Andrzej pisze list do swej mamy, która od czternastu dni przebywa za granicą:
Kochana mamo! Nie martw się o nas! Tutaj wszystko toczy się jak zwykle. Zamrażarka wkrótce będzie pusta, ale zastawa jest, ogólnie rzecz biorąc, w całości. Tata ma wszystko pod kontrolą, czuje się odpowiedzialny i wchodzi nam wszystkim w drogę. Przed chwilą nasypał do zmywarki proszku do prania, a więc talerze z pewnością będą czyste. Smacznego!
Nie uwierzysz mi, ale Iza sięgnęła po żelazko; koszule są naprawdę gładkie, tyle tylko, że mają w różnych miejscach zaprasowanej kanty. Na szczęście nie rzuca się to za bardzo w oczy.
Dzisiaj rano przypiekłem mięso: dałem olej na patelnię i opiekałem
porcje po pięć minut z każdej strony; potem musiałem uczyć się na kartkówkę i niestety zapomniałem o mięsie. Magda wieszała właśnie pranie w ogrodzie i zobaczyła ciemny dym wydostający się "przez kuchenne okno. Ponieważ twoja córka czasem działa szybciej niż myśli, pobiegła do kuchni, chwyciła za patelnię, która była naturalnie bardzo gorąca i upuściła ją na płytki. Tłuszcz i sos rozlały się po wszystkich kątach. Tata natychmiast wkroczył do akcji: zanurzył ścierkę w zimnej wodzie i wytarł nią tłuszcz oraz sos; potem podłoga była tak śliska jak lodowisko. Iza zauważyła to niestety dopiero wtedy, gdy upadła jak długa. Na szczęście nic takiego się nie stało, te dwa siniaki nie zaszkodzą jej urodzie.
Tata twierdzące nie należy się denerwować drobnostkami życia codziennego, okroił spaloną pieczeń i jutro wspólnie ją zjemy. To by było tyle na dzisiaj. Mamo, jeżeli podoba ci się w Anglii, możesz zostać jeszcze trochę, ale nie za długo. Poza tym ten list był tylko wizją z horroru, jak mogłoby być teraz w naszym domu. W rzeczywistości wszystko przebiega tutaj zupełnie inaczej.
Z tego, co ci napisałem możesz spokojnie skreślić około 50 procent.
Jakoś damy sobie radę. Z małym nie ma też większych problemów.
Serdeczne pozdrowienia i całusy od nas wszystkich.
Kochający syn
Echo Dzieciom 5(2008) s. 2