praca-licencjacka-b7-4662, Dokumenty(8)


1. ZARYS GŁÓWNYCH NURTÓW HISTORII MYŚLI EKONOMICZNEJ.

Teoria ekonomii, jak każda nauka, ma swoją historię. Można ją wykładać w dwojaki sposób - w ujęciu problemowym bądź w ujęciu osobo­wym. Podejście problemowe jest o wiele trudniejsze nie tylko do studio­wania, ale i do opisania. Cały krąg zagadnień wchodzących w zakres hi­storii ekonomii trzeba wówczas usystematyzować i podzielić na pewne grupy tematyczne oraz wykazać, co, kiedy i w jakim stopniu poszczegól­ni ekonomiści wnieśli w rozwiązanie określonego problemu i jego inter­pretację aż do aktualnego stanu wiedzy na ten temat. Podsumowanie stanu wiedzy np. w teorii wartości lub teorii cen wymagałoby monograficznego ujęcia problemu i rozczłonkowania dorob­ku naukowego licznej rzeszy ekonomistów pomiędzy bardzo różne te­maty. Prowadziłoby to do wielokrotnego pojawiania się tych samych na­zwisk przy omawianiu różnych teorii ekonomicznych. Uznałem, że bardziej przystępnym, chociaż mniej ambitnym sposo­bem prezentowania rozwoju historii myśli ekonomicznej, będzie układ osobowy, zawierający jednolitą interpretację głównych osiągnięć tych na­ukowców, którzy w największym stopniu przyczynili się do rozwoju okre­ślonego nurtu w ekonomii. Przy studiowaniu każdej nauki warto zastosować podstawową dy­daktyczną zasadę, która nakazuje najpierw przyjrzeć się całości zagad­nienia i stąd wyprowadzać oraz rozwijać wątki bardziej szczegółowe. Te­mu celowi służyć ma ogólny schemat - rodowód ekonomii, klasyfikują­cy najwybitniejszych ekonomistów, którzy współtworzyli podstawowe szkoły i nurty w ekonomii. Podane w schemacie daty dotyczą ukazania się głównego dzieła wymienionego autora, zawierającego najważniejsze idee ekonomiczne, które wywarły największy wpływ na powstanie i dal­szy rozwój określonego kierunku w ekonomii. Schemat ma na celu zwrócenie na samym początku uwagi Czytel­nika, że każda licząca się idea, każdy pomysł teoretyczny z reguły nie powstaje w intelektualnej próżni. Ma on swoich poprzedników i staje się zaczynem inspirującym jego kontynuatorów. Adam Smith dal początek ekonomii jako dyscypliny wykładanej na uniwersytetach. Licząc od publikacji jego dzieła "Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" w 1776 r., nauka ta ma zaledwie 220 lat. Dzieło to mogło powstać tylko dlatego, że na długo przedtem rozwijali się myśl ekonomiczna w pracach fizjokratów i merkantylistów. Ogromna zasługa A. Smitha polega przede wszystkim na tym, że pierw­szy odkrył istnienie określonego ładu i porządku w systemie ekonomicz­nym i to odkrycie stało się wielką intelektualną inspiracją dla całej rze­szy ekonomistów, zarówno zwolenników, jak i krytyków samoregulują­cego mechanizmu rynkowego. David Ricardo pierwszy zwrócił uwagę na zaniedbany w teorii A. Smitha temat obiektywnych praw rządzących proporcjami podziału wytworzonego bogactwa narodu pomiędzy różne klasy społeczne. Metodą dedukcji zbudował model tworzenia i podziału produktu spo­łecznego, na którego podstawie wskazywał na długofalowe zagrożenia rozwoju gospodarki brytyjskiej. Od D. Ricarda wywodzi się w jakimś stopniu nie tylko nurt neoklasyczny, ale także nurt ekonomii marksow­skiej. W drugiej połowie XIX w. ukazuje się "Kapitał", trzytomowe dzieło Karola Marksa (dwa ostatnie tomy wydano dopiero po jego śmierci), w którym zawarta została zasadnicza krytyka kapitalizmu. Kapitalizm obserwowany przez Marksa był bardziej rozwinięty niż ten, który obser­wował Smith i w którym dobrodziejstwa podziału pracy i ład równowa­gi zostały przyćmione przez rosnące bezrobocie, szerzącą się nędzę i alienację robotników. Marks wierzył, że kapitalizm zostanie obalony przez spontaniczne powstanie klasy robotniczej. Włodzimierz I. Lenin przy pomocy zawo­dowych rewolucjonistów, zorganizowanych w partię komunistyczną, do­prowadzi) do obalenia kapitalizmu w Rosji. Zdobycie władzy, początko­wo w Rosji, a następnie przy jej pomocy w wielu innych krajach, obej­mujących około jedną trzecią ludności świata, zapowiadało wielki suk­ces ruchu komunistycznego. W dłuższym okresie okazało się jednak, że historyczny eksperyment przebudowy systemu kapitalistycznego na mo­dlę komunistyczną zakończył się totalnym niepowodzeniem. John S. Mill spopularyzował i rozwinął podstawowy dorobek eko­nomii klasycznej, zwracając szczególną uwagę na najważniejsze jej osią­gnięcia w dziełach D. Ricarda. Swoista synteza dorobku ekonomii kla­sycznej w dziełach J.S. Milla stanowili sprzyjający grunt do powstania ekonomii neoklasycznej, stworzonej głównie, choć nie wyłącznie, w pra­cach Leona M. Walrasa i Alfreda Marshalla. Ekonomia neoklasyczna, z jej nowoczesnym warsztatem metodolo­gicznym i nowymi narzędziami sformalizowanej analizy, wprowadzili teorię ekonomii na zupełnie nowe tory. Zrezygnowali ona całkowicie z opisu osadzonego w historycznych i instytucjonalnych uwarunkowa­niach i zajęła się budowaniem czystych, abstrakcyjnych modeli teore­tycznych opartych na upraszczających założeniach doskonalej konkuren­cji. Tradycyjne problemy wartości i ceny oparte na pracy i wynikające stąd problemy podziału zostały zastąpione przez nową teorię użytecz­ności krańcowej oraz uniwersalne prawo popytu i podaży, zaś kwestie podziału dochodów uzyskały twardy grunt w postaci teorii krańcowej produkcyjności czynników produkcji. Na pracach J.S. Milla kończy się w zasadzie dominacja klasycznej ekonomii. Jej dorobek jest kontynu­owany w nurcie ekonomii neoklasycznej, głównie w trzech zagadnieniach:

1. Teorii renty różniczkowej Ricarda, którą można traktować jako naj­wcześniejszy wariant teorii produkcyjności krańcowej czynnika pro­dukcji, jakim jest ziemia.

2. Teorii kosztów komparatywnych Ricarda, która stanowiła fundament pod nowoczesną teorię handlu zagranicznego i uzasadnienie korzy­ści płynących z międzynarodowego podziału pracy.

3. Teorii kosztów produkcji A. Smitha, którą Jean B. Say spopularyzo­wał w swoim traktacie o ekonomii politycznej i rozwinął w teorię usług trzech czynników produkcji. Na tej podstawie zbudowana zo­stała wczesna makroekonomiczna teoria równowagi ogólnej przy pełnym wykorzystaniu możliwości produkcyjnych gospodarki naro­dowej, znanej pod nazwą "prawa rynków Saya".

Ekonomia neoklasyczna stworzyła uzasadnienie dla nie umotywo­wanej teorii usług trzech czynników produkcji i rozwinęła na tej pod­stawie teorię kosztów produkcji oraz teorię przedsiębiorstwa. Interpre­tacja "prawa niewidzialnej ręki" Smitha została znacznie pogłębiona w postaci teorii równowagi ogólnej L.M. Walrasa i teorii równowag cząstkowych A. Marshalla. Wielką zasługą licznej rzeszy ekonomistów neoklasycznych było to, że wypracowali bardzo precyzyjne narzędzia analizy ekonomicznej i zbudowali wiele modeli stanowiących podstawę do interpretacji związków i współzależności funkcjonalnych. Modele te są doskonalą szkolą uporządkowanego i ścisłego myślenia ekonomicz­nego. To właśnie dorobek naukowy nurtu neoklasycznego stanowi istot­ną część programu współczesnego nauczania mikroekonomii na kursie podstawowym i kursie wyższym. Słabością neoklasycznego nurtu ekonomii jest to, że jednostronnie idealizuje funkcjonowanie mechanizmu rynkowego w założonych wa­runkach równowagi gospodarczej i pełnego wykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych. Ten abstrakcyjny nurt rozważań, oderwany od podłoża historyczne­go i instytucjonalnego, zrodził bardzo krytyczną postawę wśród instytu­cjonalistów, którzy wskazywali, jak bardzo odmiennie funkcjonuje współczesna rozwinięta gospodarka rynkowa w porównaniu z wyrafinowany­mi założeniami leżącymi u podstaw wszystkich neoklasycznych modeli. Istotnego przewrotu w teorii ekonomii dokonał John M. Keynes. W swojej fundamentalnej pracy, zatytułowanej "Ogólna teoria zatrud­nienia, procentu i pieniądza" (1936 r.), stworzy) podstawy agregatowej makroekonomii i wykazał, że gospodarka rynkowa podporządkowana wymaganiom efektywnego popytu może osiągnąć równowagę przy bar­dzo różnym stopniu wykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych i różnym stanie przymusowego bezrobocia. Inspiracje popytowego podej­ścia zaczerpną) Keynes od Thomasa R. Malthusa, natomiast koncepcję analizy krótkookresowej od A. Marshalla. Od Marshalla Keynes wziął nie tylko koncepcję krótkiego okresu w analizie, ale także rozwiną) je­go stwierdzenie, że popyt na silę roboczą wywodzi się z popytu na pro­dukcję wytworzoną przez silę roboczą. Keynes przetworzył również mar­shallowski sposób analizy cząstkowej na wielkości makroekonomiczne. Jako asystent Marshalla musiał się znajdować pod jego silnym wpływem intelektualnym, chociaż Galą neoklasyczną teorię totalnie krytykował. Na podstawie swojej makroekonomicznej diagnozy Keynes zwrócił uwa­gę na poważne zagrożenia dla gospodarki rynkowej, czego nie dostrze­gała ekonomia neoklasyczna. To skłoniło go do opracowania skuteczne­go programu terapii. Polegał on na aktywnej roli państwa (jego polity­ce fiskalnej i pieniężnej) w łagodzeniu i likwidowaniu negatywnych następstw funkcjonowania samoregulującego mechanizmu rynkowego. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych zaczął się rozwijać nurt ekonomii postkeynesowskiej. Powstały sformalizowane teorie wzro­stu gospodarczego, i to zarówno na podstawie agregatowej statycznej teorii Keynesa, jak i na podstawie neoklasycznej funkcji produkcji. Położono także znacznie większy nacisk na praktyczną przydatność gło­szonych dotychczas teorii. Zrezygnowano z założenia doskonałej in­formacji u wszystkich podmiotów gospodarczych i na tej podstawie ure­alniono teorię bezrobocia, wychodząc poza koncepcję bezrobocia do­browolnego. Odrzucono również teorię neutralnego pieniądza wraz z mechanizmem doskonale elastycznych cen i plac. Nurt ekonomii keynesowskiej dokonał znacznego postępu dzięki te­mu, że John R. Hicks, Alvin H. Hansen i Paul A. Samuelson wykorzy­stali precyzyjne narzędzia ekonomii neoklasycznej do analizy ważnych problemów postawionych przez Keynesa. Poszukiwano swoistej syntezy ekonomii keynesowskiej z ekonomią neoklasyczną, co zaowocowało za­równo znacznym uściśleniem opisowej teorii Keynesa, jak i pewnym ure­alnieniem analizy neoklasycznej. Nadal jednak utrzymują się między ni­mi dość istotne różnice. Trwający między nimi spór doprowadził do po­wstania z jednej strony nowej ekonomii keynesowskiej, z drugiej zaś nowej ekonomii klasycznej. Nowa ekonomia keynesowska zrezygnowała z koncepcji poziomej krzywej podaży i sztywności cen i plac. Przyjęła bardziej realistyczne za­łożenie, że agregatowa krzywa podaży ma nachylenie dodatnie. Stąd zwiększaniu agregatowego popytu przez aktywną politykę fiskalną i pie­niężną towarzyszy nie tylko wzrost produkcji w istniejących zdolnościach produkcyjnych, ale w jakimś stopniu także inflacyjny wzrost cen. Nowa ekonomia keynesowska rozwijała się w latach osiemdziesiątych głównie w odpowiedzi na kryzys teoretyczny odczuwany pod wpływem silnej kry­tyki ze strony nowej ekonomii klasycznej rozwijanej w latach siedem­dziesiątych. Wówczas neokeynesiści podjęli próbę skorygowania pew­nych niedociągnięć i niespójności w nurcie ekonomii keynesowskiej, wzbogacając przede wszystkim tradycyjną teorię sztywności cen i plac. Zwrócono bowiem uwagę na potencjalne źródła powolnego procesu do­stosowywania się cen i plac w warunkach niedoskonałych informacji. Nurt nowej ekonomii klasycznej podtrzymuje wprawdzie hipotezę pionowej długookresowej krzywej podaży, ale w analizach krótkookre­sowych bardziej uelastycznił swoje rozumowanie. Uznaje się np. możli­wość krótkookresowej wymienności między stopą inflacji i stopą bezro­bocia. Dostrzega się także możliwość krótkookresowego zwiększenia produkcji w granicach istniejących zdolności produkcyjnych gospodarki narodowej i ponowny powrót gospodarki do punktu równowagi długo­okresowej, spowodowany występowaniem zjawiska iluzji pieniężnej ze strony pracowników. W nurcie ekonomii neoklasycznej wyodrębniła się także ekonomia podażowa, która położyła duży nacisk na analizę wpływu polityki po­dażowej na globalną podaż lub potencjalny produkt. Według tej kon­cepcji wysokie stopy podatkowe hamują wzrost podaży produkcji i zmniejszają oszczędności, co wpływa niekorzystnie na wzrost gospo­darczy. Obniżenie stopy opodatkowania dochodów przyczyni się do wzrostu podaży nie tylko czynników produkcji, ale także całkowitego produktu. Na początku lat sześćdziesiątych pojawiła się teoria racjonalnych oczekiwań i została znacznie rozwinięta dopiero w latach siedemdzie­siątych. Dokonała ona bardziej nowoczesnej interpretacji zachowania się podmiotów gospodarczych niż czyniła to tradycyjna ekonomia neo­klasyczna. Uwzględniony jest w tych zachowaniach czynnik niejednako­wej dostępności do informacji, jak również ważny w ocenie zjawisk gos­podarczych i skuteczności polityki makroekonomicznej państwa oraz banku centralnego czynnik opóźnień czasowych między poniesionymi nakładami a możliwymi do uzyskania efektami. Oczekiwania mogą być racjonalne, jeśli potrafi się wykorzystać wszystkie dostępne informacje. Oczekiwania mogą być adaptacyjne, gdy podmioty gospodarcze zakła­dają, iż przyszłość będzie w dużym stopniu kształtować się podobnie do przeszłości. Podmioty mogą też zmieniać swoje oczekiwania, jeśli w prze­szłości popełniły błędy w swoich przewidywaniach przyszłości. Ta wstępna i z natury rzeczy bardzo ogólna charakterystyka głów­nych nurtów historii ekonomii ma na celu nie tylko uświadomienie czy­telnikowi, jak złożony i długotrwały był proces dojrzewania i rozwoju myśli ekonomicznej, ale także dlaczego od samego początku narodzin tej nauki aż po czasy najnowsze proces ludzkiego gospodarowania nie poddawał się jednolitej interpretacji ze względu na różnice interesów. Stąd różnorodność poglądów i różnorodność praktycznych działań w sfe­rze gospodarczej była i pozostanie trwałym zjawiskiem w naukach eko­nomicznych. Możemy więc obecnie przejść do bardziej szczegółowych rozważań.

2. EKONOMIA PRZEDKLASYCZNA.

Ekonomia jako systemowe myślenie o problemach ekonomicznych w warunkach gospodarki rynkowej została sformułowana w pracy Ada­ma Smitha (1723-1790), zatytułowanej "Badania nad naturą i przyczy­nami bogactwa narodów", opublikowanej w 1776 r. Był on pierwszym ekonomistą, który w sposób kompleksowy podjął próbę odpowiedzi na kilka zasadniczych pytań: co to jest bogactwo narodu, jak je mierzyć, od czego zależy jego dalszy wzrost i w jaki sposób za pośrednictwem me­chanizmu rynkowego opartego na regułach konkurencji dokonuje się jego podział oraz alokacja zasobów kapitału i pracy pomiędzy różne możliwe ich zastosowania. "Bogactwo narodów" uznane zostało przez następne generacje ekonomistów za dzieło klasyczne o wartościach nie­przemijających. Już pod koniec XVIII stulecia zaczęto nauczać ekono­mii politycznej na uniwersytetach angielskich, skąd rozpowszechniła się ona stopniowo w całej Europie oraz w Stanach Zjednoczonych. Myśl ekonomiczna sięgała nawet czasów starożytnych i wcze­snego średniowiecza. Można ją znaleźć w dziełach Arystotelesa (384­-322 p.n.e.) i Platona (ok. 427-347 p.n.e.), a w czasach średniowiecza - w nauczaniu Tomasza z Akwinu (1225-1274). Były to jednak bardziej rozważania natury filozoficznej i prawnej oraz etycznej niż z punktu widzenia zasad racjonalnego gospodarowania. Niedojrzałość myśli eko­nomicznej wynikała z niedojrzałości gospodarki rynkowej. Była to bo­wiem epoka dominacji gospodarki naturalnej ze słabo rozwiniętą go­spodarką towarowo-pieniężną. Rozwój gospodarki kapitalistycznej od początku XVI w. i upo­wszechnienie rynkowej formy więzi między producentami i konsumen­tami w XVIII w. zrodziły zapotrzebowanie na teoretyczne wyjaśnienie rynkowego mechanizmu regulacji. Najważniejszą próbę interpretacji rynkowego mechanizmu podjęli jednak nie uczeni, ale przedsiębiorcy handlowi we Włoszech, Francji i w Anglii, określani później jako merkantyliści.

2.1 Merkantylizm

Merkantylistyczna myśl ekonomiczna była głównie tworzona przez przedsiębiorców handlowych, gdy pod wpływem odkryć geograficznych zaczął się szybko rozwijać handel międzynarodowy, początkowo z kra­jami basenu śródziemnomorskiego, a następnie z bardziej odległymi kra­jami zamorskimi. Podjęta została wówczas próba wyjaśnienia korzystne­go wpływu handlu zagranicznego na wzrost potęgi gospodarczej pań­stwa i dobrobytu społeczeństwa. Merkantyliści sądzili, że głównym miernikiem bogactwa kraju i je­go siły gospodarczej jest nagromadzony pieniądz kruszcowy ze szlachet­nych metali - złota i srebra. Uznawali, że środkiem zdobywania tego kruszcu może być tylko handel zagraniczny. Dlatego byli oni gorącymi orędownikami dodatniego bilansu handlowego. Import powoduje odpływ złota za granicę, natomiast eksport przyczynia się do jego dopły­wu. Stąd tylko nadwyżka eksportu nad importem może się przyczyniać do zwiększenia zasobu pieniądza kruszcowego i w ten sposób pomna­żać silę i bogactwo kraju. Z tej fundamentalnej tezy merkantyliści wyciągali bardzo praktycz­ne wnioski dla polityki gospodarczej państwa. Państwo powinno różny­mi sposobami popierać przede wszystkim wzrost tej produkcji, która mo­że być eksportowana za granicę. Eksport złota może być uzasadniony jedynie wówczas, gdy duży do zakupu surowców niezbędnych do zwięk­szenia produkcji eksportowej. Trzeba natomiast ograniczać import, w szczególności import dóbr konsumpcyjnych, za pomocą cel, kontyn­gentów i podatków. Była to więc pierwsza w historii myśli ekonomicz­nej próba uzasadnienia ingerencji państwa w działalność gospodarczą, tj. podporządkowania egoistycznego interesu jednostki wspólnemu ce­lowi publicznemu. Jednym z czołowych przedstawicieli merkantylistów był Jean Baptiste Colbert (1619-1683), wieloletni minister gospodarki na dwo­rze Ludwika XIV, który swoją aktywną, protekcjonistyczną polityką go­spodarczą w dużym stopniu przyczyni) się do stworzenia ekonomicznych podstaw potęgi Francji w XVII w. Merkantyliści nie zdołali jednak objaśnić zasad kształtowania cen i mechanizmu alokacji zasobów kapitału i pracy pomiędzy różne dzie­dziny wytwarzania. Nie umieli także zanalizować wpływu realnych czyn­ników produkcji na wzrost produktu krajowego i zawęzili całą analizę wyłącznie do czynników pieniężnych.

2.2 Fizjokratyzm

W połowie XVIII stulecia, w okresie intensywnego rozwoju rolnictwa we Francji, narodził się nowy kierunek myślenia ekonomicznego, nazwa­ny fizjokratyzmem. W przeciwieństwie do merkantylistów, fizjokraci zwrócili główną uwagę nie na gromadzenie pieniądza kruszcowego, a na czynniki realne decydujące o rozwoju gospodarczym kraju. Fizjokraci wychodzili z założenia, że jedynym źródłem bogactwa kra­ju jest praca w rolnictwie. Rolnictwo jest ściśle związane z naturą i tyl­ko przy współdziałaniu pracy z przyrodą może powstać nadwyżka eko­nomiczna odpowiadająca ponoszonym nakładom. Ta nadwyżka została nazwana czystym produktem, który w praktyce występuje w postaci ren­ty gruntowej otrzymywanej przez właścicieli ziemskich. Inne formy działalności gospodarczej, jak rzemiosło, przemysł i han­del, uważali za działalność "falową", ponieważ ponoszone w tych dzie­dzinach nakłady nie przynoszą czystego produktu. Poza rolnicze formy gospodarowania byty w tym okresie słabo rozwinięte i dlatego trudno było dostrzec, że dostarczają one taką nadwyżkę, jak w rolnictwie, w którym zasiane zboże przynosi zwielokrotnione plony dzięki hojności przyrody.

2.3 Tablica ekonomiczna F. Quesnaya

Czołowym przedstawicielem fizjokratów we Francji był Francois Quesnay (1694-1774), lekarz z wykształcenia, który traktował gospodarkę kraju jak jednolity organizm wymagający całościowego spojrzenia. W tym ce­lu opracował on w 1758 r. słynną w historii myśli ekonomicznej tablicę ekonomiczną (tableau economique). Przedstawia ona graficzny obraz ogólnych współzależności za pomocą skrajnego uproszczenia systemu go­spodarczego do trzech współdziałających klas społeczeństwa:

1. Chłopów - najliczniejsza warstwa społeczeństwa feudalnego, która wytwarza w rolnictwie nadwyżkę ekonomiczną, zwaną produktem czystym.

2. Właścicieli ziemi - król, dwór, arystokracja rodowa, szlachta i ko­ściół.

3. Rzemieślników - klasa jałowa, gdyż nie wytwarza nadwyżki w sto­sunku do ponoszonych nakładów.

Nie uwzględnia się w tej tablicy handlu zagranicznego ani sektora rządowego.

Quesnay zakłada następujący stan wyjściowy:

Chłopi po zakończonych żniwach wytworzyli żywność (Z) za 4mld liwrów (L) i surowce (S) za 1mld L dla sektora rzemieślniczego (liwr był ówczesną jednostką monetarną Francji).

Rzemieślnicy wytworzyli produkty przemysłowe (P) za 2mld L, nie­zbędne zarówno dla właścicieli ziemi, jak i dla chłopów.

Właściciele ziemi utrzymują się jedynie z renty gruntowej (R), pła­conej im w wysokości 2mld L przez chłopów, i Galą tę sumę wyda­ją na zakup zarówno żywności (Ż) za 1mld L, jak i artykułów prze­mysłowych (P) za 1mld L.

Schemat pokazuje, jak w jedną stronę płynie strumień pieniądza, zaś w drugą - strumień produktów żywnościowych lub przemysłowych (dla ułatwienia czytelności schematu podaję w kółkach kolejność pięciu doko­nywanych operacji handlowych oraz wartość tych operacji w miliardach liwrów).

Operacje:

1. Właściciele ziemi za 1mld L kupują u chłopów żywność 1Ż.

2. Właściciele ziemi za 1mld L kupują u rzemieślników niezbędne produkty przemysłowe 1P.

3. Rzemieślnicy kupują za 1mld L niezbędną żywność 1Z.

4. Chłopi kupują za 1mld L niezbędne dla nich produkty przemysłowe 1P.

5. Rzemieślnicy kupują za 1mld L u chłopów surowce 1S niezbędne do produkcji artykułów przemysłowych.

W wyniku dokonanej wymiany:

Chłopi mają dla siebie 2mld L żywności (Ż) i 1mld L artykułów przemysłowych (P) oraz 2mld L w gotówce niezbędne do zapłacenia renty właścicielom w następnym okresie. Właściciele ziemi mają 1mld żywności (Ż) oraz 1mld artykułów przemysłowych (P). Rzemieślnicy mają 1mld L żywności (Z) oraz 1mld L surowców (S). Proces wymiany

zakończył się i powstały w ten sposób warunki do jego powtórzenia w latach następnych w tych samych rozmiarach. Jest to pierwszy w historii myśli ekonomicznej model funkcjonowa­nia całej gospodarki narodowej z jej trzema podstawowymi klasami społeczeństwa wczesnokapitalistycznego. Tablica Quesnaya zainspirowała zarówno Karola Marksa, jak i Was­sily'a Leontiefa (ur. 1906). Pierwszy w drugiej połowie XIX w. wykorzy­sta) ideę całościowego ujmowania gospodarki w postaci schematów re­produkcji kapitału społecznego, uwzględniających wymianę między działem produkującym środki produkcji i działem produkującym przedmioty spożycia zarówno dla kapitalistów, jak i robotników. Drugi, na począt­ku lat czterdziestych XX w., opracował metodę nakładów i wyników (zwaną w Polsce przepływami międzygałęziowymi), za którą w 1973 r. otrzyma) Nagrodę Nobla. Model Leontiefa stal się w nowoczesnej eko­nomii jednym z najważniejszych zastosowań analizy równowagi ogólnej. Fizjokraci, zgodnie ze swoją teorią porządku naturalnego, byli prze­ciwnikami ingerencji państwa postulowanej przez merkantylistów. Są­dzili, że gospodarka będzie najlepiej funkcjonowała, jeśli pozostawimy ją naturalnemu biegowi rzeczy. Społeczeństwo odniesie wówczas naj­większe korzyści. Ta idea nie ingerowania państwa w działalność gospodarczą została w kilkanaście lat później szeroko rozwinięta i lepiej uzasadniona przez twórcę klasycznej ekonomii A. Smitha.

3. EKONOMIA KLASYCZNA.

Ekonomia klasyczna jest uznawana za początek naukowej ekonomii po­litycznej stworzonej przez Adama Smitha i Davida Ricarda. Szczytowy okres swego rozwoju osiągnięta w pracach Johna S. Milla, który przed­stawił i w wielu dziedzinach istotnie zmodyfikował dorobek A. Smitha i D. Ricarda, starając się przezwyciężyć dostrzeżone w ich teoriach słabości. Opublikowany w 1865 r. przez J.S. Milla pierwszy podręcznik "Za­sady ekonomii politycznej" stanowił podstawę do nauczania ekonomii do końca XIX w. Do grona ekonomistów klasycznych zaliczyć można także Thomasa R. Malthusa oraz Jeana B. Saya. Nie odegrali oni wprawdzie tak wiel­kiej roli w rozwoju ekonomii, jak A. Smith i D. Ricardo, sformułowali jednak pewne idee, które wywarty nie ma to wpływ na interpretacje wie­lu zjawisk ekonomicznych, z których teoria ekonomii nie umiała się wy­zwolić aż do czasów Johna M. Keynesa. Ogólnie możemy powiedzieć, że ekonomia klasyczna w swoim głównym nurcie zdominowana była optymistyczną wizją funkcjonowa­nia gospodarki rynkowej, która - przy zapewnieniu maksimum indy­widualnej swobody wszystkim uczestnikom rynku - zakładała najwyż­szą efektywność ekonomiczną i dobrobyt jednostki oraz całego społe­czeństwa.

3.1 Adam Smith

Adam Smith (1723-1790) był uważany za najbardziej wykształconego człowieka w Wielkiej Brytanii w drugiej połowie XVIII w. Zajmował się wie­loma dziedzinami nauki wchodzącymi w skład nauk społecznych i hu­manistycznych, co znalazło wyraz w etycznej interpretacji zjawisk gospo­darczych. Z wcześniejszego dorobku myśli ekonomicznej Smith najwy­żej oceniał dorobek fizjokratów, w szczególności zaś kompleksowe myślenie o gospodarce Franroisa Quesnayal. Podstawową słabością fi­zjokratów było to, iż dopatrywali się głównego źródła bogactwa w roz­woju i unowocześnianiu związanego z naturą rolnictwa. A. Smith, two­rzący w epoce intensywnego rozwoju kapitalizmu manufakturowego, znacznie rozszerzył ten wąski punkt widzenia na całą gospodarkę naro­dową, chociaż nie zdołał jeszcze nabrać przekonania, że głównym źró­dłem bogactwa kraju jest przemysł, a nie rolnictwo. Stąd znacznie więk­szą wagę przywiązywał do analizy czynnika pracy ludzkiej, a nie do za­sobów zainwestowanych w kapitał trwały.

Źródła bogactwa narodu.

W swojej fundamentalnej pracy "Badania nad naturą i przyczynami bo­gactwa narodów" (1776 r.) Smith skoncentrował się na wyjaśnieniu cha­rakteru i sposobu mierzenia bogactwa oraz czynników decydujących o dłu­gofalowym rozwoju gospodarczym kraju. Miarą tego bogactwa jest rocz­ny strumień dóbr i usług wytwarzanych w różnych dziedzinach działalności gospodarczej człowieka i przeznaczanych do konsumpcji poszczególnych jednostek i całego społeczeństwa. Wchodzące w skład tego strumienia także dobra kapitałowe są przeznaczane do dalszego rozwoju gospodar­czego kraju. Odpowiada to w przybliżeniu współczesnemu pojęciu docho­du narodowego, chociaż Smith nigdy nie posługiwał się tym pojęciem i nie ustalił precyzyjnej metody liczenia dochodu narodowego. Źródłem bogactwa każdego narodu jest ludzka praca zaangażowa­na w wytwarzanie dóbr materialnych, a nie przyroda i ziemia, jak do­wodzili fizjokraci. Stąd znaczna część jego dzieła jest poświęcona szcze­gółowej analizie pracy oraz korzyściom ekonomicznym płynącym ze spe­cjalizacji i podziału pracy, które czynią ją bardziej wydajną. Rozwijanie podziału pracy wymaga uprzedniego zwiększenia zaso­bów kapitału, dlatego kraj, który ma ograniczone możliwości akumula­cji kapitału, nie będzie mógł szybko rozwijać podziału pracy, zwiększać jej wydajności i pomnażać w ten sposób bogactwo kraju. Pogłębianie podziału pracy jest także uwarunkowane rozległością rynku zbytu. Szero­ki rynek zbytu rodzi zapotrzebowanie na masową produkcję, która stwa­rza sprzyjające warunki do rozwinięcia i pogłębienia podziału pracy. Jako humanista A. Smith dostrzega także negatywne cechy coraz węższej specjalizacji pracy, która na skutek zrutynizowanych czynności, bez przerwy powtarzanych w ciągu dnia pracy, przekształca robotnika w dodatek do maszyny. Analizując pracę, Smith wprowadza rozróżnienie między pracą pro­dukcyjną uprzedmiotowioną w dobrach materialnych i nieprodukcyjną świadczącą usługi. W epoce A. Smitha usługi obejmowały służbę domo­wą u właścicieli ziemskich, urzędników oraz wojsko. Tego rodzaju służba wiąże się - zdaniem Smitha - z konsumpcją, czyli przejadaniem do­chodu, a nie jego pomnażaniem. Dlatego coraz większą część zasobów pracy należy zatrudniać w sferze produkcji dóbr materialnych, a nie w sferze nieprodukcyjnych usług.

Miernik i źródło wartości

Podkreślenie decydującej roli pracy produkcyjnej w tworzeniu i pomna­żaniu bogactwa narodu prowadzi A. Smitha bezpośrednio do teorii war­tości opartej na pracy. Teoria ta, mimo iż u Smitha stanowi fundament jego analizy, nie została jasno i jednoznacznie sformułowana. Zaciążyło to na spójności całej jego koncepcji. U Smitha występują co najmniej dwie różne teorie wartości: Pierwsza jest oparta wyłącznie na nakładach pracy zużytych do wy­tworzenia danej jednostki towaru. Druga jest oparta na kosztach produkcji, jakie trzeba ponieść do wytworzenia danej jednostki towaru. Pierwsza teoria - oparta na nakładach pracy - odnosi się do społe­czeństwa prymitywnego, w którym jedynie ludzka praca decyduje o wiel­kości wytworzonej produkcji, zaś inne czynniki produkcji nie odgrywają istotnej roli. Również sama praca nie wykazuje w tym społeczeństwie zbyt dużego zróżnicowania pod względem zręczności i kwalifikacji. Smith interpretuje wartość w dwojakim znaczeniu: jako wartość użytkową, czyli zdolność towaru do zaspokojenia potrzeb, i wartość wy­mienną, czyli możność nabycia innego towaru za posiadany towar. Stąd też wyprowadzony został trzeci wariant - wartość oparta na dyspozycyj­ności pracy. Zgodnie z tą teorią o wartości towaru decyduje ilość pra­cy, jaką można za posiadany towar nabyć. W społeczeństwie prymityw­nym oba warianty teorii wartości oparte na koszcie poniesionej pracy i koszcie otrzymanej pracy w zadowalającym stopniu wyjaśniają podsta­wę kształtowania cen. Znacznie bardziej złożona jest sytuacja w społeczeństwie rozwinię­tym. Do wytworzenia towaru w takim społeczeństwie niezbędne są trzy czynniki produkcji: praca, kapitał i ziemia, zaś wynagrodzenie tych czyn­ników produkcji (ich ceny) w postaci płacy, zysku i renty określa war­tość danego towaru. Tak interpretowana teoria wartości byłaby uzasadniona, gdyby we wszystkich gałęziach koszt pracy ludzkiej stanowił jednakową część war­tości określonej przez sumę wynagrodzeń wszystkich czynników produk­cji. Wówczas relacje cen byłyby rzeczywiście określane przez relacje na­kładów pracy. W nowoczesnej gospodarce ten warunek nie jest i nie mo­że być spełniony, gdyż koszt pracy ludzkiej jest bardzo zróżnicowany w poszczególnych dziedzinach wytwarzania. To prowadzi do wniosku, że teoria wartości oparta na pracy nie stanowi zadowalającej podstawy do wyjaśnienia relacji cen w nowoczesnej gospodarce. Wariant teorii wartości opartej na kosztach produkcji zrodził rów­nież duże trudności w samym mierzeniu ilości pracy charakteryzującej się bardzo różnym poziomem kwalifikacji (wiedzy i doświadczenia, po­mysłowości i zręczności pracownika). Smith maksymalnie uprościł na­potkany problem przez przyjęcie założenia, że zróżnicowane wynagro­dzenie pracownika może być uznane za miarę niezbędnego czasu pra­cy do wyprodukowania danej jednostki towaru. Logiczna budowa teorii wartości pracy wymagała z kolei rozwinię­cia teorii płacy, teorii zysku oraz teorii renty. W tych dziedzinach ujawniają się dalsze niespójności jego teorii war­tości.

Teorie podziału dochodu

Podziel wytworzonego dochodu według trzech czynników produkcji za­leży nie tylko od ilości pracy, kapitelu i ziemi przy wytwarzaniu produk­cji, ale także od ich relatywnej wartości wyrażonej w cenach czynników produkcji. Tymczasem uzasadnienie tych cen na podstawie plecy, zysku i renty napotykało duże trudności. Płace objaśniane są niejednoznacznie w różnych częściach "Bogac­twa narodów". Raz na podstawie kosztów utrzymania robotnika i jego rodziny, drugi raz na podstawie pozycji przetargowej pracowników w sto­sunku do zorganizowanej pozycji pracodawców, trzeci raz na podstawie teorii stałego funduszu płac. Teoria stałego funduszu plac cieszyła się dużą popularnością wśród ekonomistów szkoły klasycznej. Istota tej teorii polega na tym, że przy danej wielkości funduszu plac, liczebność siły roboczej określa stawkę plac. Każdy wzrost stawki plac spowoduje wzrost podaży siły roboczej, gdyż zwiększy się przyrost naturalny ludności, który doprowadzi do ob­niżenia plac do poprzedniego poziomu. Z tej teorii wynika, że w gospo­darce kapitalistycznej nie istnieją możliwości trwałego podniesienia re­alnego poziomu płac, gdyż mechanizm ludnościowy utrzymuje place w granicach minimum egzystencji. Pomieszane są w tym rozumowaniu aspekty zarówno krótkookresowe, jak i długookresowe, pesymistyczna teoria stałego funduszu plac z optymistycznym twierdzeniem, że płace będą rody pod wpływem wzrostu wydajności pracy. Zyski w teorii Smitha zostały objaśnione najprościej. Źródło pocho­dzenia zysku tłumaczy on jako należną zapłatę kapitalistom za to, że dostarczyli robotnikom niezbędnych środków produkcji do wykonywa­nia ich pracy. Zysk składa się z dwóch części: z procentu od kapitelu oraz z wynagrodzenia z tytułu zarządzania przedsiębiorstwem i pono­szonego ryzyka. Stosunek zysku do zainwestowanego kapitału, zwany stopą zysku, będzie wykazywał tendencję malejącą. Wynika to z rosnącej akumulacji kapitelu i wzmagającej się konkurencji między przedsiębiorstwami oraz

rosnących trudności ze znalezieniem zyskownych możliwości inwestowa­nia w danym kraju. Pojawienie się nowych kolonii może jednak przyczy­nić się do zahamowania tej niekorzystnej tendencji, a nawet do wzrostu stopy zysku. Renta jest w teorii Smitha rezultatem hojności przyrody, zróżnico­wania urodzajności i położenia ziemi oraz zmonopolizowania tej ziemi w rękach właścicieli. Domagają się oni renty jako wynagrodzenia za udo­stępnienie ziemi do uprawy. Ziemia nie przynosząca renty zostanie wy­cofana z produkcji. Nie ma natomiast jasnego uzasadnienia, czy renta jest czynnikiem determinującym poziom ceny, czy też stanowi ona war­tość rezydualną wyznaczoną przez ceny produktów rolnych. Smith posługuje się w swojej analizie jedną i drugą wersją związku renty z cena­mi produktów. Z teorii podziału dochodów wynika ogólny wniosek, że Smith zrezygnował z objaśniania relacji cen na podstawie teorii wartości pracy. Doszedł do wniosku, że ceny naturalne produktów w dłuższym okresie (a nie bieżące ceny rynkowe) zależą głównie od kosztów produkcji okre­ślanych przez poziom plac, zysków i rent.

Prawo niewidzialnej ręki rynku

A. Smith był pierwszym ekonomistą, który po około 200 latach rozwo­ju gospodarki kapitalistycznej podjął próbę teoretycznego uogólnienia mechanizmu rynkowej alokacji środków pomiędzy różne dziedziny wy­twarzania. To uogólnienie, znane w literaturze światowej jako prawo nie­widzialnej ręki, jest samoregulującym mechanizmem równowagi ogól­nogospodarczej na konkurencyjnym rynku. Wyszedł on z założenia, że ludzie w działalności gospodarczej kie­rują się własnym egoistycznym interesem, wyrażającym się w dąże­niu do osiągnięcia jak największego zysku. Mogą ten zysk osiągnąć, jeśli będą produkować tylko takie towary, które znajdą zbyt na konkuren­cyjnym rynku. Produkcja wymaga więc akceptacji ze strony konsu­mentów. Konsumenci, zgłaszając popyt na rynku, wpływają na decyzje pro­ducentów dotyczące, co, kiedy i jak produkować. Zmiany popytu na róż­ne towary w stosunku do ich podaży prowadzą do wzrostu lub spadku cen rynkowych, czemu towarzyszy wzrost lub spadek zysku. Jeśli w ja­kichś dziedzinach produkcji zyski rosną ponad uznaną normę, wówczas zachęci to producentów do napływu kapitału i w rezultacie zwiększenia podaży produkcji. Doprowadzi to do obniżenia cen i zmniejszenia zbyt wysokich zysków. W przypadku gdy nadmierna podaż w stosunku do popytu konsumentów spowoduje zbyt silny spadek cen i nadmierne ob­niżenie zysków, wówczas część kapitału zostanie wycofana lub wręcz wy­eliminowana przez rosnącą konkurencję. W ten sposób - w wyniku dopływu i odpływu kapitału, zmiany sto­sunku popytu do podaży i zmiany cen rynkowych - występuje tenden­cja do wyrównywania się stopy zysku w całej gospodarce. Producenci muszą mieć tylko zapewnione maksimum swobody bez wtrącania się państwa do ich działalności gospodarczej, wówczas gospodarka podpo­rządkowana prawom rynku będzie automatycznie dążyła do równowagi przy pełnym wykorzystaniu zasobów kapitału i pracy. "Niewidzialna ręka rynku" dokonuje więc najbardziej efektywnej alokacji kapitału i pracy. Był to pierwszy znaczący krok w kierunku zro­zumienia istoty samoregulującego mechanizmu rynkowego. A. Smith starał się więc wykazać, w jaki sposób egoistyczny interes prywatnego producenta, w warunkach wolnej gospodarki rynkowej, przekształca się w dobro publiczne. Wszyscy kierujący się własnym in­teresem mogą najlepiej zaspokoić potrzeby całego społeczeństwa. Mia­ło to prowadzić do spontanicznej harmonii interesów opartej na zasa­dach wzajemnej konkurencji. Smith zdawał jednak sobie sprawę, że in­teres społeczeństwa nie zawsze stanowi zwykłą sumę interesów poszczególnych obywateli. Jego zdaniem, warunkiem owej harmoniza­cji interesów jest stworzenie odpowiedniego systemu prawnego i insty­tucjonalnego. W opisie tego mechanizmu, bez formalnego modelowego ujęcia, Smith zawarł całą dostępną mu argumentację na rzecz liberalizmu go­spodarczego, nazwanego później leseferyzmem (od francuskiego okre­ślenia laissez faire). Termin wprowadzony został za panowania Ludwika Filipa (1830-1848) we Francji i oznaczał "pozwólcie działać". Został on następnie uzupełniony określeniem "bogaćcie się". Postawiony przez niego problem alokacji i równowagi znalazł sze­rokie odbicie w dalszym rozwoju teorii ekonomii. Został on następnie rozwinięty i pogłębiony w teorii równowag cząstkowych Alfreda Mar­shalla oraz w teorii równowagi ogólnej Leona M. Walrasa.

3.2 David Ricardo

Od czasu opublikowania "Bogactwa narodów" (1776 r.) upłynęło przeszło 40 lat, gdy ukazała się fundamentalna praca D. Ricarda "Zasady ekonomii politycznej i opodatkowania" (1817 r.). W tym okresie histo­rycznym dokonały się ogromne zmiany społeczne i gospodarcze w An­glii. Kapitalizm wkroczył w pierwszą fazę rewolucji przemysłowej, któ­ra z jednej strony przyczyniła się do znacznego przyspieszenia rozwoju gospodarczego, z drugiej zaś spowodowała pogłębienie nierówności w podziale dochodów w społeczeństwie angielskim. David Ricardo (1772-1823), syn maklera giełdowego, nigdy nie studiował na wyższej uczelni, chociaż bardzo dużo czytał. Był więc genial­nym samoukiem, uznanym na podstawie publikowanych prac i publicz­nych wystąpień w parlamencie angielskim za jednego z najzdolniejszych ekonomistów XIX w. Jego główna myśl koncentrowała się wokół długofalowych perspektyw zahamowania wzrostu gospodarczego w Anglii na skutek braku zasobów naturalnych i bardzo niekorzystnych tenden­cji w proporcjach podziału dochodu narodowego. Wyjaśnienie praw rzą­dzących podziałem dochodów stało się dla niego głównym przedmiotem badań ekonomii politycznej.

Teoria wartości

Po dokładnym przestudiowaniu "Bogactwa narodów" A. Smitha, D. Ri­cardo doszedł do wniosku, że badanie praw rządzących podziałem docho­dów wymaga dokładniejszego wyjaśnienia czynników kształtujących rela­cje cen w czasie. Uznal bowiem wyjaśnienie Smitha oparte na kosztach czynników produkcji za niezadowalające. Jego zdaniem, wartość towaru nie zależy od wypłacanego wynagrodzenia za pracę, kapitał i ziemię, lecz od ilości pracy niezbędnej do wytworzenia towaru w danych warunkach. Każdy towar posiada wartość użytkową i wartość wymienną. War­tość użytkowa warunkuje istnienie wartości wymiennej w tym sensie, że warunkiem kupna towaru jest akceptacja jego wartości użytkowej. War­tość użytkowa nie ma jednak bezpośredniego wpływu na mierzenie war­tości towaru. Relacje cen towarów są określane nie przez wynagrodze­nie za pracę, lecz przez ilość pracy mierzonej w godzinach. Ricardo poszukiwał w ten sposób absolutnej miary wartości, która nie zmieniałaby się pod wpływem zmian poziomu plac, zysków i rent, i tym samym byłaby niezależna od proporcji podziału wytworzonego dochodu. W ten sposób Ricardo znacznie pogłębił interpretację jednoczynnikowego okre­ślania wartości. Czy z tego wynika, że Ricardo nie uwzględnia) wpływu kapitału na wartość produktu? Nie. Kapitał traktował on jako uprzedmiotowioną pracę wydatkowaną w poprzednim okresie i zużytą jego część wlicza) do wartości produktu. Wartość produktu utożsamia) z długookresowym po­ziomem ceny naturalnej. Pod wpływem czynników popytowych i poda­żowych ceny rynkowe w krótkim okresie mogą odchylać się od swych cen naturalnych, czyli od wartości towaru. Jego teoria wartości obejmowała nie tylko sferę towarów, ale także sferę pieniądza kruszcowego. Wartość wydobywanego złota lub srebra jest określana nakładami pracy ludzkiej. Ilość pieniądza w obiegu w dłuższym okresie jest regulowana przez koszt produkcji złota. Jeśli wartość pienią­dza kruszcowego w obiegu przekracza koszt jego produkcji, wówczas ro­śnie wydobycie złota i więcej kruszcu przeznacza się na bicie monet. Gdy natomiast wartość pieniądza spada poniżej kosztu wydobycia złota, wów­czas więcej wydobywanego złota przetapia się w innych celach niż bicie monet. W ten sposób wartość pieniądza jest regulowana przez koszt je­go produkcji. Jest to tzw. kruszcowa teoria pieniądza. Szczytowe osiągnięcie teorii wartości opartej na pracy w dziełach Ricarda nie spotkało się z uznaniem ze strony przyszłej generacji eko­nomistów. Stwierdzono nawet, że mętna teoria wartości oparta na pra­cy była najsłabszym punktem teoretycznego modelu podziału dochodów w systemie Ricarda i wprowadziła ekonomię w ślepy zaułek wykorzysta­ny do końca przez K. Marksa do przeprowadzenia totalnej krytyki gos­podarki kapitalistycznej.

Teoria podziału dochodów

Model podziału dochodów pomiędzy renty, place i zyski został sformu­łowany przez Ricarda w celu wykazania, w jaki sposób egoistyczne in­teresy właścicieli ziemskich (landlordów) mogą poważnie zagrozić długofalowemu rozwojowi gospodarczemu Anglii. Głównym ogniwem tego modelu jest teoria renty. Renta opiera się na dwóch podstawowych przesłankach:

1) w Anglii ilość ziemi nadającej się pod uprawę jest ograniczona i nie można jej dowolnie zwiększać,

2) w rolnictwie działa prawo malejącej wydajności, które oznacza, że w miarę wzrostu jednego czynnika produkcji, przy pozostałych czyn­nikach nie zmienionych, przyrosty produkcji z danego obszaru zie­mi będą coraz mniejsze.

Wzrost liczby ludności w kraju oznacza wzrost popytu na artykuły żywnościowe pochodzenia rolniczego. To powoduje, że do uprawy bie­rze się coraz mniej urodzajne gleby, gorzej położone w stosunku do ryn­ków zbytu. Temu zjawisku towarzyszy wzrost renty różniczkowej, bo­wiem wartość produktów rolnych jest określona przez nakłady pracy na najmniej urodzajnych i najmniej korzystnie położonych glebach wziętych pod uprawę w celu zaspokojenia społecznego popytu. Oznacza to, że właściciele ziem bardziej urodzajnych i lepiej położonych mają niższe koszty wytwarzania produkcji, które zapewniają producentom ren­tę różniczkową. Zgodnie z teorią wartości, renta nie jest czynnikiem ce­notwórczym, lecz udziałem właściciela w wartości wytwarzanego docho­du narodowego w kraju. Właściciele ziemi czerpią więc korzyści z po­gorszenia sytuacji żywnościowej kraju przede wszystkim kosztem zysków przedsiębiorców. Płace w modelu Ricarda są określone, zgodnie z panującym wów­czas poglądem, przez minimalne koszty utrzymania robotnika i jego ro­dziny przy życiu. Ricardo akceptował głoszony wówczas pogląd, że wzrost liczby urodzeń lub wzrost stopy śmiertelności jest mechanizmem utrzymującym w dłuższym okresie płace realne w granicach niezbędne­go minimum. Pod wpływem wzrostu cen artykułów rolnych muszą także rosnąć pła­ce nominalne, aby skompensować wzrost kosztów utrzymania. Wzrost płac oznacza zmianę proporcji podziału dochodu narodowego na niekorzyść zysków. Zyski w modelu Ricarda są wartością rezydualną, tzn. pozostającą z dochodu narodowego po potrąceniu rent i płac. Skoro rosną ceny pro­duktów rolnych i rośnie tym samym renta właścicieli ziemi, muszą rosnąć nominalne płace, mimo że realnie nie ulegają one w dłuższym okresie zmianie. Skutkiem tego jest zmniejszanie się udziału zysków w ogólnym dochodzie narodowym. Wysycha w ten sposób źródło środków na aku­mulację kapitału i słabnie motywacja przedsiębiorców do inwestowania.

Model podziału dochodów

Teorię podziału sformułowaną przez Ricarda przedstawia się na pod­stawie następującego modelu:

Krzywa AM o nachyleniu ujemnym reprezentuje malejącą krańco­wą produkcyjność rosnącego zasobu kapitału i pracy przy danej dostęp­nej gospodarce ilości ziemi. Produkcyjność krańcowa jest mierzona ilo­ścią zboża w stosunku do rosnących dawek kapitału i pracy. Przy dawce zastosowanego kapitału, reprezentowanej poziomym od­cinkiem OC, produkt krańcowy jest ilustrowany pionowym odcinkiem BC. Cały wytworzony produkt w gospodarce zaznaczony jest polem OABC jako łączna suma wszystkich produktów krańcowych. Produkt ten, zgodnie z teorią Ricarda, dzieli się na:

renty ilustrowane polem DAB,

zyski ilustrowane polem EDBF,

place ilustrowane polem OEFC.

Taki jest punkt wyjściowy gospodarki w stanie statycznym. W długim okresie rosnąca liczba ludności kraju zgłasza zwiększony popyt na dobra konsumpcyjne pochodzenia rolniczego. Wówczas brane są pod uwagę dalsze mniej urodzajne ziemie i dodatkowe nakłady ka­pitału i pracy na tych ziemiach Cl, co powoduje zmniejszenie ich krań­cowej produkcyjności o odcinek BH. Wówczas rozszerzy się obszar ren­ty z DAB do GAH, natomiast spadnie suma zysków z obszaru EDBF do obszaru EGHL. Poziom plac realnych robotników nie ulegnie zmianie. Gdyby pla­ce realne pod wpływem konkurencji rody, wówczas - zgodnie z doktry­ną ludnościową Malthusal - liczebność robotników wzrosłaby w takim stopniu, iż place realne spadłyby do poprzedniego poziomu. Wzrośnie jedynie fundusz wynagrodzeń robotników na skutek wzrostu zatrudnie­nia na dodatkowych obszarach ziemi. Gdyby hipotetycznie założyć, że wzrost liczby ludności wymagałby dalszego brania pod uprawę coraz mniej urodzajnych gleb, wówczas do­datkowe dawki kapitału i pracy, reprezentowane odcinkiem IP, spowo­dowałyby dalszy spadek ich produkcyjności krańcowej z poziomu H do poziomu K. W tej ekstremalnej sytuacji obszar renty wzrósłby z GAH do EAK. Place realne nie mogą być obniżone poniżej minimum kon­sumpcji, gdyż gwałtowny wzrost śmiertelności zmniejszyłby podaż pra­cy i place realne musiałyby wzrosnąć do poziomu niezbędnego do życia robotników. W tych warunkach rosnące renty musiałyby w całości po­chłonąć zyski i cały produkt społeczny dzieliłby się jedynie na wysokie renty i niskie place. Wyczerpałoby się w ten sposób źródło zysku i tym samym zlikwidowane zostałyby możliwości i motywacje do dalszego roz­woju gospodarczego kraju. Takie tendencje w proporcjach podziału dochodu narodowego za­grażają w dłuższym okresie rozwojowi gospodarczemu Anglii i mogą doprowadzić w ostatecznym rezultacie do długotrwałej stagnacji gospo­darczej. W wystąpieniach parlamentarnych Ricardo uzasadniał, że można by temu zapobiec przez import tańszego zboża z krajów zamorskich (Kanada, Australia, Argentyna). Tymczasem parlament w interesie lan­dlordów uchwalił wysokie cło na import taniego zboża z zagranicy W ten sposób Ricardo wykazał, na podstawie dedukcyjnego modelu po­działu dochodów, w jaki sposób ochrona egoistycznych interesów właścicieli ziemskich poważnie zagraża możliwościom rozwoju gospodar­czego Anglii. Bronił on na tej podstawie strategii wolnego handlu zbo­żem i zdecydowanie przeciwstawiał się koncepcji samowystarczalności żywnościowej kraju. Ideę wolnego handlu nie ograniczał tylko do produktów żywnościo­wych. Rozszerzył ją na wszystkie produkty i wnikliwie uzasadnił swoją oryginalną teorię kosztów komparatywnych.

Teoria kosztów komparatywnych

Teoria kosztów komparatywnych jest jednym z największych osiągnięć Ricarda, uznawanych także przez współczesnych ekonomistów i wyko­rzystywanych w dydaktyce. Merkantyliści byli przekonani, że handel międzynarodowy przyno­si korzyści tylko jednej stronie kosztem drugiej. Korzyści odnosi ten kraj, który eksportuje, i w zamian powiększa zasoby złota, a traci ten, który importuje, gdyż zmniejsza swoje zasoby złota. A. Smith sądził, że handel międzynarodowy będzie przynosił korzy­ści tylko temu krajowi, który będzie miał bezwzględną przewagę w kosz­tach produkcji nad innym krajem. Na przykład gdy Anglia ma bez­względną przewagę w produkcji sukna nad innymi krajami, wówczas eks­port tego sukna będzie dla Anglii opłacalny. Uzyska ona korzystną cenę i w zamian może kupić inne towary, w których produkcji nie ma bez­względnej przewagi. D. Ricardo uzasadnił, że nie musi istnieć przewaga bezwzględna. Wystarczy, by występowali przewaga względna, aby oba kraje odniosły korzyści z wymiany z tytułu różnic w kosztach komparatywnych. Rozpatruje tę sytuację na przykładzie dwóch krajów: Anglii i Por­tugalii. Najpierw zakłada, że oba kraje dysponują tym samym zasobem kapitału w wysokości 450 funtów i dzielą go w jednakowej proporcji po­między produkcję sukna 300 funtów i wina 150 funtów. Koszty produkcji sukna są trzykrotnie niższe w Anglii niż w Portu­galii w stosunku jak 5:15, zaś koszty produkcji wina jak 2:3, także na korzyść Anglii. Wówczas koszty i rozmiary produkcji przed specjaliza­cją będą kształtowały się następująco: Mimo iż Anglia ma bezwzględną przewagę w kosztach produkcji obu towarów, gdyż produkuje taniej i sukno, i wino niż Portugalia, spe­cjalizacja w produkcji wina będzie bardziej opłacalna dla Portugalii, a specjalizacja w produkcji sukna bardziej korzystna dla Anglii. Nie tyl­ko Anglia, ale i mniej rozwinięta gospodarczo Portugalia odniesie ko­rzyści ze specjalizacji i wymiany wina na sukno w porównaniu z sytuacją przed specjalizacją. Zatem łączna produkcja sukna w obu krajach przy tych samych nakładach wzrosła z 80 do 90 jednostek, zaś łączna produkcja wina wzrosła ze 125 do 150 jednostek. Oba kraje skorzystały na specjalizacji. Posiadane nadwyżki sukna mogą zamienić w handlu zagranicznym na wino. Oczywiście, o propor­cjach podziału osiągniętych korzyści w produkcji będą decydować rela­cje cen sukna i wina na rynku międzynarodowym. Będzie to zależało nie tylko od struktury kosztów wytworzenia, ale także od struktury popytu na oba produkty. W ten sposób argumenty na rzecz samowystarczalności i ochrony przemysłu przed konkurencją zagraniczną zostały obalone przez teorię komparatywnej przewagi, uzasadnionej przez Ricarda.

3.3 John S. Mill

John Stuart Mill (1806-1873) był klasycznym liberałem i równocześnie reformatorem społecznym. Dążył bowiem do poprawy losu jednostki w społeczeństwie. Sądził, że klasyczna ekonomia osiągnęła swój najbar­dziej dojrzały rozwój w dziełach Ricarda, mimo iż w wielu fragmentach nadal nie jest należycie dopracowana. W dążeniu do przedstawienia kla­rownego wykładu dorobku klasycznej ekonomii i przezwyciężenia jej podstawowych słabości J.S. Mill napisał "Zasady ekonomii politycznej" (1865 r.), które stały się podstawowym podręcznikiem w nauczaniu eko­nomii mniej więcej do końca XIX w. nie tylko w Anglii, ale i w Ame­ryce. Przyczynił się on w ten sposób do upowszechnienia dorobku całej ekonomii klasycznej i wywarł przez to niemały wpływ na późniejszy roz­wój teorii ekonomii. W swoich nowatorskich pomysłach J.S. Mill sformułował koncep­cję homo oeconomicus (człowieka ekonomicznego), na której opierała się cała ekonomia neoklasyczna. Jest to koncepcja osoby, która jest w pełni racjonalna i której motywy działania są wyłącznie ekonomicz­ne. Zgodnie z takim poglądem, konsumenci są obdarzeni danym zesta­wem gustów, które starają się jak najlepiej zaspokoić, natomiast przed­siębiorcy dążą tylko do maksymalizacji zysków. Koncepcja człowieka ekonomicznego historycznie wywodzi się z teorii ekonomicznej A. Smi­tha, który zakładał, że człowiek w działalności gospodarczej kieruje się zasadą racjonalności w dążeniu do pomnażania swojego bogactwa. J.S. Mill nadał tej koncepcji charakter bardziej modelowy, rozwijając motywy, jakimi kieruje się człowiek w dążeniu do osiągnięcia maksy­malnych efektów przy możliwie najmniejszym wysiłku i nakładzie środ­ków. Koncepcja człowieka ekonomicznego stała się w późniejszym okre­sie integralną częścią składową modelu doskonałej konstrukcji, w któ­rym wszystkie podmioty gospodarujące są doskonale poinformowane o warunkach produkcji i warunkach panujących na rynku i dokonują ra­cjonalnych wyborów zapewniających najwyższą efektywność ekonomicz­ną przy alokacji ograniczonych środków pomiędzy różne ich alternatyw­ne zastosowania.

Teoria wartości

Teoria wartości w wydaniu J.S. Milla uwzględnia rozróżnienie wprowa­dzone przez klasyków między wartością użytkową, wartością wymienną i ceną rynkową. Podkreśla on, że wartość towaru jest pojęciem względ­nym, a nie absolutnym. Nie można bowiem znaleźć i ustalić bezwzględ­nej miary wartości, wbrew temu, co sugerował Ricardo. W odniesieniu do dóbr, których podaż jest ograniczona i nie może być zwiększona, o wartości towarów decyduje wyłącznie popyt na nie. Gdy podaż dóbr może być zwiększona, o wartości tych towarów decy­dują przeciętne koszty produkcji. W przypadku zaś nieograniczonych możliwości zwiększenia podaży, którym towarzyszy wzrost kosztów produkcji, o wartości towaru będą decydowały koszty produkcji kształ­tujące się w najbardziej niekorzystnych warunkach. Równocześnie ak­ceptuje on wprowadzone przez Ricarda rozróżnienie między cenami dłu­gookresowymi, określanymi przez koszty produkcji, a cenami krótko­okresowymi, określanymi przez popyt i podaż. Analizowane związki między popytem i podażą a ceną Mill nazywa prawem wartości. Mimo pewnych modyfikacji, teoria wartości w ujęciu Milla niewie­le różni się od teorii wartości w ujęciu Ricarda. Jego model zawiera wie­le niejasności właściwych wszystkim interpretacjom zmian relacji cen długookresowych na podstawie różnych odmian teorii wartości wywo­dzących się z nakładu pracy ludzkiej.

Teoria podziału

Zdaniem J.S. Milla, prawa podziału są niezależne od technicznych wa­runków produkcji. Uzależnione są one natomiast od struktury własno­ści, która jest efektem zmian historycznych. Rządzą nimi także ludzkie instytucje, prawa i obyczaje społeczne. To powoduje, że mogą one pod­legać zmianom, nawet w określonej strukturze własności prywatnej. W ten sposób Mill rozszerzył związek, tak silnie występujący w dziełach klasyków, między teorią wartości a teorią podziału. Nie mógł jednak do końca rozwikłać problemów i konsekwencji wynikających z teorii war­tości dla teorii podziału. Dlatego zagadnienie podziału dochodów zwią­zał z określonymi instytucjami występującymi w gospodarce kapitali­stycznej, a nie z nakładami pracy. Społeczne wady ustroju kapitalistycznego - zdaniem Milla - nie wy­nikały z istnienia prywatnej własności, jak sugerowali to wszyscy socja­liści, lecz z wybujałego indywidualizmu i niedostatecznych zabezpieczeń przeciwko nadużywaniu praw własności. W odniesieniu do teorii plac Mill podzielał pogląd Ricarda i in­nych ekonomistów tego okresu, że jeśli robotnicy nie ograniczą liczeb­ności swych rodzin, wówczas na dłuższą metę nie nastąpi wzrost re­alnych dochodów robotników, bowiem rosnąca szybko liczba dzieci w rodzinach robotniczych zepchnie realny poziom plac do ich po­przedniego poziomu. Dlatego Mill poświęca wiele miejsca w swoich wywodach argumentacji na rzecz uruchomienia środków polityki eko­nomicznej zmierzającej do zmniejszenia liczebności rodzin, np. przez podwyższenie wieku zawierania małżeństw. Domagał się także eman­cypacji kobiet pozbawionych perspektywy awansu. Taka polityka po­zwoli bowiem osiągnąć pełne zatrudnienie i zapewnić robotnikom wy­sokie place. Był on gorącym zwolennikiem kontroli urodzeń, choć nie śmiał publicznie bronić tego stanowiska w ówczesnej purytańskiej An­glii. W kwestii zysku Mill nie akceptuje twierdzenia Ricarda, że zyski zależą od plac i że wzrost plac ogranicza wzrost zysków. Sugeruje on, że zyski zależą od kosztów siły roboczej, bowiem robotnicy wytwarzają więcej dóbr niż potrzebują na swoje utrzymanie. Twierdzenie to zosta­ło rozwinięte przez K. Marksa, który na podstawie własnej interpreta­cji teorii wartości pracy i wartości siły roboczej sformułował anty kapi­talistyczną teorię wyzysku. Odwołując się do nowych zjawisk i tendencji rozwojowych, Mill zwrócił uwagę na szereg czynników, które będą także w przyszłości przeciwdziałały malejącej tendencji stopy zysku. Dotyczą one w szcze­gólności:

ulepszeń technicznych, zwłaszcza w produkcji dóbr placowych;

wzrostu wymiany z zagranicą, dzięki której obniżają się realne kosz­ty nabycia dóbr placowych;

eksportu kapitału do krajów kolonialnych, który przyczynia się do obniżania kosztów produkcji towarów importowanych przez Anglię;

możliwości obniżenia kosztów produkcji dóbr placowych, co wpły­nie korzystnie na stopę zysku.

Sugestie reformatorskie.

Mill przeciwstawia się zasadzie progresywnego opodatkowania docho­dów, gdyż działa ona antybodźcowo na produkcję. Jest on natomiast zwolennikiem progresywnego opodatkowania spadku jako nie zasłużonego dochodu, jak również opodatkowania nie zasłużonego przyrostu dochodu z tytułu renty. Wyrażał on optymistyczne przekonanie, że społeczeństwo w sposób humanitarny doprowadzi z biegiem czasu do bardziej wyrównanego i tym samym sprawiedliwego podziału dochodów. W swojej argumenta­cji kładł duży nacisk na polepszenie kultury życia i krytykował dążenie do nadmiernego gromadzenia dóbr materialnych. W sumie można powiedzieć, że mimo iż "Zasady" Milla obracają się przez cały czas w kręgu myśli ricardiańskiej, to niemal we wszystkich poruszanych kwestiach zawsze przedstawia je w udoskonalonej i pięk­nie ujętej formie. Na przykład warto zwrócić uwagę na istotne pogłębienie i rozwinięcie teorii kosztów komparatywnych Ricarda. To właśnie Mill zanalizował wpływ popytu w obu krajach na importowane towary i ich ceny, a także wpływ cel na relacje cen wymienianych towarów i na tej podstawie wykazał, w jakich proporcjach rozłożą się korzyści z han­dlu międzynarodowego między uczestnikami tej wymiany. Analiza opi­sowa Milla znalazła później pełne potwierdzenie przy zastosowaniu wy­rafinowanych metod matematycznych. Wiele innych jego pomysłów nie dopracowanych do końca prowo­kowało różnych ekonomistów do ich udoskonalenia, co wywarto korzyst­ny wpływ na dalszy rozwój myśli ekonomicznej. Podejście Milla do kapitalizmu jako systemu ekonomicznego było wolne od wszelkiego dogmatyzmu. Był on przekonany, że w gospodar­ce rynkowej nie można zrezygnować z motywu zysku, można natomiast dokonać w tym systemie wielu reform prawnoinstytucjonalnych, które zminimalizują zło społeczne, jakie towarzyszy liberalnej gospodarce ryn­kowej opartej na postulowanych przez Smitha i Ricarda zasadach lese­feryzmu.

4. INNY KLASYCY EKONOMII.

W wykładach współczesnej makroekonomii pojawia się często nazwisko Thomasa R. Malthusa oraz Jeana B. Saya. Chociaż żaden z nich nie przyczyni) się do rozwoju klasycznej ekonomii w tym stopniu co Adam Smith i David Ricardo, a nawet John S. Mill, obaj zasługują na uwagę. Malthus znany jest przede wszystkim jako autor prawa ludnościowego, zaś Say sformułował słynne prawo rynków, które obowiązywało w wykładach ekonomii przez około 120 lat i zostało definitywnie odrzucone dopiero w 1936 r. przez Johna M. Keynesa.

4.1 Prawo ludnościowe Malthusa

Thomas Robert Malthus (1766-1834) byl pierwszym profesorem eko­nomii. Zwróci) on uwagę na rolę popytu w rozszerzaniu rynku zbytu i zwiększaniu produkcji. Nie wzbudziło to większego zainteresowania wśród współczesnych mu ekonomistów. Myśl tę odkrył i znacznie rozwinął J.M. Keynes dopiero w 1936 r. Mathus zasłynął przede wszystkim jako autor słynnego w literatu­rze światowej prawa ludnościowego. Prawo ludnościowe Malthausa, sformułowane w 1798 r., stało się inspiracją do wielu intelektualnie prowo­kujących dyskusji. Wykorzystując wcześniejsze opracowania na tematy wzrostu liczby ludności oraz szerzącej się nędzy wśród znacznej części społeczeństwa angielskiego i francuskiego, sformułował on ścisłą zależ­ność między przyrostem ludności a wzrostem podaży środków żywno­ści: ludność wzrasta w postępie geometrycznym, zaś środki utrzymania wzrastają jedynie w postępie arytmetycznym. W tej istotnej różnicy temp wzrostu Malthus dopatrywał się głów­nej przyczyny rosnącej nędzy szerokich rzesz ludności. Nie widział on możliwości poprawy warunków bytowych robotników wobec nieroztrop­nej i nie kontrolowanej rozrodczości w rodzinach robotniczych. Wychodził z założenia, że ilość ziemi nadającej się do uprawy jest ograniczo­na, zaś akumulacja kapitału oraz postęp techniczny nie są w stanie w pełni skompensować ograniczoności zasobów naturalnych. Jako du­chowny, nie aprobował kontroli urodzeń, ale postulował jak najpóźniej­sze zawieranie małżeństw i moralną wstrzemięźliwość przedmałżeńską. W przeciwnym przypadku ograniczona dostępność do środków żywno­ści nieuchronnie wyzwoli hamulce wzrostu występku, nędzy i zwiększe­nia liczby zgonów w stosunku do zbyt wysokiej stopy urodzeń. Prawo ludnościowe Malthusa było z różnych stron krytykowane za­równo w płaszczyźnie czysto logicznej, jak i empirycznej. Mimo braku przekonujących dowodów o wzroście liczby ludności w postępie geometrycznym i wzroście podaży żywności w postępie aryt­metycznym, duch ponurej wizji nawiązującej do malthuzjańskiej progno­zy nadal znajduje potwierdzenie w szerzącej się nędzy, niedożywieniu i fizycznym głodzie w południowych regionach świata. Problem ludno­ściowy postawiony tak dramatycznie przez Malthusa pod sam koniec XVIII w. wciąż jest żywo dyskutowany i nie widać łatwego jego rozwią­zania. Odrzucona w płaszczyźnie etyki i moralności antykoncepcja po­zostaje w sprzeczności z ekonomicznymi możliwościami zapewnienia szybko rosnącej liczbie ludności godziwych warunków życia. Prawo ludnościowe Malthusa było akceptowane zarówno przez Smi­tha, jak i Ricarda. W całej teorii klasycznej traktowano je jako mecha­nizm utrzymywania płac realnych w granicach minimum kosztów utrzy­mania robotnika i członków jego rodziny. Wykorzystywano to prawo ja­ko dowód na wysoką elastyczność długookresowej krzywej podaży pracy, chociaż nie bardzo liczono się z faktem, że odchylenie płac w górę i w dół od minimum kosztów utrzymania uruchamia mechanizm dosto­sowawczy z opóźnieniem około 16-18 lat.

4.2 Prawo malejących przychodów i teoria renty.

Wszyscy czołowi przedstawiciele klasycznej ekonomii, łącznie z Malthu­sem, byli zwolennikami prawa malejących przychodów w rolnictwie. Pra­wo to - ich zdaniem - wynika z konieczności brania pod uprawę coraz mniej urodzajnej gleby, co przyczynia się do zmniejszenia produktyw­ności pracy w rolnictwie. O ile klasyczni ekonomiści traktowali to pra­wo jako uogólnienie codziennego doświadczenia występującego w rol­nictwie angielskim, o tyle współczesna mikroekonomia traktuje to pra­wo jako modelową krótkookresową funkcję produkcji, w której przyrosty produkcji będą coraz mniejsze w stosunku do przyrostu zatrudnienia przy hipotetycznym założeniu, że wszystkie pozostałe czynniki produk­cji nie ulegają zmianie. Z prawa malejącej produkcyjności pracy T.R. Malthus i niemal rów­nocześnie z nim D. Ricardo wyciągnęli wniosek o występowaniu renty różniczkowej w rolnictwie. Renta - ich zdaniem - jest nadwyżką produktu ponad nakłady kapitału i pracy poniesione na najmniej urodzajnych ziemiach branych pod uprawę w celu zaspokojenia rosnącego popytu na produkty rolne. Rentę przynoszą właścicielowi ziemi bardziej urodzajne gleby, na których koszt wytwarzania produkcji jest niższy od kosztu na ziemiach najgorszych. Taką teorię renty różniczkowej wyznawali wszyscy przed­stawiciele ekonomii klasycznej, chociaż nie wszyscy wyciągali z tej teo­rii jednakowe wnioski dotyczące samowystarczalności żywnościowej kra­ju oraz importu tańszego zboża z zagranicy. T.R. Malthus wszedł do historii jako autor prawa ludnościowego, ale miał także, doceniony przez J.M. Keynesa, wkład w teorię efektyw­nego popytu. Cala ekonomia klasyczna koncentrowała się na analizie czynników podażowych wpływających na wzrost produkcji i nie doceniała wpływu czynników leżących po stronie popytu na wzrost produkcji.

Sądzono bowiem, że otrzymane dochody są wystarczające do zakupie­nia wszystkich dóbr wytworzonych w gospodarce narodowej. Malthus pierwszy zwróci) uwagę, że dochody kapitalistów i robot­ników są niedostateczne, aby nabyć całą wytworzoną produkcję. Muszą być także wzięte pod uwagę dochody i wydatki właścicieli ziemi, urzęd­ników, duchowieństwa i innych grup nieprodukcyjnych. Tylko po uwzględnieniu ich dochodów i wydatków możliwe jest osiągnięcie rów­nowagi ogólnej w gospodarce, w przeciwnym przypadku część wytwo­rzonego produktu nie mogłaby być sprzedana, co prowadziłoby do ogól­nej nadprodukcji. Zatem istnienie tzw. klasy trzeciej, poza kapitalista­mi i robotnikami, stanowi warunek realizacji całego wytworzonego produktu w gospodarce narodowej. 'To popytowe podejście stanowiło swoistą obronę właścicieli ziemi i usprawiedliwienie dla otrzymywanej przez nich renty gruntowej. W tej dziedzinie Malthus istotnie różnił się od Ricarda, który obciąża) poborców renty gruntowej odpowiedzialno­ścią za obniżanie możliwości rozwojowych gospodarki angielskiej.

4.3 Prawo rynków Saya

Jean Baptiste Say (1767-1832) przyczyni) się w dużym stopniu do spo­pularyzowania ekonomii klasycznej we Francji. Say uważany jest za twórcę nie umotywowanej teorii trzech czynni­ków wytwórczych, tzn. kapitału, pracy i ziemi. Każdy z tych czynników świadczy w produkcji określone usługi i za te usługi otrzymuje wynagro­dzenie w postaci zysku, procentu, płacy i renty. Odrzuci) on stosowany przez klasyków podział na pracę produkcyjną i nieprodukcyjną, dowo­dząc, że każda praca, jeśli jest użyteczna, jest pracą produkcyjną przy­czyniającą się do wytworzenia nie tylko dóbr materialnych, ale i użytecz­nych usług zaspokajających różnorodne potrzeby konsumpcyjne społeczeństwa. Zgodnie z tą teorią, przedsiębiorca otrzymuje nie tylko zysk za usługi kapitału, ale także płacę jako wynagrodzenie za kierowanie całym zespołem pracowników i zarządzanie przedsiębiorstwem. Przed­siębiorca jest więc nie tylko właścicielem, ale także stałym uczestnikiem działalności gospodarczej przedsiębiorstwa. Say odrzucił argumentację Malthusa, że do realizacji wytworzonej produkcji niezbędne są wydatki klasy trzeciej. Wyszedł on z założenia, że wzrostowi produkcji towarzyszy taki sam wzrost dochodów, bowiem wartość wytworzonej produkcji równa się wartości zarobionych przy jej wytwarzaniu dochodów i te dochody są w całości wydane. Wprawdzie część zarobionych dochodów może być zaoszczędzona, ale oszczędno­ści za pośrednictwem odpowiedniego poziomu stopy procentowej auto­matycznie przekształcają się w inwestycje. Dlatego zawsze występuje ogólna równowaga między produkcją i wydatkami, i to równowaga przy pełnym wykorzystaniu istniejących czynników produkcji. Wszelkie od­chylenia od stanu ogólnej równowagi i pełnego wykorzystania mocy wy­twórczych w dłuższym okresie wykazują tendencję do samolikwidacji. To prawo równowagi rynków Saya akceptowali wszyscy wielcy przed­stawiciele neoklasycznej ekonomii i na jego podstawie dochodzili do wniosku, że ogólna nadprodukcja i długotrwały zastój gospodarczy jest niemożliwy. Godnym podkreślenia wyjątkiem był bardziej realistyczny pogląd Malthusa. Nie udało mu się jednak udowodnić niesłuszności pra­wa rynków Saya i tym samym stworzyć przesłanki prawidłowego roz­strzygnięcia tej kwestii, jak uczynił to w przyszłości J.M. Keynes.

5.SOCJALISTYCZNA KRYTYKA KAPITALIZMU.

Oprócz rozwijających się nurtów teoriopoznawczych, próbujących obja­śnić mechanizmy funkcjonowania i rozwoju gospodarki rynkowej na po­czątku XIX w., w okresie szybkiego przemysłowego rozwoju zaczęto formułować bardzo krytyczne oceny pod adresem ekspansywnego i eksplo­atatorskiego charakteru kapitalizmu. Wskazywano, że system, w którym jedni się bogacą, a inni, którzy na nich pracują i nie widzą szans na po­prawę swego losu, nie ma perspektyw rozwojowych. Trzeba więc doko­nać takich zmian w tym systemie, aby wypracowany przez społeczeństwo dochód mógł być sprawiedliwie dzielony. Głosiciele wczesnych idei socjalistycznych byli ludźmi o szerokich zainteresowaniach filozoficznych, społecznych i politycznych. Można ich nazwać reformatorami społecznymi, a nie ekonomistami. Pragnęli oni silą perswazji lub eksperymentu, bez stosowania przemocy, przekonać społeczeństwo o możliwości zreformowania kapitalizmu i zbudowania sprawiedliwego ustroju socjalistycznego.

5.1 Wczesna myśl socjalistyczna

W wykładzie z historii myśli ekonomicznej nie zamierzam szczegółowo omawiać poglądów dość licznej grupy socjalistów. Chodzi mi jedynie o zwrócenie uwagi, jak w okresie rozwoju drapieżnego kapitalizmu, po­głębiających się nierówności materialnych i społecznych rodziła się wśród ludzi wrażliwych na krzywdę społeczną idea stworzenia ustroju sprawie­dliwości społecznej. Jean Louis Blanc (1811-1882) głosił ideę tworzenia tzw. warszta­tów społecznych, które miały zapewnić każdemu pracę i słuszną płacę. Zasłynął przede wszystkim jako autor sloganu: "od każdego według je­go zdolności, każdemu według jego potrzeb". To hasło zostało zaadap­towane przez Karola Marksa i stało się w latach późniejszych naczelną ideą budowy społeczeństwa komunistycznego. Najwybitniejszym z francuskich socjalistów był Claude Henri de Sa­int-Simon (1760-1825). Głosił program budowy doskonalszego ustroju, w którym prawdziwa władza będzie należała do najlepszych umysłów klasy przemysłowców, kupców i rolników. Był zwolennikiem "socjali­zmu technokratycznego", w którym gospodarka będzie kierowana za po­średnictwem planu państwowego opartego na osiągnięciach nauki i in­żynierii. Charles Francois Fourier (1772-1837) był zwolennikiem organizo­wania szczególnych wspólnot, nazwanych przez niego "falangami", w których żyje w harmonii i dobrze zorganizowanej pracy około 2 ty­sięcy członków wspólnoty. Członków wspólnoty cechuje równość mająt­kowa i konsumpcyjny komunizm. Robert Owen (1771-1858) chciał zastąpić konkurencję przez spółdzielczość. Na wzór falangi tworzył również komuny, w których kładł duży nacisk nie tylko na produkcję, ale i na wychowanie robotników i ich dzieci na dobrych obywateli. Eksperymenty te zakończyły się nie­powodzeniem i zakładane przez niego komuny z własnych środków po kilku latach zbankrutowały. Pierre Joseph Proudhon (1809-1865) głosił postulat likwidacji władzy pieniądza, proponując utworzenie specjalnego banku narodowego, który udzielałby kredytów bez obarczania dłużnika procentem. John Gray (1798-1850) głosił idee spółdzielczego socjalizmu przy zachowaniu prywatnej własności i wprowadzeniu do gospodarki pienią­dza opartego na pracy, który umożliwi likwidację wyzysku. Tego rodzaju wizjonerskie pomysły i eksperymenty cechowały się szlachetną naiwnością bez szans na ich urzeczywistnienie i likwidację nie­sprawiedliwości społecznych. Szlachetne w tym wszystkim było to, że ich

głosiciele wyrażali nierealne pragnienie sprawiedliwości wśród pokrzyw­dzonych, chociaż nie rozumieli ani konieczności ekonomicznych, ani wy­mogów efektywnego gospodarowania. Dostarczyli niemało dowodów, że pelnej sprawiedliwości w żadnym systemie gospodarczym nie można osią­gnąć, ale też nigdy z dążenia do niej nie należy rezygnować. I ten morał jest w jakimś stopniu pouczający.

5.2 Marksowska krytyka kapitalizmu

U czytelnika polskiego może powstać uzasadnione pytanie, dlaczego po 50 latach dominacji marksizmu w ekonomii w Polsce i niepowodzeniach socjalistycznego eksperymentu gospodarczego mamy się jeszcze raz zaj­mować teorią ekonomiczną K. Marksa. Odpowiedź może być tylko jedna - Karol Marks (1818-1883) odegrał zbyt dużą rolę w historii myśli ekonomicznej i idei społecznej, aby można było całkowicie zignorować jego dorobek tylko dlatego, że jego idee zostały skompromitowane przez komunistyczny eksperyment w Związku Radzieckim oraz w pozostałych krajach komunistycznych. Nadal istnieją w świecie ruchy społeczne i polityczne, a nawet kra­je słabiej gospodarczo rozwinięte, które nawiązują do teorii marksizmu i na jej podstawie próbują rozwiązać problemy niesprawiedliwości spo­łecznej i głębokich nierówności materialnych. Współczesny, wykształco­ny człowiek powinien więc znać przynajmniej podstawowe elementy teo­rii ekonomicznej Marksa, i to niezależnie od tego, jaki jest nasz su­biektywny stosunek do tej teorii. Wielu koncepcji ekonomicznych i filozoficznych możemy nie akceptować ze względu na głoszony przez nie system wartości, ale to nie zwalnia nas z obowiązku ich studiowa­nia. Ignorancja jest jednym z istotnych źródeł nie przemyślanych dzia­łań człowieka zarówno w sferze wyborów politycznych, jak i indywidu­alnych jego zachowań.

Marksowska teoria rozwoju gospodarczego

Marks był wizjonerem. Opierając się na filozofii materializmu historycz­nego, sformułował teorię rozwoju społeczno-gospodarczego i przecho­dzenia ludzkości przez pięć formacji ustrojowych: od wspólnoty pierwot­nej i niewolnictwa poprzez feudalizm do kapitalizmu z historyczną nie­uchronnością przejścia do socjalizmu i jego najwyższego stadium komu­nizmu. Rozwój ten - jego zdaniem - jest wynikiem dialektycznego oddziaływania sil wytwórczych i stosunków produkcji tworzących instytucjonal­ne ramy, w których dokonuje się określony sposób gospodarowania. Si­ly wytwórcze (czynniki materialne i ludzkie) są czynnikiem dynamicz­nym, ciągle się rozwijającym, natomiast stosunki produkcji (formy własności i wynikająca stąd sytuacja różnych klas społecznych) mają cha­rakter statyczny. Na początku każdej formacji ustrojowej panuje zgodność, bowiem nowe stosunki produkcji sprzyjają rozwojowi sil wytwórczych. W miarę upływu czasu historycznego stosunki produkcji starzeją się, stają się co­raz bardziej konserwatywne, zachowawcze i zaczynają hamować dalszy rozwój sil wytwórczych. W łonie poprzedniej formacji ustrojowej powstają i umacniają się nowe siły społeczne i polityczne, które zainteresowane są zmianą cha­rakteru stosunków produkcji i otwarciem nowych perspektyw rozwojo­wych odpowiadających ich interesom. Na przykład w łonie feudalizmu powstaje i umacnia się wraz z rozwojem stosunków towarowo-pienięż­nych mieszczaństwo, kupiectwo, które staje się początkiem klasy burżu­azji zainteresowanej likwidacją feudalizmu (przywiązania chłopów do feudalnej własności ziemi, utrzymywania rozbicia państwa na liczne księ­stwa i hrabstwa hamujące rozwój jednolitego rynku itp.). W poprzednich ustrojach przejście dokonywało się na ogól ewolu­cyjnie, na drodze swoistego kompromisu starych i nowych sił społecznych i stopniowego wrastania poprzednich struktur i układów własnościowych w nowe (z nielicznymi wyjątkami, do jakich należała rewolu­cja francuska z 1789 r.). Przejście od kapitalizmu do socjalizmu nie może dokonać się poko­jowo, gdyż socjalistyczne stosunki produkcji nie będą się rozwijać w łonie systemu kapitalistycznego. Konieczna jest rewolucja socjalna, która wykorzysta władzę dyktatury proletariatu do zlikwidowania przemocą kapitalistycznej własności i klas posiadających. Dopiero wówczas moż­na rozpocząć budowę ustroju socjalistycznego, a w bardziej odległej przyszłości - budowę społeczeństwa komunistycznego. Marksowska wizja komunizmu zbudowana została na filozoficznej hipotezie, zwanej alienacją. Alienacja oznacza dosłownie wyobcowanie. K. Marks w swoich roz­ważaniach filozoficznych traktował alienację jako utratę cech właściwych człowiekowi lub społeczeństwu. Pojęcie alienacji Marks traktuje w spo­sób historyczny. Wiąże je z pojawieniem się prywatnej własności i sto­sunków towarowo-pieniężnych, podziału społeczeństwa na klasy oraz powstaniem państwa. W tych instytucjach upatruje on zasadnicze źródło zła, deprawacji moralnej społeczeństwa, dlatego człowiek nie może żyć zgodnie ze swoją ludzką naturą. W celu uzasadnienia historycznego charakteru alienacji Marks i Fry­deryk Engels (1820-1895) odwołują się do doświadczeń ludzkości na najniższym poziomie jej historycznego rozwoju. W tym właśnie celu ide­alizują oni wspólnotę pierwotną, w której brak jest własności prywatnej, pieniądza, klas i państwa. Wszyscy są tu równi i wolni, a jedyna zależ­ność jest zależnością człowieka od nie znanych mu sił przyrody. Praca we wspólnocie ma charakter bezpośrednio społeczny i człowiek z natu­ry swej jest istotą uspołecznioną. Mamy tu do czynienia z harmonijną wspólnotą wytwórców, pozbawioną jakichkolwiek wewnętrznych konflik­tów na tle różnic interesów. Wyidealizowana wizja wspólnoty pierwotnej z harmonijnym układem stosunków międzyludzkich stanowiła dla Marksa punkt wyjścia do odpowiedzi na zasadnicze pytanie, jak ową utraconą harmonię, znisz­czoną przez prywatną własność i stosunki towarowo-pieniężne, ludzkość może odzyskać, aby jednostka ludzka i cale społeczeństwo mogło osią­gnąć pełną samorealizację najwyższych humanistycznych wartości. Wy­maga to całkowitego przezwyciężenia alienacji. Jest to - zdaniem Mark­sa - konieczność historyczna, która może być urzeczywistniona tylko przez proletariat. Podstawowe dzieło Marksa - "Kapitał" - jest przeniknięte analizą odczłowieczonej (odhumanizowanej) pracy przez kapitalistyczne stosun­ki produkcji. Rozbicie więzi społecznych, całkowita komercjalizacja wszystkich sfer życia, rosnący brutalny wyzysk i nędza szerokich mas są nieuniknionymi skutkami wczesnego agresywnego kapitalizmu. Wnikli­wa analiza tych faktów prowadzi Marksa nieuchronnie do wniosku, że zorganizowana przez kapitalistyczny system produkcji i świadoma swej misji dziejowej klasa robotnicza wyda ostateczny wyrok na własność pry­watną, likwidując w ten sposób ekonomiczne przestanki istnienia alie­nacji. Marks nie przewidywał i nie wierzył w możliwości reformatorskie kapitalizmu, gdyż kłóciłoby się to z jego wizją nieuchronności rewolu­cyjnego przejścia od kapitalizmu do komunizmu. W ten sposób życzeniowa idea komunizmu została przez Marksa wmontowana w ogólny schemat rozwoju dziejów. Celem komunizmu jest ostateczne wyzwolenie człowieka przez obalenie stosunków produk­cji ujarzmiających go, podporządkowujących jego działalność gospodar­czą i jego postępowanie w życiu codziennym dążeniu do maksymalizo­wania pieniądza i pomnażania bogactwa. Ideę marksowskiego społeczeństwa komunistycznego można - z pew­nym uproszczeniem - sprowadzić do uspołecznienia wszystkich środków produkcji, likwidacji stosunków towarowo-pieniężnych i powszechnego zastosowania zasady podziału "od każdego według jego zdolności, każde­mu według jego potrzeb". W tych warunkach praca stanie się bezpośred­nio społeczna, co stworzy możliwość bezpośredniej oceny potrzeb z po­minięciem cen, pieniądza i efektywnego popytu. Bezpośrednia ocena po­trzeb będzie podstawowym kryterium podziału zasobów pracy. Poprzez terenowe samorządy każdy członek społeczeństwa będzie mógł brać udział nie tylko w wytwarzaniu dóbr, ale także w zarządzaniu i w podziale wy­tworzonych dóbr, kierując się w swym postępowaniu wspólnym dobrem. Bez niszczącej konkurencji, kryzysów i bezrobocia, bez marnotrawstwa pracy będą zaspokojone w najwyższym stopniu potrzeby człowieka i nikt nie będzie niepokoi) się o swoją przyszłość. Znikną klasy, interesy róż­nych grup społecznych i tym samym konflikty i nacjonalizmy. Odpadnie zatem konieczność istnienia instytucji spełniających funkcje mediacji społecznej w celu doprowadzenia do kompromisu sprzecznych interesów. W ten sposób idea komunizmu mogła urzeczywistnić odwieczne ma­rzenia ludzkości o sprawiedliwości, równości i wolności. Większość tych idei została zaczerpnięta przez Marksa z dorobku socjalistycznych kon­cepcji pierwszej polowy XIX w. Utopijność tych koncepcji - zdaniem Marksa - polegała na tym, iż twórcy próbowali je wcielić w życie meto­dami perswazji, przykładem eksperymentu w ramach systemu kapitali­stycznego, bez walki klasowej i rewolucji socjalnej. Rewolucja w teorii Marksa była podstawowym warunkiem zniszczenia wszystkich instytucji społeczeństwa kapitalistycznego i równocześnie punktem wyjścia wcie­lenia w życie idei komunizmu. Swoje maksymalistyczne marzenia Marks wziął za rzeczywistość i nie uwzględni) trudności realizacyjnych idealnej utopii. Budowa) on wizje przyszłości, podporządkowując świat przyjętym założeniom, lekceważą­cym wszelki społeczny empiryzm. Siła tak rozumianej ideologii komunizmu tkwi w tym, że jest ona w świadomości szerokich mas żywotnym i mobilizującym złudzeniem, iż przez całkowite uspołecznienie wszystkich środków produkcji, likwida­cję pieniądza i bezpośrednie formy podziału według potrzeb można za­pewnić szczęście całej ludzkości. Pozbawione nadziei na lepsze życie sze­rokie masy w krajach gospodarczo słabo rozwiniętych nie żądają praw­dy i gardzą rzeczywistością. Akceptują na ogól bezkrytycznie zwodnicze zlodzenia. One to właśnie działają na uczucie i wyobraźnię, zwalniając od wysiłku rozumowania. Dlatego w większym stopniu wpływają na dzia­łalność masowych ruchów społecznych i na rozwój świata niż racjonali­styczne programy reform odwołujących się do kompetencji i poczucia rzeczywistości. Na tej podstawie marksizm nabrał megalomańskiego przekonania, że rozwiązał wszystkie zagadki rozwoju ludzkości i wska­zał jedynie słuszną i jedynie możliwą drogę przezwyciężenia alienacji i uczynienia z człowieka istoty w pełni wyzwolonej i szczęśliwej. Rozwijający się kapitalizm - zdaniem Marksa - powoduje zaostrze­nie sprzeczności między interesem kapitału a interesem pracy, które do­prowadzi nieuchronnie do wybuchu rewolucji i przejścia do socjalizmu. Tej myśli przewodniej służyła cala teoria ekonomiczna Marksa, która skoncentrowała się na analizie dynamicznych praw ruchu i rozwoju spo­łeczeństwa kapitalistycznego.

Ekonomiczna teoria Marksa

Do zbudowania swojej teorii ekonomicznej Marks wykorzysta) i rozwi­nął do logicznego końca teorię wartości opartą na pracy w ujęciu D. Ri­carda. Według tej teorii praca jest jedynym źródłem nowo wytworzonej wartości, która jest podstawą osiągania zysków, procentów, rent i plac. Wielkość tej wartości zależy od ilości czasu pracy społecznie niezbędne­go do wytworzenia danego towaru w przeciętnych warunkach produkcji. Czas społecznie niezbędny nie jest sumą pracy konkretnej, ale pra­cy abstrakcyjnej, jednorodnej, porównywanej w czasie na skutek spro­wadzenia prac o różnym poziomie kwalifikacji do wielokrotności pracy prostej. Marks był przekonany, że przez wprowadzenie pojęcia pracy abstrakcyjnej rozwiązał problem Ricarda, który nie potrafił do końca wykorzystać czynnika pracy do mierzenia wartości towaru i dlatego czę­sto używał zboża jako miernika analizowanych wielkości ekonomicznych. Kapitał rzeczowy (według terminologii Marksa kapitał stały) uczest­niczący w produkcji jest także uprzedmiotowioną wartością określoną nakładem pracy w przeszłości. Nie uczestniczy on w pomnażaniu war­tości, a jedynie przenosi swoją wartość w całości (jak surowiec, materia­ły itp.) lub częściowo (jak kapitał trwały za pośrednictwem amortyzacji) na gotowy produkt. Jedynie kapitał zmienny wydatkowany na opłace­nie siły roboczej jest źródłem nowo wytworzonej wartości. Siła robocza jest towarem, której wartość jest określona społecznie niezbędnymi kosz­tami utrzymania robotnika i jego rodziny przy życiu. Szczególną cechą siły roboczej jako towaru jest to, że w procesie produkcji jest ona w stanie wytworzyć większą wartość w porównaniu z tą, jaką otrzymuje w formie wynagrodzenia. Ta nadwyżka wartości wy­tworzonej nad wartością należną robotnikowi stanowi wartość dodatko­wą. Wartość ta jest przywłaszczana przez różne klasy kapitalistów w pro­dukcji, handlu i bankowości. Sformułowanie koncepcji wartości dodatkowej i form jej przywłasz­czania przez klasy posiadające oznaczało, zdaniem Marksa, ujawnienie podstaw kapitalistycznego wyzysku i pokazanie w ten sposób ekonomicz­nych korzeni konfliktów między kapitałem i pracą. W miejsce malthuzjańskiej teorii ludnościowej Marks wprowadził teorię rezerwowej armii bezrobotnych, która utrzymuje poziom plac w granicach wartości siły roboczej. Rosnące bezrobocie technologiczne uniemożliwia wzrost płac kosztem zysków przedsiębiorców. Najtrudniejszym dla Marksa problemem było wyjaśnienie prze­kształcenia się wartości dodatkowej w zysk i wpływu zysku na kształto­wanie się cen. Trzeba było uzasadnić, że źródłem zysku jest jedynie war­tość dodatkowa wytworzona przez robotników. Kłopot polegał na tym, że wartość dodatkowa jest zawsze proporcjonalna do zaangażowanego kapitału zmiennego, czyli że stopa wyzysku jest stała. Tymczasem stosu­nek kapitału zmiennego do kapitału stałego w różnych gałęziach gos­podarki narodowej jest bardzo różny. Z tego wynikałoby, że gałęzie o najniższym organicznym składzie kapitału (stosunek kapitału stałego do kapitału zmiennego) powinny mieć najwyższy zysk lub też najwyższą stopę zysku, natomiast gałęzie o najwyższym składzie kapitału miałyby najniższą stopę zysku. Ta kalkulacja nie dala się pogodzić z tendencją do kształtowania się jednakowej stopy zysku pod wpływem swobodne­go przepływu kapitelu z gałęzi o niskiej do gałęzi o wysokiej stopie zy­sku. W celu uratowania swojej teorii wartości i wartości dodatkowej Marks w III tomie "Kapitału" sformułował teorię ceny produkcji, któ­ra składa się z przeciętnych kosztów wytwarzania w poszczególnych gałęziach produkcji powiększonych o przeciętną stopę zysku. Cenę pro­dukcji traktował jako przekształconą formę wartości w wyniku konku­rencji międzygałęziowej i swobody przepływu kapitelu. Stąd i przeciętny zysk był przekształconą formą wartości dodatkowej. Mimo że zrealizo­wane zyski różniły się od wytworzonej wartości dodatkowej w poszcze­gólnych gałęziach, to w całej gospodarce narodowej suma zysków mia­le się równać sumie wartości dodatkowej. Dlatego ekonomiczną podsta­wą kształtowania się cen rynkowych była w gospodarce kapitalistycznej nie wartość towaru, ale cena produkcji. Cena rynkowa pod wpływem popytu i podaży może odchylać się od cen produkcji i wynikające stąd odchylenia od przeciętnej stopy zysku uruchamiały mechanizm przepły­wu kapitelu i wyrównywania znaczących odchyleń od przeciętnej stopy zysku, która wyrażała stan równowagi w alokacji kapitelu pomiędzy róż­ne jego możliwe zastosowania. Jednym z pierwszych i najgłośniejszych krytyków tej teorii Marksa był austriacki ekonomista Eugen von Btihm-Bawerk (1851-1914), który starał się wykazać wewnętrzną sprzeczność między teorią wartości opar­tą na pracy a teorią ceny produkcji opartą na przeciętnej stopie zysku. Dowodził on, że albo wartość, albo cena produkcji stanowi ekonomicz­ną podstawę kształtowania cen rynkowych, a nie równocześnie obie wiel­kości. Dlatego stwierdził, że Marks w III tomie "Kapitału" (gdzie wyłożył teorię ceny produkcji) obalił Marksa w I tomie "Kapitelu" (gdzie wyłożył teorię wartości). Problem transformacji wartości w cenę produkcji był szeroko dys­kutowany w literaturze ekonomicznej. Przeciwnicy Marksa podtrzymy­wali i wspierali argumentację Bóhm-Bawerka, aby zdyskredytować teo­rię wartości i tym samym teorię wartości dodatkowej. Zwolennicy Mark­sa natomiast usiłowali wykazać, że takiej sprzeczności nie ma. Ich zdaniem, Marks twórczo rozwinął teorię wartości i dostosował ją do wa­runków gospodarki konkurencyjnej, z czym nie potrafili sobie poradzić klasycy ekonomii.Drugim ważnym nurtem analitycznym Marksa była sformułowana przez niego teoria spadkowej tendencji stopy zysku oraz ekonomicznych i społecznych skutków akumulacji kapitału.Spadkowa tendencja stopy zysku wynika u Marksa z rosnącego or­ganicznego składu kapitału (mierzonego stosunkiem kapitału stałego wydatkowanego na rzeczowe czynniki produkcji do kapitału zmiennego wydatkowanego na pracę) przy stałej, a nawet rosnącej stopie wartości dodatkowej (mierzonej stosunkiem wartości dodatkowej do kapitału zmiennego). Na spadek stopy zysku kapitaliści będą reagować periodycznie ob­niżaniem wydatków inwestycyjnych wywołujących kryzysy nadprodukcji. Kryzysy będą wykazywały tendencję do pogłębiania się na skutek nie­równomiernego rozprzestrzeniania się nowych technologii produkcji i pogłębiających się dysproporcji gospodarczych, a także niedostatecz­nego wzrostu konsumpcji robotników w stosunku do wzrostu produkcji. Marks na długo przed Keynesem zakwestionował duszność prawa ryn­ków Saya i wykazał nieuchronność występowania okresowo powtarzają­cych się kryzysów destabilizujących gospodarkę. Zakwestionował on tak­że koncepcję homo oeconomicus, zwracając uwagę na zwierzęcy instynkt kapitalistów i beznadziejność położenia klasy robotniczej w ustroju eks­ploatatorskim. Największym osiągnięciem teorii ekonomicznej Marksa było niewąt­pliwie wykazanie, w jaki sposób konkurencja między przedsiębiorstwa­mi prowadzi do koncentracji produkcji i centralizacji kapitału za pośred­nictwem kredytów, tworzenia spółek akcyjnych itp., które na pewnym etapie swego rozwoju prowadzą do powstania monopoli. Te przewidy­wania Marksa w pełni potwierdził późniejszy rozwój kapitalizmu. Analizując skutki akumulacji kapitału, Marks wskazywał, że na jed­nym biegunie będzie się gromadziło bogactwo klas posiadających, zaś na drugim - wciąż rosnące obszary nędzy i zubożenia proletariatu. Wraz z rosnącym bezrobociem i pogłębiającym się kryzysem ekonomicznym będzie się zaostrzała walka klasowa między kapitałem i pracą, co wcze­śniej czy później doprowadzi do rewolucji socjalnej, bowiem robotnicy nie mają szans na poprawienie swego losu w systemie gospodarki kapi­talistycznej i nie mają nic do stracenia, prócz własnych kajdan. Nie sprawdzili się przepowiednia Marksa o postępującym zuboże­niu proletariatu i nieuchronności wybuchu rewolucji w wysoko rozwi­niętych krajach kapitalistycznych. Los, a może i kaprys historii zrządziły, że rewolucje pod hasłami ko­munizmu wybuchły w krajach gospodarczo zacofanych i obciążonych sil­nymi tradycjami despotyzmu państwowego. Po II wojnie światowej ra­dziecki system został narzucony innym krajom. Likwidując prywatną własność i rynkowe mechanizmy alokacji środ­ków, system komunistyczny okazał się nieefektywny i niezdolny do re­alizowania głoszonych ideałów sprawiedliwości społecznej. Komunizm radziecki był więc zdegenerowaną formą odpowiedzi na potrzebę spra­wiedliwości i równości społecznej. Eksperymenty według ideologii komunistycznej zostały negatywnie zweryfikowane przez historię. Mimo to nigdy nie można wykluczyć, że gdzieś i kiedyś może ona być nadal wykorzystywana w tej lub innej po­staci do siłowego rozwiązywania nabrzmiałych problemów w regionach świata, w których doprowadzona do granic wytrzymałości ludność nie będzie widziała innych możliwości poprawienia swego tragicznego losu. Doświadczenia wysoko rozwiniętych krajów kapitalistycznych po II wojnie światowej wykazały, że można osiągnąć większy stopień spra­wiedliwości społecznej przez zorganizowany nacisk warstw pracujących metodami mieszczącymi się w demokratycznym systemie, bez niszcze­nia prywatnej własności i rynku jako ekonomicznych fundamentów efek­tywnego gospodarowania. Historia przyznała rację reformatorom wywodzącym się z socjalde­mokracji, którzy chcą coś naprawić, a nie tym, którzy chcą najpierw przemocą wszystko zburzyć, a potem na gruzach starego budować wszystko od nowa.

6. GŁÓWNE NURTY EKONOMII NEOKLASYCZNEJ.

W ekonomii klasycznej podejmowane byty rozliczne próby wyjaśnienia relacji cen i podziału dochodów na podstawie jakiegoś wariantu teorii wartości opartej na pracy. Wszystkie logiczne konsekwencje tej teorii zostały wykorzystane i rozwinięte do granic możliwości w teorii ekono­micznej Karola Marksa. Ekonomia akademicka odrzuciła w całości obrazoburczy charakter teorii Marksa i wraz z tym zakwestionowała możliwość dalszego rozwi­jania nauki ekonomii na podstawie teorii wartości opartej na pracy. Uznano, iż dalsze podtrzymywanie tej teorii musi zaprowadzić ekono­mię w ślepy zaułek. Podjęte zostały próby budowania nowej teorii eko­nomii opartej na użyteczności krańcowej oraz krańcowej produkcyjno­ści czynników produkcji.

6.1 Narodziny analizy marginalnej

Elementy analizy marginalnej zostały pierwotnie sformułowane przez Davida Ricarda w jego teorii renty różniczkowej. Nie to jednak stało się punktem wyjścia rozwoju ekonomii neoklasycznej. Ekonomia neo­klasyczna zaczęta się rozwijać dopiero wówczas, gdy została sformułowana teoria użyteczności krańcowej oraz gdy ceny czynników wytwór­czych i mikroekonomiczną teorię przedsiębiorstwa zaczęto opierać na teorii produkcyjności krańcowej kapitału i pracy. Upłynęło ponad 70 lat zanim idea produkcyjności krańcowej ziemi została zastosowana do wszystkich czynników produkcji i wykorzystana do budowania teorii równowagi przedsiębiorstwa w różnych typach kon­kurencji. Prekursorem analizy marginalnej i podstaw teorii równowagi przed­siębiorstwa był francuski ekonomista Antoine Augustin Cournot (1801-1877). Jako matematyk z wykształcenia zastosował on analizę funkcjonalną do analizy popytu, utargu i kosztów. Krzywa popytu zo­stała ujęta w postaci funkcji ciągłej o nachyleniu ujemnym. Wyraża ona empiryczny związek między cenami i zbytem. Operując funkcjami kosz­tu i utargu całkowitego, sformułował także pojęcie kosztu krańcowego i utargu krańcowego jako pierwsze pochodne. Na tej podstawie już w 1838 r. zbudował model przedsiębiorstwa w warunkach pełnego mo­nopolu i dowiódł, że monopolista maksymalizuje swój zysk wówczas, gdy wytwarza taką ilość produkcji, przy której koszt krańcowy będzie się równał utargowi krańcowemu. W latach późniejszych nazwano ten punkt przecięcia się obu krzywych punktem Cournota. Zasługą Cournota jest również zwrócenie uwagi na występowanie różnych struktur rynku w zależności od liczby sprzedawców, począwszy od monopolu i duopolu aż do doskonałej konkurencji przy nieskończe­nie dużej liczbie sprzedawców. Prekursorem analizy marginalnej był także Johann Heinrich von Thunen (1783-1850), który w ostatnim roku swego życia sformułował podstawy teorii krańcowej produkcyjności kapitału i pracy. Zanalizo­wał on zmienność nakładów pracy przy stałości kapitału i ziemi oraz zmienność nakładów kapitału przy stałości ziemi i pracy i na tej podsta­wie sformułował fundamentalne dla analizy marginalnej twierdzenie, że każdy z tych czynników będzie zatrudniony aż do punktu, w którym war­tość krańcowego produktu zrówna się z krańcowym kosztem czynników zużytych do jego wytworzenia. Nowoczesność ujęcia analizy czynników produkcji u Thunena wyra­ża się w tym, iż na wiele lat przed szczytowym rozwojem teorii neokla­sycznej wyraźnie rozróżnia) w swojej analizie czynniki stałe od czynni­ków zmiennych i ujmował je w jednostkach ściśle jednorodnych. Równo­cześnie wskazywał na istotne różnice między przeciętnymi i krańcowy­mi przychodami każdego z osobna czynnika produkcji. Do rozwoju analizy marginalnej przyczyni) się również Hermann Heinrich Gossen (1810-1858). W 1854 r. sformułował on podstawy uży­teczności krańcowej, która stała się punktem wyjścia badań indywidual­nych zachowań konsumenta. W historii ekonomii pisze się nawet o pra­wie Gossena. Polega ono na tym, że człowiek w dążeniu do maksyma­lizacji swojego zadowolenia powinien tak dzielić dostępny mu zasób pieniądza na zakup różnych dóbr, aby ich krańcowe użyteczności byty sobie równe we wszystkich zastosowaniach. Mówiąc nieco inaczej, cho­dzi o to, aby z każdej jednostki pieniądza, skierowanej na zakup każde­go z dóbr, konsument mógł osiągnąć jednakowy przyrost satysfakcji. Wtedy można powiedzieć, że konsument znajduje się w równowadze. Osiąga on bowiem maksimum satysfakcji z nabytych dóbr w zamian za wydatkowane pieniądze. Na teorii użyteczności krańcowej została zbudowana teoria popytu, która odgrywała ważną rolę w wyjaśnieniu teorii równowagi konsumen­ta, jak również w wyjaśnieniu teorii równowagi ogólnej. Sądzono przez pewien okres, że bez teorii użyteczności krańcowej nie uda się zadowa­lająco wyjaśnić zachowania się konsumenta na rynku. A.A. Cournot wykazał, co potwierdzi) w latach późniejszych Alfred Marshall, że do wyjaśnienia zjawiska popytu i zachowania się konsu­menta nie jest niezbędna teoria użyteczności krańcowej. Wystarczy sfor­mułować krzywe popytu o nachyleniu ujemnym i poddać je właściwej interpretacji od strony elastyczności, czyli różnej reakcji konsumenta na zmianę ceny, bez wszelkiego teoretyzowania na temat użyteczności na­bywanych dóbr. Te nowatorskie ujęcia długo nie byty dostrzegane i doceniane przez ekonomistów.

6.2 Początki ekonomii neoklasycznej

Ekonomia neoklasyczna jako nowa szkoła ekonomiczna zaczyna się od opublikowania przez Williama Stanleya Jevonsa (1835-1882) pracy "Teoria ekonomii politycznej" (1871 r.). Jevons nie wykorzysta) jednak ani dorobku A.A. Cournota, ani pomysłów J.H. Thiinena, dlatego nie zdołał sformułować jeszcze teorii przedsiębiorstwa. Sformułowali nato­miast teorię równowagi konsumenta w nawiązaniu do teorii użyteczno­ści całkowitej i krańcowej H.H. Gossena. Oparł tę teorię na zasadach rachunku hedonistycznego, tzn. porównywania subiektywnych odczuć przyjemności i przykrości. Użyteczność całkowita to suma zadowolenia płynąca z gromadze­nia nabywanych dóbr. W miarę wzrostu ilości nabywanych dóbr ich uży­teczność krańcowa maleje, rośnie natomiast przykrość wynikająca z wy­zbywania się pieniądza. Na tej podstawie, posługując się formułami ma­tematycznymi i wykresami, ustalał on stan równowagi konsumenta. Podobne rozumowanie zastosował Jevons w odniesieniu do analizy czynnika pracy, porównując przyjemność płynącą z wynagrodzenia za pracę z przykrością rezygnacji z czasu wolnego. Praca W S. Jevonsa polegała na wykorzystaniu rachunku marginal­nego do analizy popytu, podczas gdy ekonomia klasyczna koncentrowała się na stronie podażowej. Wzbudziła ona szerokie zainteresowanie mało znanym przedtem dorobkiem prekursorów analizy marginalnej. Około 1890 r. analiza marginalna została rozszerzona z analizy popytu gospodarstwa domowego na analizę podaży i popytu przedsiębiorstwa na czynniki wytwórcze. Teoria produkcyjności krańcowej została w pełni doceniona i znacz­nie rozwinięta przez amerykańskiego ekonomistę Johna Batesa Clarka (1847-1938). W 1899 r. opublikował on dzieło swego życia - "Podział bogactwa". Wykazał, że w stanie równowagi każdy czynnik produkcji bę­dzie otrzymywał wynagrodzenie zgodnie ze swoją produkcyjnością krań­cową mierzoną wpływem, jaki na produkt całkowity wywiera dodanie jednej jednostki tego czynnika przy stałej ilości wszystkich innych czyn­ników produkcji. W równowadze płace nie mogą być ani większe, ani mniejsze od krańcowej produkcyjności pracy, gdyż doskonała konkuren­cja zarówno między pracodawcami, jak i między pracownikami szybko sprowadzi stawki płac do poziomu krańcowej produkcyjności pracy. Na tej podstawie J.B. Clark sformułował normatywną teorię spra­wiedliwego podziału dochodów między trzy czynniki produkcji oraz teo­rię efektywnej alokacji zasobów. W ten sposób nie umotywowana teoria trzech czynników produkcji Jeana B. Saya została rozwinięta w umotywowaną teorię wynagrodze­nia czynników produkcji, opartą na zasadzie produkcyjności krańcowej każdego z nich.

6.3 A. Marshall twórca teorii równowag cząstkowych

Alfred Marshall (1842-1924) stworzył strukturę analityczną wykładu neoklasycznej ekonomii, która do dzisiaj stanowi podstawę zasadnicze­go kursu mikroekonomii. Zastąpił on Johna S. Milla w roli głównego ekonomisty w Anglii. Chociaż neoklasyczna ekonomia zaczyna się od czasów W S. Jevonsa (1871 r.), za faktycznego twórcę tego kierunku uważa się jednak A. Marshalla. Od czasów Davida Ricarda wywarł on największy wpływ na dalszy rozwój myśli ekonomicznej. Jego dzieło "Za­sady ekonomiki" (Principles of Economics, 1890 r.) odegrało ogromną rolę i przez wiele następnych lat, aż do czasu pojawienia się teorii Joh­na M. Keynesa, stanowiło podstawowy podręcznik do nauczania teore­tycznych podstaw ekonomii. To z jego inicjatywy przestano używać w na­zwie przedmiotu przymiotnika "polityczna" (Political Economy) i zaczę­to posługiwać się terminem "Economics", tłumaczonym na język polski jako "ekonomika". Chciał on w ten sposób stworzyć czystą teorię eko­nomii wolną od wartościowania. W swoim wykładzie wykorzystał on wszystko, co stworzyli jego po­przednicy i co odpowiadało jego koncepcji wykładu mikroekonomii. Ist­nieje przekonanie, że dorobek ekonomii klasycznej, w szczególności za­warty w dziełach Ricarda i Milla, przełożył na język matematyki i za­stosował go do analizy rynku, analizy konsumenta i przede wszystkim analizy producenta. Ekonomia klasyczna kładła główny lub niemal wyłączny nacisk na czynniki podażowe, zaś Jevons zapoczątkował analizę popytową w swo­jej teorii równowagi konsumenta. A. Marshall próbował połączyć oba podejścia podażowo-popytowe, zwracając uwagę, że podaż odgrywa znacznie większą rolę w analizie długookresowej, natomiast popyt jest czynnikiem dominującym w analizie krótkookresowej. Jego koncepcja mikroekonomii opierała się na przekonaniu, że ca­łość gospodarki można najlepiej zrozumieć, jeśli zacznie się analizę na poziomie gospodarstwa domowego i przedsiębiorstwa. Marshall podkreślał, że w realnej gospodarce wszystkie zjawiska są ściśle powiązane ze sobą i wzajemnie na siebie oddziałują. Teoretycznie więc można je badać w pewnej izolacji, posługując się w modelowej ana­lizie klauzulą ceteris paribus, tzn. przy założeniu, że wszystkie inne czyn­niki mające wpływ na badane zjawisko przyjmuje się za niezmienne. Izo­lując dane zjawisko od całości powiązań, uzyskuje się pierwsze przybli­żenie kosztem utraty realizmu i otwiera się równocześnie możliwość kolejnych elementów zmian. A. Marshall poddał gruntownej analizie położenie i nachylenie krzy­wych popytu i podaży, zanalizował mechanizm równoważenia rynku, a także powstanie nadwyżki konsumenta. W analizie rynku największym wkładem Marshalla było sformuło­wanie koncepcji i sposobu mierzenia cenowej elastyczności popytu i ce­nowej elastyczności podaży, a także wprowadzenie czynnika czasu do teorii ceny i rozróżnienie między równowagą krótko- i długookresową, co walnie przyczyniło się do rozwoju teorii przedsiębiorstwa. Podzielił on także koszty produkcji na stale i zmienne oraz wykazał, że przedsię­biorstwo - mimo niepełnego pokrycia kosztów stałych - może kontynu­ować swoją działalność w krótkim okresie, dopóki jest ono w stanie po­krywać całość kosztów zmiennych. Marshall spopularyzował sformułowaną przez Thunena teorię pro­dukcyjności krańcowej czynników produkcji i przychody wszystkich czyn­ników produkcji objaśniał według tej zasady. Uzasadnił, iż w warunkach doskonalej konkurencji nastąpi natychmiastowe zrównanie się ceny z wartością krańcowego produktu danego czynnika. Systematyzując i uściślając wiele pojęć, jakimi przedtem posługiwała się ekonomia, udało się mu także wyjaśnić długotrwały spór toczony wśród ekonomistów klasycznych, czy wynagrodzenia czynników produk­cji są wyznacznikami ceny, czy też są wyznaczone przez ceny. Zdaniem Marshalla, wszystko zależy od długości okresu. W długim okresie pla­ce, zyski i renty są wyznacznikami cen, natomiast w krótkim okresie te wielkości są wyznaczane przez ceny. Słabością systemu Marshalla było to, że nie zajmował się analizą czynników określających poziom dochodu narodowego i zatrudnienia. Nie uwzględni) on także w całej swojej teorii roli czynnika pieniężnego, co wśród ekonomistów na długi okres utrwaliło przekonanie, że teoria pieniądza nie stanowi istotnej części składowej teorii ekonomii. Pieniądz potraktowano jedynie jako techniczny środek wymiany, który nie wywie­ra znaczącego wpływu na realny proces gospodarowania. W kwestiach makroekonomicznych był on zwolennikiem prawa ryn­ków Saya, które wykluczało niedobór łącznego popytu w stosunku do podaży, bowiem decyzje o oszczędzaniu zostały bezpośrednio podpo­rządkowane decyzjom przedsiębiorców o inwestowaniu. Mimo iż Marshall był z wykształcenia matematykiem, posługiwał się tym językiem w sposób umiarkowany. Chciał bowiem być zrozumiany nie tylko przez uczonych, ale także przez szeroki krąg czytelników za­interesowanych problematyką ekonomiczną, a zwłaszcza przez ludzi biz­nesu. Dlatego jego wykłady były przedstawiane w postaci opisowej, a uzasadnienie matematyczne swoich wywodów odnosił do przypisów bądź załączał w aneksie.

6.4 L.M. Walras twórca teorii równowagi ogólnej

Leon Marie Walras (1834-1910), wykładający ekonomię na uniwersyte­cie w Lozannie, był pierwszym ekonomistą, który potrafił połączyć ana­lizę strony popytowej ze stroną podażową nie w przedsiębiorstwie i nie w jednej gałęzi, ale w całej gospodarce narodowej. Zbudował on w 1874 r. sformalizowany model matematyczny, który wyrażał stan rów­nowagi ogólnej. Gospodarka w tym modelu składa się tylko z dwóch sektorów: przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Nie uwzględnia się tu ani sek­tora państwowego, ani też handlu zagranicznego. Zakłada się nie­zmienną technikę produkcji w przedsiębiorstwach i stan pełnego za­trudnienia. Przedsiębiorstwa funkcjonują w warunkach doskonalej kon­kurencji, tzn. pełnej przejrzystości rynku, doskonalej podzielności i przenośności czynników produkcji, homogeniczności wytwarzanych dóbr i doskonalej informacji u wszystkich podmiotów gospodarczych. Gospodarstwa domowe, przy stałych dochodach i nie zmienionych preferencjach, zgłaszają popyt na dobra konsumpcyjne w rozmiarach określonych przez sumę dochodów zarobionych z tytułu posiadanych czynników produkcji. Na rynku czynników produkcji mamy do czynienia z podażą i po­pytem na nie oraz z cenami równowagi. Podaż dóbr konsumpcyjnych przepływa od przedsiębiorstw do go­spodarstw domowych. Warunkiem utrzymania równowagi ogólnej jest wydatkowanie całego dochodu gospodarstw domowych na zakup dóbr. Model Walrasa ak­ceptuje więc obowiązujące w tym okresie w ekonomii neoklasycznej pra­wo rynków Saya. Przedsiębiorstwa z kolei na podstawie dostępnej technologii, cen czynników wytwórczych oraz cen dóbr finalnych dokonują wyboru takich metod wytwarzania, przy których mogą zmaksymalizować swoje zyski. Mechanizm doskonałej konkurencji natychmiastowo koryguje wszel­kie powstałe odchylenia od stanu równowagi. Model nie uwzględnia pie­niądza jako jednostki obrachunkowej. Ceny wszystkich dóbr oraz czyn­ników produkcji są wyrażone za pomocą przyjętej jednostki obrachun­kowej w postaci dobra "A'", którego cena jest równa jedności.

W stanie równowagi wszystkie zmienne są wyznaczane jednocze­śnie i wzajemnie są od siebie zależne, podobnie jak kule bilardowe ułożone jedna na drugiej w jakimś pojemniku. Wyjęcie jednej kuli ze środka zmienia wówczas położenie wszystkich pozostałych kul wzglę­dem siebie. Także zmiana ceny jednego dobra będzie miała wpływ na cały system, bowiem konsumenci zmienią strukturę swych wydatków, zaś przedsiębiorcy będą zmuszeni zmienić strukturę produkcji i do­stosować ją do bieżących potrzeb. Zmiana w strukturze produkcji po­ciągnie za sobą zmianę zapotrzebowania na nakłady. Skutkiem tego nastąpią określone zmiany w podziale dochodów. Podział dochodów jest wyznaczony na rynkach czynników produkcji i jest zależny od ich cen oraz ilości używanych czynników. Przy przyjętych założeniach upraszczających zbudowany został model na wysokim szczeblu nauko­wej abstrakcji, bez najmniejszych ambicji jego praktycznego zastoso­wania. Największą zasługą Walrasa jest pokazanie w tym modelu wzajem­nej zależności wszystkich cen i wszystkich ilości. Wprawdzie od czasów Adama Smitha, a może nawet wcześniej, ekonomiści zdawali sobie spra­wę z występowania związków między różnymi zjawiskami ekonomiczny­mi, ale nie potrafili zbudować na tej podstawie ogólnego modelu z ta­kim stopniem ścisłości, jak uczynił to Walras. W modelu L.M. Walrasa wszystko jest ustalone w jednym momencie i nie występują ani fałszywe transakcje, ani chybiona produkcja. A. Marshall ogranicza) się do analizy cząstkowej, przyjmując wiele zmiennych jako dane, i dlatego nie zdołał powiązać swoich równowag cząstkowych w jeden model równowagi ogólnej. L.M. Walras stworzy) nowatorski pomysł połączenia wszystkich istot­nych składników w jeden model, który - mimo jego formalno-matema­tycznej złożoności i wysokiej abstrakcji - odegra) wielką inspirującą ro­lę w dalszym rozwoju ekonomii. Niemal cala współczesna mikro- i ma­kroekonomia w jakiś sposób nawiązuje lub rozwija ideę równowagi ogólnej, starając się nadać jej większą przydatność operacyjną.

6.5 Optimum Pareta

Vilfredo Pareto (1848-1923) był uczniem i kontynuatorem pracy nauko­wo-dydaktycznej L.M. Walrasa na uniwersytecie w Lozannie. Wzboga­ci) on teorię równowagi ogólnej przez rozwinięcie argumentacji na rzecz efektywnej alokacji zasobów na konkurencyjnych rynkach. Na podstawie sformułowanego modelu wykazał, że zmiana aloka­cji zasobów pomiędzy ich różne możliwe zastosowania podnosi poziom dobrobytu, jeżeli poprawie sytuacji materialnej jednej osoby nie towa­rzyszy pogorszenie sytuacji innej osoby. Alokacja optymalna występu­je wtedy, gdy już nie można poprawić niczyjej sytuacji materialnej bez pogorszenia sytuacji kogoś innego. Osiągnięcie takiej sytuacji określa­ne jest we współczesnej ekonomii terminem "optimum Pareta". Pareto przyczynił się także do rozwinięcia i uściślenia teorii równo­wagi konsumenta opartej na hedonistycznym rachunku przyjemności i przykrości W S. Jevonsa. W miejsce niemierzalnego pojęcia użyteczno­ści całkowitej i malejącej użyteczności krańcowej wprowadzi) ekwiwa­lentne zestawy w jednakowym stopniu zaspokajające potrzeby konsu­menta. Na tej podstawie sformułował krzywą obojętności (mapę gustów konsumenta) o nachyleniu ujemnym i wypukłą w stosunku do początku układu osi współrzędnych, którą skonfrontował z linią budżetu wyzna­czoną przez poziom rozporządzalnego dochodu oraz relacje cen naby­wanych dóbr konsumpcyjnych. Wówczas w punkcie styczności krzywej obojętności z linią budżetu konsument znajduje optymalne, tzn. najlep­sze dla siebie rozwiązanie. We współczesnej mikroekonomii teoria równowagi konsumenta jest wykładana nie w pierwotnej wersji sformułowanej przez W S. Jevonsa, ale w nowoczesnej wersji zaproponowanej przez V Pareta i opubliko­wanej w 1906 r.

7. NIEMIECKA SZKOŁA HISTORYCZNA.

Ekonomia neoklasyczna rozwinęli się w Anglii i szybko przeniosła się do Francji. W Niemczech przez długi okres dominowali szkoli histo­ryczna, która od jej narodzin miała krytyczny stosunek do sformalizo­wanej akademickiej ekonomii neoklasycznej. Wszyscy zwolennicy szkoły historycznej krytykowali nie tylko neoklasyczną metodę opartą na ana­lizie marginalnej, ale także rozpowszechnione przez nurt neoklasyczny przekonanie, że samoregulujący mechanizm rynkowy zapewnia najbar­dziej efektywną alokację zasobów i ogólną równowagę w gospodarce na­rodowej. Stąd - mimo marshallowskiej sugestii, by rozwijać czystą teo­rię ekonomii i zrezygnować z przymiotnika "polityczna" - zwolennicy szkoły historycznej stali na stanowisku utrzymania tradycyjnej nazwy "ekonomia polityczna". Niektórzy z nich podkreślali, że ekonomia nie powinna mieć uniwersalnego charakteru, a służyć narodowym intere­som danego kraju. Historyczna szkoła ekonomii dzieli się na szkolę starszą i młodszą.

7.1 Starsza szkoda historyczna

Głównym przedstawicielem starszej szkoły historycznej jest Friedrich List (1789-1846). Dowodził on w swoich publikacjach, że dorobek szkoły klasycznej, a w szczególności podstawowe twierdzenia szkoły neokla­sycznej opartej na teorii użyteczności i produkcyjności krańcowej nie odpowiadają warunkom gospodarczym Niemiec. Podstawowym zada­niem ekonomii nie jest konstruowanie abstrakcyjnych modeli na pod­stawie apriorycznych założeń, ale odkrywanie praw rządzących rozwo­jem gospodarczym określonego kraju. Niemcy są krajem gospodarczo mniej rozwiniętym od Anglii i na skutek rozbicia na liczne samodzielne księstwa nie mają jednolitego ryn­ku zbytu. Interes gospodarczy Niemiec wymaga ochrony ze strony pań­stwa przed konkurencją krajów wyżej rozwiniętych. Wolny handel i le­seferyzm gospodarczy, głoszone przez ekonomię klasyczną i neoklasycz­ną, leżą w interesie krajów bardziej rozwiniętych. F. List jest uważany za twórcę protekcyjnej polityki celnej, której zadaniem jest ochrona rozwijającego się dopiero przemysłu i tworzenie wspólnego obszaru celnego prowadzących do przyspieszenia zjednocze­nia Niemiec. Przedstawiciele starszej szkoły historycznej przyczynili się do nagro­madzenia dużej ilości informacji historycznych i statystycznych w celu udokumentowania stadialnego charakteru rozwoju gospodarki narodo­wej. Dowodzili oni, że gospodarka każdego kraju rozwija się od stadium koczowniczego i pasterskiego po stadium rolnicze i następnie stadium przemysłowe, w którym - w miarę dojrzewania - coraz większego zna­czenia nabierają handel, pieniądz i kredyt. Teoria ekonomii badająca prawidłowości rozwoju gospodarczego musi brać pod uwagę to, w jakim stadium rozwoju znajduje się dany kraj i jaką politykę powinno prowa­dzić państwo, aby wspierać i przyspieszać proces przechodzenia od niż­szych do wyższych stadiów rozwoju.

7.2 Młodsza szkoda historyczna

Czołowym przedstawicielem młodszej szkoły historycznej jest Gustav von Schmoller (1838-1917). Jego działalność naukowa i dydaktyczna rozwinęli się zwłaszcza po 1871 r. Dlatego on i jego zwolennicy położyli główny nacisk na potrzebę integracji gospodarczej różnych regio­nów wchodzących w skład zjednoczonych Niemiec. Niepokoiły ich tak­że pogłębiające się nierówności społeczne w wyniku szybkiego rozwoju kapitalizmu po zjednoczeniu Niemiec i dlatego szukali różnych rozwią­zań instytucjonalnych w celu złagodzenia negatywnych skutków owych nierówności. Przedstawiciele młodszej szkoły historycznej również krytykowali metodę dedukcyjną polegającą na logicznym wyprowadzaniu twierdzeń teoretycznych z przyjętych założeń upraszczających. Byli oni zwolenni­kami metody indukcyjnej, która polega na wyprowadzaniu uogólnionych twierdzeń i formułowaniu praw ogólnych na podstawie badań empirycz­nych. Oznacza to, że postulowali przede wszystkim rozwinięcie badań historiograficznych i dopiero na tej podstawie pragnęli formułować hi­storiozofię. G. Schmoller miał ogromny wpływ na środowisko ekonomistów. Był on jednak człowiekiem nietolerancyjnym i dlatego nie dopuszcza) do uniwersytetów niemieckich myśli wywodzącej się z abstrakcyjnego nur­tu ekonomii neoklasycznej opartej na metodzie dedukcyjnej. W sumie odbito się to niekorzystnie na późniejszym rozwoju teorii ekonomii w Niemczech. W badaniu zjawisk ekonomicznych uprawnione są zarówno meto­da dedukcyjna, jak i indukcyjna. Bez dedukcji nie byłoby abstrakcyjnych modeli odgrywających tak ważną rolę w nauczaniu ekonomii, zaś bez indukcji nastąpiłoby niebezpieczne oderwanie teorii ekonomicznej od rzeczywistości gospodarczej.

8.TRADYCYJNY I NOWOCZESNY INSTYTUCJONALIZM.

Ekonomia klasyczna, a tym bardziej ekonomia neoklasyczna głosiły po­gląd, że gospodarka rynkowa funkcjonuje w warunkach równowagi i uzy­skiwane wyniki są korzystne dla społeczeństwa. Adam Smith sformułował prawo niewidzialnej ręki jako regulato­ra najbardziej efektywnej alokacji środków i przekonywał, że produ­cenci w pogoni za zyskiem będą wytwarzać przy możliwie najniższych kosztach te dobra, których potrzebują konsumenci. Konkurencja spra­wia, że egoistyczny interes producenta jest zbieżny z interesem społecznym. Alfred Marshall rozwinął i znacznie pogłębił ideę równowag cząst­kowych na rynku i w produkcji oraz uzasadnił, w jaki sposób mecha­nizm doskonałej konkurencji zapewnia największą efektywność stoso­wanych czynników produkcji. John B. Clark umotywował nie umotywowaną teorię podziału Je­ana B. Saya i wykazał, że długookresowa równowaga pod wpływem konkurencji zapewnia sprawiedliwy podział dochodów w społeczeństwie odpowiednio do faktycznego wkładu każdego z trzech czynników pro­dukcji.

8.1 Thorstein B. Veblen

Przytoczone wyżej fundamentalne twierdzenia ekonomii neoklasycznej poddał dość surowej krytyce Thorstein Bunde Veblen (1857-1929). Jest on uważany za twórcę tradycyjnego instytucjonalizmu. Veblen przez po­jęcie instytucji rozumie system norm i zasad postępowania ukształtowanych w systemie prywatnej własności i właściwych tej własności metod podziału dochodów oraz pracy. Te instytucje społeczeństwa kapitalistycz­nego określają sytuację różnych grup ludności. Ich zmienność w czasie powoduje, że nie istnieją uniwersalne prawa ekonomiczne. Zadaniem ekonomii nie jest formułowanie abstrakcyjnych, uni­wersalnych modeli, lecz badanie zachowania się ludzi pod wpływem zmieniających się warunków gospodarczych i kulturowych społeczeństwa. Veblen przytacza wiele przykładów zaprzeczających twierdzeniom neoklasycznej ekonomii wydedukowanym z przyjętych a pńoń założeń. Na przykład w okresie powstawania monopoli zwiększone zyski pocho­dzą ze zmniejszonej produkcji, co jest działaniem szkodliwym dla społeczeństwa. Kwestionował on użyteczność wielkich wydatków na reklamę. Wskazywał, że konkurencyjna walka o rynki zbytu prowadzi do konflik­tów i wojen, zaś dążenie do maksymalnych zysków często powoduje naru­szenie interesu publicznego. W pracach Veblena zawartych jest wiele sa­tyrycznych uwag pod adresem klasy próżniaczej ("Teoria klasy próżnia­czej" - podstawowe dzieło instytucjonalizmu, opublikowane w 1899 r.), która zajmuje się robieniem pieniędzy i działaniem na pokaz zamiast produkować rzeczy użyteczne dla społeczeństwa. Człowiek w swojej działalności kieruje się instynktami pozytywnymi i negatywnymi. Instynkt do­brej roboty tkwiący w człowieku każe troszczyć się o efektywność i do­bre wykonywanie pracy. Instynkt zachłanności skłania jednostkę do dba­nia o swój własny dobrobyt, a nie dobrobyt innych. Stąd rodzą się różne napięcia i konflikty między ludźmi. Walka o posiadanie więcej od swego sąsiada jest nieodłączną cechą instytucji własności prywatnej. System, który zapewnia bardzo wysokie dochody niewielkiej liczbie osób, musi wytworzyć mechanizmy pozwalające na demonstrowanie swe­go bogactwa w formie rozrzutnej konsumpcji i próżniaczej rozrywki z ogromnym marnotrawstwem i wysokimi kosztami reklamy. W takim społeczeństwie stosunki między ludźmi są oparte na zasadach kompro­misu, ostrożności, zmowy i szykanów. Tylko państwo może łagodzić naj­bardziej jaskrawe wady systemu opartego na kulcie pieniądza. Na podstawie tej krytyki Veblen dochodzi do wniosku, że przyszłość kapitalizmu i prywatnej własności jest niepewna. Zrodzona w kapitali­zmie rywalizacja na wzorcach konsumpcji będzie prowadzili do nieza­dowolenia i napięć po stronie klas pracujących. Wyrażał on przekona­nie, że kontrola nad gospodarką przejdzie w ręce technokratów, którzy będą się starali produkować dobra służące człowiekowi. W projekcji pozytywnych skutków, jakie będą towarzyszyć przejęciu kontroli nad produkcją przez technokratów, Veblen wykazywał wiele szla­chetnych naiwności nie potwierdzonych przez późniejszy rozwój historycz­ny gospodarki światowej. Był on natomiast proroczy w przewidywaniu, że jeśli społeczeństwo ulegnie ambicjom nacjonalistycznym i wojowniczym, wówczas demokracja może się przekształcić w państwo policyjne.

8.2 Joseph A. Schumpeter

Joseph Alois Schumpeter (1883-1950) był najwybitniejszym przedsta­wicielem nowoczesnego instytucjonalizmu. W pracy zatytułowanej "Teoria rozwoju gospodarczego" (1912 r.) wykazał, że wzrost gospodar­czy w długim okresie jest związany ze strukturą instytucjonalną społeczeństwa. W tej strukturze najważniejszą rolę odgrywa przedsiębiorca, który z własnej inicjatywy i na własne ryzyko wprowadza nową technolo­gię i innowacyjne produkty do gospodarki. Inni producenci naśladują i upowszechniają sprawdzone już metody wytwarzania. Źródło wzrostu gospodarczego tkwi więc w innowacyjnej działalności przedsiębiorcy, który powinien być dobrze wynagradzany za swoją kreatywną działalność. Strumień napływających do gospodarki wynalazków dzięki innowa­cyjności przedsiębiorcy rodzi atmosferę optymizmu wśród inwestorów, która sprzyja rozwojowi wysokiej koniunktury w gospodarce. Koniunk­tura nie trwa jednak wiecznie, wyczerpuje się strumień wynalazków i na­ruszona zostaje ogólna równowaga. Prowadzi to w rezultacie do kryzy­su gospodarczego, który w gospodarce rynkowej jest rodzajem twórczej destrukcji. Kryzys eliminuje bowiem najmniej sprawne przedsiębiorstwa, niezdolne sprostać wymaganiom rosnącej konkurencji i nie nadążające za ogólnym postępem innowacyjnym. J.A. Schumpeter przeszedł do historii nie tylko jako twórca teorii rozwoju gospodarczego opartego na innowacyjności przedsiębiorstw, ale także jako autor głośnej książki "Kapitalizm, socjalizm i demokracja" (1942 r.). Kontynuując swoją teorię innowacyjnego, twórczego przedsię­biorcy, doszedł do wniosku, że konkurencja prowadzi nieuchronnie do powstania monopoli, które w miarę postępującego rozwoju będą odgry­wać coraz większą rolę w gospodarce. Nastąpi wówczas upadek twór­czego przedsiębiorcy, którego zastąpią zbiurokratyzowany zarząd oraz menedżerowie nieskorzy do podejmowania ryzyka. Większość wielkich korporacji przekształci się wówczas we własność anonimową, rozproszo­ną między dużą liczbę akcjonariuszy. Ich przewaga konkurencyjna do­prowadzi do wyeliminowania licznych drobnych przedsiębiorstw. Do­brze plamy menedżer i akcjonariusze nie będą stawać w obronie pry­watnej własności. Robotnicy najemni też nie będą bronić prywatnej własności. W ten sposób zniknie polityczne poparcie dla prywatnej wła­sności jako ekonomicznej podstawy kapitalizmu. Wady gospodarki ka­pitalistycznej ujawnione przez intelektualistów doprowadzą w końcu do radykalizacji ruchu robotniczego i upadku gospodarki kapitalistycznej. W wolnych, demokratycznych wyborach zradykalizowane masy będą po­pierać przekształcenia typu socjalistycznego, a krytycznie nastawiona eli­ta intelektualna stanie się częścią biurokracji rządowej. Tak więc teoria długofalowego rozwoju Schumpetera zakłada moż­liwość upadku kapitalizmu w wyniku odniesionych przez ten system sukcesów gospodarczych i wyczerpania się dalszych możliwości jego rozwoju na skutek samozniszczenia się kreatywnej funkcji przedsiębiorcy. Trzeba podkreślić, że Schumpeter nie był entuzjastą socjalizmu, ale do­strzegał nieuchronność jego nadejścia w wyniku powolnych i długotrwa­łych przemian instytucjonalnych dokonujących się w kapitalizmie.

8.3 John K. Galbraith

John Kenneth Galbraith (ur. 1908 r.) jest autorem wielu szeroko czy­tanych prac, które zawierają krytykę współczesnej rozwiniętej gospodar­ki kapitalistycznej. W latach 1946-1975 wykładał swoje teońe na Uni­wersytecie Harvarda w Bostonie. Teoretycy ekonomii nie dartą go zbyt wielkim zaufaniem i traktują jako krytyka społecznego, a nie jako teo­retyka ekonomii. Motto swojej bogatej twórczości wyraził najlepiej słowami: "Wolę pisać przystępnym językiem i być zrozumiałym oraz czytanym, niż po­pisywać się erudycją matematyczną i być niezrozumiałym". Trzy jego wielkie prace zasługują na szczególną uwagę. W pracy "Amerykański kapitalizm. Koncepcja siły przeciwdziałającej" (1952 r.) wykazał, że struktura rynkowa w gospodarce amerykańskiej została zdo­minowana przez monopole i oligopole, które wywierają decydujący wpływ na różne dziedziny życia gospodarczego, społecznego i politycznego. Rów­nocześnie ukształtowały się siły i instytucje przeciwdziałające potędze wielkich korporacji w postaci silnych związków zawodowych i zwiększonej roli państwa. W ten sposób konkurencja jako mechanizm regulacyjny w gospodarce została w ogromnym stopniu ograniczona przez samorod­ną siłę przeciwdziałającą. Między tymi siłami utrzymuje się względna rów­nowaga i to powoduje, że gospodarka amerykańska nadal dobrze funk­cjonuje. Akcja jednej siły naruszającej interes publiczny uruchamia reak­cję przeciwdziałającą i korygującą społecznie nie akceptowane efekty. Ta względna równowaga nowych układów instytucjonalnych może być za­chwiana w przypadku, gdyby w kraju nie udało się zapanować nad inflacją. W pracy "Społeczeństwo obfitości" (1958 r.) Galbraith doszedł do wniosku, że we współczesnej gospodarce rynkowej dokonuje się nie­efektywna alokacja zasobów. W gospodarce zdominowanej przez mo­nopole konsument przestał być suwerenem i nie może już decydować o tym, co, ile i kiedy produkować. Producenci manipulują potrzebami konsumentów i za pośrednictwem agresywnej reklamy stwarzają atmos­ferę niezadowolenia z już posiadanych dóbr i zachęcają do nabycia no­wych produktów obfitości, i to często o bardzo niskim stopniu pilności. Reklamowane towary mają absolutne pierwszeństwo w narzuconym sys­temie wartości w przeludnionych i zaśmieconych miastach ze słabo roz­winiętymi usługami publicznymi. W społeczeństwie obfitości utrwalił się bardzo silny efekt uzależnienia od tandety, namiastki, iluzji wolności itp., który wywiera destrukcyjny wpływ na moralność społeczeństwa. Fak­ty te świadczą o tym, że ortodoksyjna teoria popytu jest zbudowana na fałszywych przesłankach. W pracy "Nowe państwo przemyslowe" (1967 r.) Galbraith skoncentrował się na krytyce ortodoksyjnej teorii podaży przedsiębiorstwa. W wielkich korporacjach o wszystkim decyduje technostruktura (zespól specjalistów będący kierującym mózgiem przedsiębiorstwa, reprezentu­jącym bieżące i długofalowe interesy korporacji), której celem nie jest maksymalizacja zysków, jak zakładała to ortodoksyjna teoria przedsię­biorstwa, lecz zapewnienie długofalowego rozwoju przedsiębiorstwa i umocnienie pozycji konkurencyjnej firmy. Technostruktura nie podpo­rządkowuje swojego programu działań sygnałom płynącym z rynku i wy­maganiom gospodarstw domowych. Ona planuje strategię i taktykę działania, panuje nad rynkiem i nagina preferencje konsumenta do swoich potrzeb. W ten sposób Galbraith chciał wykazać, że akademicka anali­za rynku zarówno od strony popytu, jak i podaży jest fałszywa. To, co łączy różne odmiany instytucjonalizmu w ekonomii, daje się sprowadzić do trzech najważniejszych punktów:

1) głębokiego niezadowolenia z abstrakcyjnego charakteru ekonomii neoklasycznej i bardzo statycznej teorii cen;

2) silnych akcentów na potrzebę zintegrowania ekonomii z innymi po­krewnymi naukami społecznymi, zwłaszcza z historią, socjologią i psychologią, a więc koniecznością szerokiego podejścia interdyscy­plinarnego;

3) domagania się rozszerzenia kontroli społecznej nad zmonopolizo­waną działalnością gospodarczą i zwiększenia roli państwa w sferze wydatków publicznych.

Wszyscy instytucjonaliści traktują system rynkowy nie jako mecha­nizm autoregulacji, ale jako kumulacyjny proces rozwoju szeroko rozu­mianych instytucji gospodarczych.

8.4 Najnowsze trendy w instytucjonalizmie

Instytucjonalizm jest nurtem bardzo pojemnym i wielowątkowym. Nie zawiera on tej spoistości modelowej i narzędziowej, jaka cechuje inne nurty w ekonomii. Poczynił on w ostatnim ćwierćwieczu znaczne postę­py w dziedzinie bardziej pogłębionej analizy wplywu różnych rozwiązań instytucjonalnych na efektywną działalność gospodarczą człowieka. Do historii myśli ekonomicznej nie musimy włączać najnowszych kierunków badań naukowych. Niezbędny jest bowiem pewien dystans historyczny i nagromadzona w literaturze ekonomicznej pogłębiona ocena wartości osiągniętego dorobku, aby w wykladzie historii myśli ekonomicznej nie ulegać różnym nowinkom i nie wchodzić merytorycznie w te obszary wiedzy, które są objęte lub być powinny bieżącymi wykładami. W celu pełniejszej charakterystyki wielowątkowego nurtu instytu­cjonalizmu pragnę krótko zwrócić uwagę na teorię kosztów transakcyj­nych oraz teorię praw własności. Teoria kosztów transakcyjnych wzbogaca naszą tradycyjną i bardzo uproszczoną wiedzę wywodzącą się z neoklasycznej teorii przedsiębior­stwa. Zwraca ona uwagę na istotny składnik kosztów funkcjonowania przedsiębiorstwa związanych z zawieranymi na rynku transakcjami. Pra­cownicy przedsiębiorstwa muszą bowiem poświęcić czas, energię i pie­niądze na zawieranie transakcji rynkowych, jak również zapewnienie wy­konania zawartych kontraktów. Takie koszty transakcyjne są szczegól­nie wysokie, jeśli transakcje zawierane są między stronami oddalonymi o setki, a nawet tysiące kilometrów. Rosną bowiem koszty komunikacji, łączności, transportu itp. Firmy w dążeniu do zmniejszenia kosztów transakcyjnych starają się tworzyć wyspecjalizowane wydziały usług za­stępujących działania przypadkowe na słabo rozpoznanym rynku. Przy­czyniają się one w ten sposób do obniżenia kosztów transakcyjnych i tym samym zwiększenia zysku oraz umocnienia pozycji konkurencyjnej przedsiębiorstwa. Teoria praw własności wykazuje, że kluczową rolę w procesie gos­podarowania odgrywa własność środków produkcji ujmowana od stro­ny prawnej i ekonomicznej. Podmioty w obrębie poszczególnych form własności użytkują odmienne wiązki praw własności, które wyznaczają pozycję właściciela w istniejących strukturach własnościowych. Za właściciela przyjmuje się ten podmiot, który ma trzy rodzaje praw:

- prawo użytkowania aktywów,

- prawo dysponowania efektami uzyskanymi dzięki tym aktywom,

- prawo zamiany firmy lub zawartości jej aktywów.

Często dodaje się do tego prawo swobodnego przenoszenia praw własności na inne podmioty. Czołowi przedstawiciele tej teorii (jak A.A. Alchian, H. Demsetz i S. Pejovich) uważają, iż konkurencja rynkowa jest możliwa jedynie mię­dzy wyodrębnionymi własnościowo podmiotami. Oznacza to, iż nie ma konkurencji lub też jest ona bardzo ograniczona w obrębie tej samej własności. Na tej podstawie krytykuje się jako mniej efektywną państwo­wą formę własności. Racjonalność gospodarowania wymaga precyzyjnego określenia praw własności. Niewłaściwa alokacja praw własności może stanowić istotną przyczynę ułomnego funkcjonowania rynku. Przedstawiciele teorii praw własności analizują ewolucję struktur własności prywatnej i podkreślają pozytywną rolę spółek akcyjnych w rozwoju gospodarczym kraju. Akcyjna forma własności nie traci nic ze swych funkcji efektywnościowych, charakteryzujących indywidualną formę własności. Ogólnie można stwierdzić, że współczesny instytucjo­nalizm rozwija ekonomiczną teorię zachowań ludzkich. Posługując się nowoczesnymi metodami analizy, rozszerza ekonomię na nowe obszary zjawisk społeczno-gospodarczych.

9. TEORIA DOSKONAŁEJ I NIEDOSKONAŁEJ KONKURENCJI.

Ekonomia neoklasyczna opierała swoją analizę na założeniu doskonalej konkurencji, tzn. występowaniu dużej liczby małych przedsiębiorstw (z których żadne nie ma wpływu na cenę), wytwarzaniu takich samych dóbr o jednakowych cechach użytkowych, pełnej podzielności i nieograniczonej przenośności wszystkich czynników produkcji oraz doskonałej informacji spowodowanej całkowitą przejrzystością rynku i warunków wytwarzania. Te założenia upraszczające umożliwiły analizę samoczynnych mechanizmów rynkowych dostosowujących natychmiastowo (bez opóźnień w czasie) metody wytwarzania i samą produkcję do warunków stabilnej równowagi rynku przy pełnym wykorzystaniu zdolności produkcyjnych i maksymalizacji zysku. W 1926 r. Piero Sraffa (1898-1983) zapoczątkował znaczący zwrot w sposobie interpretacji pojęcia konkurencji, która byłaby bardziej zbliżona do praktyki życia gospodarczego. Wykazał on, że model konkurencji doskonałej nie nadaje się do zbudowania teorii ceny w warunkach niejednorodnego rynku i występowania różnych stopni jego monopolizacji. Praktycznie bowiem każdy przedsiębiorca dysponuje swoim rynkiem, starając się różnymi sposobami przyzwyczaić konsumentów do określonej "marki" i miejsca zakupów. W tej rywalizacji przedsiębiorcy mniej liczą się z kosztami, a coraz więcej z popytem i nie oszczędzają środków mogących wywrzeć znaczący wpływ na popyt wytwarzanych przez własną firmę produktów. To nowe podejście do teorii konkurencji stało się inspiracją dla Joan V Robinson i Edwarda H. Chamberlina, którzy w 1933 r. równocześnie i niezależnie od siebie dalej rozwinęli teorię niedoskonale] i monopolistycznej konkurencji. Według Joan Violett Robinson (1903-1983) konkurencja niedoskonała jest skutkiem niejednakowych reakcji konsumentów na zmiany cen ustalane przez różnych producentów lub też skutkiem malej stosunkowo liczby producentów wytwarzających dany rodzaj dobra. W takich warunkach konsument w swoich zakupach uwzględnia nie tylko cenę danego dobra, ale i inne czynniki natury poza cenowej, jak odległość od miejsca zamieszkania, przyzwyczajenia do danej "marki", podatność na reklamę, formę obsługi itp. Wówczas funkcja popytu i jej zróżnicowana elastyczność, uzależnione od liczby konkurentów na rynku oraz stopnia substytucyjności danego dobra, mają quasi-monopolistyczny charakter. Na tej podstawie rozwinęli ona teorię rynku nabywcy, na którym producent stara się umocnić swoją pozycję przez coraz atrakcyjniejsze zróżnicowanie cech użytkowych swoich produktów i rosnące koszty reklamy. W tych warunkach ortodoksyjna teoria równowagi przedsiębiorstwa wyznaczonej przez punkt przecięcia się krzywej kosztów krańcowych z krzywą utargu krańcowego wymagali istotnej modyfikacji w kierunku większego urealnienia kształtu krzywych kosztów, jak i położenia krzywych utargu związanych z funkcją ceny. W tym samym czasie co J.V Robinson swoją nową teorię monopolistycznej konkurencji opublikował Edward Hastings Chamberlin (1899-1967). Dowodzi) on, że w realnym życiu nigdzie nie występuje nie tylko konkurencja doskonale, ale w czystej postaci także konkurencja niedoskonała. Położył on główny akcent na niejednorodność produktów służących zaspokojeniu tej samej ludzkiej potrzeby. Do modelowej analizy wprowadzi) nie tylko zmienną w postaci zróżnicowania produktu, ale także zmienną kosztów sprzedaży, które były całkowicie pomijane w modelach konkurencji doskonalej. Wprowadzenie do teorii nowych narzędzi analizy umożliwiło Chamberlinowi budowanie różnych modeli mieszczących się między koncep-cją doskonałej konkurencji i pełnym monopolem analizowanym jeszcze przez A.A. Cournota. Rzeczywisty układ cen jest bowiem wynikiem istnienia rynków o różnym stopniu monopolizacji, czego skutkiem jest realizacja zasady maksymalizacji zysku przy różnym stopniu wykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych przedsiębiorstwa. Jeśli konkurencja monopolistyczna prowadzi nieuchronnie do pojawienia się nad-wyżki zdolności produkcyjnych, oznacza to, że przedsiębiorstwo nie może produkować po najniższych kosztach przeciętnych, co dowodzi niższej efektywności gospodarowania w warunkach konkurencji monopolistycznej w porównaniu z modelem doskonalej konkurencji. Zarówno teoria niedoskonale] konkurencji J.V Robinson, jak i teoria monopolistycznej konkurencji E.H. Chamberlina przyczyniły się do rozwinięcia różnej klasyfikacji rynków, co wywarto korzystny wpływ na późniejszy rozwój teorii ekonomii po II wojnie światowej. Do zrozumienia funkcjonowania gospodarki rynkowej w latach trzydziestych i oceny stopnia jej sprawności nie wystarczała już mikroekonomiczna odpowiedź, czy na skutek monopolistycznego kształtowania cen nie wyprodukowano przypadkiem za dużo jednego dobra, a za ma-to innego i dlaczego monopole prowadzą do niższego stopnia wykorzystania ich zdolności produkcyjnych i gorszego zaspokojenia potrzeb społecznych przy wyższym poziomie cen niż w zakładanych warunkach doskonalej konkurencji. Coraz większego znaczenia nabierały takie zjawiska makroekonomiczne, jak masowe bezrobocie, inflacja i deflacja, deficyt budżetu państwa i sposoby jego finansowania, stopa podatkowa i jej wpływ na poziom produktu krajowego oraz na dochody budżetu państwa, bilans płatniczy i jego związek z kursem walut itp. Problemy te w drugiej połowie lat trzydziestych podjęta nowa szkoła makroekonomiczna, zapoczątkowana przez J.M. Keynesa.

10. EKONOMIA KEYSENOWSKA.

John Maynard Keynes (1883-1946) jest uważany za twórcę nowocze­snej makroekonomii. Jego wielką zasługą jest przeniesienie punktu cięż­kości z analizy konsumenta oraz analizy przedsiębiorstwa w różnych ty­pach konkurencji na analizę całej gospodarki narodowej w warunkach konkurencji monopolistycznej. Konsekwencją tego było posługiwanie się wielkimi agregatami dającymi się ilościowo weryfikować. Zamiast więc nadal kontynuować nie kończącą się dyskusję nad czynnikami wyzna­czającymi poziom cen rynkowych, makroekonomia Keynesa wskazywa­ła na konieczność badania czynników wpływających na poziom realne­go produktu krajowego brutto (PKB) i związany z tym poziomem stan zatrudnienia w gospodarce narodowej. Podstawy teorii makroekonomii Keynes wyłożył w swojej funda­mentalnej pracy "Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza" (1936 r.), która dokonała przewrotu w ekonomicznym myśleniu o zja­wiskach gospodarczych i szybko zyskała sobie wielu zwolenników wśród młodszej generacji ekonomistów. Idea tej teorii ukształtowała się pod silnym wpływem wielkiej depresji gospodarczej w świecie kapitalistycz­nym (1929-1933), której towarzyszyło masowe bezrobocie, niski stopień wykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych i duże dysproporcje w podziale dochodów pomiędzy różne grupy ludności. Keynes doszedł do wniosku, że ortodoksyjna mikroekonomia nie jest w stanie zadowa­lająco wyjaśnić przyczyn występowania tych negatywnych zjawisk ani też zaproponować skutecznych sposobów ich likwidacji. Wykład swojej makroekonomicznej teorii rozpoczął od totalnej kry­tyki prawa rynków Saya, z którego wynikało, że każda podaż stwarza dla siebie odpowiedni popyt, bowiem zarobione dochody w produkcji są w całości wydawane. Wobec tego niemożliwe są ogólna nadprodukcja i niepełne wykorzystanie czynników produkcji. Keynes wykazał, że nagromadzone przez podmioty gospodarcze oszczędności nie przekształcają się automatycznie w inwestycje, dlatego nie występuje automatyczna równowaga między wzrostem produkcji i wzrostem wydatków. Krytykując powszechnie akceptowane prawo ryn­ków Saya, tym samym podważył on wiarę, że siły rynkowe zawsze są w stanie pchnąć gospodarkę ku stabilnemu stanowi pełnego zatrudnie­nia bez aktywnej ingerencji państwa. Była to więc surowa krytyka orto­doksyjnego leseferyzmu. Teoria Keynesa jest szczegółowo wykładana w ramach podstawowe­go kursu makroekonomii. Nie ma więc potrzeby jeszcze raz powtarzać całego wykładu w programach nauczania historii myśli ekonomicznej. Ograniczę się zatem do głównej myśli przewodniej teorii Keynesa. Teo­ria ta zbudowana jest na zasadzie triady obejmującej: diagnozę, zagro­żenia i terapię.

10.1 Czynniki decydujące o poziomie produkcji

i zatrudnienia

Diagnoza jest oparta na analizie czynników popytowych decydujących o poziomie produkcji i zatrudnienia w granicach istniejących zdolności produkcyjnych. Jest to więc analiza statyczna nie uwzględniająca wpły­wu inwestycji na wzrost zdolności produkcyjnych w gospodarce narodo­wej ani też postępu technicznego. W przeciwieństwie do całej ekonomii klasycznej (z wyjątkiem TR. Malthusa) i ekonomii neoklasycznej zbudowanych na podejściu od strony podażowej, makroekonomia Keynesa opiera się na ujęciu zjawisk gospodarczych od strony popytowej. Popyt globalny może być wyrażony następującym prostym równa­niem: Pg=K+I+G, gdzie: K - wydatki społeczeństwa na bieżącą konsumpcję dóbr i usług final­nych, I - wydatki przedsiębiorców na inwestycje w sektorze prywatnym, G - wydatki rządowe finansowane z budżetu państwa na zakup dóbr i usług konsumpcji zbiorowej oraz dóbr inwestycyjnych w sektorze publicznym. Popyt ten kształtuje się poniżej faktycznych zdolności produkcyj­nych rozwiniętej gospodarki narodowej. Wynika to z kilku przyczyn:

1. Zbyt wysokiej skłonności społeczeństwa do oszczędzania i tym sa­mym zbyt niskiej skłonności do konsumpcji. Oszczędzanie oznacza powstrzymywanie się od wydawania określonej sumy bieżących do­chodów, co dla przedsiębiorców oznacza niemożność sprzedania pewnej części wytworzonych produktów.

2. Niskiej skłonności do inwestowania wśród przedsiębiorców. Spowo­dowana jest ona nie tylko niedostatecznym popytem konsumpcyj­nym, ale także zbyt wysoką stopą procentową od kredytów inwesty­cyjnych w stosunku do przewidywanej rentowności inwestowanego kapitału.

3. Niedostatecznych wydatków z budżetu państwa na finansowanie ro­bót publicznych i innych wydatków w jednostkach budżetowych.

Ekonomia neoklasyczna utrwaliła przekonanie, że oznaką zdrowej gospodarki musi być zrównoważony budżet państwa. Takie twierdzenie może być uzasadnione, gdy zakłada się pełne wykorzystanie zdolności produkcyjnych i pełne zatrudnienie siły roboczej. Jest natomiast nieuza­sadnione w sytuacji niskiego wykorzystania zdolności produkcyjnych i masowego bezrobocia. Ten sposób rozumowania Keynesa można przejrzyście przedstawić za pomocą modelu, przyjmując poniższe wielkości: Punkt przecięcia się krzywej popytu globalnego z linią wyprowadzo­ną z początku układu osi współrzędnych pod kątem 45° wyznacza po­ziom faktycznego produktu krajowego brutto Yf. Odcinek między Yp i Yf wyraża stopień niewykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych spowodowanych niedostatecznym popytem konsumpcyjnym i inwestycyjnym. Związek między wydatkami inwestycyjnymi a przyrostem produkcji został w teorii Keynesa wyrażony za pomocą mnożnika inwestycyjnego, którego wielkość zależy od krańcowej skłonności do konsumpcji. Im więk­szą część dochodów społeczeństwo przeznacza na wzrost konsumpcji, tym wyższy jest mnożnik inwestycyjny, czyli tym większy będzie zwielokrotnio­ny przyrost produkcji w stosunku do wzrostu nakładów inwestycyjnych. Tak przeprowadzona analiza przyczyn niepełnego wykorzystania ist­niejących zdolności produkcyjnych LAS stanowiła podstawę keynesow­skiej teorii bezrobocia. Keynes odrzucił neoklasyczną teorię bezrobocia dobrowolnego opartą na twierdzeniu, że przedsiębiorcy nie chcą zatrud­niać bezrobotnych, skoro żądana przez nich płaca przewyższa krańco­wą produkcyjność ich pracy. Keynes z naciskiem podkreślał, że masowe

bezrobocie w latach trzydziestych ma charakter przymusowy i wynika z niedostatecznego efektywnego popytu. W teorii Keynesa popyt na pra­cę nie jest funkcją poziomu płacy realnej i jej stosunku do krańcowej produkcyjności pracy, lecz jest funkcją popytu na produkcję. Niedosta­teczny popyt globalny stanowi przyczynę masowego bezrobocia. Gdyby udało się doprowadzić do pełnego wykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych, wówczas w zasadzie wszyscy zdolni i chętni do pracy zna­leźliby zatrudnienie.

10.2 zagrożenia i program terapii

w teorii Keynesa

Przymusowe bezrobocie stanowiło główny przedmiot zainteresowa­nia Keynesa. Nieprzypadkowo w tytule swojej pracy na pierwszym miej­scu postawił on kwestię zatrudnienia. Procent i pieniądz są to jedy­nie narzędzia oddziaływania na realne procesy gospodarcze i na zatrud­nienie. Keynes zdawał sobie sprawę, że długotrwała stagnacja gospodarcza i masowe bezrobocie w latach trzydziestych, przy braku zasiłków dla bez­robotnych i braku innych form zabezpieczenia socjalnego, stanowią po­ważne zagrożenie dla systemu gospodarki rynkowej. Może to bowiem doprowadzić sfrustrowane masy ludności do poparcia idei rewolucji so­cjalnej, głoszonej i realizowanej przez rosnący w silę ruch komunistycz­ny w Europie. Doprowadziłoby to do upadku cywilizacji zachodniej. Keynes był przekonany, że gospodarka rynkowa pozostawiona sa­ma sobie, zgodnie z zaleceniami ortodoksyjnego leseferyzmu (liberali­zmu gospodarczego), będzie prowadziła nieuchronnie do stagnacji, bez­robocia i rażących nierówności w podziale dochodów. Wymaga to za­tem aktywnej ingerencji państwa, łagodzącej negatywne następstwa nie regulowanej gospodarki rynkowej. Keynes budował swoją teorię przy założeniu, że krzywa podaży w krótkim okresie jest pozioma, zaś krzywa globalnego popytu przeci­na ją w punkcie poniżej granicy pełnego wykorzystania istniejących zdol­ności produkcyjnych. Konsekwencją założenia krótkookresowej pozio­mej krzywej podaży jest sztywność cen i plac uzasadniona istnieniem monopoli z jednej i związków zawodowych z drugiej strony. Keynes przeciwstawiał się w ten sposób nierealistycznej teorii doskonalej ela­styczności cen i plac w ekonomii neoklasycznej, która miała zapewnić wytwarzanie produktu krajowego w granicach istniejących zdolności pro­dukcyjnych. Założenie pionowej krzywej podaży oraz elastycznych cen i plac oznaczało głoszenie teorii neutralnego pieniądza. Zgodnie z tą teorią bank centralny za pomocą polityki pieniężnej mógł zmienić jedynie wiel­kości nominalne, natomiast nie był w stanie zmienić wielkości realnych, bowiem jakiekolwiek zmiany w cenach wpływały na takie same zmiany w placach nominalnych. Skoro nie zmieniały się składniki realnego po­pytu, nie zmieniał się także realny poziom dochodu narodowego. Przy założeniu sztywnych cen i plac oraz poziomej krzywej podaży wzrost składników popytu globalnego prowadził do wzrostu realnego produktu krajowego i wzrostu zatrudnienia w granicach istniejących zdolności produkcyjnych. Program walki z bezrobociem sprowadzał się w teorii Keynesa do oddziaływania państwa i banku centralnego na zwiększanie składników popytu globalnego. W celu zwiększenia skłonności do konsumpcji i obniżenia nadmier­nych skłonności do oszczędzania proponowano wprowadzenie progre­sywnego opodatkowania najwyższych dochodów. Najbogatsze grupy ludności wykazują najwyższą skłonność do oszczędzania. Przejęcie części ich nadmiernych dochodów przez budżet państwa i skierowanie na zwiększenie możliwości zatrudnienia i wzrost dochodów najniżej zarabiających sprzyjałoby wzrostowi skłonności do konsumpcji. Wzrósłby mnożnik inwestycyjny i tym samym wyższe byłyby efekty wzrostu produkcji w stosunku do wzrostu wydatków inwesty­cyjnych. Zwiększenie wydatków inwestycyjnych wymaga obniżenia stopy oprocentowania kredytów za pośrednictwem aktywnej polityki pienięż­nej ze strony banku centralnego. Szczególną rolę w programie terapii Keynesa odgrywają wydatki rzą­dowe (G). Keynes argumentował, że teoria zrównoważonego budżetu nie znajduje uzasadnienia w warunkach dużych nie wykorzystanych re­zerw produkcyjnych i masowego bezrobocia. Zwiększanie wydatków z budżetu kosztem rosnącego deficytu jest tak długo uzasadnione, jak długo towarzyszy temu wzrost produkcji bez wzrostu cen. Co więcej, Keynes dopuszcza) możliwość pewnego wzrostu cen w sytuacji rosnące­go deficytu budżetu państwa pod warunkiem, że efekty wzrostu pro­dukcji i wzrostu zatrudnienia będą silniejsze od wzrostu cen. Podkre­ślał, że rosnące wydatki z tytułu zwiększonego deficytu budżetowego powinny być kierowane na finansowanie robót publicznych zapewnia­jących bezrobotnym pracę. Szczególną cechą makroekonomicznej teorii Keynesa było uzasad­nienie możliwości osiągania równowagi gospodarczej na różnym pozio­mie, tzn. przy różnym stopniu wykorzystania czynników produkcji. Ta­kie podejście do równowagi otwierało drogę do aktywnej ingerencji pań­stwa metodami mieszczącymi się w logice gospodarki rynkowej. Ekonomia neoklasyczna dowodziła, że równowaga ogólnogospodar­cza może być utrzymana tylko na poziomie pełnego wykorzystania wszystkich zasobów czynników produkcji. Z takiego ujęcia nie wyni­kały żadne zagrożenia. Przeciwnie, świadczyć to miało o wysokiej spraw­ności samoregulujących mechanizmów rynkowych i sprawiedliwo­ści w podziale dochodów. Przy tak optymistycznej diagnozie zbyteczny był jakikolwiek program terapii. Ingerencję państwa w działalność go­spodarczą traktowano wówczas nie tylko jako zbędną, ale wręcz szko­dliwą. J.M. Keynes był nastawiony od początku na zastosowanie teorii do praktyki gospodarczej. Teorie neoklasyczne byty rozwijane w instytucjo­nalnej próżni. Zbudowano je na logice dedukcyjnej wyprowadzanej z wzajemnie ze sobą powiązanych założeń. Stały się one jedynie dobrą szkolą logicznego i ścisłego myślenia ekonomicznego i w tym sensie spełniały ważną funkcję edukacyjną, chociaż cechowały się matą przy­datnością praktyczną.

10.3 Synteza keynesowsko - neoklasyczna

Środowisko akademickich ekonomistów wykształcone na ekonomii neo­klasycznej niechętnie rezygnowało z tradycyjnego sposobu wykładania i nie od razu zrozumiało istotę makroekonomii Keynesa. Koncepcja no­wego wykładu nie była przedstawiona w sposób sformalizowany. Miała ona charakter opisowo-analityczny, pełny różnych dygresji, niejasności, nie rozpracowanych do końca tematów. Zainteresowanie dziełem Key­nesa było ogromne ze względu na przydatność praktyczną jego teorii, ale jego zrozumienie dojrzewało bardzo powoli. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że w dziełach Keynesa nie znajdu­jemy żadnego sformalizowanego modelu. Jego metoda jest czysto opiso­wa i dlatego w oryginalnym wydaniu w tak wielu punktach niezbyt jasna. Makroekonomia keynesowska została sformalizowana i oczyszczo­na z wielu nieścisłości i niejasności przez licznych jego zwolenni­ków, wśród których należałoby wyróżnić Alvina Harveya Hansem (1887-1975), a przede wszystkim Paula Anthony'ego Samuelsona (ur. 1915 r.) jako przodujących keynesistów. To oni wnieśli ogromny wkład w sformalizowanie teorii Keynesa i wprowadzenie jej do podręcz­ników i wykładów z makroekonomii. Szczególną rolę w spopularyzowaniu idei Keynesa odegrał jednak John Richard Hicks (1904-1989), profesor Uniwersytetu w Oxfordzie. Przedstawił on podstawowe idee Keynesa za pomocą modelu IS-LM, w którym zastosował metodę prezentacji właściwą ekonomii neoklasycz­nej. Model, opublikowany już w 1937 r., stanowił próbę dokonania syn­tezy ekonomii keynesowskiej z dorobkiem narzędziowym ekonomii neo­klasycznej. Zaletą tego modelu jest połączenie dwóch podstawowych rynków: rynku towarowego i rynku pieniężnego, za pośrednictwem dwóch krzy­wych: krzywej IS o nachyleniu ujemnym i krzywej LM o nachyleniu do­datnim. Krzywa IS (Investment-Savings) wyraża zależności między stopą pro­centową a poziomem produktu krajowego przy założeniu, że występuje równowaga na rynku towarowym między globalnym popytem a pozio­mem wytwarzanego produktu krajowego. Założona równowaga na rynku towarowym i rynku pieniężnym, zgodnie z podstawowym twierdzeniem Keynesa, występuje przy niepeł­nym wykorzystaniu istniejących zdolności produkcyjnych i niepełnym za­trudnieniu siły roboczej. To realistyczne założenie otwierało drogę do modelowej analizy wpływu polityki fiskalnej i polityki pieniężnej na wzrost produkcji i wzrost zatrudnienia. Wzrost wydatków budżetu państwa dG, nawet za cenę rosnącego deficytu, powoduje wzrost produktu krajowego dYl, czemu towarzyszy wzrost popytu na pieniądz transakcyjny dM~.. Przy danej podaży pienią­dza wzrośnie stopa procentowa z r1 do r2 i w rezultacie krzywa ISo zos­tanie przesunięta na prawo do nowego punktu równowagi IS1 przy wyż­szym poziomie produkcji Y1 i zatrudnienia. Wyższa stopa procentowa r2 może jednak wpłynąć ujemnie na skłonność przedsiębiorców do inwestowania. Pojawi się wówczas efekt wypierania pewnej sumy nakładów inwestycyjnych 41, i tym samym pe­wien spadek produkcji dY2. Łączny przyrost produktu krajowego będzie więc mniejszy niż przed wypieraniem, ale większy niż wynosiła jego wiel­kość w punkcie wyjściowym. Ten mechanizm oddziaływania można wyrazić za pomocą następu­jącego łańcucha współzależności: Wzrost produktu krajowego jest równoznaczny ze wzrostem zatrud­nienia, bowiem wzrost popytu na pracę jest w teorii Keynesa rosnącą funkcją popytu na produkcję. Polityka fiskalna nie zawsze okazuje się skuteczna do pełnego oży­wienia gospodarczego i zlikwidowania bezrobocia. Powinna ona współdziałać z polityką pieniężną banku centralnego. W jaki sposób bank centralny może wspierać inicjatywy rządu zmie­rzające do zwiększenia produktu krajowego i wzrostu zatrudnienia? Przy stałych cenach może on zwiększyć podaż pieniądza 4MS, na­tomiast przy spadających cenach (np. w okresie recesji gospodarczej) dotychczasowa podaż nominalnego pieniądza powoduje wzrost realnej podaży pieniądza w obiegu. Przy danym popycie na pieniądz ze strony podmiotów gospodarczych spowoduje to obniżenie stopy procentowej z rl do r3. Zwiększy się z tego tytułu skłonność do inwestowania +dI, co przyczyni się do zwiększenia produktu krajowego dY. W rezultacie krzywa LMo przesunie się odpowiednio na prawo do LMl i ustali się nowy punkt równowagi (w punkcie przecięcia się krzywej LMl z krzy­wą ISo) przy niższej stopie procentowej r3, wyższym poziomie inwesty­cji 41, wyższym produkcie krajowym dY i wyższym zatrudnieniu dZ. Zmniejszy się natomiast stopień niewykorzystania istniejących zdolno­ści produkcyjnych. Model IS-LM był rozwijany i doskonalony przez wielu jego zwolen­ników. Wykorzystali oni np. możliwość uwzględnienia wpływu podatków na poziom produktu krajowego i stan zatrudnienia. Efekt zmian stopy opodatkowania dochodów znajduje odbicie w wysokości wydatków kon­sumpcyjnych K, które - podobnie jak zmiany w wydatkach rządo­wych G - wpływały na wzrost lub spadek poziomu produktu krajowego Y. Keynes w swoich zaleceniach wyraźnie preferował politykę budże­tową w stosunku do polityki monetarnej, bowiem w okresie recesji go­spodarczej ważniejsze są możliwości zbytu produkcji niż poziom stopy procentowej. Rola stopy procentowej została w tym modelu wyraźnie wyolbrzy­miona, chociaż nie można kwestionować jej wpływu na decyzje przedsię­biorców. Przyjęto, zgodnie z tradycją neoklasyczną, bardzo elastyczną stopę procentową, ale dzięki temu można było sformułować makroeko­nomiczny model równowagi ogólnej przy różnym stopniu wykorzystania zdolności produkcyjnych i różnym poziomie zatrudnienia siły roboczej. Model IS-LM stanowi bardzo poglądowe podsumowanie wykładu z makroekonomii i ze względu na jego duże walory edukacyjne jest w szerokim zakresie i w różnych wariantach wykorzystywany w dydak­tyce. Jest on prostym i niewyszukanym narzędziem analizy i chyba dla­tego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był eksponowany we wszystkich podręcznikach z makroekonomii i dość powszechnie uważa­ny za najlepszy ze wszystkich modeli makroekonomicznych. Ogólnie można stwierdzić, że makroekonomiczna teoria Keynesa zawdzięczała w dużej mierze swoje powodzenie wśród szerokiego gro­na ekonomistów interpretacji J.R. Hieksa, który nadal różnym i nie za­wsze spójnym wątkom tej teorii postać logicznie zbudowanego modelu IS-LM. Istnieje przekonanie, że bez tej konstrukcji modelowej wpływ Keynesa na rozwój makroekonomii byłby prawdopodobnie o wiele mniejszy.

10.4 Nurt ekonomii postkeynesowskiej

Statyczna teoria Keynesa skłoniła wielu wybitnych ekonomistów do jej rozwijania w postaci analiz dynamicznych dotyczących długiego okresu. Ukształtował się w tych badaniach nurt, zwany ekonomią postkeynesow­ską. Do czołowych jego przedstawicieli należy zaliczyć przede wszystkim: Joan V Robinson, Nicholasa Kaldora, Roya E Harroda i Evseya D. Do­mara. Szkolę samą w sobie tworzył najwybitniejszy polski ekonomista Michał Kalecki, który wniósł znaczący wkład do teorii efektywnego po­pytu (1933 r.), wyprzedzając o 3 lata interpretację Keynesa. Nurt ekonomii postkeynesowskiej odrzucał analizę w warunkach do­skonalej konkurencji i nawiązywał do teorii niedoskonałej konkurencji, opracowanej jeszcze w 1933 r. przez J.V Robinson. Teoria ta zakładała niepełną informację dla wszystkich podmiotów gospodarczych i rodziła potrzebę uwzględniania ryzyka w podejmowaniu decyzji gospodarczych. Stanowiło to podstawę do rozwinięcia teorii monopolu i oligopolu oraz opracowania innych sposobów ustalania cen rynkowych, co znacznie wzbogaciło i urealniło wykłady z mikroekonomii. Postkeynesiści wnieśli znaczący wkład do teorii cyklu koniunktural­nego i wykazali, że gospodarka rynkowa nie jest w stanie utrzymać się na ścieżce stabilnego wzrostu gospodarczego. Dlatego uznali, że bezro­bocie może być zjawiskiem trwałym w gospodarce rynkowej, co czyni ciągle aktualną makroekonomiczną teorię Keynesa. Dorobek naukowy postkeynesistów jest tak bogaty i wielostronny, iż postanowiłem ograniczyć się do zwrócenia uwagi tylko na pewne je­go aspekty, które wywarły wpływ na późniejszy rozwój ekonomii. Wśród licznych publikacji Joan V Robinson na uwagę zasługuje wielka i niełatwa w czytaniu praca "Akumulacja kapitału" (1956 r.), i to chyba dlatego, że autorka posługuje się wyłącznie analizą niesformali­zowaną. Rozpatruje ona ogromne bogactwo problemów w kontekście cyklu i trendu, a nawet długofalowego rozwoju gospodarczego. Nawią­zuje w tej analizie do teoretycznego dorobku: D. Ricarda, K. Marksa, K.J. Wicksella, J.M. Keynesa, M. Kaleckiego, R.E Harroda i wielu in­nych wybitnych przedstawicieli różnych szkół i nurtów w ekonomii. Szczególnym osiągnięciem tej pracy jest analiza procesów przejścio­wych przy przechodzeniu gospodarki z jednego stanu zrównoważonego wzrostu do drugiego przy zmianie technik wytwarzania i zmianie pro­porcji podziału dochodu narodowego pomiędzy zyski i płace w dwusek­torowej gospodarce wytwarzającej finalne dobra inwestycyjne i dobra konsumpcyjne. Dowodzi ona na tej podstawie, że gospodarka rynkowa nie jest w stanie utrzymać się na ścieżce zrównoważonego wzrostu ze względu na nierównomierne rozprzestrzenianie się postępu techniczne­go, różnorodny charakter napływających wynalazków technicznych oraz istnienie monopolistycznych form konkurencji. Wszystko to powoduje różnego rodzaju wstrząsy zakłócające stan błogiego spokoju zakładany w neoklasycznym złotym wieku równowagi. Nicholas Kaldor (1908-1986) na podstawie keynesowskiej teorii in­westycji i oszczędności sformułował teorię cyklu koniunkturalnego, ana­lizując tzw. punkty zwrotne w szczytowej fazie ożywienia oraz w stanie depresji gospodarczej. Szczególną rolę w jego bogatym dorobku ode­grała długofalowa teoria wzrostu gospodarczego oparta na funkcji po­stępu technicznego o zmiennym poziomie kapitałochłonności produkcji i elastycznych cenach kształtujących zyski na poziomie niezbędnym do sfinansowania inwestycji stale napierających na pułap pełnego zatrud­nienia siły roboczej. Mechanizm podziału dochodu narodowego pomię­dzy zyski i płace wraz z tendencją do kształtowania się tzw. neutralne­go postępu technicznego o stałym wzroście wydajności pracy w stosun­ku do wzrostu technicznego uzbrojenia pracy powoduje, że system gospodarczy rozwija się gładko i bez zakłóceń. W ten sposób Kaldor opracował teorię zrównoważonego wzrostu gospodarczego przy pełnym wykorzystaniu rosnących zdolności produk­cyjnych i pełnym zatrudnieniu siły roboczej. Na pełniejsze omówienie w nurcie ekonomii postkeynesowskiej za­sługują R.R ~Iarrod i E.D. Domar.

10.5 Dynamiczne ujęcie popytowo-podażowych

modeli wzrostu gospodarczego

Makroekonomiczna teoria Keynesa miała charakter statyczny. Keynesa interesowały głównie czynniki wpływające na stopień wykorzystania ist­niejących zdolności produkcyjnych i stan zatrudnienia w gospodarce na­rodowej. Dlatego ograniczał on swoją analizę do aspektów popytowych, natomiast nie uwzględniał wpływu inwestycji oddanych do użytku na wzrost zdolności produkcyjnych. W latach trzydziestych było to w jakimś stopniu usprawiedliwione. Po II wojnie światowej sytuacja uległa zasadniczej zmianie. Nastąpił okres odbudowy gospodarczej i szybkiego rozwoju gospodarczego. Wzrost gospodarczy stal się głównym wyzwaniem podzielonego świata i ostrej rywalizacji w różnych dziedzinach między ekspansywnym syste­mem komunistycznym a usprawniającym się wewnętrznie kapitali­zmem. Wysokie tempo wzrostu produktu krajowego stało się miernikiem sukcesu gospodarczego i warunkiem zmniejszania oraz likwidacji bezro­bocia. Zwolennicy teorii Keynesa podjęli próbę zdynamizowania jego teo­rii. Pierwszym z nich był Roy Forbes Harrod (1900-1978), który w pra­cy "Ku dynamicznej ekonomii" (1948 r.) sformułował model niezrów­noważonego wzrostu gospodarczego. Wyszedł on z keynesowskiej rów­ności inwestycji (I) i oszczędności (Os), podzieli) jej obie strony przez produkt krajowy (Y) oraz wprowadzi) do tej równości relację, którą na­zwa) krańcowym współczynnikiem kapitałowym dY = k . Otrzyma) wówczas następujące proste równania tempa wzrostu produktu krajo­wego brutto: Jeśli ~s = s oznacza stalą stopę oszczędności, zaś dY = k ozna­cza krańcowy współczynnik kapitałowy, który w latach późniejszych został nazwany przyrostową kapitałochłonnością produkcji, wówczas formułę tempa wzrostu Y = G f . Sformułowany przez Harroda współczynnik kapitałochłonności pro­dukcji odegrał w dalszym rozwoju teorii wzrostu dużą rolę i został uznany za znaczący wkład do dynamicznej interpretacji procesu wzro­stu gospodarczego. Swoją teorię dynamiki gospodarczej wyrazi) Harrod za pomocą trzech stóp wzrostu: G f - faktycznej, GW - gwarantowanej i Gn - natu­ralnej. Nie wchodząc w zawile subtelności, można stwierdzić, że:

Gw wyraża wzrost gospodarczy przy pełnym wykorzystaniu rosną­cych zdolności produkcyjnych; oznacza to, że społeczeństwo tyle oszczędza, zaś przedsiębiorcy tyle inwestują, ile jest niezbędne do stworzenia agregatowego popytu zapewniającego pełne wykorzysta­nie zdolności produkcyjnych; Gn wyraża potencjalnie możliwy wzrost produktu krajowego wyni­kający z postępu technicznego oraz możliwego wzrostu zatrudnie­nia przy pełnym wykorzystaniu istniejących zasobów pracy. Równowaga dynamiczna została przez Harroda wyrażona równa­niem: Gf=Gw=Gn. Oznacza ona, że faktyczny wzrost gospodarczy dokonuje się zgod­nie z potencjalnymi możliwościami kraju. Cała analiza mechanizmów wzrostu skoncentrowali się na uzasad­nieniu, że gospodarka rynkowa nie jest w stanie spełnić warunków za­pewniających równowagę dynamiczną, bowiem inwestycje decydujące o wzroście są czynnikiem destabilizującym cały układ gospodarczy. Inwestycje uzależnione są od faktycznego przyrostu produkcji i je­śli faktyczny wzrost produktu krajowego odchyli się od ścieżki gwaran­towanego wzrostu, wówczas pojawi się rozbieżność między skłonnością do inwestowania a skłonnością do oszczędzania. W rezultacie gospo­darka będzie odchylała się coraz bardziej od stanu równowagi dyna­micznej, czemu będą towarzyszyć bądź rosnące niewykorzystanie zdol­ności produkcyjnych i bezrobocie, bądź też inflacyjny wzrost cen. W modelu Harroda nie występują takie czynniki, które byłyby w sta­nie zahamować spadające tempo wzrostu produktu krajowego bez in­gerencji państwa. Górną granicę tempa wzrostu Harrod upatrywał w możliwościach wyczerpania istniejących rezerw siły roboczej. Model Harroda jest więc modelem niestabilnego wzrostu gospodarczego wyni­kającego z niestabilności inwestycji w gospodarce rynkowej. Znacznie klarowniejszą interpretację wzrostu gospodarczego przed­stawił w 1947 r. Evsey David Domar (ur. 1914 r.). Zwrócił on przede wszystkim uwagę na dwoisty charakter inwestycji: popytowy i podażowy. Wielkość tego mnożnika określa, ile razy zwiększy się przyrost pro­duktu krajowego w stosunku do przyrostu inwestycji. Zakładając w punkcie wyjściowym ogólną równowagę przy pełnym wykorzystaniu zdolności produkcyjnej, równowaga ta będzie utrzymana w procesie wzrostu gospodarczego. W pierwszym przypadku rząd i bank centralny powinny zachęcać do podniesienia tempa inwestowania, w drugim zaś trochę przyhamo­wać nadmierną ekspansję inwestycji, czyli ochłodzić przegrzaną ko­niunkturę gospodarczą. Podobnie jak Harrod, również Domar podkreślał, że gospodarka kapitalistyczna nie jest w stanie zapewnić ciągłego wzrostu nakładów inwestycyjnych i dlatego w rzeczywistej gospodarce mamy do czynienia z nieregularnymi wahaniami tempa wzrostu inwestycji, produktu krajo­wego i zatrudnienia. Popytowo-podażowe modele Harroda-Domara sugerują, że rów­nowaga w gospodarce znajduje się zawsze, według określenia Harroda, "na ostrzu noża" między boomem a załamaniem. Należy podkreślić, że ani Harrod, ani Domar nie sformułowali teo­rii cyklu koniunkturalnego, bowiem nie wyjaśnili mechanizmów obja­śniających tzw. punkty zwrotne w szczytowym okresie koniunktury i w okresie depresji gospodarczej. Ta interpretacja wzrostu gospodarczego cieszyła się dużą popular­nością w latach pięćdziesiątych. Renesans ekonomii neoklasycznej i ro­snąca popularność monetaryzmu uzasadniająca szkodliwość ingerencji państwa spowodowały niemal całkowite wyeliminowanie keynesowskiej interpretacji wzrostu z podręczników i programów nauczania.

11. TEORIA DYNAMIKI M. KALECKIEGO.

W prezentacji dorobku historii myśli ekonomicznej nie może zabraknąć informacji o osiągnięciach polskiego ekonomisty, Michała Kaleckiego (1899-1970)1. M. Kalecki był za życia i pozostanie w historii ekonomii postacią kontrowersyjną. Kiedy na początku lat trzydziestych tworzył i w latach następnych doskonalił swoją teorię koniunktury, sądził, że nie otrzyma zgody na zawarte w niej propozycje teoretyczne. Był on postacią mało znaną, bez tytułów naukowych i tej pozycji akademickiej, jaką miał w tym czasie John M. Keynes. Tymczasem równolegle i niezależnie od siebie Kalecki i Keynes rozwijali własne teorie oparte na podejściu popytowym. Kalecki od samego początku swoich badań naukowych koncentru­je się nad zagadnieniem cyklu koniunkturalnego, uznając je za najważ­niejszą część składową teorii dynamiki rozwiniętej gospodarki monopo­listycznej. Punktem wyjścia jego teorii koniunktury jest twierdzenie, że to nie zyski określają wydatki kapitalistów, lecz wydatki na inwestycje oraz wy­datki na konsumpcję kapitalistów określają zyski innych kapitalistów. Jak pisze Kalecki: "kapitaliści tyle zarabiają, ile sami wydają na inwestycje i własną konsumpcję, zaś robotnicy tyle wydają, ile zara­biają". Te wydatki tworzą popyt napędzający wzrost produkcji i zatrud­nienia. Prawo rynków Saya - zdaniem Kaleckiego - może mieć zastosowa­nie w odniesieniu do dochodów robotników, ale jest całkiem błędne w odniesieniu do dochodów i wydatków kapitalistów. Kalecki skrytykował także powszechnie wyznawany w ekonomii neo­klasycznej pogląd, według którego ceny w warunkach doskonalej kon­kurencji ustalają się na poziomie kosztów krańcowych, przecinających w najniższym punkcie krzywą kosztów przeciętnych i wyznaczających w ten sposób optymalne rozmiary produkcji w przedsiębiorstwie. Cenę ustala nie rynek, lecz monopolistyczny producent. Stosunek ceny do kosztów zmiennych jest miarą "stopnia siły monopoli" i w całej gospo­darce narodowej określa globalną sumę zysków powiększoną o narzut na koszty stałe. Związki zawodowe mogą jednak ograniczać silę mono­poli, chociaż wywalczone podwyżki plac są z reguły przez monopolistów przerzucane na konsumentów. Na tej podstawie Kalecki zbudował teorię stałego udziału plac ro­botników w dochodzie narodowym. Wprowadził on także pojęcie stałej stopy eksploatacji, mierzonej stosunkiem przyrostu zysku do przyrostu dochodu narodowego, oraz liniową zależność między przyrostem wydat­ków inwestycyjnych a przyrostem dochodu narodowego, opartą na własnej koncepcji mnożnika inwestycyjnego. Z tego schematu zależności ustalonych w postaci równań matema­tycznych wynika ważny dla teorii cyklu koniunkturalnego wniosek, że wzrost inwestycji nie tylko zwiększa w określonym stosunku zyski, ale zwiększa również w określonym stosunku fundusz wynagrodzeń pracow­ników. Wydatki kapitalistów na inwestycje i konsumpcję określają ab­solutny poziom zysków, zaś stopień monopolizacji związany ze sposo­bem ustalania cen określa proporcję podziału dochodu narodowego pomiędzy place i zyski. Główne ogniwo rozumowania biegnie od wydat­ków na inwestycje, które determinują inne zmienne w modelu. Na me­chanizmie wahań w wydatkach inwestycyjnych Kalecki buduje oryginal­ną teorię cyklu koniunkturalnego. Teoria wahań cyklicznych została zbudowana na sprzeczności mię­dzy 4h oraz 4F't. Przyrost inwestycji tworzy najpierw popyt na dobra in­westycyjne i wpływa na przyrost zysków dP, ale po oddaniu ich do użyt­ku powiększają one zdolności produkcyjne wyrażone symbolem 4Ft. Środki własne przedsiębiorstw nie wywierają bezpośredniego wpływu na inwestycje. Informują one jednak, że inwestować mogą tylko ci, którzy mają własne środki kapitałowe. Mechanizm wahań cyklicznych można dobrze zrozumieć, gdy się dokładnie prześledzi, co dzieje się w poszczególnych latach cyklu trwają­cego 8 lat (od załamania w roku t1 do załamania w roku t2). Wytłumaczenie zjawiska cykliczności wymaga wyjaśnienia punktów zwrotnych, zaznaczonych na wykresie gwiazdką, tzn. górnego punktu załamania inwestycji t4 i dolnego punktu wyjścia z kryzysu t8 oraz przej­ścia do fazy ożywienia działalności inwestycyjnej t8, t9 i tło, które stop­niowo rozwijają się w szczytową fazę koniunktury t11. W czasie t3 inwestycje osiągają poziom maksymalny i przestają już dalej rosnąć. Tym samym przestają rosnąć zyski. Poziom inwestycji jest największy w stosunku do zużycia zasobu kapitału I > U. W rezultacie zasób kapitału rośnie i krańcowa stopa zysku dFP, spada. Pojawia się atmosfera pesymizmu wśród przedsiębiorców. Wszyscy zaczynają ogra­niczać wydatki inwestycyjne i kryzys gospodarczy pogłębia się aż do okresu t6.

W czasie t~ inwestycje osiągają najniższy poziom (nigdy nie spada­ją jednak do zera) i dalej już przestają spadać. Wraz z tym przestają spadać zyski. Ponieważ inwestycje w tym okresie są mniejsze od śred­niego zużycia kapitału I < U, przeto zasób kapitału w tym czasie spa­da. Wówczas krańcowa stopa zysku dIP, zaczyna powoli rosnąć i w ten sposób rozpoczyna się ożywienie w sektorze dóbr inwestycyjnych, któ­re szybko przenosi się do sektora dóbr konsumpcyjnych. Rośnie bowiem zatrudnienie i rosną dochody, które powiększają popyt globalny, co w sumie przyczynia się do koniunkturalnego wzrostu produktu krajo­wego. W swym oryginalnym wydaniu teoria ta jest znacznie bardziej złożona. Jej istota daje się sprowadzić do twierdzenia, że produkcja pod­porządkowana zasadzie zysku nie może ani w nieskończoność wpływać na wzrost inwestycji, ani też inwestycje nie mogą pozostawać zbyt dłu­go poniżej faktycznego zużycia zasobu kapitału. To, co dzieje się w da­nym okresie, jest rezultatem tendencji okresu poprzedniego i jednocze­śnie przyczyną przebiegu zjawisk w okresie następnym. Model cyklu wokół stacjonarnego poziomu, sformułowany w zary­sie jeszcze w połowie lat trzydziestych, został bardzo rozwinięty i uzu­pełniony po II wojnie światowej o czynniki określające długofalowy trend wzrostu2. Trend ten określony został strumieniem napływających wynalazków i innowacji do produkcji oraz długofalowym wzrostem kon­sumpcji luksusowej kapitalistów. Oba te czynniki wywierały wpływ na poziom długofalowych wydatków inwestycyjnych. W rezultacie wydatki inwestycyjne w teorii Kaleckiego wykazują różny stopień wrażliwości. Gdy jedne podlegają silnym wpływom zmiennej koniunktury, inne utrzy­mują się na pewnym poziomie przez dłuższy okres, co powoduje, że wa­hania cykliczne dokonują się wokół rosnącego trendu wzrostu. Mimo iż w historii ekonomii wielu ekonomistów zajmowało się ba­daniem zjawiska cykliczności w gospodarce kapitalistycznej, koncentru­jąc się głównie na zjawiskach pieniężnych, wahaniach stóp procentowych itp., teorię cyklu Kaleckiego należy zaliczyć do jednej z najlepiej udo­kumentowanych i teoretycznie dopracowanych inwestycyjnych teorii cyklu. Na uwagę zasługuje jeszcze Kaleckiego teoria zatrudnienia i bezro­bocia. W swoim znakomitym eseju "Polityczne aspekty pełnego zatrud­nienia" (1943 r.) Kalecki trafnie przewidywał, że kiedy rządy burżuazyj­ne zrozumieją, jak osiągnąć pełne zatrudnienie za pośrednictwem poli­tyki budżetowej, wówczas nie zechcą tego naprawdę robić. Utrzymanie pełnego zatrudnienia osłabia silę kapitalistów i utrudnia utrzymanie dys­cypliny pracy oraz hamowanie wzrostu plac. Demokracje burżuazyjne zdają sobie sprawę z tego, że bezrobocie nie jest popularne wśród wy­borców. Na tej podstawie Kalecki przewidywał, że po wojnie wystąpi zjawisko politycznego cyklu gospodarczego z alternatywą przyhamowań i przyspieszeń. Zdecydowanie przeciwstawiał się neoklasycznej teorii, że obniżenie płac jest najlepszą drogą do zwiększenia zatrudnienia i likwidacji bez­robocia. Obniżki plac spowodują zmniejszenie efektywnego popytu na dobra konsumpcyjne i bezrobocie nie tylko się nie zmniejszy, ale nawet wzrośnie. "Teoria dynamiki gospodarczej", chociaż tłumaczona na wiele języ­ków, nie doczekała się tej popularności i zainteresowania, co teoria Key­nesa. Wynika to przede wszystkim stąd, że Kalecki był w sumie znacz­nie bardziej krytyczny w stosunku do gospodarki kapitalistycznej oraz w znacznie mniejszym stopniu nawiązywał do ortodoksyjnego nurtu eko­nomii akademickiej niż czynił to Keynes. Największe uznanie uzyskał dorobek naukowy Kaleckiego wśród tzw. lewicowego nurtu keynesistowskiego, zwłaszcza u Joan V Robin­son, która w sposób znaczący przyczynili się do spopularyzowania jego teorii na Zachodzie i uznali go nawet za prekursora teorii Keynesa.

12. TEORIA DOBROBYTU.

Teoria dobrobytu wywodzi się z dwóch głównych źródeł: z neoklasycz­nej ekonomii Alfreda Marshalla i Arthura C. Pigou oraz z matematycz­nej szkoły lozańskiej rozwijanej głównie przez Vilfreda Pareto i Enrico Barone'a. Narodziny ekonomii dobrobytu wiąże się umownie z ukazaniem się w 1912 r. pracy A.C. Pigou - "Bogactwo i dobrobyt", rozwiniętej w 1920 r. w pracy "Ekonomia dobrobytu". Ten nurt ekonomii należy do rzędu nauk normatywnych, bowiem zajmuje się tym, co powinno być, a nie tym, co jest. Dobrobyt ekonomiczny jest w tej teorii utożsamiany z sumą satys­fakcji, czyli zadowolenia czerpanego ze spożycia dóbr przez ogól kon­sumentów. Zależy on nie tylko od wielkości, ale i proporcji podziału produktu narodowego brutto. Dobrobyt wzrasta nie tylko wówczas, gdy rośnie ogólny produkt, ale także, gdy zwiększa się część przypadająca warstwom ubogim, kosztem zmniejszenia części przypadającej warstwom zamożnym. Wzrost ogólnego dobrobytu wymaga, aby wszystkie czynniki pro­dukcji byty rozdzielone w sposób optymalny pomiędzy ich różne moż­liwe zastosowania. Kryterium optymalizacji jest neoklasyczna funda­mentalna zasada zrównywania się wartości produktów krańcowych da­nego czynnika produkcji we wszystkich jego zastosowaniach. A.C. Pigou uzasadnia, że w pewnych sytuacjach sformułowany wy­żej warunek nie może być spełniony, bowiem mechanizm rynkowy by­najmniej nie gwarantuje najbardziej efektywnego wykorzystania istnie­jących zasobów. Zachodzi często potrzeba stosowania przez państwo ta­kiego systemu opodatkowania lub udzielania subsydiów odpowiedniej wysokości, aby skłonić przedsiębiorstwa do zmiany skali i zasad gospo­darowania w stopniu zapewniającym przywrócenie równowagi między krańcowymi wartościami produktów we wszystkich zastosowaniach czyn­ników produkcji. Twórcy ekonomii dobrobytu zwrócili uwagę na ważne zjawisko efek­tów zewnętrznych. Pojęcie efektów zewnętrznych zostało wprowadzone do ekonomii przez A. Marshalla przy analizie teorii przedsiębiorstwa. Uzależniano ich występowanie od otoczenia, rozmiarów gałęzi, do któ­rej należy dane przedsiębiorstwo, oraz od ogólnego poziomu rozwoju gospodarczego kraju. Efekty te wyrażano w rosnących przychodach wy­nikających ze zwiększonej skali produkcji. Bardziej ścisłą definicję efektów zewnętrznych sformułował w 1952 r. angielski ekonomista James E. Meade (ur. 1907; laureat Na­grody Nobla w 1977 r.). Zgodnie z jego określeniem, efekty zewnętrzne występują wówczas, gdy efektywność produkcji w jednym przedsiębior­stwie jest uzależniona między innymi od rozmiarów produkcji lub nakładu innego przedsiębiorstwa. Uzależnienie to musi mieć charakter po­za rynkowy, tzn. nie znajdujący wyrazu w transakcjach kupna-sprzeda­ży. Na przykład zakłócenie równowagi ekologicznej wpłynąć może na warunki produkcji w przedsiębiorstwach zlokalizowanych na tym tere­nie. Efekty zewnętrzne mogą występować także wówczas, gdy dobrobyt konsumenta jest uzależniony od ubocznych skutków działalności przed­siębiorstwa, np. hałasu, zanieczyszczenia powietrza lub nawet zeszpece­nia krajobrazu. Występowanie różnego rodzaju efektów zewnętrznych wpływa w znacznym stopniu na dobrobyt większości wysoko rozwinię­tych społeczeństw.

Ekonomia dobrobytu przyczyniła się także do opracowania i rozwi­nięcia metody analizy kosztów i korzyści (tzw. tost-benefit analysis). Me­toda ta jest stosowana w ocenie efektywności wydatków państwowych, gdzie nie jest wskazane stosowanie kryterium maksymalizacji zysku. Znajduje ona praktyczne zastosowanie przede wszystkim w ocenie efek­tywności inwestycji publicznych, np. związanych z robotami publiczny­mi. Może ona być także wykorzystana w ocenie wprowadzenia nowego przepisu prawnego, zmiany taryfy celnej czy nawet zmiany stopy podat­kowej. Wynika stąd ważny praktyczny wniosek, że wykorzystanie środ­ków publicznych zawsze powinno być oparte na porównaniu szeroko pojmowanych kosztów i korzyści związanych z różnymi wariantami ich wydatkowania. Teoria dobrobytu wiązała się również z dyskusją, jaka toczyła się w latach trzydziestych i czterdziestych nad możliwością prowadzenia ra­chunku ekonomicznego w socjalizmie opartym na dominacji własności państwowej. Austriacki ekonomista Ludwig von Mises (1881-1973) opublikował w 1920 r. pracę, w której zaprzeczy) możliwości efektywnego funkcjo­nowania gospodarki socjalistycznej). Uzasadniał to brakiem swobodne­go rynku czynników produkcji, co uniemożliwia ustalenie ich obiektyw­nych cen i w konsekwencji wybór optymalnych technik produkcji. Mu­si to zatem prowadzić do arbitralnych decyzji centralnego planisty i w konsekwencji marnotrawstwa środków na ogromną skalę. Słynną polemikę z fundamentalnym zarzutem Misesa podjął w la­tach trzydziestych polski ekonomista Oskar Lange (1904-1965), który - opierając się na narzędziach ekonomii neoklasycznej, w tym przede wszystkim na teoretycznym dorobku ekonomii dobrobytu - starał się wykazać, że istnieje teoretyczna możliwość w gospodarce centralnie planowanej spełnienia wszystkich warunków umożliwiających stosowa­nie rachunku ekonomicznego i dokonywania na tej podstawie efektyw­nej alokacji zasobów produkcyjnych. Usiłował udowodnić, że gospo­darka socjalistyczna jest w stanie nawet lepiej realizować warunki sprawnego funkcjonowania centralnego mechanizmu alokacji zasobów niż możliwe jest to w gospodarce czysto rynkowej. W warunkach centralnego planowania zostaną bowiem wyeliminowane negatywne zjawiska powodujące rozbieżności między kosztami i korzyściami społecznymi oraz prywatnymi, na które wskazywał Pigou. Centralny pla­nista jest bowiem w stanie metodą prób i błędów, czyli stopniowych przybliżeń, dochodzić do zobiektywizowanych cen i zapewnić sprawie­dliwy podział dochodu narodowego pomiędzy różne grupy społeczne. W ten sposób centralna alokacja zasobów, w miejsce zdecentralizo­wanej alokacji rynkowej, może zapewnić rozwój gospodarczy odpo­wiadający społecznym potrzebom przy równoczesnym wyborze naj­oszczędniejszych technik wytwarzania i pełnym zatrudnieniu siły ro­boczej. W okresie dominacji marksistowskiej ekonomii politycznej w Pol­sce, argumentacja O. Langego byli oficjalnie uznawana za zwycięstwo myśli socjalistycznej nad burżuazyjną krytyką immanentnej nieefektyw­ności gospodarki centralnie planowanej. Polemika ta znalazła szeroki oddźwięk w literaturze anglosaskiej i spopularyzowali nazwisko pol­skiego ekonomisty w świecie. Z perspektywy historycznych doświadczeń gospodarki centralnie planowanej i jej ostatecznych losów argumenta­cja O. Langego w polemice z Misesem okazali się o wiele mniej prze­konująca niż się to pierwotnie wydawało. Ekonomia dobrobytu przeżywali okres swoistego renesansu w la­tach sześćdziesiątych. Wiązało się to z rozszerzeniem w tym okresie po­lityki interwencyjnej państwa związanej przede wszystkim z polityką an­tyinflacyjną zmierzającą do obniżenia stopy wzrostu cen i z polityką fi­skalną mającą na celu bardziej sprawiedliwy podział dochodów, a także z polityką kredytową wspierającą rozwój infrastruktury społecznej le­piej służącej interesom publicznym. Ekonomia dobrobytu okazali się więc tą dziedziną ekonomii, w któ­rej ramach można się byto pokusić o naukową interpretację nowych problemów za pomocą tradycyjnej neoklasycznej techniki analizy. Do­tyczy to w szczególności oceny zaniedbań w dziedzinie produkcji usług publicznych, jak oświata, ochrona zdrowia, transport publiczny, natu­ralne środowisko człowieka itp. Paul A. Samuelson i John K. Galbraith uzasadniali, że mechanizm rynkowy nie zapewni właściwej podaży dóbr i usług publicznych i dlatego w tym obszarze jest niezbędna korekcyj­na działalność państwa. Wzrost zainteresowania problematyką ochrony środowiska przyczy­ni) się do rozwinięcia koncepcji efektów zewnętrznych, która stała się ważną częścią składową ekonomii dobrobytu. Trudno w popularnym wykładzie prezentować metody, jakimi posługuje się w analizie tych, jak i wielu innych zjawisk ekonomia dobroby­tu. Są to metody charakteryzujące się wysoce abstrakcyjnym, sformali­zowanym modelem opisanym przez teorię równowagi ogólnej L.M. Wal­rasa, V Pareta, J.R. Hicksa i EA. Samuelsona, a w latach późniejszych przez K.J. Arrowa (ur. 1921) i G. Debreu3 (ur. 1921). Ograniczam się więc do informacji dotyczących problemów będących w kręgu zaintere­sowań ekonomii dobrobytu i wniosków, jakie z ich analiz wynikają, na­tomiast świadomie rezygnuję z modelowej i matematycznej prezentacji sposobu ujęcia analizowanych problemów ze względu na wysoki stopień trudności. Celem analizy prowadzonej w ramach ekonomii dobrobytu jest przede wszystkim określenie zasad efektywnego porządku gospodarcze­go i ustalenie norm działania, które powinny być przestrzegane przez podmioty gospodarujące i władze państwowe, tak by przyczyniały się one do jak najlepszej realizacji określonych wartości społecznych. Spory toczące się wokół ekonomii dobrobytu wiążą się przede wszystkim z oceną zalet i braków różnych rozwiązań instytucjonalnych, a nawet ustrojowych, które wpływają na stopień realizacji przyjętych ce­lów spolecznych oraz realizację aspiracji konsumpcyjnych gospodarstw domowych. W teoretycznych rozważaniach ekonomia dobrobytu jest oparta na optimum Pareta. Stan optymalny osiąga się wówczas, gdy już nie moż­na poprawić sytuacji jednej osoby bez pogorszenia sytuacji osób pozostałych. Oznacza to, że możliwa jest wówczas maksymalizacja dobroby­tu ekonomicznego przy istniejących zasobach produkcyjnych kraju. Znaczenie dorobku ekonomii dobrobytu polega głównie na tym, że dostarcza ona ważnych teoretycznych argumentów uzasadniających ko­nieczność stosowania pewnego zakresu interwencji państwa w celu sko­rygowania negatywnych następstw funkcjonowania samoregulujących mechanizmów rynkowych opartych wylącznie na motywach zysku. Wska­zuje ona równocześnie, że działalność państwa nie może polegać na ar­bitralnych decyzjach państwowych urzędników, ale musi opierać się na regułach rachunku ekonomicznego, sformułowanego w analizie kosztów i korzyści, jakie wynikają z określonych rozwiązań poza sferą przedsię­biorczości prywatnej.

13. SPÓR MIĘDZY NEOKLASYCYZMEM, MONETARYZMEM I NOWĄ EKONOMIĄ KLASYCZNĄ.

Po II wojnie światowej kapitalizm wkroczył w jakościowo nową fazę roz­woju. Zwiększyło się tempo wzrostu produktu krajowego, znacznie spadło bezrobocie, zbliżając się w okresach długotrwałej koniunktury nie­mal do stanu pełnego zatrudnienia. Radykalnie poprawiła się również sytuacja materialna szerokich warstw społeczeństwa w krajach wysoko rozwiniętych. W tych warunkach zaczęto traktować keynesizm jako dok­trynę przestarzałą, odpowiadającą warunkom strukturalnego kryzysu i masowego bezrobocia. Ortodoksyjny keynesizm napotkał rosnące trud­ności interpretacyjne zjawiska stagflacji w latach osiemdziesiątych i był stopniowo wypierany przez monetaryzm, który oferował teoretycznie bardziej spójną i praktycznie dość skuteczną politykę pieniężną banku centralnego. Twórcą monetaryzmu jest Milton Friedman (ur. 1912 r.), jeden z najwybitniejszych ekonomistów drugiej połowy XX w. Był on od sa­mego początku swojej kariery naukowej gorącym zwolennikiem libera­lizmu gospodarczego i z tych pozycji konsekwentnie i przy każdej oka­zji krytykował teoretyczne podstawy keynesizmu i neokeynesizmu. Jego zdaniem, niedoskonałości rynku wynikają z ingerencji państwa w życie gospodarcze kraju, a także z monopolistycznej pozycji związków zawo­dowych. Nieuzasadnione są wszelkie wydatki na poprawę koniunktury, jak również na ochronę socjalną najuboższych grup społecznych. Pań­stwo powinno ograniczać swoją działalność do utrzymania porządku i bezpieczeństwa publicznego i stać na straży prawa, a zwłaszcza prawa prywatnej własności. W polemice z keynesistami podkreślał, że polityka pieniężna ban­ku centralnego jest ważniejsza i bardziej skuteczna niż polityka fiskal­na państwa. W 1956 r. ukazała się obszerna praca Friedmana - "Studia nad ilo­ściową teorią pieniądza", w której interpretuje on starą ilościową teorię pieniądza Irvinga Fishera z 1911 r. w duchu monetarystycznym. Opie­rając się na badaniach empirycznych na przykładzie Stanów Zjednoczo­nych, podkreślał występowanie ścisłego związku między ilością pienią­dza w obiegu a poziomem cen i stanem gospodarki. Uznał, że zmiany ilości pieniądza mają charakter autonomiczny, zaś zmiany cen i zmia­ny produkcji są skutkiem wzrostu podaży pieniądza. Wszelkie załamania w gospodarce amerykańskiej byty skutkiem niewłaściwej polityki pie­niężnej banku centralnego, występującego pod nazwą Federalny System Rezerw (FSR). Najlepszą polityką pieniężną jest ustalenie podaży pieniądza w tem­pie równym stopie wzrostu potencjalnego produktu krajowego brutto, powiększonej o przewidywaną umiarkowaną stopę inflacji. W zaleceniach praktycznych postulował on stalą stopę wzrostu po­daży pieniądza. Uzasadniał to ograniczeniem informacyjnym decyden­tów politycznych, niepewnością co do wielkości mnożników polityki pie­niężnej i fiskalnej oraz opóźnieniami w czasie między wzrostem poda­ży pieniądza a wzrostem cen. Wynikało to także stąd, iż Friedman był zdecydowanym przeciwnikiem dyskrecjonalnej (uznaniowej) polityki pie­niężnej. Wzrost inflacji w latach siedemdziesiątych spowodował znaczne za­interesowanie monetarystyczną teorią, która w niemałym stopniu przyczyniła się do odbudowania ideowych podstaw neoklasycznej ekonomii. Stanowiła ona nie tylko obronę prawa niewidzialnej ręki Adama Smi­tha, ale także obronę neoklasycznej teorii elastycznych cen i plac. W nurcie ekonomii keynesowskiej sformułowana została w 1958 r. krzywa Phillipsa. Alban William Phillips (1914-1975) na podstawie ba­dań empirycznych ustalił zależność między stopą inflacji a stopą bezro­bocia na przykładzie gospodarki brytyjskiej za okres od 1861 do 1957 r. Krzywa tych zależności o nachyleniu ujemnym sformułowana została na zasadzie wymienności trade off między stopą inflacji a stopą bezro­bocia. Opierając się na podstawowych założeniach ekonomii keynesow­skiej Phillips sugerował, że za pomocą polityki fiskalnej można zmniej­szyć stopę bezrobocia, ale za cenę pewnego zwiększenia stopy inflacji, i odwrotnie, można obniżyć stopę inflacji przez hamowanie wzrostu glo­balnego popytu, ale kosztem wzrostu bezrobocia. U podstaw tego key­nesowskiego rozumowania leżało założenie, że agregatowa krzywa po­daży nie jest położona poziomo, jak to pierwotnie sugerował Keynes, lecz jest nachylona dodatnio. Wówczas wzrostowi produktu krajowego brutto pod wplywem rosnącego popytu zawsze będzie towarzyszył jakiś wzrost cen rynkowych. Pod koniec lat sześćdziesiątych monetaryści wskazywali na brak em­pirycznych dowodów potwierdzających keynesistowską zasadę wymien­ności stopy inflacji ze stopą bezrobocia. Twierdzono, iż w krótkim okre­sie być może występuje tego rodzaju wymienność, ale na długą metę ta­kiej wymienności nie ma. Zgodnie z teorią M. Friedmana inflacja jest zjawiskiem czysto pie­niężnym i zależy jedynie od polityki podaży pieniądza realizowanej przez bank centralny. Bezrobocie nie ma żadnego bezpośredniego związku z inflacją. Jest to zjawisko naturalne, towarzyszące zawsze gospodarce rynkowej.

Teoria naturalnej stopy bezrobocia, sformułowana w 1968 r., była urealnieniem neoklasycznej teorii zatrudnienia. Ta ostatnia opierała się na założeniu, że mamy do czynienia z homogenicznym rynkiem pracy charakteryzującym się pełną informacją, doskonalą mobilnością i do­skonalą podzielnością czynników produkcji. Granicą opłacalnego zatrud­nienia było zrównanie się płacy realnej z krańcową produkcyjnością pra­cy. Ci pracownicy, którzy żądają wyższej płacy niż ich krańcowa produk­cyjność, pozostają dobrowolnie bezrobotnymi. Naturalna stopa bezrobocia wynika - zdaniem Friedmana - z nie­pełnej informacji zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców. W rzeczywistej gospodarce nie może nastąpić idealne dopasowanie po­pytu na pracę z jej podażą. Z bardzo różnych powodów ludzie zmienia­ją pracę, są przywiązani do miejsca zamieszkania, jak też nie posiadają odpowiednich kwalifikacji i wymaganego doświadczenia produkcyjnego. Z tych, jak i innych względów zgłoszona podaż pracy nie będzie pokrywała się z podażą zrealizowaną, zaś zgłoszony popyt na pracę także nie będzie pokrywa) się z popytem zrealizowanym. Ta różnica między wiel­kościami zgłoszonymi a wielkościami zrealizowanymi w dziedzinie za­trudnienia wyznacza wielkość naturalnego bezrobocia, które kształtuje się orientacyjnie w granicach 4-5% zasobów siły roboczej i mieści się w koncepcji pełnego zatrudnienia. Wynikał stąd wniosek, że rządy powinny powstrzymać się od keyne­sowskiego manipulowania popytem w celu likwidacji bezrobocia, bo­wiem naturalna stopa bezrobocia stanowi najniższy możliwy poziom ja­ki da się utrzymać bez inflacji w warunkach ogólnej równowagi. Upowszechnienie się monetaryzmu i rozwój ekonomii neoklasycz­nej przyczyni) się do pojawienia nurtu, zwanego nową ekonomią kla­syczną. Pierwotnie występowała ona pod nazwą teorii racjonalnych oczekiwań. Pojęcie to wprowadzi) w 1961 r. do literatury John E Muth (ur. 1930 r.). Rozwinął tę ideę i wprowadzi) do teorii ekonomii Robert E. Lucas (ur. 1937 r.). Na nowo zanalizował on wiele starych problemów z teorii ekonomii i wprowadzi) do ich interpretacji koncepcję motywacji pod­miotów decyzyjnych opartą na hipotezie racjonalnych oczekiwań. Wyciągną) stąd wiele ważnych wniosków dla polityki gospodarczej, któ­re różniły się zarówno od tych, jakie głosili keynesiści, jak i monetaryści. Inny wybitny przedstawiciel nowej ekonomii klasycznej, Robert J. Barro (ur. 1944 r.), zanalizował wpływ roli informacji na kształtowanie racjonalnych oczekiwań i wykazał, jak lepiej można zrozumieć zna­czenie pieniądza w przebiegu cyklu koniunkturalnego i ocenić skutecz­ność polityki monetarnej. Hipoteza racjonalnych oczekiwań jest prezentowana w literaturze w wielu wariantach. Przyjmuje się między innymi, że w kształtowaniu swoich przewidywań co do przyszłej wartości określonej zmiany mode­lu racjonalnie działające podmioty gospodarcze wykorzystują jak najle­piej wszelkie dostępne informacje o czynnikach, które - ich zdaniem - określają daną zmianę. Na przykład oczekiwana stopa inflacji jest uwarunkowana przez zbiór informacji dostępnych podmiotom gospo­darczym w okresie wcześniejszym, które mogą mieć wpływ na przyszłą inflację. Racjonalne oczekiwania nie oznaczają jednak, że podmioty gospo­darcze są w stanie dokładnie przewidywać przyszłość. Mogą one popełniać błędy w swych prognozach, gdyż dostępna informacja z reguły nie jest kompletna. Gdyby oczekiwania byty systematycznie mylne, wówczas podmioty wyciągałyby naukę ze swoich pomyłek i zmieniłyby sposób kształtowania oczekiwań. Ten kierunek analizy zdobywa coraz więcej zwolenników we współczesnej ekonomii. Zwraca się uwagę, że uznaniowe decyzje z zakresu polityki monetarnej i fiskalnej nie mają większej wartości ani teoretycz­nej, ani empirycznej, dopóki nie uwzględni się współzależnych sekwencji czasowych między zmiennymi ekonomicznymi. Przestrzega się również przed częstym zaskakiwaniem podmiotów gospodarczych nie przewidy­wanymi decyzjami. Na tej podstawie próbuje się rozważać przydatność tych modeli makroekonomicznych i ekonometrycznych, które przyjmu­ją stałość parametrów określających zachowania podmiotów gospodar­czych na rynku. Wprowadzenie czynnika racjonalnych oczekiwań do analizy ekono­micznej burzyło nie tylko modelowe myślenie neoklasyczne sugerujące natychmiastowe dostosowywanie się zjawisk do założonego stanu rów­nowagi, ale także podważało argumentację tych, którzy bronili interwen­cji państwa w działalność gospodarczą. Racjonalne oczekiwanie podmio­tów gospodarczych oznacza, że społeczeństwo jako całość nie da się łatwo "oszukać" i szybko wyeliminuje skutki nawet zaskakujących decyzji w sferze polityki fiskalnej czy też polityki monetarnej. Tak zwana tera­pia szokowa może przynieść tylko efekty doraźne, ale nie może stać się trwałym narzędziem do kierowania rozwojem gospodarczym. Podmioty gospodarcze formułują swoje oczekiwania na podstawie tej samej infor­macji, jaka jest dostępna dla czynników kształtujących politykę, i wobec tego działają tak, aby zneutralizować wszelkie systematyczne próby in­gerowania w gospodarkę. Można zatem stwierdzić, że teoria racjonalnych oczekiwań zrewo­lucjonizowali makroekonomię. Zwrócili ona uwagę, że w sferze działalności gospodarczej nie ma natychmiastowych dostosowań. Występu­je natomiast zawsze czasowe odroczenie efektu od nakładu, a w tych dostosowaniach często występują bariery i ograniczenia, zaś ich prze­zwyciężanie pociąga za sobą określone koszty społeczne. Krytycy zwracają uwagę, że w tym rozumowaniu nie uwzględnia się występowania nierówności informacyjnej między tymi, którzy tworzą po­litykę, a prywatnymi podmiotami gospodarczymi. Politycy z reguły ko­rzystają z przywileju lepszych informacji. Natomiast podmioty gospodar­cze muszą ponieść określone koszty przerobu uzyskanych informacji i mogą uzyskiwać nadmiar sprzecznych informacji. Ta sytuacja bardzo osłabia argumentację zwolenników teorii racjo­nalnych oczekiwań, zgodnie z którą polityka fiskalna państwa lub poli­tyka pieniężna banku centralnego będzie szybko zneutralizowana przez zachowanie się podmiotów gospodarczych. Oczekiwania mogą kształtować się racjonalnie, a mimo to kierowanie popytem lub regulowanie po­dażą pieniądza może wywierać trwały wpływ na realne procesy gospo­darcze. Można oczywiście założyć, że jeśli znamy prawdziwą teorię, to na jej podstawie możemy postępować racjonalnie. W rzeczywistości nikt nie jest w stanie przewidzieć, co zdarzy się w przyszłości, i wobec tego trudno jest znaleźć właściwą teoretyczną odpowiedź, jak racjonalnie po­stępować. Mimo formułowanych zastrzeżeń, teoria racjonalnych oczekiwań stula się hipotezą roboczą niemal wszystkich teoretyków makroeko­nomii. W odpowiedzi na krytykę keynesizmu przez nową szkolę klasyczną w latach osiemdziesiątych zaczął rozwijać się nurt nowej ekonomii key­nesowskiej. Chcąc bardziej skutecznie przeciwstawić się ofensywie no­wej ekonomii klasycznej, przedstawiciele nowej ekonomii keynesowskiej położyli główny nacisk na budowę modeli agregatowych opartych na lep­szych podstawach mikroekonomicznych. Ideę niedoskonale] konkuren­cji Joan V Robinson wykorzystali do analizy niedoskonałości rynku to­warowego i rynku pracy. W przeciwieństwie do nowej ekonomii klasycz­nej, która zakłada szybkie dostosowanie się cen i plac do warunków równowagi popytu i podaży, uzasadniają powolny proces dostosowywa­nia się cen i plac do potrzeb zrównoważenia rynków. Równocześnie wy­kazują, że nowoczesny keynesizm jest szkołą myślenia podatną na hipo­tezę racjonalnych oczekiwań. Ogólnie można stwierdzić, że trwale utrzymywanie się wysokiego bezrobocia w Europie w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych powoduje ciągłą aktualność i wiarygodność teorii i praktyki. Jest jeszcze za wcześnie, aby w wykładzie historii myśli ekonomicz­nej podejmować próbę bardziej rozwiniętej oceny najnowszych nurtów w ekonomii neoklasycznej i neokeynesowskiej. Dyskusje na tematy fluk­tuacji, zatrudnienia, sztywności i elastyczności cen i plac oraz roli pie­niądza w gospodarce toczą się na bardzo wysokim szczeblu naukowej abstrakcji, trudno dostępnej na szkolnym poziomie nauczania ekonomii. Warto w tym miejscu odnotować, że keynesizm w jego różnych od­mianach cieszy się tradycyjnie znacznie większą popularnością wśród ekonomistów angielskich. Wśród ekonomistów amerykańskich dominu­ją wyraźnie różne nurty wywodzące się ze szkoły neoklasycznej. Pierw­si są mniej przekonani do zalet mechanizmu cenowego (market failure - zawodność rynku) i dlatego popierają interwencję państwa, zwłaszcza w obszarze polityki fiskalnej. Drudzy natomiast wykazują najwyższą efek­tywność cenowego mechanizmu alokacji i przeciwstawiają się interwen­cji państwa (goverrcment failure - zawodność rządu). Niektóre konstrukcje najnowszych teorii zakładają sztuczne lub wręcz świadomie fikcyjne warunki, w jakich podmioty gospodarcze do­konują aktów wyboru. Budowane modele są często bardziej podporząd­kowane rygorom matematycznego ujęcia niż potrzebom rozsądnego wy­jaśnienia zjawisk i procesów ekonomicznych. Budowanie modeli traktu­je się jako cel sam w sobie, zaś sztucznie zakładane gospodarki uznaje się często za narzędzie służące do pokazywania jakiejś nowej techniki modelowania. Jedni oceniają to jako przejaw nadmiernego formalizmu, prowadzą­cego do kryzysu w ekonomii, inni natomiast - nie bez racji - wskazują, że zwiastuje to nowy wyższy etap rozwoju ekonomii, prowadzący do lep­szego poznania złożonego procesu gospodarowania dzięki coraz dosko­nalszym narzędziom ekonomicznej analizy.

14. CZEGO NAUCZA NAS HISTORIA.

Historia myśli ekonomicznej naucza nas przede wszystkim pokory wo­bec niezwykle] złożoności zjawisk ekonomicznych, ciąglej zmienności warunków gospodarowania, wpływu czynników psychologicznych na de­cyzje producentów i konsumentów, nieprzewidywalności przyszłości oraz braku możliwości dokonywania eksperymentów potwierdzających lub zaprzeczających duszności określonych hipotez teoretycznych. W działalności gospodarczej nie ma zjawisk jednoprzyczynowych. Podejście jednoprzyczynowe zawsze prowadzi do fałszywych wniosków i utrudnia lub wręcz uniemożliwia skuteczne rozwiązanie określonych problemów. Niezwykle trudno jest zbudować model teoretyczny, który uwzględniałby rozlegle powiązania funkcjonalne i przyczynowo-skutko­we między różnymi zjawiskami ekonomicznymi. Dlatego od samego po­czątku narodzin teorii ekonomii w szerokim zakresie posługiwano się upraszczającymi założeniami, wyrażanymi klauzulą ceteris paribus. Bez założeń upraszczających nie można formułować teorii, która uogólniałaby określony mechanizm ekonomiczny lub sposób zachowania się różnych podmiotów gospodarczych. Pozostaje wówczas zwykły opis lub informacja o przebiegu pewnych zjawisk pozbawiona walorów ogól­ności. W ekonomii klasycznej dominował jeszcze historyczny i instytucjo­nalny opis, chociaż już z wyraźnymi próbami modelowego uogólnienia, jak np. tablica ekonomiczna Franroisa Quesnaya czy też model makro­proporcji podziału dochodu narodowego Davida Ricarda pomiędzy trzy czynniki produkcji. Ekonomiści neoklasyczni z końca XIX i początku XX w. stosowali matematykę w mikroekonomii tylko w niewielkim stopniu. Mimo to zdołali oni, dzięki ścisłości matematycznej, ujawnić różne niekonsekwencje i logiczne błędy w literackim rozumowaniu klasyków i przyczynić się w ten sposób do znacznego postępu w budowaniu ściślej teorii ekonomii. Leon M. Walras doszedł do wniosku, że jedynym sposobem rozsze­rzenia argumentacji z równowag cząstkowych na równowagę ogólną jest zastosowanie bardziej skomplikowanej matematyki. Bez jej użycia nie można byłoby zrozumieć złożonych współzależności równowagi ogólnej i pozostałoby jedynie przypuszczenie, że tak funkcjonuje cala gospodar­ka. Dzięki zastosowaniu aparatu matematycznego Walras stworzył lo­gicznie sprawny system i wykazał, że jest on w stanie zapewnić nie tyl­ko efektywną alokację zasobów, ale i sprawiedliwy podział. Położył on jednak zbyt duży nacisk na matematyczną formę prezentacji kosztem zawartości merytorycznej. Posługując się założeniami doskonalej kon­kurencji, usiłował niejako dostosować rzeczywistość do swego modelu, a nie model do rzeczywistości. Czołowi przedstawiciele szkoły historycznej i instytucjonaliści, roz­czarowani zbyt abstrakcyjnym charakterem rozważań, chcieli wyelimi­nować teorię z ekonomii i położyli główny nacisk na historię i instytu­cje. Wprowadzili oni w ten sposób ekonomię w nurt rozważań literac­kich i mimo iż kierowali się tzw. zdrowym rozsądkiem, nie wywarli wielkiego wpływu na rozwój nauk ekonomii. Karol Marks i jego zwolennicy nie potrzebowali posługiwać się ma­tematyką, bowiem ich uwaga kierowali się na obalenie kapitalizmu, a nie jego usprawnienie. Chodziło im raczej o literackie oddziaływanie na uczucia i stany emocjonalne czytelników i słuchaczy, a nie o precy­zję i ścisłość analizy mającej moc matematycznego dowodu. John M. Keynes od początku był nastawiony na politykę gospodar­czą. Interesowało go bowiem nie samo abstrakcyjne myślenie, ale moż­liwość zastosowania teorii do praktyki. Jego zdaniem, cały dorobek neo­klasycznej ekonomii był zbudowany na logice dedukcyjnej, wyprowadzo­nej z wzajemnie ze sobą powiązanych i starannie sformułowanych założeń. Dzięki tym założeniom stworzono logikę racjonalnego gospo­darowania ograniczonymi środkami, z której nie wynikały żadne prak­tyczne wskazówki. Diagnoza była tak jednostronnie optymistyczna, że nie wynikały z niej żadne zagrożenia dla systemu kapitalistycznego, a zatem żaden program terapii nie znajdował teoretycznego uzasadnienia. Dla Keynesa rzeczywistość gospodarcza lat trzydziestych stanowili uzasadnienie w wyborze założeń, które pozwoliły mu zbudować opiso­wą makroekonomiczną teorię równowagi ogólnej przy różnym stopniu wykorzystania zasobów kapitału i pracy. Mimo dobrej znajomości ma­tematyki, Keynes posługiwał się nią w elementarnym zakresie. Od czasów Adama Smitha aż do czasów Keynesa, przez całą orto­doksyjną ekonomię przewijali się myśl, że poziom działalności gospo­darczej i tempo jej wzrostu są wyznaczane przez czynniki realne, gdyż ilość pieniądza nie wywiera wpływu na poziom produkcji i zatrudnienia. Neutralna rola pieniądza w gospodarce narodowej miała wyrażać się w tym, że bank centralny może zmieniać jedynie wielkości nominalne za pośrednictwem odpowiedniej polityki pieniężnej, ale nie może zmie­nić wielkości realnych. J.M. Keynes wykazał, że gospodarka rynkowa jest immanentnie nie­stabilna i normalnym wynikiem automatycznego funkcjonowania rynku nie jest pełne zatrudnienie i optymalne wykorzystanie zasobów produk­cyjnych, lecz kształtowanie się równowagi na poziomie niższym od peł­nego wykorzystania wszystkich czynników produkcji. Dlatego swoje za­interesowania skoncentrował na roli wydatków inwestycyjnych, polityce fiskalnej, polityce pieniężnej, stopie procentowej itp. oraz ich wpływie na wzrost produkcji i zatrudnienia. W ten sposób ekonomia keynesow­ska otworzyli szeroko wrota do badania i rozwiązywania praktycznych problemów za pomocą bardziej nowoczesnych metod i narzędzi niż te, jakie zdołał w swojej pierwotnej wersji wypracować Keynes. Nowatorskie myśli ekonomiczne nie są ani łatwo, ani szybko przyj­mowane przez środowisko wykształcone na starej neoklasycznej doktry­nie. Literacka forma wykładu nie trafiała do przekonania starszej gene­racji uczonych i niewiele pomogły popularyzatorskie zabiegi Joan V Ro­binson, która do końca swego długiego życia zwalczała neoklasyczny formalizm z pozycji realistycznej teorii Keynesa. Dopiero najwybitniej­si zwolennicy Keynesa zdołali utrwalić jego pozycję w nauce ekonomii dzięki zastosowaniu neoklasycznych technik do analizy problemów przez niego postawionych. Dokonała się w ten sposób synteza ekonomii neo­klasycznej z keynesowską, co przyczyniło się do znacznego rozwoju teo­rii ekonomii po II wojnie światowej. Od lat sześćdziesiątych ortodoksyjna ekonomia neoklasyczna typu marshallowskiego jest coraz bardziej zastępowana przez nową szkolę klasyczną, która w miejsce założeń doskonalej konkurencji wprowadza do analizy niedoskonałą informację i wynikającą stąd niepewność przy podejmowaniu decyzji. To wymagało zastosowania technik analizy opar­tych na teorii prawdopodobieństwa, teorii gier, teorii zbiorów oraz na rachunku wielowariantowym. Stopień matematyzacji niektórych dzia­łów teorii ekonomii jest już tak wysoki, iż mówi się nawet o dokonują­cej się rewolucji formalistycznej. Gubi się ona często w subtelnych szcze­gółach i traci rozeznanie, co jest istotne, a co nie jest, co może być prak­tycznie użyteczne, a co stanowi jedynie erudycyjny popis uczonego w celu uzyskania awansu naukowego i podbudowania swojego autory­tetu w środowisku. Rozwiązuje się wiele problemów bardziej pod kątem potrzeb matematyki, a nie rzeczywistości. Historia myśli ekonomicznej dowodzi, że ekonomia może być upra­wiana na dość wysokim i na niskim szczeblu abstrakcji. Praktyczna uży­teczność ekonomii nie pochodzi z jej szczebla wysokiego, ale z jej szcze­bla niskiego. Z tego jednak nie wynika, aby można było zrezygnować z wysokiego szczebla abstrakcji, chociażby z tego względu, że jest on do­skonalą szkołą ścisłego i logicznie uporządkowanego myślenia na tema­ty ekonomiczne. Jego słabością jest nie tylko brak bezpośredniego związ­ku z realnymi faktami, ale i to, że staje się on coraz bardziej hermetycz­ny, dostępny jedynie dla wtajemniczonych, a niedostępny dla szerokiego odbiorcy, który nadal oczekuje od teorii ekonomii bardziej praktycznych wskazówek, jak działać, jak poruszać się w świecie rosnącej niepewno­ści i ryzyka w działalności gospodarczej. Być może użyteczność sformalizowanego do granic możliwości nur­tu współczesnej ekonomii polega na tym, że zmusza do takiego wysiłku intelektualnego i tak rozwija wyobraźnię ekonomisty w obszarze złożo­nych związków i współzależności, iż znacznie swobodniej porusza się on wówczas w kręgu problemów praktycznych, które będzie musiał codzien­nie w swojej pracy rozwiązywać. Historia myśli ekonomicznej uczy nas relatywistycznego podejścia do aktualnego stanu wiedzy ekonomicznej. Jej rozwój nie jest procesem przechodzenia od fałszu do prawdy, bo i współczesny stan wiedzy eko­nomicznej nie jest wyrazem osiągnięcia prawdy absolutnej. Nie jest tak, że prawda raz odkryta jest prawdą uniwersalną, podważającą inne stwierdzenia. Żadne sformułowania nie są absolutnie prawdziwe i żad­ne uogólnienie nie obowiązuje raz na zawsze. Mimo tego relatywizmu w poznawaniu prawdy, historia myśli ekonomicznej pokazuje, jak na przestrzeni ostatnich dwustu lat były doskonalone narzędzia analitycz­ne, dzięki którym znacznie lepiej rozumiemy system gospodarki rynko­wej niż kiedykolwiek przedtem i bardziej wiążemy osiągnięty dorobek ekonomii z normatywnymi celami społeczeństwa. Gdyby wiedza ekono­miczna nie była użyteczna, nie istniałoby tak duże i wciąż rosnące za­potrzebowanie na dobrze wykształconych ekonomistów. Powinniśmy sobie zdawać sprawę z tego, że teorie ekonomiczne są tylko przypuszczeniami. Pozwalają one ekonomistom spekulować o tym, co może się zdarzyć w określonych warunkach. Jeśli zakładamy warun­ki doskonalej konkurencji, wówczas wszystko daje się łatwo i precyzyj­nie przewidzieć i ustalić. W warunkach konkurencji niedoskonałej przy­szłość nie jest w pełni przewidywalna i wybory oraz decyzje nie podda­ją się jednoznacznym osądom. Przegląd historycznego dorobku myśli ekonomicznej w pełni po­twierdza ogólną prawidłowość rozwoju każdej dyscypliny naukowej. No­we teorie nie powstają w próżni. Wyrastają one z określonych warun­ków i nawiązują w mniejszym lub większym stopniu do poprzedniego stanu wiedzy. Dlatego w formułowaniu nowych idei ich twórcy zawsze są dłużnikami swoich poprzedników. Stąd wypływa ogólny wniosek, że lepiej jest zawsze znać swoje dziedzictwo intelektualne niż przypuszczać, że to wszystko, co dzisiaj wiemy o gospodarce rynkowej, zostało stwo­rzone w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Chciałbym na zakończenie stwierdzić, że w tym historycznym spo­rze o interpretacje zjawisk ekonomicznych, o stopień sprawności samo­regulujących mechanizmów rynkowych i dopuszczalny zakres aktywnej polityki państwa racja nie leży w sposób jednoznaczny po określonej stronie. Można darzyć większym lub mniejszym zaufaniem określony kierunek, określoną szkolę, czy też nurt myślowy, ale nie należy zapo­minać, że do rozwoju nauki niezbędne są różne ujęcia. Nie można w czasie studiów ekonomicznych zadowalać się wąskim, praktycznym podejściem, bo to oznaczałoby uprawianie rzemiosła, a nie nauki. Hi­storia wielu nauk dowodzi, że z badań podstawowych, prowadzonych na bardzo wysokim szczeblu abstrakcji, rodziły się w przyszłości bardzo praktyczne rozwiązania, bo jak ktoś kiedyś powiedział - nie ma nic bar­dziej praktycznego niż dobra teoria.

Szukasz gotowej pracy ?

To pewna droga do poważnych kłopotów.

Plagiat jest przestępstwem !

Nie ryzykuj ! Nie warto !

Powierz swoje sprawy profesjonalistom.

0x01 graphic



Wyszukiwarka