Święta dla wszystkich!
Nadchodzą wielkimi krokami. Właściwie są tuż za rogiem. Święta. Czas wzruszeń, rodzinnych spotkań, prezentów pod choinką.
Ale także czas przygotowań, szał zakupów, sprzątania i wielogodzinne sesje w kuchni. Kobiety uruchamiają ostatnie rezerwy energetyczne. A mężczyźni... Czy jak zwykle zakończy się jedynie na tradycyjnym trzepaniu dywanów?
Faceci mają cudowną zdolność znikania z domu w gorącym okresie przedświątecznym. Znakomitymi wymówkami są przedświąteczne spotkania w pracy. Taki "opłatek" może przeciągnąć się do późnych godzin nocnych, a efekty następnego dnia i tak nie pozwolą na zbytnią, domową aktywność. I tak dwa dni "z głowy". I już wigilia. No, oczywiście, w końcu jest prawdziwym mężczyzną. Karpia zabije...
Mężczyźni w większości unikają jak ognia prac domowych. W okresach przedświątecznych te uniki się nasilają. Jakby właśnie wtedy odkurzacz gryzł, a płyn do podłogi powodował ropiejące rany. Oczywiście są chwalebne wyjątki. To faceci, którzy prawdziwie po partnersku dzielą się z kobietą przyziemnymi obowiązkami, a z niektórych potrafią nawet czerpać przyjemność. W końcu najwybitniejsi szefowie kuchni to mężczyźni. Ale z pełną odpowiedzialnością nazywamy ich tu WYJĄTKAMI.
Co robić? Możemy zastosować taktykę "na zamęczenie". "Kochanie, zrób to, kochanie..." powtarzajmy co kilka minut. Aby już tego nie słuchać, zrobi to, o co go prosimy. Możemy uciec się do drobnego szantażu - jeśli nie zdążymy wszystkiego zrobić, grozi nam wigilijna kolacja u mamusi. A on by tego nie przeżył. Pomoże na pewno. Możemy wreszcie coś obiecać. Taki prostu handel - ty mi porządek, ja ci... (tu według uznania). A co zrobić, gdy trafił się nam facet "głuchy", odważny lub nieprzekupny? Cóż, trzeba wziąć głęboki oddech i zakasać rękawy. Albo liczyć, że raz do roku będzie inaczej. Podobno w wigilię nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem?