Msza święta dla dzieci
Tak się przyzwyczaiłem do Mszy świętej w języku ojczystym, że nie chciałbym już wracać do Mszy łacińskiej, choć był czas po Soborze, że miałem wielki żal w sercu do biskupów i papieża, którzy na Soborze zdecydowali się na te zmianę. Moje dzieci przepadają w Mszą. dziecięcą, podczas której Śpiewają pieśni, a jednocześnie gestykulują, co toczy je bardziej z tajemnicą Ołtarza. Mamy zacnych księży. Tylko jeden z nich sili się jeszcze na cos nowego, wplata stówa, które raz śmieszą, raz drażnią. Czy mu tak wolno?
Czas tzw. eksperymentacji liturgicznej, czyli wprowadzania pewnych słów, gestów, które miały ożywiać liturgię mszalna, w zasadzie się skończył. Ojciec Święty Jan Paweł II nieraz zwracał się na ten temat do duchowieństwa. Dziś nie chodzi już o to, by wynaleźć "coś nowego"; chodzi raczej o to, by solidnie wypełnić przepisy ustalone przez władzę kościelna. Biorąc jednak pod uwagę specyficzne warunki, np. Mszę dla dzieci, kapłan pragnie uwypuklić gorliwość dzieci i ułatwić im wyrażenie tej gorliwości, w sposób spontaniczny, w atmosferze rodzinnej, radosnej. W każdej Mszy świętej Jezus jest z nami, ze swoimi uczniami, ze swoim Kościołem. Stąd płynie radość z Jego obecności, radość wiary. Jezus chce naszym sercem kochać, naszymi dłońmi pomagać, naszym życiem żyć. Eucharystia Mu to umożliwia. Dzieci dobrze to czują.