Kobiece sposoby dąsy, fochy i szantaże


Kobiece sposoby - dąsy, fochy i szantaże

Źródło: "Kobiece sposoby na upartego męża..." z onet.pl

Kilka ciekawostek z serii "Jak to się robi po kobiecemu". Niektóre sposoby pomysłowe i mające na celu wspólne korzyści, ale niektóre mają na celu głównie wejście na głowę, postawienie na swoim.

Temat jest do dyskusji - jak uważasz, czy opisywani mężczyźni sami się proszą o takie traktowanie, czy zachowania kobiet to jest "armata na muchę"? Czy takie zachowania to ostateczne rozwiązanie czy zwyczajowe, codzienne sposoby?

Obrażam się na niego do czasu, gdy... ulegnie

Katarzyna, 29 lat, recepcjonistka w wydawnictwie

Dąsy... to moja broń kobieca. Używam jej, ilekroć próbuję coś wymóc na opornym partnerze. Strojenie fochów najlepiej sprawdza się w sytuacjach, gdy Jasiek nie chce się zgodzić na coś (niedzielny obiad u mojej matki, kupno nowego materaca do łóżka, posprzątanie garażu... cokolwiek). Mówię wtedy: „Nie, to nie”, i wydymam usta, spuszczam nos na kwintę. Przestaję się odzywać do Jaśka, a jeśli już muszę, robię to tonem urażonej księżniczki. On, oczywiście, próbuje mnie ugłaskać, zagaduje, pyta o różne rzeczy, ale ja jestem nieprzejednana. Udaję, że nie słyszę, co do mnie mówi, odwracam ostentacyjnie głowę albo wręcz wychodzę do drugiego pomieszczenia. Potrafię tak się boczyć nawet dwie, trzy doby - dotąd, aż Jasiek powie: „No dobra, niech ci będzie. Tylko już przestań się gniewać”. Ja, dla zachowania pozorów, jeszcze trochę jestem obrażona - by nie wyglądało na to, iż minęło mi jak ręką odjął, że była to tylko babska gierka. Wkrótce jednak się rozchmurzam, bo przecież dostałam to, co chciałam. Wystarczy trochę przetrzymać mężczyznę, zbywać go przez jakiś czas milczeniem, a na dłuższą metę nie będzie mógł znieść tych cichych dni i w końcu ulegnie. Tak przynajmniej jest z moim Jaśkiem.

Zalewam go potokiem słów - tak długo, aż wreszcie przyzna mi rację

Izabela, 42 lata, kierowniczka salonu sukien ślubnych

Co robić w sytuacji, gdy facet uprze się jak osioł? Mam na to swoją metodę: gadam, gadam, gadam... aż do skutku. Czyli, mówiąc inaczej, suszę mężowi głowę. Ostatnio, gdy Sławek za nic nie chciał iść na badania okresowe, włączyłam tzw. zdartą płytę: „Zastanów się jeszcze raz, czy dobrze postępujesz. Przecież wiesz, jak ważne jest dbanie o zdrowie. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, zrób dla mnie...” itd., itd. W końcu Sławek miał dość i dla świętego spokoju wyraził zgodę. Czyli nie ma to jak „wsiąść” na męża. Urabiam go w podobny sposób za każdym razem, gdy staje okoniem.

Tak długo szlocham, aż mnie przeprosi i... zrobi, co zechcę

Karolina, 29 lat, plastyczka

Spokojna rozmowa, proszenie, tłumaczenie - to w przypadku mego męża strata czasu. Jakoś nie dociera do niego, gdy mówię po dobroci: „Marku, postaraj się odkładać wszystko na miejsce, zamiast kłaść gdzie popadnie. Chowanie rzeczy na bieżąco zajmuje tylko sekundę i nie trzeba potem odgruzowywać mieszkania przez godzinę”. On niby kiwa potakująco głową, ale nasz dom nadal wygląda jak krajobraz po bitwie. Dlatego w pewnym momencie puszczają mi nerwy i wybucham. Krzyczę, że mam tego dość; że dłużej nie wytrzymam itd. A potem uderzam w płacz. Zalewam się łzami, by wzbudzić w nim poczucie winy. I szlocham tak długo, aż Marek przyjdzie, przeprosi, obieca poprawę. Na szczęście jest wrażliwy na moje łzy. Gdy je widzi, mięknie mu serce i mówi: „Już wolę, jak na mnie krzyczysz, niż płaczesz”. I rzeczywiście, przez jakiś czas jest naprawdę dobrze: on stara się pilnować, nie „zapomina” o odkładaniu rzeczy na miejsce. Niestety, za jakiś czas znów wraca do swoich nawyków i zmusza mnie do urządzenia kolejnej awantury „zakrapianej” łzami.

Szantażuję go, że odejdę, i czekam, kiedy skruszeje

Elwira, 31 lat, lektorka języka hiszpańskiego

Mój patent na męża to mały szantażyk. Gdy nie mogę go do czegoś przekonać albo zrobi coś nie tak, ja - zamiast narzekać i biadolić - po prostu grożę mu... rozwodem. Mówię, starając się, by zabrzmiało to poważnie: „Zobaczysz, w końcu cię zostawię i wtedy będziesz żałował”, albo: „Jak się z tobą rozwiodę, będziesz miał święty spokój”. Wtedy Albert przez jakiś czas bardziej się stara: liczy się z moim zdaniem, spełnia moje prośby, a nawet obiera ziemniaki. Równie skutecznym straszakiem jest mój ewentualny romans. Wystarczy, że rzucę pół żartem, pół serio: „Chyba jednak pomyślę o jakimś flircie. A chętnych nie brakuje” - i mąż od razu „staje na baczność”. Wie, że faktycznie mam powodzenie i gdybym tylko chciała, mogłabym przebierać w kandydatach jak w ulęgałkach. Oczywiście, nie zamierzam go zdradzać ani tym bardziej porzucać, ale postraszyć zawsze można. To niesamowite, że taki mały terror tak dużo może. Chyba naprawdę przemawia do wyobraźni męża, skoro zaczyna on chodzić jak w zegarku.

Porównuję go do innych facetów, by wziął z nich przykład

Iwona, 37 lat, pielęgniarka

Zwykle to córce stawiam za wzór inne dzieci. Ale i na męża działa ta metoda. Jednym z takich sukcesów wychowawczych było skłonienie go, by chodził do pracy w garniturze. Długo upierał się, że krawat go pije... i dalej wciągał na grzbiet nieśmiertelne swetry. Coś w nim drgnęło, kiedy wyraziłam uznanie dla sąsiada: „Spotkałam Sikorę, gdy wracał z pracy. Ale był elegancki, naprawdę wzbudzał szacunek! Pewnie dlatego awansował. Może ty też wreszcie porządnie byś się ubrał?”. Jeszcze tego samego wieczoru mąż poprosił, bym wyprasowała mu koszulę. Odtąd często chwalę jakiegoś znajomego, w ten sposób sugerując mężowi, jak powinien postąpić.

Rzucam drobne uwagi, aż osiągnę swój cel

Ewa, 35 lat, optyk

Jestem jak kropla, która drąży skałę. Raz o czymś wspomnę mężowi, za tydzień znów o tym napomknę, po miesiącu jeszcze raz wrócę do tematu... i tak powoli, powoli przekonuję go do tego, o czym na początku nie chciał słyszeć. Tak było np. z kupnem letniego domku nad jeziorem. Najpierw tylko zarzuciłam wędkę, twierdząc, że to świetna okazja; potem napomknęłam, że okolica zapiera dech w piersiach; na koniec zaczęłam głośno się zastanawiać, czy nie warto by się przenieść w takie miejsce na emeryturze. I udało się, rybka złapała przynętę. Jak to możliwe? Myślę, że się udało, bo działam stopniowo, nie na zasadzie szoku. Daję mężowi czas na przyzwyczajenie się do danej myśli.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Złote Myśli Seksualny Klucz Do Kobiecych Emocji Jak Zdobyć Kobietę Jak Zdobyć Dziewczynę Jak Pode
KOROZJA PODSTAWY TEORETYCZNE I SPOSOBY ZAPOBIEGANIA
Style komunikowania się i sposoby ich określania
09 TERMOIZOLACJA SPOSOBY DOCIEPLEŃ
Szkol Sposoby podawania leków w stanach nagłych
Sposób żywienia kobiet przed i w ciąży2005
Gospodarka i sposoby adaptacji do Środowiska
Sposoby i środki zwalczania zapylenia w wyrobiskach
7 Sposób montażu charakterystycznych elementów
Metodologia badań z logiką dr Karyłowski wykład 7 Testowalna w sposób etycznie akceptowalny
Sposoby oszczędzania energii elektrycznej i cieplnej domy zeroemisyjne
KOROZJA PODSTAWY TEORETYCZNE I SPOSOBY ZAPOBIEGANIA
67 Sposoby obliczania sił kształtowania plastycznego ppt
sposoby motywowania
Sposoby redukcji stresu
Grzegorczykowa R , Językowy obraz świata i sposoby jego rekonstrukcji
03 28 szczegółowy sposób postępowania z olejami odpadowymi

więcej podobnych podstron