Moje intencje.
Chcę to bardzo wyraźnie podkreślić: jedynym moim celem jest wskazanie czytelnikowi tych tematów, w których jest oszukiwany i nie jest dla mnie ważne, czy oszustwo dotyczy radiestezji, czy dogmatu. Oszustwo zawsze ma cel: pieniądz, albo i pieniądz i prestiż.
Przez cztery dziesięciolecia gromadziłem wiedzę naukową i religijną, bo celem moim zawsze było odpowiedzieć sobie na pytanie: "po co żyjemy, dlaczego i co dalej" Zgromadzoną wiedzą zapragnąłem podzielić się z innymi, ponieważ dostrzegłem, że byłem oszukiwany, tak jak oszukiwani są obecnie inni. Na szczęście zrozumiałem, że byłoby z mojej strony absurdem pomaganie Bogu w naprawie świata, czyli krytyka innych, lub "nawracanie" innych, bo w przekonaniu nawracających, tylko oni znają prawdę. Wolę wskazać innym, te tematy, w których są oszukiwani przez sprytniejszych. Uwa-żam, że gdyby Bóg chciał, to na pewno wszystko mogłoby być inne, nie tylko mnogość religii. Dlatego, jest mi obojętne, kto i w co wierzy, byleby był świadomy, że jest oszukiwany i był to jego własny wybór. Z moralnego punktu widzenia, uważam, że jeżeli wiem, że ktoś jest oszukiwany przez sprytniejszego i traci ciężko zarobione pieniądze, powinienem powiedzieć mu o tym. Natomiast Jego reakcja, już mnie nie interesuje. Dlatego czytając dalszą część nie miej wrażenia Czytelniku, że przyświeca mi jakiś inny cel i nie traktuj tej książki jak krytyki kogokolwiek i czegokolwiek. Na powiększaniu grona ewolu-cjonistów też mi nie zależy.
Kościół Kler Papiestwo.
To trzy różne instytucje, powiązane zależnościami. Kościół np. Katolicki, Ewangelicki, Prawosławny itp. to miliony wiernych, zgromadzenie wiernych, których łączy: wspólnota duchowa, wspólne nadzieje, zasady wiary, miejsca zgromadzeń, kultu, liturgia i wiele innych czynników, bratających obcych przecież sobie ludzi, tworząc atmosferę jedności. Przynależność do jakiegokolwiek Kościoła nie przynosi wymiernych korzyści. Daje jednak poczucie wspólnoty, braterstwa, bardzo potrzebną wszystkim.
Kler katolicki, ewangelicki, prawosławny itp. to hierar-chiczna organizacja kapłańska, skupiająca ludzi tego samego zawodu - nauczycieli zasad religijnych, przywódcy wspólnot duchowych, czyli Kościoła. Zawód kapłan istniał od niepa-miętnych czasów jako szaman. Ludzie mają potrzebę wspólnoty i przywództwa. Jednak cele przywódcy nie pokrywają się z celem grupy. Doskonale to widać w naszym otoczeniu.
Kler katolicki to hierarchiczna organizacja kapłańska, niezależna od Kościoła (wiernych) i sprawująca nad nim władzę. Kler chce by go utożsamiać z Kościołem. Jest to jednak niemożliwe ze względu na rozbieżność interesów. Kościół nie ma i nie miał żadnego wpływu na Kler. Nie ma również uczestnictwa w dobrach Kleru. Sutanna i habit, podkreślają tę odrębność. Jak widać z obserwowanej rzeczywistości, na pośrednictwie między Tobą czytelniku i Bogiem, zarabia wielu. Dodatkowo, bez żadnej odpowiedzialności i możliwości udowodnienia tego pośrednictwa.
Obecnie każde miejsce kultu katolickiego świata, jest źródłem systematycznego dopływu bogactwa Kleru (jako organizacji). Płacisz dosłownie za wszystko. Ślub, chrzest, pogrzeb, dodatkowo zbiórki pieniędzy na najrozmaitsze cele: na budowę świątyni, na dzwony, na obrazy, zbiórka pieniędzy "po kolędzie", sprzedaż świec, nawet praca zakonnic i ich spadek po rodzicach, przechodzi na hierarchiczną organizację zwaną Kler. Chciwość Kleru nie ma granic. To dla zachowania majątku Kleru w całości, w XI wieku, wprowadzono zakaz zawierania małżeństw (celibat) rezygnując z pouczenia apostoła Pawła, że biskup (nauczający) ma być: nienaganny, przyzwoity ....nie chciwy na grosz,.... mąż jednej żony.....trzymający dzieci w uległości z całą godnością. (wg. tłumaczenia Biblii Tysiąclecia)
W ubiorze hierarchów widać splendor, dostojeństwo, dominację. Napis powitalny biskupa to: "witamy cię najdo-stojniejszy arcypasterzu". Uważają, że są najmądrzejsi nawet w sprawach małżeństwa i że należą się im przywileje. Wszystko to świadczy o przepaści między Klerem a Kościołem,
Kościół nie ma i nie miał żadnego wpływu, ani na Kler, ani na Papiestwo. Kościół Katolicki nie ponosi, więc żadnej odpowiedzialności za Świętą Inkwizycję, tortury, mordy, grabież dóbr spalonych żywcem, nawet domniemanych innowierców. Wręcz przeciwnie, każdy członek Kościoła mógł być posądzony o czary, herezję, kobiety o kontakty z diabłem i poddany torturom. Jeżeli szanowna Czytelniczko jesteś szczupłą, mogłabyś być uznana za czarownicę i spalona. Podczas swego pontyfikatu (1484 - 1492) papież Innocenty VIII specjalna bullą każe ścigać i torturować czarownice. Torturowano dzieci by wymusić zeznania obciążające rodziców i na podstawie tych zeznań skazywano na spalenie. Torturowani nie podpisywali przyznania się do winy w dniu w którym byli torturowani, podpisywali w dniu następnym. Podpisywali dokument, że przyznają się do winy bez przymusu. A jeśli odmówił? Wracał na tortury i w następnym dniu podpisywał ten sam dokument. Perfidia w największej skali. Aktem łaski Świętej Inkwizycji, czyli sądu papiestwa, było uduszenie przed spaleniem, lub mokre drewno na stosie. Wydzielający się dym, dusił ofiarę. Wszystko podporządkowane było nadrzędnym celom: dominacji i bogactwa.
Przez stulecia, Kler był siłą wsteczną, hamującą rozwój jakiejkolwiek nauki w Europie. Arabowie wyprzedzali nas we wszystkich dziedzinach naukowych. To z ich osiągnięć korzy-stał Kolumb, decydując się na dopłynięcie do Indii. Dla Kleru w Europie, Ziemia była płaska i stała na słupach, bo tak podaje biblia. Astronomia, medycyna, też zagrażały dominacji Kleru. Sekcja zwłok, była niemożliwa. Człowieka postrzegano jako worek z kośćmi i krwią. Obecnie stosunek Kleru nie uległ zmianie. Pamiętam negatywne reakcję polskiego Kleru w telewizji na pierwszy przeszczep serca. Na szczęście, na zachodzie Europy, mało kto zwraca na ich reakcje uwagę. U nas też przeszczepy uznano już za błogosławieństwo. Identycznie negatywna była reakcja Kleru, na pierwsze klonowanie ssaka, owcy Dolly. Nauka jednak pójdzie swoim torem i nic jej nie powstrzyma. Klonowanie, łącznie z człowiekiem stanie się normą, jak obecnie przeszczep serca. Jednak negatywny stosunek Kleru do nauki i postępu, wywiera jeszcze wpływ na komfort życia wielu kobiet, przez tzw. "obronę życia poczętego". Aborcja, nawet po gwałcie na nieletniej jest zakazana. Można mieć nadzieję, że i Polacy zmądrzeją i odrzucą ich wpływ, jako obłudne "zasady" moralne.
Kler wie, że najłatwiej dominować nad niewykształconymi. Narzucają wiernym swoją dominację i pogardę dla "pospólstwa" nazywając ich parafianami, co wg. słownika wyrazów obcych, znaczy: "człowiek bez ogłady, wykształcenia, zacofany, ograniczony, gbur". Manipuluje się uczuciami religijnymi wiernych mając na użytek, dwie wersje, tych samych zagadnień. Jedna dla parafian, druga dla wykształconych. Przykład dla wykształconych; "obraz nie jest święty i nie oddaje się czci obrazowi, ale temu, kogo ten obraz przedstawia". Powiedz to Czytelniku, grupie ludzi niosących obraz z wioski do wioski, z mieszkania do mieszkania. Dla parafian, przystrojony świecidełkami obraz jest świętością. Ktoś za ten stan jest odpowiedzialny!.
W słowach, "co Bóg złączył człowiek niech nie rozłącza" widać jedynie pychę. Jeśli Bóg coś złączy, człowiek na pewno nie byłby w stanie tego rozłączyć. Kapłan nie ma prawa używania tych słów. Nie jest Bogiem. Ale dominacja przez psychiczne oddziaływanie na wiernych jest.
Tzw. "sukcesja apostolska" - owszem jest podkreślana, ale tylko w przywilejach. Apostoł Paweł w liście do Koryntian 5, 11 pisze by nawet "nie jeść przy jednym stole z chciwcem, pijakiem, rozpustnikiem" itp. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by pedofil był nauczającym, (w innym miejscu nazywa nauczającego biskupem) Księdza pedofila za karę, przeniesie się do innej parafii. Przecież to "swój człowiek", z tej samej organizacji kapłańskiej. Kościół nie miał i nie ma żadnego wpływu na postępowanie i decyzje Kleru.
Dzisiejszy Kler, też nie ponosi odpowiedzialności za Inkwizycję. Nikt nie ponosi odpowiedzialności za nie swoje czyny. Jeżeli jednak, nie potępiamy czynów poprzedników, a wręcz identyfikujemy się z poprzednikami (np. z faszyzmem) i chlubimy się ciągłością istnienia danej organizacji kapłańskiej czy świeckiej, ponosimy moralne konsekwencje czynów poprzedników. Jest to logiczne. Jeżeli nie potępiasz zła, jesteś skłonny to zło czynić. Kler nigdy nie potępił Inkwizycji. Wręcz przeciwnie. Historia jest fałszowana. Multimedialna Encyklopedia Powszechna PWN 2000 pod hasłem "Katolicki Kościół" pisze, że "Kościół katolicki był atakowany przez ludowe herezje waldensów, katarów i albigensów" natomiast inkwizycja to był oczywisty odruch obronny Kościoła. Przy takim zafałszowaniu historii, tylko krok dzieli od stwierdzenia: „ale dokopaliśmy heretykom”. Czy zastanawiałeś się Czytelniku, jakie to "wartości chrześcijańskie" Kler chce wprowadzić do Unii?. Nie znam żadnych "wartości chrześcijańskich", którymi mógłbym się chlubić.
Historia powstania Kościoła Powszechnego, czyli Katolickiego (jako organizacji), jest dobrze udokumentowana. Przełomowym momentem w historii chrześcijaństwa, był dekret cesarza Rzymu Konstantyna. Pierwszy edykt mediolański, rok 313 Konstantyna i Licyniusza.*31 przyznający chrześcijanom wolność wyznania. Drugi (kilka lat później) już tylko Konstantyna (pozbył się Licyniusza), w którym uznał chrześcijaństwo, za oficjalną religię Rzymu. W następnym roku zwołał do Nicei przedstawicieli gmin chrześcijańskich, tworząc doktrynalne podstawy Kościoła Powszechnego. Poza Kościołem Powszechnym, znaleźli się chrześcijanie, którzy pozostali wierni naukom ap. Pawła. Później, zjazd ten nazwano Soborem Nicejskim 335 r.. Ustalono wówczas podstawowe zasady wiary, znane jako "nicejski symbol wiary" Wprowadzono dogmat o Trójcy, przyjęto za święto niedzielę, zaakceptowano oddawanie czci posągom i obrazom, zaakceptowano stałą hierarchię kapłańską, w początkach chrześcijaństwa była ona wybierana na określony czas. Wprowadzeniem nazwy Kościół Powszechny, na miejsce chrześcijaństwo, podkreślono odrębność tej instytucji. Od tego czasu, Kościół Powszechny będzie zwalczał chrześcijan, pozostających poza Kościołem.
Konstantyn ufundował większość budowli Watykanu: bazylikę św. Piotra na Wzgórzu Watykańskim, (rozebrana w 15 wieku i nowa budowana przez 100 lat) bazylikę św. Pawła za murami, (wielokrotnie przebudowywana, spalona w1823 r. i odbudowana) bazylikę św. Jana, bazylikę Zbawiciela na Lateranie. Przekazał również liczne posiadłości ziemskie. Przyjął tytuł Pontifex Maximus, czyli najwyższy kapłan, mimo że nie był ochrzszczony. Chrzest przyjął dopiero przed śmiercią. Głębsze znaczenie tego tytułu jest: (pons to most, facjo - czynię) "największy z tych, który buduje mosty" - nad podziałami. Istotnie, połączył pogańskie obrzędy z częścią podzielonego już chrześcijaństwa. Obecnie lansowana "jedność ponad podzia-łami". Dzierżący władzę państwową i dominujący na soborze Nicejskim cesarz Konstanty, jest twórcą Kościoła Powszechnego. Cesarz Teodozjusz (379-395) dekretem rozszerzył wpływy Kościoła Powszechnego na całe imperium. Wydał zakaz działania innych religii. Nakazał zamknąć wszystkie inne świątynie. Kościół Powszechny, czyli Katolicki, to jedyny Kościół dla wszystkich, nad którymi rozciągała się władza cesarza. 300 lat później, Islam wyparł katolicyzm z terenów Azji, Egiptu, wybrzeża Afryki i dotarł do Hiszpanii.
Kapłaństwo, które pojawiło się w chrześcijaństwie jeszcze przed powstaniem Kościoła Powszechnego, staje się teraz dominującą siłą, niezależną do wiernych, czyli Kościoła. Wyżsi dostojnicy kleru, wytworzyli w VI wieku, instytucję absolutnej władzy, czyli Papiestwo, z nieomylnym przez setki lat, wybieranym papieżem. Do szóstego wieku, biskupi Rzymu nie zdołali narzucić dominacji innym biskupom. Tak jak Kościół utracił wpływ na Kler, (początkowo był wybierany przez wiernych, na określony czas) tak Kler traci kontrolę nad Papiestwem. Stało się ono niezależną organizacją o hierarchicznej strukturze władzy.
Siedzibą papiestwa był Watykan. Obecnie państwo Watykan liczy tysiąc stu watykańczyków. Najstarszą rezydencją papieską jest pałac Laterański, przekazany przez cesarza Konstantyna biskupowi Rzymu, Sylwestrowi I. Papiestwo dążyło do podporządkowanie sobie, (jak wiemy to z historii) wszelkimi dostępnymi środkami, jak najliczniejszej rzeszy biernych członków. Celem jest bogactwo, władza, dostojeństwo, prestiż, dyktat. Środkami: inkwizycja, krucjaty, (nie tylko przeciw Islamowi), systematyczne niszczenie Żydów, eksterminacja tubylców (Ameryka Południowa i Środkowa.
Historia Papiestwa to nieprzerwany ciąg walki o dominację, nie tylko nad narodami, ale nad cesarzami, królami i władcami. Tylko brutalna siła pozwala osiągnąć cel, więc była systematycznie stosowana. Jak wszystko, tak i Papiestwo miało okresy dominacji ale i przeżywało gorycz porażki. Krwawo zdobywane bogactwa przepadały wielokrotnie. W 536 r. Bizancjum zajmuje Rzym i cesarzowa Teodora wtrąca do więzienia papieża Sylweriusza i każe go zagłodzić na śmierć. W tym przypadku, chęć dominacji nie opłaciła się. Dodać tu należy, że tzw. „schizma wschodnia” 1054 r. sugerująca oderwanie się prawosławia od katolicyzmu, nigdy nie miała miejsca. Patriarchat Konstantynopola nigdy nie podlegał papieżowi.
Gorycz porażki papiestwa, powtarza się za papieża Celestyna II. (1144 r) gdy zbuntowani mieszkańcy Rzymu, wypędzają go z Rzymu. Następny papież, Lucjusz II, ginie w walce ze swoimi poddanymi (1145). Eugeniusz III (1145-1153) dwukrotnie ucieka z Rzymu i przez cały okres walczy z ludem Rzymu pragnącym stworzyć republikę. Dopiero pod koniec życia, dzięki zbrojnemu poparciu niemieckiego cesarza Fryderyka I Barbarossy, może wrócić do swojej stolicy. Ale już papież Hadrian IV (1154-1159) zostaje wygnany z Rzymu do Viterbo. Po jego śmierci wybucha walka o papieski tron pomiędzy czterema papieżami wybranymi przez różne, zgromadzenia biskupów. W roku 1159 Aleksander III, zagrożony mieczami wrogich mu kardynałów, ucieka z posiedzenia Świętego Kolegium Kardynałów, a potem uchodzi z Rzymu do Avigonu. Gdy wróci, w 1179 roku, znowu zostanie wypędzony. Tym razem przez lud rzymski pragnący republiki. Nawet próba powrotu papieża Inocentego VI (1352-1362) do Rzymu po 180 latach, kończy się niepowodzeniem, z powodu wrogiej postawy ludności. Udaje się to dopiero Grzegorzowi XI w 1377 r. czyli po 200 latach. Nie oznacza to, że papiestwo w tym czasie nie było polityczną potęgą.
Następna porażka dominacji papiestwa przypada na Rewolucję francuską i Napoleona oraz w 1870 za króla Emanuela, który likwiduje Państwo Kościelne, w którym jeszcze działała inkwizycja. Nieprzerwane dążenie do dominacji, przynosi jednak skutek. Papież Innocenty III (1198-1216) doprowadza papiestwo do szczytu politycznej potęgi a w roku 1302 Bonifacy VIII ogłasza, że podlegają mu wszyscy władcy, co oznacza władzę nad całym chrześcijańskim światem. Nie było jeszcze reformacji, więc było to faktem. Jeszcze przed Bonifacym bo w 1163 r. sobór w Tours prowadzony przez papieża Aleksandra III nakazał więzić ludzi uznanych przez duchowieństwo za heretyków. Rozpoczyna się okres Świętej Inkwizycji, czyli sądu papiestwa, nie Kleru! Kler już stracił kontrolę i stał się wykonawcą arbitralnych decyzji papiestwa. Spalonym na stosie, konfiskowano majątek, przez władze świeckie, jako zapłatę za dobrze spełniony obowiązek wobec duchowieństwa. Ale nie długo władze świeckie na tym zarabiały, ponieważ dwadzieścia lat później, papież Lucjusz III zażądał części tego majątku. Zmusiło to, mówiąc nowoczesnym językiem, do "zwiększenia wydajności". Po co "bawić się" z poszczególnymi heretykami, jeżeli można krucjatą wymor-dować dziesiątki i setki tysięcy. Niestety, w tych liczbach nie ma przesady! Ruszyły więc krucjaty na Albigensów, Katarów wysłane przez papieża Inocentego III, przeciw Waldensom, przez Klemensa VII i powtarzane na mniejszą skalę kilkakrotnie.
Zadziwia fakt, że przez ponad 500 lat działania Świętej Inkwizycji, jako sądu papiestwa, nie znalazł się ani jeden papież o cechach, tylko ludzkich, pomijam cechy człowieka przyjmującego zasady ewangelii, co powinno być ich podsta-wową normą moralną, i nie powstrzymał tego okrucieństwa. Wytłumaczyć można jedynie tym, że papieże nie mieli decydującego głosu w papiestwie, gdy chodziło o bogactwo, prestiż, dominację, dyktat. Dopatrzyć się tu można, mafijnej struktury władzy i metod stosowanych w dzisiejszych mafiach. Groźba i wymuszenia, to podstawowa metoda osiągnięcia celu mafii. Była stosowana przez papiestwo do zmuszenia władze świeckie, wykonania ich decyzji. Klątwa rzucona na władcę, zwalniała poddanych od obowiązku respektowania jego władzy. Dodatkowo nie odprawiano nabożeństw w kościołach, co desta-bilizowało porządek społeczny. Kler posłusznie wykonywał te polecenia, obawiając się tej samej inkwizycji. Mając ten wzór i stosując metody zastraszenia, inni zbudują następne imperia zła.
Organizacja, która nawet nie starała się, zachować pozory zasad ewangelii i nauk Jezusa, w którego imieniu występowała, nie może być uważaną za reprezentującą Kościół czyli wiernych.
Wszystko to było jednak za mało. Dostrzeżono dopływ bogactwa w sprzedawaniu odpustów. Więc w 1190 roku zaczęto sprzedawać odpusty za grzechy, nawet te, które popełni się w przyszłości. Doprowadziło to do Reformacji i powstania kościołów protestanckich. Kupić można było tron papieski dla swojego niepełnoletniego syna. Jan XII (955-964) miał 20 lat w chwili swego wyboru, Grzegorz V (996-999) 24 lata, a Benedykt IX (1032-1044) tylko 15 lat.
Długosz w Dziejach Polski przytacza list papieski z 1429 r. w którym zaklina Jagiełłę na litość i miłosierdzie Chrystusa, by "gorliwie i z ochoczym sercem podjął się obrony świętej sprawy przeciw heretykom, celem ich nawrócenia w pokoju albo ukrócenia siłą po nieprzyjacielsku".
Lista intryg, fałszerstw, masowych mordów, grabieży dóbr, bezpodstawnych oskarżeń, systematycznego niszczenia Żydów, rozwiązłości, przekupstwa, jest długa. Kler i Papiestwo, to ludzie ogarnięci żądzą władzy, dominacji, bogactwa i przywilejów. To świeccy ludzie z maską pobożności i religią jako narzędziem do realizacji własnych celów.
Decyzje papieży w sprawach wiary, były nieodwołalne. Sobory tylko je potwierdzały To papiestwo tworzy dogmaty a kler jest biernym wykonawcą jego dyktatu.
Rozgraniczenie pojęć: Kościół, Kler i Papiestwo, pomoże Czytelnikowi zrozumieć moje intencje. Odnoszę się z szacunkiem dla Kościoła Katolickiego, Ewangelickiego, Kalwinistycznego itp., jednak Kler, który reprezentuje te Kościoły, obwiniam o obecny stan doktrynalny, moralny, jak i całą niechlubną przecież przeszłość.
Chrześcijaństwo w świetle faktów historycznych.
Powszechnie przyjęty wzorzec powstania chrześcijaństwa, nie odpowiada faktom historycznym. Został on stworzony na użytek chrześcijańskiego kapłaństwa: księży, pastorów, popów i kaznodziei. Każdy z nich również "dostosowuje" fakty, do swoich nauk i ambicji.
Księża przedstawiają wiernym taki schemat: Jezus głosi nauki, Piotra czyni swoim następcom, jest więc pierwszym papieżem. Oni poprzez tzw. "sukcesję apostolską" są następcami Piotra. Podaje się wiernym ciąg historyczny papieży, aż do Polaka. Również ciąg historyczny soborów, od "soboru" apostołów w Jerozolimie poczynając. Wszystko upiększone, wygładzone by wierny uznał za prawdziwe.
Fakty są inne. Religia jest ideologią. Jak każda ideologia, służy określonej grupie i jest do niej dostosowywana. Ja stoję na uboczu, poza tą ideologią. Wiedza którą mam, i moje niezaangażowanie, umożliwia mi obiektywną ocenę tej ideologii i konfrontację z faktami.
Czytelnika zadziwi fakt, że Jezus nie głosił żadnych nowych nauk. Można to sprawdzić czytając, choćby tylko nagłówki rozdziałów ewangelii. Jezus nauczał mówiąc w podobieństwach, przypowieściach. Osiem "błogosławieństw" to nauki moralne. Dodatkowo zaostrzył nakazy moralne. Cudzo-łóstwem jest sama myśl o cudzołóstwie. Zniósł starotesta-mentową zasadę Hammurabiego, "oko za oko, ząb za ząb", zastępując ją znanym powszechnie, "kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i lewy". Zakon mojżeszowy, interpretował zgodnie z duchem a nie literą prawa. Obiecywał nadejście Królestwa Bożego, zmartwychwstania, szczęścia sprawiedli-wych, co nie jest niczym nowym. Ostrzegał przed obłudą kapłanów. Był reformatorem moralnym Zakonu Mojrze-szowego.
Cuda, które Jezus czynił, są wynikiem sugestii, i mentalności semitów, wyolbrzymiających dosłownie wszystko, ale są i wynikiem dopisków dodanych do ewangelii. Dopisków jest w ewangeliach dużo. Np. bajkowe, trzykrotne pianie koguta, przy zaparciu się Piotra. Fałszowano listy apostołów, o których ap. Paweł przestrzega, "jakoby przez nas napisanych", przypuszczalnie dotyczy również listów Piotra. Zaakceptowane ewangelie i listy apostołów, są wynikiem wybrania tych a odrzucenia innych, również ewangelii i listów. Podobnie uczynili protestanci. Wybrali te, a usunęli ze Starego Testa-mentu księgi, które nazwali apokryfami. To, co kapłan mówi podniosłym tonem "oto słowo Boże" a wierni odpowiadają "Bogu niech będą dzięki", jest wynikiem kompromisu i punktu widzenia chrześcijańskich autorów, zbierających w całość różne pisma religijne, tworząc z nich Nowy Testament. Oczywiście nie dołączyli pism im nie odpowiadających. Doskonale widać to po zakończeniu ostatniej księgi, czyli Objawienia.
Jezus był mistykiem. Znając proroctwa o Mesjaszu, wypełniał je. Dążył do uznania go za mesjasza i króla. Nie podjął obrony, stojąc przed Herodem. Przed Piłatem, natomiast potwierdził, że jest królem Żydów, świadomie dążąc do skazania. Wjazd do Jerozolimy na ośle, historycznie usankcjonowany jako manifestacja przejęcia władzy przez nowego króla, było posunięciem politycznym, całkowicie nierozsądnym. Rzym był potęgą a namiestnikiem Rzymu był Piłat. Zachwianie status quo, było dla Rzymu niebezpieczne. Wprawdzie Jezus mówił "królestwo moje nie jest z tego świata", ale dla Rzymu liczyły się czyny, a nie słowa.
Większość listów, a tym samym i nauk doktrynalnych w Nowym Testamencie jest ap. Pawła. On jest twórcą doktryn chrześcijańskich, ale nie wprowadzonych w następnych wiekach dogmatów! To co uznaje się powszechnie za nauki apostołów, w rzeczywistości są dogmatami. Ap. Paweł kładł nacisk na duchowość nawróconych. Nie przestrzegał Zakonu. Nie będąc z Jezusem na ostatniej wieczerzy, napisał tak "jam wziął od Pana", dalej następuje opis, jest to więc prawda objawiona. Oczywiście nie byłoby nauk Pawła, gdyby nie było działalności Jezusa, jednak najważniejszą postacią tworzącą podstawy chrześcijaństwa jest ap. Paweł. Nauki moralne Jezusa nie przetrwałyby długo.
Ap. Jakub dochował wierności Zakonowi i pod wieloma względami, nie zgadzał się z Pawłem. Wprowadził namaszczenie chorego olejkiem. Pozostali apostołowie, też nie wpłynęli znacząco na doktrynalne zasady chrześcijańskie.
Po śmierci Jezusa, nastąpił podział, na tych co zachowywali Zakon i nawróconych z pogan, którzy Zakonu nie zachowywali. Zachowywać Zakon, znaczyło, przestrzegać przepisów Tory. W uproszczeniu: nie jeść nieczystych pokarmów (wieprzowiny) i świętować sobotę. Apostołowie postanowili spotkać się w Jerozolimie i tę kwestę omówić. Kościół katolicki nazywa to spotkanie "Soborem Jerozolimskim". Czytelnik zdziwi się, co ustalili apostołowie na tym "Soborze Jerozolimskim". Spotkanie to opisane jest w Dziejach Apostolskich rozdz. 15, pod nagłówkiem "Dekret apostołów" w Biblii Tysiąclecia. "Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my nie nakładać na was żadnego ciężaru, oprócz tego co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom (byli przecież poganami) od (jedzenia) krwi, od tego, co uduszone (nie odpłynęła krew) i od nierządu"
Paradoksem jest fakt, że zaleceń pierwszego soboru Kościoła Katolickiego w Jerozolimie, przestrzegają Świadkowie Jehowy, a nie Katolicy. Jeżeli dla Kleru katolickiego, jest to "pierwszy sobór Kościoła", drugim był sobór w Nicei, i nauki soboru nicejskiego (Trójca) są bezwzględnie przestrzegane, to "sobór w Jerozolimie", potrzebny jest tylko do: przedłużenia historii Kościoła o 300 lat wstecz od faktycznego założyciela Kościoła Powszechnego, cesarza Konstantyna w 324 r. i uczynienia Piotra pierwszym "papieżem", czyli nadać pozory ciągłości Kościoła katolickiego od Jezusa i apostołów.
Ale ap. Piotr nigdy nie był w Rzymie. Przez kilka lat w Rzymie był ap. Paweł, on jednak nie pasuje papiestwu, ponieważ ap. Paweł nie miał "kluczy". "Klucze Piotrowie" potrzebne są do "związywania i rozwiązywania" wszystkiego co wymyśli papiestwo. Trzeba było wymyślić męczeńską śmierć Piotra w Rzymie, uznać go za papieża i przejąć po nim tzw. sukcesję. Dzieje Apostolskie opisują działalność misyjną Piotra i Pawła. Łukasz, autor dziejów apostolskich, był z Pawłem w Rzymie, ale nie wspomina by Piotr był przed nimi. Nie było wtedy prześladowań i Piotr nie mógłby zginąć śmiercią męczeńską. Nie mógłby rozmawiać z Rzymianami, bo nie znał łaciny, rozmawiałby z Żydami. Dzieje Apostolskie opisują pobyt Pawła w Rzymie, od roku 61 stwierdzając, że Żydzi tam mieszkający nie znali ich nauk, "wiadomo nam o tym stronnictwie, że wszędzie spotyka się ze sprzeciwem" mówili Żydzi. Ustalili z Pawłem, że będą przychodzić do niego i rozmawiać i dalej stwierdza Łukasz. "Jedni dali się przekonać o tym co mówił, inni nie". (Na podst. Biblii Tysiąclecia) Ani w liście adresowanym do Rzymian, około 58 roku n.e. ani w tych, które później w Rzymie były pisane do chrześcijan Azji Mniejszej, ap. Paweł nie wspomina ani słowem o pobycie Piotra w Rzymie.
Galilea to najbiedniejszy region Palestyny. Tam mieszkał Piotr. Był rybakiem. Najprawdopodobniej mieszkał w lepiance nad brzegiem jeziora. Jeżeli nauczył się czytać i pisać, to przypuszczalnie już po śmierci Jezusa. Nie znał greki i łaciny, dlatego powierzono mu misję, jak podaje ap. Paweł, w liście do Galatów 2. w. 7 "między obrzezanymi", czyli Żydami. O ap. Piotrze i Janie w Dziejach apostolskich czytamy: "a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się". Tak więc późniejszy dopisek do ewangelii o kluczach i związywaniu, stał się podstawą całej doktryny katolickiej. Nie pierwszy raz i nie ostatni bazowano na fałszerstwie.
Ciągłe prześladowania chrześcijan, poczynając od śmierci św. Szczepana, do Dioklecjana 284 - 305 r. wydał cztery dekrety, oraz rozproszenie gmin, od Rzymu po Syrię i Turcję, nie sprzyjały tworzeniu hierarchii kapłańskiej. Doszukiwanie się papieży w tym okresie jest bezpodstawne. Po dekrecie cesarza Rzymu Konstantyna uznającego chrześcijaństwo za religię państwową, następuje nowy rozdział historii chrześcijaństwa. Pisałem o tym w poprzednim rozdziale.
Sumując te fakty, można stwierdzić, że przy rozprze-strzenieniu się chrześcijaństwa, decydującą rolę spełnił ap. Paweł. Natomiast do powstania i rozprzestrzenienia się Kościoła Powszechnego, czyli Katolickiego decydującym był cesarz Rzymu Konstanty Wielki. Czy Konstantyna można nazwać pierwszym Papieżem? Nie, ponieważ zwierzchność biskupa Rzymu systematycznie narastała i dopiero w szóstym wieku została zaakceptowana powszechnie. Zdecydowanie jednak można, Konstantyna uznać za twórcę Kościoła Katolickiego, jako odłamu chrześcijaństwa, tak jak Lutra, twórcą Kościoła Ewangelickiego, jako odłamu Kościoła Katolickiego a Kalwina jako twórcę Kościoła Kalwinistycznego. Każda religia, każdy Kościół i mniejszość wyznaniowa, miała kiedyś swojego założyciela.
Gdybyś żył Czytelniku za króla Jagiełły, i byłbyś kato-likiem, uczestniczyłbyś w nabożeństwie na polach Grunwaldu. Jeszcze nie było mszy, więc spożywałbyś komunię pod dwoma postaciami, chleba i wina, ponieważ cztery lata później sobór w Konstancji, zabroni laikatowi spożywania wina w czasie komunii. Nie popełniłbyś również grzechu, gdybyś Eucharystię uważał za symbol, a nie jako "cały Chrystus", ponieważ dopiero za 135 lat, zbierze się sobór w Trydencie i ustali: "Jeśli ktoś przeczy temu, że w Najświętszym sakramencie Eucharystii zawarte są prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie ciało i krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc i cały Chrystus, i twierdzi, że tam jest tylko jako w znaku, (symbolu) obrazie lub poprzez swoją moc, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych". Mógłbyś nie być katolikiem i liczyć na zbawienie, ponieważ jeszcze nie było soboru we Florencji, na którym postanowiono, że "przynależność do Kościoła katolickiego, jest absolutnie konieczna do zbawienia". Sobór ten, "zamknął" drogę do zbawienia wszystkim innym!. Wbrew pozorom, to humorystyczne "zabronienie Bogu możliwości zbawienia innych" było dobrze przemyślanym posunięciem o olbrzymich i dalekosiężnych konsekwencjach. Dało to papiestwu podstawę do nawracania przemocą na katolicyzm, dla dobra heretyka. Głoszono, że jeżeli zabije się heretyka, to czyni mu się przysługę, ponieważ zachowuje się dzieci, które mógłby spłodzić od ognia piekielnego.
Za czasów króla Jagiełły, mógłbyś lekceważyć tradycję i nie popełniłbyś grzechu, ponieważ nie było jeszcze soboru trydenckiego, uznającego tradycję za równoważną z Pismem Świętym. Nie podejrzewałbyś, że Maria została poczęta jak Jezus, czyli bez grzechu pierworodnego. Przypuszczalnie uznałbyś to za herezję, ponieważ przez to zrównałaby się z Jezusem. Wiedziałbyś, że umarła jak każdy człowiek, bo nie wymyślono jeszcze "Jej wniebowzięcia z ciałem i duszą". Papieża uważałbyś za człowieka omylnego. Wszystko to było zgodne z ówczesną nauką Kościoła Katolickiego. Sobory lub papieże, systematycznie dodawali te i inne "prawdy" i nakazywali w nie wierzyć.
Katolicy żyjący tysiąc lat przed Jagiełłą, nie nazywali matki Jezusa, "Matką Boską" nazywali ją "Matką Chrystusa". Doskonale wiedzieli, że urodziła człowieka. To, że trzeba ją nazywać "Matką Boską" dowiedzieli się dwadzieścia lat później po soborze w Efezie, a 120 lat później dowiedzieli się, że jest w Rzymie następca Piotra, czyli papież i że mu podlegają. O istnieniu czyśćca dowiedzieli się w 593 roku od papieża Grzegorza I. Miejsca gdzie dusze zmarłych cierpią męki, dopóki "nie spłacą długu" lub nie zostaną "wykupieni przez ofiary żywych". Ze zdziwieniem również stwierdzili, że po roku sześćsetnym na polecenie tego samego papieża, nabożeństwa są odprawiane po łacinie i oni nic nie rozumieją. W ósmym wieku katolicy dowiedzieli się, że krzyż, narządzie mordu Jezusa i pierwszych chrześcijan, jest teraz święty i należy go czcić. Wprowadził to sobór w Nicei. W tym czasie jeszcze księża mieli żony, ale zakonnicy już nie. Czekało to również księży, by majątek księdza nie był dzielony i pozostawał jako własność wyższej hierarchii
W największym skrócie przedstawiłem Czytelnikowi tylko podstawowe, historycznie udokumentowane fakty. Mam nadzieję, że pomoże to Czytelnikowi obiektywnie ocenić swoje zasady wiary.
Czy wiara coś dała człowiekowi?
Następne pokolenia ocenią wiarę, jako źródło zła, nietolerancji, wojen religijnych, wypraw krzyżowych, inkwi-zycji, zastraszenia, fałszu, obłudy, itd. itd .Jeżeli nadrzędnym celem jest wiara, a nie człowiek, to zawsze można poświęcić nawet miliony, dla tego nadrzędnego celu i poświęcano te miliony. Religia jest, więc ideologią dzielącą narody. Zauważ czytelniku, że we wszystkich narodach, obecnie i w przeszłości, dominacja, Kapłanów, stała się i nadal jest, przyczyną krwawych prześladowań, nietolerancji. Im bardziej głęboki fundamentalizm, tym bardziej krwawe ich rządy. Dała i nadal daje ona narzędzie kapłanom do ingerencji w nasze prawa. To kapłani decydują, co Ci wolno, a co nie i nie mam tylko na myśli wierzących, ale rozciągają swój wpływ na niewierzących. Nie mogę żądać eutanazji, bo parlament jest pod wpływem kapłanów. Kler zabrania używania prezerwatyw nawet w Afryce, gdzie na aids umierają miliony. Zabraniają nawet stosowania zabezpieczenia przed niechcianą ciążą i usunięcia jej, nawet w przypadku stwierdzenia kalekiego płodu, bo to godzi w interes księży. Każde narodziny, dziecka, to zysk finansowy dla księdza. Za pogrzeb też trzeba będzie zapłacić, a z przerwanej ciąży nic nie mają.
Obrona życia poczętego to pretekst do ukrycia powyż-szych intencji. Nienarodzonego, nie wolno "zabić", ale jak dorośnie to sami pobłogosławią armatę i jego, idącego zabijać. A ponad 500 lat inkwizycji, nie jest dowodem na obłudę kryjącą się za słowami "obrona życia "? Wiara jest więc skutecznym narzędziem w manipulowaniu wiernymi.
Czy bez wiary człowiek byłby gorszy? Z obserwacji wynika, że człowiek boi się natychmiastowej kary. Kary i nagrody po śmierci przyjmuje jednakowo, czyli z przymru-żeniem oka. 90 % Polaków, to ludzie wierzący. Wyobraź sobie czytelniku, co by się działo, gdyby nie było władzy świeckiej. Przed czym wiara, powstrzymałaby masy wierzących np. Polaków? Nie pilnuj swojego, a zostaniesz okradziony, zamor-dowany, zgwałcona, oczywiście przez wierzącego. Schemat ten powtarza się we wszystkich religiach. Czyli, żadna religia nic ludzkości nie dała.
Ludzkość jednak nabiera doświadczenia i wiedzy nauko-wej. Zawód "kapłan" zaniknie. Już powoli staje się niepotrzebny w krajach zachodnich. Człowiek, na skutek rozwoju nauki będzie się doskonalił, a osiągnięcia nauki wyeliminują nie wy-kryte przestępstwa, kara dosięgnie przestępcy niemal natychmiast. Czyli: lepszy świat zbudują ludzie niewierzący. Nie zbudowali go wierzący, bo zastąpili poszanowanie praw innych, słowem "patriotyzm", czyli: "ten to swój" a "tamten to obcy". Upadek religijności w państwach zachodnich, umożliwił powstanie wspólnoty, zbratanie narodów, zaprzestanie waśni, wojen, sporów. Uważam, że tylko kilka, a w Polsce, najwyżej kilkanaście pokoleń umrze z wiarą Wiara przejdzie do historii jak ewolucja, która trwała ponad trzy miliardy lat, a przechodzi do historii, dosłownie, na naszych oczach, zastąpiona osiągnię-ciami intelektu. Transgeniczne rośliny są codziennością, a zwie-rzęta już wkrótce się takimi staną. Wszystko ma swój początek i koniec, wiara też.
Indywidualnie, wiara i modlitwa, chociaż jest monologiem, dostarczają nadziei, samouspokojenia, psychicznego odprężenia, wiarę w pomoc nadprzyrodzonej mocy. To cechy charakte-ryzujące autoterapię. Jeżeli ta autoterapia jest komuś potrzebna, powinien ją stosować i nie zapominać, że wiara nie ma podstaw.
Bez emocji
Przeanalizujmy następny temat i podejdźmy do niego bez emocji. Ja znajdowałem się w tym samym miejscu, co Czytel-nik, zwracam się do wierzących. Było to wiele lat temu, ale i wiele lat zajęło mi przeprogramowanie swojego umysłu, czyli komputera osobistego, na nowy program, program naukowy.
Jak już mówiliśmy, w umyśle naszym, czyli w naszym komputerze osobistym, mamy zapisany pewien program. Ten program jest zapisywany już od dziecka. Zapisywany jest przez matkę, szkołę, Kościół, i doświadczenia życiowe, jak również własne spostrzeżenia i przemyślenia. Zapisany w naszym umyśle program uznajemy za prawdziwy. Niechętnie, więc zaakceptowalibyśmy jakąkolwiek zmianę. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że tak jak różdżkarstwo, meridiany, akupun-ktura i nasze poglądy religijne mają już prawie cztery tysiące lat. Czy ludzie żyjący cztery tysiące lat temu byli od nas mądrzejsi? Przez ostatnie dwa tysiące lat tylko dodawano do tych poglądów różne dodatkowe akty wiary, a jakiekolwiek rozumne ich udowodnienie z przyczyny dominacji, nie było możliwe. Nau-kowa analiza również nie była możliwa, ponieważ dynamiczny rozwój nowoczesnej nauki rozpoczął się dopiero 200 lub najwyżej 300 lat temu. Ja ze zdziwieniem stwierdziłem wiele lat temu, że wszystko da się udowodnić naukowo. W szczególności istnienie jakiejś siły twórczej, którą nazywamy Bogiem. I nie jest to tylko naukowe podbudowanie mojej wiary, bo ja wiary nie mam, ja jej nie potrzebuję, ja mam dowody. Rzetelne, naukowe dowody. Co więcej, wiele sprzeczności takich jak np. miłosierdzie Boga i pasożytnictwo stały się dla mnie oczywiste i zrozumiałe.
Zauważ Czytelniku i podejdź do słowa „wiara” bez emocji. To słowo stało się niemal najważniejszym słowem w chrześcijaństwie. Nawet „zbawienie jest z wiary” pisze ap. Paweł. Dlaczego? Nie mam dowodów, a powinienem przyjąć „coś” za prawdę. Czy tylko dlatego, że ktoś, kto wybrał zawód kapłana to mówi? A przecież on nie mówi prawdy. Skąd wie o wspomnianej wcześniej koronacji Marii? Czy nie logiczniej będzie zastąpić wiarę dowodem.?
Dlaczego komuś zależy na tym, byś wierzył? Dlatego, że on czerpie z tego zysk. Proszę nie zrozumieć mnie, że posądzam każdego duchownego o świadome głoszenie fałszu dla zysku. Część z nich szczerze głosi to, w co wierzą, nie zdają sobie sprawy, że nie ma to naukowych i historycznych podstaw. Jednak wiele "nauk", dogmatów, wprowadzono jako chęć domi-nacji i zysku. Na omówione wcześniej oszustwa radiestezyjne możesz nie tracisz bezsensownie pieniędzy, jeżeli nie korzystasz z ich usług, ale na usługi związane z wiarą w nieśmiertelną duszę, tracisz pieniądze przez całe życie, a rodzina jeszcze po Twojej śmierci. Sprawdź, czy nie płacisz za iluzje? Zauważ, że nie jesteś w jakiejś pozycji uprzywilejowanej. Chrześcijanie, tak jak wyznawcy wszystkich religii na całym świecie, kierują się tymi samymi zasadami. Oni też przyjęli za prawdę to, co im powiedzieli kapłani. Podobnie jak Ty, nie analizują, czy to jest logiczne, czy ma jakiekolwiek podstawy naukowe, lub nawet czy nie jest zmyślone. Dla nich też wiara jest ponad rozumem, w przeciwnym przypadku, nie byłoby u nich świętych krów i świętych małp. Inni też mogą skierować pytanie do chrześcijan „Skąd wiecie, że macie duszę i to nieśmiertelną? Skąd wiecie, że istnieje czyściec? To pytanie nie dotyczy wszystkich. Jeśli odpowiemy, że mamy świętą księgę, to usłyszymy odpowiedź, że oni też mają święte księgi. To samo twierdzi Islam, też Koran jest święty, świętszy niż Biblia dla Chrześcijan. Dlaczego dla nas Budda, odlany z mosiądzu nie jest święty a „Matka Boska” wykonana z gipsu, jest święta? Dlatego, że oni i my, mamy inny program zapisany w naszym mózgu. Wszystko, co inne niż zapisany program, jest ludziom obce i zaakceptować nie mogą. Nasz komputer automatycznie tworzy barierę, bez udziału naszej świadomości, jeżeli usłyszymy słowa, zdania lub jakiś pogląd, inny od naszego wzorca. To tak jak byśmy byli odziani w niewidoczny dla nas płaszcz i o nim ni wiedzieli, po którym spływają każde inne poglądy. My nie możemy zaakceptować buddyzmu, a oni nie mogą zaakceptować chrześcijaństwa, bo w umysłach naszych jest inny program, uznający „to”, a odrzucający „tamto”. Ich świętości są ich świętościami, a nasze świętości są naszymi świętościami. Komputery osobiste, czyli mózgi, mamy takie same, tylko wprowadzono im i nam, inne programy. To dla tych programów i przez te programy były wojny religijne i wyprawy krzyżowe. Zauważ Czytelniku, że te programy stworzyli ludzie, że tymi programami się manipuluje w imię Boga, ale nie dla dobra Boga, tylko dla swojego dobra, bogactwa i prestiżu.
Ich kapłanom, tak jak i naszym, też zależy, by nic nie zmieniać. Sięgając szerzej naszym umysłem, ze zdziwieniem stwierdzimy, że w niczym nie odbiegamy od innych i jeśli nie przeanalizujemy naszych zasad wiary pod kątem nauki, to za iluzje będziemy płacić całe życie.
Czy nauka może być sędzią rozstrzygającym, w co mamy wierzyć? Tak! Nie tylko nauka, często wystarczy rozsądek. Bo jeśli będziesz Czytelniku myślał rozsądnie, to nie przyjmiesz za prawdę „wieści płynących z Nieba”, a jeśli poznasz archeologię, to nie przyjmiesz za prawdę stworzenia Adama i Ewy, bo czło-wiek żyje na ziemi dziesiątki tysięcy lat. Czy nie słuszne jest kierowanie się nauką i logiką? Więc czy nauka może być sędzią?.
Jestem ewolucjonistą i daleki jestem od propagowania jakichkolwiek i czyichkolwiek zasad, poglądów czy wierzeń. Jednocześnie jestem daleki od krytyki czyichkolwiek zasad i wierzeń. Jednak nie jestem obojętny na fałsz i oszustwo dla zysku i prestiżu. Mija już czas wiary, na wszystko można znaleźć dowód. Nawet na istnienie i twórczość Boga podaję, dla mnie wystarczająco logiczne, dowody oparte na osiągnięciach nauki. Nie można mieć wewnętrznego zadowolenia, mając świadomość niepewności, a wręcz sprzeczności przyjętych poglądów z faktami naukowymi, czy historycznymi. Tylko harmonia tych czynników daje pewność i komfort psychiczny, że przyjęty pogląd jest słuszny.
Zrozumiałem to już bardzo dawno i od około trzydziestu lat stało się to dla mnie jedynym i najważniejszym tematem moich zainteresowań. Wiedzą, którą zgromadziłem przez te wszystkie lata, dzielę się z czytelnikiem. Mnie, jak zapewne każdemu człowiekowi, zależy, by mieć jakąś logiczną nadzieję na istnienie po śmierci. Ale zależy mi również na tym, by nie być oszukiwanym, by fałszu nie przyjąć za prawdę, tylko dlatego, że ktoś to mówi i inni tak przyjmują.
Wnioskiem, do jakiego doszedłem, jest pogląd, że Bóg stworzył materię o określonych prawach. Te prawa materii, już bez ingerencji Boga, zapoczątkowały powstanie, rozwój życia i w konsekwencji - człowieka.
Niebezpieczna zasada.
Tą niebezpieczną zasadą jest przyjmowanie myśli innych, "na wiarę". Tzn. autorytet głosi, a ludzie bezkrytycznie przyj-mują. Ludzie wolą opierać się na autorytetach. Autorytetem może być naukowiec i jest to oczywiste, czytelnik nie jest w stanie sprawdzić wiarygodności naukowca. W śród naukowców jest jednak konkurencja. Dziesiątki innych naukowców wykryją pomyłkę, bo oszustwo raczej się nie zdarza. Dodatkowo, naukowiec podaje dane sprawdzalne. W sprawach wiary nigdy nie było, i nie ma, sprawdzalności. Ludzie sami tworzą autorytety, a autorytety chętnie wyrastają. Analizując historię różnych religii można zauważyć, że mentalność człowieka nie zmieniła się od tysiącleci. Stworzonym autorytetom ludzie i tak przypiszą niezasłużone zasługi i gloryfikowanie będzie nieprzer-wanie narastać. W znanym powiedzeniu mahometan "nie ma Boga nad Allaha, a Mahomet jest Jego Prorokiem", pierwotną myślą było "tylko" prorokiem. Wyznawcy usunęli słowo "tylko" i dorobili legendę o wstąpieniu do Nieba. On podkreślał, że jest tylko człowiekiem, jak każdy inny, ale czas i potrzeba autorytetu zrobiły swoje. Analogicznie jest w części chrześcijaństwa, ludzie dorobili wniebowzięcie Marii, koronację Marii.
Dla wiedzy czytelników, dodam, że przez 1400 lat zmieniła się wymowa słowa "Al Jah" na "Allah". Zmieniono jedną literę. Tak "Al Jah", jak i "Allah", oznacza "Najwyższego Jahwe". Islam, więc czci starotestamentowego Jahwe a Jezusa uznaje jako równego Adamowi. Koran. Sura III werset 59 "Zaprawdę, Jezus jest u Boga jak Adam". Uzupełnić należy jeszcze informacją, że pierwsze wydanie Biblii Tysiąclecia, wydanej przez Kościół Katolicki dla uczczenia 1000 lecia chrze-ścijaństwa, z przedmową kardynała Wyszyńskiego, z 1965 r. użyte jest słowo Jahwe w całym tłumaczeniu Starego Testa-mentu! Mam ten egzemplarz. W następnych wydaniach zmienione na Bóg. Nie jest to równoznaczne, ponieważ Jahwe to jeden Bóg, a słowo Bóg w chrześcijaństwie oznacza Trójcę. Trójcę, jak już wiesz Czytelniku, wprowadzono dopiero na soborze Nicejskim w 325 r. po dekrecie Konstantyna Wielkiego, uznającym chrześcijaństwo za religię państwową. Wprowa-dzenie Trójcy było posunięciem, mającym zintegrować autentycznych chrześcijan, wierzących w jednego Boga Jahwe, z poganami, którzy na mocy dekretu cesarza stali się chrześcijanami, ale wierzyli w wielu bogów. Dla nich przyjęcie jednego Boga było ubóstwem duchowym: uważano, że wielu bogów więcej może. Dla nich trzech Bogów, to już lepiej jak jeden, a chrześcijanom tych trzech Bogów, przedstawiano jako jednego Boga. W ten sposób pogodzono ogień z wodą. Po sprzeciwach trwających całe wieki, dzisiaj już nikt prawie tego nie kwestionuje. A że jest w tym stwierdzeniu sprzeczność, nikt nie zwraca uwagi.
To również przykład przyjmowania „na wiarę”, bez analizowania, czy słuszne, rozsądne, logiczne, bez zastrzeżeń przyjmowane od autorytetu, nawet sprzecznych z rozsądkiem zasad. Tak postępują wyznawcy wszystkich religii. Przyjmują to co powiedzą kapłani, lub jednostki obdarzone zaufaniem. Tak było i tak jest. Kapłani wszystkich religii cieszą się autory-tetem, mimo podawania sprzecznych ze „zdrowym rozsądkiem” zasad wiary, nie mówiąc już o podstawach naukowych, czy dla chrześcijan - autorytecie Biblii.
Czy nie powinieneś sprawdzić, czy to, co mówią, jest prawdziwe? Przecież to Ty Czytelniku utrzymujesz swoich kapłanów. Może ponosisz koszty fałszu?
Historię chrześcijaństwa można podzielić na dwa etapy: do dekretu cesarza Rzymu Konstantyna, i nowy etap po dekrecie. Do dekretu nauki były względnie apostolskie. Początkowo nie było kapłanów, ani ich hierarchicznej zależności. Św. Jan apostoł, pisze swoje Objawienie w końcowych latach pierwszego wieku, adresując do siedmiu aniołów siedmiu gmin chrześcijańskich. Aniołem nazywa stojącego na czele, wyró-żniającego się członka gminy, z upływem czasu dominującego i czerpiącego z tej funkcji korzyści. Tak powstawało kapłaństwo.
Podział nastąpił już za czasów apostołów na tych, co przyjęli Jezusa i nie odrzucili Zakonu Mojżesza np. ap. Jakub i nawracających się z pogan, którzy nie znali Zakonu. Ich przewodnikiem duchowym był ap. Paweł. Apostoł Piotr nato-miast, był chwiejnym w poglądach, jak był między wyzna-wcami Jezusa, którzy nie odrzucili Zakonu, udawał, że Zakon przestrzega, czyli nie jadł mięsa wieprzowego, będąc między pochodzącymi z pogan, że Zakonu nie przestrzega. Bezkompro-misowy ap. Paweł (list do Galatów r. 2, 11) w obecności innych zganił go za to.
Z upływem czasu podziały narastały nie tylko z przyczyn nazwijmy to doktrynalnych, ale i z chęci dominacji.
Wspomnieliśmy wcześniej, że przed rokiem 200 powstaje kapłaństwo chrześcijańskie Kapłan potrzebował ołtarza, przed-miotów, czyli wizualnych atrybutów swej władzy. Pojawiła się woda święcona, jako pierwsza oznaka przywileju kapłana. On miał prawo ją tworzyć. Jest to pierwsza materialna rzecz, uznana za świętą, przez ludzi znających nauki Jezusa i aposto-łów. Jezus i apostołowie nie mieli żadnych przedmiotów świętych. Wprowadzenie wody święconej był niezauważalnym, ale wielkim przełom w zasadach chrześcijańskich. Pierwsze odstępstwo od zasady, zaowocowało następnymi. 120 lat później, czyli na soborze nicejskim, nie było już trudności z wprowadzeniem Trójcy, świętych wizerunków, niedzieli, zmienionych przykazań itp.
Dogmat to „prawda”, w którą trzeba wierzyć, tej „prawdy” się nie udowadnia. Taka jest definicja dogmatu. Wystarczy, że dogmat podaje autorytet, a ludzie przyjmują go bez zastrzeżeń. Jest to bardzo niebezpieczna i nierozsądna zasada.
By nie być posądzonym o krytykę jednego kościoła, podam przykład, jak przyjmuje się zasady wiary od autoryte-tów np. w trzecim, co do wielkości ugrupowaniu religijnym.
Inni też przyjmują "na wiarę".
Jeżeli jesteś Świadkiem Jehowy i z Pismem Świętym jesteś obeznany, też nie ustrzegłeś się przyjęcia wielu "prawd" na wiarę. Wpojono Ci, a Ty tego nie analizowałeś i poddałeś się biernie tzw. "prawdom płynącym z góry", czyli od grona kierowniczego. To grono kierownicze powołuje się tylko na połowę przypowieści Jezusa, bo druga połowa już im nie pasuje. Powinieneś jednak przeczytać całą przypowieść Jezusa, a wtedy zorientujesz się, że przypowieść dotyczy zupełnie czegoś innego, a jej interpretacja jest błędna. Zwracam na to uwagę, ponieważ nie można, dzielić czyjejś wypowiedzi na połowę i przyjmowania tylko połowy. To zmienia sens wypowiedzi autora. Tę połowę przypowieść przypisywano wcześniej Russelowi, ale nie on ją do siebie stosował, tylko inni widzieli w nim "wiernego sługę". Obecne kierownictwo, zarezerwowało dla siebie prawo do podawania Ci gotowych nauk w Strażnicy. Wprawdzie toczy się niby dyskusja po przeczytaniu pewnego fragmentu, ale pytania są gotowe w tekście, wystarczy nie myśleć, ale przeczytać również odpowiedź z tekstu, ku zadowoleniu wszystkich. Tu też brak konsekwencji, bo w dyskusji wypowiada się własne zdanie, a nie przytacza z tekstu. Własnego zdania, innego niż przyjęte zasady wiary, nie możesz powiedzieć publicznie, bo grozi Ci wykluczenie ze zboru.
Rutheford stworzył bez podstaw Biblijnych klasę, jak ją nazywam, "mrówek do roboty", pozbawiając ją nawet prawa do przyjmowania pamiątki Wieczerzy Pańskiej. A Ty Czytelniku, (jeżeli jesteś "świadkiem") w obawie przed wykluczeniem, nie możesz nawet w to wątpić i podajesz biernie kielich i chleb następnemu, uczestnicząc w parodii pamiątki, bo Ci wpojono, że jesteś niegodny, czyli gorszy od tych przyjmujących symbole, ponieważ jesteś powołany do klasy ziemskiej, a takiego powołania nie znajdziesz w Piśmie Świętym. Podawane Ci na dowód cytaty dotyczą powołania z pogan.
Mylić się jest rzeczą ludzką, ale logicznie myśleć jest naszym obowiązkiem. Na początku powiedziałem, że wszystko, co nielogiczne, nie może być prawdą i to podtrzymuję. List do Rzymian był napisany kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa. Rrozdz. 11, jest napisany w czasie przyszłym. Nie może dotyczyć historii i obecnego czasu, który z każdym dniem odchodzi do historii! To jest oczywiste. Wasze kierownictwo narzuciło inną interpretację, dodatkowo preferując armagedon. (nie oznacza w tym kontekście miejsca, jak w Objawieniu Jana r.16 w.16 lecz oznacza ostateczne zniszczenie.) To, że wiersz 26 i 27 jest cytatem z Izajasza, w niczym nie zmienia faktu.
Pismo Święte jest "rozciągliwe", jeśli coś nie pasuje literalnie, to wytłumaczy się to symbolicznie, a jeśli nie myślisz samodzielnie, to wszystko będzie Ci pasowało.
Kapłani, wszystkich religii zajmujący się zawodowo odprawianiem nabożeństw i głoszeniem nauk, też nie mogą mieć własnego zdania. Oni głoszą nauki, ustalone zasady wiary, podawane do wierzenia a nie do myślenia. Im zależy, by wierny nie myślał i nie stawiał kłopotliwych pytań. Najważniejsze, byś był i rzucił na tacę, zapłacił za chrzest, ślub, pogrzeb.
146
147