MARIA FAUSTYNA KOWALSKA
Apostołka Bożego Miłosierdzia, należy dzisiaj do grona najbardziej znanych świętych Kościoła. Przez nią Pan Jezus przekazuje światu wielkie orędzie o Bożym miłosierdziu oraz ukazuje wzór chrześcijańskiej doskonałości opartej na zaufaniu wobec Boga i postawie miłosierdzia wobec bliźnich. Kalendarium życia s. Faustyny: 25 sierpnia 1905 r. - w Głogowcu k. Łodzi przychodzi na świat Helena Kowalska [ Tygodnik Katolicki Niedziela nr 18 / 2000 ] KORONKA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO Na początku: W Wilnie 13 września 1935 roku s. Faustyna miała wizję anioła, który przyszedł ukarać ziemię za grzechy. Gdy zobaczyła ten znak gniewu Bożego zaczęła prosić anioła, aby się wstrzymał chwil kilka, a świat będzie czynił pokutę. W jednym momencie stanęła przez majestatem Trójcy Świętej i wówczas nie śmiała powtórzyć swego błagania. Ale gdy odczuła w swej duszy moc łaski Jezusa, zaczęła się modlić słowami wewnętrznie słyszanymi i zobaczyła, Na drugi dzień, kiedy była w kaplicy, Pan Jezus jeszcze raz przypomniał jej te słowa i dokładnie pouczył, jak należy odmawiać tę modlitwę na zwykłej cząstce różańca. |
---|
DUSZA LUDZKA W ZAPISKACH
SIOSTRY FAUSTYNY
Dusza – jakże słowo to w sposób ograniczony stara się dać nam obraz tego co w nas samych. Czym jest dusza, skąd pochodzi, gdzie i jak się przejawia? Nie zamierzam dywagować tutaj nad tym czy istnieje ona czy nie, bo kto nadal zadaje to pytanie nie zajrzał jeszcze w głąb siebie. Dusza po raz pierwszy pojawia się w Piśmie Świętym w słowach: „I przemówił Bóg: niech się zaroją wody rojem dusz żyjących” Zaś po napełnieniu wód duszami Bóg przystąpił do stworzenia „I Bóg przystąpił do kształtowania człowieka z prochu ziemi, i O duszy czytamy w Biblii bardzo wiele razy, tam dowiadujemy się że pochodzi od Boga, że wciąż się staje, że doświadcza, uczy się, dojrzewa, staje się godna, otwiera się na Boga. Wiemy że jest kuszona, mamiona, oszukiwana, że zbacza ze ścieżki by na nią powrócić. Ot dusza jak sam człowiek, zwykle niepojęta. W zapiskach siostry Faustyny Kowalskiej również sporo możemy poczytać o duszy. W tym jednak przypadku zapoznając się z jej dzienniczkiem spostrzegamy, że dusza od duszy różni się, choć wszystkie od Boga pochodzą i do Boga zmierzają. Siostra Faustyna mówi o duszach cierpiących, duszach dążących do świętości, duszach szlachetnych, delikatnych, wiernych Bogu, ufających, pokornych, ale i też duszach mniej skupionych, nie szczerych, zastraszonych. W opisach jakimi podzieliła się z nami siostra Faustyna z pewnością każdy znaleźć może cechy pasujące do jego duszy. To między innymi stanowi o uniwersalności przesłań jakie zostały przez nią przekazane ludzkości. „Ile razy chcesz Mi sprawić radość – to mów światu Tak też uczyniła siostra Faustyna, a my mamy teraz wspaniałą możliwość korzystania z jej zapisków, doświadczeń i rozpoznawania siebie, zakątków własnej duszy. Dzięki jej notatkom jesteśmy sobie w stanie dokładniej wyobrazić co też mogła czuć i co mogło dziać się w jej duszy, kiedy Chrystus wybrał ją na swojego świadka. Tutaj uważam za stosowne zrobić drobną dygresję, bowiem w świetle wielu obecnie pojawiających się zarzutów dotyczących osoby Jezusa, twierdzeń, że nigdy nikt taki nie istniał, że nie ma dowodów na to by ktokolwiek taki kiedykolwiek się narodził, zauważam analizując sama wiele przesłań idących od Jezusa, że pozbawienie nas Jezusa jest podstawowym teraz zadaniem tej negatywnej, wątpiącej energii. Zresztą nie powinniśmy się bać nazywać go po imieniu, Szatan robi właśnie wszystko by odebrać nam jedyną drogę do wybawienia, do lepszego życia, lepszego świata, drogę do Boga. Skąd ta dygresja pomyślicie? Ano stąd, że wobec szerzących się teorii o Wyższej Jaźni, Kosmicznej Energii, czy tzw. Prawie Przyciągania zapominamy o tym co najważniejsze – o Bogu i Jego Synu. Staramy się wykluczyć jedno, by udowodnić drugie. Niestety to nie jest możliwe. Jedynie poznając i rozumiejąc jedno, będziemy w stanie poznać i rozumieć drugie. A że przez Boga i Jezusa na ziemi się to dla nas zaczęło wróćmy do jego słów przekazanych siostrze Faustynie. „ Miłosierdzie moje przeszło do dusz przez serce Zważmy na określenie „serce Bosko-ludzkie” Jezusa. Podkreśla ono przede wszystkim wagę istoty Jezusa w całym tym procesie, ale również zwraca naszą uwagę na fakt, że dusze żyjące na ziemi poznały i doświadczyły Bożego miłosierdzia poprzez człowieka. Człowieka jednak, którego serce zbudzone było w tym ziemskim padole na tyle mocno, by sam Bóg mógł nazwać je sercem Bosko-ludzkim. Czym może być serce Bosko-ludzkie zapytacie? Czasami wystarczy nam najprostsza odpowiedź, zamiast poszukiwania skomplikowanych wyjaśnień – to serce ludzkie, które nauczyło się miłować i kochać jak sam Bóg – miłością nieskończoną, nieograniczoną, nie wybierającą, po prostu kochającą. To serce, w którym Bóg zamieszkał, które Bóg wybrał by przypomnieć stworzonym przez siebie „duszom żyjącym” o swoim miłosierdziu i swojej miłości. „Miłość jest tajemnicą, która przekształca wszystko, czego dotknie w rzeczy Dlaczego akurat miłosierdzie? A czyż nie tego właśnie tak bardzo ludzkość potrzebuje teraz by móc uwolnić się od obciążających ją wyrzutów sumienia, myśli, udręczeń, przeszłości, poczucia winy? Gdyby Bóg Ojciec chciał, byśmy cały czas żyli w poczuciu winy i niedoskonałości nie obdarzyłby nas tym Wielkim Miłosierdziem. A tak, by udowodnić nam jak nieskończony jest jego akt miłości względem nas Bóg daje nam Syna swego Jedynego, by ten ogłosił światu prawdy. I tak Jezus jako przejaw boskiego miłosierdzia mówi do siostry Faustyny (a tym samym do nas wszystkich): „W każdej duszy dokonywam dzieła miłosierdzia. A im większy Kiedy byłam dzieckiem myślałam, że to bardzo niesprawiedliwe, że Bóg bardziej cieszy się z nawrócenia grzesznika niż ciągłej obecności duszy od zawsze mu oddanej. Nikt nie potrafił wyjaśnić mi dlaczego tak jest, nie rozsądnie. Bóg jednak zadbał o to, bym w swoim życiu poznała na własnych uczuciach uzasadnienie tych słów. Nie jestem w stanie w słowach tego wyjaśnić, jednak mogę podpowiedzieć… komu łatwiej będzie prosić o przebaczenie i miłosierdzie? Czy nie temu którego grzechy są lżejsze i który jest bliżej Boga? Czyż ten z cięższymi grzechami, od Boga oddalony nie będzie bardziej bał się, krępował, odtrącał tej myśli? Im trudniej jest zwrócić się do Boga o pomoc, tym większa radość Boga z takiego przebiegu zdarzeń. A my tylko wtedy jesteśmy w stanie to zrozumieć, kiedy miłość nieskończona, prawdziwie boska zamieszka w naszych sercach. Wtedy bowiem i my będziemy bardziej radować się z nawrócenia grzesznika, niż z naszego własnego oddania. „O gdyby znali grzesznicy Miłosierdzie Moje, nie ginęłaby ich Spójrzmy jak pięknie siostra Faustyna w swoich zapiskach dzieli się z nami doświadczeniami i rozważaniami, do których doszła czy to w skutek własnych medytacji, czy też dzięki częstym spotkaniom z samym Chrystusem. Odnośnie pierwszego punktu, na który wskazuje ona pamiętać powinniśmy, że choć czasem wydaje nam się, że już, że właśnie tego chcemy, nie jest to jednoznaczne w żaden sposób z gotowością naszej duszy do przyjęcia prawd uniwersalnych. Najlepiej w tej sytuacji zdać się na Boską Wolę i pozwolić jej działać, byle nie przeszkadzać. Otwartość i szczerość mają na celu uniknięcie omyłki, sytuacji w której mimo iż usłyszymy od kogoś choćby jedną z wielu prawd, to nie będziemy potrafili jej zrozumieć, przetłumaczymy ją na własny język i nigdy nie będziemy mieli okazji jej w swoim życiu przejawić. Jeśli chodzi o pokorę, zważyć winniśmy na pychę, zajrzenia w głąb własnej duszy, a tym samym uniemożliwia poznanie samych siebie. Trzecie – posłuszeństwo – to całkowite zaufanie i oddanie się Woli Boga. „Dusza wierna Bogu nie może sama rozstrzygać swych natchnień (…) i dopokąd się nie upewni, niech nie dowierza sama, bo się narazić może na wielkie straty. Chociaż sama odróżnia zaraz fałszywe natchnienie od Bożego, jednak niech będzie ostrożna, bo wiele jest rzeczy niepewnych. Bóg lubi i cieszy się, kiedy dusza nie dowierza Jemu Samemu dla Niego Samego. Dlatego, że go kocha to jest ostrożna, i pyta się i sama szuka pomocy, aby stwierdzić, czy to naprawdę Bóg jest, co w niej działa” I na powyższe słowa szczególnie powinniśmy zwrócić uwagę. Przyszedł bowiem czas, w którym wielu z nas doświadcza wielu dotąd niezrozumiałych zjawisk, zdarzeń i sytuacji. Zaczynamy śnić dziwne sny, doświadczać na jawie i we śnie czegoś, czego do tej pory nie doświadczaliśmy, widzieć postacie, cienie, błyski, słyszeć głosy, które proszą nas o coś, czegoś oczekują, żądają, przekazują nam jakieś prawdy. Musimy być bardzo ostrożni nim podejmiemy konwersację z takim przejawem uniwersum, bowiem prócz Boga w przestrzeni która nas otacza działają jeszcze wysłannicy szatana. Łatwo niestety jest się pomylić i trudniej później wybrnąć z takiego galimatiasu, w którym przestajemy wiedzieć kto jest kim. Jak wnioskować możemy ze słów siostry Faustyny – lepiej ostrożnie podchodzić i nie ufać od razu przesłaniom, nawet gdyby miały pochodzić od Boga, On nam to wybaczy, bo wie, że ta ostrożność wynika tylko z miłości do Niego. Kiedy stajemy na drodze do wielkiego zjednoczenia z boskim źródłem, jesteśmy też od razu wystawieni na pewne zagrożenia. Są to zagrożenia płynące z tej „negatywnej” strony, która będzie nas próbowała odtrącić od tej Drogi Przeznaczenia. W tym czasie doznamy wielu cierpień, bólu, żalu, smutku, będziemy nękani i na poziomie fizycznym i na poziomie psychicznym, we dnie i w nocy, mentalnie, astralnie, fizycznie, wewnętrznie, zewnętrznie, na wszystkie możliwe sposoby. Tak musi być, bo energie i siły z przeciwnego bieguna nie chcą pogodzić się z utratą naszej duszy. Będą robić naprawdę wszystko co w ich mocy, żeby doprowadzić nas do szaleństwa, wykończenia i załamania. Na te chwile polecam Wam ten zapisek Faustyny: „Dusza poznaje, że Pan liczy na nią. A ta wiadomość dodaje jej siły. Ona wie, że aby być wierną, będzie musiała nieraz narazić się na różne trudności. Ale ona ufa Bogu i dzięki tej ufności dochodzi tam, gdzie ją Bóg wzywa. Trudności jej nie przerażają, są dla niej jak chleb powszedni – wcale jej nie przerażają, ani zastraszają, jak rycerza, który jest ustawicznie w boju, nie przeraża go huk armat. Daleka od przerażenia się, ale nasłuchuje, z której strony nieprzyjaciel atakuje, by odnieść zwycięstwo. Nic na ślepo nie robi, ale bada, zastanawia się głęboko, a nie licząc na siebie, modli się gorąco i zasięga rady rycerzy doświadczonych i mądrych, a tak postępując prawie zawsze zwycięża. Bywają zaatakowania, gdzie dusza nie ma czasu ani na zastanowienie się, ani na zasięgnięcie rady, ani na nic. Wtenczas trzeba walczyć na śmierć i życie. Czasami jest dobrze uciec od Rany Serca Jezusowego, nie odpowiadając ani jednego słowa – tym samym nieprzyjaciel jest już zwyciężony. W czasie spokoju dusza tak samo robi wysiłki, jak w czasie walki. Musi się ćwiczyć i to bardzo, bo inaczej nie ma mowy o zwycięstwie. Musi ustawicznie czuwać – czujność, jeszcze raz czujność. Dusza, która się zastanawia otrzymuje wiele światła. Dusza rozproszona, sama siebie naraża na upadek i niech się nie dziwi, że upada. O Duchu Boży, kierowniku duszy, mądry jest ten, kogo Ty wyćwiczysz. Ale aby mógł Duch Boży działać w duszy – trzeba ciszy i skupienia.” Jezus powiedział do niej: |
---|