The Time’s Cure

The Time’s Cure

I

Kiedy podpisano umowę, w 2008 roku, na budowę tarczy antyrakietowej, nikt nie przewidział, że może ona być jedną z najgorszych broni na świecie. W rok po wybudowaniu kompleksu, niedaleko Wschodniej Granicy, zostały wystrzelone pierwsze rakiety w kierunku Zleceniodawców kompleksów obronnych. Atak oczywiście udaremniono, jednak te wydarzenia zapoczątkowały serię testów z bronią dalekiego zasięgu. Terroryści z Azji udoskonalali coraz bardziej technologię bojową. Ich stopień zaawansowania w końcu dotarł aż do broni biologicznej - na tyle trwałej, aby zmusić ludzi do opuszczenia powierzchni skażonego terenu i ukrycia się w najgłębszych zabudowaniach podmiejskich.
W 2012 bojownicy o wolność wystrzelili głowice biologiczne znów w kierunku Zleceniodawców, jednak ich zamiarem było unieszkodliwienie tarczy. Wybuch rakiet rozpylił nad terenami Kraju substancje, które całkowicie wyniszczyły ekosystem i zepchnęły mieszkańców wschodniego pogranicza i centralnych miast do podziemi.

Teraz mamy rok 2020, a ludzie przywykli do mieszkania pod powierzchnią ziemi, nazwali swoje kanały cynicznie: Utopią. Codziennie rano wstają, po to, aby przemierzać kilometry tuneli
w poszukiwaniu Czystej Ziemi, na której można zasiać ziarno lub trawę. Utworzyli wśród swojego społeczeństwa podziały na Grupy, czyli większe skupiska ludności w pobliżu jednego charakterystycznego punktu, na które składają się, połączone pocztą lub radiostacjami, Lokacje – grupy ludzi z jednego środowiska lub miasta. Nad wszystkim sprawia pieczę Kwatera Główna, która została ochrzczona tak na cześć wydarzeń z czasów drugiej Wojny Światowej. Osoby wchodzące w skład rządu są największymi, naukowcami i strategami w całej ocalałej społeczności. Wymyślili system podziału społeczeństwa tak aby poszczególne Grupy nie wiedziały o swoim istnieniu, na wypadek inwigilacji przez bojówki terrorystyczne.

W czasach ciągłego napięcia spowodowanego walką o przetrwanie wśród ludzi zaczęło narastać przekonanie w istnienie sił silniejszych od Azjatów. Mieszkańcy Utopii zaczęli snuć często mylne wyobrażenia o świecie na zewnątrz, co doprowadziło do powstania wielu mitów i legend. Kiedy wśród populacji, w 2019, rozpoczęła się epidemia nieznanej dotąd choroby, dowódcy Grup postanowili szukać pomocy u mitologicznych bogów. W tym celu stworzono specjalny oddział, złożony z osób mocno przekonanych w istnienie lekarstwa, wierzących i najlepszych wśród swoich. Formacja Alfa była jedną
z takich jednostek, miała za zadanie skontaktować się z Radą Starszych, którzy jak głosiło przekonanie, mieli moc przywrócenia ładu i porządku a także pokonania czyhającego na zewnątrz zagrożenia
i których istnienie ciągle negowała Kwatera Główna.

Jasnowłosy, wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna o niebiesko – szarych oczach, wyglądem przypominający chodzący mur, szedł w kierunku sali odpraw. Mimo swej budowy miał w sobie pewnego rodzaju lekkość i grację, było to spowodowane długi treningiem wschodnich sztuk walki. „Alex” – takie imię widniało na jego ciemnoszarym uniformie, wskazującym na stopień w Grupie, z której pochodził: był szeregowym w jakiejś doborowej jednostce, być może samej głównej gwardii Lidera Grupy. Po chwili marszu zatrzymał się przed włazem z wyciętym nożem napisem: „Sala 214” – to tutaj miała się odbyć odprawa Formacji Alfa. Nie znał swoich przyszłych towarzyszy broni jednak wiedział, że będą to najlepsi spośród ocalałych, najlepszych. Spodziewając się męskiego grona w charakterystycznych, dla wojskowych, pozach otworzył wejście i wszedł do środka. Przez krótką chwilę nie udało mu się ukryć zdziwienia na swojej twarzy, kiedy wśród obecnych, oprócz kilku mężczyzn zobaczył bardzo drobną, niską, o kasztanowych włosach kobietę.

- Jestem Natalia – przedstawiła się grzecznie zielonooka – mam tutaj służyć swoją apteczką
i saperskim węchem – uśmiechnęła się zawadiacko.

- Eee... yyy... Alex... miło mi – wyjąkał szeregowy, nieco zmieszany bezpośredniością kobiety – szofer i sokole oko w razie potrzeby.

- To jest Qubit, będzie waszym inżynierem i budowniczym – uprzedził pytania dobrze ubrany mężczyzna z emblematem Kwatery Głównej na lewym ramieniu – a za wami jest ktoś, kto nie lubi używać swojego imienia i woli być nazywany Szary z racji swoich umiejętności - W tym momencie cała czwórka odwróciła się chcąc poznać tajemniczego jegomościa. Młodzieniec mógł mieć niecałe 25 lat, był średniego wzrostu i dość krępej budowy. Jego tajemniczy wygląd zdawał się chować go w cieniu mrugającego światła lampy.

- Szary jest członkiem Kwatery Głównej, dowodzi siłami zwiadowczymi, ma być waszym dowódcą na czas tej misji, w końcu był jednym z jej pomysłodawców.

***

Plan był prosty, Formacja Alfa ma za zadanie dojść od bazy Wiżajn na północo-wschodniej granicy Kraju, aż do jego centrum, gdzie według pogłosek znajduje się siedziba Rady. Z bardzo niewielką ilością sprzętu Alex, Szary, Qubit i Natalia idąc za przenośnym urządzeniem GPS, wydostali się
z podziemnej bazy.

Według elektronicznej mapy zdołali przejść około dwóch kilometrów, kiedy natknęli się na straszny krajobraz: ziemia była zżółknięta, gdzieniegdzie rosły trawy, mocno nadgnite lub niemal popalone, wokół nich, zamiast tryskającego życiem lasu, wyłaniał się nierównomiernie rozmieszczony układ stalowo szarych kikutów drzew. Gdzieś w rowie leżał martwy pies już ogryziony przez grzyby
i insekty, „pewnie przed śmiercią szczekał na lecące pociski” pomyślała Natalia, ze smutkiem patrząc na pozostawione bez opieki budynki i obumarłe szczątki przyrody. Jedynym śladem życia w tym miejscu było niebo: tak mocno kontrastujące ze wszystkim co ich otaczało, piękne błękitne niebo, które było tłem dla śmiejącego się gorąco słońca, powoli zbiegającego ku zachodowi. Cała przyroda była martwa, jednak ognista kula kpiła sobie z tego, była jak gdyby cynicznym uśmiechem losu na wydarzenia sprzed kilku lat.

Taki widok przywitał nowe życie w mieście nędzy, śmierci i przeszłości...

II

- Szary... jak to z tobą jest? Ty jesteś szary, czy chodzi o coś bardziej prywatnego? – zapytała Natalia z szelmowskim uśmiechem, przy okazji trącając tajniaka w ramię.

- Natalia... słuchaj... Szary mnie nazywają bo... eee... no... wiesz... w sumie to tak mam już od maleńkości, bynajmniej nie ma tutaj przytyku do twojego wzrostu. Ktoś mi kiedyś powiedział, że uwielbiałem szary kolor jako dziecko i już – kręcił dziwny jegomość.

- No dobra, ale nie chciałeś tego zmienić? Może, nie wiem... róż by bardziej pasował do takiego męskiego faceta jak ty – nie dawała za wygraną.

- Słuchaj... ty się proszę nie śmiej z mojego nieszczęścia. To że jakiś pedał zalecał się do mnie
w kantynie to wcale nie znaczy, że ja coś teges z nim, bo nie... owszem może i był dobrze zbudowany, ale...

- No to się wydało! – krzyknęła uradowana dziewczyna – Chłopaki trzymajcie się mnie, bo widzę, że mamy bubelka w grupie.

- Nie strasz Nati, bo zacznę spać w bieliźnie jeszcze – podchwycił Qubit.

- Ja się dziwię, że jeszcze tego nie zacząłeś.

- Dobra dość tych pogaduszek, tam na rogu widzę sklep z jakimś sprzętem elektronicznym wejdźmy do środka i zobaczmy co tam jest – urwał rozmowę Alex.

Szli wśród cichej, opuszczonej wioski szukając czegokolwiek, co mogłoby im pomóc w drodze do centrum Kraju. Średniej wielkości hurtownia, umiejscowiona na roku ulicy, z technologicznymi nowinkami, nie wyglądała najlepiej. Wybite szyby witryn ziały ostrymi kłami, groźnie odstraszając potencjalnych klientów. Połowa szyldu z nazwą sklepu leżała już całkiem wypłowiała na ziemi tuż obok poobdzieranych z farby, drewnianych drzwi. Qubit, Szary, Alex i Natalia weszli do środka, ostrożnie odgarniając wszelki gruz spod nóg.

- Słuchajcie szukamy jakiegoś sprzętu, najlepiej działającego, który może nam w jakikolwiek sposób pomóc – poinformował Alex – nie traćmy czasu na przeglądanie fotografii rodzinnych czy zbieranie suwenirów.

Po takim wstępie wszyscy rozeszli się w różnych kierunkach, dla każdego z osobna właściwych
i naprowadzających na jakiś pozytywny trop. Nie czekali długo na jakieś rezultaty. Już po chwili z zaplecza dobiegł głos Szarego, informujący o interesującym znalezisku:

- Słuchajcie! Mam radiostację i porządne Walkie – Talkie. Znajdźcie tylko zapas akumulatorów
i najlepiej jakiś pomysł na ładowarkę.

Dwie minuty później problem rozwiązał się sam, właściciel sklepu bowiem, pracował nad ręczną ładowarką na prądnicę, która jeśli dostatecznie długo obracało się specjalną korbą dawała dość energii do naładowania baterii. Po kilku kolejnych minutach wszyscy stali na zewnątrz budynku sprawdzając łączność między sobą i poprawiając zestawy słuchawkowe do radia. Qubit doczepiał radiostację do swojego plecaka i wkładał słuchawki na uszy, kiedy Alex zakomenderował ponowne ruszenie w drogę. Nie uszli jednak pięciuset metrów kiedy łącznościowiec powiedział:

- Alex... czekajcie... coś słyszę... – docisnął mocniej słuchawki radiostacji do uszu – ma ktoś kartkę i długopis lub cokolwiek do pisania? – spojrzał na pozostałych członków grupy, jednak widząc wyrazy ich twarzy doszedł do wniosku, że to pytanie było bezsensowne.

Rozejrzał się uważnie dookoła siebie, zauważył, że szli akurat po piaszczystej drodze, a na prawo od drogi było jakieś drzewo, podszedł do niego i przeczesał ręką matowo szarą trawę. Po chwili wyprostował się i wrócił do swoich towarzyszy, przeczesał ręką podłoże w celu oczyszczenia drogi ze zbędnych kamieni i drobnych, ususzonych traw. Ponownie wsłuchał się w jakiś sygnał z radiostacji
i zaczął coś pisać na ziemi. Alex, Natalia i Szary zbliżyli się do niego i przykucnęli żeby odczytać wyryte na ziemi znaki. Qubit przyjrzał się literom i cyfrom, które napisał i poprosił Alex’a o GPS.

- Słuchajcie... ktoś nadaje, nie wykluczone, że to ktoś żywy. Może Rada przeniosła się ze stolicy na te współrzędne? Moja propozycja jest taka, żeby pójść sprawdzić te koordynaty. To nie jest daleko, według tego maleństwa to około dziesięciu i pół kilometra marszu, musielibyśmy ten kawałeczek nadłożyć, ponieważ on jest na północny zachód, a my idziemy bardziej na południowo – południowy zachód. Co wy o tym sądzicie? To nie jest daleko, na pewno w ciągu tego dnia tam zajdziemy, a być może nie będziemy nawet musieli iść do stolicy – powiedział Qubit oczekując aprobaty Alex’a.

- Musimy to przedyskutować, ja osobiście jestem za, jednak może jest ktoś kto ma inne zdanie? Chciałbym go posłuchać – powiedział z namysłem dowódca grupy.

- A jeśli nie zdążymy na czas z powrotem? Stolica jest dość spory kawałek drogi stąd, a my idziemy na piechotę. Może się tak zdarzyć, że nie znajdziemy żadnego środka transportu i całe czterysta kilometrów będziemy szli na nogach, co wtedy? My tutaj jesteśmy posłańcami, a nie bohaterami ratującymi świat – stwierdził z naciskiem Szary.

- Nie tylko przenosimy wiadomość. Dostaliśmy wyraźne rozkazy, że jeśli napotkamy kogoś na drodze, kogoś żywego, mamy prawo udzielić mu wskazówek jak dojść do bazy. Szary, nie żebyś nie miał nieco racji... ale widzisz Ty jesteś facetem, w dodatku czuć od ciebie spedaleniem – uśmiechnęła się Natalia – dlatego widzisz... chyba jednak czeka nas spacerek, tak?

- Ha... ha... – ironicznie skwitował uwagę tajniak – Jeśli o mnie chodzi znacie moje zdanie. Ale nie ja tutaj dowodzę, więc muszę się podporządkować rozkazom dowódcy – spojrzał znacząco na Alex’a.

- Skoro nie ma więcej opinii o tej wyprawie, w takim razie... Q, wpisz ten kierunek do pamięci GPSa i ruszajmy.

Już po chwili cała czwórka była znowu w trasie. Błahe rozmowy i przenikliwa cisza dookoła towarzyszyła Formacji Alfa zmierzającej w kierunku nieznanego miejsca. Po wyjściu z miasteczka skierowali swoje kroki na najbliższym możliwym skręcie w prawo – na północ. Stalowy las zaczął im towarzyszyć teraz w całej swojej okazałości. Ponure drzewa bez liści, suche krzaki i badyle połamanych gałęzi sterczały żałośnie, otaczając Alex’a, Qubit’a, Natalię i Szarego. Nie było wątpliwości o tym, że szli jakąś leśną przecinką, która na pewno jeszcze parę lat temu tętniła zwykłym, leśnym życiem. Świergocące ptaki, szeleszczące liście, zgrzyt piły mechanicznej i tupot nóg rozbieganej dziczyzny były teraz tylko mętnym wspomnieniem. Tu i teraz było jedynym możliwym wyjściem. Brudne, szaro-żółte kikuty i drastycznie błękitne niebo stały się nowym życiem dla człowieka, swojego własnego kata. Członkowie Formacji Alfa starali się nie myśleć o tym co ich otaczało i kontynuować wędrówkę w miarę szybkim tempem, żeby dotrzeć do miejsca jeszcze przed zmrokiem.

***

Było około godziny osiemnastej kiedy dotarli na dziesiąty kilometr marszu, zostało im jeszcze około pięciuset metrów do końca trasy. Postanowili odpocząć przez chwilę, posilić się i ponownie ruszyć w drogę.

- Alex... możemy zamienić słówko na osobności? – zapytał nieśmiało Qubit, do ściągającego plecak dowódcy.

- Jasne. Prowadź – odpowiedział.

Odeszli kawałek od grupy tak żeby ich rozmowa nie była podsłuchiwana.

- Słuchaj Alex. Wiem, że jesteś dowódcą, i że wszystkich traktujesz jednakowo równo
i sprawiedliwie, każdemu ufasz. Dla dobra drużyny i całej tej wyprawy dobrze Ci radzę miej na oku tego przyjemniaczka z centrali. – powiedział Qubit nieco nerwowo, oczekując reakcji przełożonego.

- To, że się nie zgadzacie w pewnych kwestiach nie znaczy wcale, że Szary ma być jakimś wichrzycielem, czy robić nam problemy. Dużo się nasłuchał, jest patriotą, co prawda troszkę jest
w gorącej wodzie kąpany, ale przecież nie narażałby na niepowodzenie naszej misji skoro sam jest jej uczestnikiem, prawda? – powiedział odważnie dowódca Grupy.

- Słuchaj to nie chodzi o jakieś wpadki, czy coś... wydaje mi się po prostu, że on chce Cię zrzucić
z funkcji. Kiedy szliśmy tutaj zaczął mnie wypytywać o różne rzeczy. Chciał wiedzieć skąd jesteś, kim jesteś, nawet próbował mnie podburzać, żeby nie iść tutaj. Na szczęście szybko przestał. Nie wiem, może to było chwilowe załamanie, może to ja panikuję... tak czy inaczej chciałem żebyś wiedział o tej rozmowie.

Po tych słowach udali się w milczeniu w kierunku postoju. Po chwili wytchnienia cała czwórka podniosła się i ruszyła w kierunku punktu wskazywanego przez GPS.

Nie minęło pięć minut marszu, kiedy wyrósł przed nimi niewielki właz. Urządzenie terenoznawcze wskazywało właśnie to wejście jako źródło nadawania sygnału.

- Słuchajcie, wchodzimy do środka. To jest nieznany dla nas teren wiec radzę uważać i być ostrożnym. W podziemiach mogli się skryć ludzie, nie wiemy jakie będą mieli zamiary wobec nas. Karabiny do ręki i ustawcie je w tryb Semi, szkoda niepotrzebnie tracić amunicję – po tych słowach Alex wskazał Szaremu właz, dając milczący rozkaz otworzenia wejścia. Formacja uruchomiła latarki przytwierdzone do broni i powoli jeden za drugim znikali w czeluściach otwartego przejścia.

Po krótkiej wspinaczce w dół, po drabinie, ruszyli w jedynym możliwym kierunku – długim korytarzem z mnóstwem lamp podwieszonych pod stropem. Przez całe lata chłód i warunki atmosferyczne zdołały nieco nadszarpnąć ściany. Wilgoć zaczęła się zbierać w rynienkach po obu stronach chodnika. Ponure, ciche miejsce zdawało się być przerażająco puste i niezamieszkałe.

Kiedy Formacja dotarła do pierwszego rozwidlenia postanowili się poruszać dwójkami. Alex dla bezpieczeństwa pozostałych poszedł z Szarym w lewo, natomiast Qubit i Natalia kontynuowali marsz na wprost.

- O czym gadałeś z Szarym? – zaczęła szeptem rozmowę Natalia.

- A wiesz. Takie tam – zaczął się szybko wywijać od tematu Qubit.

- Mów... przecież nie będę cię zmuszać na siłę – uśmiechnęła się na myśl o siłowym wymuszaniu słów z kompana.

- Widzisz... to sprawa prywatna, między mną a Szarym. I nie jest to sprawa dla uszu kobiety! – oddalał się o tematu, jednocześnie starając się dać do zrozumienia Natalii, że z podłączonym mikrofonem nie może o tym rozmawiać.

- No dobra... jak tam sobie chcesz. Ale moim zdaniem faceci to i tak dziwne typki. Nigdy nie wiadomo co wam tam do głów strzeli – zrozumiała sygnały przyjaciela i więcej już nie pytała o tamtą rozmowę.

Szli przez dłuższą chwilę w milczeniu mijając wiele zamkniętych lub całkowicie zniszczonych i zasypanych pomieszczeń. Na końcu ich korytarza znaleźli salę pełną porozrzucanych łóżek i szafek.

- To chyba były jakieś kwatery sypialne. Chodźmy dalej, tam głębiej widzę jeszcze jedno pomieszczenie – powiedział Qubit.

Po tych słowach zaczęli się przedzierać przez poskręcane, żelazne wraki łóżek w kierunku przejścia bez drzwi. Kiedy przekroczyli wreszcie próg ujrzeli na ziemi poskręcane resztki ludzkich ciał. Trzy ścierwa ogryzione przez robaki i bakterie ziały na przybyszów pustymi oczodołami czaszek.

- Coś musiało zaszwankować w wentylacji bunkra. Spójrz jak powyginane są te szkielety - powiedział wskazując Natalii ludzkie resztki - tak jakby Ci ludzie umierali z braku powietrza lub w innych męczarniach. Alex? – ostatnie pytanie łącznościowiec zadał przez radio.

- Co u was? U nas nadal pusto parę pomieszczeń zagraconych i tyle, chyba nawet łazienkę znaleźliśmy... – usłyszał odpowiedź w słuchawce.

- Możecie odwiesić broń na ramię, to miejsce zostało skażone, nikt nie przeżył. Znaleźliśmy trzy trupy. Ich ułożenie wskazuje na to, że strasznie cierpieli kiedy umierali. Nie widzę żadnych oznak walki na ich ciałach, sądzę wiec, że broń biologiczna ich wykończyła. Potwierdź odbiór.

- Potwierdzam. Odkładamy broń. Bez odbioru! –zakończył konwersację szef Formacji.

- No. To możemy chyba już wracać, co? – spojrzał w oczy towarzyszce.

***

- Potwierdzam. Odkładamy broń. Bez odbioru!

- Chodźmy dalej – zaproponował Szary, odwieszając broń na ramię.

- Masz rację. My tu gadu gadu, a przed nami jeszcze trochę korytarza zostało.

Rozbrojeni ruszyli dalej przed siebie. Nie uszli stu metrów kiedy natrafili na pomieszczenie odgrodzone od korytarza drewnianymi, dobrze zaimpregnowanymi drzwiami. Wymienili spojrzenia,
i otworzyli drzwi. Alex wszedł pierwszy. Uważnie rozejrzał się wokoło i stwierdził, że to musiała być zbrojownia. Wspólnie z Szarym przeszukali wszystkie znajdujące się blisko nich półki w poszukiwaniu amunicji i jakichś przydatnych w drodze rzeczy. Znaleźli markery fluorescencyjne i naboje odpowiednie do ich karabinów. Alex postanowił zagłębić się bardziej w dość długą halę. Kiedy dotarł do przeciwległej ściany zauważył wejście do kolejnego pomieszczenia.

- Widzę jakieś przejście Szary. Zostawiam załączone Radio. Jak coś to się odezwij, ja idę dalej – nadał komunikat przez krótkofalówkę i ruszył w kierunku wejścia.

- Zrozumiałem. Bez odbioru –potwierdził odbiór wiadomości tajniak.

Alex ostrożnie wyjrzał za próg hali i zobaczył niewielkich rozmiarów pokoik z radiostacją, jednym stolikiem pełnym map i krzesłem z resztką martwego ciała siedzącą na nim. Podszedł bliżej i przyjrzał się radiostacji. Została zaprogramowana, tak aby wysyłać sygnał z koordynatami tego miejsca. Przekręcił włącznik i odciął zasilanie. „To miejsce nie potrzebuje już być odszukane przez kogokolwiek” pomyślał
i spojrzał na ciało radiotelegrafisty. Trup trzymał coś zaciśnięte w garści. Alex poprawił broń na ramieniu i sięgnął do martwej dłoni. Po rozluźnieniu zaciśniętych palców ciała, pochwycił kawałek papieru
z wiadomością. Po odczytaniu, analizował jej treść jednak już po chwili zwinął ją i schował głęboko
w kieszeni.

- Chodźmy stąd... tutaj nie ma już nic do odnalezienia – powiedział beznamiętnym głosem na otwartym kanale kierując swoje słowa do całego zespołu.

III

Przed Grupą rozpościerał się widok na puszczę drzewnych kikutów, które niczym kamienne posągi, strzegły tajemnic swojej historii. Nie dalej jak trzy godziny wcześniej opuścili teren wymarłego bunkra i ruszyli pospiesznym krokiem w kierunku celu swojej misji. Kiedy wychodząc z ponurego lasu uschniętych drzew, ujrzeli przed sobą starą stację benzynową, przyszła im na myśl widokówka
z prawdziwego amerykańskiego filmu science - fiction, opowiadającego historię Ziemi w post apokaliptycznych realiach. Wysuszona gleba, poruszana wiatrem wiejącym z południa, wzbudzała tumany kurzu, sypiąc grudkami w oczy Alex’a, Szarego, Natalii i Qubit’a.

Podchodząc bliżej budynku zauważyli, że obok opuszczonej budy stoi pojazd typu Hammer
w kolorze piaskowego beżu. Jego bak okazał się pusty, jednak pośród pozostałości stacji benzynowej udało się im odnaleźć kilka kanistrów całkiem jeszcze dobrej benzyny.

- Jest już koło osiemnastej, a my nie dotarliśmy zbyt daleko mimo usilnych starań – zaczął rozmowę Szary, napełniając zbiornik paliwa samochodu – może powinniśmy nadrobić stracony czas i bez względu na porę dnia podążać nadal do stolicy? – skierował swoje pytanie do Alex’a.

- Ruszymy dalej, ale przy najbliższej sposobności rozbijemy obozowisko. Musimy być wypoczęci na wszelki wypadek. Dzisiaj i tak byśmy za daleko nie dotarli, ze względu na nasz obecny stan. Narada
w Bazie była zorganizowana od razu po dotarciu ostatniego członka ekipy, i chwilę później musieliśmy już ruszać. Kończ, więc napełniać bak i dorzuć swój plecak do bagażu – uciął dyskusję dowódca Alfy tonem wystarczająco stanowczym, by zmusić całą trójkę do przyspieszenia przygotowań odjazdu.

Po niespełna pół godziny Formacja była już w drodze. Mijając wysuszone pola i popękane płaty ziemi widzieli drobne, zniekształcone stworzenia umykające w chłód zwalonych pni młodych drzew zabitych w tak okrutny sposób.

Tuż pod wieczór Hammer zatrzymał się na, mogłoby się wydawać, pustyni z mnóstwem żelaznych szpil dotkliwie wbitych w głąb ziemi. Na zachodzie iglastej pustyni rozciągały się kikuty zaschłych drzew, bardzo gęsto upakowanych na niewielkim skrawku ciemnego piasku. Alex zarządził nocny postój od godziny 22, przy zachodnim gąszczu. Oddelegował Qubita i Natalię do rozbicia obozowiska, a sam z Szarym ruszył na zwiad.

Nie przeszli dużego dystansu, kiedy dotarli na plac wyciętych w idealne koło drzew.

- Słuchaj Szary, nie wiem skąd, ale kojarzę Twoją twarz. Jeszcze nie jestem również pewien dlaczego akurat Ciebie do nas przydzielili, ale wiedz jedno, nie pozwolę skrzywdzić żadnego członka tej wyprawy. Nasz cel jest jasny i prosty, nie chciałbym więc żadnych nieporozumień, czy to jasne? - Zapytał Alex Szarego, który akurat wysunął się na prowadzenie zwiadu, i właśnie docierał do drugiej linii wyciętych pni.

- Być może kojarzysz mnie z gazet, sprzed 12 lat, byłem wtedy nazywa małym geniuszem i moje zdjęcie pojawiało się tu i tam - podsunął myśl Szary - i nie martw się, jestem po prostu przydatnym, wszechstronnym człowiekiem, który nie do końca radzi sobie w jakichkolwiek relacjach społecznych. - ostatnią część zdania wypowiedział jakby w przestrzeń, nie patrząc się nawet na dowódcę.

W głowie Alex'a pojawiło się jednak małe światełko alarmowe. Czuł, że Szary nie powiedział mu wszystkiego, i że jego osoba jeszcze odegra jakąś rolę w tej wyprawie. Tymczasem jego podkomendny rozglądał się już uważnie, stojąc pośrodku polany.

- Widzę jakiś budynek, Alex - powiedział półgłosem, ponieważ dostrzegł jakieś poruszenie tuż przy budynku. Nie był pewien, czy to wiatr trącał konstrukcję czy też faktycznie ktoś mógł żyć
w skleconej na prędce budzie.

- Trzeba to sprawdzić. Idź pierwszy - rozkazał Alex, jednocześnie badając sposób poruszania się Szarego. "Zdecydowanie ten człowiek musiał przejść szkolenie militarne, bo potrafi poruszać się z bronią, zna proste odzywki przez radiostację i sprawia wrażenie osoby, raczej karnej", pomyślał Alex, jednak ta myśl nie dała mu zbytnio pocieszenia. Młodzi geniusze zazwyczaj realizują się w innych dziedzinach niż wojskowość. "Dlaczego centrala miałaby nam przysyłać szpicla do drużyny, skoro tak jak wszyscy, chcą dla nas dobra?", myślał intensywnie dowódca. "No i jeszcze ta wiadomość przy radiostacji, kim jest RS podpisany pod tym komunikatem? Czyżby chodziło o Radę Starszych? Ale przecież ich siedziba jest
w centrum Kraju a nie na północy. No i ten tekst na wydartej kartce: Nie ma ratunku. Coś jest nie tak
w tej misji. To wszystko nie jest do końca jasne" z tymi myślami podążał za Szarym.

W tym momencie zwiad dotarł do blaszanej konstrukcji przypominającej domy ze slumsów w biednych miejscowościach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dr Who Target 126 The Time Meddler # Nigel Robinson
The time of my life Bill Medley
Book 1 The time of the?rk heat
what's the time
Book 3 The time of the cold sun
Dirty?ncing The time of my life
Megamorphs 2 In The Time of Dinosaurs
by the time of world war ii NZRMQ22WVNW73JEDUAEMIMBG2CLONPKSGVQGVJA
SHSBC293 THE TIME TRACK
Black Eyed Peas The Time (The Dirty Bit)
REMEMBER THE TIME
Book 2 The time o fhte blood oathes
The Time Machine
telling the time 2
Max Griffin The Time of His Life
Harlan Ellison The End of the Time of Leinard
Black Eyed Peas The Time (The Dirty Bit)

więcej podobnych podstron