Monety i komputery
Przeglądając pożółkłe numery Wiadomości Numizmatycznych trafiłem na zeszyt IV z roku 1972, a w nim na artykuł Z. Żabińskiego "Możliwości zastosowania maszyn liczących w badaniach numizmatycznych". Czytając go miałem wrażenie że od jego publikacji upłynęło nie 31, a 310 lat. Czy cokolwiek z treści tego artykułu pozostało aktualne? Niewiele i to tylko w tych fragmentach, w których poruszone zostały tematy ogólne. Proponowane rozwiązania szczegółowe, opisy sposobu dziurkowania kart (taki nośnik informacji, wypierany kolejno przez taśmy, dyskietki, płyty CD i DVD) mogą zainteresować chyba tylko kustosza muzeum techniki. Autor zdawał sobie doskonale sprawę z przewagi, jaką ma technika cyfrowa nad klasycznymi metodami gromadzenia i analizy informacji. Przewidywał, że "maszyny liczące" ułatwią wyszukiwanie danych i umożliwią dokonywanie sortowań według wybranych założeń. Ówczesna technika cyfrowa umożliwiała niewiele, ale wystarczała na przykład do weryfikacji hipotez co do systemów pieniężnych - pomagała np. ustalać stosunki wagowe poszczególnych nominałów albo podejmować próby oszacowania wielkości emisji. Nie bardzo wyobrażam sobie jednak, jak słynne maszyny Odra albo Mińsk miały pomagać w identyfikacji monet, a takie m. innymi zadanie przewidział dla nich Pan Żabiński.
Co numizmatykom (naukowcom i kolekcjonerom) mogą zaoferować dzisiejsze "maszyny liczące"? Umożliwiają:
Katalogowanie zbiorów (łącznie z archiwizowaniem wizerunków monet).
Wykonywanie wszelkiego rodzaju analiz - wagowych, ilościowych i innych - jedynym ograniczeniem są potrzeby i wyobraźnia numizmatyka.
Opracowywanie publikacji.
Porozumiewanie się z innymi osobami zainteresowanymi tematem - cała praktycznie korespondencja naukowa odbywa się teraz za pośrednictwem Internetu .
Identyfikację monet, albo półautomatycznie na podstawie porównywania legend, albo automatycznie poprzez analizę obrazu (potrafią to jedynie bardzo wyspecjalizowane programy graficzne podobne do używanych przez kryminologów np. do porównań odcisków palców albo analizy twarzy).
Na dodatek mamy skanery i cyfrowe aparaty fotograficzne, które mogą zastąpić mikroskop. Mamy komputerowo sterowane analizatory umożliwiające nieniszczące badania stopów metali pozwalające na ustalenie pochodzenia lub autentyczności monet. Mamy w końcu precyzyjne wagi, suwmiarki i mikrometry cyfrowe ułatwiające szczegółowe pomiary numizmatów.
Na pierwszym jednak planie, zarówno dla profesjonalistów, jak i amatorów mamy dwie dziedziny, w których komputer wydaje się niezastąpiony. Są to: komunikacja i gromadzenie informacji.
Porozumiewanie się za pośrednictwem internetu zrewolucjonizowało pracę naukowców i kontakty hobbystów. W ciągu paru minut możemy zadać pytanie komuś z drugiej półkuli i uzyskać na nie odpowiedź. Ba! Możemy mu nawet przesłać wyraźne zdjęcia interesujących nas numizmatów.
Myślę, że w tej chwili co najmniej połowa hobbystycznych transakcji handlowych odbywa się za pośrednictwem sieci - chyba wszystkie liczące się domy aukcyjne mają już internetowe prezentacje swoich katalogów. Działają wirtualne sklepy numizmatyczne. Funkcjonują internetowe "gazety ogłoszeniowe", w których można umieszczać swoje oferty. Furorę robią internetowe aukcje typu e-bay albo Allegro.
Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi wydawało w latach 80-tych XX wieku rocznik zatytułowany "Sprawozdania Numizmatyczne". Rocznik podsumowywał prace Międzymuzealnego Kolegium Numizmatycznego. Między innymi przynosił informacje o ciekawszych nabytkach numizmatycznych poszczególnych muzeów i wielkości ich zbiorów. Ale nie o tym chciałem pisać. W zeszycie z roku 1982 informowano o wielomiesięcznych dyskusjach zmierzających do uzgodnienia wzoru karty katalogowej dla obiektów z kolekcji numizmatycznych. Decyzja co do zawartości takiej karty była bardzo ważna, po wydrukowaniu i wypełnieniu kart nie było już przecież możliwości poszerzenia zasobu podawanej na nich informacji. Teraz sprawa jest prosta - do bazy danych zawsze można dodać jedno lub więcej pól przeznaczonych na dodatkowe dane. Przeszukiwanie takiej bazy danych i jej sortowanie (układanie w założonej kolejności, np. chronologicznej) lub filtrowanie (wybieranie rekordów zawierających wymagane informacje, np. tylko monety z mennicy poznańskiej) jest niezwykle szybkie i skuteczne.
Zawsze starałem się podkreślać konieczność katalogowania amatorskich kolekcji numizmatycznych. Poniższy akapit pochodzi z mojej strony "Zbierajmy monety".
Każdy zbiór powinien być skatalogowany. Kolekcjoner powinien wiedzieć co ma w zbiorze i czego powinien poszukiwać, aby zbiór rozbudować. Jeśli zbieramy pewną wąską dziedzinę, np. monety XX-lecia międzywojennego wystarczy kupno któregoś z katalogów dostępnych na rynku i odhaczanie pozycji, które mamy. Jest to jednak forma uproszczona i niepełna. Nie mamy informacji o stanie zachowania posiadanych monet, nie wiemy kiedy, skąd i za ile trafiły do naszego zbioru, a są to informacje o dużym znaczeniu.
Zdecydowanie najlepszą formą prowadzenia katalogu zbioru jest katalog kartkowy. Każda moneta ma swoją kartę inwentarzową (jak książki w bibliotece), na której można umieścić dowolne, potrzebne nam informacje. Kolejność kart w takim katalogu można dowolnie zmieniać - można stosować układ chronologiczny lub nominałowy. Zawsze można dołożyć kartę nowo nabytej monety między dwie inne. Równie proste jest wycofanie monety ze zbioru. Koniecznym uzupełnieniem takiego katalogu jest spis, dzięki któremu wiemy ile monet jest w zbiorze i jakie numery nadać nowo pozyskanym egzemplarzom. Taki spis można prowadzić w zeszycie, ale najwygodniejszą formą jest zapis komputerowy.
Istnieje wiele programów komputerowych przeznaczonych do katalogowania monet. Część z nich to shareware, najczęściej stworzony przez zbieraczy na własne potrzeby i oferowany innym. Są też programy profesjonalne, wyposażone w bazy danych zawierające pełne katalogi monet różnych państw (łącznie z ilustracjami). Przeciętnemu zbieraczowi wystarczy dowolny pakiet biurowy (Works, Excell) zawierający bazę danych albo arkusz kalkulacyjny. Można sobie zaplanować taki układ pól informacyjnych, jaki jest nam potrzebny i w dowolnej chwili zmodyfikować go gdy będzie to konieczne. Katalog komputerowy jest wtedy katalogiem podstawowym, a wydruki poszczególnych rekordów (dane jednej monety to rekord bazy danych) utworzą katalog kartkowy. Nie powinno się z niego rezygnować. Katalog "papierowy" będzie pełnił rolę ostatecznej i pewnej kopii bezpieczeństwa danych komputerowych.
Jako uzupełnienie proponuję kilka odnośników do stron, na których można zaopatrzyć się w działające wersje programów do katalogowania kolekcji numizmatycznych. Niestety, są to programy anglojęzyczne. Nie znam żadnego, wartego polecenia programu polskiego.
jeden z ekranów programu Coin Manage
CYTAT TYGODNIA
"Przy wykorzystaniu obu grup maszyn, a zwłaszcza EMC, niezbędne jest współdziałanie matematyka obeznanego z pracą tych maszyn oraz numizmatyka, który musi sam zbadać i opisać każdą monetę, opracować symbolikę (pod kierunkiem matematyka) oraz ustalić pytania, na które maszyna ma odpowiedzieć."
Fragment omawianego na wstępie artykułu. Prawda, że teraz wygląda to prościej?
P.S. EMC, to Elektroniczna Maszyna Cyfrowa :-)
Jerzy Chałupski