Najtrudniejsze słowa

Mówi się, że kochankowie rozumieją się bez słów, że wystarcza im porozumienie dusz. Są jednak bez wątpienia takie słowa, które - choć często trudne - muszą zostać wypowiedziane.

Są słowa, które wyznaczają milowe etapy związku: przypieczętowują uczucie albo wręcz przeciwnie - oznajmiają jego koniec.

"Kocham cię" - krótka fraza, która tak wiele znaczy. Oczywiście niektórzy potrafią szastać tymi słowami na prawo i lewo i nie mają problemu z tym, żeby już kilku dniach - czy raczej nocach - znajomości czynić tego rodzaju wyznania. To raczej wyjątki.

Jednak dla większości ludzi - a zwłaszcza dla mężczyzn, którzy zazwyczaj mają problemy z wyrażaniem uczuć - powiedzieć komuś, że się go kocha, jest bardzo trudno. Wyznaniu towarzyszy przecież zawsze niepewność: czy to już to, czy nie jest za wcześnie, czy jej nie wystraszę, a przede wszystkim, co usłyszę w odpowiedzi?

Z kolei dla tego, komu składane jest wyznanie, "kocham cię" może być słowami od dawna wyczekiwanymi, ale może być też przykrym balastem, kiedy musimy rozwiać czyjeś złudzenia, co do naszej wzajemności.

"Zostańmy przyjaciółmi" - przysłowiowe wręcz słowa oznaczające zakończenie związku. Przysłowiowe, bo przecież nie wszyscy mają ochotę utrzymywać kontakty z byłymi i nie każda para rozstaje się w przyjacielskiej atmosferze. Przerodzenie się miłości w zażyłość bez podtekstów to raczej utopia, choć wyjątki się zdarzają.

Zapewne częstszą frazą towarzyszącą scenie "rozwodowej" są słowa w rodzaju "chyba nie ma sensu tego ciągnąć" czy "nie wiem, co z nami będzie". To zdanie niczego jeszcze nie przesądza, chodzi w nim raczej o sprowokowanie dyskusji niż chęć natychmiastowego rozstania. Może to być po prostu postawienie sprawy na ostrzu noża po to, by wybadać, ile ona ma w sobie pasji, żeby ratować to, co jeszcze jest do uratowania. Jest to, więc fraza powtarzalna, która może między partnerami padać wiele razy, ale nie kończyć się rozstaniem.

Są jednak i bardziej radykalne oświadczenia. Pewnie każdy przynajmniej raz w życiu usłyszał albo usłyszy "mam cię już dość" czy - co chyba gorsza - "mam kogoś”. Te słowa mają to do siebie, że są trudne głównie dla tego, dla kogo są przeznaczone, nie zaś dla mówiącego, któremu najczęściej przynoszą po prostu ulgę.

I wreszcie najważniejsze: "i że cię nie opuszczę aż do śmierci", czyli coś dla tych, którzy uznali, że znaleźli już, czego szukali, i nie chcą być już nigdy z nikim innym. To zwielokrotnione "kocham cię", o tyle cięższe gatunkowo, że wypowiadane nie na ławce w parku czy w zaciszu sypialni, ale w obecności rodziny, znajomych, w majestacie prawa, a dla wielu także przed obliczem Boga.

Wszystkie te słowa-klucze damsko-męskich związków niosą za sobą nieodwracalne często konsekwencje, które pozwalają zaliczyć je do najważniejszych słów, jakie zna ludzki język. I z pewnością należy się wiele razy zastanowić, zanim się je zdecydujemy wypowiedzieć.