Dawać i brać
W kontaktach seksualnych powinno być miejsce nie tylko na czułość, bliskość, zaufanie, pomysłowość, ale także na... zdrowy egozim. Jeśli bowiem oboje mamy czerpać z intymnych zbliżeń satysfakcję, powinniśmy być nastawieni na dawanie i branie.
Gdy ta równowaga zostanie zachwiana, ktoś z pewnością poczuje niedosyt, choć może o tym od razu nie wspomni. Wcześniej czy później takie niezaspokojone oczekiwania dadzą jednak znać o sobie i wpłyną na kolejne relacje między partnerami.
Wydaje się, że sztuka dawania i brania najlepiej wychodzi nam w początkowej fazie związku. Wzajemnie zauroczeni chcemy sprawiać sobie jak najwięcej przyjemności, nie rozliczając się przy tym, kto ile dał i zabrał. Z czasem jednak niektórzy z nas zaczynają zauważać, że jedna ze stron jest bardziej aktywna, a druga - bierna. Gdy jedno cały czas inicjuje intymne zbliżenia, wymyśla nowe pozycje, stara się uatrakcyjniać czas spędzony w sypialni, drugie przyjmuje jedynie postawę odbiorcy, nie dodając niczego od siebie. Być może taki układ panował już od samego początku związku, ale wtedy jeszcze nikomu to nie przeszkadzało, albo po prostu nikt nie przywiązywał do tego wagi, tłumacząc to sobie fazą dopasowywania się.
Gdy kobiety dają za mało...
Mężczyźni są przekonani, że w wielu związkach to właśnie kobiety są stroną bierną. Często w ogóle nie mają ochoty na seks, a jeśli już, to traktują go jako obowiązek, co gorsza - wypełniany rutynowo, bez żadnego polotu. W wielu męskich wypowiedziach przewija się żal do partnerek o to, że po ślubie nagle się zmieniły. Z namiętnych kochanek przeistoczyły się w oziębłe kobiety, dla których seks mógłby nie istnieć wcale. Nie ma mowy już nie tylko o dawaniu, ale nawet o braniu. Nie dość, że same nie chcą uwodzić, to jeszcze odtrącają jakiekolwiek seksualne "podchody" ze strony partnera. Jeśli już dadzą się zaciągnąć do łóżka, to tam "leżą jak kłody", czekając jedynie na "obsługę". Nawet najbardziej wytrwały partner zniechęci się w końcu takim brakiem zaangażowania. Niewykluczone, że poszuka innej odbiorczyni, która nie tylko doceni jego aktywność, ale i odwzajemni się tym samym.
W życiu kobiety występują oczywiście okresy, gdy ochota na "dawanie" znacznie spada (określone dni w miesięcznym cyklu, ciąża, po porodzie). Jeśli jednak kiedy indziej potrafi ona wykazać się zaangażowaniem, to partner potrafi to przeczekać.
Gdy mężczyźni tylko biorą...
W przypadku mężczyzn do zakłócenia równowagi między dawaniem i braniem dochodzi zwykle w czasie gry wstępnej. Oni najchętniej "braliby" od razu, ograniczając "dawanie" do minimum. Tymczasem większość kobiet chciałoby tę fazę "dawania" jak najbardziej wydłużyć. To właśnie wtedy wiele z nich pragnie "brać" najwięcej. Chcą być pożądane i adorowane. Oczekują pieszczot, pocałunków, czułych słów. Potem, gdy partner zadbał o ich potrzeby, potrafią się odwdzięczyć.
W związkach, gdzie partnerzy mają odmienne temperamenty, zdarza się oczywiście, że to właśnie mężczyzna nie ma ochoty ani na "branie", ani na "dawanie". On również miewa okresy ze znacznym spadkiem libido, którego przyczyną może być stres, pracoholizm, alkohol, itd. Niektóre kobiety szukają wtedy winy w sobie. Niezaspokajanie potrzeb seksualnych przez partnera tłumaczą tym, że są dla niego zbyt mało pociągające. Taki sposób myślenia może bardzo szybko zaprowadzić na kozetkę seksuologa. A przecież, najczęściej, wystarczy szczera rozmowa. I niekoniecznie musi to być wystawna kolacja przy świecach. Choć, gdy świece już zapłoną...