ności i samoświadomości: cóż będzie stanowić wspólny mianownik ich wartościowania moralnego? (...) Tu ceni się wysoko współczucie, uczynną, pomocną dłoń, gorące serce, cierpliwość, pilność, pokorę, serdeczność./^...) Moralność niewolnicza jest w istocie moralnością służącą użyteczności. Tu jest puWkt wyjścia zrodzenia się owego sławnego przeciwieństwa „dobrego" i „złego".
Tłumaczyła K. Krzemieniowa
HENRYK BERGSON
Henri Bergson (1859—1941), uważany za najwybitniejszego filozofa francuskiego pierwszej połowy XX w., był profesorem na Sorbonie w Paryżu. Jest on twórcą intuicjonizmu i jednej z najbardziej interesujących teorii czasu, określanego jako trwanie. Największy rozgłos uzyskała jego książka pt. Ewolucja twórcza, w której ukazał nieustanny rozwój istot organicznych, wypływający ;z ich wewnętrznych sił, z ich pędu życiowego (elan vital). Poza tym wydał: Esej o bezpośrednich danych świadomości, Materia i pamięć, O dwóch źródłach religii, Wstęp do metafizyki i in. Zob. Barbara Skarga: Czas i trwanie. Studia o Bergsonie. Warszawa 1982; Irena Wojnar: Bergson. Warszawa 1985.
Wstęp do metafizyki
Albo weźmy postać powieściową, o której losach czytam. Po-wieściiopisarz może do woli mnożyć cechy jej charakteru: mrze jej kazać działać i przemawiać, ile zechce: wszystko to nie zastąpi mi tego prostego i niepodzielnego wrażenia, którego bym doznał, gdybym mógł na chwilę bodaj przedzierzgnąć się w samą postać. Wówczas zdawałoby mi się, że jak gdyby z jednego źródła w sposób naturalny wypływają jej czyny, ruchy, słowa. Nie byłyby to już jedynie luźne dodatki, które się dołączają do wyobrażenia, jakie sobie wyrobiłem o postaci, wzbogacając je ciągle, nigdy jednak nie mogąc go uczynić zupełnym. Postać byłaby mi dana za jednym zamachem w swej integralności, a mnogie przejawy, w których się ona manifestuje, już
270
nie dołączałyby się do mego wyobrażenia o niej wzbogacając je, ale wprost przeciwnie, wydawałyby się od niej odrywać, nie wyczerpując jednak ani nie zubożając przez to jej istoty. Wszystko., co mi o postaci jakiejś opowiadają, stanowi dla mnie tyleż punktów widzenia na nią. Wszystkie cechy, z których składa się jej opis, a które mogą pozwolić mi ją poznać tylko przez porównanie z osobami czy rzeczami znanymi mi już skądinąd, są znakami, w których się ona w sposób mniej lub bardziej symboliczny wyraża. Symbole i punkty widzenia stawiają mnie więc na zewnątrz postaci, mówią mi o niej tylko to, co ma ona wspólnego z innymi, lecz do niej właściwie nie należą. Tego, co właściwie jest nią, co stanowi jej istotę, nie da się spostrzec od zewnątrz, gdyż jest to ex definitionel coś wewnętrznego, ani wyrazić w symbolach, gdyż jest niewspółmierne z żadną inną rzeczą. Opis, historia i analiza pozostawiają mnie tu w granicach względności. Jedynie utożsamienie się z samą tą postacią dałoby mi absolut. (...)
Wynika z tego, że absolut może być dany tylko w intuicji, podczas gdy wszystko inne 'może być przedmiotem analizy. Intuicją zwiemy ten rodzaj współodczuwania, za pomocą którego przenikamy wewnątrz Jakiegoś przedmiotu, aby utożsamić się z tym, co ma on w sobie jedynego, a więc niewyrażalnego. Analiza zaś, przeciwnie, sprowadza przedmiot do pierwiastków już znanych, czyli wspólnych jemu i innym przedmiotom. (...)
Istnieje co najmniej jedna rzeczywistość, która ujmujemy wszyscy od wewnątrz, za pomocą intuicji, a nie zwykłej analizy. Jest nią nasza własna osobowość w swym przepływaniu przez czas. Jest nią nasze Ja, które trwa. Możemy nie współ-odczuwać intelektualnie, czy raczej duchowo, z żadną inną rzeczą. Z pewnością jednak współodczuwamy sami ze sobą.
Kiedy obrzucam wewnętrznym spojrzeniem świadomości swoją osobowość — załóżmy, że bezczynną — zauważam zrazu, niczym stwardniała korę na powierzchni, wszystkie postrze-żenia, które otrzymuje ona ze świata materialnego Postrzeże-nia te są jasne, wyraźne; układają się lub mogą być ułożone obok siebie i dążą do grupowania się w przedmioty. Zauważam
1 ex definitione (łac.) — co wynika z definicji danego terminu, jest prawdziwe na mocy przyjętego znaczenia.
271
następnie wspomnienia pozostające w bliższym lub dalszym związku z tymi postrzeżeniami i służące do ich wyjaśnienia. Wspomnienia te jak gdyby odrywają się od dna mej osobowości, przyciągane ku powierzchni przez postrzeżenia im podobne; układają się na mnie, nie będąc jednak mną w sensie absolutnym. Wreszcie czuj,ę dające o sobie znać dążenia, nawyki ruchowe, całe mnóstwo czynności potencjalnych, mniej lub bardziej związanych -l tymi postrzeżeniami i wspomnieniami. Wszystkie te elementy o wyraźnie zarysowanych kształtach wydają mi się tym bardziej odrębne ode mnie, im odręb-niejsze są od siebie nawzajem. Skierowane od wewnątrz, na zewnątrz stanowią razem powierzchnię kuli dążącej do rozszerzenia się i rozpłynięcia w świecie zewnętrznym. Jeśli jednak skupiam się w sobie i skierowuję od powierzchni ku środkowi, jeśli szukam w głębi siebie tego, co jest najbardziej jednolicie, najbardziej stale i najtrwalej mną samym, znajduję coś zgoła innego.
Pod tym skupieniem dobrze uformowanych kryształów, pod ściętą w lód powierzchnią jest ciągłość przepływu nie dająca się porównać z niczym z tego, co kiedykolwiek widziałem płynące. Jest to kolejność stanów, z których każdy zapowiada to, co ma nastąpić, i zawiera to, co go poprzedza. W gruncie rzeczy stanowią one dopiero wówczas wiele stanów, kiedy przeszedłem już poza nie i odwracam się, by oglądać ich ślad. Gdy ich doznawałem, były tak ściśle, tak organicznie ze sobą związane, tak głęboko ożywione wspólnym życiem, że nie byłbym umiał powiedzieć, gdzie naprawdę któryś z nich się kończy, a zaczyna inny. W rzeczywistości żaden z nich nie zaczyna się ani nie kończy, lecz wszystkie przedłużają się, stanowiąc jeden ciąg. (...)
Na zakończenie powiedzmy: zdolność ta [tzn. zdolność intuicyjna — przyp. M. Ł.] nie ma w sobie nic tajemniczego. Kto uprawiał z dobrymi wynikami pracę literacką, ten wie doskonale, że gdy przedmiot został wyczerpująco przestudiowany, gdy wszystkie materiały zostały zebrane, wszystkie notatki zrobione, to jednak, by się zabrać do samego pisania, trzeba czegoś więcej, trzeba wysiłku często bardzo uciążliwego, aby za jednym zamachem przenieść się do samego serca przedmiotu
i z możliwie największej głębi zaczerpnąć impuls, któremu potem wystarczy już tylko się poddać. Ten impuls raz otrzymany skierowuje umysł na drogę, na której odnajduje on i wiadomości uprzednio zebrane, i tysiące innych szczegółów; rozwija się, analizuje sam siebie w terminach, których wyliczanie mogłoby trwać bez końca; im dalej się idzie, tym więcej się odkrywa; nigdy się nie dojdzie do tego, aby powiedzieć wszystko: a jednak, gdy się nagle zwrócić wstecz ku impulsowi, który czuje się za sobą, aby go schwycić, wówczas on się wymyka; nie była to bowiem jakaś rzecz, ale podnieta do ruchu, coś wprawdzie nieskończenie rozciągłego, będącego jednak samą prostotą. Intuicja metafizyczna wydaje się właśnie czymś w tym rodzaju. Odpowiednikiem notatek i materiałów w pracy literackiej jest tutaj całokształt obserwacji i doświadczeń uzyskanych przez naukę pozytywną, a przede wszystkim przez refleksję umysłu nad umysłem. Nie można bowiem uzyskać intuicji rzeczywistości, czyli dojść do współodczuwania intelektualnego z tym, co rzeczywistość ma najbardziej wewnętrznego, jeśli się nie pozyska sobie przedtem jej zaufania przez długie i zażyłe obcowanie z jej powierzchownymi objawami. I nie chodzi tu tylko o przyswojenie sobie faktów doniosłych; tak wiele trzeba ich zgromadzić i stopić w jedną całość, aby można było mieć pewność, że w tej wielkiej masie zneutralizowały się wzajem wszystkie uprzedzenia i idee niedojrzałe, które badacze mogli nieświadomie, brać za podstawę obserwacji. W ten, i tylko w ten sposób wyłania się pierwotne tworzywo znanych faktów. Nawet w prostym i uprzywilejowanym wypadku, który służył nam za przykład, nawet dla bezpośredniego kontaktu jaźni2 z sobą samym, ostateczny wysiłek wyraźnej intuicji byłby niemożliwy dla kogoś, kto uprzednio nie zgromadził i nie zestawił bardzo dużej liczby analiz psychologicznych. Twórcami filozofii nowożytnej byli ludzie, którzy przyswoili sobie cały zasób wiedzy swoich czasów.
A przecież nie ma takiego stanu duszy, nawet najprostszego, który by się ciągle nie zmieniał, ponieważ nie ma świadomości
'jaźń — świadomość własnej osobowości; w psychoanalizie jeden z elementów osobowości.
272
Teksty filozoficzne — 18
273
bez pamięci, ciągłości jakiegoś stanu bez dodawania do obecnego wrażenia wspomnienia chwil minionych. Na tym polega trwanie. Trwanie wewnętrzne jest ciągłym życiem pamięci, która, przedłuża przeszłość wprowadzając ją do teraźniejszości, czy to w tej formie, że teraźniejszość wyraźnie zawiera nieustannie wzrastający obraz przeszłości, czy też, że świadczy ona raczej przez ciągłe swoje zmiany jakościowe o coraz cięższym brzemieniu, jakie człowiek dźwiga na sobie, w miarę jak się starzeje. Bez tego dalszego życia przeszłości w teraźniejszości nie byłoby trwania, lecz tylko istnienie migawkowe.
To prawda, że jeśli mi ktoś zarzuci, że pozbawiam stan psychiczny trwania przez to samo, iż go analizuję, będę się bronił twierdząc, że każdy z elementarnych stanów psychicznych, które są wynikiem mojej analizy, jeszcze wszelako jakiś czas zajmuje1. Analiza moja, powiem, rozkłada wprawdzie życie wewnętrzne na stany, z których każdy jest sam w sobie jednorodny; ale ponieważ jednorodność ta rozciąga się na pewną określoną liczbę minut czy sekund, elementarny stan psychiczny nie przestaje trwać, chociaż się nie zmienia.
Ale też każdy widzi, że znaczenie tej określonej liczby minut czy sekund, którą przypisuję elementarnemu stanowi psychicznemu, polega na tym i tylko na tym, iż służy mi ona za znak mający ml przypominać, że stan psychiczny, który wydaje się jednorodny, jest w rzeczywistości stanem, który się zmienia i który trwa. Wzięty sam w sobie stan jest ciągłym stawaniem się.
Tłumaczył K. Błeszyński
Ewolucja twórcza
O ewolucji życia — mechanizm i celowość
Nasza osobowość, budując się w każdej chwili z nagromadzającego: się doświadczenia, zmienia się bezustannie. Przez swoją zmienność nie pozwala ona, by jakiś stan powtórzył się kiedykolwiek w głębi, choćby był sam ze sobą identyczny na powierzchni. Dlatego też nasze trwanie jest nieodwracalne. (...)
Tak więc nasza osobowość rośnie, powiększa się, dojrzewa bezustannie. Każdy z jej momentów jest czymś nowym, dodającym się do tego, co było poprzednio.
O znaczeniu życia
Gdy umieścimy naszą istotę w naszym chceniu, a nasze chcenie samo w tym porywie, którego ono stanowi ciąg dalszy, wówczas rozumiemy, czujemy, że rzeczywistość jest nieustającym wzrastaniem, tworzeniem, odbywającym się bez końca. Nasza wola wywołuje już ten cud. Każde dzieło ludzkie zawierające pewien 'udział wynalazczości, każdy czyn dowolny zawierający pewien udział wolności, każdy ruch ustroju objawiający pewną samorzutność przynosi coś nowego na świat. Jest to wprawdzie tylko tworzeniem formy. Jak mogłoby być czym innym? Nie jesteśmy samym prądem życiowym; jesteśmy prądem już obciążonym materią. (...)
Czy moja osoba w pewnej danej chwili jest jedna, czy wieloraka? Jeżeli uznam ją za jedną, głosy wewnętrzne powstają i protestują, głosy czuć, uczuć, przedstawień, .między które moja indywidualność się rozdziela. Ale jeżeli zrobię ją wyraź-/.nie 'mnogą, moja świadomość buntuje się równie silnie; twierdzi ona, że maje czucia, .moje uczucia, moje przedstawienia są abstrakcjami, których dokonywam na sobie samym, i że każdy z mych stanów zawiera, wszystkie inne. Jestem więc (...) jednością mnogą i mnogością jedną. (...)
Los świadomości nie jest >(...) związany z losem materii mózgowej. A wreszcie świadomość jest zasadniczo wolna — jest wolnością samą: ale nie może przejść poprzez materię, nie osiadając na niej, nie przystosowując się do niej. To przystosowanie jest tym, co się nazywa umysłowością.
Tłumaczył F. Znaniecki
274
275