Psycholog zamiast kosmetyczki?
Izabela Moskal
środa 12 listopad 2014
Kompleksy towarzyszą prawie wszystkim. A to za mały biust, za szerokie biodra, krzywe zęby czy brzydki nos. Problem pojawia się wówczas, gdy usilnie doszukujemy się niedoskonałości tam, gdzie istnieją one tylko w naszej głowie. Kiedy klientka coraz częściej odwiedza nas z wyimaginowanymi problemami urodowymi, możemy mieć do czynienia z potocznie zwaną hipochondrią dermatologiczną.
Perfekcyjny wygląd - pułapka naszych czasów
Perfekcyjne kobiety na okładkach, idealne modelki w reklamach czy piękności na dużym ekranie sprawiają, że przeciętna kobieta coraz krytyczniej się sobie przygląda. Chcemy być doskonałe w pracy, na uczelni, w domu, być znakomitymi matkami i cały czas perfekcyjnie wyglądać. Wstajemy wcześniej by zrobić makijaż i ułożyć włosy, na wpół śpiące malujemy paznokcie, ale zawsze znajdzie się coś, co nam się w sobie nie podoba. Z jednej strony mamy tego dość, ale też nie chcemy „wypaść z obiegu”. Podporządkowujemy się więc ślepemu terrorowi perfekcyjnego wyglądu.
To jeszcze kompleksy czy już hipochondria?
W ciągłym dążeniu do idealnego wyglądu, coraz częściej widzimy swoje niedoskonałości. Prawdziwy problem pojawia się wówczas, gdy coś jest wręcz niezauważalne, lub nie istnieje wcale. Zmarszczki, rozstępy, obwisła skóra czy cellulit, to czasem tylko wytwór naszej wyobraźni. Coraz częściej do salonów kosmetycznych przychodzą Panie szukające rozwiązań na nieistniejące defekty kosmetyczne. Dążąc do wymyślonego ideału, poddają się kolejnym operacjom plastycznym, zabiegom kosmetycznym i nigdy nie są zadowolone z efektu, bo zawsze dostrzegają coś nowego. Po wyleczonym trądziku, mogą być to (w ich mniemaniu) blizny potrądzikowe, rozstępy będące pamiątka po ciąży czy głębokie zmarszczki u młodziutkiej dziewczyny. Mimo, ze nikt inny problemów nie dostrzega, dla kobiet tych stają się one realnym problemem.
Najpierw psycholog, potem kosmetyczka?
Coraz częściej osoby, które chcą poddać się operacjom plastycznym, przed zabiegiem odbywają konsultacje z psychologiem. Pomaga im on zrozumieć, czy chęć wykonania zabiegu wynika z rzeczywistej potrzeby, czy jest tylko próbą zamaskowania poczucia niskiej wartości. Jeśli więc wśród swoich klientek masz osobę, która cały czas wynajduje u siebie nowe defekty kosmetyczne, chce poddawać się kolejnym zabiegom, wyjaśnienie natury problemu za pomocą rozmowy może być bezproduktywnym przedsięwzięciem. Często najlepszym rozwiązaniem w takim przypadku będzie terapia. A skoro nie sposób zasugerować jej klientce, dołóżmy wszelkich starań, by poczuła się ona piękna i atrakcyjna. Choć (i aż) tyle możemy ze swojej strony zrobić w tych wymagających szczególnej uwagi przypadkach.