RESOCJALIZACJA SKAZANYCH

RESOCJALIZACJA SKAZANYCH

Resocjalizacja w polskim więziennictwie jest nieskuteczna, bo jest papierkową fikcją. Jednym z powodów jej praktycznego braku jest brak odpowiedniej ilości i jakości personelu. Jeden wychowawca na oddział 140 osób na pewno nikogo nie zresocjalizuje, ani jeden psycholog na cały więzienny pawilon, często 3-4 takie oddziały. Rozmowa skazanego z wychowawcą to zwykle 1-3 minuty dla wypisania kwita dyscyplinarnego lub wniosku nagrodowego. Bywa, że na taką rozmowę czeka się kilka dni, nie licząc dłuższych weekendów. Dłuższa kilkanaście minut rozmowa psychologa z osadzonym zdarza się, ale jak ten podetnie sobie żyły albo inną próbę samobójczą dokona. 10 minut średnio zajmuje rozmowa z wychowawcą dyżurnym, który przyjmuje skazanego do zakładu karnego, gdyż tworzy jego kartotekę. Za zbyt częste zawracanie głowy wychowawcy można czasem dostać kwita dyscyplinarnego, za uprzykrzanie się lub domaganie czegoś, a już na pewno za wykłócanie się z z Kodeksem w ręku o swoje prawa podstawowe. Raz na pół roku więzień staje przed komisją penitencjarną, gdzie wychowawca szybko czyta dyrektorowi kilka zdań opinii, którą dyrektor hurtem zatwierdza dla kilkuset skazanych. Wychowawcy mają tyle biurokratycznej papierowej roboty, że często pracują po godzinach, aby temu podołać, zamiast resocjalizować osadzonych. Biurokratyczna machina więziennictwa sama sobie swoimi procedurami i brakiem etatów uniemożliwia wpływ resocjalizatorów na tych, którzy mają być naprawiani i przywracani do społeczeństwa.

Współczesne systemy penitencjarne państw demokratycznych przywiązują dużą wagę - przynajmniej w sferze ustaleń formalnych i kodeksowych - do resocjalizacji skazanych. Znalazło to swoje odbicie m.in. w polskim kodeksie karnym wykonawczym z 1998 r. (nowelizacja w 2003 r.), na podstawie którego odbywa się wykonywanie orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym karnym i w postępowaniu w sprawach o wykroczenia. W praktyce jednak jest znacznie gorzej, od wielu lat większość polskich zakładów karnych jest przeludnionych i nie spełnia wielu spośród norm, przestrzeganych w innych państwach Europy, zwłaszcza Zachodniej. Znane są powszechnie problemy osób niepalacych z osadzeniem ich w celi wolnej od dymu tytoniowego. Wielu osadzonych jest karanych dyscyplinarnie (pozbawienie paczek żywnosciowych, telefonów czy widzeń) za natarczywe domaganie się celi całkowicie niepalącej, bez osób palących. Funkcjonariusze za celę niepalącą uważają często taką w której większość osadzonych nie pali, a paląca jest mniejszością, co zakrawa na paranoję systemu. Osoba domagająca się diety światopoglądowej np. muzułmańskiej (bez wieprzowiny) czy żydowskiej (koszernej) postrzegana jest jako uciążliwy pacjent, bywa kierowana do psychiatry, czeka tygodniami, albo nie dostaje diety wcale, bywa oszukiwana w złośliwy sposób. Los wegetarian czy wegan jest jeszcze gorszy, bywają brutalnie traktowani, zmuszani do głodówek w celu wymuszenia na zakładzie karnym czy areszcie diety, karani dyscyplinarnie za nieprzyjmowanie posiłków nienadających się do zjedzenia. Jest to nieetyczna i amoralna działalność systemu penitencjarnego, który ma obowiązek zapewnienia wyżywienia. Znane są wypadki bestialskiego traktowania wyznawców Hare Kriszna w areszcie tymczasowym, którzy domagali się odpowiedniego z uwagi na wyznanie wyżywienia wegetariańskiego. Znane są przypadki dość bestialskiego traktowania Świadków Jehowy i siłowe pobieranie krwi do badania wbrew światopoglądowi który nie akceptuje takich działań. W wielu aresztach i więzieniach system widzeń z osadzonymi jest ciągle tak plugawy, że wymusza na rodzinach i bliskich wielogodzinne stanie w kolejce zimą, na mrozie czy na deszczu, aż doczekają "łaski" wpuszczenia na salę widzeń. Rodzina czy bliscy nielubianego więźnia mogą czekać dłużej niż inni i nawet nie doczekać w danym dniu widzenia. Dlaczego system represjonuje i poniża osoby, które w świetle prawa nie podlegają żadnej karze? Może profilaktycznie?

Resocjalizacyjnej Roli Więzienia

Thomas Mathiesen twierdzi, że więzienie nigdy jednak rzeczywistej zdolności resocjalizacyjnej nie miało, a jego funkcją ukrytą jest represjonowanie najniższych warstw społecznych (Prison on Trial). Michel Foucault był zdania (Nadzorować i karać), że więzienie powstało jako jeden z najważniejszych instrumentów nowoczesności i państwa nowoczesnego, mający na celu stworzenie społeczeństwa uregulowanego, pracującego systematycznie, w sposób uporządkowany, o wyznaczonych godzinach i w wyznaczonych miejscach, przewidywalnego, możliwego do opanowania przez władzę i porządek społeczny. Jego zdaniem więzienie miało na celu przymusić jednostki oporne do takiej pracy i zarazem znaleźć ludzi, którzy by wykonywali pracę, której z własnej woli nikt nie chce wykonywać, niezależnie od stawki, ze względu na morderczy wysiłek fizyczny, jaki się z nią wiązał (np. w kamieniołomach).

Donald Clemmer (The Prison Community, New York 1940) twierdzi, że więzienie dokonuje procesu "prisonization", czyli włączenia w specyficzną kulturę więzienną. Lloyd W. McCorkle i Richard Korn (Resocialisation within walls, "Annals of American Academy of Political and Social Science" 1954) opisali mechanizm, w jaki proces sądowy jest przez sądzonych odbierany jako seria rytuałów wykluczenia; znalazłszy się w gronie tak samo wykluczonych, stają się częścią kultury polegającej na odrzucaniu tych, którzy ich odrzucili czyli reszty społeczeństwa.

Zygmunt Bauman, podejmując te wątki, twierdzi (Globalizacja, Warszawa 2000), że kultura więzienna posiada zdolność reprodukcji, która jest zdolnością każdej kultury. Widzi w tym jeden z najważniejszych czynników wzrostu przestępczości, gdyż - jak podkreśla (np. Europa, 2005) - przestępczość zaczęła naprawdę wzrastać dopiero jakiś czas po zaostrzeniu polityki karnej i po rozpętaniu "poczucia", że ona wzrosła przez państwa Zachodu. Proces ten nazywa Bauman "kryminalizacją biedy", sposobem sprawowania władzy przez współczesne społeczeństwa nad najniższymi klasami społecznymi, w sytuacji, kiedy nie ma dla nich pracy i żadnego pomysłu na ich zagospodarowanie nie ma. Ludzie, którzy już zostali inkulturowani przez kulturę więzienną, po wyjściu na wolność reprodukują ją w świecie zewnętrznym. Uważa, że sytuacja jest dramatyczna, gdyż (jak pokazują dane ONZ) na całym świecie mamy do czynienia z lawinowym wzrostem wydawanych wyroków pozbawienia wolności.

Polscy myśliciele z uporem, choć bez większego efektu, walczyli o reformy w dziedzinie ustawodawstwa karnego i ustroju więziennictwa. Hugo Kołłątaj, żądał równości wobec prawa wszystkich obywateli oraz ograniczenia kary śmierci. Józef Szymanowski domagał się stopniowania kar, podkreślając wyraźnie ich funkcjonowanie poprawcze i wychowawcze. Po Kongresie Wiedeńskim i utworzeniu Królestwa Kongresowego, w 1818 r. uchwalony został po raz pierwszy w historii państwa polskiego kodeks karny, w związku z czym zaczęto poważnie zastanawiać się nad praktyczną realizacją kary pozbawienia wolności. Około 1830 r. kierownictwo więzień polskich powierzono Skarbkowi. Dążył on przede wszystkim do takiego zorganizowania więziennictwa, aby oddzielić więźniów karnych od więźniów śledczych. W Warszawie wybudowano więzienie śledcze, które stało się niebawem wzorem naśladowanym przez państwa zachodnie. Skarbek, zajmując się praktyczną organizacją więziennictwa, nie zaniedbywał jednak studiów teoretycznych. Śledził on myśl penitencjarną Zachodu, ze swej strony wnosząc do niej wiele cennych koncepcji. Jego dziełem jest typologia przestępców, gdyż wychodzi on z założenia, że warunkiem skutecznego wychowania jest znajomość charakteru więźnia, jego skłonności oraz przyczyn, które doprowadziły do przestępstwa. Skarbek wyróżnił dwie kategorie przestępców : do pierwszej zaliczył tych, którzy popełnili przestępstwa z afektu lub nędzy; do drugiej tych, którzy mają skłonności do czynienia zła i złe nałogi. Skarbek kładł duży nacisk na organizowanie opieki nad młodzieżą moralnie zagrożoną. Poprzez opiekę nad taką młodzieżą starał się zapobiegać jej wykolejeniu i przestępczości.

PRZESZKODY w Resocjalizacji

W szerokich rzeszach społeczeństwa, a także jeszcze wśród wielu penitencjarzystów i prawników panuje nadal przekonanie, że najskuteczniejszym sposobem walki z przestępczością jest represyjne odstraszanie przestępców od czynów niezgodnych z prawem. Słyszy się na wet głosy, że złagodzenie reżimu więziennego postulowane przez zwolenników resocjalizacji może okazać się szkodliwe i przyczynić się do wzrostu przestępczości. Niemniej jednak należy wskazać, że represyjne więzienie nie okazało się w historii więziennictwa szczególnie skutecznym sposobem walki z przestępczością. Z danych cytowanych przez P. Horoszowskiego wynika, że w 1939r. powrót do przestępstwa u osób poprzednio karanych wahał się w różnych krajach od 24,8%(Kanada) do 54,5%(Austria), w Polsce w 1937r. wynosił 30,6%. Z drugiej strony należy zaznaczyć, że więzienie zorganizowane jako zakład resocjalizacyjny pozostaje mimo to więzieniem, w którym osobnik na mocy wyroku sądowego przebywa w warunkach pozbawienia wolności i już ten fakt decyduje o dotkliwości kary więzienia.

Inną trudnością w konsekwentnym realizowaniu idei resocjalizacji stanowi niewłaściwa selekcja personelu więziennego oraz często niskie wykształcenie ogólne i psychologiczno – pedagogiczne funkcjonariuszy. Stanowisko funkcjonariusza w zakładzie resocjalizacyjnym jest niezwykle odpowiedzialne, a przy tym związane z wieloma trudnościami, wymaga więc odpowiednich cech osobowości i określonego przygotowania. Trzeba wspomnieć także o trudnościach natury technicznej, które musi przezwyciężać nasze więziennictwo. Odziedziczyliśmy z przeszłości więzienia pod względem architektury i urządzenia wnętrz nie dostosowane do celu resocjalizacji, niewystarczająca jest ciągle liczba odpowiednio zróżnicowanych miejsc pracy w więzieniach, zbyt słabo rozbudowana sieć szkół i zakładów kształcenia zawodowego, niewystarczające wyposażenie świetlic i bibliotek więziennych itd.


Wyszukiwarka