Elektrownie jądrowe od zawsze wzbudzały kontrowersje. W Polsce próby budowy takiej elektrowni w Żarnowcu w 1982 spotkały się z silnym sprzeciwem mieszkańców. W mojej opinii budowa takich elektrowni przynosi więcej strat i zagrożeń niż korzyści.
W dzisiejszych czasach należy się liczyć z poważnym zagrożeniem atakami terrorystycznymi. Z kolei atak na elektrownię atomową jest o wiele tańszy niż budowa bomby jądrowej, a przynosi takie same szkody. Zaś ewakuacja zagrożonego regiony w przypadku takiego ataku lub zwykłej awarii nie jest niemożliwa w ciągu kilku godzin. Plany awaryjne zakładają, że w przypadku katastrofy można będzie przetrzymać chmurę radioaktywną w reaktorze przez kilka dni. Jeśli jednak dojdzie do trzęsienia ziemi lun innego wybuchu a zbiornik bezpieczeństwa przetopi się w kilka minut, przy niesprzyjającej pogodzie pozostaje tylko parę godzin na ewakuację regionu. Z obliczeń wynika, że nawet w miejscach oddalonych o 25 km skażenie jest tak wysokie, że w połowie przypadków prowadzi do zgonu.
Kolejnym ważnym punktem jest składowanie odpadów radioaktywnych. Całkowicie bezpieczne składowisko musiałoby być miejscem całkowicie stabilnym geologicznie, oddalonym od biosfery, źródeł surowców, nie odprowadzającym wody do morza, a jego otoczenie nie mogłoby wchodzić w reakcje chemiczne z odpadami. Dotąd nie znaleziono takiego miejsca.
Sympatycy energii jądrowej podkreślają pozornie małą ingerencję elektrowni w środowisko naturalne. W rzeczywistości wydobywanie, przetwarzanie i wzbogacanie uranu skutkuje dostaniem się do atmosfery dużej ilości gazów cieplarnianych. Najbogatsze rudy uranu zawierają tylko 0,1 – 1% uranu. Do uzyskania tony naturalnego uranu trzeba więc między 100 a 10 tys. ton rudy. Całą tą ilość należy wydobyć, przetworzyć, a trujący osad zabezpieczyć. Z tych powodów w 1972 prezydent USA Richard Nixon nazwał krajobraz po wydobyciu uranu „terenem ofiary narodowej”. Dziś taką ofiarę ponoszą w większości ubogie państwa Afryki – Nigeria, Namibia. Wydobycie uranu wymaga też dużej ilości wody. Obliczenia firmy NamWater pokazują, że uruchomienie kopalni uranu w Namibii spowoduje niedobór wody wynoszący 54 mln m3 .
Z badań przeprowadzonych w Niemczech wynika, że „w odległości 5 km od elektrowni atomowych dzieci poniżej 5 roku życia 60% częściej chorują na raka niż wynosi średnia krajowa”. Zaś przypadki zachorowań na białaczkę są dwa razy częstsze. Badania w USA podają „że również dorośli mieszkający w pobliżu elektrowni atomowych częściej chorują na raka”. Z kolei odprowadzane przez elektrownie do atmosfery i wody duże ilości radioaktywnego wodoru – trytu są wchłaniane przez ludzi oraz rośliny i zwierzęta. Organizm wchłania tryt jak zwykły wodór, który może zagnieździć się w DNA, gdzie jego promieniowanie powoduje uszkodzenia genów i w rezultacie choroby.
Reasumując, budowa elektrowni jądrowych w moim zdaniem całkowicie mija się z celem. Zamiast rozwijać energetykę opartą na odnawialnych źródłach energii, państwa więżą ogromne kapitały w elektrowniach atomowych, które są gigantycznym zagrożeniem dla środowiska i społeczeństwa oraz powodują ich wyniszczanie, skrzętnie ukrywane przez koncerny energetyczne.