6837


- 1 -

Kiedyś podczas katechezy pani katechetka poleciła dzieciom by w domu narysowały umeblowany pokój swojego mieszkania. Na następnym spotkaniu dzieci przechwalały się swoimi pracami. Prawie na każdym rysunku oprócz różnych mebli dzieci narysowały telewizor. Pewien chłopiec narysował telewizor tak duży, że inne meble były wobec niego zbyt małe. Pojawiły się także rysunki, które zdradzały, że w niektórych mieszkaniach na pokojowych ścianach brak krzyża czy obrazu religijnego. Duży telewizor na rysunku chłopca świadczy o tym, że w wielu naszych mieszkaniach i w naszym życiu ten mebel ma duże znacznie, czasem nawet większe niż symbole religijne.

Ks. Waliczek J., Chrystus przyszedł, aby zbawić grzeszników, BK 2-3 /1989/, s. 79

- 2 -

  Pewnego razu dzieci z pierwszej i drugiej klasy pisały krótkie listy do Pana Boga. Chłopiec podpisany imieniem Kim napisał: „Drogi Boże! Dlaczego się nigdy nie pokazujesz w telewizji?" Kim bardzo trafnie zauważył, że programy telewizyjne nie przypominają dzieciom o Bogu. I to jest prawdą. Przypomnijcie sobie Misia Uszatka. Ten sympatyczny miś, chociaż jest zwierzątkiem, zachowuje się jak dziecko i nawet chce, by dzieci brały z niego przykład. Ciągle jednak zapomina zachęcić dzieci do zawieszenia nad łóżeczkiem krzyża czy obrazka religijnego. Zauważcie też, że on przed snem w ogóle się nie modli. Oj Uszatku... W tym dobre dzieci nie mogą cię naśladować. One przecież wiedzą, że przed wejściem do łóżka powinny się pomodlić.

Ks. Waliczek J., Chrystus przyszedł, aby zbawić grzeszników, BK 2-3 /1989/, s. 79

- 3 -

Katolicki filozof Peter Wuste, zmarły w 1940 roku, nieraz mówił o sobie, że przez długie lata był marnotrawnym synem. Odszedł od Boga w okresie swoich studiów - religia przestała mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Wspominając ten czas napisał że nie był wówczas szczęśliwy, jednak minęło prawie 20 lat, zanim zrozumiał swój błąd i na nowo odnalazł sens wiary. Doświadczenia tego okresu zawarł w książce Niepewność i. ryzyko, uznanej zresztą za najlepsze jego dzieło. Książka rozpoczyna się oryginalną interpretacją przypowieści o marnotrawnym synu. Wuste wyjaśnia, że nie tylko on błądził syn marnotrawny, ale również ten, który pozostał w domu ojca. Żaden człowiek - stwierdza dalej Wuste - nie może czuć się bezpieczny, każdemu grozi zamknięcie się we własnym, wyimaginowanym świecie ułudy i samo zadowolenia. Błądzi zarówno ten, który świadomie odchodzi od Boga, jak i ten, który w swym zadufaniu i braku krytycyzmu wobec siebie nie dostrzega, że odszedł daleko od Bożej miłości.

Ks. Henryk Piecha CHRYSTUB PRZYSZEDŁ ABY ZBAWIĆ GRZESZNIKÓW BK 89

- 4 -

Przypominam sobie głośny film amerykański pt. „After Day” , czyli „Nazajutrz” wyświetlany przez Telewizję Polską. Wzbudził on tak wielkie zainteresowanie już przez samą zapowiedź fabuły, że ulice wielu polskich miejscowości w godzinie emisji tego filmu były wyludnione.

Możliwość dopuszczenia do konfliktu jądrowego niepokoi dzisiaj wszystkich ludzi. Zaś film opowiadał o skutkach rażenia radziecką bronią jądrową jednego z miast amerykańskich. Film był bardzo plastyczny, prawie dokument, stąd tak wielkie zainteresowanie. Wrażenie, jakie sprawił na wielu telewidzach, nie polegało jednak na przedstawieniu skutków rażenia. Cały dramat "After Day" zawiera się w ostatniej scenie tego filmu, w której dwaj mężczyźni odkrywają nagle tragizm swojego położenia. Po krótkiej walce jaką stoczyli o jeden nieskażony owoc, który w ich odczuciu nie zawierał śmiercionośnej dawki promieniowania uświadamiają sobie, że choć przeżyli atak, nie mogą jednak na tej pustyni zniszczenia ocalić się, że wyzwoli to w nich agresję, nie przyniesie im jednak ratunku. Padają więc sobie w objęcia i płaczą. Gest pojednania jest jednak spóźniony. Dwaj mężczyźni są symbolem i przestrogą: rozpalamy w sobie uczucia wzajemnych niechęci, agresja i kult siły, to współczesne modele "współżycia". To jednak co pragniemy utrzymać, wzajemnie nie pojednani jest nikłe a nawet jest niczym wobec tego, co pielęgnowaniem takich postaw możemy utracić.

Obraz ten, przedstawiony nie tylko polskim telewidzom jest dobrą służba środków społecznego przekazu. Film budził poważną refleksję i skłaniał do szukania tego, co służy pojednaniu.

STANĄŁ PO STRONIE CZŁOWIEKA BK 89

- 5 -

Obserwowałem kiedyś małego Jakuba który z takim zainteresowaniem oglądał film że nawet nie słyszał jak mamusia do niego mówiła. Pomyślałem sobie wtedy, że telewizja ma bardzo niebezpieczną moc; bo każdym dzieciom wytrzeszcza oczy, ale za to zamyka" im uszy. Zbliża też dzieci do filmowych bohaterów, ale oddala je od rodziny.

Ks. Jan Waliczek - CHRYSTUS PRZYSZEDŁ, ABY ZBAWIĆ GRZESZNIKÓW BK 89

- 6 -

Trzeba charyzmat rozpoznać, czyli zastanawiać się, co przy moich zdolnościach, możliwościach, środowisku, i zaangażowaniu mogę uczynić dla swojej wspólnoty.

Kilka lat temu prasa sportowa pięknie pisała o bramkarzu hokejowej reprezentacji Polski - Pawle z Nowego Targu. Miał tylko 18 lat, a w pewnych zachowaniach i sposobie bycia potrafił być autorytetem wśród swoich starszych kolegów - sportowców. Gdy drużyna grała na wyjeździe, gdzieś poza Nowym Targiem, Paweł dowiadywał się, gdzie jest najbliższy kościół, u której są Msze św. i w niedziele brał udział we Mszy św. i innym przypominał o obowiązku uczestniczenia w Eucharystii. Był dobrym duchem tej drużynie, zyskał sobie przyjaźń i uznanie. Bóg powołał go do większych zadań, obdarzył łaską powołania kapłańskiego. Dla kapłaństwa zostawił sport i karierę. Wzruszający był moment prymicji kapłańskich - a przyjaciół miał tak wielu, że przyjęcie prymicyjne odbyło się w hali sportowej.

Pamiętajmy jednak, że łaską charyzmatu został obdarzony nie tylko Paweł z Nowego Targu, a dziś ks. Paweł z archidiecezji krakowskiej, charyzmat. Bóg dał i w twoje serce. Pewnie zauważyłeś, że jesteś zupełnie inny od twojego brata, czy siostry, od twoich koleżanek i kolegów. W tobie jest coś czego nie ma nikt inny i potrafisz robić to, czego nie zrobi nikt.

Ks. Stanisław Tulin COr PRZEZNACZYI, MNIE DO POSŁUGI BK 92

- 7 -

Czy  miłosierdzia Bożego, licząc że jakoś to będzie, nadal można grzeszyć.

Voltaire, wróg chrześcijaństwa, pod datą 25 lutego 1758 roku tak pisał do swego przyjaciela dAlemberta: "Za dwadzieścia lat skończy się Bóg". Dokładnie po dwudziestu latach, 25 lutego 1778 roku lekarze orzekli, że stan zdrowia Voltairea jest beznadziejny. Umierający bluźnierca błagał, żeby mu przyprowadzono kapłana, ale otoczenie nie chciało się na to zgodzić. Umierał w stanie rozpaczy.

Kazanie Rok C

- 8 -

Św. Paweł w Liście do Tymoteusza mówi o miłosierdziu, jakiego doznał u bram Damaszku, gdy łaska Boża z prześladowcy chrześcijan uczyniła go apostołem Chrystusa.

Wielką apostołką miłosierdzia Bożego, w ostatnich czasach, była błogosławiona siostra Faustyna Kowalska. Chrystus zaszczycił ją nadprzyrodzonymi łaskami. W jednej z nich, w Wielki Czwartek, mówił do niej: "Pragnę, żebyś złożyła ofiarę z siebie za grzeszników, a szczególnie za te dusze, które straciły nadzieję w miłosierdzie Boże". W odpowiedzi na wolę Chrystusa siostra Faustyna składa siebie w ofierze Bogu według następującego aktu ofiarowania:

"Wobec nieba i ziemi, wobec wszystkich chórów niebieskich, wobec Najświętszej Maryi Panny, wobec wszystkich Mocy niebieskich, oświadczam Bogu w Trójcy Jedynemu, że dziś w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem Odkupicielem dusz składam dobrowolnie z siebie ofiarę za nawrócenie grzeszników, a szczególnie za te dusze, które straciły nadzieję w miłosierdzie Boże. Ofiara ta polega na tym, że przyjmuję z zupełnym poddaniem się woli Bożej wszystkie cierpienia i lęki, i trwogi, jakimi są napełnieni grzesznicy, a w zamian oddaję im wszystkie jakie mam pociechy w duszy, które płyną z obcowania z Bogiem. Jednym słowem ofiaruję za nich wszystko: Msze święte, Komunie święte, pokuty i umartwienia oraz modlitwy. Nie lękam się ciosów - ciosów sprawiedliwości Bożej, bo jestem złączona z Jezusem. O Boże mój, pragnę tym sposobem wynagrodzić Ci za te dusze, które nie dowierzają dobroci Twojej. Ufam wbrew wszelkiej nadziei w morze Miłosierdzia Twego. Panie i Boże mój, cząstko - cząstko moja na wieki, nie na własnych siłach opieram ten akt ofiarowania, ale na mocy, która płynie z zasług Jezusa Chrystusa. Powtarzać będę codziennie ten akt ofiarowania następującą modlitwą, której mnie sam nauczyłeś, Jezu:

"O Krwi i Wodo, któraś wytrysła naówczas jako Zdrój Miłosierdzia dla nas z Serca Jezusowego, ufam Tobie".

Siostra Faustyna, Wielki Czwartek 1934 roku.

Maria Tarnawska, Siostra Faustyna Kowalska. Życie i posłannictwo. Kraków 1986, s. 113 -114.

Kazanie Rok C

- 9 -

W naszych czasach przeżywamy rozkwit nabożeństwa do miłosierdzia Bożego, przynajmniej w Polsce. Jest w tym wielka zasługa bł. siostry Faustyny Kowalskiej (+ 1938). Siostra Faustyna jest też wzorem, jak odpowiedzieć na tę prawdę, że Bóg jest naszym miłosiernym Ojcem. Tą odpowiedzią jest całkowite zdanie się na Boga; zaufanie Mu i chęć pełnienia Jego woli. Błogosławiona Faustyna pisze w swym Dzienniczku:

"Zaufałam całkowicie woli Twojej, która jest dla mnie miłością i miłosierdziem samym. Każesz pozostać w tym klasztorze - pozostanę; każesz przystąpić do dzieła - przystąpię; pozostawisz mnie do śmierci w niepewności co do dzieła tego, bądź błogosławiony; dasz mi śmierć wtenczas, kiedy po ludzku zdawać się będzie, że najbardziej potrzeba mojego życia - bądź błogosławiony; zabierzesz mnie w młodości - bądź błogosławiony; dasz mi doczekać sędziwego wieku - bądź błogosławiony; dasz zdrowie i siły - bądź błogosławiony; przykujesz mnie do łoża boleści choćby na życie całe - bądź błogosławiony; dasz same zawody i niepowodzenia w życiu - bądź błogosławiony; dopuścisz aby moje najczystsze intencje były potępione - bądź błogosławiony; dasz światło umysłowi mojemu - bądź błogosławiony; pozostawisz mnie w ciemności i we wszelkiego rodzaju udręczeniu - bądź błogosławiony. Od tej chwili żyję w najgłębszym spokoju, bo sam Pan niesie mnie na ręku swoim. On, Pan niezgłębionego miłosierdzia wie, że Jego samego pragnę we wszystkim i wszędzie".

Cytat za: Maria Tarnawska, Siostra Faustyna Kowalska. Życie i posłannictwo. Kraków 1986, s. 179.

Kazanie Rok C

- 10 -

"Zwyczajni - niezwyczajni" taki tytuł nosi program w TV o zwyczajnych ludziach, którzy jakby przypadkowo dokonali czynu, który można nazwać nie tylko nadzwyczajnym, ale po prostu bohaterskim. Wspomnę taki właśnie program z niedzieli 22.03.1998 r. o godz. 20.50.

Mężczyzna ratuje życie innego mężczyzny, który wpadł pod koła lokomotywy i miał już zmiażdżoną jedną nogę, a groziła mu śmierć. Spostrzegł to inny mężczyzna, taki z wyglądu zwyczajny. Lokomotywa zatrzymała się, a on wsunął się pod jej stalowe cielsko i próbował tego drugiego wyciągnąć. W telewizji opowiadał z prostotą, jak do tego doszło. Poczuł jakby natchnienie, żeby spróbować. Wiedział, że ryzykuje własne życie, lub grozi mu kalectwo. Ale... udało się. Uratował drugiego człowieka, a sam tylko miał porozrywaną koszulę no plecach, kiedy czołgał się pod tą lokomotywą i był trochę podrapany...

A ja pomyślałem sobie: a czy to jego "natchnienie", to nie był Duch Święty?... Czy to nie On pobudził go do tego bohaterskiego czynu, kierował jego ruchami - co, jak robić, żeby samemu nie zginąć i drugiemu ocalić życie?...

Ks. Ludwik Warzybok - ROK DUCHA ŚWIĘTEGO JESZCZE TRWA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(141) 1998

- 11 -

Do takiego wyciszenia zachęcała młodych uczestników rekolekcji w Taize s. Agnes: "Nie oczekujcie, że Bóg się w ciągu tego tygodnia w stosunku do was zmieni. Bóg jest zawsze taki sam. To wy możecie się zmienić, powiększyć bogactwo otrzymane od Niego: modlić się, rozwiązywać swoje problemy. To może być trudniejsze niż przypuszczacie, bo tych problemów często jest w was bardzo dużo. Spróbujcie stanąć w tym czasie przed Bogiem z pustym sercem, umysłem, rękoma i czekać aż wypełnią się one darami Ojca. Pamiętajcie też, że cisza nie ma was zamykać, lecz otwierać. I - na koniec - proszę was: szanujcie ciszę w innych i w sobie".

Zastanówmy się więc w ciszy swojego serca nad swoim życiem i złóżmy Bogu całe nasze życie, naszą małość i grzeszność, aby On mógł swoją boską mocą je uświęcać. Wyrażajmy Bogu wdzięczność za Jego dobroć i cierpliwość, za to, że nie brzydzi się naszym grzechami że nigdy człowieka nie spisuje na straty. "Lekarzu wielki! Ty najlepiej widzisz chorobę moją, a mną się nie brzydzisz".

Ks. Jan Marczewski - BÓG JEST CIERPLIWY DLA CZŁOWIEKA Współczesna Ambona - Kielce 1989 Rok XVII Nr 3



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
6837
6837
6837

więcej podobnych podstron