LUDY BAŁTYCKIE. PIERWOTNA WIARA I KULTY
ALEKSANDER BRÜCKNER
W nawróceniu Rusi nie brała Polska żadnego udziału; przeciwnie, wła¶nie na tle religijnym zarysowały się pierwsze ważniejsze różnice i po ostatecznym rozerwaniu jedno¶ci ko¶cielnej miała się z biegiem wieków przepa¶ć dziel±ca obie narodowo¶ci coraz pogłębiać. Inaczej z Litw±: jej nawrócenie było głównie dziełem Polski. Szczep litewski najdłużej w całej Europie, jeżeli pominiemy wszelakie fińskie na wschodzie, opierał się chrze¶cijaństwu: Litwini raczej ziemi niż wiary-obyczaju godzili się pozbyć. Cały szczep litewski, w najszerszym tego słowa znaczeniu, obj±ł Łotwę, Litwę ze Żmudzi±, Prusy. Jedyna z nich Łotwa, acz w Inflantach czasowo i czę¶ciowo w skład państwa naszego wchodziła, nie uległa żadnym wpływom polskim, wahała się między ruskimi (od Połocka) i niemieckimi (od morza), aż zupełnie niemieckim uległa; najbierniejsza, nie stawiała żadnego odporu i pogaństwa rychło się pozornie zrzekła, istotnie w nim i dalej bez przeszkody trwaj±c, skoroż jej panowie niemieccy o jej stan moralny jak najmniej się troszczyli. Jej pogaństwo, istniej±ce jeszcze w XVI i XVII wieku, było jednak tylko rozkładem pierwotnego; każda dziedzina, od ula, trzody itd. pocz±wszy, stała pod rz±dem specjalnego ducha-macierzy (mate), pszczół, krów itd.; Olimp pogański rozproszkował się zupełnie.
Pogaństwo pruskie rozbił w ci±gu XIII wieku Zakon Krzyżacki, ale przed Niemcami sięgały tu wpływy polskie bardzo głęboko i zanosiło się na to, że Prusy tak ulegn± Polsce, tak się w niej rozpłyn±, jak Litwa w Rusi; niemoc Polski dzielnicowej i powołanie Zakonu uniemożliwiło ten rozwój. Znamy poniek±d to pogaństwo; stawało na wyższym poziomie niż litewskie; ubóstwiało siły przyrody, ale w ich uczłowieczeniu nie wzniosło się wyżej, kształtów ludzkich, pos±gów nie znało; w jesieni doroczne ¶więto boga wegetacji, Kurka, obchodziło; czciło bardzo liczne bóstwa, nachylaj±c się ku podobnemu jak łotewski rozkładowi wiary pierwotnej, ku zastępowaniu wielkich bóstw przez liczne drobniejsze. Utrzymywało kapłaństwo osobne, którego zwierzchnik, arcykapłan niby, w Romowe (?) znaczeniem się wyróżniał, jak kapłan ¦więtowita w Arkonie rugijskiej łupów wojennych czę¶ć odbierał i wyroczniami kierował; utrzymywał wiekuisty ogień, zwyczaj Słowianom obcy, dla całej Litwy znamienny: czcicielami ognia" nazywano Litwę w Carogrodzie w ci±gu XIV wieku. Dusze, widzialne dla powołanego oka (kapłanów), opuszczały ciało płon±ce na stosie; ¶wiat zagrobowy był ci±giem dalszym, lecz wspanialszym, ziemskiego; dla niego spalono na stosie z ciałem dobytek zmarłego.
Najbogatszego zapisu Ľródeł dla pogaństwa litewskiego i żmudzkiego dostarczyły nam zapiski kronik ruskich z XIII, a polsko-łacińskie z XV i XVI wieku: Hieronim z Pragi, spowiednik Jagiełły, Długosz, Łasicki (wedle sprawozdań miernika ziemskiego, Laskowskiego, za Zygmunta Augusta), Stryjkowski, - sprawozdania z misji jezuickich (z końca XVI i pocz±tku XVII wieku). Cech± zasadnicz± tworzył i tu kult przyrody; ¶rodkowym jego punktem była cze¶ć Perkuna, boga pioruna, co niebieski z ziemskim poł±czył ogniem, gdy u Słowian w Swarożycu ziemski przeważał. Perun - gromowładca był bóstwem odwiecznym wszystkich szczepów litewskich (chyba u Prusów zapomniano to imię jako boskie); u Finów, co od s±siaduj±cej niegdy¶ Litwy wiele pierwotnie (w wiekach przed Chrystusem) przejmywali, nazwa to diabła; nazwa oznacza wła¶ciwie Dębnika", od pierwotnej dębu nazwy łacińskiej quercus itd.; była i u Słowian, co jednak k odrzucili (Peryn, z czego Perun w końcu, dostosowany pozornie do innego zupełnie pierwiastka, per - prać). Inaczej, niż u Słowian gdzie Słońce-DadĽbóg górowało nad innymi bóstwami, zeszło tu słońce na ¶wiec±ce ciało, co kowal boski (Kalwelis) ukuł i na niebo zarzucił. Niektórych nazw nie umiemy wytłumaczyć; z innych wynika, że już w XIII wieku zaznaczał się ów rozkład, o którym pod Łotw± wspominali¶my, tj., że miejsce dawnych wielkorz±dców boskich zajęły specjalne, tzw. departamentalne; słyszymy o medine, tj. o le¶nej bogini, o zwerine, tj. o zwierzęcej (dzikiego zwierza). U Laskowskiego - Łasickiego, wyliczaj±cych bóstwa żmudzkie, rozkład ten zupełny; mnóstwo bóstewek - gospodarzy nad ulem, chlewem, stajni, lasem, ł±k±, polem, ba nad cielętami, prosiętami itd., jest raczej parodi± niż u¶wietnieniem Olimpu litewskiego; nie sposób też wyliczać owe niemal setki imion mniemanych czy istotnych bóstewek.
Mimo to jednak zachowała mitologia litewska znaczenia: od Słowian bowiem nie ocalały żadne mity, bo racjonalistyczne obja¶nienia trójgłowo¶ci albo przepaski ocznej Trzygłowa na takie miano nie zasłużyły; posiadamy-takie tylko nazwy. Dotycz± jedne słońca; wedle jednego, wła¶nie powyżej wspomnianego arcykowal je na niebie za¶wiecił; pojęcie tchn±ce raczej fińszczyzn±, a z ni± ł±czyli się niegdy¶ Litwini bardzo ¶ci¶le i długo. Wedle innego zamknęły niegdy¶ siły wrogie słońce w twardej baszcie; za pomoc± olbrzymiego młota rozbiły znaki zodiaku tę basztę i uwolniły słońce. I to zakrawa raczej na fińsk±, niż na wiarę aryjsk±, odnosi się widocznie do zimowych miesięcy, wi±ż±cych niby blade i słabe słońce, co dopiero gromownik Perkun rozkuwa: mity przedstawiaj± stale jako fakt jednorazowy, co się ci±gle powtarza; ale słońce wracaj±ce na noc spocone i sprószone do domu, aby się omyć i ochłodzić, może Laskowski tylko z bajki wyj±ł. Litwin palił zwłoki - ze wszelkim dobytkiem i uzasadniał to osobnym mitem: stary Sowij (nazwiska nie wytłumaczono) schodzi do otchłani, syn najmłodszy (co u Litwinów głównie dziedziczył, np. stolicę wielkoksi±żęc±) sporz±dza mu trzykrotnie nocleg, w ziemi, w trumnie, na stosie; ojca robactwo ziemne i owady drzewne strasznie niepokoiły, na stosie spał najsmaczniej, jak dziecię w kołysce.
Obok kultu ognia (Jagiełło winien był jak najstaranniej niszczyć wszelkie resztki, nawet same popioły ¶więtego ognia w Wilnie) raził chrze¶cijan kult węży domowych, uosabiaj±cych pomy¶ln± dolę domostwa, pielęgnowanych i karmionych. przez gospodarzy: ł±czy się tu kult. chtoniczny (ziemny, stale. przez wężów uzmysławiany) z kultem manistycznym (duchów przodków). Dusze zmarłych, wele, żyj± w kraju welów (welnias dzi¶ nazwa diabła), otaczaj± sw± opiek± i nowo przybywaj±cego, którego się ich łasce poleca, i żyj±cych, co się im winni odwdzięczać rzewn± pamięci±, ujawniaj±c± się w czci dorocznej, w jesieni (około dnia zadusznego) odprawianej.
Bóstwa, między innemi Łajma - los, Żemine - żiemna (inaczej niż u Słowian, zast±pione s± bóstwa żeńskie wielokrotnie, gdy Słowianie przeważnie męskie czcili) i nie maj± osobnej siedziby, Olimpu jakiego¶; ich mieszkania (¶wi±tyń nie ma, prócz przybytku wiecznego ognia) nierozł±czne od drzew, gajów, Ľródeł ¶więtych; gdy więc misjonarz Hieronim r±bał drzewa i gaje ¶więte, zawodziły grzęd Witoldem niewiasty, skarż±c się, że wyr±bano ¶więty gaj i odebrano im dom boży, w którym zwykli byli błagać pomocy bożej, sk±d deszcze i pogodę otrzymywali; nie wiedz± więcej, .gdzie szukać boga, któremu siedzibę zabrano".
Nigdy nie słyszymy najmniejszej wzmianki o pos±gach-kształtach ludzkich tych bogów; kult litewski pozostał nieosobowym niby; jak antropomorfizm, tak i pojęcia moralno¶ci były zdaje się obce tym bogom, co swoim sprzyjali, póki i o ile ich czcili, a obcych tępili. Ale czuwali ci bogowie nad ¶więto¶ci± przysięgi, w ich imię składanej i posiadamy też opisy przysięgi, który Kiejstut złożył, gdy r. 1351 pokój z Ludwikiem Węgierskim na ziemi wołyńskiej zawierał: kazał przywie¶ć rudego woła, uwięzić między dwoma kołami, rzucił nożem w główn± arterię, krew obficie trysnęła, który on i jego Litwini twarz i ręce pomazali, wołaj±c: (tekst białoruski, nie litewski, węgierski sprawozdawca walnie popsuł) rogatego wejrzy gospodi (panie!) i na nas", przy czym odci±ł głowę wołu i o tyle od karku odchylił, że on i jego Litwini po trzykroć między tułowiem a głowi przeszli". Jeszcze w trzydzie¶ci lat póĽniej (r. 1381) wymagał Kiejstut - w Wilnie hołdu wierno¶ci, według swego zwyczaju i obrz±dku z pokropieniem krwi zabitego na ofiarę zwierzęcia (zwalano na siebie widocznie podobn± ¶mierć w razie złamania przysięgi).
Jak nad przysięg±, czuwali bogowie i nad losem-przyszło¶ci i kapłan ich, ofiarnik, znawcy-znachorem przezywanym (za czasów Jagiellonowych żinczius, z czego u nas w XIX wieku mylnie jaki¶ znicz-ogień utworzono), albo kto sobie takie zdolno¶ci przypisywał, wróżb± wolę bogów, tj. losy wybadywał; w danej chwili każdy ¶miertelnik o to się kusił. Siedział np. około r. 1243 Litwin Longwin w Rydze za stołem ż rycerzami mieczowymi, co go zdrad pojmali; jedz±c opatrzył łopatkę (gęsi?) i (z jej barwy itd.) wywróżył sobie .wielki zawód: Litwini w biedzie, zabito mi brata, . a wojsko nawiedzało wczoraj i dzi¶ dwór mój, co wszystko niebawem goniec , potwierdził; zrozpaczony Longwin chciał się powiesić (nader łatwo rozstawał się Litwin z życiem!), ale go ustrzeżono. I ci±gle słyszymy o rzucaniu losów, o burtowaniu (od Litwy przeszedł ten wyrazi na Biały Ru¶), jak o tym wspomina wiersz po¶miertny (Grzegorza z Sanoka) o Jagielle: nie wiedziałe¶ o tym (o Jadwidze itd.) nic, gdy¶ wstaj±c rano z łoża rzucaj±c liczył kawałki różdżki .lub kłosa» (cetno czy licho). Lecz stałym wróżbit± bywał tylko kapłan w ¶więtym domu (gdzie ogień wieczny otrzymywano - w Wilnie stał główny ołtarz w ko¶ciele - katedrze ¶w. Stanisława na miejscu dawnego wiecznego ognia): jego radzili się przyjaciele chorego o życiu tegoż; on noc± do ognia przystępywał a rano odpowiadał pytaj±cym, twierdz±c, że widział cień chorego u ¶więtego ognia; cień grzej±c się dawał znaki ¶mierci lub życia, lice zwrócone do ognia (jako do Ľródła życia) wróżyło życie choremu, ¶mierć za¶, gdy się plecami (od niego) odwracał, po czym radził kapłan, by się chory brał do zapisów i rozporz±dzał dobytkiem. (to opowiada Hieronim o Litwie, ale i u Prusów widywał stale kapłan w Romowe duszę zmarłego, przechodz±c± koło bożego domu" i pozostawiaj±c± znak - wcięcie kopii czy innym grotem).
O Żmudzinach donosił Długosz, ale toż tyczyło i Litwinów: najważniejszy ofiarę doroczni odprawiano w jesieni, ± po zebraniu wszelkich plonów (tak samo u Prusaków, z uczty dla Kurka. W pocz±tkach paĽdziernika schodzono się do ałków, gajów ¶więtych, z żonami, dziećmi, czeladzi± (u Prusów wymienia legat papieski r. 1249 jakie¶ idolum" - bałwan, Kurko zwany, co na ten obchód sprawiano, jedyna wzmianka o jakim¶ materialnym uzmysłowieniu bóstwa). I ofiarowano bogom woły, kozły i inne zwierzęta (kury, szczególnie czarne, służyły ku temu), pal±c i rzeż±c ofiary, po czym ucztowano hojnie, piły i kobiety (wyraĽnie po¶wiadczaj to o kobietach Ľródła pruskie, a do napojów należał tam kumys, poprzednio błogosławiony, oprócz miodu). Tych ofiar nikt nie ważył się zaniechać: tu miewały pojedyncze rody i. miejscowo¶ci własne ogniska. Przy zwycięskim powrocie z wyprawy wojennej ofiarowywano również czę¶ć łupu, palono bogom najznamienitszego jeńca. O zmarłych nie zapominano, do żglisk, gdzie po lasach zwłoki palono, przystawiano niby stołki z kory dębowej, kładziono na nich potrawy w formie sera i wylewano miski na żglisko. Z innych Ľródeł wiemy, że np. trup Olgierda spłonił z osiemnastu wierzchowcami (i po grobach scytyjskich królów widniej± szkielety kilkunastu czy kilkudziesięciu koni) ± rozmaitymi sprzętami; trup Kiejstuta płon±ł z końmi, odzież±, zbroj±, ptakami i psami łowczymi (ale ludzi już z nim nie palono): je¶li zwłok nie można było dostarczyć w cało¶ci, np. po poległym na polu bitwy, starano się choćby nad głow± dokonać uroczystego zwyczaju (u Prusów pochłaniały stypa i igrzyska cały maj±tek zmarłego),
¬ródła nasze objęły cztery wieki i różne dzielnice, więc nie ma w szczegółach, np. w nazwach boskich, zgody. U Prusów nie wymieniaj wcale Perkuna, za¶wiadczonego na Litwie, Żmudzi, Łotwie; - pruskich Kurko, Natrimp nie odnajdziemy u tych; ba, różni± się kroniki ruskie XIII wieku z ich niezrozumiałym zupełnie Andajem od Ľródeł polsko-łacińskich, nie wiedz± również o Diwiriksie, i Kalwelu tamtych (Diwiriks to rózga boża, bo tak, rózg± powietrzn±, do dzi¶ Litwin tęczę przezywa, nie wesołk± linksmine, co od Rusi przej±ł; Kalwelis to kowal). Uderza szybki rozwój mitologii litewskiej (żmudzkiej) i łotewskiej: miejsce kilku czy kilkunastu większych bogów zaj±ł rój mniejszych, specjalnych, departamentowych, ale najmylniej upatrywano w tym cechę pierwotno¶ci, jakoby z ł±czenia tych mniejszych wynikały w końcu wielkie bóstwa. Zreszt± panuj± w całej pełni praktyki pogańskie, a ducha ich o¶wietli najlepiej misjonarz jezuita, co w roku 1583 z Wilna wyruszył i stwierdziwszy, że gmin czcił ci±gle jeszcze Perkuna, stare dęby, jarzębinę (inni o bzie prawi±), tu i owdzie większy skałę, dalej pisze:
Perkunowi po lasach ogień ¶więty, niby westalki rzymskie, wiecznie podniecali. Ziemi wieprzków dawali i resztki z ofiary w domu chowali, mniemaj±c, że to do ich powodzenia a cało¶ci domostwa należy; odrzucić to wydawało im się przestępstwem, a gdy nasi im to nakazywali, przeczyli, by się na to odważyć mieli, gdyż inaczej dotkn± ich bogowie jaki¶ wielki klęsk. Czcili bożka domowego, zwanego od nich Dimstpats, pana ogniska i dymu, jemu ofiarowywali parę kur i obchodzili ucztę krewni i s±siedzi, aby przebłagany bożek każdemu w gospodarstwie domowym szczę¶cił. Przy tym wystrzegali się pilnie, aby nic z całej uczty nazajutrz nie pozostało, gdyż to było zabronione; nawet wodę, w której miski omyto, musiał ogień strawić. Umarłym przynoszono nad groby uczty w dnie doroczne; obrz±dek służby był za¶ taki: Wylewano wodę z nalewki (miednicy), nad stołem trzymano łyżki sztorcem, w czworobokach; do ustawionych naokoło, nawet w południe, ¶wiateł, gu¶larz-ofiarnik wzywał umarłych w pewnych zwrotach; tak pomodliwszy się dobrze do dusz, zasiadał z domowymi do stołu i rzucał pierwszy kawałek potrawy pod trójnóg. Nic nie poczynali, do niczego się .nie brali, póki wprzód nie przebłagali duchów, wodz±cych rej nad rzeczami ludzkimi. Miano zasiać pole, nosił chłopek, i wbrew woli gospodyni, koguta a i kurę pod nóż ofiarny, chorował syn, szedł ojciec do wróżbity, a ten, rzuciwszy losy, zabijał bogu jagnię, aby głowę chorego wykupił. Okazało ;się w trzodzie co szlachetniejszego, ofiarował je wła¶ciciel, prosz±c, aby w owczarni lub stajni podobny płód się mnożył; z ofiary nie ¶miał, prócz rodziców i dzieci, nikt ani skosztować. Na Zielone ¦wi±tki zbierano po. gospodarstwach porcje zboża;. wywarzywszy z nich piwo i umówiwszy się, schodzono się na biesiadę, zarzn±wszy kozła lub wołu nad brzegiem ruczaju, zasiadano. Tu pożywa z ofiary najpierw wróżbita lub starzeć jaki, potem inni, uprosiwszy dobr± pogodę i żyzno¶ć. Gdy nasi, każ±c, podobno obrzędy zwalczali, gdy odrywali od podwojów i ¶cian ko¶ci bydlęce i inne oznaki owego chropowatego nabożeństwa, deptali je i w ogień miotali, gdy wyrębywali ich dęby boskie i wyrzucali węże ¶więte, z którymi ojcowie rodzin i dzieci od kolebki żyli poufnie, krzyczeli poganie, że się zbezczeszcza ich ¶więto¶ci i gubi ich bożków drzewnych i glinianych, skalnych i zielnych; inni dziwili się, że ¶więtokradcy bezkarnie po ich domach i gajach pl±drowali; że Perkun za¶ ich tymczasem marznie; po zgaszeniu ogni, i inne z nim bóstwa od razu tak zaniemogły. Niektórzy, mniemaj±c, że bogowie ich zasnęli, szeptem i krzykami Jowiszów swych wywoływali i podżegali moce napowietrzne".
Chociaż mitologia litewska utknęła na niższym od słowiańskiej poziomie, chociaż pozostała przy samym kulcie przyrody, należycie jeszcze nie uczłowieczonej, oddaje ona mimo to walne posługi naszej, bo obfito¶ć i wiarygodno¶ć jej Ľródeł zast±piły ubóstwo naszej. Więc chociaż ni± nie zdołamy zapełnić braków większej" mitologii u nas, zwierciedl± się u niej dosadnie a autentycznie sposoby my¶lenia pogańskiego i dlatego nie wahali¶my się przytoczyć kilka zdjęć" z tego pogaństwa. Dalszych jednak szczegółów o obchodach rodzinnych (weselach i pogrzebach), o gusłach i czarach, nie my¶limy przedstawiać, choćby dlatego, że tu powtarza się wiele z tego, co¶my u nas zaznaczyli1.
------------------------------------------------------------------------
PRZYPISY:
•1 Literatura przedmiotu: Kroniki Długosza, Miechowity, M. Bielskiego, Kromera. M. K.; O religii pogańskich Słowian, Lwów 1894; Lub. Niederle, Zivot starych Slovanu, dział II, zesz. I, pt.: Vira a nabozenstvi; A. Brückner, Mitologia słowiańska; Kraków 1918, s. 152; Mitologia polska, studium porównawcze, Warszawa 1924, s. 144; A. Afanasjew, Poeticzeskija wozzrienija Sławian na prirodu. 3 t., Moskwa 1865--1888; A. Mierzyński, ¬ródła do mitologii litewskiej (cz. 1, od Tacyta do końca XIl w.; cz. II, wiek XIV i XV), Warszawa 1892 i 1898, s. 165 i 154; A. Brückner, Starożytna Litwa: ludy i bogi; szkice historyczne i mitologiczne, Warszawa 1904, s. 166.
------------------------------------------------------------------------
Aleksander Brückner
Ludy bałtyckie. Pierwotna wiara i kulty.
Polska, jej dzieje i kultura, t.1, pod red. S. Lama, s. 47-50,
Warszawa 1929
------------------------------------------------------------------------
<Rysunek: Aleksander Brückner - Ludy bałtyckie. Pierwotna wiara i kulty. Warszawa 1929>
BIBLIOTEKA <Rysunek: Czytelnia> ¬RÓDŁA I DOKUMENTY <Rysunek: Czytelnia> RECENZJE <Rysunek: Czytelnia> CZYTELNIA
STAŁE DZIAŁY
Historia | Pogl±dy | Wywiady | Heraldyka | Religia i polityka | Polska daleka i bliska
Człowiek i cywilizacja | Życie codzienne | American story | Podróże | Poradnik
Urzędy staropolskie | ¬ródła i dokumenty | Skarbiec Ko¶cioła | Biblioteka
Teksty zło¶liwe i tendencyjne | Z redakcyjnej poczty | Artykuły różne
Recenzje | Tematy bież±ce | Tematy miesi±ca | Czytelnia
Ogłoszenia i reklamy
Data publikacji
2001-05-31