Tomek w krainie kangurów
Pewnego dnia Tomek wszedł do zagrody. Kangurzyca stanęła
w rogu wyprostowana, opierając się na dwóch tylnich łapach
i grubym ogonie. Przekrzywiając głowę, świdrującymi oczkami
spoglądała na chłopca. Zachowywała się bardzo spokojnie, więc
bez obaw podszedł do niej. Wkrótce też całkowitą uwagę zwrócił
na małego kangurka, który wychyliwszy z worka matki łebek,
przyglądał się ciekawe. Tomek wyciągnął rękę, by pogłaskać
go po główce. Nagle poczuł silne uderzenie w kark. Wyprostował
się natychmiast, lecz kangurzyca, jak wytrawny bokser, zaczęła
uderzać go przednimi krótszymi łapami w pierś i głowę.
Początkowo Tomek był zaskoczony tą napaścią, ale gdy wokół
rozległy się śmiechy łowców, zacisnął dłonie do obrony. Po chwili
w zagrodzie rozgorzał mecz bokserski. Rozgniewana kangurzyca
zadawała krótkie ciosy, chwytała Tomka łapą za kark, bijąc
równocześnie drugą, aż w końcu tylną nogą kopnęła go w kolano.
W tej chwili do zagrody wkroczył olbrzymi bosman Nowicki.
- Nie tak ostro, siostrzyczko! - krzyknął do kangurzycy
i zasłonił Tomka
(Alfred Szklarski, Tomek w krainie kangurów)