w małych ilościach do stosunkowo dużego kieliszka i następnie ogrzewamy ciepłem własnych rąk. Szklanki do napojów napełnia się powyżej połowy.

Na cocktailach urządzamy niekiedy małe bufety, na których umieszczamy whisky, gin, wodę sodową, tonik, kostki lodu, plasterki cytryny i szklanki. Niektórzy goście sami przyrządzają napój, ustalając proporcje według własnych upodobań.

Cocktaile podajemy zaraz po przygotowaniu, w ochłodzonych kieliszkach. Przystępując do serwowania, ustawiamy kieliszki w rząd, nalewamy do połowy, a następnie je dopełniamy. W ten sposób w każdym kieliszku znajdą się wszystkie składniki, z których napój jest przygotowany.

Nalewając wino czerwone i szampan, można wziąć kieliszek do ręki, co wydatnie ułatwia wykonanie zadania. Rozlane czerwone wino pozostawia na obrusie trudne do wywabienia plamy.

Wino pijemy pomału, drobnymi łykami, a nie duszkiem. Nie ma też żadnego obowiązku wypijania każdego nalanego kieliszka. Pijąc wino trzymamy kieliszek za nóżkę, a nie za kielich. Dotyczy to zwłaszcza wina białego i szampana, a więc napojów oziębionych. Ciepło rąk wpływa bowiem na podniesienie się temperatury tych win i obniżenie ich smaku. Trzymanie kieliszka za nóżkę jest spowodowane również inną przyczyną. Wznosząc toasty, trącamy się kieliszkami, które wydają przyjemne dźwięki tylko wówczas, gdy są trzymane za nóżkę. Wspomnijmy jeszcze, że częste trącanie się kieliszkami nie wygląda zbyt elegancko, zwłaszcza gdy w kieliszku jest resztka napoju. Znacznie lepiej podnieść kieliszek i spojrzeć na współbiesiadnika, pochylając nieco głowę.

Wódkę pijemy jednym haustem. Nie znaczy to jednak, że opróżniamy kieliszek do dna. Pijemy go w dwóch a nawet w trzech odstępach. Miną zaś nie zdradzamy, że jest mocna i gorzka.

Koniak i brandy pije się małymi łyczkami.

Cocktaile najczęściej pijemy w szklankach, które są wypełnione nieco wyżej połowy.

I jeszcze kawa i herbata. Dobre obyczaje mówią, że napoje gorące pije się w filiżankach, a zimne w szklankach. Niestety, w naszym kraju wciąż jeszcze panuje zwyczaj picia tych napojów w szklankach. Należałoby z tego zwyczaju zrezygnować.

Spotkania towarzyskie

Przyjęcia oficjalne i prywatne

Od najdawniejszych czasów człowiek zapraszał przyjaciół, częstował ich smacznie przygotowanymi potrawami i napojami, chcąc w ten sposób umocnić przyjaźń, wesoło spędzić czas, oderwać się od kłopotów dnia codziennego. Każdy naród wytworzył własne formy przyjęć. Niektóre z nich mają charakter międzynarodowy. Wymienić tu należy: śniadania, obiady, cocktaile, przyjęcia bufetowe, kawy, herbatki, aperitify. Przyjęcia możemy podzielić na oficjalne i prywatne. Poza kawami i herbatkami oraz kolacjami: stół-bufet, wszystkie inne mogą być zarówno oficjalne, jak i prywatne. Przyjęcia oficjalne są wydawane przez osobę zajmującą jakieś wyróżniające się stanowisko. Odbywają się one z okazji przyjmowania delegacji zagranicznej, jubileuszu zakładu pracy, otwarcia nowego oddziału, udziału w targach i in. Prywatne zaś stanowią element życia człowieka. Trudno przecież być samemu. Zapraszamy gości obchodząc imieniny i rocznicę ślubu. Spotykamy się z przyjaciółmi z okazji awansu, przeniesienia się do nowego mieszkania, ukończenia studiów.

Przyjęcia oficjalne odbywają się zawsze z obsługą kelnerską, prywatne najczęściej bez obsługi, gdyż funkcje te z reguły wykonują sami gospodarze. Liczba uczestników na przyjęciach prywatnych ogranicza się najczęściej do wąskiego grona zaprzyjaźnionych ze sobą ludzi, natomiast na oficjalnych wynosi 10, 30, 50 i więcej osób, dobranych według kryteriów podyktowanych potrzebami służby.

Wśród wielu form przyjęć na szczególną uwagę zasługują śniadania i obiady. Te dwie nazwy nie zawsze oznaczają to samo, śniadania - według terminologii używanej w działalności urzędowej, to posiłek spożywany w południe, począwszy od godziny 12.30 - w codziennym życiu mniej więcej w tym czasie jemy obiad. Przez obiad rozumie się przyjęcie urządzane z reguły o godz. 20.00, a więc w czasie, kiedy na co dzień spożywamy kolację. Prywatne przyjęcia urządzane wieczorem noszą nazwę „kolacja” i „kolacja stół-bufet”.

Zajmijmy się przede wszystkim śniadaniami i obiadami urządzanymi w działalności oficjalnej. Te dwie formy przyjęć będziemy traktować łącznie.

Zaproszenia

Zaproszenie gości odbywa się telefonicznie lub za pomocą kart zaproszeniowych, które ze względów praktycznych bywają przeważnie wielkości pocztówki. Piszemy je w trzeciej osobie i wypełniamy czarnym atramentem lub na maszynie. Nie zawierają one podpisów ani też daty i miejsca wysłania - u góry karty, w jej pierwszych liniach podajemy, kto zaprasza, a więc gospodarza lub gospodarzy. W następnych umieszczamy jeden z dwóch zwrotów. - „prosi (proszą)” lub „ma (mają) zaszczyt prosić”. Na wpisanie imienia i nazwiska (ewentualnie tytułu służbowego) osoby zapraszanej wykorzystuje się dwie następne linie. W dalszej części karty zaproszeniowej podaje się inne niezbędne informacje, jak forma spotkania, kiedy ono się odbędzie, o której godzinie i gdzie. W zaproszeniach na cocktaile podaje się czas rozpoczęcia i zakończenia przyjęcia, np. 16-18. Zapraszając na śniadania, obiady 0x08 graphic
i przyjęcia bufetowe zaznacza się tylko godzinę rozpoczęcia.

0x08 graphic

Zaproszenia zawierają często prośbę o potwierdzenie obecności, co znajduje wyraz w uwadze umieszczonej u dołu karty zaproszeniowej: „Uprasza się o odpowiedź do dnia ........................ tel. .......................”.

Prośba o potwierdzenie udziału bywa wyrażana w inny sposób.

U dołu zaproszenia, po prawej lub lewej stronie, znajduje się skrót: R.S.V.P. (repondez s'il vous plalt - proszę odpowiedzieć) i numer telefonu. Mimochodem zaznaczmy, że wyżej wymieniony skrót używany jest w zaproszeniach pisanych w innych językach, ma więc międzynarodowy charakter.

Na śniadania i obiady, w których uczestniczy stosunkowo mała liczba gości, zaprasza się z zasady telefonicznie. Obowiązek ten spoczywa na sekretarce i przybiera następującą formę:

Sekretarka I Dzień dobry. Mówi sekretarka naczelnego dyrektora ............................... Chciałam mówić z sekretarką radcy handlowego .............................

Sekretarka II Dzień dobry. Jestem przy telefonie.......................

Sekretarka I Pan ....................... naczelny dyrektor ................. pragnie zaprosić pana radcę na obiad który się odbędzie w dniu 29 listopada o godz. 19.00 w hotelu „Victoria”. Obiad jest wydawany na cześć pana ......................., naczelnego dyrektora .......................

Sekretarka II Powtarza główne elementy rozmowy i dodaje. Przekażę, dziękuję.

Sekretarka radcy handlowego traktuje tę sprawę jako bardzo pilną i usilnie dąży, aby udzielić odpowiedzi możliwie najszybciej, tj. w tym samym dniu lub najpóźniej dnia następnego. Po uzyskaniu decyzji swego szefa przekazuje ją tą samą drogą.

Rozmowa ma następujący przebieg:

Sekretarka II Dzień dobry. Mówi sekretarka radcy handlowe-go ........................... Chciałam poinformować, że pan radca handlowy............................ serdecznie dziękuje za zaproszenie i chętnie przybędzie na obiad w dniu 29 listopada o godz. 19.00.

Sekretarka I Dziękuję, przekażę. Dla pamięci wyślemy zaproszenie. Do widzenia.

Jeśli gość potwierdził swój udział, to zaproszenie wysyła się jedynie dla pamięci. W takim wypadku przekreśla się skrót R.S.V.P. i numer telefonu, a nad tym skrótem lub obok zostanie napisane P.M. (pro memoria). Po otrzymaniu takiego zaproszenia wiadomo, że nie wymaga ono odpowiedzi i zostało przysłane jedynie dlatego, by zaproszony nie zapomniał kiedy, gdzie i o której godzinie przyjęcie się odbędzie.

Jeśli jednak zaproszenie na śniadanie lub obiad nastąpi bez uprzedniego telefonicznego uzgodnienia, na karcie zaproszeniowej skrót R.S.V.P. i numer telefonu nie będą przekreślone. Wymaga to przekazania odpowiedzi w dniu otrzymania zaproszenia lub najpóźniej następnego dnia w takiej oto formie: „Pan dyrektor serdecznie dziękuje za zaproszenie i przybędzie”. Odpowiedź może też być negatywna i wówczas podaje się przyczynę odmowy, np.: „Pan dyrektor dziękuje za zaproszenie, ale nie będzie mógł skorzystać, gdyż ten wieczór ma już zajęty”.

Przygotowanie stołu. Nakrycie

Przygotowanie stołu wymaga dużej dokładności i poczucia estetyki. Spośród licznych problemów z tym związanych wymieńmy przynajmniej najważniejsze.

Obrus

Stół nakrywa się białym lub kolorowym obrusem, dostosowanym wielkością do powierzchni stołu. Brzegi obrusa zwisają poza krawędzie stołu równo ze wszystkich stron na długość 20-30 cm. Obrus powinien być świeży, co podkreślają kanty powstałe w wyniku jego złożenia. Jeżeli używamy porcelany we wzorki, stół nakrywamy gładkim obrusem i odwrotnie gdy porcelana jest bez wzorków, korzystamy z obrusa we wzorki. Wymagania w stosunku do obrusa charakteryzuje również powiedzenie : „Plama na obrusie to plama na honorze gospodyni”.

Zanim przykryjemy stół obrusem, kładziemy miękką tkaninę i folię plastikową. Wygładzają one nierówności stołu i zabezpieczają przed ewentualnymi skutkami rozlania wina lub zupy, tłumią dźwięki zmienianych talerzy, kieliszków, sztućców.

Serwetki

Do śniadań i obiadów używa się serwetek stanowiących całość z obrusem. Kładziemy je na talerzu przeznaczonym na przystawkę lub obok talerza podstawowego, z jego lewej strony. Serwetki płócienne podnoszą rangę przyjęcia.

Talerze i talerzyki. Solniczki

Dla każdego gościa stawiamy na stole talerz zwany podstawowym (podtalerz). Może on być wykwintny, porcelanowy lub - jak to się często zdarza - zwykły; musi być płytki. Talerz podstawowy jest środkiem dekoracyjnym, chroni też powierzchnię stołu przed zniszczeniem i znajduje się na stole aż do podania deseru. Kładziemy na nim małą okrągłą serwetkę z materiału lub papieru, aby w ten sposób stłumić dźwięki stawianych talerzy z potrawami. Jeśli posiłek zaczyna się od przystawki, to na nim stawia się płytki talerz ze złożoną serwetką, a jeśli od zupy - na talerzu podstawowym znajdzie się głęboki talerz albo też filiżanka z zupą.

Wszystkie talerze podstawowe ustawiamy w jednakowej odległości, tj. 60 cm, aby goście mogli wygodnie siedzieć i nie przeszkadzać sobie wzajemnie. Przy stołach owalnych i okrągłych odległość ta może być nieco mniejsza. Talerz podstawowy powinien być postawiony 1 cm od krawędzi stołu.

0x08 graphic

Rys. 15: Wzór nakrycia bankietowego dla jednej osoby (1 - talerz średni do przekąsek 2 - serwetka płócienna, 3 i 4 - nóż i widelec do dania zasadniczego, 5 i 6 - nóż i widelec do ryb, 7 i 8 - nóż i widelec do przekąsek, 9 i 10 widelczyk i łyżeczka do deseru, 11 - talerzyk do pieczywa, 12 - nóż do masła, 13 - angielka do wody mineralnej, 14 - kieliszek do wina białego. 15 - kieliszek do wina czerwonego)

Z lewej strony, nieco powyżej talerza podstawowego, ustawiamy mały talerzyk, na którym leżą bułeczki lub kromki chleba i masło oraz mały nóż. Pieczywo kładzie się przed zajęciem miejsc przez gości.

Na stole nie może zabraknąć solniczek i pieprzniczek. Są one oczywiście tak ustawione, aby wszyscy goście mogli w razie potrzeby swobodnie po nie sięgnąć.

Szkło

Napoje podajemy w odpowiednio dobranych kieliszkach i szklankach, które podnoszą również estetyczny wygląd stołu. Liczba kieliszków i szklanek zależna jest od serwowanych napojów, przy czym dla każdego napoju jest przeznaczony inny rodzaj szkła.

Kieliszki ustawia się nieco z prawej strony, powyżej talerza podstawowego, szeregując je według kolejności użycia. Oddzielnie stoi szklaneczka, którą napełnia się oziębioną wodą mineralną. Jeśli do przystawki podamy wódkę, kieliszek ten znajdzie się pierwszy od prawej strony, drugie miejsce zajmie kieliszek do białego, a trzecie - do czerwonego wina. Kieliszek do szampana lub wina deserowego zajmie ostatnie miejsce w rzędzie. W wypadku braku miejsca na stole mogą one być ustawione w dwa rzędy.

W niektórych sytuacjach kawę po posiłku pijemy przy tym samym stole. Kieliszków do winiaku i likieru nie stawiamy jednak razem z innymi, podaje się je dopiero po nalaniu kawy do filiżanek.

Sztućce

Noże, widelce i łyżki umieszczamy według kolejności użycia, poczynając od zewnątrz w kierunku talerza. Z lewej strony leżą widelce, z prawej noże. Łyżka do zupy, jeśli od niej rozpoczyna się posiłek, leży z prawej strony najdalej od talerza. Jeśli podajemy zupę w filiżankach, zamiast łyżki dużej kładziemy łyżkę deserową, która jest większa od łyżki do herbaty, a mniejsza od łyżki do zupy. Jeśli np. obiad składa się z zupy, dania rybnego, mięsnego i deseru, to z prawej strony - najdalej od talerza będzie położona łyżka do zupy, następnie w kierunku talerza nóż do ryby i nóż do mięsa. Z lewej strony pierwszy od zewnątrz - widelec do ryby i z kolei widelec do mięsa. Wszystkie noże ułożone są ostrzem skierowanym w lewą stronę, a więc w kierunku talerza, a widelce i łyżka - grzbietami w dół.

Jeśli w menu przewidziane jest danie rybne, to sztućce do ryb leżą w takiej kolejności, w jakiej zostanie ono podane. Sztućcami do ryb jemy tylko rybę gotowaną i smażoną.

0x08 graphic

Rys. 16: Nakrycie dla jednej osoby (1-nóż do dania zasadniczego, 1a-widelec do dania zasadniczego, 2-łyżka do zupy, 3-widelec i nóż przekąskowy, 4-widelec do tortu, 5-łyżeczka do kawioru, 6-talerzyk do pieczywa, A-angielka do wody sodowej, B-kieliszek do wina białego, C-kieliszek do wina czerwonego)

0x08 graphic

Rys. 17: Nakrycie do śniadania dla czterech osób (1-filiżanka (z napojem) na podstawce (lub spodku), 2-maselniczka, 3-cukierniczka, 4-solniczka, 5-talerzyk z miodem, 6-musztarda, 7-śmietanka, 8-marmolada, 9-tacka z pieczywem, 10-dzbanek do kawy, 11-wędliny, 12-talerzyki śniadaniowe z serwetkami)

Za talerzem, równolegle do krawędzi stołu, kładziemy sztućce do deseru. Łyżeczka znajdzie się nad widelczykiem, przy czym rączka łyżeczki będzie od prawej strony, a widelczyka - od lewej.

Odległość sztućców od talerza podstawowego i krawędzi stołu wynosi jeden centymetr. Taką samą odległość trzeba zachować między poszczególnymi sztućcami.

Dekoracja stołu. Oświetlenie

Do połowy XIX wieku wszystkie potrawy ustawiono na stole przed wejściem gości do jadalni. Nic też dziwnego, że spożywano je zimne. Wprawdzie umożliwiało to kucharzom wykazanie swoich umiejętności dekoracyjnych, ale wymagało liczniejszej obsługi kelnerskiej, bo każdy gość spożywał dania, które mu najlepiej odpowiadały.

W drugiej połowie XIX w, zastosowano inny sposób podawania do stołu. Przygotowane potrawy nie stały już na stole, ale były serwowane przez kelnerów. Dań podawano już mniej, były one jednak ciepłe i wszyscy jedli to samo. Na stole znajdowały się jedynie desery i owoce. W ten sposób stopniowo doszło się do wydatnego zmniejszenia liczby podawanych potraw i spożywania ich według z góry ustalonego menu. Zastosowanie nowego sposobu serwowania dań spowodowało powstanie wolnej przestrzeni na stole. Została ona wykorzystana dla celów dekoracyjnych.

Dekoracja stołu nadaje przyjęciu uroczysty charakter, nic też dziwnego, że zasługuje na szczególną uwagę. Jednym z elementów dekoracji są kwiaty, które umieszczamy w płytkich naczyniach, aby nie odgradzały gości siedzących naprzeciwko i nie przeszkadzały swobodnie rozmawiać. Zbyt wysokie kwiaty zasłaniają „pole widzenia” gospodarzom, którzy obserwują przebieg przyjęcia i kontaktują się z gośćmi. Dekorację można uzupełnić odpowiednio ułożonymi pojedynczymi kwiatami, przy czym dobór kolorów zależy od indywidualnych upodobań. Podejmując gości z zagranicy, możemy udekorować stół kwiatami o barwach narodowych własnych lub gościa. Dekoracja kwiatowa zależy od kształtu i wielkości stołu i powinna być dobrana do pozostałych elementów, tworząc wspólnie efektowne nakrycie stołu.

Stół dekoruje się też świecami. Mogą one być białe lub w innym kolorze, dopasowane do pozostałych elementów dekoracji. Powinny być stosunkowo grube i wysokie, gdyż tylko takie - nie mówiąc już o tym, że długo się palą rzucają łagodne światło na stół i osoby przy nim siedzące, tworząc uroczysty, miły nastrój. Palące się świece i światło elektryczne wymagają wzajemnego dopasowania. Podczas obiadów używa się świec już „używanych”, a więc lekko nadpalonych, gdyż nowe palą się z reguły źle, kopcą, wymagają doglądania i mogą wprowadzić gospodarzy w pewne zakłopotanie. Świece pochłaniają dym i w ten sposób spełniają inną, bardzo użyteczną rolę w czasie różnych przyjęć wieczorowych. Dekoracją stołu zajmujemy się po rozmieszczeniu nakryć, solniczek itp., a więc po zorientowaniu się, jaką wolną powierzchnią jeszcze rozporządzamy.

Karty z menu

Pierwsze spojrzenie na stół orientuje w sposób ogólny, jakie będą podane dania i napoje. Goście jednak chcieliby wiedzieć dokładniej, co będą spożywać. Szczegółowe informacje zawiera karta, która znajduje się na stole, z lewej strony talerza podstawowego. Karta ta jest wykonana z brystolu i informuje: kto wydaje śniadanie lub obiad, na czyją cześć, z jakiej okazji, jakie będą podane potrawy i napoje. W czasie przyjęć mniej uroczystych karta rozpoczyna się od słowa „Menu”, zawiera tylko nazwy potraw i serwowanych napojów oraz datę i miejsce.

0x08 graphic

Rys. 18: Przykładowa karta z menu

Kartoniki z nazwiskami gości

Dla ułatwienia zajęcia miejsca przy stole przed każdym nakryciem umieszczamy kartoniki z białego brystolu formatu biletu wizytowego. Zawierają one imię i nazwisko, tytuł naukowy, ewentualnie stanowisko gościa. Kładziemy je na kieliszku do białego lub innego wina, aby lepiej było widoczne, na złożonej serwetce albo też ustawiamy z prawej strony nakrycia. Kartoniki mogą być napisane ręcznie lub na maszynie. Miejsce gospodyni i gospodarza oznaczone jest kartonikiem „gospodyni”, „gospodarz”. Równie dobrze te dwa miejsca mogą pozostać bez kartoników, gospodarze wiedzą przecież, gdzie mają usiąść.

Kartoniki stosujemy tylko wówczas, gdy liczba zaproszonych gości przekracza 8 osób i przyjęcie ma uroczysty charakter. Przy mniejszej liczbie gości rozsadzenie przy stole nie stwarza problemów.

Przed przyjściem gości - kontrola

Kontrola - to jedna z ważniejszych czynności. Przed przyjściem gości sprawdzamy całość przygotowań, a więc: czy stół jest powiększony do potrzebnych rozmiarów, czy kartoniki z nazwiskami gości zostały poprawnie napisane i rozłożone zgodnie z planem, czy krzesła są ustawione właściwie - nie na wprost nóg stołu, czy świece są starannie osadzone i uprzednio wypróbowane, czy dekoracja nie jest zbyt wysoka, i wreszcie czy temperatura w jadalni jest obniżona o 1-2°C.

Menu

Słowo „menu” ma dwa znaczenia. W pierwszym wypadku oznacza zestaw dań podawanych w czasie posiłku według ustalonej kolejności, a w drugim - kartę, którą kładziemy na stole obok talerza podstawowego. Zawiera ona - jak już wspomnieliśmy - spis serwowanych potraw i napojów.

Zapraszając gości na śniadanie lub obiad, staramy się, aby dobrane menu zadowoliło wszystkich uczestników. Nie jest to sprawa łatwa, ponieważ różnice w ludzkich upodobaniach są przeogromne. Zaspokojenie wszystkich gustów nie jest oczywiście możliwe, ale kierując się pewnymi zasadami, można dużo osiągnąć.

Menu powinno się odznaczać różnorodnością, co znajduje wyraz w doborze dań przygotowanych z różnych produktów. Zasada ta zostałaby naruszona, gdyby podano w czasie jednego posiłku np. dwa dania z ryby albo dwa dania z mięsa. To samo dotyczy dodatków. Jeśli do ryby podamy ryż, to do dania mięsnego powinniśmy przewidzieć ziemniaki. Dwukrotne podanie ryżu lub ziemniaków byłoby oczywiście błędem. Nie zdecydujemy się na zupę z pieczarek, jeśli pieczarki będą dodatkiem do dania mięsnego, podobnie - nie zaplanujemy kompotu lub musu owocowego, przewidując jako danie główne kaczkę z jabłkami. Zasada różnorodności występuje także w sposobie przygotowania dań. Jedno danie bywa gotowane, drugie smażone lub duszone itp.

Punktem kulminacyjnym śniadania i obiadu jest zawsze danie główne, a deser akordem kończącym przyjęcie. Jeśli wybrane danie główne jest mocno sycące, rezygnujemy z przystawki, dobieramy lekki deser. Jeśli zaś jest ono lekkie, dobieramy mocniejsze danie rybne, deser o większej kaloryczności lub zwiększamy dodatki.

Przy jedzeniu główną rolę odgrywają zmysły smaku i węchu, ale nie sposób nie docenić zmysłu wzroku, gdyż w pewnym sensie „jemy” również oczami. Układając menu bierzemy zatem pod uwagę, jak ono będzie się prezentować od strony kolorów. Na przykład zestaw dań składający się z zupy kalafiorowej, sandacza z ziemniakami, szparagami, ryżem i sałatą z selerów oraz lodów śmietankowych przedstawiałby się kolorystycznie monotonnie. Taki zestaw nie przyciąga wzroku i nie pobudza apetytu.

Po ustaleniu menu analizujemy jeszcze raz całość, biorąc za punkt wyjścia następujące kryteria: gorące - zimne, gotowane - smażone, ciężkie - lekkie, mocno przyprawione łagodne, jasne ciemne. Takie spojrzenie umożliwi wyciągnięcie ostatecznego wniosku: menu jest ułożone dobrze, źle, wymaga pewnych zmian lub tylko nieznacznych korekt. Nie trzeba przypominać, że dobrze ułożone menu ma wpływ na przebieg przyjęcia i nastrój, wyraża nasz stosunek do zaproszonych gości.

Duży wpływ na ustalenie menu ma pora roku i pogoda. Latem, w czasie upałów, podajemy dania lekkie, a zimą - ciężkie i bardziej sycące. W ten sposób przygotowane menu jest chętnie widziane przez gości i obniża wydatki gospodarzy.

Dobór menu zależy także od przyzwyczajeń i religijnych przynależności. Przyjmując gości zagranicznych, gospodarze pragną na ogół zaprezentować im jakieś charakterystyczne danie swego kraju. W takim przypadku trzeba jednak zachować daleko idącą ostrożność. Różne narody mają wszak rozmaite upodobania i uprzedzenia. Podejmując np. Finów, trzeba się zastanowić, czy można podać flaki lub potrawę z grzybów. Węgrzy nie jedzą dań z buraków. Nawet najlepiej przygotowany barszczyk z uszkami nie przejdzie przez usta Węgra. Nie chcąc stawiać naszych gości w kłopotliwej, a siebie w nie najprzyjemniejszej sytuacji, układamy menu, uwzględniając wyznawane przez zaproszonych zasady.

Kolejność dań

Układając menu kierujemy się powszechnie obowiązującą kolejnością, w jakiej spożywamy poszczególne dania: 1) przystawka, 2) zupa, 3) danie rybne, 4) danie mięsne, 5) sery, 6) deser, 7) kawa.

Liczba podanych dań. W czasie śniadania lub obiadu zależna jest od charakteru przyjęcia i możliwości finansowych gospodarza. Najczęściej podaje się tylko kilka dań, dowolnie dobranych, przy zachowaniu oczywiście obowiązującej kolejności. Podajemy więc danie rybne przed mięsnym, a przystawkę zimną przed zupą. Nie można podać dania z ryby po daniu z mięsa, a serów przed zupą.

Oto kilka przykładów:

1) zupa 2) przystawka 3) zupa

danie mięsne danie mięsne danie rybne

deser deser danie mięsne

kawa kawa deser

kawa

Zbyt bogate przyjęcie, urządzane ponad stan, nie daje najlepszego świadectwa o naszej gospodarności, zwłaszcza że nie liczba talerzy na stole decyduje o przyjaźni i ludzkiej życzliwości. Śniadania i obiady wydawane w czasie oficjalnych kontaktów cechuje skromność w doborze dań. Jednakże powinny one być smacznie przyrządzone i ładnie podane. Właściwy dobór gości, sprawna organizacja, dobrze pełniona rola gospodarzy, co więcej kultura domu wszystko to zdecyduje ostatecznie o powodzeniu przyjęcia.

Podawanie do stołu

Podawanie do stołu jest ważną czynnością i rzutuje na przebieg przyjęcia. Odbywa się ono - niezależnie od warunków - wedle powszechnie przyjętych zasad:

Wszystkie dania, z wyjątkiem dań podzielonych na porcje i zupy, podaje się z lewej strony gościa. Wiąże się to z tym, że przeważająca większość ludzi ma sprawniejszą prawą rękę i przy serwowaniu dań z lewej strony można łatwiej nią manipulować.

Z prawej strony gościa podaje się dania podzielone na porcje, zupę oraz nalewa wodę, wino, wódkę, kawę, herbatę, słowem wszystkie napoje. Talerze po zjedzonym daniu zabiera się z prawej strony gościa, natomiast czyste stawia się z lewej.

Kolejność podawania uwarunkowana jest zasadą pierwszeństwa. Kelnerzy rozpoczynają od kobiet siedzących po prawej i po lewej stronie gospodarza. W dalszej kolejności podają innym uczestniczkom przyjęcia, a na końcu gospodyni. Następnie podają gościowi honorowemu, pozostałym uczestnikom i na końcu gospodarzowi. W ten sposób zasada pierwszeństwa, którą kierujemy się rozsadzając gości przy stole, będzie zachowana również w czasie podawania do stołu.

Rozsadzenie gości przy stole

Serwowane podczas śniadania i obiadu potrawy smakują lepiej, jeśli stół jest pięknie nakryty, kelnerzy ładnie i szybko usługują, a goście są starannie ubrani i przestrzegają reguł obowiązujących przy stole oraz gdy są rozsadzeni według hierarchii zajmowanych stanowisk. Wszystko to ma wpływ na podniesienie smaku serwowanych potraw i wytworzenie się przyjemnego nastroju.

Rozsadzanie gości - to trudne zadanie, wymagające znajomości pewnych reguł i dokładnego przemyślenia. Przystępując do rozsadzania, ustalamy przede wszystkim miejsce honorowe. Znajduje się ono naprzeciwko okien.

Następnie przystępujemy do sporządzenia listy zaproszonych gości, kierując się hierarchią zajmowanych stanowisk. Lista zawiera dwie kolumny. W jednej umieszczamy nazwiska gości, w drugiej - gospodarzy. Kolumna gości ma np. numerację arabską, a gospodarzy - rzymską. Im niższa cyfra - tym wyższe miejsce przy stole. Lista taka może przedstawiać się następująco:

Goście: Gospodarze:

Amberg Dzikowicz

1. Lindman I. Jurek

2. Berg II. Jabłecki

3. Dahlgren III. Matejko

4. Landberg IV. Mickiewicz

5. Jahansson V. Reszko

  1. Mikołajczyk

  2. Rodak

0x08 graphic
0x08 graphic
Razem 6 osób Razem 8 osób

Ogółem 14 osób

Gospodarz usiądzie pośrodku długiego boku stołu, by w ten sposób mieć wszystkich gości w polu widzenia i obserwować pracę obsługi kelnerskiej. Naprzeciwko siebie przeznacza miejsce głównemu gościowi. Następny z kolei gość zajmie miejsce nr 1, znajdujące się po prawej stronie gospodarza, po lewej zaś - gość znajdujący się na liście pod nr 2. Po prawej stronie głównego gościa usiądzie współgospodarz nr I, a po lewej nr II.

0x08 graphic

Rys. 19: Gość honorowy siedzi naprzeciwko gospodarza

W wypadku, gdy stół jest ustawiony w podkowę, główny gość zajmuje miejsce po prawej stronie gospodarza.

0x08 graphic

Rys. 20: Gość honorowy siedzi po prawej stronie gospodarza

Podczas śniadań i obiadów, w których biorą udział tylko mężczyźni, gospodarz pierwszy wchodzi do jadalni, pomaga zająć przeznaczone gościom miejsce. Jeśli w przyjęciu biorą udział również kobiety, stosuje się dwa inne sposoby rozsadzania. Według pierwszego sposobu, który jest szeroko rozpowszechniony w naszym kraju, gospodarze siedzą naprzeciwko siebie, pośrodku dłuższych boków stołu. Zaletą tego sposobu jest to, że najstarsi goście znajdują się w pobliżu siebie i mogą swobodnie prowadzić rozmowę. Praktycznie biorąc, istnieje jeden ośrodek konwersacji, koncentrujący się w pobliżu miejsca gospodarzy.

Według drugiego sposobu gospodarze siedzą przy przeciwległych końcach stołu, a obok nich najstarsi goście. Pośrodku stołu zajmą miejsca młodsi, którzy w takiej sytuacji czują się znacznie lepiej. Ten sposób rozsadzenia przyczynia się do powstania dwóch ośrodków konwersacji jeden koncentruje się wokół gospodyni, drugi - wokół gospodarza.

Przystępując do rozsadzania musimy ułożyć nową listę gości, uwzględniając udział kobiet. Lista mężczyzn ma numerację arabską, a kobiet - rzymską.

Mężczyźni: Kobiety:

Dzikowicz Dzikowicz

1. Amberg I. Amberg

2. Lindman II. Lindman

3. Berg III. Jurek

4. Jurek IV. Jabłecka

5. Dahlgren

6. Jahansson

8. Jabłecki

9. Matejko

10. Mickiewicz

Z ułożonej listy wynika, że przy stole będzie łącznie z gospodarzem: 16 osób - 11 mężczyzn i 5 kobiet.

Żona naczelnego dyrektora Amberga usiądzie po prawej stronie gospodarza, a żona radcy handlowego Lindmana po lewej, zajmując miejsca I i II. Naczelny dyrektor Amberg usiądzie po prawej stronie gospodyni, radca Lindman po lewej. Będą to miejsca 1 i 2.

0x08 graphic

Rys. 21: Przykład rozsadzania gości na spotkaniu towarzyskim. Gospodarze siedzą naprzeciwko siebie, pośrodku dłuższych boków

0x08 graphic

Rys. 22: Przykład rozsadzania gości na spotkaniu towarzyskim. Gospodarze siedzą przy przeciwległych końcach stołu

Kilka uwag

  1. Rozsadzanie gości w czasie śniadań i obiadów oficjalnych opiera się na zasadzie pierwszeństwa, osobistej randze i pozycji każdego uczestnika.

  2. Gospodarze zawsze siedzą naprzeciwko siebie, aby w ten sposób mieć wszystkich gości w polu widzenia, obserwować pracę obsługi kelnerskiej i w miarę potrzeby dyskretnie porozumieć się ze sobą wzrokiem.

  3. W czasie śniadań i obiadów, w których uczestniczą kobiety i mężczyźni, rozsadza się gości na przemian.

  4. Starszeństwo męża przechodzi na żonę. Jeśli mąż zajmie przy stole np. miejsce 2, to z reguły żonie przypadnie miejsce II.

  5. Gościom zagranicznym przy równych stanowiskach przyznaje się pierwszeństwo przed krajowymi.

  6. Rozsadzenie gości ma duży wpływ na atmosferę, stąd też nie sadzamy obok siebie osób, które przebywają stale razem. Dotyczy to męża i żony oraz innych członków rodziny. Nie sadzamy również obok siebie ludzi nie darzących się wzajemną sympatią.

  7. Przystępując do rozsadzania pamiętamy, aby goście mogli wzajemnie się porozumieć. Niekiedy zachodzi potrzeba posłużenia się tłumaczem. Zajmuje on zawsze miejsce niższe od miejsca osoby, której ma tłumaczyć. Tłumacz gospodarza lub gospodyni siada z ich lewej strony.

Punktualne przybycie - podstawowy obowiązek gości

Zaproszenie można przyjąć lub też nie, ale z chwilą zaakceptowania i poinformowania o tym gospodarzy na zaproszonego spadają pewne obowiązki. Jednym z nich jest punktualne przybycie. Chcąc uniknąć nieporozumień, w dniu przyjęcia jeszcze raz dokładnie czytamy zaproszenie, zwracamy uwagę, czy jesteśmy zaproszeni sami, czy z żoną, o której godzinie przyjęcie ma się rozpocząć, gdzie się ono odbędzie - w mieszkaniu prywatnym, restauracji, pomieszczeniach instytucji.

Co mają robić gospodarze, gdy stwierdzą, że jedna z zaproszonych par nie przybyła? Będą czekać pół godziny, np. od godz. 20.00 do godz. 20.30, jednak nie dłużej, gdyż dalsze oczekiwanie obrażałoby gości, którzy przybyli w określonym czasie. Gospodarze postanowią rozpocząć posiłek, ale decydując się na ten przykry i zarazem konieczny krok - zmuszeni będą dociekać, czy zaproszeni goście tylko się spóźnią, czy też z jakichś przyczyn w ogóle nie przyjdą.

Jeśli gospodarze dojdą do przekonania, że goście się tylko spóźnią z powodu np. trudności komunikacyjnych i przybędą, to pozostawią nakrycie, a po rozpoczęciu posiłku gospodarz wyjaśni przyczyny istnienia wolnych miejsc. Jeśli natomiast dojdą do wniosku, że goście ci w ogóle nie przyjdą, dokonują poprawek w planie stołu, usuwając dyskretnie nakrycia przeznaczone dla tych gości. Dwa wolne miejsca przy stole oznaczają w praktyce, że w dwóch punktach będą tzw. słabe ogniwa komplikujące prowadzenie rozmowy. Stół z wolnymi miejscami nie wygląda zbyt ładnie. Powstaje jednak pytanie, co jest lepsze - usunięcie nakryć ze stołu, czy też zdecydowanie się na ich pozostawienie? Wydaje się, że nakrycia można usunąć dopiero wtedy, gdy jest pewność, że goście nie przyjdą. W innym wypadku może powstać dość przykra sytuacja, a mianowicie: wszyscy siedzą przy stole i prowadzą ożywioną rozmowę, gdy zjawiają się spóźnieni goście, dla których już nie ma miejsca przy stole. Punktualne przybycie - to obowiązek każdej osoby biorącej udział w przyjęciu, a naruszenie tego obowiązku obraża gospodarzy, innych gości i stawia wszystkich w kłopotliwej sytuacji.

Zdarzają się jednak nieoczekiwane zdarzenia jak np. zepsucie się samochodu, nagła wizyta u chorego itp. Staramy się wówczas powiadomić gospodarzy, aby nas nie oczekiwali. Spóźnienie może być usprawiedliwione tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Aperitif

Po przybyciu gości podaje się aperitif - jakiś cocktail, wermut wytrawny, campari lub gin z tonikiem, soki - pomidorowy, grejpfrutowy, do tego paluszki, orzeszki itp. Jeśli śniadanie lub obiad rozpoczyna się od zupy (nie będzie przystawki) można - obok jednego z wyżej wymienionych napojów alkoholowych podać wódkę i tartinki.

Aperitif trwa 15-20 minut i ma dwa cele: zająć gości, którzy już przybyli i czekają na pozostałych, oraz pobudzić apetyt. Stąd też w czasie aperitifu nie podaje się słodkich win i soku pomarańczowego.

Podanie napojów bezalkoholowych jest sprawą konieczną, gdyż wśród zaproszonych gości zawsze znajdą się tacy, którzy ze względu na stan zdrowia lub przybycie własnym środkiem lokomocji muszą zachować dużą ostrożność w spożyciu alkoholu.

Aperitif podaje się z chwilą przybycia pierwszych gości. Gospodarze witają przybyłych, przedstawiają tych, którzy się nie znają, nawiązują rozmowę i jednocześnie ustalają, zwłaszcza przy przyjęciach liczniejszych, kto przyszedł, kogo jeszcze nie ma. Może się bowiem zdarzyć, że np. żona jednego z zaproszonych, wbrew uprzedniej odmowie, zrezygnowała z planowanego wyjazdu i nie zawiadamiając gospodarzy, przyszła razem z mężem, chociaż gospodarze nie przewidzieli dla niej miejsca przy stole. Tylko po dokładnym ustaleniu, że wszyscy są już obecni i dla wszystkich są przygotowane miejsca, gospodyni z pełnym spokojem może zaprosić gości do stołu.

Gospodyni zaprasza do stołu

Gospodyni zaprasza do stołu kobiety, gospodarz mężczyzn i wchodzi do jadalni ostatni.

Przed wejściem do jadalni goście zapoznają się z planem stołu, wyłożonym na dobrze widocznym miejscu. Na planie nie podaje się tytułów przed nazwiskiem gościa, a imię zaznacza tylko pierwszą literą. Tak np. Pan J.Jankowski, Pan F.Kowalec. Pani A.Jacewicz. Wyjątek od tej zasady można zrobić jedynie w stosunku do gości piastujących bardzo wysokie stanowiska.

Goście odnajdują na planie swoje miejsce, następnie ustalają, kto siedzi po prawej stronie i kto po lewej.

Etykieta stołowa

Siedzieć musimy nie tylko wygodnie i pewnie, ale i ładnie. Niestety, czasami siedzimy niechlujnie. Ma to miejsce wówczas, gdy nasze kończyny dolne wysuwamy przed siebie lub zasuwamy je na nogi krzesła, albo też ręce zakładamy za oparcie krzesła.

Wśród członków rodziny i bliskich znajomych można pozwolić sobie na nieco swobodniejszy sposób siedzenia, ale kontaktując się z innymi osobami, nie podpieramy ręką głowy i nie zakładamy nogi na nogę. Uwaga ta szczególnie dotyczy kobiet, które noszą mini. Kobieta jednak może, ściskając lekko kolana, skrzyżować nogi w okolicy podudzia (powyżej kostek).

W czasie jedzenia trzymamy ręce na stole powyżej przegubu i nie krzyżujemy nóg. Taki sposób siedzenia zapewnia lepsze posługiwanie się sztućcami. A łokcie? Nie mają czego szukać na stole.

Po zajęciu miejsca przy stole zdejmujemy kartkę z nazwiskiem, jeśli znajduje się na kieliszku do wina białego lub na serwetce i odkładamy na bok. Z kolei bierzemy serwetkę, która służy do wytarcia ust w czasie posiłków, i rozkładamy ją na kolanach. Przed sięgnięciem po kieliszek ocieramy lekko usta serwetką, gdyż np. ślady szminki i tłustych plam na brzegu kieliszka nie budzą uczuć estetycznych. Każdy trunek obniża swą wartość w zetknięciu się z tłuszczem. Tak np. piwo traci swą piękną pianę.

Przystępując do jedzenia, bierzemy najpierw sztućce znajdujące się najdalej od talerza, z kolei następne, trzymając się zasady - od zewnątrz do wewnątrz. Sztućce są ułożone według kolejności użycia.

Gospodarze pragną, aby goście byli zadowoleni i odeszli od stołu najedzeni. Zachęcają więc czasem zbyt gorliwie do spożywania potraw, co stwarza dość niezręczną sytuację, zmuszającą do tłumaczenia się, informowania o swoich dolegliwościach, kłopotach żołądkowych, przebytych operacjach. Nikt jednak nie powinien zapominać o istnieniu zasady: wszystko, co znajduje się na stole i co się podaje, jest przeznaczone dla gości, którzy jedzą i piją bez specjalnego zachęcania.

Pierwsza rozpoczyna jeść gospodyni. Uczestnicy liczniejszych przyjęć nie zawsze otrzymują serwowane danie w tym samym czasie. Powstaje pytanie, jak mają postąpić ci, którzy już zostali obsłużeni - solidaryzować się z innymi, czekać i w rezultacie jeść zimnego sandacza lub bryzol z polędwicy, czy też przystąpić do jedzenia, nie zwracając uwagi na sąsiadów? Postępujemy w takim wypadku następująco: rozpoczynamy jeść, nie dopuszczając, by podane danie wystygło. Goście, którzy zostali obsłużeni pierwsi, jedzą nieco wolniej, tak aby wszyscy kończyli w tym samym mniej więcej czasie. Niezależnie od tego, w jakim czasie goście rozpoczynają spożywanie potraw, mężczyzna nie powinien wziąć sztućców, zanim nie uczynią tego sąsiadki.

Zadania gospodyni

Zadania gospodyni są różnorakie. Ustala ona menu, a przed przyjściem gości informuje obsługę kelnerską, w jakiej kolejności będą serwowane przygotowane potrawy i dobrane napoje. Zaznajamia ich także z listą gości i wskazuje, kto powinien być najpierw obsłużony zgodnie z zasadą pierwszeństwa. Gospodyni prowadzi rozmowę z gośćmi i obserwując jednocześnie kelnerów, reguluje tempo podawania. W niektórych przypadkach porozumiewa się z nimi spojrzeniem. Jeżeli sprawa wymaga ustnego przekazu, wówczas czeka, aż kelner zbliży się do niej przy okazji roznoszenia potraw lub nalewania napojów. Gospodyni nie krytykuje pracy obsługi kelnerskiej wobec gości, nie robi też uwag w czasie podawania. Może się bowiem zdarzyć, że kelnerka, wystraszona surowym spojrzeniem gospodyni, upuści na podłogę półmisek z daniem mięsnym. I jeszcze dwie uwagi. Gospodyni zawsze zjada ostatnia oraz nie zapomina podziękować kelnerom i innym pracownikom uczestniczącym w przygotowaniu przyjęcia.

Próbny łyk

Niekiedy przy podawaniu win stosuje się tzw. próbny łyk. Przed napełnieniem kieliszków kelner wlewa kilka kropli do kieliszka gospodarza w celu sprawdzenia, czy wino jest dobre i ma odpowiednią temperaturę. Po skosztowaniu przez niego napoju i skinieniu głową, kelner przystępuje do napełniania kieliszków. Zwyczaj ten ma zastosowanie do win stołowych i nie dotyczy np. wódki, koniaku, winiaku i innych, a korzeniami swymi sięga dalekiej przeszłości, kiedy to gospodarz pierwszy sięgał po kieliszek, aby w ten sposób przekonać współbiesiadników, że wino jest dobre i nikt nie zostanie otruty.

Podobnie jak gospodyni rozpoczyna śniadanie lub obiad, tak gospodarz, podnosząc kieliszek, daje znak do częstowania się napojami. Gość nie powinien sięgać po kieliszek, zanim nie zrobi tego gospodarz, któremu właśnie to prawo przysługuje. Korzysta on jednak ze swych uprawnień dopiero wtedy, gdy goście rozpoczęli jeść podaną potrawę. Po daniu sygnału przez gospodarza goście piją sami, nie czekając na dodatkową zachętę. Przypomnijmy to, o czym już wspomnieliśmy wcześniej, że kieliszki z winem trzymamy za nóżkę, a nie za kielich.

Kieliszki do koniaku napełnia się tylko nieznaczną ilością tego złocistego trunku. Koniak lubi temperaturę pokojową, stąd już Talleyrand, minister spraw zagranicznych Napoleona, pisał: „obejmuje się kieliszek dłonią, tak by płyn podgrzał się do temperatury ciała ludzkiego, i porusza się kielich lekkim, kolistym ruchem. W ten sposób koniak wydaje z siebie wspaniały aromat. Wtedy podnosi się kielich do wysokości ust, wdycha głęboko. odstawia na stół i... wszczyna rozmowę na temat bukietu, koloru i cudownych właściwości tego boskiego trunku”. Trudno Talleyrandowi odmówić racji...

W wielu środowiskach istnieje brzydki zwyczaj przymuszania do picia, zwyczaj głęboko zakorzeniony, sięgający w daleką przeszłość. Tymczasem każdy pije tyle, ile chce, według własnych możliwości. Nikt z uczestników przyjęcia nie powinien być poddany przymusowi towarzyskiemu. Zmuszanie do picia jest niewątpliwie dowodem małego zainteresowania osobą i skutkami, które nadmiar spożytego alkoholu może spowodować.

Dolewanie napojów

Dobre obyczaje mówią, że nie dolewa się do kieliszka, jeśli nie został on całkiem opróżniony - w praktyce jednak jest inaczej. Po prostu - dolewa się. Właściciel kieliszka może powiedzieć: „Dziękuję, proszę tylko trochę” lub: „Dziękuję, więcej nie piję, poproszę o wodę mineralną”. Życzenie gościa powinno być uwzględnione. Niekiedy jednak bywa inaczej. Zostanie napełniony cały kieliszek. Czy należy go opróżnić? Nie. bo każdy pije, ile chce. Jeśli wznoszony jest toast, gość podnosi kieliszek i po zamoczeniu ust odstawia trunek. Odchodząc od stołu, jedni goście pozostawiają kieliszki raczej opróżnione, a inni tylko częściowo lub ledwo napoczęte. I wszystko jest w należytym porządku. Nikt nie powinien udawać, że pije.

Rozmowa przy stole

Dobrze ułożone menu, odpowiednio dobrane napoje, poprawne rozsadzenie gości, piękna dekoracja stołu oraz ujmująca postawa gospodarzy mają duży wpływ na wytworzenie się przyjemnej atmosfery. Wszystko to wymaga wysiłku ze strony gospodarzy. A goście? Goście również wnoszą swój wkład, wyrażający się m.in. w nawiązywaniu i podtrzymywaniu ożywionej, interesującej rozmowy.

W czasie prowadzenia konwersacji działają na nas wrażenia słuchowe i wzrokowe - człowieka mówiącego nie tylko słyszymy, ale i widzimy, znajduje się on w polu widzenia wszystkich słuchających, zajmuje centralne miejsce. Dlatego też nie jest sprawą obojętną jego ubiór, uczesanie, mimika, gestykulacja, postawa. Cechy zewnętrzne człowieka mówiącego mogą przyciągać wzrok, budzić przyjemne uczucia, koncentrować uwagę, zachęcać do słuchania tego, co mówi. Brak smaku w doborze poszczególnych części garderoby, ponury wyraz twarzy, monotonny lub podniesiony głos, zbyt żywa gestykulacja irytują słuchających, odpychają wzrok, co niewątpliwie osłabia pozycję mówiącego, zmniejsza zainteresowanie jego wypowiedzią. Wygląd zewnętrzny człowieka jest jednym z czynników sprzyjających prowadzeniu rozmowy.

Drugim czynnikiem ułatwiającym rozmowę jest kontakt, więź rozmawiających ze sobą partnerów. Kontakt jest utrzymywany za pomocą wrażeń słuchowych i wzrokowych, stąd też ludzie rozmawiający patrzą na siebie. Mówca wygłaszający toast raz po raz spogląda na słuchających, aby utrzymać z nimi kontakt wzrokowy. Brak takiego kontaktu osłabia więź między mówiącym i słuchającym, a czytany toast nie budzi większego zainteresowania.

Podczas śniadań i obiadów, w których bierze udział nieliczne grono osób, rozmowa jest zazwyczaj wspólna, natomiast w czasie przyjęć dużych, często z udziałem kobiet i mężczyzn, odbywa się półgłosem w kręgu najbliższych sąsiadów. W przyjęciach wspólnych każdy mężczyzna przyjmuje jakby rolę reprezentanta gospodarza i poświęca uwagę przede wszystkim kobiecie siedzącej po prawej stronie, prowadzi interesującą rozmowę i stara się być jej pomocny w miarę potrzeby. Co pewien czas nawiązuje również rozmowę z sąsiadką z lewej strony i z naprzeciwka.

Stara zasada angielska nakazywała, aby gość w czasie spożywania zupy prowadził rozmowę z sąsiadką z prawej strony, przy daniu rybnym - z lewej, następnie ponownie z sąsiadką z prawej itd. Anglicy, mimo iż są narodem konserwatywnym, nie przestrzegają już tej zasady, niemniej nadal uważają, że konwersacja jest bardzo istotnym elementem każdego przyjęcia. Często się mówi: „obiad się udał, nastrój był wyśmienity”. Zadecydowała o tym postawa gospodarzy, jak również gości, ich aktywny udział w rozmowie.

Niezależnie od celu przyjęcia, rozmowa przy stole ma z zasady charakter ogólny. Toczy się przede wszystkim wokół takich tematów, jak teatr, film, muzyka, literatura, wystawy, turystyka, motoryzacja, sport, nowości wydawnicze, a więc tego wszystkiego, co wchodzi w zakres wykształcenia ogólnego. Przyjemnym uzupełnieniem są anegdoty będące ilustracją omawianych tematów.

Wśród wymienionych tematów zabrakło słowa - pogoda. Czyżbyśmy w ogóle nie powinni poruszać tego tematu? Na ogół unika się mówienia o pogodzie. Bywają jednak sytuacje, kiedy może ona być naturalnym wstępem do dalszej konwersacji. I tak np. przychodzimy na przyjęcie o określonej godzinie. Pada deszcz, zimno, fatalna pogoda. Po przekroczeniu progu wymieniamy kilka zadań na ten temat i z kolei mówimy o skutkach, jakie mogą spowodować ciągłe deszcze. Rozmowa na temat pogody ułatwia rozpoczęcie dialogu. W dalszej jednak kolejności powinniśmy przejść do innych poważniejszych tematów - o czym nie mówimy? Przede wszystkim nie wypowiadamy się ujemnie o organizacji przyjęcia, doborze gości, nie krytykujemy jedzenia, ale też nie chwalimy, jeśli nie było najlepiej przygotowane. W rozmowie pozytywnie wyrażamy się o ludziach, którzy nie są obecni, unikamy wypowiadania negatywnych opinii, kierując się zasadą: „O osobach trzecich mówimy tylko to, co moglibyśmy powiedzieć w ich obecności”.

Przy stole nie poruszamy tematów drażliwych, kontrowersyjnych, które mogą nawet interesującą rozmowę przekształcić w dyskusję prowadzącą do różnicy zdań i z kolei do użycia takich zwrotów, jak „nieprawda”, „nie ma pan racji” itp. Nawet wtedy, gdy nie chcemy się zgodzić ze zdaniem rozmówcy, możemy powiedzieć to delikatnie, np.: „Chciałbym wskazać na takie i takie sprawy, podkreślić niektóre szczegóły”.

Nie prowadzimy też rozmów o charakterze naukowym, jeśli wiemy, że przynajmniej część obecnych nie jest w stanie podjąć tematu. Goście nie lubią słuchać wykładu, nie mogąc dodać od siebie kilku słów. Prowadząc konwersację, unikamy mówienia o sobie i swoich osiągnięciach, bo ludzie przyjmują to jako przejaw zarozumialstwa, nie poruszamy także własnych trosk, kłopotów, dolegliwości chorobowych, gdyż osoby uczestniczące w przyjęciach nie mogą być powiernikami, przed którymi można się wyżalić. Znane są dowcipy o profesorze medycyny, który na prośbę sąsiadki o radę w pewnych schorzeniach odpowiada dowcipnie: „Proszę się rozebrać, zbadam”, albo udzielając odpowiedzi zaznacza, że w następnym dniu prześle rachunek.

Nawiązanie i prowadzenie rozmowy bywa czasami dość trudne, zwłaszcza z osobami nieznajomymi i małomównymi. Zdarzają się również osoby zbyt gadatliwe, które cały czas opowiadają rzeczy ciekawe i mniej ciekawe. W czasie przyjęć staramy się interesująco mówić, ale także słuchać, bo przecież nasi sąsiedzi chcieliby również coś ciekawego powiedzieć.

Prowadzenie rozmowy - to umiejętność, którą się zdobywa w działalności służbowej oraz w kontaktach towarzyskich. Świadczy ona o naszej inteligencji i kulturze osobistej.

Niestety, niektórzy goście o tym obowiązku zapominają, bo zamiast podtrzymywać dialog z sąsiadami, kładą na stole telefony komórkowe i prowadzą rozmowy w banalnych sprawach. Zamiast rozmowy przy stole, będącej - jak już wspomnieliśmy - ważnym elementem spotkania towarzyskiego, rozpoczyna się zabawa z telefonem. Jeśli zachodzi konieczność, co się rzadko zdarza, zatelefonowania w ważnej sprawie, gość zwraca się do gospodarza o pozwolenie. Inaczej psuje się atmosferę, nad którą pieczołowicie pracują gospodarze. Tego rodzaju postępowanie narusza reguły dobrego wychowania.

Toasty

Nieodłącznym elementem śniadań i obiadów, zwłaszcza uroczystych, są toasty. W niektórych środowiskach rozpowszechniony jest zwyczaj wygłaszania ich w różnym czasie, nawet wtedy, gdy na stół zostało podane gorące danie. Praktyka taka powoduje, że „strawa duchowa” odbywa się kosztem smacznie przygotowanych dań. Goście znajdują się pod działaniem dwóch bodźców - toastu i stojącego na stole dania. Ten ostatni bodziec jest często silniejszy, zainteresowanie bowiem potrawami bywa czasami większe niż toastem. Powstaje jakby „sprzeczność interesów” między gośćmi z jednej strony, a wygłaszającymi toast z drugiej.

Toasty nie powinny być wygłaszane przed zjedzeniem przystawki i zupy oraz w czasie spożywania poszczególnych potraw. Pierwszy zawsze zabiera głos gospodarz i stojąc wygłasza toast. Wita on gości, a w szczególności gościa honorowego, jego małżonkę i pragnąc ich uhonorować, wymienia z nazwiska; wita te osoby, które towarzyszą gościowi honorowemu lub przyszły po raz pierwszy. Niekiedy przemawiają i wznoszą toasty poza gospodarzem i gościem honorowym - jeszcze inni uczestnicy, są one również wygłaszane między daniami.

W toaście mogą być zawarte uwagi dotyczące wzajemnych stosunków, rezultatów przeprowadzonych rozmów oraz fakty z życia, wspomnienia, anegdoty. Najlepszy toast to niewątpliwie toast krótki. Odpowiada gość honorowy, dziękując za zaproszenie, przyjemną atmosferę, ustosunkowuje się do wypowiedzi gospodarza, pije zdrowie gospodarzy.

Toasty kończą się przeważnie słowami: „Pragnę wznieść toast za...” w tym momencie jest już nalany szampan i przemawiający trąca się kieliszkiem z najbliższymi sąsiadami, przebiega wzrokiem po wszystkich gościach, pije łyk, stawia kieliszek na stół i siada. Z kolei trącają się kieliszkami goście siedzący obok siebie. Nie trącamy się kieliszkami, jeśli znajduje się w nich resztka napoju. Przypomnijmy toast można wznieść szampanem lub innym winem, ale nie wódką. Wygłaszając toast, staramy się utrzymać kontakt ze wszystkimi i dlatego wzrok nasz nie może być przez cały czas skierowany na jedną osobę.

W czasie wygłaszania toastów uczestnicy przyjęcia wstrzymują się od rozmowy i uważnie słuchają, nie okazując mimiką twarzy aprobaty lub dezaprobaty. Praca obsługi kelnerskiej w tym czasie jest ograniczona do niezbędnego minimum, aby nie przeszkadzać przemawiającemu i nie rozpraszać uwagi słuchających.

Toasty krótkie, dobrze przygotowane i wygłoszone, nie

pozbawione humoru, stanowią duchową strawę, podnoszą nastrój, są ważnym uzupełnieniem śniadania i obiadu. Warto w tym miejscu wspomnieć, w jaki sposób uczestniczą w toaście goście, którzy nie piją alkoholu. Istnieje u nas nieelegancki zwyczaj wymuszania na gościach, poprzez wznoszenie toastów, picia alkoholu i to do dna. A to za zdrowie gospodarzy, a to za zdrowie gości, a nazajutrz tego zdrowia niekiedy brakuje. Toasty oczywiście są elementem kultury stołowej. Osoby niepijące nie odmawiają spełnienia toastu, co wcale nie znaczy, że muszą wypić. Wystarczy, że podniosą kieliszek, i w ten sposób uczestniczą w toaście.

Zakończenie posiłku

Gospodyni kończy jedzenie ostatnia. Po porozumieniu się wzrokiem z gospodarzem i upewnieniu się, że wszyscy już zjedli, składa serwetkę i w ten sposób daje znak, że posiłek jest zakończony. Idąc za przykładem gospodyni, goście kładą serwetkę na stół z lewej strony talerza. Nie składają jej tak starannie, jak była ułożona przed użyciem, ale też nie pozostawiają w nieładzie. Gospodyni nie spieszy się jednak z powstaniem, chcąc w ten sposób umożliwić zakończenie rozmowy, dopalenie papierosa, dopicie znajdującego się w kieliszkach napoju. Dopijanie kieliszków w pośpiechu, w momencie wstawania, nie należy do dobrych obyczajów.

Kawa

Po wyjściu z jadalni jedni zajmują miejsca przy stolikach, inni przez jakiś czas stoją, chcąc rozprostować nogi po stosunkowo długim siedzeniu. Uczestnicy przyjęcia, którzy siedzieli obok siebie w jadalni, usiłują znaleźć sobie inne towarzystwo przy kawie. Gospodarz stara się być w pobliżu gościa honorowego, gospodyni - w towarzystwie jego małżonki. Po pewnym czasie gospodarze podchodzą do gości siedzących przy innych stolikach, chcąc w ten sposób okazać szacunek dla wszystkich zaproszonych i umożliwić zmianę miejsc, co wywiera dodatni wpływ na ożywienie rozmowy.

Kawa jest aromatycznym zakończeniem posiłku. Do kawy nie podaje się ciast, tortów, ale mogą się znaleźć czekoladki.

Kawę można pić stojąc. Podawanie jej rozpoczynamy od małżonki gościa honorowego i następnie przechodzimy do innych uczestniczek znajdujących się w pobliżu. W dalszej kolejności podajemy kawę gościowi honorowemu i pozostałym uczestnikom. Jeśli przyjęcie obsługuje kilku kelnerów, to podawanie kawy odbywa się nieco inaczej. Jeden z nich rozpoczyna podawanie od gościa honorowego, a drugi od jego małżonki.

Do kawy podaje się winiak, likier i w dalszej kolejności takie napoje, jak np. sok pomarańczowy.

Warto przypomnieć jeszcze, że: kawy dolewamy tylko wówczas, gdy filiżanka jest już pusta; winiaki są z zasady przeznaczone dla mężczyzn, likiery - dla kobiet; w czasie kawy nie podajemy napojów, które były podane przed lub w czasie posiłku. Dotyczy to wermutów, wódki, ginu i campari z tonikiem.

Pożegnanie

Po kawie, niezależnie od tego, czy była ona podana w innym pomieszczeniu, czy też przy stole w jadalni, inicjatywę powstania i pożegnania się podejmuje gość honorowy, wychodząc z założenia, że dom gospodarzy trzeba opuścić nie za wcześnie i nie za późno. Jeśli obiad rozpocznie się o godz. 20.00, najstarsi goście pożegnają się około godz. 23.00. Dobry nastrój często zatrzymuje gości na nieco dłużej. Jest to niewątpliwie jedna z oznak świadczących o udanym przyjęciu. Są jednak goście, którzy żegnają się zbyt wcześnie, w momencie żywej rozmowy i najlepszego samopoczucia innych gości. Powoduje to niekiedy niekorzystną zmianę nastroju, a nawet opuszczenie przyjęcia przez pozostałych uczestników.

Zdarza się, że gość zmuszony jest wcześniej opuścić przyjęcie ze względu na inne obowiązki. Uprzedza gospodynię o swym zamiarze w momencie przyjścia i w odpowiednim czasie wychodzi niepostrzeżenie, pokłoniwszy się jedynie gospodarzom.

Opuszczając przyjęcie goście żegnają się z innymi uczestnikami, gospodynią i gospodarzem. Jeśli jednak w śniadaniu lub obiedzie bierze udział duża liczba gości, nie ma obowiązku pożegnania się ze wszystkimi. Wystarczy w zupełności uścisnąć dłoń tych uczestników, z którymi się prowadziło rozmowę, no i oczywiście pożegnać się z gospodarzami. Wychodząc z licznego przyjęcia, staramy się, by nie zwracać na siebie uwagi i nie przeszkadzać innym uczestnikom, którzy pragną jeszcze pozostać i kontynuować rozpoczętą rozmowę.

Odchodząc goście dziękują za zaproszenie, gościnność, dobry nastrój, a gospodarze za przyjęcie zaproszenia.

Podziękowanie wyrażone przy pożegnaniu się z gospodarzami jest wystarczające. Przy najbliższym spotkaniu wspominamy miły wieczór i raz jeszcze dziękujemy. Telefoniczne podziękowanie może mieć miejsce tylko w przypadku utrzymywania bardzo bliskich stosunków.

Najczęstsze uchybienia

  1. Spożywając serwowane potrawy, pochylamy zbyt nisko głowę nad stołem, zbliżając ją do talerza. Tymczasem powinniśmy siedzieć prosto. Posługując się sztućcami, przenosimy potrawy do ust, a nie odwrotnie.

  2. Przerywając jedzenie, odkładamy sztućce tak, że częściowo znajdują się na talerzu, a częściowo na stole. Zapominamy jednak, że wzięte do rąk sztućce nie powinny więcej dotykać obrusa. Sztućce w przerwie jedzenia krzyżujemy na talerzu, a po zakończeniu - kładziemy równolegle na talerzu.

  3. Kieliszki z winem trzymamy za kielich. Powinniśmy jednak ujmować je za nóżkę.

  4. Głowy nie wspieramy na łokciach. Ręce trzymamy na stole oparte środkiem stawu przedłokciowego.

  5. Gorliwe zachęcanie do picia alkoholu jest brzydkim zwyczajem i świadczy o braku zainteresowania innym człowiekiem. Każdy spożywa alkohol według własnych możliwości i upodobań.

  6. Wygłaszanie toastów w czasie, gdy na stole znajduje się gorące danie. Toasty wznosi się między daniami. Tymczasem różnie bywa.

  7. Interesowanie się zawartością kieliszków sąsiadów, co się wyraża w powiedzeniu: „Jak to, nie wypiłeś zdrowia Jacka?”, nie świadczy najlepiej o naszej kulturze przy stole.

  8. Organizowanie toastów „regionalnych” i trącanie się kieliszkami, w których znajduje się wódka lub resztka jakiegoś alkoholu, budzi zdumienie u dbających o właściwe zachowanie się przy stole uczestników spotkania.

  9. Gospodyni rozpoczyna jedzenie i kończy ostatnia. Dość często jednak o tym się zapomina.

  10. Butelka i łokieć nie mają czego szukać na stole.

  11. Poprawianie włosów, pudrowanie twarzy, szminkowanie ust odbywa się w garderobie, a nie przy stole.

  12. Gospodyni stara się, by serwowane potrawy smakowały gościom. Po co więc zachęta wyrażana zwrotem „smacznego”. Warto z tej praktyki zrezygnować.

Cocktail-party

Cocktaile są przyjęciami odbywającymi się na stojąco, ich organizacja nie wymaga wielu zabiegów. Mogą one być małe, liczące jednak nie mniej niż 20-30 osób.

Cocktaile urządzamy w godzinach popołudniowych, a trwają dwie godziny - od 16.00 do 18.00, 17.00 do 19.00, 18.00 do 20.00, między głównymi posiłkami, tj. w porze, kiedy nie odczuwa się jeszcze głodu. Określa to oczywiście charakter poczęstunku.

Istotną cechą cocktailu jest powstawanie i rozpadanie grupek osób, co stwarza dogodne warunki do zawierania znajomości.

Przystępując do organizacji cocktailu, usuwamy z pomieszczeń kanapy, fotele i krzesła. Jeśli tego nie zrobimy, część gości usiądzie, a część będzie stała, powstaną dwie grupy „lepszych” i „gorszych”. Jedynie dla gości w starszym wieku i znajdujących się w niedyspozycji, zostawiamy kilka miejsc siedzących. Nie usuwamy natomiast stołów, szczególnie mniejszych, a nawet staramy się zwiększyć ich liczbę. Na stołach i stolikach postawione będą półmiski z kanapeczkami, słodycze, wyroby tytoniowe oraz kilka popielniczek. Stoliki wykorzystują również goście, odstawiają na nie kieliszki i szklanki, które z kolei kelnerzy możliwie szybko odnoszą do kuchni.

Poczęstunek

Na tym przyjęciu, jak sama nazwa wskazuje, dominują napoje, a w szczególności różnego rodzaju cocktaile. Poza cocktailami podajemy whisky z wodą sodową, gin z tonikiem, campari z tonikiem, wermuty. Może być również podane piwo, zwłaszcza latem. A wódka? Cocktail - to przyjęcie skromne, tymczasem wódka jest mocnym napojem alkoholowym. Nietrudno z tego wyciągnąć wniosek, że napój ten nie pasuje na przyjęciu cocktailowym i jedynie w krajach o surowym klimacie może być akceptowany. Oprócz napojów alkoholowych nie powinno zabraknąć także bezalkoholowych, takich jak sok porzeczkowy, pomarańczowy, pomidorowy.

Dobierając napoje, pamiętamy o ogólnych zasadach: napoje wytrawne są bardziej popularne niż słodkie; latem kładziemy akcent na napoje orzeźwiające, zimą na cocktaile alkoholowe.

Napoje są roznoszone na tacach. Tace drewniane lub, plastikowe przykrywa się białą serwetką.

Cocktaile odbywają się po dziennym i przed wieczornym posiłkiem, nie zachodzi więc potrzeba częstowania zimnymi i gorącymi potrawami. Podaje się małe kanapeczki z szynką, sardynkami, serem, ogórkami, pomidorami oraz kawałeczki sera, frytki, gorące kulki z mięsa, paróweczki, serniczki i inne smakołyki.

W czasie cocktailu goście stoją, trzymając w lewym ręku szklankę lub kieliszek. Jedni witają się, inni żegnają. W tych warunkach podawane kanapeczki, serniczki, kulki z mięsa itd. muszą być na tyle małe, by można je było wziąć na raz do ust. Dla każdego gościa przygotowujemy przeciętnie po 8-10 kanapeczek, kulek z mięsa i itp.

Jeszcze kilka problemów

Planując urządzenie cocktailu, wysyłamy zaproszenia na 10-12 dni przed terminem. W zaproszeniach podajemy czas trwania, np. od 16.00 do 18.00, od 17.00 do 19.00 i najczęściej nie żądamy od zaproszonego odpowiedzi potwierdzającej obecność. Na zaproszeniu nie piszemy, jaki obowiązuje strój, gdyż wiadomo, że na przyjęcia popołudniowe wkłada się ubranie wizytowe (tenue de ville, informal) lub spacerowe. Przyjęcie cocktailowe nie wymaga od kobiety specjalnego stroju. Każda modna, dostosowana do sezonu sukienka lub kostiumik w pełni się do tego nadaje.

Zaproszeni przychodzą w granicach określonego czasu, niekoniecznie punktualnie, i przebywają zależnie od możliwości. Ciągle przychodzenie i wychodzenie zaproszonych wymaga od gospodarzy, aby cały czas znajdowali się w pobliżu wejścia i mogli powitać, a następnie pożegnać gości. Gospodarz stoi pierwszy, obok niego gospodyni. Szanując ustalony przez organizatorów porządek, goście witają się z gospodarzem, a następnie z gospodynią. Odchodząc żegnają się z gospodynią, a następnie gospodarzem - w czasie wolnym od powitań i pożegnań gospodarze, nie oddalając się od drzwi wejściowych, nawiązują kontakt z gośćmi i czuwają nad przebiegiem przyjęcia.

Podczas cocktaili nie ma w zasadzie przemówień, czasami jednak gospodarz pragnie powiedzieć kilka słów, np. z okazji wręczenia odznaczenia, nagrody, pożegnania. Najbardziej odpowiednim momentem jest czas po upływie 30-40 minut od rozpoczęcia przyjęcia, wtedy bowiem jest najwięcej gości.

Zapraszając na śniadanie i obiady, dążymy do tego, aby wszyscy mniej więcej do siebie pasowali. Nie kierujemy się tą zasadą przy cocktailach. Po prostu zapraszamy gości zajmujących bardzo wysokie stanowiska i dużo skromniejsze, w podeszłym wieku i dużo młodszych. Na cocktail zapraszamy znacznie więcej gości niż na to pozwalają możliwości lokalowe, wychodząc z założenia, że stosunkowo dużo gości z różnych powodów nie przyjdzie, jak również nie wszyscy zaproszeni będą uczestniczyć w przyjęciu w tym samym czasie. Wielu gości przychodzi na cocktail nieco później, a więc np. nie o 17.00, ale o 17.15, 17.30. Przybycie jednak późniejsze i zbyt wczesne wyjście bez wyjaśnienia może dotknąć gospodarzy.

Goście nie powinni pozostawać poza określoną w zaproszeniu godzinę, gospodarze bowiem są zmęczeni długim staniem i czekają na chwilę wytchnienia.

Przyjęcia prywatne

Kolacja

Kolacja prywatna, w odróżnieniu od śniadania i obiadu oficjalnego, charakteryzuje się następującymi cechami:

  1. Gości zaprasza się osobiście lub telefonicznie.

  2. Menu jest na ogół skromne, składa się z kilku dań.

  3. Stół jest udekorowany dość prosto, a zastawa stołowa niewyszukana.

  4. Liczba gości jest mała, często ogranicza się do 1-3 par.

  5. Goście mogą być zaproszeni nieco wcześniej, np. już na godz. 18.00 lub 18-30.

  6. strój zależy od miejscowych zwyczajów. Najczęściej jednak obowiązuje ubranie wizytowe lub spacerowe.

  7. Podawanie do stołu odbywa się bez obsługi kelnerskiej.

Uwagi odnoszące się do śniadań i obiadów oficjalnych dotyczą na ogół kolacji prywatnych. Są one jednak urządzane w innych warunkach i wymagają specyficznych rozwiązań. Dotyczy to zwłaszcza zaproszenia gości, przygotowania poczęstunku i jego organizacji.

Zaproszenie gości

Kolacje prywatne nie wymagają zaproszenia na piśmie, albowiem tych kilka par można zaprosić osobiście lub telefonicznie, co z reguły następuje 5-6 dni przed przyjęciem- zapraszać może w imieniu obojga i gospodarz, i gospodyni, przy czym gospodyni zwraca się do kobiety, gospodarz do mężczyzny. Odpowiedź również przekazujemy telefonicznie lub osobiście.

zapraszając podajemy wszystkie potrzebne informacje: kiedy, gdzie, o której godzinie, jaka będzie forma przyjęcia. Wydaje się, że można pójść dalej informując, kogo się jeszcze przewiduje zaprosić. Ma to duże znaczenie, może bowiem wzbudzić radość u zaproszonych, że będą mieli okazję spędzić przyjemnie wieczór z osobami zaprzyjaźnionymi, z którymi dawno już się nie widzieli, albo też pod różnymi pozorami uchylić się od uczestnictwa, nie chcąc się spotkać z osobą, do której nie żywią specjalnej sympatii. Przekazanie informacji o obecności innych gości ma również pewne znaczenie dla kobiety, która wiedząc o tym, że się znajdzie w większym towarzystwie, postara się lepiej, „dostojniej” prezentować.

Jeśli zapraszamy np. na godz. 19.00, to goście powinni pojawić się w uzgodnionym czasie. Każde spóźnienie obraża gospodarzy i pozostałych gości. A czy dobrze świadczy o kulturze osobistej osób spóźniających się? Zaproszenie może jednak brzmieć inaczej: „Proszę przyjść między godz. 18.00 a 18.30”. Oznacza to, że gospodarze przewidują pół godziny na zebranie się gości i w tym czasie podadzą aperitif. Jest to praktyczna forma zaproszenia, umożliwia bowiem przezwyciężenie trudności komunikacyjnych. Udzielenie odmownej odpowiedzi na zaproszenie nie jest przyjemne, ale nie uwłacza gospodarzom. Można zwrócić się z zaproszeniem na następne spotkanie. Jeśli i tym razem odpowiedź będzie negatywna, to należy dobrze się zastanowić, czy wypada z taką propozycją wystąpić po raz trzeci.

Nie musimy od razu odpowiadać na zaproszenie, zwłaszcza gdy nie jesteśmy pewni, czy rzeczywiście będziemy w stanie z niego skorzystać. Odpowiadamy po prostu: „Dziękuję, muszę porozumieć się z żoną, sprawdzić swoje zajęcia w kalendarzu”. Odpowiedzi jednak udzielamy nie zwlekając, możliwie najszybciej.

Nie powinniśmy przyjmować zaproszeń, gdy nie przejawiamy zainteresowania w utrzymywaniu kontaktów z zapraszającymi. Jeśli jednak przyjęliśmy zaproszenie, korzystamy z niego, przybywamy o określonej godzinie i zachowujemy się tak, aby nikt z obecnych nie mógł powiedzieć, że spełniamy tylko obowiązek. Odwołanie swego udziału następuje jedynie z ważnego powodu.

Zdarza się, że wbrew naszej woli nie możemy wykorzystać zaproszenia. Przyczyny mogą być różne: np. choroba, wyjazd, zajęcia służbowe. Takie zaproszenie pociąga za sobą potrzebę rewanżu, jeśli zamierzamy z zapraszającymi utrzymywać stosunki towarzyskie. Rewanżując się, przestrzegamy w miarę możliwości zasadę, że forma przyjęcia powinna być podobna. Będąc zaproszonym na kolację, nie odwzajemniamy się zaproszeniem na kawę. Jednakże nie w tym leży istota sprawy. Chodzi o poczuwanie się do rewanżu w formie, jaka jest możliwa w sytuacjach poszczególnych ludzi. Nie należałoby w tym przypadku zapominać, że osoba, która nie zamierza się odwzajemniać, nie powinna przyjmować zaproszeń.

Przygotowanie

Odbywa się ono w kilku etapach. Na tydzień przed przyjęciem ustalamy menu, dobieramy odpowiednie napoje, sporządzamy listę potrzebnych artykułów żywnościowych i dokonujemy zakupów. Następnie sprawdzamy, w jakim stanie znajduje się obrus i serwetki, kontrolujemy szkło, sztućce, czyścimy je, odświeżamy. Przeglądamy lichtarze, kupujemy świece.

Na dwa dni przed przyjęciem odbywa się gruntowne sprzątanie. Obejmuje ono odkurzenie dywanów i mebli, odświeżenie podłóg, czyszczenie flakonów i popielniczek, ułożenie na właściwym miejscu książek, schowanie zbędnej garderoby do szaf, przygotowanie potrzebnej liczby wieszaków. Porządek w mieszkaniu nie tylko świadczy o kulturze domu, ale i przyczynia się do wytworzenia miłego nastroju.

W dniu przyjęcia przystępujemy do dalszych prac. Przede wszystkim ustawiamy stół, nakrywamy obrusem, który może być zarówno biały, jak i kolorowy (pastelowy), ustawiamy talerze, kieliszki, sztućce oraz dekorujemy, wykorzystując do tego celu kwiaty i świece. Nakrycie stołu zależy od ustalonego menu i dobranych napojów.

Z kolei chłodzimy wodę, wódkę i białe wino, jeśli oczywiście będzie podane, przygotowujemy orzeszki, paluszki, filiżanki do kawy, łyżeczki, cukier. Obok stołu ustawiamy też mały stolik lub rezerwujemy odpowiednie miejsce na kredensie, gdzie tuż przed przyjściem gości postawimy napoje, aby w ten ułatwić sobie pracę przy napełnianiu kieliszków.

Nieraz warunki lokalowe są bardzo skromne, niemniej i wtedy ludzie się spotykają, wzajemnie u siebie goszczą. Niezależnie do tego, czy posiłek będzie się odbywać w tym samym pomieszczeniu, w którym się wszyscy zbiorą, czy też w innym, stół nakrywamy przed przyjściem gości. Gdy gospodarze rozporządzają tylko jednym pomieszczeniem, goście witając się i prowadząc rozmowę, nie wykazują żadnego zainteresowania stołem, udają po prostu, że nie widzą dekoracji, ustawionych kieliszków, położonych sztućców.

Menu

Biorąc pod uwagę, że gospodarze sami przygotowują przyjęcie, nie korzystając z pomocy kuchennej i obsługi kelnerskiej, dobór menu ma istotne znaczenie. Ustalamy je w ten sposób, aby składało się z kilku dań, które można przygotować przed przyjściem gości, i nie było pracochłonne. Na przykład gospodarze ustalili następujące menu i napoje:

Karp w galarecie - wódka wyborowa

Stek cielęcy, - wino czerwone wytrawne

cytryna, groszek,

frytki, sałata zielona

Lody truskawkowe

Kawa - winiak, likier -

sok pomarańczowy

lub porzeczkowy.

Oprócz wymienionych napojów gospodarze przewidzieli wodę mineralną, serwowaną podczas spożywanych dań, oraz sok pomidorowy i tonik z gorzkim wermutem, które będą podane przed obiadem dla zaostrzenia apetytu.

Ustalone menu nie jest pracochłonne i może być przygotowane przed przyjściem gości. Gospodarze przyrządzają rybę w galarecie i rozkładają na talerzyki w formie gotowych porcji, a na trzy godziny przed początkiem obiadu przystępują do przygotowania dania mięsnego, które w odpowiednim czasie zostanie tylko podgrzane. Lody na deser kupią przed obiadem i przechowają w zamrażalniku.

W bilansie czasu przewidzianego na przygotowanie obiadu rezerwujemy około godziny na umycie się i ubranie oraz krótki wypoczynek, gdyż zmęczenie widoczne na twarzach nie najlepiej wpływa na nastrój i samopoczucie zaproszonych. Na pół godziny przed przyjęciem gospodarze są gotowi i czekają na pojawienie się pierwszych gości.

Staranne przygotowanie zawsze ma duży wpływ na przebieg przyjęcia i przyczynia się do wytworzenia przyjemnej atmosfery. Uwaga ta ma jednak szczególne znaczenie podczas przyjęć urządzanych bez pomocy kuchennej i obsługi kelnerskiej. Wszystko, co tylko jest możliwe, przygotowujemy przed przyjściem gości i dokładnie ustalamy, co należy do obowiązków żony, a co do męża.

Powitanie gości

Sposób powitania gości zależy od tego, czy szatnia jest obsługiwana przez jednego z członków rodziny, np. dorastającego syna, czy też przez gospodarza. W pierwszym przypadku po wejściu gości osoba obsługująca szatnię pomaga zdjąć garderobę i ewentualnie rozwinąć kwiaty. Goście wchodzą do pokoju, gdzie witają ich gospodarze. W drugim wypadku gospodarz spotyka gości przy drzwiach wejściowych, pomaga zdjąć garderobę i wprowadza do pokoju, gdzie wita ich gospodyni.

Przy barku

Bar pojawił się mniej więcej przed 150 laty, w czasie wielkiej kolonizacji Ameryki. Pionierzy tego kraju farmerzy, myśliwi, płuczkarze złota po całodziennej ciężkiej pracy przychodzili do najbliższych osiedli, by zaopatrzyć się w artykuły pierwszej potrzeby i odpocząć przy dobrze przygotowanych cocktailach, przechowywanych w okratowanej szafie, przed którą znajdowała się lada, nazywana barier, co w języku angielskim oznacza - ogrodzenie, zapora, szlaban. Następnie dla wygody skrócono tę nazwę i okratowaną szafę z ladą nazwano barem.

W stosunkowo krótkim czasie zmieniła się też i jego rola, bar bowiem stał się miejscem kontaktów, zawierania transakcji, spotkań politycznych, barman zaś nie tylko mieszał cocktaile, ale będąc człowiekiem dobrze zorientowanym w aktualnych problemach środowiska, udzielał informacji i spełniał rolę pośrednika.

Barek w domu nie spełnia oczywiście takiej roli, ale jest potrzebny. Symbolizuje niewątpliwie nowoczesność, jest - obok stołu - miejscem kontaktów towarzyskich, pozwala na łatwe nawiązanie rozmowy, umożliwia dobór odpowiednich napojów. Biorąc pod uwagę obecność abstynentów, gości „za kierownicą” lub po przebytej chorobie, nie może zabraknąć w barku napojów umożliwiających przygotowanie cocktailu bezalkoholowego.

W barku powinny się znajdować:

Barek w domu, urządzony nawet w skromnych warunkach, oddaje duże usługi w czasie podejmowania gości. Często jednak warunki domowe nie pozwalają na urządzenie nawet małego barku. Zapraszając gości, możemy jednak urządzić barek prowizoryczny, wykorzystując do tego celu mały stolik na kółkach. Ustawiamy na nim butelki z wermutem, wódką, ginem, whisky, wodą sodową, tonikiem, dzbanek z sokiem oraz kieliszki, szklanki, termos z lodem itp.

Po przybyciu gości gospodarz proponuje różne napoje, przygotowuje cocktaile, a następnie wychodzi do jadalni, zapala świece, ustawia butelki na przygotowanym stoliku lub kredensie, napełnia kieliszki wódką, szklaneczki wodą i wraca, z kolei gospodyni opuszcza gości, stawia na stole talerzyki z przystawką i chleb.

Rozsadzenie gości

W czasie przyjęć prywatnych uczestniczą znajomi, przyjaciele, krewni. Wszyscy oni - jak ludzie w ogóle - są wrażliwi na punkcie poszanowania własnej godności i uważnie obserwują, czy właściwie zostali zaproszeni, czy godnie powitani i w odpowiednim miejscu posadzeni. I właśnie temu ostatniemu problemowi poświęcimy kilka uwag. Powstaje pytanie, czy rozsadza się gości przy stole podczas przyjęć prywatnych odbywających się w gronie przyjaciół? Najczęściej nie rozsadza się, wychodząc z demokratycznej zasady, że wszystkie miejsca są honorowe, a najlepsze te, które zapewniają miłe sąsiedztwo i umożliwiają przyjemne spędzenie czasu. Zatem każdy z uczestników przyjęcia ma prawo powiedzieć: „Siedziałem na honorowym miejscu”. Ale i w tych bezpośrednich stosunkach obowiązują pewne reguły, podyktowane potrzebą prowadzenia żywej i interesującej rozmowy. Stąd też nie sadzamy obok siebie osób, które przebywają stale razem. Dotyczy to męża i żony, rodzeństwa. Przecież już wszystko sobie powiedzieli w domu. A czy będzie dobrze, jeśli razem usiądą dwie panie? Chyba nie najlepiej, bo wiadomo... Nie sadzamy też razem ludzi nie darzących się sympatią. Rozmowa będzie wymuszona, zniknie uśmiech z twarzy. Jest jeszcze jeden problem. Gdzie usiądą gospodarze? Zajmą oni takie miejsca, aby pełniąc swoje obowiązki, nie przeszkadzali innym uczestnikom przyjęcia. Dodajmy jeszcze, że niektórzy goście przychodzą z dziećmi. Gdzie usiądą? Dla nich przygotowuje się osobny stolik.

Podawanie do stołu

Po zajęciu miejsc zaczyna się nowy, znacznie trudniejszy etap. O ile poprzednie prace, wymagające nieraz dużego wysiłku, były wykonywane poza zasięgiem wzroku gości, o tyle w czasie samego przyjęcia wszystko jest widoczne i goście źle się czują, jeśli gospodyni krąży między jadalnią i kuchnią, jest w ciągłym ruchu. Podawanie do stołu jest problemem trudnym do rozwiązania, stąd też można odejść w pewnym stopniu od zasad obowiązujących w tej dziedzinie. Obowiązki związane z podawaniem przypadają gospodyni i gospodarzowi. Podstawowa jednak rola przypada gospodyni, która czuwa na całością, zajmuje się głównie podawaniem przygotowanych dań, a gospodarz - napełnianiem kieliszków i szklanek napojami. Sprzątnięcie i odniesienie naczyń do kuchni - to sprawa zarówno gospodyni, jak i gospodarza.

W czasie przyjęć prywatnych menu składa się - nie licząc kawy - z przystawki, zupy, dania mięsnego i deseru. Przystawka znajduje się najczęściej na stole przed wejściem gości do jadalni i w ten sposób odpada problem podania. Gospodyni podaje zupę i danie mięsne, a gospodarz naczynia z sosem i sałatą.

Chcąc jednak odciążyć gospodynię i stworzyć jej większe możliwości zajęcia się gośćmi, danie mięsne serwuje zarówno gospodyni, jak i gospodarz.

Dobór napojów i serwowanie to zadanie gospodarza. Nalewanie rozpoczyna od kieliszków uczestniczek i kieliszka własnej żony. W dalszej kolejności napełnia kieliszki gości płci męskiej. Butelki z wódką, winem i innymi napojami nie powinny stać na stole.

Trzy razy „nie”

Kolacja trwa najczęściej 2-3 godziny. Goście żegnają się w pomieszczeniach, gdzie się odbywało przyjęcie i następnie są odprowadzani przez gospodarza do szatni. Gospodarze są uprzejmi, zadowoleni z przybycia gości, okazują dużą gościnność, która jednak nie przybiera formy przymusu towarzyskiego. Dotyczy to zmuszania do picia alkoholu, zbyt gorliwego zachęcania do spożywania przygotowanych dań. Przymus nie powinien również mieć miejsca w nakłanianiu do przedłużenia pobytu. Jeśli goście wyrażają chęć podziękowania za gościnę i opuszczenia domu, nie stosujemy nacisku w formie nawet najdelikatniejszej.

Kolacja stół-bufet

Jest to odmiana kolacji i bywa urządzana w czasie między godz. 18.00 a 20.00. Cechą charakterystyczną tej formy przyjęcia są bufety z potrawami i napojami. Ta forma przyjęcia jest łatwa w organizacji, nie wymaga dużej jadalni, odpowiedniego stołu, jednakowych krzeseł. Umożliwia też zaproszenie znacznie większej liczby gości, niż można posadzić przy stole, stwarza swobodniejszą atmosferę, gdyż goście i gospodarze nie są przywiązani do jednego miejsca, mogą je zmieniać w zależności od zainteresowań i potrzeby.

Bufet z zakąskami

Stół ustawiamy pośrodku jadalni, aby był dostępny ze wszystkich stron. Kładziemy na nim w jednym lub w dwóch miejscach talerzyki, widelce, noże oraz serwetki. Mogą być one papierowe. Stół dekorujemy kwiatami i umieszczamy świece. Na stole znajdą się zimne zakąski, szprotki, sardynki, ryba w galarecie, szynka, pieczeń, sałatki, grzybki itp. Uzupełnieniem zimnych zakąsek jest danie gorące, np. strogonow, bigos, podawane w środku przyjęcia. Na zakończenie podaje się aromatyczny napój - kawę.

Bufet z napojami

Napoje - jak zawsze są dostosowane do przygotowanych potraw. Ponieważ na stole znajdą się bardzo różne wytwory sztuki kulinarnej, istnieje możliwość podania rozmaitych napojów. A więc wino - wytrawne białe i czerwone, wódki - wyborowa i żubrówka, soki - porzeczkowy i pomidorowy oraz do kawy winiak i likier.

Biorąc pod uwagę organizację przyjęcia, istotną sprawą jest właściwe rozmieszczenie bufetów z napojami. Często są one ustawione na końcach stołu, obok półmisków z zakąskami, co przy większej liczbie gości utrudnia dostęp do stołu. Dlatego też znacznie lepiej jest ustawić napoje na kredensie lub na jakimś specjalnie przygotowanym stole, aby goście, odchodząc od bufetu z potrawami, mogli po drodze wziąć kieliszek wina, wódki lub szklankę jakiegoś soku.

Przebieg przyjęcia

Goście zaproszeni na kolację (stół-bufet) przybywają o oznaczonej godzinie. Po pojawieniu się pierwszych gości podaje się aperitif, następnie gospodyni zaprasza do jadalni. Pierwsze wchodzą panie, za nimi panowie, na końcu gospodarz. Goście biorą talerzyki, widelce, noże i obsługują się sami. Z kolei podchodzą do bufetu z napojami. Po wzięciu kieliszka z jakimś napojem zajmują miejsce przy dowolnie wybranym stoliku. W ten sposób powstają grupki oparte na sympatii i wspólnych zainteresowaniach. Goście nie siedzą na tych samych miejscach przez cały czas, zmieniają je i w ten swobodny sposób powstają coraz to nowe grupy, umożliwiając utrzymanie kontaktu z wieloma uczestnikami przyjęcia.

Żyjemy w dość trudnych warunkach lokalowych. Często życie nasze upływa w M-2 lub M-3. Zaproszenie nieco większej liczby gości na kolację w takiej sytuacji nie jest możliwe. Ale forma przyjęcia zwana kolacją stół-bufet ułatwia nam przezwyciężenie lokalowej ciasnoty. Warto o tym pamiętać.

Przyjęcie na działce

Cywilizacja jest niewątpliwie dobrodziejstwem człowieka. Ciągły jednak ruch, gonitwa, hałas nie wpływają korzystnie, powodując zmęczenie i pasywność. Nic też dziwnego, że ludzie, chcąc odprężyć się, zregenerować swoje siły szukają kontaktu z naturą, by spędzić czas wolny w ciszy, bez telefonów, z dala od gwaru miejskiego i licznych kontaktów, trwałych i chwilowych, z innymi ludźmi. Służą temu campingi, domki letnie i działki usytuowane nad jeziorami, wśród lasów i pięknych pól.

Na działkach hoduje się rozmaite kwiaty i krzewy ozdobne, sadzi drzewa, które chronią przed ciekawym wzrokiem najbliższych sąsiadów. Nikt przecież nie chce być obserwowany, w jaki sposób spędza wolny czas.

Ale trudno przez cały urlop żyć w odosobnieniu, tylko czytać książki i gazety, leżakować i zajmować się uprawą różnych roślin. Dlatego też nasze kontakty towarzyskie przenosimy na łono natury, składamy i przyjmujemy wizyty oraz urządzamy przyjęcia, zapraszając przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Takie imprezy umożliwiają relaks i przyjemne spędzenie czasu na powietrzu.

Zaproszenie gości

Gości zapraszamy na 8-10 dni przed przyjęciem, mówiąc: „Przyjedźcie do nas np. w sobotę około godz. 13.00 lub w piątek orientacyjnie o 16.00”. Takie zaproszenie oznacza, że gospodarze przewidują czas na zebranie się gości i podadzą aperitif. Zapraszając, dokładnie informujemy o sposobie dojazdu, a w uzasadnionych wypadkach możemy przesłać szkic sytuacyjny, ułatwiający odnalezienie miejsca spotkania. Jeśli goście przyjeżdżają pociągiem, witamy ich na dworcu. I uwaga. Udając się na działkę nie zabieramy psa, zwłaszcza gdy gospodarze mają swego przyjaciela lub nie lubią zwierząt.

Nieproszony gość

Niekiedy sytuacje się komplikują. Nieoczekiwanie przyjeżdża ktoś z rodziny. Powstaje problem: zrezygnować z udziału w przyjęciu czy też udać się na nie z nieproszonym gościem? Zaproszeni nie będą przecież siedzieć przy stole według hierarchii zajmowanych stanowisk. Jedzenia też wystarczy. W takiej sytuacji można gościa zabrać ze sobą, nie popełniając nietaktu.

Ubiór

Mężczyźni, idąc na obiad lub kolację, wkładają ubranie wizytowe lub spacerowe, a kobiety sukienkę wizytową. Stroje te jednak nie pasują na działce, gdyż przyjęcie odbywa się na świeżym powietrzu, w atmosferze luzu, pełnej swobody. Do tej atmosfery powinien też być dostosowany ubiór. Najodpowiedniejszym zatem strojem jest ubranie weekendowe. Jedynie w przypadku, gdy gospodarze poinformują, że przyjęcie jest urządzone np. z okazji imienin lub rocznicy ślubu, można włożyć ubranie sportowe koordynowane a kobieta - letnią, kolorową sukienkę, podkreślającą charakter sezonu.

Kwiaty

W naszym kraju upowszechnił się piękny zwyczaj wręczania kwiatów w czasie składania wizyty lub uczestniczenia w przyjęciach. Zwyczaj ten jest dość często praktykowany i podczas odwiedzin przyjaciół na działce. Gospodyni, przyjmując kwiaty, dziękuje i jednocześnie niekiedy przypomina sobie rosyjskie powiedzenie: „Do Tuły nie jedzie się z samowarem”, bo - jak wiadomo - w tym mieście produkuje się ten sprzęt. Ale co mają wspólnego samowary z kwiatami? A właśnie mają. W Tule jest dużo samowarów, a na działce mnóstwo kwiatów. Gospodarze dbają, by ich działka wyglądała ładnie, nie gorzej od sąsiadów, i hodują kwiaty rozmaitych gatunków. Czy w tej sytuacji odpowiednim prezentem są właśnie kwiaty? Wydaje się, że byłoby znacznie lepiej przynieść jakieś ciasto, słodycze, gatunkowy napój.

Przygotowanie

Przyjęcie na działce - jak każde inne tego rodzaju przedsięwzięcie - wymaga przygotowania. Przede wszystkim musimy pomyśleć o grillu, który jest głównym elementem przyjęcia. A gdy nie ma tego urządzenia? Nic nie szkodzi. Możemy przecież przygotować go własnym sposobem. Nie wymaga to wielkiego wysiłku, niezbędna jest tylko fantazja. Wystarczy wziąć jedynie dwie cegły lub dwa większe kamienie i starą siatkę lub zbędną kratę okienną. W ten sposób wykonany grill umożliwia przyrządzenie różnych potraw z wieprzowiny, wołowiny, cielęciny itp. Przygotowując grill nie można zapomnieć o węglu drzewnym, który powinien być dobrze wysuszony na słońcu.

Następny problem to stół. Najczęściej na działce nie ma dużego stołu. Robimy więc go, ustawiając dwa kozły i kładąc na wierzch deski lub drzwi. W ten sposób zrobiony stół zaściełamy folią plastikową lub ceratą.

Na działce goście przebywają dość długo. Musimy więc pomyśleć o sanitariatach i o zaopatrzeniu ich w mydło i papierowe ręczniki. Nie można też zapomnieć o koszu na odpadki.

Warto chyba wspomnieć, że organizując przyjęcie na działce, nie używamy porcelany i wyszukanych sztućców. Po prostu zaopatrujemy się w tekturowe lub plastikowe talerze, kubki i sztućce, które po wykorzystaniu wędrują do kosza. Stół ustawiamy w odległości kilku metrów od grilla.

Menu

Jednym z ważniejszych elementów przyjęcia jest oczywiście menu. Duży wpływ na jego ustalenie ma pora roku i pogoda. Latem, w czasie upałów, podajemy dania lekkie, a zimą - ciężkie, bardziej sycące. Wykorzystując właściwości pór roku, podajemy późną wiosną i latem np. kurczaki, szparagi, poziomki, truskawki. Jesienią zaś i zimą - dziczyznę, kaczki, gęsi, indyki. W ten sposób przygotowane menu jest chętnie widziane przez gości i - co nie jest bez znaczenia - obniża wydatki. Uwagi te w pełni dotyczą przygotowania menu na przyjęcie organizowane na działce. Kierując się nimi gospodarze ustalili, że podadzą:

Chłodnik litewski z kartoflami

Kiełbaski z grilla

Kompot z rabarbaru lub truskawki

Kawa

Po przybyciu gości na działkę gospodarze podali sok pomidorowy i grejpfrutowy oraz gin z tonikiem. Do chłodnika nie przewidzieli żadnego napoju. Do kiełbasek podali wino czerwone i piwo. Jedni goście wolą pić wino, inni piwo, a jeszcze inni - abstynenci i „za kierownicą” - zadowolą się sokiem. Gospodarze zrezygnowali z podania jakiegokolwiek napoju do deseru. A kawa? Nie obeszło się bez winiaku i likieru.

Przebieg przyjęcia

Przystępując do przygotowania przyjęcia, gospodarze dokonali podziału czynności: gospodarz zajmie się grillem, a gospodyni - chłodnikiem. Rodzi się jednak pytanie, jak się przygotowuje to smaczne danie? Otóż do zimnej, przegotowanej wody wkładamy gotowane i starte na jarzynowej tarce czerwone buraczki. Następnie dodajemy dużo gęstej śmietany, trochę soli, cukru i kwasku cytrynowego oraz nieco koperku i pokrojonego na drobne plasterki ogórka. Po nalaniu chłodnika do talerza wkładamy połowę jajka ugotowanego na twardo. Do chłodnika podajemy również gotowane kartofle. Goście obsługują się sami. Gdy się je taki wspaniały chłodnik, przypomina się zdanie z Pana Tadeusza: ”I chołodziec litewski milczkiem żwawo jedli”. Po spożyciu chłodnika, co nie obywa się bez repety, zjawia się gospodarz w fartuchu, rozpala grill i przygotowuje kiełbaski. W tym czasie na stole pojawią się: sałata, pomidory, sosy, chleb oraz napoje - soki, piwo, wino. Na stole nie może zabraknąć papierowych serwetek. Gospodarzowi pomagają zaprzyjaźnieni goście.

Kiedy można położyć przygotowane kiełbaski na ruszt? Otóż dla nowicjuszy powiemy, że można położyć dopiero wówczas, gdy zniknie płomień, a węgiel będzie już rozżarzony. Jedni goście lubią kiełbaski bardziej wypieczone, inni mniej. Podchodzą więc do gospodarza i wyrażają swoje życzenia. I to danie jest również godne uwagi.

Po zjedzeniu deseru następuje przerwa. Jedni pójdą na spacer do lasu, inni pozostaną na działce i nawiążą przyjemną towarzyską rozmowę. Gdy wszyscy wrócą ze spaceru, podaje się aromatyczną kawę, winiak i likier.

Uwagi końcowe

Po przyjęciu odbywającym się w mieszkaniu goście żegnają się i dziękują za gościnność, a gospodarze za przyjęcie zaproszenia. Sprzątnięcie i doprowadzenie mieszkania do porządku należy oczywiście do gospodarzy. Na działce bywa niekiedy inaczej. Pełny luz panuje i w tej dziedzinie. Goście podejmują inicjatywę uporządkowania terenu, likwidację prowizorycznie urządzonego stołu, ustawienie na właściwym miejscu krzeseł i leżaków. Należy to ocenić jako czyn zasługujący na pochwałę, świadczący o wysokiej kulturze osobistej gości.

Pod wspólnym dachem

Własne mieszkanie

Mieszkanie - ośrodek życia osobistego i rodzinnego - zapewnia bezpieczeństwo, spokój i wygodę w codziennym życiu oraz umożliwia utrzymanie higieny i przygotowanie posiłków, w swej aktywności zawodowej pełnimy rozmaite role społeczne - księgowego, lekarza, nauczyciela, trenera itp. Wymaga to przestrzegania określonych sposobów zachowania się. Tymczasem we własnym mieszkaniu jesteśmy po prostu sobą, pędzimy intymne życie, wolne od nakazów i zakazów przełożonych; robimy to, co nam się podoba. Możemy wygodnie położyć się na kanapie i czytać książkę, możemy słuchać muzyki, albo też nucić piosenkę, która akurat wpadła nam do głowy. Ale i we własnym mieszkaniu, będącym miejscem codziennego wypoczynku, obowiązują także pewne rygory. Nasze zachowanie nie może przeszkadzać innym domownikom, którzy również chcą wypocząć i organizować swój czas według własnych potrzeb i upodobań.

Nasze postępowanie nie może też naruszać spokoju sąsiadów i zakłócać ich normalnego trybu życia. I wreszcie styl naszego zachowania się nie powinien przypominać ludzi rubasznych. Nietrudno stąd wyciągnąć wniosek, że niezależnie od miejsca i sytuacji, w której się znajdujemy, obowiązują nas normy i reguły postępowania określające stosunki międzyludzkie. Nie ma podwójnych zasad, spośród których jedne warunkują domowe życie, a drugie - poza domem. Jeśli ktoś tak myśli, to popełnia duży błąd.

O jakości mieszkania decyduje nie tylko jego wielkość, ale i to, czy izoluje ono od innych ludzi, gwaru ulicy i umożliwia zapewnienie własnego miejsca wszystkim domownikom. Nie można jednak zapomnieć, że zawsze decydującym czynnikiem jest człowiek i jego stosunek do innych ludzi. Brak wzajemnej życzliwości, ciągłe kłótnie i nieporozumienia, podejrzliwość utrudniają harmonijne współżycie nawet w najlepiej urządzonym mieszkaniu.

Drugim zadaniem mieszkania jest zapewnienie warunków niezbędnych przy utrzymywaniu kontaktów towarzyskich. W życiu nikt nie chce być sam, od czasu do czasu zapraszamy przyjaciół i znajomych. Wymaga to odpowiedniego urządzenia mieszkania. Gości jednak przyjmujemy kilka razy do roku, tymczasem dzieci na co dzień powinny mieć swój kąt, gdzie odrabiają lekcje i organizują zabawę, dorośli zaś odpowiednio wyposażone miejsce pracy i wypoczynku.

W mieszkaniu spędzamy znaczną część życia, nic też dziwnego, że sposób jego urządzenia wyraża nasze dążenia, indywidualne upodobania i kulturę. W gustowanie i praktycznie urządzonym mieszkaniu chętnie się przebywa i nikt się nie nudzi, ani mąż, ani żona, ani osoby, które nas odwiedzają. Nie znajduje w nim zastosowania porzekadło: „Żeń się, przyjacielu, żeń, bo kawaler nudzi się wszędzie, a żonaty tylko we własnym domu”.

Sąsiedzi

Pod wspólnym dachem domów miejskich przebywają setki ludzi. Mieszkają oni wprawdzie w „swoich czterech ścianach”, ale mają sąsiadów pod sobą, nad sobą i obok. Różnią się oni wiekiem, wykształceniem, zawodem i zainteresowaniami, obyczajami i stylem życia. Za każdym progiem znajduje się inny świat. Staje się to niekiedy źródłem nieporozumień utrudniających zgodne współżycie.

Starsi wiekiem, zmęczeni długą pracą zawodową pragną spokoju; denerwują ich głośne harce rozbawionych dzieci w sąsiednim mieszkaniu. Tymczasem rodzice są zadowoleni, że ich pociechy wesoło się bawią, organizując swój czas samodzielnie. Rodzice po prostu zapominają, że nie mieszkają sami, a ich dzieci naruszają spokój innych.

We wspólnym domu wielkomiejskim człowiek jest niemal anonimowy. Znajomych i przyjaciół ma się bowiem najczęściej z dala od miejsca zamieszkania, nierzadko w różnych dzielnicach miasta. Dotyczy to także kontaktów zawodowych oraz instytucji kulturalno-rozrywkowych i usługowych, wartki tryb życia powoduje, że człowiek we własnym mieszkaniu szuka spokoju, unikając stosunków towarzyskich z sąsiadami. Dawniej można było udać się do sąsiadki, aby pożyczyć szczyptę soli, czasem jakieś narzędzie. Dziś raczej to się nie zdarza, a efekt tego jest taki, że nie ma plotek, nikt nie przychodzi kilka razy dziennie bez zapowiedzi i nie przeszkadza w realizacji zaplanowanych zajęć. Nowy mieszkaniec nie składa wizyt nawet najbliższym sąsiadom, ale w czasie przypadkowego spotkania może się przedstawić, zamieniając kilka słów.

Nie oznacza to wcale, że mieszkańcy jednej klatki schodowej są głusi i ślepi na wszystko, co się wokół dzieje. Wśród sąsiadów znajdują się niekiedy ludzie starsi, nie w pełni sprawni fizycznie. Załatwienie drobnej sprawy w administracji domu czy nawet kupno gazety stwarza im duże trudności. Pomagając tym ludziom, dajemy dowody pięknej bezinteresownej życzliwości.

W każdym domu jest regulamin, który określa obowiązki administracji, gospodarza domu i mieszkańców. Konsekwentne jego przestrzeganie ma niewątpliwie duży wpływ na stworzenie dobrych stosunków sąsiedzkich. Życie jednak we wspólnym domu nie daje się uregulować wyłącznie przepisami. Regulamin nakazuje zachowanie ciszy między godz. 22.00 a 6.00. Można jednak dokuczyć sąsiadom w innym czasie, grając na przykład zbyt głośno na instrumentach muzycznych czy też chodząc po mieszkaniu w drewniakach. W układaniu zatem wzajemnych stosunków ważną rolę odgrywa kultura osobista współmieszkańców.

Domy są na ogół akustyczne, co umożliwia naruszenie spokoju sąsiadów. Głośne rozmowy i śpiewy w późnych godzinach nocnych, trzaskanie drzwiami, nastawianie radia i telewizji ponad normalną potrzebę, branie kąpieli i uruchamianie pralki po godz. 22.00 - oto niektóre tylko czynności świadczące, że nie liczymy się z innymi współmieszkańcami, postępując w swoim mieszkaniu według zasady: „Wolnoć Tomku w swoim domku”.

Kto jest zatem dobrym sąsiadem? Oczywiście ten, którego się słyszy najmniej. Okazuje on szacunek dla sąsiadów, nie narusza ich spokoju. Czy nie prowadzi to jednak do tego, że stajemy się niewolnikami we własnym mieszkaniu? Odpowiedź jest oczywiście jednoznaczna: nie, bo i nasi sąsiedzi powinni również stosować się do tych samych zasad, co zapewnia spokój i harmonijne współżycie.

Od czasu do czasu jednak zapraszamy gości, z którymi nie będziemy przecież rozmawiać szeptem i nie zmusimy do opuszczenia naszego mieszkania tuż po wybiciu godz. 22.00. Ale nasi sąsiedzi urządzają także kilka razy do roku spotkania towarzyskie i tak jak my naruszają spokój. Na to już nie ma rady. Chcąc jednak przygotować sąsiadów, informujemy o planie zaproszenia gości i jednocześnie przepraszamy, że wieczorem określonego dnia będzie trochę głośniej. Sąsiedzi mogą pójść do kina, teatru lub zaplanować jakieś inne zajęcie. Mogą też pozostać w domu, mając przekonanie, że sąsiedzi są kulturalni, a wszystko, co się u nich dzieje, znajduje nasze przyzwolenie.

Znacznie gorzej jest jednak, gdy spotkania towarzyskie, np. brydż, odbywają się na przemian raz na tydzień. W rezultacie w jednym tygodniu słychać bezładne rozmowy i gwałtowne śmiechy do późnych godzin nocnych, a w następnym tygodniu samotnie pozostawiony pies godzinami wyje żałośnie. Dodajmy do tego, że po zakończeniu spotkania goście żegnają się na klatce schodowej długo i głośno. A co o tym myślą inni mieszkańcy?

Wierny przyjaciel

„Chcemy mianowicie porównać miłość macierzyńską z przywiązaniem psa do człowieka, do tego poszczególnego człowieka, którego on miłuje swym bezwzględnym, wyróżniającym przywiązaniem. Bywa to wierność nie mająca granic trwałości i oddania” pisał nasz wielki myśliciel Tadeusz Kotarbiński. Piękne to i prawdziwe słowa. Pies okazuje wielkie przywiązanie, wita nas serdecznie, gdy wracamy z pracy, wybacza szybko wyrządzone mu krzywdy. Dlaczego więc powstało aż tak wiele przykrych powiedzeń na jego temat? Przypomnijmy chociażby kilka z nich: „Daj psu chleba, a pies psem”, „Francuski piesek”, „I pies by tego nie jadł”, „I pies z kulawą nogą o to się nie spyta”. Nie wszyscy lubią zwierzęta w ogóle, a co dopiero mówić o psach, które naruszają spokój, zanieczyszczają podwórze, wywołują uczucie strachu.

Właściciel lubi swego psa, najmilszego towarzysza życia i często pozwala mu na wszystko, co oczywiście nie jest najsłuszniejsze. Inaczej jednak ustosunkowują się niektórzy sąsiedzi uważając, że zwierzę narusza ich spokój. Trzymanie psa nakłada na właściciela pewne obowiązki nie tylko w stosunku do czworonoga, ale i w stosunku do sąsiadów. Te ostatnie sprowadzają się w głównej mierze do tego, by pies bez opieki nie biegał po klatce schodowej, nie szczekał na balkonie, nie niszczył kwiatów w ogródku.

Na klatce schodowej

Mieszkanie - jak już o tym wspomnieliśmy - jest ośrodkiem życia osobistego i rodzinnego, a klatka schodowa - miejscem „styku” towarzyskiego. Tu spotykają się współmieszkańcy i mają sposobność okazać wzajemną uprzejmość. Najprostszym jej wyrazem jest właśnie piękny ukłon. Mieszkańców tej samej klatki schodowej pozdrawiamy, jeśli nawet znamy ich tylko z widzenia. Pierwszy pozdrawia ten, kto wchodzi. Dzieci natomiast kłaniają się wszystkim. Przypominamy jeszcze te zasady, o których mówiliśmy wcześniej : idąc z kobietą, mężczyzna kroczy tuż za nią, a schodząc na dół - przed nią. Mężczyzna, spotykając na schodach kobietę lub starszą osobę, ustępuje miejsca przy poręczy. W identyczny sposób postępuje, idąc z kobietą. Na wąskich schodach zatrzymuje się na zakręcie lub półpiętrze i czeka, póki osoby starsze lub kobiety nie przejdą dalej.

W windzie

Z windy korzysta się kilka razy dziennie, jest więc ona miejscem, gdzie najczęściej spotykają się sąsiedzi mieszkający na jednej klatce schodowej. Ten krótki kontakt sąsiadów umożliwia wymianę kilku zdań chociażby na temat pogody.

Życie nasze przebiega w ciągłym pośpiechu, niemniej zachowanie powinno się odznaczać spokojem. Nie dajemy dobrego świadectwa o sobie, jeśli denerwujemy się, że ktoś nie może sprawnie wysiąść z windy, przytrzymując ją nieco dłużej, chociaż powinien to zrobić możliwie szybko, lub gdy naciskamy jednocześnie guziczki obu wind, aby skorzystać z tej, która nadjedzie wcześniej. W ten sposób ograniczamy uprawnienia innych współmieszkańców, którzy również się śpieszą.

Niezależnie od tego, czy się śpieszymy, czy też nie, wchodząc do windy, nie zapominamy, że kobiety korzystają z pierwszeństwa w stosunku do mężczyzn, a starsi w stosunku do młodszych. Uprzejmość łączy się ściśle ze spostrzegawczością, więc przed uruchomieniem windy spoglądamy, czy ktoś jeszcze chce jechać. Jeśli nawet zamknęliśmy drzwi, ale w ostatniej chwili spostrzegliśmy spieszące osoby, to umożliwiamy im wejście do windy. Tak postępuje człowiek okazujący szacunek innemu człowiekowi.

W domach mieszkalnych windę traktujemy jak małe pomieszczenie, w którym ludzie przebywają stosunkowo krótko - w chodząc do windy, niezależnie od płci, wieku i stanowiska, mówimy „dzień dobry”, a opuszczając ją - „do widzenia”. Praktyka jednak często bywa inna, a mianowicie opuszczając windę, mówimy „dziękuję”. Niby za co mamy dziękować? Gdy prosimy o uzasadnienie tego, to otrzymujemy odpowiedź: „Dziękujemy z wspólną podróż”. Taaak. Jechaliśmy pociągiem np. z Kutna do Warszawy, w czasie podróży prowadziliśmy żywą rozmowę, wysiadając jednak w Warszawie współpodróżni powiedzieli: „Do widzenia”. Miała miejsce wspólna dość długa podróż, ale za nią nie dziękowali. Nie ma więc uzasadnienia, by opuszczając windę, mówić „dziękuję”. I tak jest na świecie.

Gospodarz domu i współmieszkańcy

Gospodarz domu pilnuje porządku. Pracuje więc na rzecz mieszkańców - z tej racji należą mu się szacunek i życzliwe słowo. Często jednak stosunki między nim i mieszkańcami nie układają się najlepiej; obie strony zgłaszają wzajemne pretensje. Dla bliższego jednak wyjaśnienia tej sprawy musimy odpowiedzieć na pytanie: na czym polega utrzymanie porządku? Czy polega to tylko na sprzątaniu, czy też i na nieśmieceniu? Mieszkańcy utrzymują, że gospodarz nie sprząta regularnie zsypów, nie myje klatki schodowej, nie mówiąc już o jej pastowaniu, nie usuwa śniegu z chodników itp. A jakie pretensje zgłasza gospodarz? Mieszkańcy zaśmiecają podwórze, bo wyrzucają przez okna niedopałki, zanieczyszczają klatkę schodową, nie przestrzegają porządku w zsypach, nie zamykają bramy po wyprowadzeniu samochodu z garażu, pozostawiają dzieci na klatce schodowej bez opieki, a te krzyczą i niszczą np. boazerie. Kto ma rację? Wydaje się, że racja jest po obu stronach. Mieszkańcy zarzucają gospodarzowi lekceważenie obowiązków służbowych, co niestety często się zdarza, a gospodarz dopatruje się u mieszkańców braku kultury osobistej, co utrudnia utrzymanie porządku i komplikuje współżycie. Przykre to pomówienie.

Przezwyciężanie nieporozumień

Mieszkańcy starają się na ogół być wyrozumiali i tolerancyjni, troszczą się o utrzymanie dobrych sąsiedzkich stosunków, ale cierpliwość ma swoje granice. W przypadkach drastycznych próbują reagować. W jaki sposób zwrócić uwagę sąsiadowi, że jego styl życia narusza spokój innych? Istnieją właściwie dwa sposoby: zwrócić się o pomoc do administracji albo też przeprowadzić z zainteresowanym bezpośrednią rozmowę. Najpierw wybieramy sposób drugi. Nie wszczynamy oczywiście przykrej rozmowy na klatce schodowej. Najlepiej jest przekazać swoje uwagi telefonicznie lub w czasie okazyjnego spotkania zapytać uprzejmie: „Czy mogę poruszyć pewne sąsiedzkie sprawy? - „Można przecież wszystko powiedzieć i wyjaśnić, zachowując przy tym grzeczną formę, która - podkreślmy to mocno - jest zawsze skuteczniejsza. Ten sposób załatwienia sprawy na ogół pomaga i nie komplikuje dalszych stosunków. Bywają jednak różni ludzie i uprzejma prośba nie przynosi efektów - co gorsza, zaczynają świadomie dokuczać. Pozostaje więc jedynie droga urzędowa, która niestety nie zawsze prowadzi do zażegnania konfliktu. Nic też dziwnego, że stare porzekadło mówi: „Bardziej boli zły sąsiad niż rany”.

U podstaw współżycia ludzi we wspólnym domu leżą normy prawne ujęte w regulaminy, normy moralne i reguły obyczajowe. Stosunki między współmieszkańcami powinny cechować spokój i tolerancja oraz wzajemne poszanowanie. Powinniśmy więc postępować tak, jak chcielibyśmy, aby nasi sąsiedzi postępowali w stosunku do nas.

Wyjazdy za granicę

Przygotowanie do wyjazdu

Jesteśmy świadkami wielkiego rozwoju turystyki zagranicznej umożliwiającej poznanie różnych krajów, ich pięknych krajobrazów i osiągnięć obejmujących rozmaite dziedziny życia. Biura turystyczne przyjmują turystów przybywających do naszego kraju i same wysyłają grupy turystów za granicę. Udział w tych imprezach wymaga odpowiedniego przygotowania. Obejmuje ono kilka zagadnień.

Jednym z nich jest zapoznanie się z literaturą dotyczącą państwa, do którego się udajemy. Musimy przecież coś niecoś wiedzieć o historii i geografii, literaturze i kulturze danego państwa oraz poszerzyć swoje wiadomości dotyczące kontaktów naszego kraju w dziedzinie handlu, nauki, turystyki itp. Nie można też pominąć osobliwości obyczajowych. Jadąc do Finlandii np. musimy być przygotowani na udanie się do sauny, wyprawiając się do krajów bałkańskich, dobrze jest wiedzieć, że przyjęte powszechnie kiwnięcie głową na znak potakiwania oznacza właśnie zaprzeczenie.

Posłużmy się jeszcze jednym przykładem. Dzisiaj kolory nie odgrywają większej roli w kontaktach międzyludzkich. A jednak. Kiedyś kolor czerwony oznaczał miłość, ale obecnie nic nie symbolizuje. Jednak w niemieckim kręgu kulturowym coś z przeszłości pozostało. Dlatego też wysłanie Niemce bukietu czerwonych róż byłoby zrozumiane nie jako wyraz podziękowania za okazaną życzliwość, a po prostu jako nietakt o zabarwieniu erotycznym.

Ułatwimy sobie pobyt w obcym kraju, jeśli nauczymy się przynajmniej kilkunastu słów, niezbędnych w codziennym życiu. Bardzo przydatny jest mały słowniczek, który ułatwi ustalenie adresu tej czy innej instytucji, nabycie jakiegoś przedmiotu, porozumienie się z kelnerem.

Wspomnijmy jeszcze o zabraniu potrzebnych rzeczy. Wybór ich powinien być staranny, tak aby z jednej strony niczego nie zapomnieć, a z drugiej - nie zabrać rzeczy, które okażą się nieprzydatne. Najpraktyczniej jest sporządzić odpowiedni wykaz i nim się posługiwać, pakując walizkę. Zawartość jej zależy od warunków klimatycznych kraju, do którego się udajemy i czasu pobytu za granicą. Zawsze jednak staramy się zabrać nieco więcej koszul i innej bielizny. Wspomnijmy jeszcze, że w walizce nie powinno zabraknąć podręcznej apteczki, zawierającej termometr, aspirynę, proszki od bólu głowy, plastry i inne potrzebne nam środki.

Zachowanie się za granicą

Z chwilą przekroczenia granicy naszego państwa jesteśmy oceniani przez pryzmat naszej przynależności narodowej i państwowej. W oczach mieszkańców kraju, w którym się znaleźliśmy, jesteśmy przede wszystkim Polakami, a dopiero w dalszej kolejności ludźmi, którzy noszą takie lub inne nazwisko. Każdy nasz dobry czyn przyczynia się do powstania pozytywnej opinii o Polsce i Polakach, a każdy fałszywy krok lub naganne postępowanie powoduje negatywną ocenę naszego narodu i państwa.

Będąc za granicą, staramy się nie wyróżniać spośród innych ludzi. Dotyczy to zarówno zachowania się, jak i wyglądu zewnętrznego. Nie znaczy to jednak wcale, że w czasie pobytu np. W Turcji włożymy spodnie uszyte według miejscowego wzoru, a głowę ozdobimy fezem.

Stosujemy się też do obowiązujących przepisów prawnych, przestrzegamy norm moralnych i reguł obyczajowych, spośród których na szczególną uwagę zasługuje uprzejmość. Wyraża się ona nie tylko w używaniu takich słów jak „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”, nie tylko w pięknym ukłonie i miłym tonie rozmowy, niezależnie od tego, czy jest ona prowadzona w atmosferze zgodności poglądów, czy różnicy zdań. Uprzejmy człowiek jest punktualny, przychodzi na ustalone spotkanie o oznaczonej godzinie, nie pozwalając, by na niego czekano. Niestety, z punktualnością u nas nie jest najlepiej. Nie powinniśmy jednak o tym ważnym obowiązku zapominać przynajmniej, będąc w obcym kraju.

W czasie pobytu za granicą kontaktujemy się z ludźmi wykonującymi różnorakie zawody, poznajemy ich obyczaje, stosunek do otoczenia. Obserwujemy różne przejawy życia, interesujące, zastanawiające i mniej ciekawe. Analizujemy, oceniamy, zajmujemy określone postawy, ale nikogo nie pouczamy, bo nikt nas do tego nie upoważnił.

Każdy widzi świat własnymi oczami. Jedni wszystkim się zachwycają, uwypuklają same pozytywne strony. Inni natomiast wszystko widzą w ciemnych kolorach i wszystko krytykują - nawet Krzywa Wieża w Pizie albo Wersal nie stanowią dla nich osiągnięć, bo to przecież „nic szczególnego”. W każdym kraju występują zjawiska mające zarówno pozytywny, jak i negatywny charakter. Nie powinniśmy więc wszystkim bezkrytycznie się zachwycać ani wszystkiego widzieć w czarnych barwach. Staramy się realnie i obiektywnie oceniać otaczający świat, oddając Bogu, co boskie, a cesarzowi, co cesarskie.

W rozmowie z gospodarzami starajmy się dzielić tylko naszymi dobrymi spostrzeżeniami, unikając tematów drażliwych, takich np. - jak nadmierne spożywanie alkoholu, brak troski o higienę, niepunktualność. W kontaktach zaś z Arabami nie poruszamy spraw dotyczących religii, polityki i seksu.

Gospodarze niekiedy krytykują pewne aspekty życia w swoim kraju, my jednak nie wypowiadamy naszych negatywnych opinii, a nawet nie potakujemy. Gospodarze mogą krytykować własny kraj, ale my, korzystając z gościny, nie mamy takich uprawnień.

Już tych kilka refleksji wskazuje, jak ważna jest chociażby skromna znajomość kultury kraju, w którym przebywamy. Pozwala ona uniknąć gaf, nietaktów i zaprezentować się możliwie najkorzystniej się.

Strona nr 10

Strona nr 9



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pietkiewicz savoir vivre dla każdego-s.87-96
Pietkiewicz savoir vivre dla każdego s 87 96
Program autorski - Grunt to dobre wychowanie, Savoir vivre dla dzieci
Scenariusz lekcji wychowawczej - Zasady savoir vivre, Savoir vivre dla dzieci
Scenariusz zajec swietlicowych - Kulturalne zachowanie, Savoir vivre dla dzieci
Magiczne słowa - rysunki do kolorowania, Savoir vivre dla dzieci
Scenariusz zajęć świetlicowych - Telefon komorkowy a dobre wychowanie, Savoir vivre dla dzieci
Dorotka o czarodziejskich slowach - opowiadanie, Savoir vivre dla dzieci
Żuchowski - Słownik Savoir Vivre'u dla Pana, Savoir-vivre
Wierszyki - Dobre wychowanie, Savoir vivre dla dzieci
Savoir vivre na co dzień - scenariusz zajęć dla młodzieży, Savoir vivre dla dzieci
Program autorski - Grunt to dobre wychowanie, Savoir vivre dla dzieci
Savoir Vivre dla Pana (1)
Słownik savoir vivre u dla pana

więcej podobnych podstron