Flaubert, Pani Bovary


PRZEDMOWA

Gustaw Flaubert urodził się 12 grudnia 1821 roku w Rouen. W dzieciństwie interesował się teatrem, jednak w wieku 13 lat stwierdził, że będzie pisał same powieści. Jego powieści były bardzo realistyczne, nie było w nich krzty radości. W listopadzie 1840 roku wstąpił na wydział prawa w Paryżu. Po śmierci ojca Gustaw porzucił studia i osiadł w Croisset. Młody Flaubert cierpiał na epilepsję, powtarzające się ataki uczyniły go nieśmiałym, czuł się wydziedziczony ze świata, w którym istnieje miłość. W wieku 25 lat miał romans z Luizą Colet, bardzo piękną kobietą, lecz o nikłym talencie artystycznym. Wraz z przyjacielem Ducamp zwiedził Egipt, Syrię, Palestynę, wyspę Rodos, a także Smyrnę. Dotarli do Konstantynopola, stamtąd do Aten. Jego podróż na Wschód zamknęła okres młodości.

CZĘŚĆ PIERWSZA

I

Narrator opowiada akcję rozgrywającą się w klasie, gdzie wchodzi dyrektor z Nowym. Chłopiec był ze wsi, miał około 15 lat, po jego ubiorze widać było, że wie co to bieda. Na jednej z lekcji przedstawił się, na prośbę profesora, był to Karol Bovary. Od początku stał się pośmiewiskiem całej klasy, gdy wylądował w oślej ławce, stał się celem rzucanych w niego kulek papieru. Jeśli chodzi o jego edukację, to początki łaciny znał dzięki wiejskiemu proboszczowi, ponieważ rodzice ze wzg na oszczędność posłali go do szkoły jak najpóźniej. Ojcem jego był Karol Dionizy Bartłomiej Bovary, chirurg wojskowy. Ożenił się z córką kupca-czapnika. Rzuciwszy się w wir interesów, stracił część majątku żony i wycofał się na wieś. Żona jego kiedyś wesoła, kochająca, teraz na starość stała się zgorzkniała i nerwowa. Niekochana przez męża i zdradzana, w końcu zgorzkniała. Kiedy urodziło im się dziecko oddano je do mamki, a potem go w domu rozpieszczano. Ojciec chciał go wychować w warunkach spartańskich, matka natomiast przeciwnie. Chłopiec więc chodził za pługiem, grabił siano itp. W końcu mąż ustąpił i oddano Karola do gimnazjum w Rouen. W końcu 3 klasy rodzice odebrali go ze szkoły, by kształcił się na lekarza. Z początku pilny, z biegiem czasu zaczął opuszczać zajęcia, zasmakował lenistwa i zabawy. Za drugim razem zdał egzamin i zaczął praktyki w Tostes, matka znalazła mu nawet żonę, wdowę Dubec. Małżeństwo to jednak było udręką dla Karola.

II

Pewnej nocy do Karola przyjechał posłaniec z listem, w którym proszono go, by przybył do Boertaux złożyć nogę. Okazało się, że ofiarą był gospodarz Rouault, jeden z najbogatszych rolników. Gospodarz mieszkał z córką, Emmą i służbą. Emma od razu wpadła w oko Karolowi, była zadbana, nie lubił wiejskich robót i przede wszystkim była bardzo młoda. Bovary zaczął coraz częściej odwiedzać ich, pomimo że kuracja przechodziła pomyślnie. W końcu pani Bovary zaczęła się domyślać z jakiego powodu jej mąż tak często tam jeździ. Zakazała mu odwiedzać Emmę. Z biegiem czasu wydało się, że żona Karola go okłamała i nie miała prawie żadnego majątku. Po kłótni z teściami zmarła.

III

Parę dni po pogrzebie odwiedził Karola pan Rouault, który przyniósł pieniądze za usługi lekarskie, zaprosił także Karola do siebie. Bovary dużo czasu spędzał z Emmą na rozmowach, w końcu zdał sobie sprawę, że się w niej zakochał. Stary Rouault chętnie pozbyłby się córki, która nie była mu żądną pomocą na roli. W końcu Karol się przełamał i poprosił ojca Emmy o jej rękę. Ten się zgodził i powiedział, że musi jeszcze zapytać się córki o zdanie , jeśli ta się zgodzi to zostaną szeroko otwarte okiennice, Karol ma czekać na ścieżce na znak. W końcu doszło do wesela, było huczne i świętowano przez kilka dni.

IV

Na wesele zjechali się krewni z dwóch stron, każdy był ubrany najlepiej jak tylko mógł. Stół weselny był bogato zastawiony, można był dostrzec wszelkiego rodzaju smakołyki. Na uroczystości Karol był małomówny i nie opuszczał żony ani na krok. Dwa dni po uroczystości nowożeńcy odjechali, wrócili do Tostes, gdyż Karol nie mógł na dłużej opuścić chorych.

V

Emma w pierwszych dniach zajęła się uporządkowaniem domu i wprowadzała swoje zasady. Karol nie miał żadnych trosk był szczęśliwy, cieszył go każdy drobiazg. Emma jednak doszła do wniosku, że się pomyliła, nie kochała Karola, choć na początku sądziła inaczej. Mąż ją nudził, nie dawał szczęścia i namiętności.

VI

Emma pragnęła miłości takiej jak w książkach, miała wyidealizowany pogląd na miłość. Gdy skończyła 13 lat ojciec odwiózł ją do miasta i oddał ją na pensję do klasztoru. Wpadła tam w egzaltację i stan dziwnej romantyczności. U spowiedzi wymyślała urojone grzechy, żeby tylko jak najdłużej móc klęczeć w mroku i słuchać szeptu księdza. Miała naturę uczuciową i za wszelką ceną szukała wzruszeń. W klasztorze była kobieta, która miała powieści, czytała je czasami na głos młodym dziewczętom. Pełno tam było kochanków, mdlejących niewiast i miłości. Emma lubiła kościół dla kwiatów, chodziła tam z próżności, poezję dla namiętnych podniet. Myśląc o swoim życiu była zawiedziona, nie tego dla siebie chciała, wiodła spokojne, a nawet nudne życie na jakiejś wsi.

VII

Emma twierdziła, że Karol jej nie rozumie, że jest zbyt głupi by pojąć jej myśli. Rozmowa z nim była dla niej płaska jak uliczny chodnik, nie chodził do teatru, nie interesował się jazdą konną, miała do niego żal o to wszystko. Mając tak niezwykłą żonę ludzie nabrali większego szacunku do Karola, i on sam do siebie z resztą też. Matka Karola nie przepadała za synową, uważała, że prowadzi ona życie ponad stan. Emma lubiła chodzić na spacery ze swoją charciczką , mogła wtedy oderwać się od nudnej codzienności. Przerywnikiem w jej nudnym życiu było zaproszenie do Vaubeyssard do markiza d'Andervilliers. Markiz latem zachorował, miał ropień w ustach, Karol cudem go uratował. Gdy służący markiza jechał zapłacić lekarzowi, zauważył, że w jego ogrodzie są piękne wiśnie, a że u markiza były niezbyt, poproszono Karola o kilka szczepów. Markiz zauważył, że Emma nie kłania się po wiejsku i że jest niczego sobie, zaproszono ich więc do zamku na uroczystość.

VIII

Sam markiz wyprowadził Emmę z powozu i zaprowadził do Sali balowej, a tam czekała już na nią Markiza i zaczęły przyjaźnie gawędzić. Wśród gości był również teść markiza. Niegdyś znany z rozpustnego życia, pełnego zakładów i porywanych kobiet. Teraz ten staruszek był dla Emmy, posągiem dostojeństwa, gdyż miał romans z samą królową Marią Antoniną, a to oznaczało, że sypiał w łożach królewskich. Emma zabroniła Karolowi tańczyć, twierdząc, że wyda się na pośmiewisko. Pewien pan prosił ją do tańca dwa razy, za drugim razem się zgodziła choć nie potrafiła tańczyć walca, owym kawalerem był wicehrabia. Tańczył on później z jeszcze jedną damą. Późno w nocy wszyscy udali się na spoczynek. Rano udali się do oranżerii i na śniadanie. Gdy zapakowano bagaże państwo Bovary odjechali do Tostes. Po drodze musieli się zatrzymać, a wtedy wyprzedziło ich kilku jeźdźców, wśród nich Emmie wydawało się, że widzi wicehrabiego. Karol znalazł papierośnicę z herbem, schował do kieszeni i pojechali dalej. W domu Emma wyrzuciła służącą, która jej zuchwale odpowiedziała. Służąca, Nastazja była pierwszą pacjentką Karola i dawną znajomą. Na pytanie Karola czy Nastazja została zwolniona na dobre, Emma rzekła, że nikt jej nie zabroni wydawać poleceń jakie ona chce. Dla Emmy wspomnienie balu było najmilszym tematem rozmyślań, pod nieuwagę męża, schowała u siebie w komodzie znalezioną papierośnicę.

IX

Emma często zastanawiała się do kogo należała papierośnica, sądziła, że to własność wicehrabiego. Ubolewała nad faktem, że ona jest w Tostes, a wicehrabia w Paryżu. Kupiła sobie nawet plan Paryż i wodziła po nim palcem. Emma zaczęła prenumeratę dwóch kobiecych pism: „Koszyczka” i „Sylfa Salonów”. Interesowała się życiem publicznym, tym co się dzieje w Paryżu. Na miejsce Nastazji, Emma zatrudniła 14 letnią Felicję, z której zrobiła sobie pokojówkę. Emma ubolewała nad faktem, że Karol nie ma ambicji. Pewnego razu został nieco poniżony przez swojego kolegę. Gdy Karol opowiedział to żonie ta bardzo się uniosła, bynajmniej nie o to, że żal jej było męża. Miała ochotę zabić Karola za to jaki wstyd im przyniósł, pod nosem nazywała go niedołęgą. Z wiekiem Karol zaczął tyć, przestał dbać o siebie, nabierał wiejskich nawyków. Emma próbowała to złagodzić, ale nie bynajmniej przez miłość, a egoizm. Gdy nadeszła wiosna pani Bovary miała ataki duszności. Porzuciła muzykę, jej serce ogarnął smutek i jednostajność. W zimie prawie nie wychodziła z domu, jak już to do ogrodu w ładniejsze dni. Przestała dbać o siebie i o dom, a zarazem stała się kapryśna i nie do zniesienia. Wyrażała ogólna pogardę dla wszystkich i wszystkiego. Zazdrościła ludziom balów maskowych, burzliwego życia i upojenia. Podupadła na zdrowiu, była blada i miewała szybsze bicia serca. Skarżyła się, że to Tostes jej nie służy, Karol zaczął myśleć o przeprowadzce. Emma zaczęła pić ocet, by schudnąć, kaszlała i straciła apetyt. W marcu przenosili się do Yonville-Opactwa, Emma była w ciąży.

CZĘŚĆ DRUGA

I

Opactwo to leżało 8 mil od Rouen, jest to jednak w miarę martwy region. Jednym z ważniejszych punktów Yonville jest apteka Homaisa. Innym znanym miejscem, była oberża „Pod Złotym Lwem”, właścicielką była wdowa Lefrancois. Chodziło tam wielu mieszkańców m.in. Binet, aptekarz Homais, Tellier i inni. Państwo Bovary przybyli do nowej wsi „Jaskółką” to typ małego powozu. W czasie podróży uciekła charciczka Emmy, oczywiście pani Bovary całą winę zrzuciła na męża.

II

Gdy Emma weszła do oberży zaczął się jej przyglądać pewien blond młodzieniec, był to Leon Dupuis, pisarz notarialny. Emma od razu nawiązała wspólny temat z młodzieńcem, który również lubił poezję i muzykę. Leon urzekł Emmę już samym faktem, że będzie w Paryżu kończył prawo, od razu też wzrósł w jej oczach.

III

Leona uważano za takiego co ma „dobre maniery”, był też utalentowany: malował, zajmował się literaturą. Homais dawał liczne wskazówki państwu Bovary, dzieki czemu łatwiej im było się zaaklimatyzować. Karol nudził się, gdyż pacjenci nie przychodzili, rozpogadzała go jednak fakt bliskiego już ojcostwa, rozpieszczał żonę, całował, nazywał pieszczotliwie, mógł się godzinami w nią wpatrywać. Emma pragnęła syna, bo to mężczyzna jest tak naprawdę wolny. Pewnej niedzieli o szóstej powiła dziewczynkę. Emma córce dała imię: Berta, usłyszała je kiedyś z ust markizy. Ojcem chrzestnym został Homais, gdyż ojciec pani Bovary nie mógł przyjechać. Na chrzcinach byli rodzice Karola, proboszcz, Leon, pan Homais i jego małżonka oraz bardziej znani mieszkańcy Yonville. Emma lubił towarzystwo teścia, gdyż zwiedził on kawał świata i opowiadał o różnych krainach. Dziewczynkę oddano do mamki, żony stolarza(Emmę obowiązywało 6 tygodni odosobnienia od dziecka) jednak pewnego dnia Emma zapragnęła ją zobaczyć. W drodze do mamki towarzyszył jej Leon, który wspierał ją swym ramieniem. Na początku Leon odwiedzał Emmę w towarzystwie aptekarza, jednak Karol był mu nieprzychylny i młody notariusz nie wiedział jak się zbliżyć do niej, a bardzo tego pragnął.

IV

Najczęstszym gościem u państwa Bovary był pan Homais, często też wpadał jego pomocnik - Justyn, który zakochał się w Felicji, służącej Emmy. Natomiast u aptekarza oprócz państwa Bovary zawsze spotykało się Leona…to on zawsze deklamował Emmie wiersze, bądź oglądał z nią żurnale. Karol nie należał raczej do osób zazdrosnych, toteż nie miał nic przeciwko tej znajomości, tym bardziej, że Leon załatwiał często Karolowi sprawunki w Rouen. Pan Binet każde popołudnie spędzał w oknie, mając wszystkich mieszkańców na oku. Pewnego razu Leon otrzymał od Emmy kapę z bawełny i aksamitu, wszyscy się dziwili dlaczego żona lekarza robiła takie wspaniałe podarki. Było to podejrzane i wszyscy doszli do wniosku, że pewnie jest jego przyjaciółką. Z resztą Leon wszystkim na około opowiadał o Emmy wdziękach, o jej inteligencji, i cały czas zastanawiał się nad tym jak zrobić wyznanie. Emma natomiast nie zastanawiała się nad tym czy kocha Leona, sądziła, że miłość spadnie na nią jak grom z jasnego nieba.

V

Pewnego razu państwo Bovary, państwo Homais z dziećmi, Leon i Justyn wybrali się obejrzeć przędzalnię lnu. Wtedy to Emma doszła do wniosku, że Karol ją obrzydza, a Leon pociąga. Młody pisarz wydał się jej bardzo przystojny i elegancki. Pewnego wieczoru odwiedził Emmę pan Lheureux, sprytny handlarz. Oferował jej liczne produkty, nie szczędząc jej przy tym komplementów. Jednak tego wieczoru Emma potrafiła się oprzeć pokusie i nic nie kupiła. Gdy Leon ją odwiedził udawała niedostępną, nagle zaczęła zachwalać męża, co niemile zabolało Leona. Zgrywała wspaniałą żonę, gospodynię i matkę. Odebrała wkońcu Bertę od mamki, w towarzystwie mówiła, że uwielbia dzieci, zaczęła być gospodarna. Emma zgadzała się na wszystkie prośby męża, chodziła z nim na spacery do ogrodu, Leon widząc to wszystko tracił cień nadziei na zbliżenie się do niej. Emma schudła, policzki jej zbladły, rozsiewała jakiś lodowaty czar. Ludzie ją podziwiali, ona zaś pełna była żądz, nienawiści i wściekłości. Gdy Leon myślał, że Emma go nie kocha, ona natomiast wyglądała za nim, tęskniła gdy odchodził i wzruszała się, gdy znów go ujrzała. Chciała, by Leon sam odgadł jej uczucia. Odpychając go czuła nie tylko smutek, ale radość i pychę, mogła mówić o sobie, że jest cnotliwa. Na Karolu skupiła cała nienawiść, to w końcu z jego winy nie mogła być szczęśliwa.

VI

Pewnego wieczora Emma usłyszała dzwony bijące na Anioł Pański i zapragnęła pójść do kościoła. Poszła do proboszcza Bournisiena, szukając u niego ulgi w cierpieniu. Ale jak to wiejski ksiądz on jej nie zrozumiał, myśląc, że ma ona na myśli upały. Emma nie miała cierpliwości do dziecka, aż pewnego razu tak mocno popchnęła córkę, że ta przewróciła się i rozcięła sobie do krwi policzek. Mężowi powiedziała, że Berta sama sobie to zrobiła podczas zabawy. Emma siedziała przy dziecku i myślała o tym jaka była niemądra i zarazem bardzo dobra, że się przejęła taką błahostką. Patrząc na córkę, nie mogła pojąć jakie to jest brzydkie dziecko. Pewnego razu Karol poszedł do Leona na rozmowę. Pisarz obawiał się, że ten coś podejrzewa. Ale chodziło o prezent dla Emmy, Karol chciał jej ofiarować swój portret we fraku, a Leon miał się dowiedzieć o cenę w Rouen takiego prezentu. Pana Homaisa zastanawiały takie częste wypady Leona do miasta. Podejrzewał, że młodzieniec ma tam jakąś miłostkę. Leon nie gonił za przygodami, był smutniejszy, jadał mniej i ludzie zaczynali to dostrzegać. Leon zdecydował przyśpieszyć swój wyjazd do Paryża, uzyskał pozwolenie od matki, ale jednak mimo wszystko ociągał się z wyjazdem. Leon pobiegł jeszcze do państwa Bovary by się pożegnać, ale Karola nie było jednak w domu, młodzieniec pożegnał się z Bertą i został sam ze swoją ukochaną. Pożegnali się tylko uściskiem dłoni, jak to rzekła Emma, po angielsku. Przy obiedzie pan Homais i Karol rozprawiali o zagrożeniach jakie czekają Leona w Paryżu, np. kobiety, choroby, gry karciane i wszelkie inne przyjemności sprowadzające młodego studenta na złą drogę.

VII

Kolejne dni dla Emmy były żałobą. Oskarżała się o to, że nie zatrzymała Leona. Pragnęła uciec do niego, ale wiedziała, że to niesie ze sobą zbyt wiele kłopotów. Z biegiem czasu jej miłość z daleka od przedmiotu uczuć wygasła, przyzwyczajenie stłumiło żal. Ciemność ogarnęła Emmę. Uważała się za wielce nieszczęśliwą i pozwalała sobie na zachcianki. Kupiła gotycki klęcznik, zaczęła wydawać pieniądze na suknie, jedwabne szarfy do szlafroka, i tak wystrojona zamykała się w pokoju. Emma znowu zaczęła podupadać na zdrowiu, pewnego dnia nawet splunęła krwią. Zmartwiony Karol napisał do matki, by przyjechała i urządzili naradę na temat zdrowia Emmy. Uzgodnili, że zabronią Emmie czytać powieści, było to jednak zadanie bardzo ciężkie. Pani Bovary - matka wyjechała w dzień targowy, ponieważ atmosfera w domu była nie do wytrzymania. Emma obserwująca z okna cały targ, dostrzegła pewnego pana, który szedł wprost do jej domu. Okazało się, że był to Rudolf Boulanger z Huchette. Rudolf przybył do lekarza ze swoim parobkiem, któremu „mrówki chodziły po plecach” i chciał, by ten upuścił mu krwi. Emma od razu wpadła Rudolfowi w oko, zastanawiał się jedynie skąd taki niezdara jak ten lekarz ja wynalazł…Rudolf miał 34 lata i był raczej brutalny z natury, doskonale znał się na kobietach, gdyż lubował się w ich towarzystwie. Od razy rozszyfrował panią Bovary. Wiedział, że musi być ona znudzona mężem, wystarczy parę czułych słówek, by była jego, pytanie tylko jak się jej później pozbyć. Mimo kłopotów jakie może ona mu przysporzyć już zadecydował, że ja zdobędzie. Najpierw musi się do niej zbliżyć, a taką okazję będzie miał na Zjeździe Rolnym.

VIII

Mieszkańcy przygotowywali się długo na ten dzień każdy chciał się pokazać od najlepszej strony. Emma szła pod rękę z Rudolfem, a za nimi ciągnął się pan Lheureux, którego z resztą szybko odprawili. Rudolf podczas spaceru nie szczędził Emmie komplementów. Rudolf dobrze zdawał sobie sprawę z tego jakim typem kobiety jest pani Bovary, toteż mówił to co ona chciała usłyszeć i wyrażał zrozumienie dla jej osoby. W końcu Rudolf chwycił Emmę za rękę, a ta wcale jej nie wyrywała z tego uścisku. Mężczyzna wyznał, że czuje coś do niej, zaczął prawić jej słodkie słówka i w końcu ją omotał.

IX

Rudolf nie pokazywał się przez 6 tygodni, stwierdził, że pośpiech to zły doradca. W końcu zawitał do domu państwa Bovary. Emma była sama w pokoju, widząc go od razu zbladła, tak długo czekała, by go znów zobaczyć. Rudolf zaczął jej mówić o swej miłości do niej, że odejdzie jeśli ona tego zechce, przyrównywał ją do anioła i innych boskich stworzeń. Jej miłość własna sprawiła, że Emma zatraciła się. Wtedy wszedł Karol, Rudolf zaczął mówić od zdrowiu Emmy i zaproponował, by zaczęła jeździć konno. Pani Bovary zauważył, że nie ma wierzchowca, ale Rudolf zaoferował swojego, jednak ta się nie zdecydowała. Dopiero wieczorem Emma się zgodziła na te jazdy, gdy Karol pozwolił jej kupić cały strój do konnej jazdy. Trafili do Przeręby, tu zsiedli z koni i Rudolf zaczął wyznawać swoją miłość. Chciał ją nawet objąć, ale Emma się zlękła. W końcu uległa mu, objęli się, a kobieta złożyła mu głowę na ramieniu, westchnęła i oddała mu się (nie jestem pewna czy chodzi tu o dosłowne
”oddanie się”, ciężko to było wywnioskować z tekstu). Po kolacji z mężem udała się do swojego pokoju. Nigdy jej oczy nie były takie czarne, duże, a spojrzenie tak głębokie. Była dumna z siebie, że ma kochanka. Odczuwała ogromną radość z zemsty, uważała, że to Karol jest przyczyną jej cierpień. Następnego dnia Emma i Rudolf znów spotkali się w lesie, w szałasie drwali. Kochankowie składali sobie przysięgi, wyznawali miłość. Od tego dnia zaczęli codziennie do siebie pisać, Emma zanosiła list na skraj ogrodu, Rudolf go odbierał i zostawiał swój. Pewnego razu Karol wyjechał przed świtem, Emma zapragnęła zobaczyć kochanka już teraz. Udała się pieszo do Huchette (posiadłość Rudolfa), by sprawić niespodziankę ukochanemu. Odkąd się jej to udało, Emma zawsze, gdy Karola już nie było udawała się do Rudolfa. Emma po każdym takim spotkaniu nie potrafiła się pożegnać z kochankiem, płakała i marudziła. Wreszcie pewnego dnia, gdy przyszła do niego niespodziewanie, skrzywił się jak ktoś niezadowolony. Oznajmił jej, że te wizyty stały się nieostrożne i kompromitują ją.

X

Z czasem Emma zaczęła podzielać obawy Rudolfa. Nie chciała utracić tej miłości, czuła, że nie może już bez niej żyć. Pewnego razu, gdy wracała do domu spostrzegła strzelbę w trawie. Był to Binet, który polował na dzikie kaczki. Był bardzo zmieszany widząc panią Bovary, ona z resztą też. Ale wykręciła się mówiąc, że wraca od mamki dziecka, problem w tym, że dziecko już od roku jest u rodziców. Emma wychodziła nocą do ogrodu, gdzie czekał Rudolf, ich spotkaniom nie była końca. Emma stawała się nazbyt sentymentalna, męcząca, ale była taka ładna, że Rudolf ulegał jej. Był pewny jej miłości jak niczego innego na świecie i dlatego przestał się krępować i niepostrzeżenie zmienił swój sposób bycia. Nie miał już dla niej tak czułych słów, ani pieszczot. Rudolf ułożył ich związek wedle własnych planów. Emma zapominała o córce, opiekę nad nią pozostawiła służbie. Czasem wpadała w nieodpartą chęć do poświęceń, pewnego razu aptekarz pośpieszył jej z pomocą.

XI

Aptekarz przeczytał gdzieś o operacjach skrzywień stóp, stwierdził, że Yonville powinno również przeprowadzać tego typu zabiegi. Emma zapragnęła, by Karol był sławny i zdobył ogromny majątek. Powzięła plan, by go do tego przekonać. Karol w końcu się zgodził, zabieg miał być przeprowadzony na Hipolicie z „Pod Złotego Lwa”. Pan Bovary sprowadził sobie podręcznik doktora Duval i zaczął go studiować. Pan Homais zaczął namawiać Hipolita, by poddał się operacji. Niestety chłopak stajenny czuł pewne obawy, nieszczęśnik jednak po pewnym czasie się zgodził. U chłopaka trzeba było zrobić dwa zabiegi, jednak Karol za bardzo się obawiał i zdecydował zrobić je oddzielnie. Pierwsza operacja się udała i nogę Hipolita włożono do pewnej skrzyni. Emma była dumna z męża, zaczęła nawet na niego inaczej patrzeć, snuli marzenia o przyszłości. Jednak po pięciu dniach okazało się, że są pewne komplikacje. Gdy Karol zdjął przyrząd ze stopy chorego ukazał się straszliwy widok. Skóra była tak napuchnięta, że nie było widać kształtu stopy, pokryta była sinymi wybroczynami. Bovary ściągnął przyrząd na parę godzin po czym ponownie go założył, na dodatek ciaśniej niż poprzednio. Po paru dniach sprawa stała się poważna, okazało się, że chory ma gangrenę. Martwiąc się o stan zdrowia Hipolita, wezwano 50-letniego doktora medycyny, pana Canivet. Okazało się, że nogę trzeba amputować. Karol był załamany, bał się pogardy i hańby. Emma natomiast nie doznawał upokorzenia, zastanawiała się nad tym jak mogła sobie w ogóle wyobrazić, że ten człowiek jest coś wart. Bovary potrzebował teraz żony, ale ona była zimna i pełna pogardy dla niego, jej wyraz twarzy był okropny. Wieczorem Emma spotkała się z Rudolfem, romans znów kwitnął.

XII

Emma zaczęła nawet widywać się z Rudolfem w dzień. Pewnego dnia powiedziała mu, że chce z nim uciec, że nienawidzi swojego życia i męża. Teraz była nie do zniesienia, miała kaprysy jak mała dziewczynka, nie liczyła się z żadnym groszem. Stała się łatwym łupem dla pana Lhereuxa, zamawiała u niego przeróżne rzeczy, a on nigdy nie brał od niej pieniędzy. Ale pewnego dnia zjawił się u niej z rachunkiem - 270 franków, Emma była w wielkim kłopocie. Pan Lhereux stwierdził, że zażąda zwrotu towarów, a szczególnie jednego - szpicruty (Emma ofiarowała ją Rudolfowi). Powiedział, że poprosi o jej zwrot doktora , gdy Emma zaczęła krzyczeć, by tego nie robił, ten miał ją w garści, wiedział już, że ma ona kochanka. Emma zabrała pieniądze na rachunki, by móc spłacić dług. Dawała coraz droższe prezenty Rudolfowi, a on czuł, że narzuca mu się i jest despotyczna. Jakby tego było mało, zaczęła mieć dziwne zachcianki, np. „Gdy północ wybije, pomyśl o mnie!”. Rudolf zrobił z niej stworzenie uległe i puste. Posunęła się do tego, że podczas spaceru z kochankiem miała papierosa w ustach, jej mowa stała się swobodniejsza, a nawet pewnego razu ubrała się w obcisłą kamizelkę męskiego kroju. Pani Bovary - matka była tym najbardziej zgorszona, Karol jednak był głuchy na rady matki. W końcu doszło do kłótni między kobietami, obie nie wytrzymały. Posypały się ostre słowa i matka Karola orzekła, że jeśli synowa jej nie przeprosi, ta natychmiast wyjedzie. Karol musiał błagać żonę na kolanach, by przeprosiła teściową, Emma w końcu uległa. Umówiła się z Rudolfem, że w razie nagłego wypadku przywiąże do żaluzji strzępek białego papieru, aby jeśli będzie w pobliżu przybiegł pod małą uliczkę pod domem. Błagała Rudolfa by uciekli razem, na pytanie co z jej córką rzekła: „zabierzmy ją, trudno!”. Emma żyła chwilą, gdy uciekną i będą razem, to wszystko sprawiało, że wyglądała piękniej niż kiedykolwiek. W końcu poprosiła Lhereux o luźny płaszcz z dużym kołnierzem oraz kuferek. Kupiec od razu wyczuł, że to jakaś podejrzana sprawa. Kochankowie postanowili uciec w przyszłym miesiącu. Rudolf niby załatwiał sprawy związane z podróżą, Emma była również zaabsorbowana przygotowaniami, żadne jednak z nich nie wspomniało o małej Bercie. Dzień przed wyjazdem Rudolf już wiedział, że nigdzie razem nie pojadą, choć przyszło mu to niełatwo zdecydował, że nie będzie się obarczał dzieckiem i wydatkami. Zdecydował, że napisze jej list.

XIII

Po napisaniu listu włożył go do koszyka z owocami i polecił służącemu, by ten podarek zanieść do pani Bovary. Wybiegła na strych by przeczytać list, nie mogła uwierzyć w swoje nieszczęście. Poczuła ochotę, by skoczyć i skończyć ze sobą. W chwili, gdy już miała wyskoczyć, zaczął wołać ją Karol, cofnęła się. Zeszła na dół, bo podano obiad. Pod koniec posiłku usłyszała tętent koni, to Rudolf wyjeżdżał i w tym momencie zemdlała. O północy ponownie zemdlała, wywiązało się zapalenie mózgu. Przez 43 dni Karol nie odstępował jej na krok, posyłał po wszystkich znajomych lekarzy, najgorsza jednak była apatia Emmy. Zaczęły się u niej wymioty, mąż obawiał się, że to objawy raka. Mało tego miał jeszcze kłopoty pieniężne.

XIV

Zaczął go nękać pan Lhereux, przyniósł rzeczy, które zamówiła Emma, Karol nie miał z czego zapłacić więc dostał czas na organizację funduszy. Wreszcie Bovary wystawił mu weksel na 6 miesięcy, ledwo podpisał ten weksel, a pożyczył już od kupca tysiąc franków. W najcięższym dniu choroby, gdy Emmie zdawało się, że umiera zażądała komunii. Pokój przygotowano do przyjęcia sakramentu, na komodzie zrobiono ołtarz, podłogę wysypano kwiatami. Emma przyjmując hostię omdlewała w niebiańskiej rozkoszy. Objawił jej się stan czystości nadziemskiej, chciała zostać świętą!!. Zaczęła nosić medaliki, kupowała szkaplerze. Proboszcz oczywiście był zachwycony tymi skłonnościami. Emma nawet poświęciła się dobroczynności, uczyła Bertę czytać. Jej stan zdrowia polepszał się z dnia na dzień. Aptekarz polecił panu Bovary, by zabrał żonę do teatru w Rouen, gdzie był występ tenora Lagardy. Po usilnych namowach Emma zgodziła się.

XV

Po zakończeniu przedstawienia Emma wpadła w palpitacje spowodowane duchotą. Mąż pospieszył jej po szklankę wody i spotkał ich znajomego - Leona. Ujrzawszy go wspomnienia powróciły. Wkrótce opuścili teatr i udali się na lody. Leon pytał się państwa Bovary kiedy wyjeżdżają, na wieść, że to już jutro zaczął ich namawiać, by zostali. niestety Karol nie mógł na dłużej zostawić swoich pacjentów, ale Emma...

CZĘŚĆ TRZECIA

I

Leon był przykładnym studentem i częstym bywalcem "Pod Strzechą". przebywając w Rouen często myślał o Emmie, ale z czasem to uczucie osłabło. jednak ciągle tliła się nadzieje, że ją zdobędzie. Stał się bardziej pewny siebie, czuł, że może ją olśnić. nazajutrz Leon przybył do oberży, w której nocowali Bovary z żoną, upewniwszy się, że Karol juz wyjechał, wszedł na górę. Emma i Leon zaczęli rozmowę, w której każde wypowiadało swoje cierpienia, młodzieniec zaczął flirtować, a Emmie wcale to nie przeszkadzało. w końcu wyznał jej miłość! twarz kobiety nagle się rozpromieniła, bardzo chciała to usłyszeć. Emma zgrywała niedostępną, choć w jej głowie były kosmate myśli (:P), umówili się na drugi dzień w katedrze. wieczorem Emma napisała długi list do Leona, w którym wyznała, że ich uczucie nie ma przyszłości, stwierdziła, że da mu go jak się spotkają. do katedry się spóźniła, ale on czekał na nią. Gdy przewodnik zechciał ich oprowadzać, ci uciekli i wbiegli do karety. Leon nie dawał wytchnienia woźnicy, nie pozwalał się zatrzymać. Jeździli tak cały dzień, a okna karety przez cały czas były zasłonięte firankami, w pewnym momencie pojawiła się ręka, która wyrzucała potargany list. Wieczorem powóz się zatrzymał i wyszła z niego kobieta, z woalką na twarzy.

II

Emma spóźniła się na dyliżans i czekający na nią 50 min Hivert odjechał bez niej. Teoretycznie nie musiała wracać, a z drugiej strony dała słowo, że wróci tego wieczoru, a poza tym Karol na nią czekał. Szybko się spakowała wynajęła kabriolet i dogoniła „Jaskółkę” przy pierwszych domach Yonville. Gdy Emma zajechała, czekała na nią już Felicja, która przekazała informację, że pani ma się udać do państwa Homais w pilnej sprawie. O tej porze roku wszyscy mieszkańcy robili konfitury, nie inaczej było u Homaisów. Gdy Emma weszła do nich aptekarz robił właśnie awanturę Justynowi, który wszedł bez pozwolenia do „Kafarnaum” (pomieszczenie na poddaszu, w którym aptekarz robił swoje leki i trzymał przygotowane mikstury). Justyn wszedł na poddasze i zabrał stamtąd naczynie, które przypominało rondel, ale na pewno nim nie było. Co gorsze naczynie to stało koło arszeniku, na szczęście tego pojemnika nie brał do ręki. Aptekarz zaczął swój wywód jaki to jego zawód jest istotny i niebezpieczny zarazem, że wymaga nie lada odpowiedzialności itd. Emma słysząc to wszystko zrezygnowała z pytania, po co ją tu w ogóle wezwano. W końcu przekazano Emmie to co chciano, a mianowicie stary Bovary zmarł, rażony nagłym atakiem apopleksji. Przy kolacji Emma i Karol nie rozmawiali ze sobą, z resztą od dawna już to tak wyglądało. Naiwny Karol brał jej małomówność za smutek. A żona coraz więcej mu się przypatrując widziała w nim słabość, niedołęstwo, prawdziwe zero, nie czuła dla niego żadnego współczucia w związku z zaistniałą sytuacją. Na drugi dzień przyjechała matka - Bovary. W południe zjawił się pan Lheureux w sprawie odnowienia weksla, który podpisał Karol. Kupiec stwierdził, że nie ma co zawracać głowy zmartwionemu lekarzowi i zaproponował, by to Emma się tym zajęła, a dosłownie by zrobiła się pełnomocnikiem męża i mogła za niego podejmować decyzje finansowe. Pan Lheureux zjawiał się coraz częściej, pod różnymi pozorami, i za każdym razem namawiał Emmę do swoich planów o wekslu nie wspominając, a i ona o tym zapomniała. Dopóki stara Bovary była u nich Emma nie wspominała o interesach i nie wykazywała zainteresowania. Jednak od razu po wyjeździe teściowej zaczęła z mężem temat interesów, użyła parę fachowych terminów, udawała zmysł praktyczny. W końcu pewnego dnia pokazała mu wzór generalnego pełnomocnictwa do zajmowania się jego interesami, zaciągania pożyczek, podpisywania weksli itd. Emma zaczęła temat, że nie można ufać notariuszom, że trzeba by było się kogoś poradzić, ale kogo… tak podsuwała pewne imię mężowi, że w końcu sam je wypowiedział: Leon! No ale oczywiście listownie trudno się porozumieć, więc dobroduszna Emma zaoferowała się, że to ona pojedzie. Karol był wzruszony jej dobrocią i zgodził się. Dosyć długo zasięgała rady Leona, bowiem całe trzy dni.

III

Dla Emmy były to trzy pyszne dni, pełne namiętności, istny miesiąc miodowy. Zaszyli się w porcie w Hotelu Bulońskim, czas spędzali przy zamkniętych drzwiach i spuszczonych roletach, wieczorami płynęli na wysepkę, by tam zjeść kolację. Przy księżycu wymieniali się frazesami o poezji, melancholii i miłości. Nadszedł jednak czas rozłąki, pożegnania było oczywiście smutne. Leon ma wysyłać listy na ręce starej Rolet, Emma wymyśliła jakieś podwójne koperty, było to tak przebiegłe, że kochanek nie mógł się jej nadziwić. Wracając do domu Leon się ciągle zastanawiał, dlaczego Emmie tak zależy na tym pełnomocnictwie (plenipotencji).

IV

Z biegiem czasu Leon zaczął traktować kolegów z wyższością i co najgorsze zaniedbywać praktyki. Cały czas poświęcał na korespondencję z kochanką. Pewnego ranka wymknął się w cześnie z kancelarii i zaczął krążyć w okół domu Emmy, ujrzała go pani Lefrancois i zaczęła krzyczeć, że wyszczuplał itp. na kolację udał się tam gdzie zawsze chodził i w końcu wieczorem udał się do domu lekarza. Sam na sam z ukochaną spotkał się dopiero nastepnego wieczora, Emma przyrzekła mu, że znajdzie sposób na to by się mogli częściej spotykać. Ogólnie była bardo pozytywnie nastawiona, bo miała dostać wkrótce pieniądze. Otrzymawszy je od razu zrobiła zakupy. Nie mogła się już obejśc bez usług pana Lheureuxa, ciągle po niego posyłała i coś kupowała, nie potrafiła się oprzeć żadnej swojej zachciance. Z początkiem zimy ogarnął Emmę ogromny zapał do muzyki. Co prawda grała, ale ciągle narzekała, że wyszła z wprawy i potrzebuje lekcji, które jednak były drogie, bowiem 20 franków za godzinę. Karol załatwił jej takie za pół franka, ale jej to jakoś nie odpowiadało. Za każdym razem, gdy przechodziła koło instrumentu wzdychała i narzekała. A gdy ją odwiedzano ciagle powtarzała, że musiała porzucić naukę, ale z powodów od niej niezależnych. Oczywiście wszyscy sąsiedzi ubolewali nad jej ciężkim losem, szczególnie aptekarz, który nie omieszkał suszyć o to głowy panu Bovary. Karol od nowa rozpatrywał sprawę edukacji żony, ona jednak cierpko odpowidała, że tylko regularne lekcje mogą przynieść efekty. I w taki oto sposób udało się jej uzykać od męża pozwolenie, by co tydzień jeździć do miasta w odwiedziny do kochanka. Co najlepsze już po miesiącu zauważono u niej znaczne postępy.

V

Emma jeździła do Rouen co czwartek. W obawie by jej nikt nie dostrzegł chodziła okrężnymi drogami, na twarzy miała czarną woalkę, wchodziła na ulicę Narodową, to miejsce pełne knajp i kobiet lekkich obyczjaów, tu czekał na nią Leon i szła za nim aż do hotelu. Emma budziła w nim milion pragnień, była dla niego kwintesencją kobiecości, była kochanką wszystkich romansów. Gdy jednak nadchodziła godzina rozstania nagle poważnieli i żegnali się słowami "Do czwartku". W drodze do domu spotykali na zboczu żebraka. Plecy miał przykryte szmatami, na głowie wytartą czapkę, a gdy ją zdejmował ukazywały sie dwa krwite oczodoły , sączyła się z nich zielona ciecz, gdy coś mówił śmiał się jak szalony. Często wydawał przeraźliwe krzyki, a Hivert wtedy smagał go biczem, który rozcinał skóę żebrakowi. Po powrocie Emma całowała od niechcenia córkę i z reguły udawała się od razu do pokoju. Z czasem dla męża stawała się czuła jak nigdy wcześniej, robiła mu pyszne kremy, grywała walce na fortepianie, czuła się bezpieczna. Do momentu, gdy Karol powiedział jej, że spotkał jej nauczycielkę muzyki, która jednak nigdy o Emmie nic nie słyszała. Pani Bovary zaczęła się wykręcać, że może jej nie pamięta, albo, że to nie ta pani Lempereur. Zaczęła podrabiać kwity, które miały świadczyć o pobieraniu przez nią nauk, ukradkiem podrzucała je mężowi. Jej życie spowiło się pasmem kłamstw. Pewnego ranka wyszła dość lekko ubrana, a zaczął padać śnieg, Karol dojrzał księdza Bournisien, który jechał do Rouen. Poprosił go, by ten podał szal jego żonie, która będzie „Pod Czerwonym Krzyżem”, jednakże hotelarka powiedziała, że rzadko widują tutaj panią Bovary. Gdy ksiądz spotkał wieczorem w „Jaskółce” Emmę powiedział jej o tym. Ksiądz jednak nie przywiązywał do tego większej uwagi, ale nie wszyscy mogą być tak dyskretni. Zdecydowała, że zawsze będzie chodzić do tej oberży, aby sąsiedzi z miasteczka widywali ją tam i tym samym nie powzięli żadnych podejrzeń. Pewnego dnia pan Lheureux spotkał ją jak wychodziła z Hotelu Bulońskiego pod rękę z Leonem. Emma przestraszyła się, że ją wygada, ale on nie był tak głupi. Za trzy dni przyszedł do niej i powiedział, że potrzebuje pieniędzy, ona jednak mu powiedziała, że nie ma. Na to kupiec zaczął wyliczać wszystkie uprzejmości jakie jej świadczył, a na dodatek z dwóch weksli podpisanych przez Karola wykupiła tylko jeden. Drugi został na jej prośbę zamieniony na dwa inne. Potem wyciągnął jej niezapłacony rachunek na kwotę 2 tys. Franków, i zaproponował, że jeśli nie ma gotówki to są jeszcze nieruchomości, wspomniał o ziemi w Barneville, należącej kiedyś do starego Bovary. Za parę dni przyszedł do niej z informacją, że ma kupca (niejaki Langoisa) na tę ruderę, nie zdradzał jednak ile by za nią zapłacił. Emma stwierdziła, że mniejsza z tym. A przecież należało wybadać tego kolesia, obejrzeć ziemię, a że ona nie mogła to ofiarował się Lheureux, by rozmówić się na miejscu z kupującym. Po powrocie oświadczył, że nabywca proponuje 4tys. franków. Emma ucieszyła się z tej wiadomości, połowę sumy otrzymała natychmiast, a gdy chciała uregulować rachunek kupiec powiedział, że przykro mu, że musi ona pozbywać się tak pokaźnej sumki. Zaproponował jej pewien układ. Rozłożył na stole 4 weksle każdy po tysiąc franków, kazał jej to podpisać i zachować wszystko. U dołu rachunki napisał „Otrzymałem od Pani Bovary cztery tysiące franków”, powiedział jej, że nie ma czego się bać, bo za 6 miesięcy otrzyma resztę pieniędzy za nieruchomość. Emma plątała się w tym wszystkim (nie ona jedna :/), wreszcie kupiec powiedział, że ma znajomego bankiera (Vicart), który zdyskontuje te 4 weksle, a potem on sam zwróci nadwyżkę rzeczywiste długu. Jednak zamiast 2 tys przyniósł 1.800 franków, gdyż przyjaciel Vicart potracił 200. Przezornie odłożyła tysiąc talarów, za które spłaciła w przewidzianym terminie trzy pierwsze weksle. Ostatni z nich przyszedł do domu i Karol na niego trafił. Emma zaczęła łasić się do niego, tłumaczyć, że zrobiła to z troski o niego, aby się nie martwił. Biedny Bovary nie wiedział co zrobić i udał się po poradę do pana Lheureux, który obiecał pomóc, jeśli Karol podpisze mu dwa weksle, których jeden na 700 franków z terminem trzymiesięcznym. By się zabezpieczyć napisał list do matki, ta zamiast przysłać odpowiedź sama przyjechała. Ale stara pani Bovary chce najpierw zobaczyć rachunki i tu pojawia się problem przed Emmą. Skoro świt biegnie ona do kupca i prosi go, by napisał inny rachunek, nie przekraczający tysiąca franków. Bo jeśliby pokazała ten na 4 tys. musiałaby powiedzieć, że spłaciła już 2/3, a tym samym przyznać się do sprzedania nieruchomości. Teściowa karciła synową za jej rozrzutność i wymogła na synu, by zmienił plenipotencję. Emma dostała ataku nerwowego z powodu nie okazanego jej zaufania, mąż musiał się nie lada się naprosić by znów przyjęła jego plenipotencję. Gdy spotkała się w następny czwartek z kochankiem była pełna życia, płakała i śmiała się na przemian. Stała się niecierpliwa, lubieżna, łakoma i przechadzała się z nim po ulicy z podniesioną głową, mówiła, że nie boi się kompromitacji. Czasem myślała o Rudolfie, wciąż w pewien sposób była pod jego władzą. Pewnego wieczoru nie wróciła do Yonville. Karol prawie postradał zmysły ze strachu, a Berta nie chciała zasnąć bez matki. W końcu nie wytrzymał zaprzągł konie i około drugiej w nocy zjawił się w oberży „Pod Czerwonym Krzyżem”, oczywiście nie było jej tam. Pomyślał, że może pisarz ją widział, ale znał adres tylko jego pryncypała, więc do niego się udał, ten go przeklinał za budzenie w nocy. Błysnęła mu myśl, by zadzwonić do pani Lempereur i wtem ujrzał Emmę! Podbiegł do niej pytał się gdzie była, czy źle się czuła, odpowiedziała mu, że źle się czuje. Poprosiła męża, by na następny raz nie wpadał w taką panikę jak się będzie spóźniać, bo to ją krępuje. Tym samym udzieliła sobie pozwolenie, by nie krępować się w swych eskapadach. Wykorzystywała to do woli, gdy chciała ujrzeć Leona wyjeżdżała pod byle pretekstem. Gdy nie zastawała go w domu chodziła do kancelarii, z początku mu się to podobało, ale później pryncypał uskarżał się, że nie ma go w pracy. Emma zawsze go namówił, miała dar przekonywania. Leon przy każdym spotkaniu musiał opowiadać co robił od ostatniej schadzki, żądała od niego wierszy. Młodzieniec nie rozważał jej pomysłów, przyjmował wszystkie jej upodobania.

VI

Gdy Leon jechał na spotkanie z Emmą to często zatrzymywał się u aptekarza, uważał, że wypada go przez grzeczność kiedyś zaprosić do siebie. Oczywiście pan Homais ucieszył się niezmiernie z tego zaproszenia i zapowiedział, że z pewnością na dniach wpadnie do Rouen, by przepuścić trochę grosza. Pewnego czwartku Emma niemało zdziwiła się, gdy ujrzała aptekarza w kuchni "Złotego Lwa". Pan Homais nikomu nie zdradził celu swojej podróży, w Rouen szybko wyskoczył z powozu i udał się na poszukiwania Leona. gdy już go dopadł zaprowadził do kawiarni "Normandia", Leon próbował się bronić, ale na nic się to zdało. Emma natomiast czekała na kochanka 45min, po czym pobiegła do jego biura, ale go tam nie zastała. a oni jeszcze o drugiej siedzieli już prawie sami w lokalu rozprawiając o kobietach. W pewnym momencie aptekarz zasugerował młodzieńcowi, że wie po co tak często ten chodził do pani Bovary, bo miał tam kochankę. Ale co najlepsze aptekarz sądził, że jest nią służąca! Leon nie myśląc o ostrożności zaprzeczył temu. Po wyjściu z lokalu, Leon chciał szybko umknąć, wymawiając się jakimś interesem, ale pan Homais dobrodusznie zaofiarował się, że odprowadzi pisarza. Pod Hotelem Bulońskim panowie pożegnali się, Leon na górze zastał kochankę, wielce poruszoną i wzburzoną. Mężczyzna tłumaczył się, wyjaśniał, błagał o przebaczenie, upadł na kolana i objął ją rękoma. Emma w końcu lekko uległa i wszedł służący z informacją, że na pisarza ktoś na dole czeka. Leon zapowiedział Emmie, że zaraz wróci. Oczywiście był to pan Homais, który zaprosił go do Bridoux, chłopak bronił się, że nie może, że musi wracać do biura. W końcu aptekarz uległ i powiedział, że pójdzie razem z Leonem do biura i tam na niego poczeka. Ten spanikował, z jednej strony bał się gniewu Emmy, a z drugiej gadanina aptekarza i jego namowy zrobiły swoje, poszli do Bridoux (jakiś znajomy aptekarza). Gdy w końcu Leon wyrwał się i pobiegł do hotelu, Emmy już tam nie było. Była wściekła, jego niestawienie się na spotkanie, poczytała jako obelgę, uważała, że jest „niezdolny do bohaterstwa, słaby, pospolity, skąpy”. Od tego momentu coś się między nimi zepsuło. Częściej mówili o rzeczach obojętnych miłości, z każdą następną wizyta nie odczuwała niczego specjalnego. Jednak nadzieja na to, że coś się zmieni zacierała w niej rozczarowanie i Emma jeszcze bardziej go pożądała. Traktowała go jako obiekt zaspokojenia swoich potrzeb. Natomiast to co Leona kiedyś zachwycało teraz przerażało. Miał poczucie, że Emma pochłania jego osobowość, usiłował jej nie kochać, ale był od niej uzależniony. Pani Bovary chciała czuwać nad jego życiem, przyszło jej nawet do głowy, by go śledzić, jednak duma jej na to nie pozwoliła. Zdała sobie sprawę, że nie jest szczęśliwa i nigdy nie była.

Pewnego dnia przyszedł do niej wysłannik pana Vincart z Rouen i podał jej weksel na 700 franków podpisany przez nią, który Lhereux, mimo zapewnień wysłał do pana Vincartowi. Oczywiście nie miała jak zapłacić i zapowiedziała, że za tydzień ureguluje rachunek. Ale na drugi dzień otrzymała protest, z nazwiskiem komornika, przerażona pobiegła czym prędzej do kupca. Emma wygarnęła mu, że dał jej słowo honoru, że nie puści weksli w obieg, ale Lhereux dał do zrozumienia, że miał nóż na gardle. Prosiła go, by coś zrobił, płakała, natomiast kupiec zaczął jej wymieniać wszystkie pożyczki, procenty jakich jej udzielał (niemało tego było), po czym łaskawie zrzuciła winę na pana Vincarta. Emma zauważyła, że gdy przyjdą jej pieniądze za Berneville to jakoś się wszystko ułoży jednak. Lhereux robiąc minę wielce zdziwioną, podsunął jej weksle po 250 franków, rozłożone na 4 miesiące. Tego wieczora Emma poprosiła męża, by napisał do matki i zażądał reszty spadku. Teściowa odpisała, że nie ma już nic i oprócz Berneville pozostawało im jeszcze 600 franków co miesiąc. Zaczęła wysyłać rachunki do pacjentów, zawsze na końcu prosiła, by nie wspominać o tym mężowi, bowiem jest to przykre dla jego ambicji. Dla pozyskania pieniędzy zaczęła sprzedawać stare rękawiczki, kapelusze, handlowała z zachłannością. A gdy jechała do miasta to pieniądze wydawała na fatałaszki. Zaczęła zapożyczać się u Felicji, pana Lefrancois, u hotelarki z „Pod Czerwonego Krzyża”, u wszystkich i byle gdzie. Gdy przyszły pieniądze za Berneville, co prawda spłaciła dwa weksle, 1500 franków rozeszło się i znów się zadłużyła. Dom stawał się obrazem nędzy i rozpaczy. Mała Berta chodziła w podartych rajstopkach, gdy Karol ośmielał się na jakąś uwagę, żona odpowiadała mu w sposób brutalny, że to nie jej wina! Dziecko nie miało tak naprawdę matki, a mąż żony. Emma dokładał do hotelu, gdzie się spotykali, Leon chciał nawet z niego zrezygnować na rzecz tańszego, ale Emma nie chciała o tym słyszeć. Pewnego razu przyniosła pozłacane łyżeczki i kazała Leonowi iść z nimi do Lombardu. Dla pisarza jej zachowanie stawało się coraz dziwniejsze. Do matki Leona ktoś napisał list, w którym zostało napisane, że jej syna gubi pewna mężatka. Zatroskana matka napisała do adwokata Dubocage (opiekuna Leona), by zainterweniował w tej sprawie. Adwokat tłumaczył uczniowi, że taki incydent może mu zaszkodzić w przyszłości, że stoi nad przepaścią. W końcu przyrzekł, że więcej się z nią nie spotka, potem wyrzucał sobie, że nie jest w stanie dotrzymać słowa. Leon miał zostać starszym pisarzem, był to kolejny powód do tego, by w końcu spoważnieć. Doszło do tego, że Leon był znużony i zniesmaczony kochanką, ona natomiast odnalazła w cudzołóstwie całą pospolitość małżeństwa. Pragnęła od niego coraz więcej, oskarżała o zawiedzione nadzieje. Pisząc do niego miała przed oczyma innego człowieka, był to mężczyzna utkany z jej marzeń, z najgorętszych pragnień.

VII

Pewnego dnia nie wróciła do Yonville, udała się na bal maskowy. Nazajutrz wróciła do domu, zastało ją pismo, że jeżeli w ciągu 24 godzin nie zapłaci 8 tys. franków, jej meble i rzeczy zostaną zajęte. Nagle z całą jasnością dostrzegła powód usłużności pana Lhereuxa. Schowała dumę do kieszeni i zaczęła błagać, a nawet oparła swoją dłoń o jego kolano! Na co Lhereux, że pewnie chce go ona uwieść! Wzburzona Emma nie wiedziała co robić, nie mogła o niczym powiedzieć Karoli, bo przecież na dobrą sprawę go okradła, podpisując za niego weksle…następnego dnia zjawił się komornik wraz z pomocnikami i zaczęli spisywać przeróżne przedmioty. W niedziele pojechała do Rouen, by obejść wszystkich bankierów i błagać o pożyczki, wszyscy odmówili. W akcie desperacji udała się do Leona i poprosiła go o 8 tys. franków. pisarz nie miała takiej kwoty, poszedł do 3 znajomych, ale na próżno. Emma zasugerowała mu, że te pieniądze na pewno znalazłyby się w jego kancelarii. Leon nie mógł się na cos takiego zgodzić i, aby uspokoić kochankę, powiedział jej, że w nocy wraca jego przyjaciel i ten na pewno mu pożyczy taka sumę. Zapowiedział, że jeśli nie zjawi się do trzeciej w Yonville to znak, że nic nie udało mu się załatwić. Emma wyszła na ulice miasta, czuła się samotna, że spada w otchłań. Kolejny ranek zaczął się okropnie… Po całym mieście zostały rozklejone plakaty z informacją, że wszystkie rzeczy państwa Bovary są na sprzedaż! Felicja poradziła jej, by udała się do pana Guillaumina i Emma tak też zrobiła. Przedstawiła całą swoją sytuację notariuszowi, który znał ją bardzo dobrze, bowiem utrzymywał tajemne stosunki z kupcem. Usiłowała go wzruszyć, toteż zaczęła opowiadać o swojej sytuacji w domu, o kłopotach finansowych. W końcu poprosiła go o tysiąc franków, notariusz jednak zauważył, że nie jest to możliwe. Zasugerował jej, że mogła od razu powierzyć mu swoje finanse, teraz opływałaby w dostatkach. Nie omieszkał wspomnieć jaki to on jest jej oddany, ujął jej dłoń i wycisnął na niej długi i obleśny pocałunek i przytrzymał jej dłoń na swoim kolanie. Następnie począł wędrować ręką, aż do jej ramienia, czuła jego oddech na swojej twarzy, nagle się zerwała i poprosiła o tę pożyczkę. Upadł na kolana i zaczął czołgać się w jej stronę, wyznał jej nawet miłość. Chwycił ją w pół, zdołała mu się wyrwać i przypomnieć, że nie jest na sprzedaż. Emma udała się jeszcze do Bineta, ale i tu nic nie wskórała. Wybiegła i udała się do matki Rollet, gdy było koło trzeciej wysłała ją do siebie, w nadziei, że zastanie tam Leona i go tu przyprowadzi. Jednak, matka Rollet wróciła sama i przekazała, że w domu na Emmę czeka zapłakany mąż. Nagle olśniła ją pewna myśl: Rudolf!! On jej na pewno nie odmówi, w końcu kiedyś łączyła ich wielka miłość. „Poszła więc w stronę Huchette, nie uświadamiając sobie, że chce popełnić to, co ją niedawno tak strasznie oburzyło, nie podejrzewając się bynajmniej o prostytucję…

VIII

Gdy weszła do jego pokoju, wspomnienia powróciły, Rudolf oczywiście zaskoczony był jej wizytą. Zaczął się tłumaczyć, dlaczego ją zostawił i takie tam inne. Zaczęła tulić się do niego, nie potrafił się jej oprzeć, w końcu uległ. Przyciągnął ją na kolana i zaczął całować, zauważył, że płakała zapytał się o powód, opowiedziała mu o swoich kłopotach. Rudolf zbladł na tę nowiny, już teraz wiedział po co do niego przyszła. Wreszcie powiedział, że nie ma takiej sumy. Emma wyrzucała mu wszystkie swoje żale, że dla niego była gotowa na wszytki, oddała mu się cała, a on co? Opływa w dostatku, a nie chce jej dać tysiąca franków! Była rozgoryczona, załamana, nie wiedziała co ma zrobić. Nagle wpadła jej do głowy pewna myśl, zbiegła ze wzgórza niemalże w radosnym uniesieniu. Zatrzymała się dopiero koło apteki, już miała do niej wejść, ale bała się, że ktoś usłyszy dzwonek i wsunęła się przez furtkę. Ujrzała Justyna, poprosiła go o klucz do „Kafarnaum”, on przeczuwał coś straszliwego, ale owładnęła go swoją urodą i majestatycznością. Przedstawiła mu bajkę, że musi wytruć szczury, bo nie dają jej spać, obiecała, że sama powie o tym aptekarzowi. Wiedziała czego ma szukać, pamięć jej nie zawiodła. Na 3 półce stał słoik z niebieskim proszkiem. Zaczęła go pospiesznie odkręcać, nabierać pełne garści trucizny i połykać. Justyn chciał jej przeszkodzić, ale nie pozwoliła mu na to. Zabroniła mówić mu o tym komukolwiek, bowiem wina spadłaby na jego pana. Kiedy Karol wrócił do domu i dowiedział się o zajęciu mieszkania, Emma właśnie wyszła. Nie mógł pojąć jak do tego doszło i co teraz się stanie z Bertą. Nie mógł czekać na żonę bezczynnie w domu , więc zaczął jej jej szukać. Po godzinie wrócił do mieszkania ,a ona już tam była. Pytał się jej dlaczego? Co się stało ? Emma usiadła przy stoliku i zaczęła pisać list , potem go opieczętowała i podała mu mówiąc, by nie pytał się jej o nic, tylko jutro otworzył list i go przeczytał. Położyła się na łóżku w oczekiwaniu na jakiś ból, cokolwiek co by jej dało znać że śmierć nadchodzi. Ciągle czuła w ustach ten okropny smak atramentu, zrobiło się jej duszno i poprosił Karola, by otworzył okno. Nagle chwyciły ją mdłości i męczyły cały wieczór. Na dnie miednicy Karol zauważył jakby biały piasek, gdy dotknął jej żołądka wydała straszliwy krzyk. Jej stan momentalnie sie pogarszał, stała się bielsza niż prześcieradło, a puls był coraz mniej wyczuwalny.Mówiła, że już lepiej i zaraz potem z jej piersi wydobywał się ryk bólu. Karol na kolanach błagał ją o to,by powiedziała co wzięła. Patrzył na nią z taką miłością, jakiej nigdy niewidziała w niczyich oczach. Emma w końcu pozwoliła mężowi, by juz dziś odczytał list. Ogarnęło go przerażenie i ze słowem na ustach: otruta, wołał o ratunek. Pan Homais stwierdził, że chodzi tu tylko o to, by znaleźć silne antidotum, na wieść o tym, że to arszenik zadecydował zrobić analizę. Mąż klęczał przy jej lóżku pogrążony w smutku, pytał się dlaczego to zrobiła, kto ją do tego zmusił. Pytał się czy to dlatego, że nie była z nim szczęśliwa, czy to jego wina, a przecież robił co mógł. Emma wtedy zdała sobię sprawę z tego, że Karol tak naprawdę był dobry. Z wolna przesuwała ręką po jego głowie, a Karol czuł się zarazem w niebowzięty i jeszcze bardziej zrozpaczony faktem, że może ją starcić. A ona...uczuła ulgę, bowiem skończyły się już te wszystkie zdrady, podłości i niezliczone pożądannia. Poprosiła, by przyprowadzić do niej córkę, Berta siedziała na łóżku matki i przyglądała się jej.

Była lekko przestarszona, gdy Emma chciała wziąć ją za rączkę ta zaczęła sie wyrywać i płakać. W końcu przyjechał Canivet (lekarz) przepisał leki na wymioty, aby całkowicie opróżnić żołądek. Zaczęła wymiotować krwią, skóra pokryła się brunatnymi plamami. Niestety wymioty nie poprawiły sprawy, zajechał do państwa Bovary równiez lekarz Lariviere. Był to znakomity lekarz, należał do wielkiej szkoły chirurgicznej. Gdy zobacztł trupiobladą twarz Emmy jego entuzjazm opadł, stwierdzil, że na razie nic nie da się zrobić i wyszedł. Pan Homais dogonił go na dziedzińcu i ofiraował nocleg oraz sniadanie u sibie. Przy kolacji zaczęli rozmwiac o tym co sie stało. Najbardziej zastanawiało ich to skąd ona wzięła arszenik! Justyn, który podawał do kolacji dostał od razu drgawek. Po posiłku pan Homais wraz z Canivetem udali sie ponownie do chorej. Gdy weszli zastali pokój pełen żałobnej ciszy i księdza, odprawiającego ostateczne namaszczenie. wydawało się, że ten sakrament pomógł jej, jednak było to tylko chwilowe. Zaraz potem

zaczęła dyszeć szybko, język wysunął się jej z ust, a przewrócone oczy bladły. Nagle na chodniku dały się słyszeć słowa piosenki. Emma podniosła się jak trup tknięty prądem i zaczęła nadsłuchiwać, po czym krzyknęła "Ślepiec!". Zaśmiała się śmiechem okrutnym, szalonym, rozpaczliwym, jakby widziała ohydną twarz nędzarza. Gdy podeszli do jej łóżka już nie żyła.

IX

Karola nie ogarnęło osłupienie, zaczął krzyczeć, nie chciał dać się wyprowadzić z pokoju. Gdy pan Homais wracał do domu na placu zaczepił go ślepiec, który przybył w celu pozyskania maści antyflogistycznej, którą obiecał mu kiedyś aptekarz. Nazajutrz ksiądz i pan Homais udałi się do zmarłej, by czuwać przy niej, przy każdej mozliwej okazji kłócili się ze sobą. Ksiądz dziwił się jak można być takim bluźniercą, a aptekarz nie mógł się nadziwić głupocie księdza. Czuwając tak nad zmarłą obaj panowie nieco zgłodnieli. Dostali wódkę, ser i bułkę, podpiwszy sobie nieco ulegli dziwnej wesołości, po czym doszli do wniosku, że jeszcze kiedyś dojdą do porozumienia.

X

Do Yonville przyjechał ojciec Rouault, gdy zobaczył kir na drzwiach zemdlał. Aptekarz co prawda napisał do niego list, ale nie można było z niego do końca wywnioskować co się tak naprawdę stało. Gdy ojciec Rouault odzyskał świadomość trzeba było już ruszać. Na pogrzebie zjawił się również pan Lheureux, który najwięcej ubolewał nad śmiercią Emmy. Wieczorem Karol z matką rozmawiali o przyszłości. Stara pani Bovary zdecydowała, że zamieszka w Yonville i będzie pomagała synowi w prowadzeniu gospodarstwa. Karol nie spał jeszcze o północy myśląc o zmarłej żonie. Natomiast Rudolf, który dla rozrywki uganiał się po lasach przez cały dzień, spał spokojnie w zamku; i Leon także już spał. Był jednak jeszcze ktoś kto nie spał. Tą osobą był Justyn. W nocy przyszedł na cmentarz i płacząc nad grobem Emmy nie mógł się z tym wszytskim pogodzić.

XI

Dopiero parę dni po pogrzebie Karol sprowadził córkę do domu. Zapytała się gdzie jest mama, powiedziano jej , że mamy nie ma, ale przywiezie jej zabaweczki. Dziecko jeszcze parę razy się o nią zapytało, ale z biegiem czasu przestała o niej myśleć. Wkrótce powróciły problemy pieniężne, bo Lheureux poszczuł swojego przyjaciela Vincarta i Karol przyjął zobowiązania na bajeczne sumy. Nagle wszyscy zaczęli się upominać o swoje pieniądze. Odezwała się panna Lempereur (nauczycielka gry na fortepianie), księgarz zażądał trzyletniego abonamentu, matka Rollet przyszła po pieniądze za dostarczenie około 20 listów, na pytanie Karola co to za listy nie była zbytnio delikatna. Bezustannie wychodziły na jaw wszystkie matactwa Emmy i kolejne długi. Felicja zaczęła nosić ubrania swojej pani, a na wiosnę uciekła z Teodorem kradnąc resztę garderoby. W tym okresie Karol dostał list od matki Leona, informujący o tym, że jej syn żeni się. Pewnego dnia Karol znalazł na strychu listy od Rudolfa. tłumaczył sobie, że to pewnie była platoniczna miłość. By się jej przypodobać, jakby żyła jeszcze, przejął jej gusta, kupił sobie lakierowane buty, nosił białe krawaty, podpisywał weksle tak jak ona. Deprawowała go spoza grobu. Musiał sprzedać srebra, potem meble z salonu, wszystkie pokoje po kolei pustoszały, tylko jej został nietknięty .Po obiedzie Karol zaszywał się tam i rozmyślał. Berta była źle ubrana, buciki miała bez sznurowadeł i sukienki były porozdzierane. Karol próbował zajamować się córką, robił jej zabawki, ale gdy stawał się smutny udzielało się to i Bercie. Nikt ich teraz nie odwiedzał, Justyn uciekł do Rouen, dzieci aptekarza przychodziły do małej coraz rzadziej, a i pan Homais nie dbał o stosunki z sąsiadem ze względu na różnice ich pozycji społecznej. Ślepiec, którego nie potrafił uleczyć aptekarz swoją maścią, opowiadał podróżnym o daremnych usiłowaniach aptekarza. Homais znienawidził go i wytoczył mu walkę. Zaczął pisać artykuły, w których nawoływał do tego, aby zamknąć bezdomnego. W końcu dopiął swego i zamknięto ślepca w dożywotnim przytułku. Sukces ten bardzo rozzuchwalił aptekarza, stawał się coraz bardziej niebezpieczny, ostro krytykował kler na łamach swej gazety. Co do Karola, to pomimo starań, zajęcie mieszkania stawało się nieuchronne. Poprosił matkę o pomoc, ale liczne kłótnie zerwały ich stosunki ostatecznie. Bovary zestawiał swoje nieszczęście z dostatkiem aptekarza. Ale to szczęście było tylko pozorne. Homaisa pożerała głucha ambicja! Skłonił się w stronę rządu, zaprzedał się bez granic. Karol pewnego dnia zdecydował się na to, by otworzyć skrytkę w biurku Emmy. Znalazł tam wszystkie listy Leona, teraz nie mógł już mieć żadnych wątpliwości, zaczął przeszukiwać cały dom, odnalazł portret Rudolfa. Dziwiono się jego przygnębieniu, a on przestał wychodzić z domu, nie wychodził nawet do chorych. Czasami z ciekawości ktoś zaglądał przez płot i dostrzegał człowieka z długą brodą, niechlujnie ubranego, który zachowywał się dziko i głośno płakał. Pewnego dnia na targu Karol spotkał Rudolfa. Z początku speszeni przeszli rozmowy. Bovary poinformował mężczyznę, że nie ma nawet już do niego żalu, bo tak widać chciało przeznaczenie. Nazajutrz Karol usiadł sobie na ławce przed altaną, o siódmej Berta zaczęła go wołać na kolację. Zmarł z puklem czarnych włosów w dłoni i tak go zastała córka. Kiedy wszystko sprzedano, zostało 12 franków i 75 centymów, które posłużyły na bilet panny Bovary do babci. Niestety babka zmarła tego roku, a ojciec Rouault jest sparaliżowany. Berta trafiła do ubogiej ciotki, która wysyła ją przędzalni bawełny w celu zarobku. Po śmierci Karola, było już 3 lekarzy w Yonville, wszystkim aptekarz utrudniał życie. Ma szaloną klientelę, władze go oszczędzają, ostatnio dostał nawet order.

16



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
FLAUBERT - PANI BOVARY, Polonistyka
gustav flaubert PANI BOVARY(1), Pozytywizm i Młoda Polska
G Flaubert Pani Bovary
Flaubert G , Pani Bovary (opracowanie) doc
Gustave Flaubert Pani Bovary
Flaubert Pani Bovary
Gustaw Flaubert Pani Bovary
Flaubert G , Pani Bovary (opracowanie)
Gustaw Flaubert Pani Bovary streszczenie
PANI BOVARY G FLAUBERT
Flaubert Gustaw Pani Bovary (streszczenie)
Flaubert Gustaw Pani Bovary (streszczenie)
POZ Wacław Rapak Pani Bovary Gustawa Flauberta czyli paradosky arcydzieł(a)
16 Pani Bovary w tropikachid696
Pani Bovary, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia

więcej podobnych podstron