JEDEN ZA WSZYSTKICH WSZYSCY ZA JEDNEGO
Tak cichutko wyszły z norki
małe, zwinne, szare „stworki".
Słodki pyszczek, drobne łapki
to atrybut surykatki!
Jedna, druga, trzecia... szósta!
O! I siódma! Jeszcze ósma!
Do dwudziestu liczyć trzeba,
a tu jeszcze końca nie ma.
Ależ liczna ta rodzina!
Kto da radę w niej wytrzymać?
Pewnie wrzawa i bałagan?
Skądże! Każdy w czymś pomaga.
Ledwie wyjdą, już w szeregu
najczujniejsze stoją z brzegu.
Babcia, dziadek, mama, tata,
siostry dwie tuż obok brata,
cioć i wujków chyba z siedem,
a kuzynów - oj, już nie wiem!
Każdy swoje ma zadanie,
jak w zespole - świetne zgranie:
jeden za drugiego gotów
wpaść w pazury wielkich kotów.
Ech, zazdroszczę surykatkom,
że z nich takie zgrane stadko.
Owszem, zdarza się czasami
sprzeczka, złość i dzień z dąsami,
ale wiedzą, że rodzina
to ich radość, szczęście, siła.
Świat Misyjny 5/2007 s. 16