Czy będą w tym roku prezenty?
Nastały trudne czasy dla Mikołaja! Mimo sezonowego charakteru jego działalności, znowu w tym roku zaskoczyła go zima. Płozy w jego saniach nie nadają się do jazdy po znacznie oblodzonych drogach, ich przyczepność do podłoża jest bliska zeru. Znacznie spowolni to jego pracę w tym roku. Całe szczęście, że już na początku marca, postanowił złożyć prezenty w jakimś miejscu bliższym niż Międzynarodowa Fabryka Darów w Laponii.
Skorzystał z usług Elfa, który przechowuje odpłatnie rzeczy ruchome i nieruchome. Interes kręci mu się od ponad 300 lat. Najdroższe jest u niego przechowywanie wysp i lasów. Urzędy przychylnie patrzą na jego działalność, wykonywaną już tak długo, że zrezygnowano w stosunku do niego z dochowania jakichkolwiek wymogów formalnych. Fakt prowadzenia przez Elfa działalności dotyczącej składu, nie figuruje w żadnym rejestrze. Elf, jakość sama w sobie, daje gwarancję wykonywania usługi na najwyższym poziomie. Mikołaj spisał umowę z elfem 10 marca 2009, przy wieczerzy z okazji powitania wiosny. Zadeklarował, że chciałby oddać przechowanie 3 tony zabawek różnych, w tym 200 tys „made in China” oraz około 2 mln PLN, porozkładane w kopertach po 200 zł. Część z prezentów zostało już kupione od Mikołaja przez zapobiegliwych rodziców. Mimo to, Mikołaj zobowiązał się przechować w bezpiecznym miejscu także i te podarunki.
Mikołaj bardzo ufał Elfowi, poza tym miał do niego słabość, więc przystał na jego warunki bez dyskusji. W umowie zapisano między innymi, że Elf staje się dzierżycielem złożonych rzeczy. W maju Mikołaj złożył rzeczy u Elfa. Ten wydał mu pokwitowanie. Ustalono, że umowa wygasa 22 grudnia 2009 r.
Elf oglądnął większość prezentów i stwierdził, że są należycie opakowane, więc nie wymagają bieżącej konserwacji. Umowa zakładała tylko, że Elf zapewni odpowiednie warunki do ich przechowania. Mikołaj ustalił z Elfem wysokość składowego, po czym zaproponował mu nieformalne spotkanie przy drinku. Od tego spotkania, Elf zaczął unikać Mikołaja i ograniczył do minimum kontakty z nim.
W listopadzie do bram przedsiębiorstwa Elfa zawitał Gwiazdor, który zaczął rozdawać także poza Wielkopolską. Zawarł z Elfem umowę, zostawił towar i już miał wyjść, kiedy to zerknął na magazyn i rozpoznał czerwone mikołajowe wstążeczki. Mikołaj zawarł umowę sprzedaży z Gwiazdorem, bo zaopatrywał się u niego w część prezentów. Ponieważ Gwiazdor nie chciał iść z Mikołajem na drinka, Mikołaj, mimo otrzymania przedmiotu umowy, od dłuższego czasu nie uregulował płatności a był do tego przynaglany kilkakrotnie. Gwiazdor stwierdził, że skoro odkrył, gdzie te rzeczy się znajdują, powiadomi Mikołaja o odstąpieniu od umowy i wróci sobie po towar do Elfa. Poprosił go o dyskrecję, bojąc się, że Mikołaj zmieni miejsce składowania prezentów. W ramach podzięki za współpracę, Elf otrzymał wielkie reflektory oświetlające magazyn.
Po trzech dniach Mikołaj otrzymał raport z Ministerstwa ds. Dzieci Niegrzecznych i postanowił inaczej rozłożyć słodycze w paczkach. Elf w rozmowie telefonicznej stwierdził, działając zgodnie z prośbą Gwiazdora, że nie jest wskazane by Mikołaj się u niego pojawił, bo za każdym krzakiem czyhają paparazzi. Ten argument zachęcił Mikołaja do wizyty u Elfa. Gdy przyjechał do bram przedsiębiorstwa, Elf pozorował zepsucie się bramy i Mikołaj nie wjechał na jego teren. Bardziej jednak zmartwił go brak paparazzi.
Elf już miał odetchnąć z ulgą, ale zamiast tego doznał stanu przedzawałowego. Okazało się, że ciepło bijące od reflektorów oświetlających magazyn, roztopiło dużą część czekoladowych podobizn Mikołaja. Pracownicy magazynu zaczęli roznosić czekoladowe błoto po całym magazynie. Elf postanowił nie zawiadamiać Mikołaja póki nie opanuje sytuacji. Zawiadomił za to Gwiazdora, że nie tyle czuje się, ale wręcz jest zobowiązany do sprzedaży tej partii towaru, która zaczęła się psuć. Tak też zrobił a że w głębi duszy był uczciwym Elfem, dołożył do jednej z paczek kwotę uzyskaną ze sprzedaży.
Opuszczając magazyn w pośpiechu i popłochu, Elf nie zauważył, że solidna kłódka zamykająca wrota, uległa nadspodziewanie szybko korozji, dzięki czemu można ją było zdjąć gołymi rękami. Elf postanowił odstąpić od umowy, bo kłódka, kupiona przez Internet, dotarła do niego 2 dni temu. Gdy wszedł to magazynu nie mógł uwierzyć własnym oczom! Na środku podłogi siedziały opasłe wiewiórki i wcinały wszystko co się dało. Ledwo mogły się ruszać. Elf zawiadomił o tym Mikołaja, który, mimo iż wciąż miał do niego słabość, wpadł w furię. Zażądał wypłacenia odszkodowania i że jego kwota powinna objąć koszty związane z nabywaniem nowych prezentów. Elf stwierdził, że nie jest to możliwe, bo towar nie został ubezpieczony. Mikołaj był już tak czerwony jak jego przyciasny kubraczek. Pierwszy raz okrzyczał Elfa, wyzwał od włochatych wielkouszców motylomózgowych, bo jak można było nie ubezpieczyć powierzonego towaru! Rzucił słuchawką oznajmiając, że to jeszcze nie koniec.
Gwiazdor był na bieżąco informowany o całej sytuacji i przestraszył się, że Mikołaj zabierze towar od Elfa. Opatrzność nad nim czuwała, gdyż oto znalazł na środku drogi pokwitowanie, które wystawił Mikołajowi Elf. Oglądnął dokument, przypomniał sobie, że jest on papierem wartościowym i że na podstawie jego warrantu może żądać wydania towaru od Elfa. Do realizacji tego jednak nie doszło. Magazyn został okradziony przez ekipę Dziadka Mroza, towar wywieziono w głąb Rosji.
Mikołaj zażądał odszkodowania, które po pierwsze pokryje wartość powierzonego Elfowi towaru, ale także lucrum cessans. Za tę kwotę, Mikołaj zdążyłby kupić nowe prezenty przed Wigilią. W tym roku, na podstawie umowy cywilnoprawnej, zastępuje Aniołka, który zachorował i nie może latać. Jeśli więc nie Mikołaj, to kto??!!
Czy będą w tym roku prezenty??