EMOCJE I MOTYWACJE 10
Mechanizmy motywacyjne I: procesy emocjonalne.
*Pobudzenie emocjonalne jako regulator efektywności działania.
*Emocje jako generatory programów działania.
*Motywacyjne znaczenie informacyjnej funkcji stanów emocjonalnych
Pobudzenie emocjonalne, zgodnie z definicją Wiesława Łukaszewskiego i Dariusza Dolińskiego, jest chwilowym stanem organizmu, charakteryzującym się energetyzacją somatyczną i zmianami świadomości, polegającymi na zawężeniu jej pola (co jest związane z koncentracją na bodźcu/zdarzeniu, które pobudzenie to wywołało).
Na poziomie fizjologicznym, poziom pobudzenia jest regulowany dwoma układami – siatkowatym układem aktywizującym i autonomicznym układem nerwowym. AUN to część układu nerwowego unerwiająca narządy wewnętrzne: mięśnie gładkie przewodu pokarmowego, płuca, nerki, serce i naczynia krwionośne, narządy rozrodcze, skórę oraz liczne gruczoły. AUN jest częściowo niezależny od Ośrodkowego UN, zatem działa w dużej mierze samodzielnie, niezależnie od naszej woli, poza kontrolą wyższych ośrodków mózgowych. AUN jest odpowiedzialny za koordynację automatycznych procesów organizmu, takich jak skurcze serca, oddychanie, trawienie (np. wydzielanie soku żołądkowego), wydalanie (np. ruchy perystaltyczne jelit), pocenie się, pobudzenie seksualne. Pobudzenie zwiększa szansę podejmowania działań efektywnych,więc.korzystnych,przystosowawczych, tylko w niektórych przypadkach. Donald Olding Hebb, kanadyjski neuropsycholog, stwierdził, że zarówno zbyt niski, jak i zbyt wysoki poziom pobudzenia nie sprzyja efektywnemu działaniu. Efektywności działania sprzyja w gruncie rzeczy umiarkowany, optymalny stan pobudzenia. Według Hebba, zależność między wielkością pobudzenia – emocjonalnego, więc także fizjologicznego – ma kształt odwróconej litery U, czyli tzw. krzywej dzwonowej. Zależność tą opisuje prawo sformułowane już w 1908r przez Roberta Yerkesa i Johna D. Dodsona. Prawo to dotyczy z jednej strony natężenia pobudzenia emocjonalnego, związanego np. z siłą stresu lub frustracji bądź z poziomem zmotywowania, a z drugiej poziomu wykonania zadania, mierzonego za pośrednictwem liczby popełnianych błędów. Prawo Yerkesa-Dodsona składa się z dwóch twierdzeń :
1. W miarę wzrostu pobudzenia zadanie jest wykonywane coraz lepiej, jednak tylko do pewnego poziomu krytycznego, optymalnego, po którego przekroczeniu jakość wykonania spada, aż do całkowitej dezorganizacji.
Prawo to oznacza, że gdy jesteśmy słabo zmotywowani, więc pobudzeni – np. do zdania egzaminu – to nie przygotowujemy się wcale lub nieskutecznie (niski poziom pobudzenia emocjonalnego i niski poziom wykonania). Jeśli jednak jesteśmy skrajnie zmotywowani, więc silnie pobudzeni, jeśli bardzo nam na zdaniu egzaminu zależy, to nasze przygotowania mogą być chaotyczne, a samo zdawanie egzaminu może być dla nas tak stresujące, że szanse na powodzenie będą niewielkie.
2. Krytyczny, optymalny poziom wykonywania zadań jest niższy dla zadań trudnych niż łatwych. Zadania łatwe są dobrze wykonane nawet wtedy, gdy poziom pobudzenia emocjonalnego jest bardzo wysoki, natomiast wykonywanie zadań trudnych – czyli skomplikowanych, nowych, nieprzećwiczonych – jest szybko upośledzane przez wysoki poziom pobudzenia Krzywoliniowa zależność między pobudzeniem emocjonalnym a poziomem wykonania zadań była na różne sposoby wyjaśniana. Zależność ta była także krytykowana, podważana.
Wzrost efektywności działania organizmu, postępujący wraz ze wzrostem pobudzenia, jest łatwy do wytłumaczenia i zrozumienia – kiedy rośnie aktywność mózgu, lepiej ukrwionego i zaktywizowanego pobudzeniem, to przetwarzanie informacji, więc i działanie powinno być sprawniejsze. Analogicznie, kiedy mięśnie są dobrze ukrwione, kiedy są w stanie gotowości, kierowanie motoryką powinno być bardziej efektywne. Jednak jeśli tak jest, wciąż nie wiemy dlaczego ta zależność – zależność między wzrostem pobudzenia a wykonania – sprawdza się tylko do pewnego krytycznego poziomu, po którym ulega odwróceniu?
Niektórzy badacze (np. Lacey i Lacey, 1978; Pribram i McGuiness, 1975) uważają, że organizmy są wyposażone w mechanizm porównywalny do bezpieczników stosowanych w obwodach elektrycznych. Kiedy zewnętrzna stymulacja jest zbyt silna i następuje informacyjne przeciążenie systemu, wtedy układ siatkowaty uruchamia mechanizmy nie dopuszczające do świadomości człowieka wszystkich napływających do niego informacji, lub przeorganizowujące i upraszczające ich znaczenie. Gdyby układ siatkowaty nie wyłączał kolejnych bezpieczników, to organizm nie byłby w stanie poradzić sobie z informacyjnym nadmiarem, ze złożoną rzeczywistością – funkcjonowałby znacznie gorzej lub jego działanie zostałoby całkowicie zdezorganizowane. (Idea „bezpieczników” jest w pewnym stopniu analogiczna do idei mechanizmów obronnych Freuda). Zgodnie z takim ujęciem, spadek poziomu wykonywania zadań przy zbyt wysokim poziomie pobudzenia, byłby efektem „wywalania” kolejnych bezpieczników, co także nas dezorganizuje, lecz w mniejszym stopniu niż nadmiar informacji do przetworzenia.
Zasada krzywoliniowej zależności między poziomem pobudzenia a efektywnością funkcjonowania została wielokrotnie potwierdzona empirycznie, jednak wyniki badań bywały także sprzeczne z prawami Yerkesa-Dodsona. W jaki sposób można wyjaśnić niespójność wyników badań dotyczących zależności między pobudzeniem a efektywnością działania – innymi słowy, jak można wytłumaczyć to, że część danych empirycznych zależność tę potwierdza, a część obala?
Niespójność tą próbował wyjaśnić Michael J. Apter (1989), formułując teorię psychologicznej zmiany ukierunkowania (psychological reversal). Istotą tej teorii jest założenie, że istnieje nie jeden, lecz dwa poziomy pobudzenia, optymalne z punktu widzenia efektywności funkcjonowania. To, który z tych dwóch poziomów pobudzenia będzie w danej sytuacji korzystny, jest uzależnione od przyjętej przez człowieka orientacji wobec rzeczywistości. Apter wyróżnia dwie takie orientacje – teliczną i parateliczną – i nazywa je stanami metamotywacyjnymi (czyli będącymi „ponad” pomniejszymi motywami).
*Stan teliczny polega na tym, że człowiek jest ukierunkowany na realizację określonego celu. Będąc w takim stanie, człowiek poczuwa się do podejmowania i kontynuowania działań ukierunkowanych na osiągnięcie tego określonego celu (np. zdanie egzaminu, rozwiązanie konfliktu). Uwaga osoby znajdującej się w stanie telicznym jest skoncentrowana na konkretnym celu i na własnych działaniach mających doprowadzić do jego zrealizowania. Poczucie satysfakcji jest w tym przypadku związane z postrzeganym zbliżaniem się do osiągnięcia określonego celu lub z jego osiągnięciem.
*Drugi metamotywacyjny stan – parateliczny – jest związany z ukierunkowaniem na samą aktywność, zamiast z koncentracją na jej instrumentalnym znaczeniu wobec zrealizowania jakiegoś celu. W tym przypadku uwagę człowieka pochłania samo działanie – nie dlatego, że może ono doprowadzić do jakiegoś rezultatu, ale dlatego, że samo w sobie jest ono angażujące i satysfakcjonujące.Paratelicznemu stanowi opisanemu przez Aptera odpowiada doświadczenie przepływu opisane przez Mihaly Csikszentmihalyi`ego. Zwykle uważa się, że każdemu działaniu przyświecać musi jakiś konkretny cel – gdyby tak nie było, człowiek nie kiwnąłby palcem. Takie myślenie jest być może efektem wcześniejszych założeń o zasadniczej bierności organizmów, w tym człowieka, o których mówiłam poprzednio (por. poglądy Freuda czy Dollarda i Millera, którym przeciwstawił się dopiero George Kelly). Kiedy jednak spytamy malarza, dlaczego maluje, poetę, dlaczego pisze wiersze, sportowca, dlaczego uprawia sport, podróżnika, dlaczego podróżuje, himalaistę, dlaczego wchodzi na K2, majsterkowicza, dlaczego wykonuje kolejny model samorozkładającego się fotela... Wystawa obrazów, publikacje poezji, złoty medal, wydanie przewodnika, zdjęcie w National Geographic czy uzyskanie patentu mogą być ważnymi celami takich działań, lecz cele te nie są pierwszorzędne. Tym, co się liczy przede wszystkim, jest podejmowanie właśnie takiej, a nie innej aktywności, sprawiającej przyjemność i maksymalnie angażującej. W takich przypadkach wykonywanie czegoś, samo działanie, staje się nagradzające – daje satysfakcję, dumę, radość, a przede wszystkim porywa, angażuje i pochłania bez reszty. W takich przypadkach właściwy cel tkwi w procesie, a nie w efekcie końcowym, przez co rośnie motywacja do „bycia w procesie”: do malowania, pisania, uprawiania sportu, podróżowania, wspinaczki, majsterkowania. O takiej motywacji mówi się, że jest parateliczna, autoteliczna lub wewnętrzna, gdyż powoduje koncentrację człowieka na czynności „wewnątrz” niej samej. O ludziach zdolnych do angażowania się w zadania dla nich samych mówi się często, że są pasjonatami. Ludziom zdarza się też, myśląc lub mówiąc o pasjonatach, wzdychać z zazdrością i żalem, że nie każdego pasja dopada i porywa. Czy rzeczywiście tak jest – czy pasja jest dana tylko nielicznym?
Mihaly Csikszentmihalyi twierdzi, że każdy z nas choć raz w życiu przeżył doświadczenie maksymalnego zaangażowania w działanie dla samego działania. Doświadczenie takie zdarza się nam podczas wykonywania działania, które jest dla nas osobiście w jakiś sposób szczególne. Może to być równie dobrze granie w zespole rockowym, jak rozwiązywanie zadań matematycznych, uczenie się, łowienie ryb lub programowanie, budowanie domu, wykładanie, układanie kwiatów lub przygotowywanie sałatki. Kiedy działanie jest dla nas w jakiś sposób szczególne, ma dla nas specjalne znaczenie, to nasze umiejętności, nasza energia, całe nasze zasoby psychofizyczne są w stanie maksymalnego zaangażowania w jego wykonywanie. Koncentracja jest tak intensywna, że zapominamy o przysłowiowym „Bożym świecie”, o myśleniu o sobie i własnych problemach, o głodzie, zimnie lub zmęczeniu. W stanie takiej koncentracji i zaangażowania tracimy poczucie czasu, a czynność, którą wykonujemy, jest tak satysfakcjonująca, że możemy kontynuować ją tylko dla niej samej, bez względu na potencjalne zyski bądź straty.
Csikszentmihalyi nazywa takie doświadczenie terminem flow, który na język polski tłumaczy się jako przepływ lub zaangażowanie. Przepływ przytrafia się nam zwykle podczas aktywności stosunkowo mało zobowiązujących i celowych, takich jak zabawa, gra czy tworzenie sztuki, ale nie tylko. Podobne stany przeżywają chirurdzy w trakcie wielogodzinnych operacji, wyczynowi sportowcy w chwilach ogromnego wysiłku fizycznego, naukowcy w wirze intelektualnej pracy. Ogólnie rzecz biorąc, działania wywołujące przepływ łączy kilka cech:
posiadają określone zasady realizacji,
wymagają opanowania określonych umiejętności,
dają możliwości rozwoju,
zapewniają informację zwrotną (że coś zostało zrobione dobrze, pięknie lub inaczej wartościowo.
Csiksztentmihalyi zauważył, że doświadczenie przepływu pojawia się, kiedy nasze umiejętności są odpowiednie do stopnia trudności zadania – nie zbyt niskie, ale też niezbyt wysokie. Ktoś, kto lubi jeździć na rowerze, zanudzi się na śmierć, jeśli dostanie składaka i będzie mógł jeździć tylko po parkowej alejce, ale może odczuwać lęk, jeśli stanie do wyścigu z zawodowym kolarzem. Istotą osiągania przepływu jest ćwiczenie i doskonalenie swoich umiejętności i stawianie sobie coraz to nowych wyzwań, na górnej granicy naszych możliwości. Postępując w taki sposób możemy wzbudzać w sobie w miarę często doświadczenie przepływu, nie fundując sobie z jednej strony nudy, a z drugiej – nadmiernego niepokoju. Zdaniem Csiksztentmihalyi, należącego do nurtu psychologii pozytywnej, przepływu może doświadczać każdy z nas, a podstawą tego jest rozpoznanie swoich możliwości oraz poznawcze opracowanie i wdrożenie określonych strategii działania, związanych m.in. ze wzbudzaniem w sobie określonych emocji. Im częściej przeżywamy przepływ, tym jesteśmy szczęśliwsi!
Według Aptera, doświadczanie przez człowieka pozytywnych lub negatywnych stanów emocjonalnych i efektywność jego funkcjonowania są uzależnione zarówno od metamotywacyjnego stanu, w jakim się znajduje – czyli od tego, czy jest w stanie telicznym, czy paratelicznym – jak i od poziomu pobudzenia.
W stanie telicznym człowiek funkcjonuje lepiej wówczas, gdy jego poziom pobudzenia jest niezbyt wysoki. Względnie niski poziom pobudzenia jest korzystny zwłaszcza wówczas, gdy zadanie jest trudne (co jest zgodne z prawem Yerkesa-Dodsona). Jest tak dlatego, że silne pobudzenie prowadzi w takich warunkach do obniżenia możliwości przetwarzania informacji, a na poziomie subiektywnym jest przez człowieka doświadczane jako lęk. Natomiast w stanie paratelicznym człowiek funkcjonuje tym lepiej, im wyższy jest jego poziom emocjonalnego pobudzenia. Przy wysokim poziomie pobudzenia człowiek odczuwa przyjemny stan ekscytacji i funkcjonuje szybko i sprawnie. Przy niskim pobudzeniu człowiek znajdujący się w stanie paratelicznym odczuwa znudzenie.
W związku z tym, ludzie – kierowani wewnętrzną, rzadko nazywaną mądrością – znajdując się w stanie telicznym, ukierunkowanym na realizację określonego celu, zorientowani są zwykle na unikanie nadmiernego pobudzenia – kiedy muszę napisać naukowy tekst, nie fruwam po kinach i imprezach, odcinam się od ekstra-bodźców, także od myślenia o konsekwencjach napisania lub nienapisania tego tekstu. Natomiast ludzie znajdujący się w stanie paratelicznym – np. organizując sobie wolny czas w trakcie wakacji – są zwykle zorientowani na poszukiwanie pobudzenia.
Ważne jest to, że metamotywacyjny stan człowieka jest uzależniony od warunków zewnętrznych, i może zmieniać się wraz ze zmianami tych warunków. Zgodnie z teorią Aptera, wraz z taką zmianą – zmianą stanu metamotywacyjnego z telicznego na parateliczny lub na odwrót – zmienia się także subiektywne doświadczenie człowieka, związane z określonym poziomem pobudzenia. Przykładowo, człowiek doznający wysokiego pobudzenia i pozytywnych emocji związanych z jazdą na rollercoasterze, znajduje się w stanie paratelicznym. Jeśli jednak człowiek ten w trakcie jazdy usłyszy niepokojący zgrzyt mogący być objawem uszkodzenia mechanizmu, to natychmiast przełączy się w stan teliczny – czyli ukierunkowujący na cel, którym w tym przypadku będzie ocalenie zdrowia lub życia – a wysokie pobudzenie z przyjemnego przejdzie w strach lub panikę.
Nasze stany metamotywacyjne są uzależnione nie tylko od czynników sytuacyjnych, lecz także osobowościowych. Badania wykazały, że istnieją indywidualne różnice w trwałym nastawieniu na funkcjonowanie w trybie telicznym lub paratelicznym – niektórzy są, ogólnie rzecz biorąc, nastawieni raczej na koncentrację na celach, a inni na samych działaniach. Takie różnice sprawiają, że ludzie różnią się pod względem sprawności funkcjonowania w określonych stanach pobudzenia emocjonalnego – ludzie generalnie teliczni źle znoszą stany.
wysokiego pobudzenia, natomiast ludzie ogólnie parateliczni musza się nieźle pobudzić, żeby wykonując rozmaite zadania się nie nudzić. Problematyka pobudzenia emocjonalnego jako mechanizmu motywacyjnego została przebadana dosyć dokładnie. Nie oznacza to jednak, że afektywne pobudzenie jest jedynym mechanizmem emocjonalnym leżącym u podstaw motywacji, wzbudzającej, ukierunkowującej i kończącej nasze działania. Funkcjonowanie emocjonalne wpływa na nasze działania – ich wzbudzanie, ukierunkowanie i podtrzymywanie lub porzucanie – przede wszystkim dzięki temu, że określone emocje uruchamiają odpowiadające im programy działania (o czym było sporo w części wykładów dotyczących emocji, por. np. teorię Lazarusa). Dla opisania tego, co steruje ukierunkowanymi ludzkim zachowaniami, psychologowie posługują się pojęciem motywu. Jeden z nestorów polskiej psychologii, Kazimierz Obuchowski, definiuje motyw jako uświadomienie celu i programu, umożliwiające danej osobie podjęcie określonej czynności.