W epoce pozytywizmu pojawia się w literaturze polskiej postać inteligenta. Wiąże się to zapewne z podstawowym hasłem tej epoki, jakim było hasło pracy u podstaw. Postulat ten sformułował w roku 1873 na tamach "Przeglądu Tygodniowego" Aleksander Świętochowski. Rozumiano je jako obowiązek nawiązywania przez ziemiaństwo, księży i inteligencję kontaktów ze wsią, pomaganie w działaniu wiejskim samorządom, szerzenie oświaty przez zakładanie szkółek przy dworach. Przez podniesienie kultury umysłowej miała się podnieść świadomość narodu.
Hasło to znalazło odzwierciedlenie w literaturze epoki. Bohaterka noweli Elizy Orzeszkowej "A.B.C" Joanna Lipska to córka nieżyjącego już nauczyciela mieszkająca w "wielkim mieście wielkich Niemiec". Ojciec, uczestnik powstania styczniowego po jego upadku został pozbawiony prawa wykonywania zawodu i wkrótce zmarł. Joanna pozostawała więc na utrzymaniu brata, skromnego urzędnika, toteż z radością przyjęła propozycję kilku robotniczych rodzin, aby zajęła się ich dziećmi. Z zapałem podjęła pracę, ale w niedługim czasie otrzymała wezwanie do sądu, oskarżona o to, że prowadzi szkołę bez pozwolenia władz. Uniknęła więzienia tylko dzięki kaucji wpłaconej przez brata. Najmniejsza z uczennic nie chciała zrozumieć, że musi odejść, a Joanna „nie miała siły jej wyprosić”. Znów rozbrzmiewały w jej małej izdebce słowa dziecka, które czytało: a.b.c.
Za reprezentanta inteligencji można uznać jednego z bohaterów "Lalki" Juliana Ochockiego. Był to człowiek nieprzeciętnie zdolny, konstruktor i wynalazca, który pragnął, aby efekty jego badań naukowych służyły ogółowi ludzkości, aby dały one początek nowej cywilizacji, o której nie marzono. Niestety Julian Ochocki podobnie jak Wokulski nie znalazł w swym społeczeństwie poparcia. Można jednak przypuszczać, że będzie mógł kontynuować swoje badania, gdyż otrzymał od Wokulskiego w testamencie dużą sumę pieniędzy.
W powieści "Nad Niemnem" reprezentantem młodej inteligencji jest zapewne Witold Korczyński, syn Benedykta, uczeń szkoły rolniczej. Wyrasta on w atmosferze ideałów pozytywizmu, próbuje sam je realizować. Swą wiedzę pragnie przekazać chłopom, zawsze staje w obronie Bohatyrowiczów, chce załagodzić konflikt ojca z zaściankiem, co mu się w końcu udaje. Pragnie zreformować rolnictwo, a stosunki społeczne na wsi oprzeć na zasadach demokracji.
Epoka Młodej Polski przyniosła krytykę inteligenckiego posłannictwa, które nie przynosiło należytych rezultatów. Problem ten ukazał Stefan Żeromski w noweli "Siłaczka". Autor ukazuje, że nawet jednostka tak szlachetna, tak uporczywie dążąca do celu, zachowująca bezwzględną wierność ideałom, jak Stasia Bozowska mimo wszystko ponosi klęskę.
A teraz Chomik, nie wiem czy się przyda ale można przeczytać
Wśród radykalnej inteligencji na przełomie wieków XIX i XX powstała idea inteligenckiego prometeizmu. Zaproponowano postać działacza-społecznika, który odrzucał dostatek, ciepło rodzinnego domu w imię obowiązku i służby społecznej. Takim właśnie bohaterem jest doktor Tomasz Judym z powieści "Ludzie bezdomni" Stefana Żeromskiego. Syn warszawskiego szewca pijaka dzięki ciotce, a potem własnej pracy i wytrwałości zdobył zawód lekarza. Od pierwszej chwili ogarnięty pasją pracy społecznej, marzy o poprawie życia biedoty, rozpoczyna bezkompromisową walkę z nędzą. Na warszawskim odczycie u doktora Czernisza pragnie uświadomić lekarzom panującą nędzę, brud, choroby, krzywdę i niesprawiedliwość społeczną. Atakuje zebranych, że są tylko lekarzami ludzi bogatych.
Taką samą postawę prezentuje Judym w Cisach, gdzie podejmuje walkę z administratorem Krzywosądem Chobrzańskim o osuszenie stawów, które są siedliskiem komarów, roznoszących malarię wśród mieszkańców czworaków. Jego bezskuteczne zabiegi kończą się wepchnięciem administratora do błotnistego stawu i opuszczeniem Cisów.
W Zagłębiu Dąbrowskim, gdzie Judym podejmuje pracę lekarza kopalnianego dojrzewa jego decyzja całkowitego poświęcenia się pracy społecznej. Budzi ona sporo kontrowersji, gdyż Judym rezygnuje ze szczęścia osobistego i możliwości założenia rodziny, krzywdzi też zakochaną w nim Joasię Podborską. Uważa jednak, że musi rozwalić te "śmierdzące nory". Uważa, że musi spłacić dług wobec własnej klasy, a swój zawód lekarza traktuje jako posłannictwo. Uważa, że nie może założyć rodziny, gdyż wówczas stałby się zwykłym dorobkiewiczem, zatroskanym o los najbliższych. Budzi podziw jego bezkompromisowa postawa i bezwzględna wierność wyznawanym ideałom.
Nie zawsze jednak w literaturze portret inteligenta był tak doskonały, jak w wymienionych dotąd przykładach. Równie często w polskiej literaturze można odnaleźć krytykę inteligencji.
Tak wszechstronną krytykę polskiej inteligencji przedstawił Stanisław Wyspiański w "Weselu". Na weselu Lucjana Rydla z wiejską dziewczyną Jadwigą Mikołajczykówną zebrała się spora grupa gości z miasta. Są tu przedstawiciele miejskiej inteligencji, niechętnie nastawieni do chłopów. Na przykład Radczyni (Antonim Domańska).
Także inteligent Dziennikarz (Rudolf Starzewski, redaktor krakowskiego "Czasu") lekceważy chłopów, na pytanie Czepca o wojnę chińską odpowiada ironicznym pytaniem "A wiecie choć, gdzie Chiny leżą". Boi się wszelkich chłopskich ruchów, wspominając rzeź galicyjską ma tylko jedno pragnienie "Niech na całym świecie wojna byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna".
Negatywny jest stosunek Stańczyka do Dziennikarza, a także do całego galicyjskiego, konserwatywnego stronnictwa Stańczyków. Powitaniem "salve bracie" wlicza Dziennikarza w poczet błaznów, zarzuca mu, że usypia naród, a wreszcie wręcza mu błazeńską laskę i żegna z ironią:
Masz tu kaduceus polski Myć tę narodowa kadź, Serce truj, głowę trać.
Natomiast artyści, także inteligenci na przykład Pan Młody, Poeta, Nos reprezentują nastroje charakterystyczne dla epoki: dekadencji lub ludomanii. Stosunek inteligencji do chłopstwa pełen pozorów, frazesów i fałszu obnaża Gospodarz (Włodzimierz Tetmajer) ostro atakując zebranych gości z miasta:
Lalki, szopka, podłe maski, farbowany fałsz, obrazki, niegdyś, gdzieś tam, tęgie pyski i do szabli, i do miski (...) Kogoś zbawiać, kogoś siekać, dzisiaj nie ma na co czekać.
Sam gospodarz też zresztą lekceważy powierzoną mu przez Wernyhorę wielką dziejową rolę, oddaje przecież beztrosko złoty róg Jaśkowi.
Inteligencja nie może więc dać hasła, czego oczekują od niej chłopi i stanąć na czele ogólnonarodowej walki o wolność. Toteż razem z chłopstwem poruszają się sennie w rytm muzyki Chochoła, który śpiewa:
Miałeś chamie, złoty róg, Miałeś chamie, czapkę z piór, czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie. Ostał ci się ino sznur.
Na próżno Jasiek woła dramatycznym głosem:
Chyćcie koni, chyćcie broni
Nikt go nie słyszy, nie udaje mu się rozerwać zaczarowanego, tanecznego kręgu.
Przedstawicielem inteligencji i bohaterem zdecydowanie negatywnym jest Zenon Ziembiewicz, postać z powieści "Granica" Zofii Nałkowskiej. Rozpoczyna on swe dorosłe życie po ukończeniu nauk politycznych
w Paryżu, jako redaktor czasopisma "Niwa". Pragnął żyć uczciwie, a w pracy zawodowej zachować wierność wyznawanym poglądom. Zdrada ideałów rozpoczęła się w momencie, kiedy Zenon nie dotrzymawszy pomocy materialnej od rodziców "sprzedaje" artykuły do "Niwy", będące zaprzeczeniem jego lewicujących poglądów. Już jako redaktor naczelny "Niwy" czyni wiele ustępstw na rzecz bogatych sfer arystokratyczno-ziemiańskich. Początkowo wydaje się, że sprawdzi się jako prezydent miasta. Rozpoczął przecież budowę domków dla robotników, założył park i place do gry w piłkę. Niczego jednak nie doprowadził do
końca, a milcząca zgoda na strzelanie do demonstrujących robotników to koniec jego kariery zawodowej.
W życiu prywatnym też okazał się dwulicowy i zakłamany, toteż porzucona i chora psychicznie po przerwanej ciąży kochanka Justyna Bogutówna oblewa mu twarz kwasem.
Ten ujemny portret polskiego inteligenta uzupełnia wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego zatytułowany "Śmierć inteligenta":
Przeziębiony. Apolityczny. Nabolały. Nostalgiczny. Drepce w kółko. Zagłada.
Chciałby. Pragnąłby. Mógłby. Gdyby. Wzrok przeciera. Patrzy przez szyby Biały Koń? Nie, śnieg pada.