07 Księga Wiedzy


Rozdział 7

Księga Wiedzy

1. Nie mit, a historia

Jednym z poważniejszych ograniczeń gier RPG osadzonych w realiach fantasy jest brak wiedzy o tym, jak wyglądało życie przed wiekami. Aby zapobiec problemom, poniżej prezentujemy kompendium wiedzy dotyczącej minionych epok. Ograniczamy się w nim jedynie do spraw znanych z naszej dobrej Ziemi - można je zatem potraktować jako wyśmienite źródło wiedzy historycznej. Te informacje przydadzą się nie tylko podczas Gry!

Poszczególne światy mogą oczywiście różnić się poziomem zaawansowania technologicznego. Mogą też rozwijać się w sposób nietypowy. Nie zapuszczamy się jednak na te rozległe wody; zostawiamy je opisom światów.

2. Jazda konna

Polskie konie i polska jazda szczycą się piękną i  długą tradycją. Ponieważ zaś koń jest nieodłącznym przyjacielem poszukiwacza przygód, (ponoć czasem bywa potrzebniejszy od królestwa), powiedzmy sobie o nim kilka słów.

Przed epoką króla Karola Wielkiego (VIII wiek) konie, choć znane, rzadko używane były w bitwach. Jeźdźcy byli zazwyczaj zwiadem, ewentualnie walczyli z konia tylko w pierwszych chwilach zmagań, a potem kontunuowali na piechotę. Powód był prosty: kiepskie siodła. Dopiero wynalezienie gdzieś na dalekim wschodzie strzemienia umożliwiło pełne wykorzystanie konnicy. Bez niego nie byłoby zakutych w stal rycerzy, którzy władali Europą przez cały okres średniowiecza.

Jak „posługiwać się” koniem?

Ogólnie rzecz biorąc, konia podkuwa się co 4 - 6 tygodni, podcinając przy tym zawsze pazura. Dawni kowale wykonywali i jedno, i drugie. Karmi się konia często, a niewiele, zwykle sianem, ale również owsem, otrębami, owocami okopowymi i sieczką. Przysmakiem jest koniczyna. Po posiłku koń nie powinien natychmiast ruszać w jazdę.

Konie, nawet te uznawane za „mądre”, bywają nieprzewidywalne. Dlatego należy dawać im bez przerwy odczuć swoją obecność, dotykiem lub mową. Konia prowadzi się zwykle idąc przy jego łopatce i trzymając krótko uwiąz. Żeby podnieść końską nogę i nie oberwać przy okazji, najlepiej obrócić się twarzą w tył (w stosunku do konia) i przesunąć ręką od góry w dół kończyny.

A oto jak wygląda dosiadanie wierzchowca: najpierw należy sprawdzić, czy strzemiona są odpowiednio podciągnięte i czy przy siodle jest popręg i czaprak. Następnie kładziemy siodło na kłąb i przesuwamy w tył, z włosem. Podpinamy popręg i podciągamy go po trochu z lewej i prawej strony. Następnie zapinamy uzdę. Pozostaje wsiąść i równo trzymać wodze.

W czasie jazdy, jeżeli koń stanie dęba, nie powinno się ciągnąć za wodze, natomiast wskazane jest jak najszybciej przejść do biegu. Jeżeli koń poniesie (zwykle powodem jest hałas lub gwałtowny ruch), nie ma co ciągnąć za wodze. Właściwie niewiele można zrobić. Najlepiej spróbować zataczać coraz mniejsze kółka.

Powinno się jeździć w postawie wyprostowanej - pochylenie się do przodu i trzymanie się grzywy, zwłaszcza podczas galopu, obciąża mocno przód konia.

Najwolniejsza jazda to jazda stępa (do ok. 8 km/h). Szybszy jest kłus (ćwiczebny lub anglezowany, czyli z podskakiwaniem), a bardzo prędka jazda to galop. Najszybszym rodzajem galopu jest cwał.

O hodowlach i podgatunkach koni można by pisać wiele. Dla poszukiwaczy przygód istotna jest jedynie wiadomość, że dobry koń bojowy to zupełnie inne zwierzę niż szkapa do pługa. Nie tylko szkolenie jest inne (jeśli w wypadku szkapy można mówić o szkoleniu), ale również budowa, możliwości fizyczne i wygląd. No i cena.

Ogiery czasami się kastruje, by nie były drażliwe: takie końskie eunuchy to wałachy. Klacze skrzyżowane z ogierami osła to muły. Muły przeważnie są niepłodne.

A oto kilka terminów związanych z rzędem jeździeckim, żebyśmy wiedzieli, co znaczy „kupić konia z rzędem”:

siodło - jest zbudowane z łęku przedniego i tylnego oraz siedziska, pod które podłożony jest czaprak (podbicie) i poduszki podbicia. Rusztowanie siodła nazywane jest terlicą. Siodło mocowane jest na grzbiecie za pomocą popręgu. Po usadowieniu się w siodle jeździec wsuwa stopy w strzemiona, które połączone są z siodłem przy pomocy rzemieni zwanych puśliskami. Czynność siodłania inaczej nazywamy okulbaczeniem konia.

uzda - składa się z nagłówka, naczółka, paska policzkowego, podgardla, nachrapnika, wędzidła (kiełzna) i wodzy (cugli). Nagłówek reguluje położenie kiełzna w pysku. Naczółek i podgardle sprawiają, że uzda nie przesuwa się do przodu ani do tyłu. Pasek policzkowy łączy nagłówek z kółkiem kiełzna. Nachrapnik wspomaga działanie kiełzna, a kiełzno (wędzidło) i wodze pozwalają koniem kierować. Są różne rodzaje wędzideł, jedne łagodniejsze, inne bardziej przykre dla konia.

Współczesna uzda

0x01 graphic

© Fot. Nick Beitner (www.horses.co.uk)

derka - koc dla konia. Też ma popręg. Zakłada się ją, gdy jest zimno, gdy koń jest spocony, zmęczony, gdy pada deszcz itp.

grzebień do grzywy - przydatny, czemu nie.

szczotka - zwykle typowa, włosiana; oprócz niej używa się też często zwykłej trawy lub siana.

zgrzebło - rodzaj drucianej szczotki do czyszczenia zwykłych szczotek włosianych, rzadziej samych zwierząt.

pędzel i tłuszcz do kopyt - natłuszczanie zapobiega łamaniu kopyta.

kopystka - świder z uchwytem do wydłubywa-nia brudu z kopyt

kantar - uzda bez wędzidła, z uchwytem do zakładania łańcucha (służy m.in. do uwiązywania na noc).

uwiąz - linka do prowadzenia konia.

ostrogi - metalowe elementy na butach, którymi spina się konia, by biegł szybciej. Paskudztwo.

palcat - rodzaj biczyka do poganiania konia. Też nic przyjemnego.

A oto niektóre maści końskie.:

Od frontu: koń kary, siwy jabłkowity, izabelowaty.

0x01 graphic

© Fot. Krzysztof Jarczewski (www.jarczewski.pl)

kary (karosz) - koń maści jednolicie czarnej.

siwy (siwek) - koń jasnej maści.

Siwek

0x01 graphic

© Fot. Krzysztof Jarczewski (www.jarczewski.pl)

skarogniady - koń czarny, tylko miejscami nieznacznie jaśniejszy.

Koń skarogniady

0x01 graphic

© Fot. Krzysztof Jarczewski (www.jarczewski.pl)

gniady (gniadosz) - koń o maści brązowej (jak kasztan), ale z czarną grzywą, ogonem i czarno podpalanymi nogami.

Gniadosz

0x01 graphic

© Fot. Krzysztof Jarczewski (www.jarczewski.pl)

bułany (bułany, bułanek) - koń o maści jasnej, piaskowej. Ma czarną grzywę i ogon. Powinien też mieć czarne podpalania nóg.

dereszowaty (deresz) - koń z domieszką włosów białych w sierści; może być gniado-dereszowaty, kasztanowo-dereszowaty lub karo-dereszowaty.

jabłkowity - koń tarantowaty (zwykle siwy), którego plamy wielkości jabłka.

Koń jabłkowity

0x01 graphic

© Fot. Krzysztof Jarczewski (www.jarczewski.pl)

izabelowaty - koń o maści jasnej, piaskowej. Ma białą grzywę i ogon. Inaczej: palomino.

Koń izabelowaty

0x01 graphic

© Fot. Roman Rusavsky (www.7art-screensavers.com)

kasztanowaty (kasztan) - koń o maści brązowej (w różnych odcieniach) i takiejże grzywie.

Kasztan

0x01 graphic

© Fot. Nick Beitner (www.horses.co.uk)

tarantowaty (tarant) - koń o białej sierści z mnóstwem drobnych, brązowych plamek. Koń cętkowany ciemniej to koń dropiaty; koń cętkowany bardziej rudo to koń hreczkowaty.

Tarant

0x01 graphic

© Fot. www.thepetprofessor.com

srokaty (srokacz) - koń tej maści ma wielkie, nieregularne czarne lub brązowe łaty - taki lepszy model krowy...

Srokacz

0x01 graphic

© Fot. Nick Beitner (www.horses.co.uk)

Na koniec, krótko o używaniu koni do celów innych niż jazda wierzchem.

Koń jako pierwowzór traktora był używany już w II tysiącleciu p. n. e. Zaprzęgano konie głównie do ciągnięcia lekkich wozów. W tej funkcji koń czasem zastępował wcześniejszego woła. Nie wyparł go jednak, bo pomimo zamiany zwierzęcia, przez długi czas pozostawiono jarzmo dostosowane do budowy woła, przez co konie nie nadawały się do cięższych prac. Dopiero w V wieku naszej ery w Chinach wynaleziono chomąto, dzięki czemu koń stał się zwierzęciem znacznie bardziej wydajnym. Do Europy zaprzęg z chomątem dotarł z początkiem IX wieku i powoli zyskał na popularności.

Czasami zamiast chomąta nakładano prymitywniejszą szleję, to znaczy uprząż złożoną tylko z napierśnika i nakarcznika, połączonych ze sobą i z dyszlem (dyszel to rodzaj drągu umocowanego do przedniej części pojazdu i umożliwiającego kierowanie większą ilością zwierząt).

3. Zielarstwo

Sztuka zielarstwa (fitoterapia) jest jedną z bardziej cenionych i trudnych umiejętności. Obejmuje wiedzę o wyglądzie i zastosowaniu roślin, o tym, które ich części i kiedy zbierać, wreszcie o tym, jak zebrane ingrediencje przyrządzić: czy stosować jako okład, kąpiel, płukankę, inhalację, napar, wywar, wyciąg, nalewkę czy jeszcze jakoś inaczej. Poza tym, wiedza o ziołach to nie tylko wiedza o uzdrawianiu, to także sztuka sporządzania trucizn i napojów odurzających. Poniżej przedstawiamy - doprawdy szczątkowy - zarys wiedzy o pospolitych lekach naturalnych z naszego otoczenia; opisy różnych światów fantasy mogą go wzbogacić o różne inne, zwykłe lub niezwykłe zioła.

Uwaga! Opisy są zbyt uproszczone, żeby próbować stosować te zioła poza grą! Niektóre z ziół - a nawet wszystkie - w nieodpowiednich ilościach mogą okazać się trujące. Część z nich jest też pod ochroną.

aloes - wyciąg jest dobry na przeczyszczenie. Pomaga też utrzymać „formę”. Zbiera się latem. Najlepiej stosować z kłączem perzu.

babka lancetowata - pomaga na zranienia (zatrzymuje krwotok, przyspiesza gojenie). Dobra przy chorobie żołądka. Zbierać późną wiosną i przez całe lato.

Babka lancetowata

0x01 graphic

© Fot. Tomasz Oleksy (mail: 0x01 graphic
)

bez czarny - owoc dobry na przeczyszczenie. Kwiat pomaga przy przeziębieniu i temperaturze. Kwiat zbiera się w czerwcu, owoce późną jesienią.

brzoza - napar z liści jest dobry przeciw gorączce i przeziębieniom. Liście zbiera się w kwietniu i maju. Kora brzozy bywa składnikiem naparów odtruwających.

czarna jagoda - owoc hamuje biegunkę. Sierpień - październik.

dąb - okłady z kory są dobre na ranę. Napar z kory pomaga przy biegunce. Dostępne przez cały rok, ale najlepiej zbierać w marcu i kwietniu.

dziewięćsił bezłodygowy - uważany był niegdyś za panaceum na wszystkie choroby. Rzeczywiście, odwar lub nalewka z korzenia ma silne działanie bakteriobójcze, moczopędne i napotne; pomaga w zaburzeniach trawienia, biegunkach. Zewnętrznie stosowany jest na grzybicę.

Dziewięćsił bezłodygowy

0x01 graphic

© Fot. Antoni Mielnikow (www.atlas-roslin.pl)

dzika róża - owoce (sok) działa przeciwgorączkowo i pomaga na przeziębienia. Wrzesień i październik.

dziurawiec - zewnętrznie na rany, także przy przeziębieniach, schorzeniach pokarmowych. Można używać jako naparu, okładu, do płukania gardła. Zbiera się kwitnące ziele, najlepiej górną część. Od czerwca do sierpnia.

Dziurawiec

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański (www.wolf-5.suwalki.com.pl)

glistnik jaskółcze ziele - bardzo silne ziele; stosowane m. in. do usuwania brodawek lub na przewlekły kaszel. Najlepsze właściwości ma roślina świeża. Kwitnące ziele zrywa się bardzo ostrożnie (sok jest żrący). Napar z pół łyżeczki ziół na szklankę 2 razy dziennie. Zrywać od kwietnia do sierpnia.

głóg - kwiat jest dobry na serce. Zbieramy późną wiosną.

jałowiec - owoc pomaga na nerki i wątrobę. Zbieramy jesienią.

jemioła - wywar dobry na krzepnięcie krwi. Ziele jemioły - na serce. Zbieranie w styczniu, lutym, marcu.

kozłek lekarski - uspokaja i usuwa zmęczenie. Najlepszy jest napar z łyżeczki ziół (sproszkowanego korzenia zebranego we wrześniu - październiku).

krwawnik - dobry na krzepnięcie krwi (tamuje ciągłe krwotoki, np. z nosa); na poprawną menstruację, na wątrobę. Dostępne od sierpnia do października włącznie.

lipa - kwiat jest dobry na żołądek, przeciw gorączce i przeziębieniom. Czerwiec i lipiec.

mak - środek przeciwbólowy, narkotyczny. Mak ma nasiona w sierpniu i wrześniu.

maliny - sok dobry na przeziębienie i gorączkę. Lipiec - wrzesień.

mięta - roślina o metrowej wysokości, przy roztarciu liści palcami wydziela zapach miętowy. Zbieramy w czerwcu i lipcu. Do odkażania ran, likwiduje (jako napar) bezsenność, nadaktywność, nerwowość itd., pomaga przy bólach żołądka i brzucha, jednocześnie przeczyszczając, choć działa raczej regulująco i może też być stosowana przy biegunce.

Mięta

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański (www.wolf-5.suwalki.com.pl)

naparstnica - napar lub nalewkę z liści (w minimalnych ilościach!) stosuje się w chorobach serca i krążenia. Przedawkowana naparstnica zabija. Lepiej używać głogu lub konwalii (choć i one są bardzo trujące!). Od czerwca do sierpnia.

Naparstnica zwyczajna

0x01 graphic

Naparstnica purpurowa

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański © Fot. Katarzyna Podhajska

(www.wolf-5.suwalki.com.pl) (www.karkonosze.info.pl)

nostrzyk żółty - zewnętrznie na rany (lekko powstrzymuje krzepnięcie i tym sposobem ułatwia wyciek jadów). Kwiat znajdziemy od czerwca do sierpnia.

Nostrzyk żółty

0x01 graphic

© Fot. Antoni Mielnikow (www.atlas-roslin.pl)

orzechy - dobre na sklerozę, ale nie liczmy na cuda.

perz - kłącze dobre na przeczyszczenie. Dostępny od wiosny aż po jesień.

pierwiosnek lekarski - nie mylić ze zwykłym! Można zbierać kwiaty (bez kielicha) w kwietniu lub czerwcu albo kłącza (jesienią). Napar pomaga na kaszel: z kwiatów do dziesięciu łyżeczek dziennie, a z kłączy do trzech (są silniejsze). Suszyć szybko w przewiewnym miejscu.

Pierwiosnek lekarski

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański (www.wolf-5.suwalki.com.pl)

piołun - wywar pomaga na żołądek i wątrobę. Smakuje paskudnie. Można zbierać od późnej wiosny do wczesnej jesieni.

podbiał - na bóle gardła, zwykle 3 filiżanki naparu dziennie; ew. do płukania gardła. Liście lub liście z kwiatami można zebrać w kwietniu i na początku maja.

Podbiał

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański (www.wolf-5.suwalki.com.pl)

pokrzywa - liście pomagają na wątrobę, hamują krwawienie, pomagają w biegunce i przy łysieniu; działają moczopędnie. Oparzenia przeciwdziałają rozwojowi reumatyzmu. Można zbierać od późnej wiosny do wczesnej jesieni.

Pokrzywa

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański (www.wolf-5.suwalki.com.pl)

poziomka - liście pomagają na nerki. Znajdziemy ją od czerwca do sierpnia.

rumianek - napar z kwiatów pomaga na żołądek, nadaktywność, bezsenność itp. (uspokaja), przeciw biegunce, przeciw gorączce i przeziębieniom. Wchodzi w skład odtrutek. Łatwo ją pomylić z bezużyteczną maruną. Maj i czerwiec.

Maruna bezwonna - od leczniczego rumianku

najlepiej odróżnić ją po zapachu

0x01 graphic

© Fot. Maciej Romański (www.wolf-5.suwalki.com.pl)

szalej - (cykuta) może spowodować przypływ szaleństwa u konia, który go zje. Jest śmiertelnie trujący nawet w małych dawkach.

szałwia - liście odkażają rany; napar z liści - dobry na żołądek, przeciw biegunce, na poprawną menstruację. Ważny składnik odtrutek. Zbierać w maju, czerwcu, wrześniu i październiku. Bardzo skuteczne zioło.

Szałwia

0x01 graphic

© Fot. Barbara Łotocka (www.atlas-roslin.pl)

ślaz - często dodawany do mieszanek łagodzących kaszel, zapalenia gardła itp. Zbiór liści i kwiatów w czerwcu - lipcu.

Ślaz dziki (między lebiodami)

0x01 graphic

© Fot. Krzysztof Michalak

tarnina (śliwa tarnina) - działa oczyszczająco i moczopędnie, może być stosowana w odtrutkach, lekko przeczyszcza. Odwar z łyżeczki kwiatów 2-3 razy dziennie. Kwiaty śliwy tarniny są dostępne w kwietniu i maju.

tasznik - wywar dobry na krzepnięcie krwi. Kwiecień i maj.

Tasznik pospolity

0x01 graphic

© Fot. Marcin Obałek; oznaczanie: Błażej Gierczyk (mail: 0x01 graphic
)

tymianek - wiosną i wczesnym latem. Odkażanie ran. Czerwiec i lipiec.

wierzba - okład z kory przyspiesza gojenie. Napar z kory jest dobry przeciw gorączce i przeziębieniom, choć paskudny w smaku. Dostępna do zbierania przez cały rok.

żywokost lekarski - zewnętrznie na rany, przy złamaniach, chorobach płuc. Jeśli do picia - 2-3 filiżanki naparu dziennie. Kwiat zbiera się w maju i czerwcu, można też zbierać korzeń.

Żywokost lekarski

0x01 graphic

© Fot. Marek Schiller (www.ior.poznan.pl)

Na koniec, kilka wskazówek ogólnych. Części nadziemne roślin zbiera się przy ładnej pogodzie. Liście - tylko młode, dobrze rozwinięte, zdrowe i czyste. Liście najlepiej zbierać tuż przed zakwitnięciem, a ziele przy pełnym rozkwicie - razem z łodygą, chyba że jest zdrewniała. Natomiast kwiaty zbieramy na początku kwitnienia, bardzo delikatnie. Owoce najlepsze są dojrzewające; podobnie nasiona najlepiej wyjmować z dojrzewających owoców. Korę dobrze jest zbierać wczesną wiosną. Części podziemne wykopuje się zazwyczaj na jesień, kiedy roślina przygotowuje się do zimy, ewentualnie na wiosnę, jeszcze zanim się „zbudzi”. Zebrane zioła powinny być magazynowane w miejscu suchym, przewiewnym, ciemnym i najlepiej o względnie stałej temperaturze. W przeciwnym wypadku bardzo tracą na jakości. Nie powinno się magazynować ziół dłużej niż rok, niedobrze jest też mieszać stare z nowymi.

Zazwyczaj dobrym pomysłem jest utworzenie mieszanki ziołowej, ale wówczas, w większości wypadków, jedno zioło powinno być głównym składnikiem, inne zaś pomocniczymi. Lepiej też nie mieszać zbyt wielu ziół. Nie jest dobrym pomysłem przygotowywanie mieszanek „na zapas”.

Wyciągi z ziół mogą być następujące: maceraty (wyciągi wodne na zimno); napary (zalewanie wrzątkiem i zostawianie pod przykryciem); odwary (zalewanie wrzątkiem i gotowanie). Nalewki to maceraty alkoholowe (zamiast wody używamy wiadomo czego), a syropy to odwary gotowane w cukrze aż do zgęstnienia.

Za aspekt zielarstwa można też uznać wiedzę o grzybach. Te jadalne są jednak znane zbyt powszechnie, byśmy je tu mieli omawiać, a zastosowanie muchomora sromotnikowego jest dość oczywiste.

4. Żeglarstwo

Żagiel znany jest już od co najmniej 7000 lat. Początkowo żaglowce były jednak używane wyłącznie do żeglugi śródlądowej lub przybrzeżnej.

Pierwsze żagle były prostokątne i stosowano je razem z wiosłami. Około 3000 lat temu zaczęto w galerach wojennych montować podwodne tarany, które podczas walki usiłowano wbić w burtę wrażego statku; żagiel był podczas ataku zwijany, a łódź napędzana wiosłami.

Niestety, bardzo długo żaglowce potrafiły poruszać się tylko z wiatrem. Z tego powodu handel morski w dużym stopniu zależał od kierunku sezonowych wiatrów, na przykład monsunów.

Dzięki stopniowemu ulepszeniu technik budowania żaglowców (zmiana kształtu dna, większa ilość żagli) i samej sztuki żeglowania stało się możliwe obieranie kursów poprzecznych do wiatru. Ta czarodziejska bariera pozostała niepokonana przez całe średniowiecze, pomimo rozpowszechnienia około XIII wieku steru zawiasowego (w miejscu sterów wiosłowych) Nadal pływano blisko brzegów, za wyjątkiem dni dobrej pogody. Drugi wyjątek stanowili wikingowie.

Dopiero XVI wiek przyniósł przełom, a właściwie wiele przełomów. Miejsce naturalnej nawigacji (wg obserwacji ciał niebieskich, lotu ptaków, kierunku wiatrów itp.) zajęła doskonalsza. Zaczęto bowiem używać astrolabiów i mierzyć pozycję gwiazd - zwłaszcza Gwiazdy Północnej. Rozpowszechniły się żagle trójkątne, co umożliwiło halsowanie na wiatr, a w miarę jak opanowywano technikę wydłużania masztu, pojawiały się kolejne „piętra” żagli: marsle dolne i górne w końcu średniowiecza, bramsle w końcu XVI wieku i bombramsle w końcu XVIII wieku. Również w XVIII wieku pojawiło się koło sterowe i się sekstant. Dopiero wtedy, tak naprawdę, na wody oceanów wypłynęły wielkie żaglowce.

Marynarski język jest niezmiernie bogaty, nawet jeśli pominąć przekleństwa - całe słowniki są poświęcone żeglarskim terminom. Poniżej zamieszczamy drobną ich część:

abordaż - przybicie do burty statku, czasem zabezpieczone hakami abordażowymi i zdobycie go walką wręcz.

bezan - tylny żagiel, na bezanmaszcie. Nad nim będzie bezanmarsel itd.

blok - element przez który przeciąga się ruchomą linę. Może być przymocowany szeklą.

bom - poziome, obrotowe drzewce, kiedyś do przenoszenia ciężarów, obecnie też mocowane u dołu niektórych typów żagla.

bosman - odpowiednik sierżanta w armii; trzyma marynarzy „za mordę”.

brasy - liny do manewrowania rejami.

bukszpryt - drzewce przedłużające dziób do przodu.

bulaj - okrągłe okienko na statku.

cumy - liny do uwiązywania żaglowca w porcie.

fały - liny do wciągania np. żagla. Do opuszczania służą kontrafały.

flauta - cisza, brak wiatru.

fok - żagiel na fokmaszcie, przedni żagiel (przy kilku „piętrach” ożaglowania tylko dolny ma taką nazwę, wyżej są składanki słowne - np. na piętrze marsli jest fokmarsel itd.)

grot - główny żagiel, na grotmaszcie. Nad nim będzie grotmarsel itd.

hals - kurs względem wiatru. Hals „z pełnym wiatrem” to fordewind, dalej mamy baksztag, półwiatr i najostrzejszy bajdewind (można ewentualnie dodać „wmordewind”).

kabestan - kołowrót do wyciągania kotwicy.

kadłub - z przodu mamy dziób, z tyłu rufę, po bokach burty (nawietrzną od strony wiatru i zawietrzną od drugiej), a na wierzchu pokład (dek), czasem rozdzielany na fordek (pokład dolny) z przodu i achterdek (pokład górny) z tyłu. Szkielet kadłuba stanowi wzdłużna stępka (kil), z której wyrastają żebra zwane wręgami; kil jest obciążony tak, by statek nie wywracał się na wietrze i po przechyle wracał do pionu.

kambuz - kuchnia na statku.

katamaran - łódź dwukadłubowa. Jeśli jest mała, trochę przypomina dwa kajaki połączone prętami i wyposażone w maszt pośrodku. Katamarany i trimarany (trzykadłubowce) to najszybsze żaglowce świata.

kasztel - nadbudówka na łodzi.

kilwater - ślad na wodzie zostawiony przez łódź.

klarować - porządkować statek, żagle.

kliwry - latacz, bomkliwer, kliwer, foksztaksel - trójkątne żagle (wymienione od górnego w dół) z przodu statku, rozpięte między przednim masztem a bukszprytem.

knaga (zaknagować linę) - element do mocowania ruchomej liny.

koja - łóżko na statku, zwykle piętrowe.

komendy - przykładowo: „sternik, dwa rumby prawo (lewo) na burt”, „żagle precz”, „fok precz” „marsle staw”, „grot staw”, „wszystkie ręce na pokład”, „załoga do cum”, „wybieraj te szoty, darmozjadzie cholerny”. Zarówno usłyszenie, jak i wykonanie komendy powinno być zawsze potwierdzone przez wykonującego, zwłaszcza w niepogodę.

kuk - kucharz na statku.

log - przyrząd (ciągnięty w wodzie za rufą) do mierzenia prędkości statku względem wody.

luk - otwór będący pionowym zejściem, np. do ładowni.

maszt - główne, pionowe drzewce. Może być przedłużony o stengę. Pod koniec średniowiecza pływały już małe trójmasztowce (najpierw był grotmaszt, potem przed nim dodano fokmaszt, wreszcie doszedł bezanmaszt z tyłu).

mesa - jadalnia i wspólne pomieszczenie na statku.

refować żagle - częściowo zwijać żagle przy silnym wietrze.

reja - poprzeczne drzewce, z którego zwieszają się kwadratowe żagle.

rodzaje żaglowców - są rozróżniane na wiele sposobów, m. in. ze względu na ożaglowanie. Szkuner - dwu lub więcej masztowy, oparty na ożaglowaniu skośnym (trójkątnym); bryg - dwumasztowiec rejowy, brygantyna - dwumasztowiec z przednim masztem rejowym, a tylnym z ożaglowaniem skośnym; bark - wielomasztowiec z ostatnim masztem ożaglowanym skośnie; barkentyna - wielomasztowiec z fokmasztem rejowym; fregata - wielomasztowiec rejowy; galeon - okręt wojenny, zwykle trzymasztowy, podobny do fregaty. Większość tych żaglowców rozpowszechniła się dopiero w XVIII wieku; nieco starsze są XV-wieczna karawela lub 1 - 3 masztowa koga (kogi istniały już w XII wieku).

Bark trójmasztowy James Craig (1874);

wyraźnie widać bukszpryt na dziobie.

0x01 graphic

© Fot. Kapitan Tim Swales (www.australianheritagefleet.com.au)

rum - niezbędne lekarstwo pokładowe.

rumb - 1/32 okręgu (używane np. do określenia kąta skrętu).

sążeń - morska miara, zwykle używana dla głębokości (ok. 1,8 metra).

sterburta - prawa burta łodzi (w średniowieczu stery montowano właśnie po prawej stronie).

szczur lądowy - ktoś, kto nie rozumie, co teraz czyta.

szkwał - gwałtowny, silny podmuch wiatru.

szoty - liny do regulowania położenia żagla.

sztagi (achtersztagi) - przednie (tylne) olinowanie utrzymujące maszt na miejscu.

sztaksle - dodatkowe, trójkątne żagle rozpięte pomiędzy masztami.

sztorm - rodzaj stałego, zbyt silnego wiatru...

takielunek - wszystkie liny statku.

trawers - kurs poprzeczny względem łodzi.

wachta - „zmiana” pracownicza marynarzy. Najgorsza jest oczywiście „psia wachta” od północy do godziny czwartej rano.

wanty - boczne olinowanie utrzymujące maszt na miejscu.

węzeł - morska miara prędkości (mila morska na godzinę, ok. 1,8 km/h).

zęza - pomieszczenie przy samym dnie statku, w którym zbiera się woda i szczury.

zwrot - przekroczenie dziobem linii wiatru: przez rufę (rufą do wiatru) lub przez sztag (dziobem do wiatru). Przy silnym wietrze bywa niebezpieczny, zwłaszcza gdy załoga jest opieszała.

I, garścią rzucone, ostatnie informacje: im bardziej żaglowiec ostrzy (płynie na wiatr), tym bardziej powinien mieć wybrane żagle, im bardziej odpada, tym bardziej żagle winny być poluzowane. Płyny (z sikaniem włącznie) wylewamy tylko z wiatrem. Kapitan jest na statku bogiem. Przynajmniej przed buntem. Nie da się pić morskiej wody i odsalanie jej do XIX wieku nie było możliwe. Pomimo zręczności i wprawy z rei i bocianiego gniazda zawsze można spaść, zwykle ze skutkiem śmiertelnym. Jeśli chcecie, nazywajcie to zejściem śmiertelnym. Żaglowce mają zwykle komplet mniejszych żagli „sztormowych” na niepogodę. Sztorm to jedna bieda, zwłaszcza jeśli łódź obróci się jest bokiem do fali; druga bieda to skały, widoczne lub nie, na które wiatr może wpędzić. Cisza potrafi trwać wiele tygodni. Nocą da się pływać tylko na pełnym morzu.

Średniowieczne i antyczne statki daleko odbiegały rozmiarami od dzisiejszych. Jedne z większych, drakkary wikingów, nam mogły by się wydać małe, a przecież niegdyś budziły grozę już choćby ze względu na długość. Drakkary były w stanie zabrać od 40 do 80 wioślarzy i drugie tyle wojowników. Najdłuższe miały ponad pięćdziesiąt metrów długości (choć były przy tym bardzo wąskie), a najszybsze rozwijały niesamowitą prędkość dwudziestu węzłów. Innymi langskipami, czyli łodziami tego samego typu, co drakkary, były snakkary i malutkie legundy, a typowymi statkami transportowymi były dość duże knary i niewielkie byrdingi. Jednym z ciekawszych udoskonaleń wikingów były ruchome i składane maszty.

Orm, współczesna replika niewielkiego langskipu wikingów.

0x01 graphic

© Fot. Henri Houben (home.zonnet.nl/vikingorm)

5. Kowalstwo

Epoka żelaza rozpoczęła się 1000 lat przed naszą erą. Żelazne miecze szybko wypierały wcześniejsze, z brązu; posługiwali się nimi na przykład Celtowie i Rzymianie.

W dawnych czasach żelazo pozyskiwano głównie z torfowych bagien i łąk, rzadziej z nieco doskonalszych skał hematytowych (np. w pobliżu wulkanów). Takie rudy darniowe (bagienne, łąkowe, jeziorne), były zawsze tlenkami żelaza, a nie czystym metalem. Składały się przede wszystkim z minerałów zwanych dziś limonitem i getytem.

Ten bardzo niedoskonały materiał oczyszczano wstępnie dymarkach. Warstwy rudy układano na przemian z węglem drzewnym. Paląc się, węgiel zabierał tlen z tlenku metalu i przemieniał go w czystszy metal. Początkowo dymarki były zwykłymi dołkami w ziemi, które wykładano gliną; od około V wieku zaczęto budować gliniane lub kamienne piece, które z upływem czasu „rosły” w górę. Uzyskane w nich porowate grudki zwane były łupkami żelaznymi, w których stal poprzerastana była węglem drzewnym i żużlem.

Takie łupki należało rozgrzać, aż staną się miękkie, i uderzeniami np. deski pozbawić nadmiaru zanieczyszczeń, potem zaś przy pomocy kowadła i młota zbić w jaką taką bryłę (kęs). Tą czynnością zajmowali się często już kowale. Uzyskane tym sposobem fragmenty, prawdopodobnie o kształcie prętów lub sztabek, nie były zbyt wielkie: zwykle ważyły nie więcej niż kilogram. Do większości zastosowań to wystarczało. Zawierały w sobie nieuniknioną domieszkę węgla, która, zależnie od ilości, nadawała żelazu różnorodną twardość i elastyczność (czyste żelazo jest raczej słabe!).

Zabrzmi to dziwnie, ale taką stal nazywa się obecnie żelazem. Poprzez „stal” bowiem rozumie się często nie każdy stop żelaza z węglem, a tylko taki, który przeszedł postać płynną - a tego nauczono się dokonywać dopiero w XIX wieku. Tymczasem najlepsze, na co mógł liczyć dawny kowal, to plastyczna masa.

Zanim opiszemy samo kucie, musimy poznać, jak wyglądała dawna kuźnia. Najważniejszym miejscem w niej było palenisko, wyłożone niezbyt grubą warstwą gliny, w której przebity był otwór. Przez ten otwór wpadał „dmuch” z prostego, poruszanego dźwignią miecha. Kolejnym istotnym miejscem było kowadło, zwykle niewielkie (pamiętamy, jak niewielkie były łupki żelaza!) i bardzo cenne. Obrazu dopełniały różnego rodzaju kleszcze, szczypce, pilniki, przecinaki, punce, gwoździownice, dodatkowe kowadełka i oczywiście młoty, zwykle ważące nie więcej jak 1 - 1,5 kg. A ponieważ ani młotki, ani kowadła nie były zbyt duże, metalu nie za wiele, a w dodatku wysokie temperatury trudne do uzyskania, praca kowala wyglądała dość odmiennie od tego, co robią kowale dzisiejsi.

Warto też w tym momencie wyjaśnić, że żelazo zaczyna się świecić na czerwono powyżej 500, a żółto przy około 900 ºC. Kuć powinno się tylko na etapie czerwonego (ok. 700 ºC) lub żółtego żaru. Oczywiście gorętszy metal jest bardziej miękki, ale zarazem szybko się utlenia, co widać jako drobne wżery albo nawet pęcherzyki w materiale (przy 1000 ºC staje się to już poważnym problemem).

Do początkowej obróbki, w wysokiej temperaturze, używano możliwie dużych młotów i możliwie dużych kowadeł - mały młotek nigdy nie „wstrząśnie” tak kawałkiem metalu jak duży (a „wstrząsanie” pozwala niejako „wymieszać” zawartość ciastowatej grudy stopu).

Natomiast końcowa obróbka wszystkich drobniejszych przedmiotów, albo takich, które wymagają precyzji wykończenia, odbywała się przy 500 - 700 ºC, a nawet zupełnie na zimno (to szczególnie dotyczy stali o bardzo niskiej zawartości węgla, która nie daje się hartować). Posługiwano się przy tym mniejszymi młotkami. Wymagało to precyzji i delikatności - do tego stopnia, że czasem praca kowala mogła kojarzyć się z pracą jubilera. Podczas takiego „chłodnego” kucia co jakiś czas rozgrzewano ponownie metal do czerwoności, by uniknąć pękania. Na samym końcu można było dopracować szczegóły pilnikiem lub osełką, choć zdarzało się to dość rzadko. Wprawnemu kowalowi wykonanie, na przykład, podkowy nie nastręczało wiele pracy - klepiąc, rozciągano, wydłużano i zgniatano aż powstał pożądany kształt, i tyle. Natomiast wykonanie dobrego miecza była to praca rzadko krótsza niż miesiąc.

Kowale podkuwali konie i wyrabiali podkowy, gwoździe, noże, okucia skrzyń, ksiąg czy tarcz, tworzyli klamry do pasów, elementy uprzęży końskiej, ozdoby i oczywiście narzędzia, chociażby dla siebie. Najczęściej jednak wyrabiali broń: miecze, groty, topory. To właśnie umiejętność wyrobu broni stanowiła o potędze cywilizacji.

Sekrety sztuki kowalskiej były niechętnie dzielone. Jeden z nich polegał na uzyskaniu odpowiedniego stopu. Należało dobrze oceniać plastyczność metalu. Kowal musiał wiedzieć, jak długo kuć i z jaką siłą; przydawała się też możliwie wysoka temperatura, duże kowadło i młot. Od tego zależało nasycenie żelaza węglem, a więc i cechy stopu: twardość, elastyczność, odporność na złamanie. Doskonały rzemieślnik wiedział, jak uzyskać stopy o różnych właściwościach.

W miarę postępów rzemiosła, kowale zaobserwowali ciekawe zjawisko. Otóż około 900ºC (ciemnopomarańczowy kolor) żelazo nagle sie zmienia: staje się bardziej zbite i silniejsze. Ponadto, zaczyna nagle się żarzyć, a temperatura wydaje się samoistnie nieco obniżać. Przy dużej ilości węgla (ok. 1%), podobny efekt zachodzi też w okolicach ciemnowiśniowej barwy (ok. 600ºC), a trzeci, również przy zwiększonej ilości węgla, przy białości (powyżej 1150ºC) - chociaż nie wszystkie kuźnie potrafiły osiągnąć taką temperaturę. Okazało się, że żelazo, które przy przekuwaniu przeszło któryś z tych etapów, jest znacznie mocniejsze.

W dużym uproszczeniu: większość dobrej, dawnej stali, to taka, która przeszła punkt drugi i pierwszy. Część sekretu stali damasceńskiej polegała na tym, że przechodziła raczej punkt drugi i trzeci.

Drugi sekret stali damasceńskiej i dziwerowanej polegał na odpowiednim złączeniu stopów o różnych cechach. Ogólnie rzecz biorąc, praca ta polegała na wielokrotnym przekuwaniu i ponownym zgrzewaniu. Skutkiem takiej techniki, dawne wyroby żelazne miały strukturę włóknistą, pełną poskręcanych, nierównych pasm stopów o różnym składzie. Doświadczeni kowale potrafili ją tworzyć kosztem długiego czasu i sił. Dzięki temu ich dzieła posiadały giętkość, wytrzymałość i ostrość, które są niemożliwe do osiągnięcia metodą przemysłową. Między innymi dlatego bardzo niewielkie ilości takiego żelaza wytwarza się aż do dzisiaj, przy czym jest ono niezwykle drogie.

Jedna z najdoskonalszych technik takiego łączenia stopów, używana w niektórych miejscach średniowiecznej i antycznej Europy, nosiła nazwę dziwerowania. Miecze dziwerowane składają się z setek lub tysięcy warstw stali na przemian miękkiej i twardej (ewentualnie z trzech rodzajów warstw): wytrzymałej na uderzenia i sprężystej.

Efekt ten uzyskiwano przez skręcanie ze sobą prętów (albo blach) stopów żelaza o różnych właściwościach i następnie zgrzewaniu ich; czynność tę powtarzano wielokrotnie. Utworzony tym sposobem pojedynczy rdzeń wykuwano, szczególnie rozgrzewając twarde krawędzie. Dawało to również piękny, zawsze niepowtarzalny wzór na powierzchni.

Na koniec żłobiono po obu stronach głowni rowki (strudziny), ujmujące część ciężaru i dodające elastyczności. Najwyższe mistrzostwo w wytwarzaniu takich mieczy i prawdopodobnie jakichkolwiek mieczy, gdziekolwiek i kiedykolwiek, należy do starożytnych Rzymian.

Współczesna replika miecza dziwerowanego

o zróżnicowanych ostrzach i rdzeniu

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Paul Binns (www.paul-binns-swords.co.uk)

Ozdobny damast skuwany (dziwer)

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Raymond Coon (www.damascusknife.com)

Współczesny miecz dziwerowany

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Raymond Coon (www.damascusknife.com)

Współczesny nóż dziwerowany

0x01 graphic

© Wykonanie: Herb Derr (www.appaltree.net), fot. Glenn Conner

Odmienną, wschodnią techniką było wytwarzanie damastu krystalicznego (bułatu), z wyglądu podobnego do prawdziwego dziweru.

Jeszcze innymi technikami (opiszemy tylko jedną z nich) posługują się do dziś twórcy japońskich katan. Dziesiątki razy zgrzewają oni miękkie, bardzo czyste żelazo z żeliwem (które jest znacznie bogatsze w węgiel). Efekt pracy formują w kształt litery V: z tego tworzą potem ostrze głowni. Do środka wkładają pręt z miękkiego żelaza (rdzeń), który nada broni elastyczność. Całość zostaje ponownie zgrzana i przekuta. Jak widać, istnieją pewne podobieństwa pomiędzy tą techniką a europejskim dziwerem.

Niezależnie od techniki, końcowy etap pracy kowala jest zarazem sprawdzianem jakości jego wyrobu: mowa o hartowaniu, które, jeśli kucie przebiegało prawidłowo, bardzo utwardza stal. Hartowanie polega na rozżarzeniu, a następnie gwałtownym ostudzeniu, zwykle w letniej wodzie, całego przedmiotu lub jego części. I tu znów znać było różnicę pomiędzy byle rzemieślnikiem a mistrzem, bo hartowanie różnych stopów wymaga różnych warunków. Ostatnie rozgrzanie musi doprowadzić metal do ściśle określonej barwy, ciecz użyta do zahartowania musi mieć ściśle określoną temperaturę, a przedmiot powinien być zanurzony być tylko w określony sposób (zwykle hartowano same ostrza, co pozwalało zachować większą elastyczność głowni). Czasem zamiast wody używano błota o określonej konsystencji albo nawet uryny. Oczywiście wszystkiego tego dokonywano bez termometrów. Zakończeniem pracy nad głownią było zwykle wygładzenie jej skrobakami i pilnikami, a często również oznaczenie znakiem wytwórcy.

Mówiąc o kowalstwie, warto też wspomnieć o innych metalach, zwłaszcza o brązie, którego używano do wyrobu broni na długo przed żelazem (od około 6000 tysięcy lat). Brąz jest stopem miedzi z cyną, dość twardym by wytwarzać z niego narzędzia i broń, a w dodatku nierdzewnym. Przedmioty z brązu są ok. 10% cięższe od żelaznych.

Wytrzymałość brązu zależy od zanieczyszczeń: doskonałej jakości brąz (albo spiż, to prawie jedna i ta sama rzecz) jest nieznacznie wytrzymalszy od kutego metalu! Nie sprosta jednak stali, a już tym bardziej ze stali damasceńskiej. Poza tym, przy porównaniu kiepsko obrobionych brązu i żelaza - ten pierwszy zdecydowanie przegrywa.

Niestety złoża miedzi i cyny są znacznie trudniejsze do znalezienia aniżeli złoża rudy żelaza; był to więc towar luksusowy. Epoka brązu ustąpiła epoce żelaza właśnie ze względu na trudności w zdobyciu potrzebnej cyny.

Przybliżona twardość kutych metali wg. skali Vickersa:

• miedź - 50 - 100

• wczesny brąz - 70 - 120

• żelazo i lepszy brąz, spiż - 100 - 200

• stal damasceńska - 320 - 1000

Również szkło, choć znane od niemal 7000 lat, aż do niedawna było wielkim luksusem. W najdawniejszych czasach wyrabiano z niego głównie biżuterię (wcale nie „sztuczną”). Znane było Babilończykom, Egipcjanom, Grekom i Rzymianom. Około III wieku naszej ery Rzymianie nauczyli się produkować szkła bezbarwne i powstały pierwsze okna zbudowane z wielu szybek wprawionych w kratę. Później ośrodkiem sztuki szklarskiej stało się Bizancjum, a w XIII wieku Wenecja. Zachowywanie tajemnicy jego wyrobu skutecznie ograniczyło upowszechnienie szkła aż do czasów nowożytnych.

Narzędzia kowalskie

0x01 graphic

Poniżej przedstawiamy garść terminów związanych z kowalstwem, a niewyjaśnionych wyżej:

głownia - najważniejsza część broni białej; to, co mieści się w pochwie. Inaczej klinga. W mieczach jest obosieczna, w szablach z ostrzem jednostronnym. Słowo „głownia” może też znaczyć pochodnię, a także rękojeść (to ostatnie chyba po to, żeby dokumentnie namieszać w głowniach... to znaczy, w głowach... tym, którym wydaje się, że coś już wiedzą o mieczach).

gwoździownica - metalowy przyrząd w kształcie deszczułki z dziurkami różnej wielkości, przy pomocy którego spłaszczano łebki gwoździ.

hufnal - duży gwóźdź do podkowy.

rękojeść - uchwyt broni białej; trzon. Zwykle owinięty w skórę, która poprawia uchwyt. Zakończona jest głowicą (nie mylić z głownią).

jelec - część między głownią a rękojeścią służąca do ochrony ręki; garda. Zwykle metalowy lub kościany, czasem z drewna. Często inkrustowany.

miecz - miał bardzo różną długość i ciężar. Zbudowany jest z głowni, rękojeści i jelca. Całość powinna być jak najlżejsza i jak najmocniejsza, a zarazem dobrze wyważona i wygodna w użyciu.

płatnerz - kowal zajmujący się w szczególności wyrobem zbroi.

pochwa - tu trzyma się głownię broni. Zwykle była drewniana, powlekana skórą. Dobrze, jeśli od wewnątrz wyścielona jest wełną (zmniejsza to korozję).

szczypce obuszne - rodzaj szczypiec kowalskich ze szczękami odgiętymi na bok, umożliwiającymi zgrzewanie elementów.

tygiel - naczynie, dawniej zwykle w kształcie rynienki, do topienia metalu.

Współczesny topór dziwerowany

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Raymond Coon (www.damascusknife.com)

6. Broń

Najstarszym zestawem myśliwsko-wojennym człowieka są bez wątpienia nóż, dzida, łuk i proca. Wykonywane z kamienia lub kości, mogły istnieć jeszcze przed epoką brązu. Miecz i topór - to, co najbardziej kojarzy nam się z dawną bronią białą - powstały dopiero, gdy człowiek nauczył się obróbki metalu.

Mimo tego, przez długi czas nie wytwarzano ostrzy dłuższych niż 90 centymetrów, bo brąz po prostu nie nadawał się do takich zadań.

W końcu drugiego tysiąclecia p. n. e. plemiona Hetytów, Greków i Celtów zaczęły używać żelaza (na terenach Polski dopiero ok. 500 lat p.n.e). Broń stała się doskonalsza, lecz jej wykonanie nadal było niezwykle trudne i kosztowne. Miecze były więc elitarnym symbolem władzy i dostojeństwa, a w późniejszych wiekach - symbolem rycerstwa. Wśród plemion saksońskich na przykład, dobry miecz wart był 120 wołów lub 15 męskich niewolników. Warto wiedzieć, że dopiero w XI wieku miecze udoskonalono przez dodanie jelca - wcześniej wcale nie przypominały krzyży.

Miecz dwuręczny pojawił się dopiero w drugiej połowie średniowiecza i początkowo nie był bronią rycerstwa (tak czy inaczej była to broń wyłącznie piechoty); miecze dwuręczne ważyły od 3 do 12 kg (w przypadku późniejszych mieczy ozdobnych), a ich głownia miała około 150 cm. Dobre posługiwanie się nim wymagało zarówno siły, jak i umiejętności, ale już w rękach słabo wyszkolonej osoby był to oręż siejący spustoszenie. W taktyce bojowej były stosowane jako broń trzeciej linii piechoty i uzupełniały piki i halabardy.

O miano najbardziej popularnej broni białej rywalizuje z mieczem włócznia, w każdym razie gdyby zebrać jej rozliczne odmiany i podgatunki. Co prawda średniowieczne rycerstwo preferowało miecz, lecz włócznia i oszczep (wersja miotana włóczni) ma tradycję dłuższą, a ponadto nigdy nie ustępowała mu użytecznością. Poza długością i ciężarem, włócznie często różniły się między sobą kształtem grotu.

Powszechnie używana - ze względu na prostą budowę - była też od zawsze maczuga. Potrzeby wojenne doprowadziły jednak do zaopatrzenia maczug w metalowe zakończenia. Tak powstały wekiery, buzdygany, buławy, piernacze i morgensterny (morning star - kula nabijana kolcami), a nawet symbol władzy królewskiej, berło. Rozwój jazdy natomiast spowodował dodanie łańcucha (lub łańcuchów). Taka broń - kiścień - choć dość potężna, była nieporęczna w zwartych formacjach i używano jej raczej z siodła.

Wekiera i sztylet

0x01 graphic

Topór wojenny, kolejna potężna broń, pojawił się na większą skalę dopiero za czasów Wikingów, około wieku IX. Poza różnymi rozmiarami - od siekierek po dwuręczne topory katowskie - istniały również labrysy, czyli topory o dwustronnym ostrzu.

Z początkiem drugiego tysiąclecia naszej ery powstały też pierwsze kusze, a rozwój rycerstwa doprowadził do szerokiego zastosowania kopii (lanc).

Zakucie wojowników w pancerze poskutkowało kolejnymi modyfikacjami uzbrojenia. W XIII wieku miecze zyskały na wadze i rozmiarach. Powstały miecze dwuręczne - trzy i pół kilogramowa broń piechoty, a także różne dodatki trzymane w drugiej dłoni, takie jak łamacze mieczy i sztylety do przebijania zbroi (zwane puginałami lub mizerykordiami).

W tym samym wieku światło dzienne ujrzała inna poteżna broń - znane już wcześniej w Walii długie łuki, zdolne miotać strzały nawet na 400 metrów. Z odległości 100 metrów strzała wypuszczona z długiego łuku była w stanie przebić tarczę i zabić skrytego za nią człowieka. Łuk był szybszy od kuszy, ale wytrenowanie dobrego łucznika zabierało znacznie wiecej czasu, zwykle kilkanaście lat. Łucznicy byli też względnie słabą formacją, jeśli zostali zaskoczeni przez jazdę przed przygotowaniem się do bitwy - często wbijali przed sobą pale, które miały powstrzymać szarżę rycerstwa.

Innym potężnym łukiem, stosowanym głównie w Azji, był łuk refleksyjny (kompozytowy) i kilka podobnych. Krótszy, ale sklejony zwykle z trzech warstw odpowiednio dobranego i giętego drewna, posiadał często charakterystyczny wygląd „dwóch brzuszków”. Pozwalał na uzyskanie sporej siły naciągu przy znacznie mniejszych rozmiarach, w porównaniu z łukiem prostym. Był minimalnie mniej celny i wymagał lżejszych strzał, mniejsze wersje mogły być jednak używane z siodła (po wieloletnim treningu).

Przy okazji mowy o łukach warto rozwiać błędne wyobrażenia na temat ich wytwarzania. Prosty łuk, taki jakie robią sobie dzieci, nie przypomina prawdziwego. Łuki były pod wieloma względami arcydziełami sztuki stolarskiej. Przygotowanie odpowiedniego drewna, jego konserwacja i cięcie zajmowały czasem ponad rok, a najlepsze, cisowe drzewo było i jest wielką rzadkością.

Kolejną nową bronią była 6-metrowa pika - ona również powstała w odpowiedzi na pojawienie się zakutego w blachy konnego rycerstwa. Właściwie pomysł użycia długiego kija z ostrzem nie był niczym nowym, nowatorskim pomysłem było jednak wydłużenie kija i wyposażenie tak całych formacji - doskonałych w obliczu konnej szarży. Dodatkowo, pikinierom dawano inną, krótszą broń do walki wręcz.

Kolejną bronią drzewcową były dwuręczne topory (berdysze) o długości do 180 cm. W końcu średniowiecza popularna stała się też 2,5 metrowa halabarda wyposażona w siekierkę, ostrze i hak.

Poleaxe

0x01 graphic

Nieco rzadziej wspomina się o glewiach (2 - 2,5 metrowe drzewce zakończone łukowatym, jednostronnym grotem, a czasem także ostrzem) i stworzonych na wzór kos gizarmach (przypominają haczyk w bierkach - przy czym hak służył do zrzucania jeźdźców z koni). Arsenał uzupełniają trójzęby, sierpy bojowe (sierpy na długich kijach), kosy bojowe (kosy osadzone na sztorc) i wreszcie partyzany, korseki i runki (włócznie z dwustronnym rozgałęzieniem u nasady grota, nieco przypominające trójząb).

Broń drzewcowa - m. in. 1) gizarmy; 2) halabardy; 3) glewie; 4) berdysze

0x01 graphic

Wieki późniejsze - „szlacheckie” - przynoszą też nowości wśród „drobnicy”. Popularne stają się podobne do ciupag czekany, dziobate nadziaki i inne młotki bojowe. Wraz z rozpowszechnieniem muszkietów i pistoletów większość dawnej broni przybiera funkcje paradne i symboliczne, przez co staje się cięższa, bardziej ozdobna i mniej użyteczna.

7. Zbroja

Dobra zbroja była istotnym elementem techniki wojennej, ale nie była aż tak popularna, jak to się często wydaje. Po prostu była droga - w średniowieczu większość wojowników nie posiadała nawet kolczugi czy zbroi łuskowej; jeszcze trudniej było o hełm.

przeszywanica - gruba kurtka z kilku warstw materiału. Była dość istotnym elementem kolczugi czy innych zbroi, ale biedni wojownicy często używali jej jako jedynego środka ochrony.

zbroja skórzana - najprostsza i najsłabsza zbroja, czasem nabijana ćwiekami. W niektórych obszarach i czasach opanowano jednak techniki takiego utwardzania skóry, że traciła ona część swojej elastyczności, ale stawała się bardziej odporna na ciosy.

kolczuga - czyli pancerz kolczy, wynaleziona przez Celtów, była zbudowana z tysiecy metalowych kółek łączonych na różne sposoby.

Kolczuga z kapturem

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Bill Fedun[Author ID1: at Thu Nov 16 20:06:00 2006 ]

Może mieć różną postać, od zwykłej koszulki, do długiej koszuli z kapturem i spodniami, często zaopatrzonej w rozcięcie pozwalające na jazdę konną (kolczugi przeznaczone dla jeźdźców były z reguły znacznie dłuższe). W XIII wieku zaczęła ustępować zbroi płytowej, choć często była używana razem z elementami płytowymi, często jako uzupełnienie na zgięciach. Pomimo, że zazwyczaj dosyć ciężka, zapewniała dużą swobodę ruchu i przewiewność. Zabezpieczała głównie przed bronią sieczną, a jeśli była podbita grubą przyszywanicą, również przed obuchową. Była też względnie tania.

zbroja lamelkowa (płytkowa) - złożona jest z setek powiązanych ze sobą i często nieregularnych blaszek - względnie prosta w wykonaniu i dość skuteczna. Czasami elementy lamelkowe dodawano do zbroi kolczych.

brygantyna (bechter) - zbroja złożona z dość dużych blaszek, łączonych w taki sposób, że siła uderzenia rozkłada się też na sąsiednie ogniwa. Jest to zbroja kryta, tzn. przykryta jest z wierzchu warstwą materiału.

zbroja łuskowa - zbroja na podkładzie ze skóry z przyszytymi lub przynitowanymi blaszkami, przy czym blaszki te zwykle zachodziły na siebie; zwykła zbroja łuskowa była nieco bardziej elastyczna od zbroi lamelkowych, a przy tym zapewniała nieco lepszą ochronę niż kolczuga (o ile coś nie odpadło), choć pozwalała na nieco mniejszą swobodę. Była dosyć ciężka.

Łuski

0x01 graphic

© Fot. Bill Fedun[Author ID1: at Thu Nov 16 20:06:00 2006 ]

karacena - odmiana zbroi łuskowej; nazywano tak najlepsze (i używane w późniejszych wiekach) odmiany zbroi łuskowej. Kosztowały przynajmniej tyle, co zbroje płytowe, były też lżejsze od zwykłych zbroi łuskowych. Karacen używała m. in. polska husaria.

zbroja kryta - zbroja okrywana z wierzchu dodatkową warstwą materiału. Elementami metalowymi były zwykle płytki lub folgi; jako niepotrzebna, w końcu została ona wyparta przez zbroję białą (odkrytą).

zbroja płytowa - zbroja biała, której elementy stanowią duże płyty blachy, na przykład kirys (osłona dla tułowia). W skład zbroi płytowej wchodziły zazwyczaj: hełm, kirys (napierśnik oraz naplecznik) z fartuchem, obojczyk, opachy, naramienniki, nałokietniki, zarękawia, nabiodrka, nakolanniki, nagolenniki, rękawice i trzewiki.

Pełna zbroja - 1) przyłbica; 2) obojczyk; 3) kirys (napierśnik); 4) naramiennik; 5) opacha; 6) nałokietnik; 7) zarękawie; 8) rękawica; 9) fartuch kirysu; 10) nabiodrek; 11) nakolannik; 12) nagolennik; 13) trzewik.

0x01 graphic

Elementy te były na zgięciach uzupełniane kolczugą lub (później) folgami - wąskimi, ruchomymi pasami metalu.

Średnia waga zbroi płytowej do walki pieszej to 25 kg. Elementów płytowych używano już od starożytności. Pełne zbroje płytowe rozpowszechniły się jednak dopiero w XV wieku; chociaż może „rozpowszechniły się” to nie najszczęśliwsze słowo - były bowiem niezmiernie drogie i tworzono je tylko na miarę. Prędko zaczęły być symbolem władzy i bogactwa: powstały odmiany turniejowe i ceremonialne. Znaczące różnice występowały też w zbrojach do walki pieszej i konnej.

Kilka różnych kirysów

0x01 graphic

Obojczyk0x01 graphic

© Fot. Bill Fedun

Rękawice

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Bill Fedun

hełm - znany był w wielu postaciach.

Wśród lżejszych hełmów, nie zakrywających dobrze twarzy, można wyróżnić hełmy łuskowe i kaptury kolcze, a także stożkowate szyszaki (niezbyt skuteczne, lecz efektowne); podobne hełmy stożkowe (zwane łebką, jeśli były wydłużone z tyłu); kapaliny z „kapelszowym” rondem, żebrowe i inne. Większość hełmów miała przynajmniej nosal (osłonę dla nosa), a niektóre także osłony polików.

Hełm prosty

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Bill Fedun[Author ID1: at Thu Nov 16 20:06:00 2006 ]

Lepiej chroniące hełmy to m. in. hełmy garnczkowe - niezbyt wygodne i bardzo zawężające pole widzenia i dziwaczne żabie pyski. Bardziej obłe salady, otwierane na bok armety oraz podnoszone do góry, drogie przyłbice były zaopatrzone w ruchome zasłony twarzy. Takie hełmy pojawiły się nieco później.

Hełmy zwykle były podbijane skórą albo uzupełniane kolczym kapturem - taka była na przykład misiurka.

Hełm garnczkowy i przyłbica

0x01 graphic

© Wykonanie i fot. Bill Fedun[Author ID1: at Thu Nov 16 20:06:00 2006 ]

tarcza - kolejny ważny element uzbrojenia, mogła mieć różny kształt i wielkość. Puklerze były to małe (ok. 30 cm), okrągłe tarcze, często stosowane przez łuczników. Duże, prostokątne tarcze to pawęże. Czymś pośrednim pomiędzy tarczą a elementem zbroi płytowej był karwasz - szeroka osłona przedramienia i łokcia. Nie popadajmy jednak w przesadę. Większość tarcz po prostu nie miała nazwy, bo jaki wojownik myślał o słowotwórstwie obijając kilku desek metalowym pasem?

Na koniec warto zaznaczyć, że dla potrzeb wojen tworzono często różne hybrydy, a swoją rolę odegrały także zwyczaje i zwykła, znana z dzisiejszych czasów moda. Swój udział w zakuwaniu się w blachy miały także konie - ich zbroja to inaczej ladrowanie. Była ona niemal tak samo różna, jak zbroja dla ludzi - choć rzadziej spotykana.

8. Pismo

Historia zna wiele form pisma. Jedną z bardziej prymitywnych były niewątpliwie znaki przeznaczone do rycia - ozdobne glify i prostsze runy („runa” znaczyło „sekret”). Dosyć znanym przykładem alfabetu runicznego jest starogermański Futhorc. Metodą rycia posługiwali się już na 5000 lat przed nasza erą Summerowie i Babilończycy, których pismo klinowe utrwaliło się na tysiącach zachowanych do dziś woskowych lub glinianych tabliczek.

W różnych miejscach i czasie posługiwano się i innymi środkami - korą brzozową, deszczułkami buka (stąd słowa buch, book), korą lub łykiem lipy (kniga, książka pochodzą od słowa kna - pień), liśćmi palmowymi.

Pierwszym materiałem podobnym do papieru był papirus, wytwarzany w starożytnym Egipcie z rośliny zwanej papirusem (niezbyt odkrywczo...). Jego wytwarzanie polegało na sprasowaniu nawilżonych włókien papirusu, ułożonych w dwóch warstwach (pionowo i poprzecznie) oraz na nasyceniu tego materiału olejkiem cedrowym.

Natomiast ostatnie trzy tysiące lat były świadkiem dominacji pergaminu - wyprawionej skóry jagniąt (ten był najcieńszy i najdoskonalszy, zwłaszcza jeśli pochodził z nienarodzonych zwierząt), cieląt, koźląt lub ośląt. Skóry moczono w wodzie wapiennej i usuwano włosie, a następnie suszono rozpięte w ramach i wygładzano pumeksem. Na koniec pergamin polewano rozczynem kredowym. W niektórych przypadkach barwiono go jeszcze na czerwono, pomarańczowo albo czarno, a do pisania używano wówczas złotej lub srebrnej farby. Pergamin był trwały, ale dość sztywny, toteż zamiast zwijać go w zwoje, zaczęto wycinać karty i zszywać, dzięki czemu w początkach naszej ery powstały pierwsze kodeksy (książki). Pergamin był również kosztowny: sto kart wymagało zaszlachtowania najmniej sześciu jagniąt. Ponieważ zaś sztuka piśmiennicza także była w cenie, gotowe księgi przykuwano łańcuchami i nie sprzedawano za mniej jak kilka wsi.

Z początkiem naszej ery w Chinach pojawił się pierwszy papier, ucierany z włókien roślinnych na miazgę w moździerzu. Około VII wieku poznali go Arabowie, a pierwszy europejski papier został wyprodukowany w XII wieku we Francji. Pierwszy polski młyn papierniczy powstał w XV wieku (tak, tak, jeszcze niedawno byliśmy półtora tysiąclecia za Chinami).

Do pisania na papirusach używano zwykle zaostrzonej trzcinki. Pióro i atrament pojawiło się zapewne gdzieś w VII wieku. Atrament (inkaust) wytwarzano m. in. z żołędzi dębu galijskiego (atrament adinastum). Najdroższe farby zawierały sproszkowane złoto lub srebro rozpuszczone w kurzym białku lub gumie arabskiej. Na dalekim wschodzie do pisania używano pędzelków z końskiego włosia. Pismo można też było haftować i, bardzo często, ryć. Pierwsze próby stworzenia wiecznego pióra przypadają dopiero na przełom XVIII i XIX wieku.

annały - roczniki, kroniki

iluminacja - artystyczna ilustracja w rękopisie.

inkunabuł - książka wydrukowana w początkach rozwoju drukarstwa (XV wiek).

inkrustracje - zdobienia wykonane poprzez pokrycie przedmiotu innym materiałem, np. pergaminu warstwą złota lub srebra.

kodeks - najstarsza forma książki, przypominająca stosik powiązanych tabliczek. Zwykle oprawiony był w okładki drewniane, obciągnięte skórą i okute ozdobnie na rogach.

manuskrypt - rękopis.

papier czerpany - papier wytwarzany ręcznie, z włókien lnu, bawełny i konopi, mieszanych z wodą wapienną i po zbutwieniu rozcieraną, a następnie czerpaną przy pomocy sitek drucianych rozpiętych na drewnianej ramce. Powstałe karty osuszano, prasowano i przeciągano przez rozczyn kleju. Patrząc na papier czerpany pod światło łatwo zauważyć ślady po siatce; z końcem XIII wieku nauczono się tworzyć w podobny sposób proste znaki wodne. Papier taki był trwalszy od obecnego, wytwarzanego z drewna.

wolumin - osobny tom, książka.

zwój - rulon papirusowy, zwykle długi na 6 - 7 metrów, w najlepszym wypadku do 20, a szeroki na 15 - 30 cm.

9. Maszyny

Ze światem fantastycznym powiązane są słabo, lecz bez niektórych trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek cywilizację. Pokrótce przedstawimy zatem dzieje zegara, wagi i zamka.

9.1 Zegar

Oczywiście pierwszym zegarem był zegar słoneczny, zwykły pręt wbity w ziemię. Znany jest on od co najmniej 5000 lat. Ponieważ jednak był to sposób mierzenia czasu uzależniony od pory dnia i pogody, zaczęto stosować klepsydry wodne, w których czas odmierzany był ilością wody, która wypływała z dziurawego pojemnika. Była to metoda dość popularna w starożytnym Egipcie i Grecji. Oprócz wody nierzadko używano również piasku; taką formę klepsydry znamy do dzisiaj.

Zwykłe klepsydry miały jednak tę wadę, że prędkość przelewania się w nich wody była różna w zależności od tego, ile jej było w górnej komorze (różne ciśnienie). Dopiero w III wieku naszej ery wynaleziono metodę pozwalającą na eliminację tej wady.

Przeciętny śmiertelnik rzadko mógł sobie pozwolić na klepsydrę; zamiast tego stosowano świece wyposażone w miarkę, albo nasłuchiwano kościelnych dzwonów zwołujących do modlitwy. Właśnie od modlitw wzięły się średniowieczne nazwy: jutrznia (w nocy), pryma (6:00 rano), tercja (9:00), seksta (12:00), nona (15:00), nieszpory (18:00), kompleta (21:00). (Później te siedem godzin zamieniono na osiem, dodając laudes, co sprawiło, że niektóre pory nieco się poprzesuwały).

Pierwsze zegary mechaniczne powstały w Europie w XII wieku. Z początku były to prymitywne, duże urządzenia, montowane na wieżach kościelnych, ratuszowych lub pałacowych. Miały tylko jedną wskazówkę (godzinową), drugą wprowadzono dopiero w XV wieku.

9.2 Waga

Pierwsze wagi pojawiły się prawdopodobnie około 5000 r. p. n. e, kiedy to zaczęto stosować kruszec jako środek płatniczy. Najdawniejsze wagi były wagami dźwigniowymi, czyli przypominały balansującą na słupku belkę z szalkami.

9.3 Zamek do drzwi

Zamki zabezpieczające drzwi z całą pewnością stosowano już około 2000 lat p. n. e., a najprawdopodobniej i wcześniej. Zazwyczaj były to rygle odsuwane za pomocą zagiętego pręta przez otwór w drzwiach.

Pierwsze proste zamki i klucze żelazne powstały w Grecji już w VII wieku p. n. e., a w czasach rzymskich zamki były już dosyć skomplikowane: wymagały kluczy z odpowiednio rozstawionymi zębami. Przesuwając taki klucz w bok, można było odsunąć zasuwę. Używano też pierwszych kłódek i próbowano miniaturyzować zamknięcia szkatułek. Od tego czasu sztuka ślusarska rozwijała się powoli, zmierzając w stronę coraz bardziej skomplikowanych kluczy, w tym również obrotowych.

W niektórych miejscach stosowano też zamki ukryte w bogatej dekoracji albo zamki - pułapki.

10. Ubrania

Wygląd pierwszych ubrań niewątpliwie zależał od klimatu: w obszarach bardzo ciepłych mogły to być zwykłe przepaski i okrycia z liści; w krainach chłodniejszych posługiwano się przede wszystkim skórami i futrami zwierząt.

Umiejętność wyprawiania skór, odpowiedniego ściągania jej ze zwierzyny, skrobania i natłuszczania, by była miękka, była znana od wczesnej epoki kamienia, jednak z czasem doskonalono ją i uczono się barwienia skór na rozmaite kolory. W czasach bardziej cywilizowanych zadanie odpowiedniego przygotowania skór przypadało kuśnierzom (praca w futrze i skórach), rymarzom (wytwarzanie ubrań i przedmiotów skórzanych), szewcom (wytwarzanie butów) i garbarzom (wyprawianie i barwienie skór).

Natomiast wytwarzanie tkaniny rozpoczyna się od skręcenia przędzy. W tym celu potrzebna jest przędzarka: przyrząd służący do skręcania nitek. Już 7000 lat temu służyło do tego wrzeciono. W średniowieczu wrzeciono zostało zastąpione nieco łatwiejszym w obsłudze kołowrotkiem (w Europie kołowrotki pojawiły się w XIII wieku). Kołowrotek napędzany jest pedałem (początkowo korbą), a jego kluczowym elementem jest wrzeciono osadzone na osi.

Jednocześnie z pojawieniem się wrzeciona, nauczono się splatać nici tak, by powstała tkanina. Pierwszym urządzeniem tkackim była drewniana rama. Z jej górnej belki zwieszano nici osnowy, obciążone ciężarkami, które następnie tkacz przeplatał nicią wątku. Mniej więcej 2000 lat p. n. e. do krosna dodano listwę pozwalającą odciągać co drugą nić osnowy.

Od IV wieku naszej ery na południu Europy znano już krosno wyposażone w nicielnice do naprzemiennego odciągania grup nici osnowy i czółenko zawierające szpulkę nici wątku. Przy pomocy czółenka tkacz prowadził nić. Takie krosno pojawiło się w Polsce dopiero w X wieku.

blech - urządzenie do bielenia surowego płótna - to znaczy do wstępnego zmiękczania go. Na mniejszą skalę bielono płótno rozkładając je na łąkach i polewając wodą, roztworem popiołu i kwaśnym mlekiem.

czerwony barwnik - barwnik uzyskiwany głównie z czerwca polskiego (niegdyś jeden z ważniejszych towarów eksportowych Polski); czerwień uzyskiwano też z roślin takich jak marzanna lub alkanna.

grępla (grępel) - przyrząd do rozczesywania i czyszczenia wełny, lnu lub bawełny.

niebieski barwnik - zwykle było to indygo, ciemnobłękitny kolor uzyskiwany z roślin takich jak indygowiec, rdest ptasi lub urzet.

purpura - kolor władców; barwnik purpurowy uzyskiwano z rzadkiego ślimaka. Był niezwykle kosztowny i trudny do uzyskania.

srebrny barwnik - zwykle uzyskiwany przez domieszkę sproszkowanego srebra.

złoty barwnik - zwykle uzyskiwany przez domieszkę sproszkowanego złota.

żółty barwnik - uzyskiwano go głównie z korzenia kurukumy.

11. Światło

Światło bierze się z ognia. Sztuka rozniecania go liczy sobie bez mała 100 tysięcy lat. Umiejętność rozpalania ognia jest też bardzo ważna dla poszukiwacza przygód.

Jedną z pierwszych technik było uderzanie krzemieniem o krzesiwo (początkowo krzesiwem były skałki pirytu, później stal). Robiono to tak, by iskra padła na hubkę - hubką było suche próchno, mech albo huba (grzyb).

Dosyć rozpowszechnioną, choć trudną techniką było też stosowanie świdra ogniowego („pocieranie” patyczków). Aby tak rozpalić płomień, należy przygotować ogniową deszczułkę z bardzo suchego drzewa, najlepiej świerku, jodły, wiązu lub lipy. W tej deszczułce, może centymetr od skraju, żłobi się niewielkie wgłębienie. Do niego doprowadzamy, od boku, wcięcie w kształcie klina, najlepiej na 3 mm od środka wgłębienia. Potem sporządzamy sobie świder z podobnego gatunku drzewa, długi na co najmniej 20 cm., o średnicy około 2,5 cm. Dolny jego koniec powinien być zaokrąglony i szczelnie mieścić się w zagłębieniu deszczułki.

Rozniecenie w ten sposób ognia jest niezmiernie trudne, jeśli nie niemożliwe, kiedy próbujemy tego dokonać rękoma i w pojedynkę; najlepiej mieć zmiennika lub dwóch i sporządzić łuk obrotowy, którego „cięciwa” oplatałaby świder. W tym wypadku należy też mieć klocek z płytkim, wyślizganym wgłębieniem, którym można będzie przytrzymać świder od góry.

Rozpalając jakikolwiek ogień, warto pamiętać, że potrzebuje on tlenu, dlatego ustawianie ognisk ze zbitej sterty gałęzi jest pomysłem dość kiepskim. Lepsza jest standardowa piramidka lub pagoda (szczapy w pagodzie ułożone są poziomo, ale jedne na drugich, tak że tworzą jakby ścianki piramidy bez czubka). Pagoda jest szczególnie dobra przy silnych wiatrach, chociaż czasami wymaga dodatkowej osłony. Czasami przydaje się też ognisko wartownicze, tworzone z kilku polan zetkniętych końcami: łatwo wówczas regulować siłę płomienia odpowiednio zsuwając lub rozsuwając gałęzie. W warunkach dużej wilgotności można rozpalać ogień pomiędzy rozszczepionymi połówkami pniaka, zawieszonymi na podwyższeniach; czasem potrzebne też są różne podstawki (z kamieni lub pniaków).

Oczywiście często przydaje się możliwość przenoszenia ognia, a raczej światła. Od tysięcy lat używano w tym celu łuczywa, to znaczy kawałka smolnego drzewa, czasem zatykanego w uchwyty w ścianach. Już w starożytności łuczywa udoskonalono do postaci pochodni, owijając jego koniec szmatą nasyconą olejem. Pochodni używano do oświetlania pomieszczeń i ulic (pierwsze stałe oświetlenie miast, właśnie przy pomocy pochodni, zastosowano w IV wieku naszej ery).

Pierwsze świece woskowe pojawiły się prawdopodobnie już ponad tysiąc lat przed naszą erą. Świece, zwłaszcza te niekopcące, były dosyć kosztowne i przez długi czas były towarem luksusowym. Używano ich zwykle tylko podczas ważnych ceremonii i obrzędów. Dopiero w X wieku nauczono się wytwarzać świece łojowe, znacznie tańsze, ale też gorszej jakości. Najczęściej wytwarzano je po prostu poprzez wielokrotne zanurzanie knota w roztopionym łoju.

Znacznie bardziej popularne były lampy olejne. Stosowano w nich knot z lnu lub konopi; w Egipcie lampa z knotem była znana już 2000 lat przed naszą erą, choć warto wiedzieć, że lampy szklane były bardzo drogim towarem. Taka postać rzeczy trwała aż do końca wieku XVIII; dopiero wówczas udoskonalono knot poprzez doprowadzenie do jego wnętrza powietrza (zwiększyło to jasność sześciokrotnie). Lampy naftowe pojawiły się dopiero w drugiej połowie XIX wieku.

12. Rolnictwo

Przez cały europejski paleolit (starszą epokę kamienia) człowiek był myśliwym i zbieraczem. Uprawa roli (jęczmienia, pszenicy, żyta, lnu, maku) i hodowla zwierząt (głównie bydła) rozpowszechniła się dopiero około 4500 lat p. n. e., w neolicie (młodszej epoce kamienia). Zaczęto stosować prymitywne spulchnianie gleby (orkę), najpierw za pomocą ciągniętego przez ludzi rozgałęzionego pniaka, a niebawem przy użyciu drewnianego radła i wołu. Znano też żarna, siekiery i motyki - rzecz jasna z kamienia, jak na epokę kamienną przystało.

Najbardziej prymitywne próby uprawy roli noszą nazwę kopieniactwa: jest to ręczna uprawa małych poletek (mniej więcej to, co robimy na działkach...). Na terenach zalesionych natomiast wprowadzano system żarowy, polegający na wypaleniu pewnego obszaru lasu (co na krótko użyźniało ziemię), a po wyjałowieniu gleby udaniu się w inne miejsce i powtórzenie procederu. Gospodarka żarowa była (i  jest) główną przyczyną masowej zagłady naturalnych drzewostanów.

Taki system, zwany też jednopolówką, został zastąpiony doskonalszym, w którym okresy eksploatacji ziemi przeplatane były jej ugorowaniem (pozostawianiem, by odpoczęła). Na dobrych ziemiach, zamiast zostawiania odłogiem, stosowano na zmianę zboże ozime i jare. Wraz z ekspansją Celtów, której szczyt przypadł na II wiek p. n. e., w większości Europy upowszechniły się żelazne radlice, sierpy, krótkie kosy i żarna rotacyjne (nie mówiąc już o mieczu żelaznym, szkle i kole garncarskim). Krótko potem do radła dodano odkładnicę, która odwracała skibę - i tak, stopniowo, powstał pług (VII wiek). W Polsce pług pojawił się około 1200 roku.

Od XI wieku zaczęto stosować tak zwaną trójpolówkę (na zmianę: zboże ozime, jare i ugór). Ten system utrzymał się w zasadzie aż do ery współczesnych nawozów, choć w niektórych miejscach system poprzedni (dwupolówka) utrzymywał się jeszcze długo. Z końcem średniowiecza zaczęły się też pojawiać pługi z metalowym lemieszem.

brona - narzędzie służące do spulchniania gleby po orce i przykrywania ziemią zasianego ziarna. Pierwotnie były to ostre gałęzie tarniny lub przycięte drzewa iglaste. Dopiero w XIII wieku na dobre weszły brony zębate, przez długi czas drewniane.

cep - proste narzędzie zbudowane z dwóch połączonych kijów służące do ręcznego omłotu zboża; bywało też używane jako broń.

kierat - koło obrotowe, poruszane siłą mięśni (ludzi lub zwierząt). Starodawny odpowiednik generatora prądu, stosowany m.in. do obracania żarna.

lada - ręczne urządzenie do cięcia roślin, znane od średniowiecza. Przypomina drewniane koryto, w którym np. słomę przesuwa się poza brzeg i obcina sierpowatym, obrotowym ostrzem.

lodówka - pod postacią głębokich piwniczek wyłożonych kamieniami znana od dawna.

maselnica - rodzaj wiaderka z „tłuczkiem” do ubijania (wyrobu) masła.

radło - drewniane narzędzie do spulchniania gleby, wyposażone w rylec ustawiony pod kątem ostrym do ziemi.

socha - wschodniosłowiański rodzaj pługa z rozdwojonym rylcem, rozpowszechniona od XVI wieku aż do XX-go; pierwotnie była niemal cała drewniana.

studnia - znana jest najmniej od dziesięciu tysięcy lat, jednak jej wersja z żurawiem jest znacznie późniejsza. Od 4 tysięcy lat w obszarach o słabych opadach buduje się też czasem cysterny do gromadzenia wody.

żarno - służyło do mielenia ziarna na mąkę; najpierw była to kamienna niecka, w której zboże rozgniatano kamieniem, potem pojawiło się żarno obrotowe (w Polsce rozpowszechniło się dopiero w drugim tysiącleciu), złożone z dwóch dużych kamieni młyńskich, z których górny był ruchomy, osadzony na drewnianej osi i wyposażony w żerdź do obracania. Pomiędzy kamienie nasypywano niewielkie ilości zboża, które jako mąka wysypywało się otworem z boku.

źrebie (los) - wczesnośredniowieczne określenie gospodarstwa rolniczego.

13. Budownictwo

To, co cywilizacja potrafi zbudować, chyba najlepiej określa jej poziom. Oczywiście w światach fantasy sprawy mogą układać się różnie, ale mimo to dobrze jest poznać pewne podstawowe fakty. Opiszemy zatem krótko, jak rozwijały się drogi, mosty, tunele, akwedukty i młyny.

W najdawniejszych czasach drogi były zwykłymi ścieżkami. Istotnych, dalekich szlaków było niewiele, np. szlak jedwabny z Europy do Chin albo szlak bursztynowy znad Bałtyku na południe. Nie miały żadnej nawierzchni, co najwyżej poprawiano ich przejezdność przez usuwanie roślinności lub doprowadzanie do brodów, ewentualnie zatapianie drewnianych bali w okolicach bagiennych.

Podczas przejść przez rzeki w wędrówkach pieszych wykorzystywano zwalone kłody lub mosty linowe, jednak sztuka wznoszenia mostów ograniczała się raczej do kładek na wodach stojących. Pierwsze trwałe, drewniane mosty na rzece powstały około pół tysiąca lat p. n. e. w Babilonie i Rzymie. Stosowano też mosty z tratew, zwłaszcza podczas przepraw armii.

Odkąd pojawiły się koła, większość znaczących dla handlu dróg przemieniła się w szlaki koleinowe. Koła wozów toczyły się w rowkach o głębokości około 10 i szerokości około 20 cm, rozdzielonych mniej więcej półtorametrowym odstępem. Taki charakter dróg sprawił, że konieczne stały się mijanki - miejsca, gdzie jadące z naprzeciwka wozy mogły się wyminąć. W wypadku spotkania najczęściej słabszy musiał się cofnąć do najbliższej mijanki.

W VIII wieku p. n. e. w Asyrii stosowano już drogowskazy, budowano strażnice i studnie przydrożne.

Pierwszymi wielkimi budowniczymi Europy byli dopiero Rzymianie. Oni pierwsi stworzyli drogi brukowane w całości, a nie tylko w pobliżu miast (pierwsza w 312 roku p. n. e.). Im również Stary Kontynent zawdzięcza kamienie milowe i wieloprzęsłowe, kamienne mosty.

Budowali oni długie tunele drogowe (wcześniej wykopywane głównie jako sekretne przejścia lub drogi wodne w miastach, twierdzach i grobowcach). Najdłuższy z rzymskich tuneli miał 5,6 km. Od Asyryjczyków przejęli też i udoskonalili sztukę prowadzenia akweduktów. Dostarczały one wodę do miejskich cystern, punktów czerpania, fontann czy łaźni miejskich. Akwedukty doprowadzające wodę do Rzymu liczyły łącznie ponad 400 km; wiadomo też było, że niektóre doprowadzają wodę lepszą, inne gorszą. Przy budowie akweduktów wykorzystywano wyłącznie różnicę poziomu wód; pompy zaczęto stosować dopiero w XVI wieku. Osiągnięcia Rzymian były niedoścignione (i używane) długo po upadku ich imperium.

Również za czasów Rzymian, z samego początku naszej ery, pochodzą pierwsze wzmianki o młynach wodnych (początkowo podsiębiernych). W IV wieku były one już dość popularne, zaczęto też stosować koła nasiębierne, znacznie bardziej wydajne, na które woda musiała spadać.

Młyny służyły nie tylko do produkcji mąki. Od XII wieku stosowano je też w tartakach, foluszach (wytwarzających sukno), przędzalniach, kruszarkach (rudy, soli kamiennej, kości, węgla) a nawet przy kuźniach. Średniowieczny młyn potrafił przetworzyć około 500 - 700 kg ziarna na dobę.

14. Budowle obronne

Najprostsze umocnienia, takie jak palisady (mury z bel drewnianych), wały i nasypy ziemne, były tworzone, odkąd tylko uprawa ziemi skłoniła człowieka do zakładania osad na terenach odkrytych.

Kluczowe miejscowości, obrane przez lokalnych władców za swoje siedziby, stawały się często grodami. Wiele z pierwszych grodów na terenach słowiańskich powstało na dobre kilkaset lat p. n. e., za czasów kultury łużyckiej (np. Biskupin). Po jej zagładzie nastąpiła długa przerwa - następne wzniesiono dopiero w siódmym wieku naszej ery. Polskie grody osiągały dość znaczne rozmiary: kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu hektarów. W razie wojny, stanowiły miejsce schronienia okolicznej ludności.

Przejście do budowli kamiennych zazwyczaj towarzyszyło skupieniu wokół silnej centralnej władzy: tak było z cywilizacjami w Mezopotamii i w Egipcie, a potem w średniowiecznej Europie.

Zamki, które chyba najbardziej kojarzą się z terminem „budowla obronna”, powstawały właśnie za sprawą możnych i książąt, którzy tym sposobem gruntowali dalej swoją dominującą pozycję. Wznoszone były one przede wszystkim w miejscach łatwych do obrony: albo tam, gdzie wcześniej stały grody, albo na innych wzgórzach i górach. Wyspy i półwyspy, doskonałe lokacje dla wcześniejszych grodów, często traciły na atrakcyjności. Przyczyną bywał utrudniony dostęp do kamiennego budulca.

Wały ziemne i wzmacniane drewnem, palisady i częstokoły, z czasem zostawały zastąpione murem kamiennym, otoczonym fosą. Nie znikły jednak zupełnie - zaczęły być używane jako doraźne konstrukcje obronne na liniach frontów. Przed czas wybiegli tutaj doskonale zorganizowani Rzymianie, którzy otaczali swoje wojskowe obozy vallum (palisadą) i fosą jeszcze przed naszą erą.

Przemyślne rozwiązania obronne i równie interesujące metody oblężnicze stanowiły tło niemal wszystkich średniowiecznych wojen. Lewoskrętne klatki schodowe, utrudniające posługiwanie się bronią przy wchodzeniu do góry; otwory kloaczne w murach; zwężane okienka łucznicze; wzmocnienia, baszty, sekretne tunele, stanowiska machin obronnych, kratownice, nieliczne okna - wszystkie te elementy składały się na najpotężniejszą średniowieczną broń.

Rozpowszechnienie prochu położyło kres epoce zamków. Potężne, surowe mury przestały być tak istotne. Można powiedzieć, że królowie i książęta zeszli z gór z powrotem na niziny i do miast, gdzie zajęli się budową pałaców - już nie tak obronnych, a raczej reprezentatywnych.

Bohaterowie podczas Gry z całą pewnością wcześniej czy później zawitają do takiego czy innego zamku. Poniżej zamieszczamy kilka planów warowni, które Mistrzowie Gry mogą nawet wykorzystać jako przykładowe mapki do gry (mają wysoką rozdzielczość - można je śmiało powiększać).

0x01 graphic

Plan parteru zamku wraz z terenem - na podstawie zamku Kidwelly. W centralnej części twierdza; wyjątkowo rozbudowana brama południowa.

0x01 graphic

Plan parteru zamku przylegającego do miasta, wraz z terenem - na podstawie zamku Conwy. Zamek wyraźnie przedzielony na części wschodnią i zachodnią, które mogły się bronić nawet w razie upadku drugiej połowy.

0x01 graphic

Plan parteru zamku - na podstawie zamku Conisbrough.

0x01 graphic

Plan parteru zamku - na podstawie zamku Weoley.

0x01 graphic

Plan parteru zamkowej twierdzy - na podstawie twierdzy Warkworth.

Słowniczek:

barbakan - element fortyfikacyjny wznoszony dla dodatkowej ochrony bramy. Najstarszy europejski barbakan pochodzi z początków XIII wieku.

bastion - część fortyfikacji, która pojawiła się wraz z rozwojem dział. Budowano je zwykle na planie trójkąta, romboidu lub pięcioboku o otwartej postawie. Część bastionu od strony nieprzyjaciela nazywano czołem, boki to tzw. barki, a część od strony twierdzy to szyja. Na barkach lub wewnątrz bastionu, czyli w kazamatach, ustawiano działa.

baszta - budowla obronna stanowiąca wzmocnienie murów. Baszta ma postać wieży, często lekko wysuniętej przed mury i zwieńczonej blankami, hurdycją lub machikułą.

blanki - zwieńczenie murów obronnych i baszt, w kształcie szeregu zębów, pomiędzy którymi łucznicy mieli stanowiska obronne.

gród - osada obronna, zwykle otoczona palisadą lub wałem, często również fosą. Przy bramach grodów często powstawały podgrodzia, gdzie mieszkała służba i miejscowa ludność - były to często zaczątki przyszłych miast.

hurdycja - drewniany ganek/balkonik na szczycie murów obronnych lub na basztach, wystający nieco poza mur. Posiadał otwory w podłodze i ścianie, służące do atakowania szturmujących kamieniami, gorącą smołą, a nawet nieczystościami.

machikuła - to samo co hurdycja, tyle że z kamienia - machikuły zaczęły zastępować hurdycje od XIV wieku.

palisada (ostrokół, częstokół) - ogrodzenie o charakterze obronnym, ściana z grubych pali naostrzonych u góry i wkopanych w ziemię.

stołp (donżon) - wczesna wersja tego, co później przyjęło się nazywać twierdzą. Stołp to wolno stojąca wieża obronna, z reguły najlepiej umocnione miejsce zamku. Wznoszono je na dziedzińcu lub w słabszym miejscu murów; wejście do nich zwykle znajdowało się nieco ponad ziemią i było pozbawione schodów. W początkowych etapach budowy mieściła się w nim siedziba władcy; później, jeżeli dobudowano wygodniejsze komnaty, stołp mógł służyć za skarbiec lub więzienie.

twierdza - centralna wieża zamku, zwykle najlepiej broniona, stanowiąca główną część zamku. Stanowiła miejsce mieszkalne; zwykle znajdowała sie tam również zbrojownia i studnia. W średniowieczu częstym widokiem były zamki złożone z samej twierdzy, pozbawione dodatkowych murów obronnych. Takie konstrukcje nazywane są wieżami rycerskimi.

15. Broń oblężnicza

Pierwszymi machinami oblężniczymi były oczywiście tarany i drabiny. Starożytni Grecy wymyślili również katapulty.

Rzymianie często budowali chronione rampy; około 200 lat p. n. e. wymyślili jednak wieże oblężnicze, masywne konstrukcje przypominające chronione „klatki schodowe”, zdolne do podjechania pod wrogi mur. Jeszcze przed początkiem naszej ery zaczęli też używać machin miotających - zwłaszcza balist i onagerów.

W średniowieczu znacznie częściej posługiwano się metodą podkopu. Popularne były też balisty, mangonele i trebuszety. Nauczono się stosować sieci lub liny do podrywania taranów. Dosyć popularny był też tak zwany „grecki ogień”, łatwopalna, pływająca substancja. Wraz z wynalezieniem prochu i wprowadzeniem dział w XIV wieku, starsze machiny oblężnicze odeszły w niepamięć.

katapulta - w najdawniejszych czasach nazwa ta odnosiła się do miotaczy strzał, podczas gdy „balista” oznaczała miotacz kamieni. Później te dwa terminy zamieniły się znaczeniami(!), a obecnie, w tym również dla potrzeb Mythai© RPG, przez „katapultę” rozumie się po prostu wszystkie typy dawnych machin miotających.

balista - podobna do ogromnej kuszy, zwykle z osłoną, miotająca kamieniami lub ostrymi pociskami; początkowo nazywano tak różne machiny, potem tylko te, które wyrzucały pociski po torze płaskim. Zazwyczaj były to pociski o wadze do 100 kg. Docierały one na odległość ok. 200-400 metrów (strzały do 1000). Średniowieczne balisty raczej nie dorównywały tym starożytnym i na odległość 400 metrów nie potrafiły wystrzelić ciężaru cięższego niż 25 kg. Największe odmiany balist służyły do kruszenia murów. Miały do 12 metrów rozpiętości łuku i ponad kilometr zasięgu. Natomiast ruchome balisty (na kołach) nazywano arkbalistami. Niestety były ogromnie kosztowne w produkcji.

onager (mangonel) - rodzaj katapulty miotającej kamienie po torze łuku; mogły mieć zwykły uchwyt procowy albo łyżkowy (taki dawał słabszy zasięg, ale pozwalał miotać wieloma pociskami naraz). Średniowieczne mangonele miały słabą celność, niską trajektorię i zasięg około 200 metrów.

trebuszet (trebusz) - machina wykorzystująca zasadę dźwigni. Stosowany uchwyt zazwyczaj przypominał wielką procę; jako przeciwwagi używano wielotonowych ciężarów. Trebuszety były śmiertelnie celne, ale przy miotaniu 50- do 100- kilogramowych kloców (i nie tylko; znane są przypadki używania np. martwych koni) rzadko mogły wykazać się zasięgiem większym, niż 300 metrów, nawet w najpóźniejszych modelach. Do ich obsługi zazwyczaj potrzeba było kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu ludzi. Stały się szczególnie popularne w czasie średniowiecza, kiedy to wprowadzono także ruchome przeciwwagi (takie urządzenia nazywano biffami).

Trebuszet, dalej biffa

0x01 graphic

16. Fajka

Niby nic wielkiego, takie palenie fajki. Z pewnością nie jest zbyt zdrowe, choć nie będziemy się bawić w cytowanie informacji Ministerstwa Zdrowia z opakowań wyrobów tytoniowych. A jednak, w przeciwieństwie do papierosów, nie można fajce odmówić pewnego szczególnego uroku... Ponieważ zaś od czasów „Władcy Pierścieni” fajka jest nierozerwalnie złączona z fantastyką, oto kilka słów na jej temat.

Fajka, choć starsza od papierosa, nie jest znowu aż tak stara, jak by się mogło wydawać. W Europie znana jest dopiero od czasów Kolumba, a więc od XVI wieku, a fajki wrzoścowe, obecnie chyba najbardziej cenione, to wynalazek końca XIX wieku. Początkowo używano glinianych, które jednak szybko się nagrzewały i często należało je chłodzić wsadzając do wody - choć glina nadawała tytoniowi specyficzny, wcale przyjemny smak. Potem tworzono drewniane i sepolitowe (rodzaj porowatego minerału), wreszcie porcelanowe i szklane. Nieco inną historię mają perskie fajki wodne, zwane nargilami. W Ameryce wytwarza się też fajki z kaczana kukurydzianego.

Fajka ze stojakiem - żaglowcem

0x01 graphic

© Fot. Ryszard Kulpiński (www.fajki.przemysl.pl)

Nową fajkę należy najpierw przepalić, aby powstała odpowiednia warstwa ochronna z węgla. O ile nie zrobi się zbyt gruba, nie powinno się tej warstwy usuwać. Niektórzy smarują w tym celu wnętrze główki miodem. Z początku - dla dobra fajki - najlepiej używać tytoniu aromatycznego i wilgotnego.

Fajka ozdobna z motywem dębowym

0x01 graphic

© Fot. Ryszard Kulpiński (www.fajki.przemysl.pl)

Następnie należy odpowiednio fajkę nabić. Tytoń wkłada się do fajki małymi porcjami. Każdą porcję ubija się. Nie można tego zrobić za słabo, i nie można za mocno: najlepiej sprawdzać próbując wciągnąć powietrze przez ustnik. Jeśli wszystko jest dobrze, zapalamy - najlepiej tak, by żarzył się cały tytoń. Jeżeli nadal wszystko jest w porządku - palący się tytoń jeszcze raz lekko ubijamy. Ubijania należy dokonywać co jakiś czas, zwykle za każdym razem gdy żar przygasa.

A oto kilka terminów:

cybuch - część łącząca główkę z ustnikiem; trzonek.

główka - podstawowa część fajki. Zwykle z wrzośca, czasem z gruszy. W środku główki spala się tytoń, a u jej dołu znajduje się wejście do kanalika.

kanalik - tędy przedostaje się dym (i olejki).

kapciuch - woreczek na tytoń, zwykle skórzany.

trzonek - część fajki, połączona z główką. Przez nią przechodzi kanalik.

ubijacz - inaczej niezbędnik. Zwykle złożony z trzech części: stopki do ubijania tytoniu, iglicy do czyszczenia szyjki fajki i łyżeczki lub nożyka do oskrobywania główki fajki z węgla.

ustnik - część, którą trzymamy w zębach. W lepszych fajkach może być z żywicy lub bursztynu.

Fajka „Gandalf” z długim cybuchem i ustnikiem

0x01 graphic

© Fot. Ryszard Kulpiński (www.fajki.przemysl.pl)

wycior - czyści się nim kanalik fajki.

węgielek - służy do zapalania fajki.

17. Profesje

Lista dawnych profesji jest dosyć długa i niepewna, przede wszystkim dlatego, że wykonawców tych samych czynności nierzadko zwano inaczej zależnie od miejsca. Czasem rzemieślnik był po trosze to tym, to tamtym, zwłaszcza jeżeli zawody były pokrewne, a w okolicy nie było nikogo innego; większa specjalizacja pojawiała się w miastach. Poniżej podajemy obszerną, lecz zdecydowanie niekompletną listę dawnych zawodów. Trzeba też zaznaczyć, że większość z nich zaczęła funkcjonować dopiero w wiekach XI i później. W Polsce dopiero wieki XIII i XIV przyniosły naprawdę spójną organizację zawodów w cechy.

Profesje:

aptekarz

bankier - zawód elitarny, pojawił się dość późno, wraz z wprowadzeniem banków.

browarnik (piwowar) - wytwórca piwa (szlachetny ów napój chmielowy, wyrabiany z wyciągu słodowego, trafiał raczej na stoły biedoty aniżeli możnych). Czasem był nim karczmarz.

bartnik - pszczelarz zakładający („dziejący”) barcie w znaczonych przez siebie drzewach i zbierający miód. Bartnicy mieli zdecydowanie więcej praw od zwykłych kmieci i byli od nich możniejsi; mogli m.in. polować.

bartodziej - bartnik na pensji wielmoży.

bednarz - rzemieślnik wytwarzający pojemniki drewniane (beczki, kadzie, cebrzyki, balie, faski itp.)

bobrownik - służący zajmujący się właściwym wykorzystaniem żeremi bobrowych.

cegielnik - rzemieślnik wytwarzający cegły i dachówki. Cegielnictwo zaczęło się rozwijać około XIII wieku.

cieśla - zawód bliski stolarza, zajmujący się głównie budową domów i jego części. Zwykle jeden z zawodów skupionych w cechu rękodzieł drzewnych. Cieśla okrętowy zajmował się budową i naprawą okrętów. Dość poszukiwanym rodzajem rzemieślnika był też młynarz-cieśla. Parał się on budową młynów.

cyrulik

drwal (patrz też: łazęka).

flisak - człowiek parający się spławianiem surowców (np. drewna) i wytworów innych rzemieślników. Cech flisaków nazywano cechem włóczków.

folusznik - rzemieślnik cechu sukienniczego, podejmujący produkcję sukna w miejscu, gdzie skończył ją gręplarz. Folowanie miało na celu zagęszczenie tkaniny i oczyszczenie jej z tłuszczów i klejów. Zwykle folusznik był bardzo zamożny.

garbarz - bardzo stary zawód (nie mylić z grabrzem, choć to też stary zawód), który rozwinął się dość gwałtownie w XV wieku. Garbarze garbowali (zmiękczali) skóry, oczyszczali je z tłuszczu i włosia, farbowali. Garbniki pochodziły przeważnie z kory drzew.

grawer - rzemiosło dość rzadkie w przeszłości.

gręplarz - rzemieślnik miejski gręplujący (rozczesujący i czyszczący wełnę)

grotnik - służący zajmujący się wytwarzaniem grotów i ostrzy włóczni.

kupiec - tego tłumaczyć nie trzeba.

jadownik - służący trudniący się wytwarzaniem trucizn (np. do strzał).

kaletnik - rzemieślnik wytwarzający i naprawiający wyroby skórzane.

kat

kmieć - chłop posiadający własną ziemię.

kobiernik - wytwórca dywanów, kobierców.

kobylnik - służący hodujący konie dla możnowładców.

kołodziej - rzemieślnik trudniący się tworzeniem i naprawą kół drewnianych, czasem też innych części wozów. Zwykle jeden z zawodów skupionych w cechu rękodzieł drzewnych.

koniarz (koniuszy) - służący, którego zadaniem była opieka nad końmi.

konwisarz - rzemieślnik odlewający przedmioty z cyny (łyżki, talerze, kubki). Zawód elitarny.

lichwiarz - człowiek pożyczający pieniądze i żyjący z procenta.

ludwisarz - rzemieślnik pracujący w spiżu, miedzi i mosiądzu. Odlewał dzwony, posągi, świeczniki, odważniki itp. Ludwisarz pracujący tylko w mosiądzu to mosiężnik, a w cynie - konwisarz. Zawód elitarny.

łazęka - służący (X-XIII wiek) którego zadaniem było być może karczowanie lasów, a być może działania wywiadowcze (dziś już tego nie wiemy).

miechownik - rzemieślnik wytwarzający i naprawiający wyroby skórzane, m. in. miechy.

miecznik - kowal wytwarzający broń sieczną (włącznie z dorabianiem rękojeści)

karczmarz

korabnik - służący, wytwórca łodzi.

koszykarz (wikliniarz) - wytwórca wyrobów wiklinowych, głównie koszy.

kotlarz - wytwórca naczyń mosiężnych i miedzianych, zwykle zrzeszony w cechu wyrobników metalowych.

kowal - rzemieślnik wyrabiający przedmioty żelazne.

krawiec - rzemieślnik szyjący i naprawiający odzież; pojawili się około XIII wieku, wcześniej było to raczej zajęcie domowe.

kucharz

kuśnierz - kuśnierstwo to zawód bardzo stary, polegający na szyciu okryć wierzchnich. Czasem kuśnierze byli też garbnikami. Zawód elitarny.

mincarz - pracownik mennicy, również poborca podatkowy.

młynarz - wytwórca mąki, ale nie tylko (patrz punkt „budownictwo”).

murarz - ten zawód pojawił się około wieku X. Rzemieślnicy tego zawodu czasem skupieni byli w cechu rękodzieł drzewnych.

niewodnik - wyrobnik sieci rybackich (niewodów).

nożownik - rzemieślnik wytwarzający narzędzia do cięcia, w dawniejszych czasach (przed wiekiem XIV) zwykle kowal. Nożownicy byli zwykle dość zamożni.

oprawca - coś w rodzaju średniowiecznego połączenia policjanta z antyterrorystą...

owczarz - osoba, często z obszerną wiedza weterynaryjną, zajmująca się strzyżeniem i doglądaniem owiec.

partacz - rzemieślnik spoza cechu, bez stopnia mistrzowskiego.

pasterz

pergamenik - wytwórca pergaminu (początkowo związane z klasztorami, od XIV wieku również świeckie).

piekarz - rzemieślnik miejski (na wsiach pieczywo wyrabiało się w domach)

pisarz - człowiek uczony w piśmie, który zarabia usługując niepiśmiennym - np. pisze dla nich listy albo je odczytuje.

prostytutka (kurtyzana) - jak mówią, najstarszy to zawód świata.

furman (woźnica)

kramarz (właściciel kramu, drobny kupiec)

płatnerz - wytwórca zbroi płytowej, hełmów, czasem kolczug (te zwykle tworzyli pancernicy). Specjalista parający się tylko hełmami bojowymi nosił nazwę szłomnika. Zawód elitarny.

pancernik - wytwórca kolczug. Zawód elitarny.

postrzygacz - rzemieślnik cechu sukienniczego lub krawieckiego, którego zadaniem było ostateczne przygotowanie materiału; m. in. czesał, postrzygał i zdobił sukno.

powroźnik - wyrobnik sznurów, lin, sieci i knotów.

pracz - służący zajmujący się, oczywiście, praniem.

psiarz - służący tresujący i opiekujący się psami.

ptasznik (sokolnik, jastrzębnik) - służący tresujący i opiekujący się ptakami do polowań.

rybak - służący lub wieśniak zajmujący się łowieniem ryb.

rzeźnik - członek jednego z istotniejszych cechów, zajmujący się wyrobami mięsnymi.

szewc - rzemieślnik produkujący obuwie, często jednocześnie garbarz. Szewców było stosunkowo wielu. Bardziej elitarnym rodzajem szewca był safianiarz, wytwarzający lekkie buty ze skór kozich.

służący

snycerz - snycerz zajmował się stolarką artystyczną.

stelmach - już od wczesnego średniowiecza wytwórca wozów. Zwykle jeden z zawodów skupionych w cechu rękodzieł drzewnych.

stolarz - rzemieślnik, czasem wyspecjalizowany, zajmujący się wytwórstwem mebli. Zwykle jeden z zawodów skupionych w cechu rękodzieł drzewnych.

sukiennik - wytwórca tkaniny wełnianej.

szmuklerz - wytwórca pasmanterii (wstążek, frędzli itp.) Nie mylić ze szmuglerem…

ślusarz - wytwórca zamków do drzwi lub skrzyń.

świeczarz - wytwórca świec. Często zadanie to należało do mnichów.

tkacz - wytwórca tkaniny. We wczesnym średniowieczu było to zajęcie domowe. Na wsiach tkacze produkowali sukno sami; w miastach nastąpiło zróżnicowanie zawodu na bardziej szczegółowe (gręplarz, folusznik, postrzygacz). Tkaczy można też podzielić z racji na rodzaj wyrabianej tkaniny: na sukienników, płócienników i innych.

węglarz - dostawca węgla drzewnego głównie dla potrzeb pieców hutniczych; zawód dawny, ale bardziej popularny dopiero od XIII wieku, kiedy pojawiły się zakłady hutnicze.

zielarz - często wiedział nie tylko, jak zbierać, ale też jak hodować swoje zioła.

złodziej

złotnik - rzemieślnik pracujący w metalach szlachetnych. Zawód elitarny.

żebrak

18. Bibliografia

Informacje ogólne:

● Wiele terminów i informacji:

Nowa encyklopedia powszechna PWN pod red. Barbary Petrozolin-Skowrońskiej, PWN, Warszawa 1998.

● Dawne zawody - i wiele innych istotnych informacji:

Wielka historia Polski, Anna Dagnan-Ginter, Andrzej Jureczko, Feliks Kiryk, Wydawnictwo Pinnex, Warszawa 2002, zwł. tom 1 (do 1384 roku)

● Niektóre terminy:

Słownik języka polskiego PWN pod redakcją Mieczysława Szymczaka, PWN, Warszawa 1978

● O historii wynalazków:

Orłowski Bolesław, Zwykłe i niezwykłe losy wynalazków, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1989 (wybrane hasła)

Informacje dotyczące kowalstwa i broni:

● O procesie dymarskim i technikach kowalskich:

Wojciech Sławiński -

http://www.platnerz.com;

http://korzenie.gimnazjum.com.pl

● O białej broni:

Żygulski jun. Zdzisław, Broń Starożytna, KAW Warszawa 1998

● Informacje o technikach kowalskich oraz zdjęcia ostrzy ze stali damasceńskiej:

http://www.damascusknife.com

http://www.paul-binns-swords.co.uk

Dave Allen, Editor, Appalachian Blacksmiths Association: http://www.appaltree.net

● O mieczach japońskich:

http://japonia2004.republika.pl

● O broni i zbrojach:

http://dawneuzbrojenie.republika.pl

http://www.historycy.org

http://www.rycerze.org

http://www.southtower.on.ca[Author ID1: at Thu Nov 16 20:06:00 2006 ]

Informacje o żeglarstwie:

● Koczorowski Eugeniusz, Dzieje okrętu od starożytności do współczesności, Bellona Warszawa 2002

● Łoposzko Tadeusz, Tajemnice starożytnej żeglugi, 1977

● Isabelle Raymond (ed.) Wielka Księga Żaglowców, Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 1998

● O wikingach i ich łodziach:

Stępień Arkadiusz, Długie łodzie Wikingów, Wrocław 2004, http://winland.pl/ksiegi/ksiega6/dyplom.htm

● Zdjęcia:

Kapitan Tim Swales: http://www.australianheritagefleet.com.au

Henri Houben: http://home.zonnet.nl/vikingorm

Informacje o koniach:

● Wiadomości:

http://www.karykon.horsesport.pl

http://okonikach.republika.pl

● Zdjęcia:

Nick Beitner: http://www.horses.co.uk

http://www.thepetprofessor.com

Krzysztof Jarczewski:

http://www.jarczewski.xann.net

Roman Rusavsky:

http://www.7art-screensavers.com

Informacje o fitoterapii:

● Zdjęcia roślin i niektóre informacje:

Maciej Romański: http://www.wolf-5.suwalki.com.pl

● Zdjęcia roślin:

Marek Schiller: http://www.ior.poznan.pl

Katarzyna Podhajska: http://karkonosz.pl

dr Barbara Łotocka

Krzysztof Michalak

Antoni Mielnikow

Błażej Gierczyk

Tomasz Oleksy

● Źródła wiedzy:

Kresanek Jaroslav, Rośliny lecznicze, Wydawnictwo „Sport i turystyka”, Warszawa 1983

Dziak Maria, Kuźnicka Barbara, Zioła i ich stosowanie, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1984

Podlech Dieter, Rośliny lecznicze, wyd. Muza SA, Warszawa 1998

http://kazior5.com

http://www.irydolog.pl

http://www.atlas-roslin.pl/

Informacje różne:

● O fajce:

http://qbus.republika.pl

● Zdjęcia fajek:

http://www.fajki.przemysl.pl

● O piórze i inkauście:

Edward Poskier -

http://www.nsik.com.pl/archiwum/109/a17.html

● O paleniu ognisk:

Elstner A. Frantisek, Na tropie przygody, Wydawnictwo „Śląsk” 1965

● O materiałach pisarskich:

http://rcczarny.republika.pl/index.html

93

ver. 0.6 (testowa) © 2004 - 2009 Mariusz Moryl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 Księga Sędziów
07) Księga sędziów
07 Ksiega Sedziowid 6884
#07 Księga Miłości Bo Yin Ra
Rudolf Steiner Księga Wiedzy Tajemnej
Awicenna Księga wiedzy
Abu Ali Ibn Sina (Awicenna) Metafizyka ze zbioru pt Księga wiedzy
Księga 1. Proces, ART 192 KPC, V CSK 248/07 - wyrok z dnia 4 października 2007 r
Księga 1. Proces, ART 319 KPC, II CSK 525/07 - wyrok z dnia 14 lutego 2008 r
Polska – Rosja Z Księgi i Wiedzy Rymów (Księga IV Osądów)
2013.07, Religijne, !Ksiega Prawdy-Oredzia Ostrzezenie, 2013
07, ciekawostki, Linux - Ksiega Eksperta, Linux - ksiega eksperta, Linux - księga eksperta
r-07.05, ## Documents ##, Bezpieczeństwo w Windows 2000. Czarna księga

więcej podobnych podstron