Bardzo mi drogi Janku!
Ty takiej nie pamiętasz. Ciebie jeszcze nie było. Była bardzo ładną dziewczyną. Mieszkała na wsi. Miała długie, czarne włosy i czarne oczy, które potrafiły patrzeć bardzo głęboko. Stawała w kościele blisko ołtarza św. Anny. Lubiłem patrzeć na nią, gdy się modliła. W jej oczach była, wtedy wielka prośba z głęboką jak niebo wiarą. W dni świąteczne ładnie się ubierała.
Potem, gdy było w kościele dużo ludzi, nie przychodziła. Przychodziła sama. Taka była swoim szczęściem zawstydzona. Było jej trudno chodzić. Wiedziała, że już jesteś, czuła Cię pod swoim sercem. Chodziła bardzo ostrożnie, uważając, aby nie zrobić Ci krzywdy. Klękała przed obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem. Modliła się: „Matko, Ty przecież doskonale wiesz, co to znaczy mieć dziecko. Chcę mieć syna, tak jak Ty. Spraw, żeby był ładnym chłopcem, mądrym i dobrym. Matko, boję się o niego. Jestem teraz taka sama. Przyjdź do mnie, jak do Elżbiety". Patrzyła potem długo, z zazdrością na szczęśliwą Matkę Bożą Karmiącą.
Wracała do domu taka spokojna i święta. Wyszywała różowe kwiatki na Twoim kaftaniku. Układała na półce ubranka. Liczyła dni. Potem bardzo ją bolało, ale nigdy tego nie pamiętała. Usłyszała Twój płacz. Chciała Cię mieć. Nie pozwoliła Ci płakać. Karmiła Cię swoim mlekiem. Była już matką. Czekała na Twój pierwszy uśmiech, na Twoje pierwsze ząbki, na Twoje pierwsze słowo. Tego dnia była wprost najszczęśliwsza.
Usiądź - powiedziała tatusiowi. Puściła Cię samego. Wpadłeś w ręce ojca.
Już chodzi - opowiadała wszystkim. Ubierała Cię w bajkowe krasnale, w kwiaty. Na dobranoc cichutkim pocałunkiem żegnała Cię w łóżeczku, robiła krzyżyk na czole, przywołując Ci niebieskie sny.
Urosłeś Janku. Z tremą odprowadziła Cię do szkoły. Zostałeś uczniem w pierwszej klasie. Wracałeś dumny z prawdziwą piątką w zeszycie za rysunek domu z kominem i z dymem. Żegnała Cię z drżeniem na pierwszą wycieczkę do pobliskiego lasu.
Wiesz, Janku, o kim Ci piszę? Tak, to Twoja kochana mama. Urosłeś, Janku. Jesteś już w piątej klasie. Mamie z tamtych lat zostało w albumie szare zdjęcie. Dziś jest starsza o 12 lat. Nie ma już dziewczęcej radości na buzi. W jej oczach naliczysz tyle kłopotów, a każde cierpienie uparcie chce zostawić na jej twarzy zmarszczkę. Ręce ma szorstkie, a to wszystko, Janku, dla Ciebie. A to wszystko, Janku, dlatego, ze Ty jesteś. Dała Ci swoje życie, swoją krew, swój pokarm. Dziś sprząta, gotuje, prasuje Twoje podkoszulki, potem biegnie do pracy. Dźwiga przy żniwach snopy chleba, koszyki ziemniaków. Dziś nie jest taka piękna jak na zdjęciu, ale jest bardziej kochana.
Dziś, Janku, jest Dzień Matki. Wszystkie mamy mają dziś święto. I Bóg chciał mieć Matkę. Szanował Ją jak Matkę. Prezydent, król, minister, biskup, papież całują ręce matki i jej świętą obrączkę. Widzisz, Janku, nikt z nas nie podziękuje wystarczająco mamie za wszystko, co nam dała. Matka nie chce od nas zapłaty. Nawet, gdy urośniesz i będziesz bardzo ważnym człowiekiem, usunie się w kąt, aby nie przysłonić Cię swym cieniem. Mama czasem bardzo czeka, abyś przyszedł i powiedział jej: „Dziękuję, mamusiu! Jesteś kochana". A Ty od niej tylko wciąż chcesz. Zauważyłeś, że kiedyś płakała przez Ciebie? Nie będzie Ci tego nigdy pamiętać. Daj jej dziś kwiatek majowy. Powiedz, że tysiące razy za wszystko jej dziękujesz. „Dziękuję Ci, mamo, jak umiem najczulej, ale najbardziej dziękuję za to - że jesteś mamą!".
PS Wybacz mi, Janku, że dziś krócej piszę. Napisać list o matce - to za dużo. Napisać tomy o matce - to za mało.
Echo Dzieciom 5(2008) s. 4-5