Dlaczego ludzie cierpią?
Według obowiązującego w kulturze zachodniej podejścia do zdrowia psychicznego „normalność” jest równoznaczna z brakiem negatywnych uczuć i myśli oraz stanem „zadowolenia”. Zgodnie z tym podejściem człowiek żyjący w zdrowym środowisku, prowadzący prawidłowy styl życia i mający dobre relacje z bliskimi powinien być „zdrowy”, czyli wolny od negatywnych myśli i przykrych stanów emocjonalnych. Obecność negatywnych myśli, przykrych stanów emocjonalnych i doznań fizycznych jest niepożądana i uważana za przejaw patologii, której należy zapobiegać i którą należy leczyć.
Podczas gdy organizmy niewerbalne mają szansę na uniknięcie cierpienia w sposób sytuacyjny (np. uciekając lub likwidując źródło bólu), właściwości ludzkiego umysłu powodują, ze w każdej chwili i w każdym miejscu istoty ludzkie mają potencjalny dostęp do treści psychicznych powodujących cierpienie. Wspomnienia przeszłych zdarzeń, przewidywanie przyszłości, obawy, świadomość nieuchronności śmierci, porównywanie sytuacji obecnej z pożądaną, porównywanie siebie z innymi – to tylko kilka przykładów treści psychicznych, które mogą zadać ból w każdej sytuacji, nawet wtedy gdy w sensie fizycznym jest ona zupełnie bezpieczna i przyjemna.
Według ACT/RFT odpowiedzialność za powszechność ludzkiego cierpienia ponosi język, a dokładniej procesy poznawcze stanowiące podstawę naszej zdolności do uczenia się i posługiwania językiem. Można powiedzieć zatem, że cierpienie ludzkie jest „produktem ubocznym” języka.
Ewolucyjne znaczenie procesów poznawczych leżących u podłoża posługiwania się językiem zawiera się w ludzkiej zdolności do przewidywania przyszłości oraz planowania własnych działań w sposób umożliwiający zarówno unikanie zagrożeń jak i osiąganie pożądanych celów. Zdolności tej nie posiada żaden niewerbalny organizm i jej znaczenia nie sposób przecenić. To dzięki niej ludzie, w odróżnieniu od wszystkich innych gatunków żyjących na Ziemi, nie muszą doświadczać bolesnych zdarzeń, żeby nauczyć się ich unikać oraz mogą planować własne działania przewidując ich konsekwencje. Nie musimy na przykład zostać porażeni prądem, aby nauczyć się unikania przewodów elektrycznych. Żaden z niewerbalnych organizmów tego nie potrafi.
Przewidywanie przyszłości oraz planowanie własnych działań wymaga rekonstruowania przeszłości na podstawie wspomnień, konstruowania obrazu zdarzeń, które się jeszcze nie wydarzyły, kategoryzowania, porównywania, wartościowania oraz wnioskowania. Te oparte na procesach werbalnych właściwości ludzkiego umysłu przynoszą nam bez wątpienia ogromne korzyści w adaptacji do środowiska i ogromną przewagę nad innymi gatunkami. Wszystkie organizmy uczą się na podstawie konsekwencji własnych zachowań, ale tylko ludzie potrafią te konsekwencje przewidywać (nawet jeśli ich nigdy nie doświadczyli) i planować na tej podstawie własne zachowania. Jednak symboliczna i generatywna funkcja języka, na której opiera się nasza zdolność do planowania i rozwiązywania problemów ma również swoją ciemną stronę. Dokładnie ta sama funkcja języka powoduje, że możemy bez końca przeżywać raz zadany nam ból oraz doświadczać cierpienia, które jeszcze się nie wydarzyło. Organizmy niewerbalne tego nie potrafią.
Cierpienie zatem, według Terapii Akceptacji i Zaangażowania, jest nieodłącznym atrybutem ludzkiej egzystencji. Cierpienie, którego nie sposób uniknąć, określane bywa mianem cierpienia „pierwotnego” lub „czystego”. Dopiero próba jego wyeliminowania oraz patologizowanie tej „niechcianej”części doświadczenia ludzkiego prowadzi do cierpienia zwanego „wtórnym” lub „brudnym”. To właśnie cierpienie „wtórne” leży u podłoża znacznej części psychopatologii.
Jak powstaje cierpienie „wtórne”?
Przewidywanie niebezpieczeństw oraz takie planowanie własnych zachowań aby tych niebezpieczeństw uniknąć może być skuteczne jedynie w odniesieniu do rzeczywistości fizycznej. Jednak ta sama strategia zastosowana w odniesieniu do rzeczywistości psychologicznej jest nie tylko nieskuteczna, ale jest jednym z najbardziej „toksycznych” procesów psychologicznych. Gdy pewne doświadczenia wewnętrzne (myśli, uczucia, doznania) zostają ocenione jako „problem”, ludzie zaczynają stosować wobec nich strategie „rozwiązywania problemów” polegające na próbach ich eliminacji i kontroli. Prowadzi to do uwikłania się w beznadziejną i wyniszczającą walkę z własnym doświadczeniem
Z unikaniem doświadczania mamy do czynienia wtedy, gdy motywem ludzkiego zachowania są próby zmiany, kontroli lub uniknięcia własnych myśli, wspomnień, uczuć lub doznań fizycznych – nawet wtedy, gdy próby takie prowadzą do skutków niezgodnych z osobistymi wartościami oraz długofalowymi celami życiowymi.
Osoby angażujące się w unikanie doświadczania bywają tak pochłonięte ucieczką przed własnymi uczuciami i walką z zawartością własnych umysłów, że absorbuje to całą ich energię i organizuje cały czas. Osoby takie zapominają o tym, czego pragną, co jest dla nich ważne i co mogłoby nadawać ich życiu sens w imię beznadziejnych prób unikania lęku, walki z depresją czy obrony samooceny. Życie traci swoją witalność, kierunek i sens, a krótkotrwałe chwile ulgi spowodowanej udaną ucieczką od własnego doświadczenia (np. poprzez alkohol, narkotyki, agresję, samookaleczanie) zastępują radość i poczucie sensu, które mogłoby dać podążanie za wybranymi przez siebie wartościami.