„Hymn do miłości ojczyzny”
Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny
Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe,
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.
„Gdyby Boga nie było, należałoby Go wymyślić”
Gdyby Bóg nie istniał prawdopodobnie człowiek wymyśliłby sobie jakąś nadprzyrodzoną istotę dlatego, że po prostu jej potrzebuje. Ludzie przecież mają duchowe potrzeby, czują konieczność rozwoju, samodoskonalenia, a to w mniejszym czy większym stopniu musi dotyczyć sfery duchowej. Uważam, że człowiek musi w coś wierzyć, jeśli nie w Boga, czy inną spersonalizowaną siłę wyższą, to w coś innego, co pozwoli mu wierzyć, ze jego życie ma głębszy sens. Albo, ze gdy życie się skończy będzie coś potem. Człowiek boi się śmierci, boi się nieistnienia. Z drugiej strony jednak wydaje mi się, że to założenie Woltera było trochę błędne. Wyszedł od tego, że człowiek, nawet ten prosty, nie wierząc zaczyna świrować. A przecież są ludzie niewierzący i mają się dobrze. On związał wiarę z kodeksem moralnym, a przecież niekoniecznie musi tak być. Nie we wszystkich wierzeniach występowały jakieś nauki, przesłania. Jasne, człowiek bez celu w życiu i bez głębszych wartości gubi się i faktycznie świruje. Ale niekoniecznie te wartości musi odnajdywać w wierze, a np. w etyce. Idąc tokiem myślenia Woltera można byłoby po prostu wprowadzić etykę, naukę o moralności, kodeks, i już każdy, nawet prosty człowiek wiedziałby, jak należy postępować, a jak nie. I niekoniecznie trzeba w coś wierzyć. Byłoby to nawet lepsze, bo bazowało tylko na logice, wszystko byłoby jasne, klarowne, udowodnione. A przecież taki Bóg jest zagadką. Ateiście jest łatwiej. O wiele łatwiej jest patrzeć tylko z punktu widzenia tego, co zostało udowodnione naukowo i tym się kierować, wyszukiwać nielogiczności i nieścisłości w tym, co nie zostało udowodnione. Wiara taka jest - nikt nie może udowodnić istnienia bądź nie istnienia Boga, a poza samym istnieniem bądź nie istnieniem - niełatwo go rozumieć. Biblia jest ciężka, niejednoznaczna, wiele zależy od interpretacji. Łatwiej jest ateiście wyśmiewać wierzącego, który, pomimo że wierzy, nie wszystko wie i nie wszystko rozumie.