NOC ŚWIETEGO MIKOŁAJA
Który to już list czytamy, mój aniołku? - Ten jest tysiąc osiemset dwudziestym czwartym, Święty Mikołaju. - No, no! Przed nami jeszcze cały, wielki stos. W tym roku napisało do mnie bardzo dużo dzieci. Nie mogę żadnego malucha zawieść, każdy niecierpliwie mnie oczekuje …..
- Odpocznij chwilkę, tak długo pracujesz bez wytchnienia - powiedział aniołek ze współczuciem widząc, jak Święty Mikołaj czyta i czyta. - nie, mój mały. Te listy są dla mnie wielką przyjemnością. Teraz wiem, że aż tyle dzieci wierzy we mnie. A co teraz robią Twoi braciszkowie? Przygotowują całe kosze zabawek. Teraz noszą lalki i misie. Zaraz zaczną je pakować. Żeby Ci było lżej, Święty Mikołaju. - A nie zapomnijcie dokładać do prezentów rózg dla tych maluchów, które na to zasłużyły. Może to im przypomni, że ja znam ich wszystkie wybryki!
- Widzę, że aniołowie Pawełek i Piotruś ładują już prezenty na sanie. Tak bardzo się starają, że na pudełkach nawet kokardy wiążą. - Tak … - Święty Mikołaj tylko zamruczał z zadowolenia, że wszystko idzie dobrze i dalej czytał listy od dzieci.
- Sprawdź, mój aniołku, czy renifery są przygotowane do drogi? Niemal cały świat trzeba objechać - przed nami ciężka noc. - Aniołowie Jaś i Bartuś pracują w Niebieskich Stajniach. Oni, jak nikt inny, znają się bardzo dobrze na zwierzętach.
- A co tam w dole, na Ziemi? - pytał dociekliwie Święty Mikołaj swojego małego pomocnika. - mam wieści, że na ogół wszystko idzie dobrze. Rodzice starają się o choinki i lampki. Dzieci robią ozdoby i wieszają je na gałązkach. - A co z dziećmi, które nie mają choinki w domu?
- wieszają na ścianach świerkowe gałązki przyozdobione banieczkami i pamiętają o Tobie. Jest tylko jeden problem, Święty Mikołaju. - Co masz na myśli? Co się stało? - Właśnie nic się nie stało, Tylko, że jeszcze nie ma śniegu, a sanie bez śniegu nie pojadą! - zauważył sprytny aniołek. - to pewnie przez te leniwe chmury - zmartwił się Święty Mikołaj.
- Już ja dam się im obijać! Trzeba rozdać każdemu z Was po rakiecie do tenisa. Trzepcie te chmurzyska tak długo, aż zaczną sypać śniegiem. I tak też się stało. Wkrótce wszystkie dzieci cieszyły się, ze śnieg pobielił górki, z których można zjeżdżać na saneczkach.
Ale aniołki przesadziły z tym trzepaniem. Nasypało tak dużo śniegu, że zwierzęta nie mogły dostać się do jedzenia. - W takim razie muszę im dać prezenty przed ludźmi - zadecydował Święty Mikołaj i pomknął przez knieje i zarośla obdarować te boże istoty, żeby mogły przetrwać srogą zimę i doczekać wiosny …
- No to w drogę! - zawołał ruszając, tym razem do dzieci, z pełnymi saniami. Było na nich paczek tyle, że żaden człowiek nie zdołałby ich policzyć. Mknął tedy w przestworzach Święty Mikołaj, w saniach ciągniętych przez renifery. Gwiazdy mrugały, wskazując drogę do dzieci. I tak dotarł do pierwszego domu.
- Oooo! Tutaj Wisza skarpety! Trzeba je napełnić niespodziankami. Dla Anielci zajączek - cieszył się Święty Mikołaj, bo bardzo lubił dawać prezenty. Czekał na te noc przez cały rok. - Myślę, że przyjemniej jest dawać niż brać. Można sobie wtedy wyobrazić, jak ten ktoś się ucieszy!
Z samego rana Wacuś ze swoja siostrą - bliźniczką otworzyli paczki od Świętego Mikołaja. Cieszyli się, bo dostali takie zabawki, o jakich marzyli, i o jakie prosili w swoich listach do Świętego Mikołaja. ….