Niebieska Linia, nr 2 / 2001
O zjawisku krzywdzenia dzieci w rodzinie
czyli długa historia krzywdzenia, krótka historia pomagania
Jerzy Mellibruda
wykład wygłoszony na konferencji inaugurującej kampanię "Dzieciństwo bez przemocy"
w Pałacu Prezydenckim 20 marca 2001 roku
Długa historia krzywdzenia dzieci
Nasz gatunek nie ma czystego sumienia w sprawie swoich dzieci. Historia krzywdzenia dzieci jest bardzo długa. Zajmuje 95%, a może więcej czasu naszej cywilizacji. Dzieci prawie zawsze uważano za słabsze. Traktowane jak przedmioty, przez stulecia były zabijane, kaleczone, gwałcone, wykorzystywane. Uważano je za własność, której się nie szanuje, bo łatwo ją można mieć i łatwo stracić. Dopiero ostatnie sto lat, a może trochę więcej, to okres, w którym zaczęliśmy się opamiętywać, stopniowo dostrzegając nie tylko zło czynione dzieciom, ale i to, że za krzywdzenie ich cały gatunek płaci wysoką cenę. Nie ulega wątpliwości, że bardzo dużo złych rzeczy jest konsekwencją krzywdzenia dzieci, i to nie tylko w skali mikro, ale także w skali makro. Wiele negatywnych zjawisk, które dotyczą naszej cywilizacji: wojny, ubóstwo, prześladowania, nietolerancja, ma swoje korzenie w powszechności tego zjawiska. Nie brakuje na ten temat badań naukowych, jak i spektakularnych przypadków (dzieciństwo Hitlera czy Stalina), w których zniszczenia w skali makro mają swoje korzenie w dramatach dziecięcego wieku.
Współczesne podejście do przemocy
Krzywdzenie dzieci jest częścią przemocy w rodzinie, obejmującej zarówno dzieci, jak i dorosłych ludzi.
Perspektywa prawna pokazuje zapisy kodeksowe oraz obowiązki instytucji związanych z wymiarem sprawiedliwości, które w różnych krajach, a także i w Polsce, precyzują zadania i wyzwania stojące przed współczesnymi społeczeństwami. Wiemy jednak, że przemoc rodzinna, a szczególnie przemoc wobec dzieci, z trudem się odnajduje w labiryntach pałacu sprawiedliwości.
Perspektywa moralna odwołuje się do ludzkiego sumienia i do ludzkiej wrażliwości. Wiemy jednak, że sumienie podatne jest na złudzenia i że nikt nie chce czuć się złoczyńcą w stosunku do swoich dzieci. W żadnej innej sprawie ludzie nie przejawiają takiej pomysłowości jak w dostarczaniu dobrych argumentów i racjonalnych uzasadnień dla złej praktyki wobec dzieci. Zawsze można znaleźć powód, dla którego dziecko zostanie ukarane, skrzyczane, odsunięte czy nawet poniżone - dla jego własnego dobra. Dlatego perspektywa moralna słabo strzeże dzieci przed ich rodzicami.
Perspektywa społeczno-kulturowa pokazuje wpływ postaw społecznych i stereotypów kulturowych na sposób traktowania dzieci przez rodziców. Z tej właśnie perspektywy możemy zobaczyć, jak w pewnych okolicznościach świadomość faktów krzywdzenia dzieci uruchamia znaczące siły społeczne protestujące przeciw przemocy. Dzięki tej perspektywie mamy nadzieję, że nie tylko wymiar sprawiedliwości, ale ludzie - tworzący rodzinne, sąsiedzkie, lokalne społeczności - będą mogli użyć swojej siły, by powstrzymać przemoc.
Perspektywa psychologiczna, która zwraca uwagę na cierpienie dzieci i złożoność interakcji w rodzinie, pokazuje, że jest tam nie tylko wiele tajemnic, ale także problemów, z którymi trudno się uporać. Z tej perspektywy łatwo zauważyć, że oprócz interwencji, powstrzymywania przemocy, trzeba dzieciom skrzywdzonym dostarczyć także pomocy psychologicznej, czasem psychoterapii, a czasem tylko zwyczajnego wsparcia, dzięki, któremu rany będą się zabliźniać. Musimy pamiętać, że nie zawsze wystarczy tylko przerwanie przemocy.
Wymiary przemocy czy formy krzywdzenia
W krzywdzeniu fizycznym można dostrzec dwie jego odmiany:
dotkliwe karanie dziecka, w którym zadawanie bólu jest uzasadnione regułami, przepisami, oceną zachowania dziecka, i często jest zniekształcane przez różne uzasadnienia, racjonalizacje;
krzywdzenie będące rezultatem agresji rodziców i potrzeby rozładowania agresywnych uczuć, które bardzo często nie mają nic wspólnego z dzieckiem, ale ze współżyciem w małżeństwie, z kłopotami bytowymi, zawodowymi itd.
Krzywdzenie psychiczne - także ma dwie odmiany. Pierwsza związana jest z bezpośrednim atakowaniem i poniżaniem dzieci. Druga ma miejsce, gdy dziecko jest świadkiem przemocy między dorosłymi członkami rodziny - jak ojciec traktuje matkę, jak matka traktuje swoją starszą matkę. Oglądanie przez małe dziecko przemocy i wulgarności jest czasem równie niszczące, równie krzywdzące jak bezpośredni atak. Z tego powodu zapobieganie przemocy wobec dzieci musi być związane z przeciwdziałaniem wszystkim zjawiskom przemocy w rodzinie.
Krzywdzenie seksualne - możemy podzielić na:
bezpośrednie napastowanie, dotykanie, angażowanie w sytuacje seksualne;
deprawację, to znaczy pokazywanie, udostępnianie dzieciom pornografii, pozwalanie na oglądanie aktów seksualnych, co dla małego dziecka, może być szokujące.
I wreszcie sprawa zaniedbywania dzieci:
zaniedbywanie materialne - jest najbardziej widoczne, często zdeterminowane czynnikami, które wykraczają poza wewnętrzne stosunki w rodzinie. Można powiedzieć, że nędza jest aktem przemocy, w szczególności wobec dzieci. Przyczyny tej przemocy mogą dotyczyć zjawisk w skali makrospołecznej.
zaniedbywanie psychiczne - często jest najtrudniejsze do rozpoznania, a wielu rodziców nie orientuje się w potrzebach psychicznych dziecka. Nie wystarczy dziecka nie bić, nie poniżać. Dziecko potrzebuje ciepła, bezpieczeństwa, zainteresowania. Współcześnie za formę przemocy uważa się także sytuację, gdy nie dostaje ono pokarmu psychicznego, który jest potrzebny do prawidłowego rozwoju.
Diagnozowanie przemocy
Można wyróżnić trzy poziomy krzywdzenia. Pierwszy to maltretowanie, znęcanie, gwałcenie - tu interwencja prawa, służb publicznych musi wystąpić poza wszelką dyskusją. Ale trzeba pamiętać, że to brutalne, drastyczne, przestępcze krzywdzenie dzieci jest bardzo często zakorzenione na drugim poziomie, na którym występuje tzw. zwyczajne krzywdzenie. Mamy tu do czynienia z poniżaniem i ośmieszaniem dzieci, z bezlitosnym, choć logicznie uzasadnianym karaniem, z brakiem miłości, czułości i opieki. Wiele krzywdy znajduje się w tym obszarze i po to, by ją zmniejszyć, trzeba zaangażować na ogół nie wymiar sprawiedliwości, ale najbliższych - członków rodzin, dziadków, czasem wujków albo starsze rodzeństwo. Tutaj interwencja musi czasem przekraczać granice wewnętrzne rodziny, może być podjęta przez specjalistów, którzy zajmują się wychowaniem albo leczeniem.
I wreszcie trzeci poziom, czyli ten najszerszy - obszar sytuacyjnego zadawania bólu i straszenia dzieci przez rodziców. Często pojawia się tutaj spór, czy to jest przemoc, krzywdzenie, czy tylko trudny los dziecka. Wielu ludzi nie potrafi sobie wyobrazić sytuacji, w której dziecko od czasu do czasu nie doznaje bólu, nieodłącznie związanego z rolą rodziców.
Jak przeprowadzić granicę między krzywdzeniem a karaniem i czy w ogóle można to zrobić? To obszar profilaktyki przemocy, kompetencji i samoświadomości rodzicielskiej, czuwania, samokontroli. To ogromna ilość przemocy, która jest niewidzialna. To problem, do którego trudno dotrzeć przez badania socjologiczne i analizowanie statystyk instytucji, bo w instytucjach się tego nie rejestruje. I dlatego problemy z diagnozowaniem przemocy stanowią wyzwanie dla naukowców, badaczy. Polska przemoc domowa, a szczególnie wobec dzieci, jest wielkim wyzwaniem dla polskiej psychologii, socjologii i innych dyscyplin naukowych.
Kary fizyczne, bicie, krzywdzenie i przemoc to wielki problem. Ze statystyk, wynika, że ponad 80% rodziców bije swoje dzieci i stosuje kary fizyczne. Ale czy można postawić znak równości i powiedzieć, że każda kara fizyczna to jest "bicie" i że każde bicie jest krzywdzeniem? Na to pytanie pojawiają się różne odpowiedzi. Są ważne powody, żeby powiedzieć "tak" - każde uderzenie dziecka jest bowiem aktem przemocy. Ale czy możemy przyjąć taką perspektywę, z której będzie wynikało, że na negatywną ocenę zasługuje 85% społeczeństwa? To jest dylemat - w którym miejscu przeprowadzić granicę. Z różnych perspektyw ta granica może być różna. Z punktu widzenia profilaktyki krzywdzenia ważne jest, aby każdy rodzic, który uderzy swoje dziecko, czuł się nie w porządku. Z punktu widzenia kogoś, kto próbuje zorganizować społeczne działanie, przyczynić się do rozwijania pomocy dzieciom krzywdzonym, takiego znaku równości postawić nie można. Więc w którym miejscu wolno? A jest przecież wielu ludzi, którzy uważają, że kary fizyczne pomogły im w życiu. Mają dobre zawody, są wykształceni, i mówią wprost, gdyby ojciec nie bił tak, że "mi krew z tyłka sikała, to bym nie wyrósł na porządnego człowieka". Nie można tych ludzi zlekceważyć, powiedzieć, że oni nie mają racji i prawa głosu. To jest dylemat i wyzwanie dla nas wszystkich.
Kolejna sprawa wydaje się szczególnie dotkliwa i trudna. Jeżeli uznamy, że przemoc to działanie silniejszego, które narusza dobra i prawa dziecka oraz powoduje cierpienia i szkody, to kogo można uznać za ostatecznego arbitra w określaniu, co jest dobrem i prawem dziecka? Wielu ludzi mówi "ja", to jest "moje" dziecko, ja wiem, co będzie dla niego dobre, to ja stanowię prawa, bo rodzina jest moją twierdzą. Takie myślenie powoduje, że w części przypadków przemocy interwencja jest trudna, a nawet czasem niemożliwa, bo zaczynają się granice bardzo poważnych sporów, także ideologicznych i politycznych.
W jakim stopniu, zorganizowane formy działania społecznego, nie mówiąc o instytucjach, mogą mieć rację w sporze z rodzicem o to, co jest dobre dla jego dziecka? Są ważne powody, dla których właśnie w rodzinie powinno się lokalizować odpowiedzialność za dobro dzieci, za pilnowanie ich praw do szczęścia i rozwoju, ale wielu rodziców nie ma do tego odpowiedniego przygotowania psychologicznego.
Źródła cierpienia i strachu dzieci
Ważnym źródłem krzywdy dziecka jest sprawowanie władzy rodzicielskiej bez szacunku, tzn. bez dostrzegania jego godności i podmiotowości, oraz karanie dziecka ze złością i surowością. Rodzicielstwo to profesja. Można by przyjąć, że każdy, z samego faktu, że urodziło mu się dziecko, otrzymał jakiś minimalny poziom kompetencji. Ale wiemy, że to nie jest prawdą. Wyzwaniem dla ludzi XXI wieku jest, jak wielu z nich, oprócz dostrzegania wagi miłości rodzicielskiej, zrozumie potrzebę rozwijania i uczenia się kompetencji rodzicielskich. Jak wielu będzie się chciało uczyć tego zawodu, tych umiejętności, bo nie wszyscy mieli dobre przykłady we własnej rodzinie.
Ważnym źródłem strachu i cierpienia dzieci są frustracje, konflikty i przemoc między rodzicami. Dochodzi do tego autorytarny model wychowania, w którym cel, do którego się zmierza i który jest związany z ukształtowaniem człowieka, usprawiedliwia prawie wszystkie rodzaje działań wychowawczych, także te szkodliwe dla zdrowia psychicznego dziecka i jego rozwoju. Przełamywanie oporu za pomocą siły jest usprawiedliwione - to istota autorytarnego modelu wychowania. Jeżeli chcę osiągnąć cel związany z moim dzieckiem i napotykam na opór, to mogę pokonać ten opór i stratować granice jego osobowości. Autorytarne wychowanie tworzy więc ryzyko krzywdzenia i przemocy. Dlatego rodzice stosujący ten model w swym życiu powinni szczególnie uważać na momenty, w których w imię pięknych wartości przekraczają granice podmiotowości dziecka, zadają mu ból i wzbudzają w nim lęk.
Należy również wspomnieć o innych przyczynach cierpienia i strachu dzieci: alkoholizmie i nędzy - czynnikach, które rujnują życie rodzinne. W takich sytuacjach dziecko, jako najsłabsze, jest krzywdzone najbardziej.
Remedium na cierpienie i ból dziecka
Cała nadzieja w rodzicach, bez nich nikt tej sytuacji nie uzdrowi. Najważniejsze są empatia i rozumienie dziecka, czyli zdolność do tego, by chociaż na chwilę wczuć się w sytuację małego człowieka, wejść w jego wnętrze i zrozumieć, co się z nim dzieje, kiedy jest krytykowane, kiedy mu coś doskwiera. Czy dziecko jest w stanie to znieść, przetrawić bolesne doświadczenia? Czy jestem w stanie dostrzec subtelne sygnały, czy musi coś w nim pęknąć, coś się rozsypać, bym dostrzegł jego cierpienie i lęk? Do tego jest potrzebna empatia. I samokontrola rodziców nad zachowaniami, które powodują cierpienie. Czy rodzice są w stanie zaakceptować fakt, że powinni się kontrolować w relacjach ze swoimi dziećmi? Wielu ludzi buntuje się przeciw temu. Mówią, że muszą się kontrolować w pracy, na ulicy, w różnych sytuacjach, w domu więc tego nie chcą. Jak nauczyć się samokontroli, przynajmniej w tych momentach, kiedy można sprawić dziecku ból?
Sytuacja dziecka w rodzinie alkoholowej
To jest chroniczny, raniący stres, destrukcja więzi, poczucia bezpieczeństwa, agresja, demoralizacja, problemy duchowe, nieakceptowanie społeczne, poczucie, że jest się obywatelem, dzieckiem trzeciej kategorii. W Polsce żyje ponad pół miliona rodzin alkoholowych. Licząc bardzo pobieżnie, jest w nich ponad milion dzieci krzywdzonych przez rodziców, nie tylko tych, którzy piją, ale i tych, którzy znaleźli się w pułapce współuzależnienia. Z ankiet przeprowadzanych wśród pacjentów placówek odwykowych wynika, że 40% z nich rani i krzywdzi swoje dzieci. I tylko 50 tys. z tego miliona korzysta z pomocy socjoterapeutycznej! To największe wyzwanie, które stoi przed nami - spowodować, żeby 10 razy więcej dzieci mogło znaleźć pomoc, na którą czekają.
Skutki przemocy i krzywdzenia dzieci
Krzywdzeni chorują częściej. Każdy rok życia w ciągłym stresie uszkadza system immunologiczny. Nie ulega wątpliwości, że krzywdzenie dzieci jest jednym z podstawowych zagrożeń zdrowia psychicznego. Psychoterapeuci mówią o tym od niepamiętnych czasów. Większość ludzi z zaburzeniami emocjonalnymi, nerwicami, depresjami, stykała się w dzieciństwie z drastycznymi albo subtelnymi formami krzywdzenia. A zaburzenia zdrowia psychicznego są jednym z największych wyzwań zdrowia publicznego w przyszłości.
Skutki doraźne przemocy wobec dziecka:
cierpienie i lęk,
obniżenie odporności i zaburzenia somatyczne,
urazy,
trudności w nauce,
zaburzenia zachowania i agresja.
Skutki długotrwałe:
choroby psychosomatyczne,
zaburzenia emocjonalne i uzależnienia,
brak satysfakcji z życia,
trudności we współżyciu z ludźmi,
predyspozycje do stosowania przemocy.
Krzywdzenie dzieci to nie tylko doraźne skutki, które powodują, że przeziębienie trwa u nich dwa razy dłużej. Kiedy dorosną, częściej będą miały problemy z sercem albo żołądkiem. Także alergie dziecięce często są zakorzenione w doświadczeniach związanych z krzywdzeniem.
Przeciwdziałanie przemocy
Z całą pewnością musimy zrobić wszystko, co jest możliwe, żeby rozwijać profilaktykę krzywdzenia dzieci. Po pierwsze, każdy musi zadać sobie pytanie - jak często jestem sprawcą cierpienia, strachu własnych dzieci? Po drugie, co robię, gdy jestem świadkiem krzywdzenia cudzych dzieci - mojego sąsiada, krewnego? Trzeci poziom to interwencje służb i instytucji. Czy dostatecznie pilnujemy bezpieczeństwa dzieci jako policja, opieka społeczna, pedagodzy szkolni, wychowawcy, lekarze pediatrzy, lekarze rodzinni? Czy dajemy krzywdzonym dzieciom wsparcie i pomoc profesjonalną?
Polskie osiągnięcia i zasoby
Mamy długą tradycję działań organizacji pozarządowych. Istnieje wspaniały ruch korczakowski, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Komitet Ochrony Praw Dziecka, wiele fundacji i organizacji społecznych. Dziesięć lat mija od zainicjowanego przez PARPA Programu Bezpieczeństwa w Rodzinie. Działa także Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia", Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Dzięki procedurze "Niebieskie Karty" zmienia się podejście policji do przemocy w rodzinie. Może nie tak szybko, jak tego byśmy chcieli, ale jednak. Szkolą się pracownicy służb i instytucji, rozwija się sieć placówek specjalistycznych, ośrodków interwencyjnych, świetlic socjoterapeutycznych. Nasza największa nadzieja to działalność społeczności lokalnych - 2500 gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, które nie tylko mają swoje pieniądze i swoje zadania, ale także własną filozofię działania. Gminne komisje, finansując działania na rzecz ofiar przemocy w rodzinie, wspierają wszystkie krzywdzone dzieci, nie tylko te z rodzin alkoholowych.
Polskie dylematy i wyzwania
Czy przeciwdziałanie przemocy domowej zagraża polskim rodzinom i polskim tradycjom wychowawczym? Pamiętamy, co stało się w 1997 roku po Kampanii Przeciwko Przemocy w Rodzinie, kiedy to część ludzi w nią zaangażowanych posądzono o negatywny stosunek do rodziny. Był nawet okres, kiedy próbowano z tego uczynić jakąś krytykę ideologiczną. Mam nadzieję, że to się skończyło. Postawa polskiego Kościoła była w tej sprawie jednoznaczna. Ten, kto broni rodziny przed złem, które się w niej dzieje, nie jest rodzinie przeciwny, ale pozostaje w jej służbie. Spory ideologiczne mamy już za sobą, ale trzeba pamiętać, że mogą się znowu pojawić, bo rodzą się z nietolerancji, ze schematów myślenia, a te najtrudniej znikają.
Czy polscy rodzice zechcą się uczyć rozumienia swoich dzieci i rozwijać umiejętności wychowawcze? Czy nauczyciele i wychowawcy nauczą się empatii i pomocnego kontaktowania się z wychowankami? Czy społeczności lokalne stworzą priorytety dla lokalnych systemów przeciwdziałania przemocy domowej? Czy autorytety społeczne oraz media i politycy zrozumieją, że przeciwdziałanie krzywdzeniu dzieci jest fundamentem zdrowia publicznego i rozwoju narodu? Czy zmniejszy się liczba obojętnych świadków przemocy? Te pytania pozostają dla nas największym wyzwaniem.
Dzieciństwo bez przemocy
Na zakończenie krótko o filozofii naszej kampanii. Po pierwsze, wierzymy, że podstawową rolę do spełnienia mają społeczności lokalne. W związku z tym chcemy przyczynić się do tego, aby powstawały i rozwijały się lokalne systemy przeciwdziałania przemocy i żeby udzielano wsparcia ludziom, którzy w działalność taką już się za- angażowali. Chcemy także, aby w życie lokalnych społeczności zaangażowały się media i autorytety lokalne. Zależy nam, żeby ci, którzy w gminie mają coś do powiedzenia - zaczynając od księdza, poprzez nauczyciela, pielęgniarkę, lekarza i bogatych ludzi, a kończąc na burmistrzu - powiedzieli: "To jest nasza sprawa". Chcemy, żeby zwiększyła się wrażliwość na krzywdę wyrządzaną dzieciom. Największym marzeniem dla wszystkich organizatorów tej kampanii jest, żeby stało się to polskim wyzwaniem XXI wieku. Nic trwałego nie zbudujemy, jeżeli w polskich domach będą krzywdzone dzieci. Kto je obroni, gdy będzie potrzeba?
J.M.