- 1 -
Ponad rok temu odbyła się pielgrzymka alumnów wszystkich seminariów duchownych i zakonnych do Sanktuarium Matki Boskiej Jasnogórskiej. W kierunku Jasnej Góry główną aleją szło ponad pięć tysięcy młodych ludzi powołanych przez Chrystusa Dobrego Pasterza. Ten symboliczny pochód wydaje się symbolizować przejście przez polską ziemię, polską kulturę ludzi, których czarny strój na stałe wpisał się w bogaty pejzaż naszej Ojczyzny.
Ludzie w sutannach, wypełniając funkcję pasterską otrzymaną przez Chrystusa, prowadzili swoja owczarnię na drogach czasu. Tworzyli zręby państwowości w czasie panowania dynastii Piastów, stali u początków rodzącego się języka polskiego. Pierwsze zgromadzenia zakonne wpływa na postępy w dziedzinie techniki i architektury oraz na rozwój kultury rolnej. Dzięki wysiłkom Kościoła powstawały uniwersytety, cała sieć szkół katedralnych i parafialnych. Kapłani ginęli w walkach o niepodległość, ponosili śmierć męczeńską w obronie wiary i godności drugiego człowieka
idąc za przykładem Chrystusa - Dobrego Pasterza. Przykładem w tym względzie może być dla nas Błogosławiony Ks. Rektor Roman Sitko
Przede wszystkim jednak kapłani byli i są obecni w naszym życiu, wnosząc Chrystusa w nasze różne sytuacje egzystencjalne.
Zgromadzeni przy alejach Najświętsze Maryi Panny ludzie w różny sposób przyjmowali przyszłych kapłanów; jedni entuzjastycznie, inni obojętnie, a jeszcze inni z wyraźną niechęcią, czy też wrogością.
Szczególnie dzisiaj podczas tej niedzielnej Eucharystii, kiedy obchodzimy Światowy Dzień Modlitw o Powołania, powinniśmy zadać sobie pytanie: czy potrzebujemy jeszcze pasterzy, którzy będą nas prowadzić po trudnych drogach życia do naszego Ojca?
Ks. Andrzej Jeż MATERIAŁY HOMILETYCZNE Rok B - Tarnów 2000
- 2 -
W pewnej audycji telewizyjnej poświęconej ludziom chorym na AIDS, wypowiadał się chory chłopak. Leżał w łóżku, wyglądał bardzo źle, choroba pustoszyła jego organizm. Powiedział wielkie słowa: "Wolę znać Jezusa i mieć AIDS, niż nie być chorym i Go nie znać". Ten człowiek stając z całą świadomością w progu wieczności widział i rozumiał to, czego my jeszcze nie pojmujemy goniąc lekkomyślnie i na własną rękę za okruchami przyjemności i satysfakcji. Wiedział, czym jest zbawienie i kim naprawdę jest Jezus Chrystus.
Ks. Stanisław Dura COr - ZBAWIENIE W IMIĘ JEZUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(138) 1997
- 3 -
Pewnego razu na lekcji religii zapytałem: Kto z was chce być księdzem?
Nikt nie podniósł ręki do góry.
Pewien chłopiec chciał być marynarzem, bo marynarz nie boi się burzy, ubiera się inaczej, na granatowo i biało, ma długie, szerokie spodnie i ogromny kołnierz u bluzy.
Kiedy wiatr dmie, kołnierz staje dęba i nie zaziębią się uszy na morzu. Inny chłopiec chciał być lotnikiem.
Lotnik fruwa ponad ptakami, widzi z góry rudą krowę jak biedronkę na ziemi, ma na sobie skafander, a przy uszach słuchawki. Słyszy w górze, co mówią mu z ziemi.
Pewna dziewczynka chciała być królową, bo królowa ma męża króla może mu nawet nawymyślać. Kąpie się w perfumowanej wodzie, a tyle pierścionków, ile włosów na głowie. Ubiera się co dzień inaczej, a zawsze jak do ślubu.
Jeden z chłopców chciał zostać profesorem, bo profesor wie wszystko. Poznaje ptaki po śpiewie, wie, czy mrówka idzie z mrowiska, czy do niego wraca, wie, że kiedy się kicha, ma się zawsze zamknięte oczy, wie, że młode łososie płyną w dół rzeki ogonem do przodu, wie o tym, że dźwięk fortepianu cichnie inaczej niż dźwięk skrzypiec. Jedna dziewczynka chciała być wróżką, bo wróżka ma czarnego kota, a jak patrzy w szklaną kulę - wie, kiedy będzie klasówka. Nikt nie chciał być księdzem.
Przecież ksiądz też ubiera się inaczej, nie tak jak marynarz, ale i nie tak jak inni ludzie. Patrzy z wysokiej ambony jak lotnik z samolotu, mówi czasem do ucha po cichu, jak wróżka: jak będziesz dla mamusi dobry, to potem będziesz płakał, kiedy ci jej zabraknie.
Dlaczego nikt nie chciał być księdzem?
Marynarz, lotnik, król - uważają, że są najważniejsi, a ksiądz mówi, najważniejszy jest Bóg, którego nikt nie widzi.
Dla chłopca z klasy 4a czy 5b - to za trudne, ale kiedy dorośnie może się namyśli.
Ks. Jan Twardowski - O POWOŁANIU Współczesna Ambona - Kielce 1985 Rok XIII Nr 2
- 4 -
Rola matki i ojca.
Twórca wielu piosenek religijnych we Francji, O. Duwal, pisze na temat swojego powołania:
Byłem piątym dzieckiem z dziewięciorga dzieci w rodzinie. W naszej rodzinie nie uczono nas pompatycznej pobożności. Dzień w dzień odmawiano w niej wspólnie wieczorem pacierz. Do końca życia będę pamiętał te chwile. Do dziś porusza mnie wspomnienie postawy mojego ojca... Zmęczony pracą na roli, albo przy transporcie drzewa, klękał po wieczerzy na podłodze, opiera ręce na siedzeniu krzesła i ukrywał twarz w dłoniach. A ja myślałem sobie oto mój mocny ojciec, który zawsze jest nieugięty, który kieruje całym domem, który nie boi się ani złych ani bogatych - schyla głowę przed Panem Bogiem. Tak, Bóg musi być wielki, jeśli mój ojciec przed Nim klęka, ale bardzo bliski, jeśli mój ojciec z Nim rozmawia. Mojej matki nie widziałem na klęczkach, zbyt zmęczona pracą siedziała z najmniejszym dzieckiem na rękach, a my otaczaliśmy ją kręgiem, garnąc się do niej. Jej wargi poruszały się cicho od początku do końca pacierza. A ja myślałem: Bóg jest dobry, jeśli można rozmawiać z Nim, trzymając dziecko na rękach. Tak, to ręce mojego ojca i wargi mojej matki nauczyły mnie więcej o Bogu niż katechizm.
Ks. Mońko Z., Rola rodziny w budzeniu i pielęgnowaniu powołań, BK 3-4(102) /1979/, s. 114-115
- 5 -
Pielęgnowanie powołań.
Pisze młody chłopiec: Matka zalała się łzami, gdy powiedziałem, że idę do seminarium. Mówiła o możliwości pójścia na inne studia, o zrobieniu kariery. Ojciec załatwił sprawę krótko i powiedział: rób, co chcesz. A rodzeństwo: jesteś najgłupszym człowiekiem pod słońcem.
Są też inne matki - Zawsze myślałam sobie - pisze 30-letnia w „Tygodniku Powszechnym” - że gdybym wiedziała, iż kapłanem zostanie to moje dziecko to z wielką radością i poczuciem wielkie łaski. I już przeżywam chwile wzruszenia, gdy pomyślę o tym, gdyż będę mogła moje maleństwo oddać Bogu.
Ks. Mońko Z., Rola rodziny w budowaniu i pielęgnowaniu powołań, BK 3-4(102) /1979/, s. 115-116
- 6 -
Rola matki i ojca.
W miesięczniku „Msza święta” ukazała się historia powołania Andrzeja. Ten młody chłopiec ukończył szkołę średnią. Był bardzo zdolny i lubiany przez kolegów oraz wychowawców. Miał więc przed sobą wspaniałą perspektywę życia, w którym mógłby się dobrze urządzić. Odczuwał jednak w głębi swojej duszy jakiś dziwny niepokój. Nurtowało go zwłaszcza jedno zdanie, które usłyszał kiedyś na lekcji religii „im więcej ofiarujesz Bogu, tym więcej od Niego otrzymasz. Chciał więc ofiarować Bogu za swojego życia coś naprawdę bardzo wielkiego. Chwilami myślał o kapłaństwie. Ale jego koledzy mieli na ten temat różne zdania. Do podjęcia ostatecznej decyzji - do ofiarowania Bogu „więcej” przyczyniła się jego matka, która powiedziała: „najwięcej w życiu poświęca się kapłan”. Tego dnia zwrócił się do ojca i powiedział: „idę do seminarium”.
Ks. Mońko Z., Rola rodziców w budzeniu i pielęgnowaniu powołań, BK 3-4(102) /1979/, s. 114