TADEUSZ RÓŻEWICZ
urodził się w 1921 w Radomsku, tam również spędził lata wojny
w 1943-44 walczył w oddziałach partyzanckich AK. Współpracował z prasą konspiracyjną, ogłosił też (pod pseudonimem Satyr) zbiór wierszy i opowiadań Echa leśne (1944)
po zakończeniu wojny zdał maturę i podjął studia na wydziale historii sztuki UJ
od 1949 mieszkał w Gliwicach, potem od 1968 we Wrocławiu
od czasu ogłoszenia tomu Niepokój (1947), uznawany - m.in. przez Przybosia - za 1 z najwybitniejszych przedstawicieli młodego pokolenia, kontynuującego awangardową koncepcję sztuki
opublikował liczne zbiory poetyckie, m.in.: Czerwona rękawiczka (1948), Pięć poematów (1950), Czas który idzie (1951), Poemat otwarty (1956), Rozmowa z księciem (1960), Głos Anonima (1961), Zielona róża (1961), Nic w płaszczu Prospera (1962), Twarz (1964), Regio (1969)
w latach 90. - po dłuższej przerwie - ukazały się wybitne tomy: Płaskorzeźba (1991), Zawsze fragment (1996), Zawsze fragment. Recycling (1998), Matka odchodzi (1999), Nożyk profesora (2000), Szara strefa (2002), Wyjście (2004) oraz Kup kota w worku (2008)
z wielu dramatów najb. znane są: Kartoteka (1960), Grupa Laookona (1962), Świadkowie, albo Nasza mała stabilizacja (1964), Stara kobieta wysiaduje (1969), Na czworakach (1972), Białe małżeństwo (1975), Do Piachu (1979)
Problemy periodyzacyjne
Choć za oficjalną datę debiutu uznaje się Niepokój (1947), to powszechnie wiadome jest, że pisarz wydawał swoje utwory już wcześniej! W 1944 w odbitkach maszynowych ukazał się zbiór Echa leśne, a w 1946 tomik W łyżce wody. Satyry. Wiadomo też, że nastoletni TR publikował przed wojną - m.in. w piśmie „Pod znakiem Marii” oraz w „Czerwonych Tarczach”
Jeśli chodzi o Niepokój, to trzeba zaznaczyć, że po publikacji podlegał on różnym przeróbkom i wersja, którą znajdujemy w późniejszych zbiorach, różni się znacznie od wersji oryginalnej:
w wydaniu krakowskim (z 1947) Niepokój liczył 54 wiersze
w krakowskich Poezjach zebranych (1957) już tylko 40 wierszy
we wrocławskiej edycji Poezji zebranych (1971/76) znalazły się 44 wiersze; taki stan Niepokój zachował też w dwutomowym wydaniu Poezja, jak dotąd najpełniejszym i uważanym przez autora za kompletne.
Zakres tych poprawek jest różny, nie sposób jednak o nich zapomnieć, gdyż zmieniły się wiersze tak znane jak Uczeń czarnoksiężnika oraz Ocalony. Co więcej, autor dokonywał zmian kompozycyjnych, wysuwając naprzód utwory związane bezpośrednio z przeżyciami wojennymi i w ten sposób podkreślając znaczenie swego tomu dla dziejów powojennej PL poezji.
Różewicz ciągle poprawia własne teksty - przykładem może być sztuka Do piachu, nad którą pisarz pracował od 1952, zaś wydał ją dopiero w 1979: U mnie zawsze jest „tak zwany”, „tak zwana”, bo czysty gatunek podlega różnym deformacjom, różnym zabiegom.
Tak naprawdę nie wiadomo, na jakie etapy dzielić twórczość TR. Ze względu na to, że autor prowadzi osobliwy dialog z własnymi tekstami, zmienia je, umieszcza w nowych kontekstach, miesza w poszczególnych książkach utwory różne gatunkowo oraz pochodzące z innych okresów, zaciera się różnica między nową książką, kolejnym wydaniem książki już opublikowanej a wyborem (wcześniej opublikowanych) wierszy. Doskonałym tego przykładem są Uśmiechy, które wychodziły 4 x (1955, 1957, 2000, 2005), b. poważnie się zmieniając! Co więcej, TR utrudnia ustalenie chronologii swej twórczości, pracując nad utworami wiele lat lub 3mając je przez lata w szufladzie.
I TOMIKI POETYCKIE (Niepokój - Czerwona rękawiczka)
2 pierwsze tomy poetyckie ustanawiają trwałe podstawy jego całej późniejszej twórczości, i to zarówno w zakresie poetyki, jak i w sferze wyrażanych poglądów. Mają one też przełomowe znaczenie dla dziejów PL literatury. Niektórzy uważają nawet, że Niepokój odegrał taką rolę w poezji XX w., jaką w w. XIX odegrały Ballady i romanse Mickiewicza! Mówi się także o tym, że tom TR to „granica, od której liczy się nowa liryka w PL”.
Cała twórczość TR, od samego jej początku, może być pojmowana jako próba opisania konsekwencji wynikających z przeżycia wojny. Wojna jawi się młodemu TR jako kataklizm na miarę biblijnego potopu, stanowi ona także nieusuwalną cezurę w dziejach kultury i człowieczeństwa. Jest doświadczeniem niszczącym wszystkie hierarchie wartości - sytuuje się poza językiem, nie daje się wypowiedzieć ani opisać.
Program, który można wydobyć z 2 pierwszych tomików, jest zarazem minimalistyczny i maksymalistyczny:
minimalistyczny, ponieważ poeta zaczyna od wyznania klęski, pragnie mówić w sposób ubogi, ostrożnie sprawdza, co ocalało z wojennej katastrofy.
maksymalistyczny, gdyż TR stawia poezji od początku b. wysokie wymagania - jest poetą, ale chce pozostawać niejako poza konwencjami poetyckiego mówienia; żąda poezji, która będzie wierna rzeczom i zdarzeniom; poezji, która będzie miała moc jednoznacznego przekazywania doświadczeń jakby ponad znakową naturą języka.
Konsekwencją zwątpienia w wartości okazuje się - nieco paradoksalnie - nałożenie na literaturę obowiązków etycznych. W programowym szkicu Do źródeł (1965) TR stwierdza, że przestały dla niego bić zarówno źródła metafizyczne, jak i estetyczne, a doświadczenia wojny pchały go w kierunku materializmu, realizmu, socjalizmu, a nie w kierunku metafizyki. Poeta przekonuje więc o konieczności porzucenia poetyckich tematów i rekwizytów oraz zwrócenia się ku materii codzienności, wyrzeczenia się religii na rzecz humanizmu obywającego się bez instancji boskiej, rezygnacji z przywilejów dawanych przez tradycję poetycką i wyboru mówienia skromnego i samo ograniczającego się.
E. Balcerzan poezję TR charakteryzuje następująco: Poezja wierna takiej pamięci nie może być sztuką „cudownych widzeń”, musi pozostać kartoteką rzeczy i zdarzeń, poprzestać na mozolnych kolażach, w których rozpadły się wszelkie literackie wartości, nie ma góry i dołu, jest tylko jednoczesność znaków przypadkowych.
Konsekwencją poglądów TR był wybór antywiersza, który miał odzwierciedlać psychikę człowieka okaleczonego przez wojnę. Sfrustrowany twórca zakwestionował dotychczasową poezję, polemizował m.in. z optymizmem Staffa, który mimo wszelkich przeciwności zawsze był wierny poezji ocalającej:
Budowałem na piasku
I zwaliło się.
budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
Od dymu z komina.
(Staff, Podwalina)
Budowali ją od szczytu
na tęczy i róży
bez fundamentu i ścian
a kiedy się poruszyła
wieża runęła grzebiąc wielu.
Ocaleni biegają dookoła
na zamszowych łapach. I drżą. (TR, Gałązka oliwna)
TR pokazuje jak iluzoryczny był dawny świat. Po latach wojny heroiczna postawa (wyrażająca się w chęci nieustannego budowania) jest śmieszna. Ocaleni na zamszowych łapach - kataklizm zrobił z poetów (i ludzi w ogóle) bezradne zwierzątka, zdezorientowane w nowej sytuacji.
Swoją twórczością odpowiada TR na pytanie Adorna, jak pisać wiersze po Oświęcimiu?
bez ozdobników, „ascetycznie”, uwaga czytelnika winna być skupiona na faktach
w konwencji potocznej rozmowy, ściszonym głosem; nie ma zdań wykrzyknikowych, słów protestu, próby miażdżącej oceny ludobójców
używając takich środków artystycznych jak: elipsa (w celu osiągnięcia skrótu), likwidacja czasowników na korzyść rzeczowników, prozaizacja języka
Z. Siatkowski stwierdził kiedyś, że TR to wynalazca tzw. IV systemu wersyfikacyjnego; dziś TR uważany jest raczej za wynalazcę pewnego rodzaju wiersza wolnego, który młodsi badacze nazywają wierszem różewiczowskim albo wierszem wolnym, składniowym, syntagmatycznym; cechy wiersza różewiczowskiego to: uproszczenie składni, redukcja metafory, nawiązania do języka potocznego, ironia i sarkazm, prawo kontrastu. W późniejszym okresie, z powodu wyboru takiej poetyki, poetę oskarżano o „sprozaizowanie” poezji, on sam zaś ostro atakował tradycję poetycką (zwłaszcza mu najbliższą - awangardową), głosząc tezę o „śmierci poezji”.
Błoński, komentując twórczość młodego TR, posługuje się opozycją między „dowolną retoryką tradycji” (ozdobność) a „naturalną retoryką mowy” (skrótowość). TR jest za tą II, a przeciw I. Retoryka „dowolna” to tyle, co odziedziczone sposoby wyrażania, które nie są konieczne w tym sensie, że można między nimi wybierać i że stanowią niejako substytut mówienia „naturalnego”, nad którym się nadbudowują i wobec którego pełnią rolę ozdoby. Potem Błoński dojdzie do wniosku, że tak naprawdę „naturalność” to także 1 z konwencji i jako taka mieści się po stronie „dowolnej retoryki tradycji” - zostanie wtedy 1 z największych krytyków TR, natomiast obiektem jego adoracji stanie się Miłosz.
Program TR - w oczach wielu krytyków - niestety okazał się utopijny. Stało się tak, ponieważ mówienie „przezroczyste”, jakiego pragnął TR, to tylko szczególna odmiana mówienia figuratywnego. „Jednoznaczna” i „prosta” poezja młodego TR okazuje się pochodem metafor, metonimii i hiperbol, słowem - tylko i aż retoryką.
Między 2 pierwszymi tomami TR zachodzą pewne różnice - II z nich Błoński nazwał „dziennikiem rekonwalescenta”. Zawiera on duży blok tekstów o matce i dzieciństwie, dominujące jest w nim natomiast pragnienie powrotu do raju sprzed „potopu”, chęć znalezienia wartości, na których można się oprzeć.
W Czerwonej rękawiczce znajduje się odpowiedź na Ocalonego, w którym TR szukał nauczyciela i mistrza. W obszernej Gałązce oliwnej czytamy, że rolę tę pełni ojciec wobec syna:
A jak nam się urodzi
ten chłopiec to mu powiem:
tu jest światło tu ciemność
tu jest prawda tu fałsz
tu strona lewa tu prawa
I będzie żył w jasności
Za kolejny przykład poetyki młodego TR może służyć krótki wiersz Księżyc świeci:
Księżyc świeci
pusta ulica
księżyc świeci
człowiek ucieka
księżyc świeci
człowiek upadł
człowiek zgasł
księżyc świeci
księżyc świeci
pusta ulica
twarz umarłego
kałuża wody
Tekst ten ma ciekawą genezę. W szkicu Do źródeł TR przypomina o swym spotkaniu z Borowskim na zjeździe młodych pisarzy w 1948 w Nieborowie: Borowski zastanawiał się, czy w wierszach można jeszcze używać takich słów jak np. „księżyc świeci”. Z tego wiersza się nie zrobi - co?” - zapytał. „Nie wiem - odpowiedziałem - ale spróbować można”. Pamiętam, że po powrocie ze zjazdu w Nieborowie zabrałem się do wykonania zadania.
Niektórzy badacze czytają ostatnio TR nie jako poetę wojny, lecz raczej holocaustu. Różnica niebagatelna, bo choć poeta holocaustu jest zwykle poetą wojny, nie każdy poeta wojny bywa poetą holocaustu. Interpretacja taka wspiera się na słynnej formule wiersza Widziałem cudowne monstrum (w domu czeka na mnie/zadanie:/Stworzyć poezję po Oświęcimiu). Kłopot w tym, że utworów związanych wprost z holocaustem znajdziemy w dorobku TR niewiele (należy do nich słynny Warkoczyk) - choć z pewnością sporo mamy poszlak i aluzji (matka TR była z pochodzenia żydówką).
SOCREALIZM (Pięć poematów - Czas, który idzie - Wiersze i obrazy - Uśmiechy)
„Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, czy TR był socrealistą” - pisze R. Cieślak. Problemy, które nasuwa ten etap twórczości TR, można uporządkować w 3 punktach:
Nie jest jasne, jak długo trwało zaangażowanie TR w socrealizm:
Wedle najbardziej mu przychylnych opinii około 4 lat: od 1949 do 1953, kiedy to TR pisze wiersz W związku z pewnym wydarzeniem, utwór, który wyprzedza wszystkie popaździernikowe rozliczenia. Wiersz został jednak odrzucony przez Kamieńską w „Nowej Kulturze” jako utwór zły i nihilistyczny.
Wedle mniej przychylnych dla poety opinii, jego zaangażowanie w „nową rzeczywistość” zaczęło się przed 1949 i trwało do Poematu otwartego (1956), a nawet dłużej, bo jeszcze w latach 70. będzie się TR upominał o wychowanie naprawdę nowego, socjalistycznego Człowieka (Grubasy i kruszyna chleba).
Nie ma pewności, w jak dużym stopniu TR się zaangażował.
On sam podkreśla, że w niewielkim: nie wziął udziału w Zjeździe Szczecińskim; był w czasie socrealizmu mocno atakowany; przeniósł się do Gliwic, aby nie uczestniczyć w socrealistycznym życiu literackim; nie wstąpił do partii.
Co ważniejsze, TR - w przeciwieństwie do wielu pisarzy - nie wyrzeka się swych utworów napisanych w tym czasie, nadal się do nich odwołuje i przedrukowuje w wyborach wierszy. Podkreśla, że traktował socrealizm poważnie, swe zainteresowanie łączył z „odzyskaniem wiary w wartości humanistyczne, humanitarne”:
Czas, który idzie jest piękniejszy
ludzie nie będą umierali jak larwy
komunizm ludzi podniesie
obmyje z czasów pogardy
(Czas, który idzie)
Można powiedzieć, że poeta w sposób dość naiwny szukał „socrealizmu z ludzką twarzą”, nieskażonego i - by tak rzec - rzetelnego. Po latach sam brutalnie podsumował swoje nadzieje: Zaczęliśmy więc gawędzić optymistycznie i zapatrzeni w „różanopalcą jutrzenkę” obudziliśmy się z palcem w nocniku.
Owe przyznanie się do wierszy z czasów socrealizmu to jednak tylko pół prawdy - jeśli sięgnąć do pierwodruków książkowych, to okaże się, że sporą część swych tekstów z tamtego okresu poeta konsekwentnie pomija, a niektóre z nich drukuje ze zmianami. Drobna zmiana niekiedy mocno zmienia sens wiersza - dzieje się tak w b. ważnym utworze W związku z pewnym wydarzeniem, w którym wyrażenie gnijący kapitalizm zamienione zostało na gnijący świat.
TR niezwykle krytycznie wypowiada się o tzw. „odnowie”, która nastąpić miała po Październiku.
We fragmencie Dziennika gliwickiego z 1957 wyraźnie rysuje się wizja, wedle której najpierw socrealiści i staliniści blokowali przemiany, a potem stanęli na ich czele; TR pisze też, że to, co ukazuje się jako literatura „rozrachunkowa”, niewarte jest funta kłaków.
W zabawnym wierszu Spotkanie „odnowa” jawi się jako powtórne narodziny „doświadczonych nieboszczyków”.
TR-socrealista nie tyle daje w wierszach świadectwo swego zaangażowania i prawomyślności, ile nieustannie sam siebie oskarża o to, że nie potrafi przyjąć podsuwanej mu nauki:
Teraz uczę się mówić
od początku
Stąd upadki i błędy
stąd sztuczne
nieporadne gesty
(Pięć poematów)
jeżeli myślisz że krążysz
po czystych okręgach intelektu
dokąd z dołu odchodzi tylko
pomruk zgiełk
i mlaskanie masy (…) jesteś głową
która zostanie zdjęta
i odrzucona
(Głowa w próżni)
TR miał świadomość fiaska swych realistycznych prób. W zapisku z 1955 narzeka: Przejrzałem tomik Wiersze i obrazy. Można połowę tekstu wyrzucić - ile tu słów! To prawda „papier jest cierpliwy”. Ile błędów, grzechów, nędzy. Martwe, puste. Więc do tego doprowadzić może walka z poezją - do gazeciarskiej gadaniny.
Zaangażowanie w socrealizm miało też inny wymiar - satyryczny. Dowodem tom Uśmiechy z 195. Złożyły się na niego wiersze i humoreski. W co godzi satyra z Uśmiechów?
W brak zaangażowania ideowego - np. w wierszu Orzeł:
Kapitalistów dławię słowem
siedząc przy biurku
Imperialistów walę w głowę
siedząc przy biurku.
W zachodnie Niemcy, gdzie w pewnej fabryce produkuje się 1500 granatów na godzinę, a przecież w państwach socjalistycznych wszystko oparte jest na umiłowaniu pokoju! (Co robią fabryki broni).
Humoreska Zepsuci powodzeniem ukazuje ciężki los pracowników przodującego PGR-u, którym w pracy przeszkadzają najazdy redaktorów.
Wiersz Metafizyka to utwór o panu, który jedząc kotlet, zaglądał pewnej pani w dekolt i właśnie wtedy gdy tam pa3ł - (hep! odbiło się znów po kotlecie).
Największą grupę stanowią teksty poświęcone pisarzom i inteligentom. Co robią ludzie pióra? Kłócą się między sobą, wzajem się podgryzają, zwykle są znudzeni i zmęczeni, wyjałowieni i niepożyteczni.
Uśmiechy pokazują mniej znaną twarz TR - twarz satyryka. Ujawniają też inny rodzaj jego zaangażowania w socrealizm, nie ten poważny i ideologiczny, ale humorystyczny i satyryczny.
TZW. „MAŁA STABILIZACJA” (Poemat otwarty - Formy - Rozmowa z księciem - Głos Anonima - Zielona róża - Nic w płaszczu Prospera - Twarz - Twarz trzecia - Regio)
Nowe tomiki wierszy TR nie są prostym nawiązaniem do Niepokoju i Czerwonej rękawiczki. Debiut poety, choć wyrażał zdruzgotanie świata „ocalonych”, choć zwracał się ku „sprawom żywym”, tkwił w całości w dramacie wojennym. Nowe tomiki rozszerzają znacznie zakres podejmowanych tematów i problemów; są nie tyle zapisem wojny, co jej konsekwencji w świadomości zbiorowej.
Wadą wierszy z początku lat 50. była ich jednoznaczność, niekiedy publicystyczna i deklaratywna. Nowe wiersze rozszerzają zakres refleksji, budują sugestię znaczeń przez niedopowiedzenia i przemilczenia. Dot. egzystencji ludzkiej, nierozerwalnie związanej z biologią, z ciałem, procesami starzenia się, z chorobami, ale także z cierpieniem, pamięcią, z tkwiącym w nas egoizmem, złem itd.
Z tomu Formy pochodzi List do ludożerców. TR pokazuje w nim, że egoizm i agresja w stosunku do innych wyrastają ze sfery biologii, instynktów. Jesteśmy skazani na współżycie z innymi, a ze społecznej natury człowieka wynikają nakazy etyczne: „nie zajmujcie”, „nie wykupujcie wszystkiego”, „ustąpcie”. Można by rzec, że TR kreuje się tutaj na moralistę, ideologia, retora. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że zwroty „nie patrzcie wilkiem”, „nie zgrzytajcie zębami” są ukrytymi cytatami z listów św. Pawła. Nauki wygłasza więc człowiek mający podwójną naturę, bowiem i u św. Pawła dała znać o sobie natura ludzka - słaba i ułomna. Podmiotem lirycznym jest łagodny nauczyciel i wilk równocześnie. Właściwym tematem wiersza są zatem paradoksy związane z „byciem moralistą” - wyraża je zaś oksymoroniczne określenie adresatów listu (Kochani ludożercy) oraz charakterystyczna zmiana adresu w zakończeniu wiersza: wcześniejsze „wy” przechodzi w „my” (Kochani ludożercy/nie zjadajmy się Dobrze/bo nie zmartwychwstaniemy/Naprawdę).
W tomiku Formy dokonuje się przekroczenie 2 granic: generacyjnego skupienia na przeżyciach wojennych i późniejszych błądzeń w poszukiwaniu nowego nauczyciela i mistrza, który raz jeszcze nazwałby rzeczy i pojęcia. Z okresu stalinowskiego wychodził TR z przeświadczeniem o niemożliwości odbudowy świata, ale także odbudowy poezji czystej. Mówi o tym najwyraźniej wiersz Nie mam odwagi:
Ten świat tak obcy
to przedmiot znaleziony w nocy
życie moje jest nieciekawe
z tego życia
jednak
krystalizuję nieczystą poezję
[…]
o godzinie 22 przyszła
śmierć i mówi
nie pisz już tych słów
siedź prosto
odłóż pióro opuść ręce
W świecie współczesnym wyschło podstawowe źródło sztuki - piękno: mogą powstawać tylko „brudne wiersze”. Ale oprócz estetyki zabrakło także etyki - poezja jest brudna, ponieważ brudny jest człowiek. Mówi o tym wiersz Hiob 1957. Nie ma w naszej poezji po 1956 bardziej wstrząsającego wiersza rozrachunkowego - już nie tylko z wojną, ale i z okresem stalinowskim. Nic dziwnego, że Przyboś, który atakował w poezji młodych fascynację brzydotą, uznał TR za głównego przedstawiciela turpizmu. Brzydota pojawia się także w poemacie Rozmowa z księciem:
Ziemię przebiły kły
nie spuszczajcie
psów
z jedwabnej nici
będą się zagryzały
wyjąc i piszcząc
czy nie słyszycie
bulgotu
w krtaniach
naprężone
do ostatnich
granic drżą
nasze dobrze ułożone
chęci
Paradoks sztuki w świecie współczesnym, także paradoks artysty, polega na tym, że tworzy nie wiadomo po co i nie wiadomo dla kogo: jak w Żarcie patetycznym - Oni mnie nie potrzebują/ale ja ich potrzebuję. Poezja, owo Nic w płaszczu Prospera, staje się Głosem Anonima, zapisem indywidualnej rozpaczy. Kultura masowa i wykreowane w niej mity to tylko pustka, wielkie rozrastające się „Nic”. Charakterystyczny jest dla tego kręgu rozważań TR wydaje się sarkastyczny wiersz Ślepa kiszka z tomiku Zielona róża:
Metafizyka skonała
powiedział Witkacy
i odszedł
w nic
optymiści
którzy go przetrwali
biegają z formą
z foremką
do robienia wierszy
z piasku
oni wesołe wyrostki
robaczkowe
ślepej kiszki
Europy
Od tomiku Zielona róża poczynając, narasta w poezji TR wielogłosowość świata, budowana na prawach techniki collage'u. Poeta zderza ze sobą różnorodne teksty - na zasadzie kontrastu, dopełnienia, przenikania. Kakofonia mówi nam, że świat dostępny jest nam tylko we fragmentach.
TR nie jest katastrofistą; jeśli wzmocnienie środków ekspresji w tomiku Formy można kojarzyć z ekspresjonizmem, to rodowód wierszy „wielogłosowych”, identyfikowany często z nowymi tendencjami w plastyce, nawet z postmodernistycznymi technikami scalania heterogenicznych fragmentów, oznacza postawę odrębną. Tragiczny obraz świata u katastrofistów jest diagnozą, okrutną i bezwzględną, podszytą ironią, niekiedy sarkazmem. TR pozostaje wierny zasadzie „poetyckiego realizmu” - nie ufa zmyśleniom, tworom poetyckiej wyobraźni.
Poeta nie jest też „apostołem-moralistą”: sens kryje się nie na powierzchni, lecz w środku utworów, w ich budowie, w formie. Znaczące jest nie to, co zostało powiedziane, ale to, co zostało przemilczane.
LATA 1969-89
Tomikiem Regio pożegnał się na jakiś czas z twórczością poetycką. Był wówczas przekonany o wyczerpaniu się poezji, do której wrócił tak naprawdę dopiero wraz z wydaniem Płaskorzeźby w 1991.
Powody swoistego kryzysu twórczego nie są bynajmniej jednoznaczne. Niekorzystny wpływ wywarła oczywiście atmosfera polityczna. TR nie angażował się w ówczesne konflikty (co niektórzy uznali za przejaw konformizmu). Trochę sam prowokował. Np. wtedy, gdy w powstałym w czasie stanu wojennego wierszy Przyszli, żeby zobaczyć poetę pisał:
widzę byle jakie działanie
przed byle jakim myśleniem
byle jaki Gustaw
przemienia się
w byle jakiego Konrada
byle jaki felietonista
w byle jakiego
moralistę
słyszę
jak byle kto mówi byle co
do byle kogo
Drewnowski w Walce o oddech (1990) pisze: TR ma prawo być zmęczony swą nieustanną pracą i rozgoryczony tym, jak się z nim obchodzono. Swą twórczością dowiódł siły moralnej autentycznego słowa. Toteż jego głos stal się równie donośny jak jego milczenie. Poeta milczy.
W tym samym 1990 M. Stala w dyskusji toczonej na łamach „Tygodnika Powszechnego” wygłosił sąd, który wówczas brzmiał nieco ekscentrycznie, a okazał się proroczy: że nadchodząca dekada będzie czasem powrotu do TR, do przemyślenia jego wizji. Rok później ukazała się znakomita Płaskorzeźba.
POEZJE PO 1991 (Płaskorzeźba - Zawsze fragment - Zawsze fragment: recycling - Matka odchodzi - Nożyk profesora - Szara strefa - Wyjście - Kup kota w worku)
W latach 70. TR pisał przede wszystkim dramaty i wydawało się, że nadszedł czas rozstania z jego poezją. Jednakże na początku lat 80. zaczęły pojawiać się wiersze, ogłaszane początkowo w czasopismach, głównie w „Odrze” i „Twórczości”. W 1983 poeta przygotował tom Na powierzchni poematu i w środku. Nowy wybór wierszy, który w jego opinii miał być obroną poezji przed uproszczeniami, nadmiarem retoryki politycznej, obroną jej niezależności.
Nowa poezja TR nie jest poezją emocji, lecz myśli, nie ma w niej jednak pewności, gotowych i jednoznacznych rozstrzygnięć, pouczeń i ocen. Postawę podmiotu lirycznego najpełniej nazywa kluczowe dla całej twórczości TR słowo - niepokój. Wyraża się on w nieustannym sporze ze światem, z unieważnieniem tragicznych doświadczeń pokoleń poprzednich, z tworzonymi przez kulturę masową nowymi mitami, ze stereotypami w życiu społecznym, kłamstwami propagandy, oszustwami reklamy itd. Podstawową zasadą twórczą staje się wewnętrzny dialog, który TR prowadzi sam ze sobą.
Ważne wydają się także dialogi z cudzymi tekstami, nie tylko poetyckimi, lecz także esejami filozoficznymi, dziełami plastycznymi. Istotna jest tu wielogłosowość - trud artystów, tragizm ich indywidualnego uwikłania w historię, w spór ze światem.
Do nowej techniki należy też wprowadzanie w tekst PL fragmentów pisanych w j. niemieckim, francuskim czy angielskim.
Te gry intertekstualne mają ważny sens: określają status poety w świecie. Nie jest on wieszczem, demiurgiem ustalającym porządek świata, lecz rodzajem medium, pośrednikiem, przez którego przemawiają „głosy” twórców, dawnych i współczesnych. Świat odbijany w sztuce jest jak rozbite lustro, które współczesny artysta może tylko próbować złożyć w całość, wiedząc, że „to się złożyć nie może”.
TR to „poeta poszukujący”, zręcznie omijający niemodne dziś określenie „poeta awangardowy”. Nie poprzestaje on na wypracowaniu własnych form, własnego stylu. W przeciwieństwie do klasyków i neoklasyków nie wierzy też w zbawczy powrót do form i wartości dawnych. Dla niego istotą sztuki jest poszukiwanie, łamanie kostniejących konwencji, rozbijanie stereotypów - ale nie tak, jak robią to „młodzi”, z którymi TR prowadzi wyraźny spór w obronie sztuki.
Wiersz W świetle lamp filujących odkrywa nieznaną nam stronę cywilizacyjnego postępu, określa cenę, jaką płacimy za „ułatwienia życia”:
w świetle lamp kopcących
człowiek był zadomowiony
mocniej w radości
głębie w trosce
cienie rozchwiane
odchodziły wracały rosły
słowa były cieplejsze
cichsze
dom kołysał się
odpływał z trumną i kołyską
w świetle lamp filujących
nieskończoność była skończona
czas był uchwytny
przestrzeń zamknięta
w czterech ścianach
Opisywanie skutków postępu cywilizacyjnego nie dot. sfery materialnej, ale duchowej: nie jesteśmy psychicznie bogatsi, lecz ubożsi. I radości, i smutki są byle jakie, płytkie. Kultura masowa przynosi nowe wzorce i rytuały. Ich szczególną cechą jest bezrefleksyjność. Gorzką parodią radiowo-telewizyjnej bzdury, wypełniającej pustkę w kulturze są Walentynki (poemat z końca XX w.). Na I rzut oka wydaje się, że TR po prostu bawi się sarkazmem i ironią, w celu ośmieszenia kultury masowej. Spod tej warstwy przebija jednak gorzka refleksja nad ludzkim życiem: wyrazem miłości stają się prezenty wykupywane masowo w supermarketach. Co więc stało się z miłością? Oto fragment:
I
w dniu Świętego Walentego
roku pańskiego 1994
słuchałem ćwierkania
pani redaktorki "radia bzdet"
z czarnej skrzynki
promieniował ciepły głos
cip cip cip cipki
- tak wabiły gospodynie
w przedpotopowych czasach
drób - kurki i koguciki
kikiriki
cip cip cip dziewczynki
życzymy wszystkiego naj naj naj
wszystkim zakochanym
bo to dzisiaj ich święto
cip cip cip
szaleństwo w wielkich domach
towarowych
Amerykanie kupują Amerykankom
biżuterię bieliznę słodycze
wszystko w kształcie
czerwonego serduszka
epidemia "ejds" sprawiła
że obyczajem stało się
wręczanie zakochanym prezerwatyw
ozdobionych serduszkami
wisiorki w kształcie serduszka
bombonierki
21-letni chłopak (w kształcie serduszka?)
zamordował czteroletniego synka
na pytanie dlaczego to zrobił
młody ojciec odpowiedział
"tak długo i głośno płakał
aż mnie zdenerwował"
jego 16-letnia żona
powiedziała płacząc
"wiem że źle zrobił
ale ja go kocham"
II
w dniu Świętego Walentego
roku pańskiego 1995
w czarnej skrzynce nawija damski głos
kochajmy się bezpiecznie
w związku z "dniem zakochanych"
w dniu Świętego Walentego wspomnę
że Ewa kusiła Adama jabłkiem
nie kotletem
(…)
głos kobiecy przesiąknięty
słodzikiem pedagogicznym:
luka w życiu rodzinnym
chłopiec chciałby mieć tatusia
który mieszkałby w domu
zawarliśmy z synkiem pakt
że kiedy jakiś tatuś zamieszka
w domu
będziemy go lubić
będziemy lubić takiego tatusia
który będzie spełniał
wszystkie warunki
on czuje się silnie związany
ze swymi dwoma dzidziusiami
(choć odszedł)
i one otrzymują od niego
wiele sygnałów
męskiego zachowania
nowy konsensus dla rodziny
chłopiec dostaje sygnały
także od trzeciego tatusia
(…).
III
biedne stare Lary i penaty
klamka zapadła
a może
da się jeszcze całą rzecz
obrócić w żart
było nam tak dobrze
ze sobą ale w rezultacie
złamałeś mi życie
ognisko domowe
Lary i penaty
Dzień Matki
Dzień Ojca
Dzień Babci
Dzień Dziadka
Dzień Dziecka
dzień w dzień
sąd orzeka rozdział
od stołu i łoża
rozdział od łoża?
- śmiechu warte -
przecież to kozetka
a co z nami? pytają
duchy domowego ogniska
w betonowym bloku
stare wystraszone
mocno zakurzone
Lary i penaty
"dziadek! daj się wypchać"
nic się nie da zrobić
klamka zapadła
a może da się
całą rzecz
obrócić w żart
niestety w drzwiach
stoi już druga
osoba dialogu
różni się od tamtej
fryzurą
ale używa tych samych
słów
uwielbia Williama Whartona
autora Ptaśka
dodaje - fajna jest też
nasza Kaśka -
Klitoris tu Klitoris tam
rozwiódł się w końcu
z biedną Jean
postara się mamusia
o drugiego tatusia
tatusia cichego
tatusia dobrego
w szklanej rureczce
szczelnie zamkniętego
„Wielogłosowość” w tym poemacie (cytowanie produktów mass medialnej kultury) służy opisaniu wielkiego, rozrastającego się śmietnika. Jest on sumą głupoty i bezmyślności, ale tkwi w nim także tragizm.
Podobnie „wielogłosowa” budowa poematu recycling wyraża tę samą prawdę w sposób jednak bardziej dramatyczny. Tytuł oznacza śmietnik, jednak nie chaotyczny, lecz uporządkowany. Wre na nim nieustanna praca, bo śmietnik przynosi korzyści. Śmietnik kultury wzbogacają wielkie widowiska nieustannie zmieniającej się mody. Moda na żołnierskie stroje, czapki oficerskie, „pasiaki” oświęcimskie, na szokowanie i zadziwianie innych, zderzona zostaje na prawach kontrapunktu z prawdą o holocauście. W tym ujęciu Złoto (II część poematu), zrabowane przez gestapowców, złożone w bankach, w równych kostkach, jest surowcem wtórnym, odzyskanym ze śmietnika. Złoto to pokrywa się plamami, zawiera w sobie złote zęby, złote koronki, złote pierścionki. Ale ci, którzy mają złoto odzyskane ze „śmietnika”, gotowi w każdej chwili przekonywać siebie i innych, że może Holokaustu nie było:
odbywa się liczenie
żydów cyganów Niemców
ukraińców polaków rosjan
czasem rachunek się nie zgadza
popioły wymieszane z ziemią
zaczynają powstawać przeciw sobie
za sprawą żywych
dzielą się i biją
Na „śmietniku” współczesnej cywilizacji wybuchają walki o padlinę. Część III poematu, Mięso, ma ch-r metonimiczny. Nasza cywilizacja, tak zapobiegliwa w odzyskiwaniu surowców wtórnych, wywołała chorobę wściekłych krów: karmiono je przetworzonymi odpadami rzeźni. „Mięso” sygnalizuje zwierzęcą naturę człowieka: jesteśmy „padlinożerni”, grzebiemy w śmietnikach, szukamy w nich korzyści. W sortowaniu i przetwarzaniu odpadów jest ten sam gest, ta sama bezwzględność, co w wygrzebywaniu złotych zębów z popiołów krematoryjnych, ta sama gospodarność, gorączka zysku.
Paradoks ostatnich wierszy TR polega na tym, że wchłaniają one podstawowe cechy tekstu postmodernistycznego - fragmentaryczność, wielogłosowość, wymieszanie tekstów obcych i własnych, równouprawnienie kiczu, banału i sztuki wysokiej, gatunkową niejednoznaczność. Poprzez cytowanie własnych wcześniejszych utworów przypomina, że robił to przed pojawieniem się „ponowoczesności”. Równocześnie jednak to, co jest podobne, służy wyrażeniu niezgody, jest sporem.
Paradoks II - ten, który w utworach z lat 60. pisał o „śmierci poezji”, spowodowanej przez przemiany cywilizacyjne, przez kulturę masową, występuje teraz z żarliwą obroną poezji. Kluczem do tego paradoksu okazuje się tom Na powierzchni poematu i w środku. Poezja nie jest jednoznaczna z wierszem; istnieje tylko tam, gdzie twórca dociera do niewyrażalnego, do tragicznej materii świata. Ironia TR, częste posługiwanie się w ostatnich tomikach parodią, służy wyrażeniu niezgody.
III paradoks polega na tym, że niezgoda nie wiąże się tu - tak jak u Herberta - z sakralizacją tradycji, uniwersalnych i niezmiennych wartości.
RÓŻEWICZOWSKA EGZEGEZA ZŁA
DESTRUKCJA ŚWIATA
Od debiutanckiego Niepokoju przez ponad pół wieku TR w swojej twórczości opisuje panoszenie się zła - analizuje jego przyczyny, rejestruje przejawy i poszukuje antidotum. Sławiński uznał go kiedyś za 1 z głównych przedstawicieli nurtu „poetyckiej moralistyki”.
Poezja TR, na tle innych twórców, zajmujących się etycznym wymiarem współczesności, wyróżnia się niezmiennością diagnozy wystawionej już w I tomie i uparcie powtarzanej do dziś: zło jest wszechobecne. Tkwi wewnątrz człowieka i w nim samym.
TR w kolejnych fazach twórczości odsłania różne oblicza zła, uświadamiając nam stopień jego niszczycielskiej siły i nieodwracalność zmian:
I złem była wojna, z której TR (dodajmy: rówieśnik Baczyńskiego i Gajcego) wyszedł cało, lecz na zawsze okaleczony psychicznie. „Ocalony” żyje tylko na wpół realnie - uratował życie, ale stracił wartości najistotniejsze: bezpieczny dom, zaufanie do słów, wiarę w człowieka. Wszystko musi odbudować - i temu przez dziesięciolecia poświęca artystyczną energię.
TR stwierdza także kryzys najmniejszej, lecz i najważniejszej wspólnoty: rodziny. Rozpad tradycyjnych pokoleniowych więzi i hierarchii analizuje w dramatach, i w poezji, dochodząc do konkluzji, że nowy model rodziny oznacza po prostu prowizorkę (patrz: Walentynki).
DESTRUKCJA POEZJI
Wobec aktu dewaluacji słów koniecznością staje się powrót do elementarnej prostoty. TR buduje swoje wiersze z lingwistycznej miazgi potocznych leksykonów, prasowych komunikatów, przytoczeń i autocytatów. Rzec można, zbiera na śmietniku mowy wszystkie niepozorne strzępy, którymi wiersza ozdobić się nie da. W Poemacie autystycznym stwierdza, że świat zredukowany jest zawsze bardziej skupiony.
Metafora śmietnika staje się najbardziej autorskim znakiem twórczości TR - ilustruje stan języka, ale także stan kultury. W słynnym sporze o turpizm poeta argumentom Przybosia przeciwstawiał własne: poeta śmietników jest bliżej życia. TR nie stawia znaku = między brzydotą a złem - oddziela estetykę i etykę, wyższość przyznając etyce.
TR nie reprezentuje - jak postmoderniści - postawy nihilistycznej ani relatywistycznej, chociaż nieustannie kwestionuje obecność wartości. Surowo osądzając współczesność - szuka w niej odstępstw od dekalogu, stałego zbioru norm. Opisując ich brak, upomina się o ich obecność - najplastyczniejszym opisem chleba/ jest opis głodu. Głód wartości to najdotkliwszy problem naszej epoki.
DESTRUKCJA BOGA
Dekalog uczy człowieka jak żyć i czynić dobro. Jednak Bóg umarł - co obwieścił już Nietzsche, a zbrodnie wojenne dostarczyły argumentów rzecznikom tej tezy. Skoro nie ma Boga, dobro nie ma już żadnej transcendentnej gwarancji - człowiek nie boi się Boga, więc nie boi się także grzechu. W wierszu brama TR mówi, że nawet piekło zostało zdemontowane, zostało zamienione w alegorię.
Problem relacji człowiek-Bóg pojawia się w poezji TR już na samym początku - w wierszu Ocalony, gdzie poeta mówi o furgonach porąbanych ludzi/ którzy nie zostaną zbawieni.
TR wielokrotnie mówi o „odejściu” Boga i o problemie wiary (a raczej „niewiary”) - jest to kolejny b. ważny problem, poruszany w jego poezji. Najb. znane wiersze z tego kręgu to bez i Cierń:
bez
największym wydarzeniem
w życiu człowieka
są narodziny i śmierć
Boga
ojcze Ojcze nasz
czemu
jak zły ojciec
nocą
bez znaku bez śladu
bez słowa
czemuś mnie opuścił
czemu ja opuściłem Ciebie
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
przecież jako dziecko karmiłem się
Tobą
jadłem ciało
piłem krew
może opuściłeś mnie
kiedy próbowałem otworzyć
ramiona
objąć życie
lekkomyślny
rozwarłem ramiona
i wypuściłem Ciebie
a może uciekłeś
nie mogąc słuchać
mojego śmiechu
Ty się nie śmiejesz
a może pokarałeś mnie
małego ciemnego za upór
za pychę
za to
że próbowałem stworzyć
nowego człowieka
nowy język
opuściłeś mnie bez szumu
skrzydeł bez błyskawic
jak polna myszka
jak woda co wsiąkła w piach
zajęty roztargniony
nie zauważyłem twojej ucieczki
twojej nieobecności
w moim życiu
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
Cierń
nie wierzę
nie wierzę od przebudzenia
do zaśnięcia
nie wierzę od brzegu do brzegu
mojego życia
nie wierzę tak otwarcie
głęboko
jak głęboko wierzyła
moja matka
nie wierzę
jedząc chleb
pijąc wodę
kochając ciało
nie wierzę
w jego świątyniach
kapłanach znakach
nie wierzę na ulicy miasta
w polu w deszczu
powietrzu
złocie zwiastowania
czytam jego przypowieści
proste jak kłos pszenicy
i myślę o bogu
który się nie śmiał
myślę o małym
bogu krwawiącym
w białych
chustach dzieciństwa
o cierniu który rozdziera
nasze oczy usta
teraz
i w godzinie śmierci
SKĄD ZŁO?
W wierszu Unde malum? TR podaje genezę zła, które owładnęło współczesnym światem:
skąd się bierze zło?
jak to skąd
z człowieka
zawsze z człowieka
i tylko z człowieka
człowiek jest wypadkiem
przy pracy
natury
jest
błędem
jeśli rodzaj ludzki
wyczesze się
własnoręcznie
z fauny i flory
ziemia odzyska
swój blask i urok
natura swą czystość
i nie-winność
żadne stworzenie poza
człowiekiem
nie posługuje się słowem
które może być narzędziem
zbrodni
słowem które kłamie
kaleczy zaraza
zło nie bierze się z braku
ani z nicości
zło bierze się z człowieka
i tylko z człowieka
Teza TR nie jest łatwa do przyjęcia, a nawet może wydawać się uproszczeniem. Tak sądzi Miłosz, który podjął polemikę z autorem Unde malum? - w wierszu zatytułowanym Unde malum napisał:
Niestety panie Tadeuszu
dobra natura i zły człowiek
to romantyczny wynalazek
gdyby tak było
można by wytrzymać
ukazuje pan w ten sposób głębię
swego optymizmu
Wedle Miłosza - o czym pisze w Ziemi Ulro - największym nieszczęściem nowoczesności jest nadmierna emancypacja rozumu, zadufanie i w konsekwencji zanik wrażliwości religijnej. Wedle TR zaś największym nieszczęściem nowoczesności stał się holocaust jako bezprzykładny w dziejach dowód przekroczenia „granicy”, wszelkich zakazów i norm moralnych. Bóg umarł w Oświęcimiu i nic tego faktu nie odwróci. Miłosz z kolei dowodzi, że Bóg - mimo wszystko - nie umarł, a hekatomby, wielkie zbrodnie ludobójstwa, występowały także w zamierzchłej przeszłości, choć ludzkość o nich zapomniała.
TR w imieniu swego pokolenia nieustannie opowiada mit nieszczęścia. Wszelako ów mizerabilizm - jak to nazywają krytycy - ma swoją skalę, gdyż z biegiem lat pesymizm poety w pewnym stopniu łagodzą rekonstruowane wartości: wiara i miłość.
W wierszu bez (z tomu Płaskorzeźba) powracał paradoksalny refren życie bez boga jest możliwe/ życie bez boga jest niemożliwe. 10 lat później w tomie Szara strefa TR powraca do tego motywu, pozbawiając go już wzniosłej niejasności. W wierszu Jest taki pomnik żartuje:
Ty pozostałeś sobą nie tracisz
dobrego humoru i kamienną
ręką z brzucha wystającą
jak z granitowej beczki
błogosławisz mi
Tadeuszowi Judzie z Radomska
o którym mówią że
jest „ateistą”
ale mój Dobry Papieżu
jaki tam ze mnie ateista
ciągle mnie pytają
co pan myśli o Bogu
a ja im odpowiadam
nieważne jest co ja myślę o Bogu
ale co Bóg myśli o mnie
8