SAMBA NA STO DWA
Karpowicz Family
Był karnawał, Nowy rok, a ja miałem w sercu mrok,
Bo jak palec byłem sam, nie bawiłem się, co mi tam.
Był karnawał, jak co rok, bar z muzyką był ode mnie o krok,
Widziałem ludzi tłum, walił, przez otwarte drzwi.
Aż do gardła serce podskoczyło mi,
Czy iść tam, albo nie, w mojej głowie ciągle kotłowało się.
Parę nut przywiał wiatr, nie czekałem dłużej, bo to była:
Samba, samba.
Ref. Bo każda samba w sobie coś ma, tyle słońca porwie wszystkich raz dwa
Przy sambie chcesz czy nie, bawisz się, taką siłę ma.
Bo zabawa jest przy sambie na sto dwa.
Instrumental
Pełna sala gęsty tłum, czas radości, śmiech i szum,
Same pary oprócz mnie, aż tu w kącie gdzieś ujrzałem cię.
Byłaś sama tak jak ja, w twoich oczach czarny smutek i łza,
Nagle zaczęło mi serce bić, i wiedziałem, że:
Już do końca świata nie opuszczę cię.
Dać mi dłoń albo nie, w twojej głowie myśli kotłowały się.
Zespól już zaczął grać, nie czekałaś dłużej, bo to była:
Samba, samba!
Ref. Bo każda samba w sobie coś ma, tyle słońca porwie wszystkich raz dwa
Przy sambie chcesz czy nie, bawisz się, taką siłę ma.
Bo zabawa jest przy sambie na sto dwa.
Bo porywa raz, dwa
SAMBA, SAMBA